Kuk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kuk
-
Uf- wszystko wrocilo do normy. W chwile po otwarciu topik sprawial wrazenie ...wykasowanego. Widniala na nim tylko pusta strona numer jeden. No, ale juz jest ok. Z tym wtapianiem w srodowisko - pytanie nie dotyczylo mnie samej. To, ze nie czytam wystarczajaco lokalnej prasy to prawda, ale co do reszty - trudno mowic o wyalienowaniu w przypadku kogos, kto pracuje miedzy samymi tubylcami przez dzisiec godzin dziennie a w domu ma meza Wlocha ;) Mam raczej odwrotny problem - chce by moj synek mowil i pisal po polsku, znal i lubil polska kulture, etc. a brak mi dookola Polakow, ktorzy mieliby podobne cele. Zadajac pytanie myslalam o dwoch przeciwstawnych trendach jakie obserwuje u znajomych zyjacych za granica. Pierwszy - pozostanie \"Polakiem na obczyznie\" w stu procentach. Tak zyje np. moja siostra mieszkajaca w Kanadzie. Pracuje wprawdzie wsrod kanadyjczykow, ale krag jej znajomych to wylacznie Polacy. Drugi - jak najszybsze wtopienie sie w srodowisko lokalne do tego stopnia, ze kolejne pokolenie urodzone za granica nie mowi juz po polsku. Staram sie nie oceniac zadnej z tych postaw, choc przyznaje, ze denerwuje mnie gdy moja sasiadka Polka, przebywajaca od siedmiu lat we Wloszech tlumaczy mi po wlosku, ze nie pamieta juz ani slowa po polsku... Probuje wydeptac wlasna wielokulturowa i wielojezyczna sciezke i niezaleznie od tego, czy spedze reszte zycia tu, w Polsce czy gdzie indziej - chcialabym, by moje dzieci czuly sie ta wielokulturowoscia wzbogacone. Bonita, a czym zajmuje sie Twoj klient? Squirley - to co napisalam powyzej Ciebie akurat raczej nie dotyczy ;) Sadzac po Twojej polszczyznie i po fakcie, ze spotykamy sie na tym topiku - twoja decyzja o emigracji byla bardzo przemyslana ale nie oznaczala checi zmiany narodowosci ;)
-
Co sie stalo z topikiem? :o...
-
Elffiku! Wielkie dzieki za opinie i porady:) Powaznie - Wasze opinie sa dla mnie zawsze bardzo cenne , ale co do Elffika - to przeciez jej profesja! :) Ja tez mysle, ze te pierwsze tygodnie moga zadecydowac o calym nastawieniu Frania do nowej sytuacji i braciszka lub siostrzyczki ogolnie, dlatego tak intensywnie staram sie niepopelnic bledow organizacyjnych i wygospodarowac sobie czas dla obojga dzieci... Nie wiem jak dokladnie brzmia przepisy odnosnie wieku dziecka we Wloszech, ale na stronach internetowych dot. \"tzw. scuola matterna\" czyli naszego przedszkola wyczytalam, ze by zapisac tam dziecko w roku szkolnym 2007-2008 musi ono konczyc trzy lata najpozniej 31 grudnia 2007. Zwazywszy, ze Franio konczy je 23 grudnia...zalapujemy sie z tygodniowa zakladka ;) Istnieje mozliwosc pozostawienia dziecka w wieku do 3.5 roku w zlobku, ale prawde powiedziawszy nie biore jej pod uwage z dwoch powodow: 1) obecny zlobek Frania nie zwala mnie z nog 2) Franio i tak jest tam jednym z najstarszych maluchow i zwyczajnie nudzi sie w towarzystwie dzieci duzo mlodszych od siebie... Elffiku - rozumiem Twoje obawy co do wychowawczyni, ktora znasz (pamietacie jak pisalam o tym, ze nie podoba mi sie jedna z \"pan\" Frania i stosowane przez nia metody.) Mysle natomiast, ze bedac zawsze w poblizu bedziesz miala przynajmniej mozliwosc \"rzucenia okiem\" na Amelke i zareagowania gdy zobaczysz, ze cos jest nie w porzadku... I jeszcze ostatnie pytanie do Elffika - czy moglabys polecic mi jakas sensowna i przystepnie napisana lekture na temat wychowywania rodzenstwa? Mam wrazenie, ze widzialam kiedys cos pod tytulem - \"Rodzenstwo bez zazdrosci\", ale nie pamietam autora... Dynia - niech zyje medycyna naturalna! :) Zycze milego wieczoru i biegne do domu!
-
Nikki! No to sie wstrzelilam ;) A co do przeczucia - pewnie ostatnio widac bardzo, ze nudze sie w pracy ;) Zdjecia do Dyni wyslalam w dwoch turach - moze byly za ciezkie jako pakiet - zobaczymy czy doja. Jjjjddd - chyba zle opisalam sytuacje - tesciowie w sumie sa naprawde pelni dobrej woli. Mysle, ze nie przyszlo im do glowy ukrywac cokolwiek przed Franiem - chca nam w ten sposob pomoc \"polapac sie z rozumem\" w pierwszych dniach. Ja troszke panikuje, ale robie to po cichutku ;) - boje sie, czy sobie poradze, no ale, jak slusznie zauwazyla Nikki - skoro jej kolezanka sobie radzi i miliardy innych kobiet tez - pewnie i ja dam rade - zwlaszcza, ze juz zaplanowalismy, ze moj maz wykorzysta w tym okresie wiekszosc urlopu. Moja tesciowa nie moze zamieszkac u nas po porodzie (z roznych powodow, ktorych wyjasniac tutaj nie ma sensu) Pozostaje wiec wylacznie mozliwosc pomocy w formie wziecia do siebie Frania lub wspolny wyjazd na czesc wakacji (co byc moze rozwazymy) A teraz z innej beczki - poszlam dzis zrobic wstepne rozeznanie w kwestii przedszkola, do ktorego moglabym poslac w przyszlym roku Frania (wyrasta juz ze zlobka;)). Umowilam sie na spotkania w przyszlym tygodniu, a dzis mialam tylko okazje \"zerknac\" do srodka. Jedno z przedszkoli prowadzone jest przes siostry zakonne, cieszy sie dobra opinia wsrod \"miejscowych\" i kusi mnie...bliskoscia (ok dwoch minut od domu). Drugie polozone jest nieco dalej, ale podoba mi sie, ze dzieci laczy sie tam w male grupki o roznym wieku tak, by dzieci czuly sie jak z rodzenstwem w roznym wieku. Na pierwszy rzut oka drugie przedszkole robi troche smetne wrazenie - budynek jest stary, nieco zniszczony - wszystko wyglada bardzo kolorowo, ale nieco biednie. Na drugi rzut oka - atmosfera tam panujaca zdaje mi sie znacznie bardziej radosna i swobodna niz w zlobku, do ktorego uczeszcza Franio. Ciekawa jestem jakie wrazenia bede miala po spotkaniu z wychowawczyniami. A jak maja sie sprawy przedszkola u Was - czy ktorys z naszych maluszkow, ktory do tej pory byl z mama lub niania w domu wybiera sie w tym roku do przedszkola?
-
Katrin - mysle, ze wyregulowanie nowego zegara dziennego to bardzo dobry pomysl. Moze z czasem da sie cala procedure troche przyspieszyc... Franio jest z dziadkami w gorach i bedzie tam az do piatku wieczorem. Z jednej strony - ciesze sie, bo przynajmniej oddych asiwezym powietrzem i duzo spaceruje z dziadkiem, ale z drugiej... Bylismy u niego w ten weekend i cala sobote plakal zupelnie bez powodu :( Tesciowa zapewnia mi, ze pod nasza nieobecnosc wszystko jest dobrze. Nie placze za rodzicami i nawet o nas nie pyta. Ja jej oczywiscie wierze. Wiem tez, ze bardzo lubi byc z dziadkami, ale jednak - nie moge przestac myslec o tym, ze kazda taka zmiana to dla niego szok... Teraz kombinuje jak kon pod gorke, zeby dobrze zaplanowac sprawy po urodzenie drugiego dzicka. Tesciowie chca zabrac Frania do siebie na jakis czas, ale ja absolutnie tego nie chce. Bije sie, ze Franek moglby dojsc do wniosku, ze pozbywamy sie go, zeby zajac sie mlodszym dzieckiem - co zreszta byloby prawda. Bardzo chce, zebysmy te pierwsze dni spedzili razem we czworke - pytanie - jak to wszystko zorganizowac. Brak rodziny w poblizu to jednak kiepska rzecz w takich momentach. A co Wy o tym myslicie? Nikii - sproboje przeslac Twoje zdjecia Dyni
-
Margot! Wlasnie spedzilismy weekend w Courmayeur To juz pewnie rzut beretem do Ciebie? :) Kryspina - ja jestem \"spod\" Warszawy... Tak bym sobie poleciala do domu w odwiedziny, ale teraz nie moge - brzusio rosnie i nie powinnam latac przynajmniej w tym okresie... Prosty - dziekuje za zaproszenie! Skorzystam na pewno :) Powiedzcie mi jak to z Wami jest - wtapiacie sie w lokalne srodowisko, czy czujecie sie Polakami \"rzuconymi\" za granice na jakis czas? Moj maz jest Wlochem, wiec moja adaptacja tutaj byla nieco ulatwiona, ale np. zamiast czytywac La Stampa czytuje polskie gazety w internecie... Chcialabym byc mniej leniwa, przelamywac moja ignorancje i czytywac zarowno jedno jak i drugie, ale na razie jakos niespecjalnie mi wychodzi;)
-
Hej! Katrin - bardzo mocno trzymam kciuki - wiem, ze to paskudny okres i naprawde nie mozna zrobic nic poza czekaniem... :( No, ale Kubus jest przynajmniej u siebie w domu i nie musi dzielic sie babcia z innymi dziecmi, wiec moze nie potrwa to tak dlugo... Zycze duzo sily! Dynia - dzieki za zupe dyniowa! :) No i za pocieche w sprawie roztargnienia... Wiecie, ja w tej materii mialabym sporo do powiedzenia ;) Przytocze tylko dwie inne historie z kontaktowkami. RAzem z moja najlepsza przyjaciolka spedzalysmy kiedys wakacje na zaglowce. Obie slepe i obie uzywajace kontaktowek (ja jeszcze wtedy miesiecznych). Wieczorem zdjelam jak zwykle szkla, umylam je i wlozylam do pojemniczka, ktory z kolei polozylam na szafce w koi - tuz obok \"lozka\". Moja przyjaciolka, ktora w tym czasie raczyla sie jeszcze ostatnim papierosem na pokladzie powtorzyla cala procedure ze swoimi szklami w 10 minut pozniej, wychlapujac wczesniej za burte stary \"wczorajszy\" plyn ze \"swojego\" pojemniczka. Bylam wlasciwie juz w objeciach Morfeusza, gdy podskoczylam, razona jak piorunem mysla - przeciez w tym miejscu, z ktorego (jak slyszalam usypiajac) Kinga wziela pojemnik na kontaktowki, znajdowal sie MOJ POJEMNIK!!! Wyobrazcie sobie panike, jaka zapanowala na pokladzie sekunde pozniej. Z latarka w reku, uzbrojona w okulary szkla Kinga penetrowala poklad lodki w poszukiwaniu dwoch malenkich MOICH szkiel kontaktowych, ktore, w swoim przekonaniu i tak wyrzucila za burte wraz ze \"starym\" plynem. Ja siedzialam w tym czasie na lozku - slepa i bezradna jak nowo narodzony kot, przeklinajac sie za wlasna bezmyslnosc i fakt, ze nie zabralam ze soba ani okularow ani zapasowych szkiel... Historia skonczyla sie dobrze, bo ...prawdziwym zrzadzeniem losu oba szkla nie wylecialy za burte, lecz przykleily sie do niej i zostaly odzyskane, sprawa jednak miala swoj ciag dalszy... Kilka miesiecy pozniej, po nocy spedzonej w mieszkaniu tej samej przyjaciolki ubralam sie, umylam i wybralam do biura. Juz od samego rana meczylo mnie wrazenie, ze zle widze na jedno oko, ktore sprawialo wrazenie podraznionego, a z czasem zaczerwienilo sie znacznie. Wrazenie dyskomfortu i co tu duzo gadac... niedowidzenia, bylo tak silne, ze okolo 11 zadzwonilam do okulisty, by umowic sie na wizyte tego samego dnia. O godz. 11.30. Moja przyjaciolka (ktora pracowala tego dnia na popoludnie) zadzwonila do mnie by...poskarzyc sie na podobna dolegliwosc! Chwile zajelo nam rozszyfrowanie, ze wymienilysmy sie tego dnia szklami kontaktowymi... (gwoli wyjasnienia - moja przyjaciolka nosi szkla o mocy -7,5 i -4,5 podczas gdy moje mialy w tym czasie moc -4);) Co do fascynacji Franiowych - Pszczolka Maja pozostaje u nas liderka od ponad dwoch miesiecy:) Franio takze przeszedl przez etap na ktorym przedstawial sie jako \"pszczolka Maja\" i choc minal on juz bezpowrotnie, pozycja Mai wydaje sie byc niezachwiana:). Numer dwa na naszej liscie to zdecydowanie \"Mamma Mia\" czyli Przygody Profesora Gabki. Numer trzy to chyba Pimpa, ktora Franio zna jedynie z epizodu bozonarodzeniowego. Numer cztery to Reksio i Mis Uszatek - ex aequo - choc trudno mowic tu o prawdziwej fascycnacji. Ku mojej cichej satysfakcji Frania nie zafascynowala dotad ZADNA z nowych prodykcji Disneya, ktorymi jak deszczem zasypali go goscie odwiedzajacy nas w czasie siat:P
-
Dotrwalam jakos do konca dnia:) Na zakonczenie opisze Wam co przydazylo mi sie wczoraj rano. Przygoda ta oddaje dosc dobrze stan umyslu w jakim znajduje sie w tych dniach ;) :P Nosze szkla kontaktowe - z uwagi na nadwrazliwosc spojowek - moge nosic jedynie szkla tzw. \"1-dzienne\", ktore wyrzuca sie wieczorem. Poniewaz mam w obojgu oczach te sama wade, nosze w nich szkla o jednakowej mocy. Wczoraj rano - pol przytomna dowleklam sie do lazienki, wzielam prysznic i jak zwykle przysiadlam na brzegu wanny w celu zalozenia szkiel. Poniewaz robie to od lat szybko zalozylam pierwsze, a potem drugie szklo. Zamrugalam oczyma i ...zorientowalam sie, ze widzenie bardzo niewyraznie. No tak - musialam wlozyc dwa szkla w jedno oko pomyslalam i ...faktycznie... wyjelam z prawego oka najpierw jedna a potem druga soczewke:p NAstepnie - jedna z soczewek wlozylam spowrotem w prawe oko, druga zas w lewe... Prawe oko zaczelo widziec normalnie, ale lewe! Obraz w lewym zamazal mi sie kompletnie! Zdumiona zadumalam sie nad tym fenomenem i przesiedzialam na wannie kolejne piec minut zastanawiajac sie gdzie opelnilam blad. Poniewaz nie wymyslilam nic madrego, a godzina zrobila sie pozna postanowilam sprobowac od nowa - wyjelam szklo, przemylam je i wlozylam ponownie - zadnej poprawy - nawet cos w rodzaju pogorszenia... Powtorzylam caly zabieg i...tym razem z oka wylecialy mi ...dwa szkal kontaktowe - zlepione ze soba. Wyobrazcie sobie moja mine, gdy spostrzeglam, ze dopiero w tym momencie widzenie w lewym oku wrocilo mi do normy. Jeszcze kilka sekund zajelo mi zrozumienie, ze przed pojsciem spac przedwczoraj...zapomnialam wyjac z oczu starych soczewek. Koniec koncow udalo mi sie chyba pobic rekord roztargnienia godny wpisu do ksiegi Guinessa - wlozylam trzy soczewki w jedno oko:p Milego wieczora wszyskim! ;)
-
Hej! Witam z Wloch! Dopiero dzis namierzylam Wasz topik a widze, ze to juz 677 strona! :) Od trzech lat mieszkam w Turynie i tesknie, tesknie, tesknie - za ludzmi i miejscami w Polsce. Mam 36 lat, meza Wlocha, synka Frania i ...drugiego potomka w drodze ;)
-
Dynia...biedulo... Moja siostra twierdzi, ze na bol gardla i brak glosu pomagaja czerwone grapefruity... Ja tam nie wiem, bo przez te gonitwe i brak mozliwosci odlezenia czegokolwiek, prawie zawsze koncze na lekach, ale moze sprobuj? A jak robisz zupe dyniowa? Tak jak moj Tata - tzwn. na mleku? czy jakos inaczej? W koncu kto ma wiedziec jak nie Ty jaka jest najlepsza? ;)
-
Myshko - w tym wlasnie rzecz... nie wiem jak bede sie czula w lutym. Pamietam, ze w ciazy z Franiem odbylam podroz do Toskanii w szostym miesiacu ciazy tyle, ze tamta ciaza byla w ogole jakas bardziej ulgowa. Ja mysle sobie tak - skoro bedziecie juz w Sienie i bedziecie jechac do Lombardii - to poprostu nieuniknionym jest, byscie zatrzmali sie po drodze w Turynie ;) Jesli natomiast w lutym okaze sie, ze mam sie dobrze, chetnie wyjedziemy Wam na przeciw i rowniez spedzimy weekend w Siennie. Daj znac mailowo jak tylko wyklaruja sie Wam terminy! :)
-
Myshko - ja niby tez jestem na poludniu, ale tutejszy klimat to niestety Wlasnie wilgotne i szare zimy bez sniegu. Brrrrr!!!!!!!!! Musze powiedziec, ze znacznie lepiej znosilam mrozne i sniezne zimy w Polsce - ja takze uwielbiam lyzwy, sanki i narty. No, ale bez sniegu - zostaje tylko marzniecie! Jasku! Jagus! Zdrowiejcie szybko! Myshko - zazdroszcze zimnej krwi w traktowaniu chorob Jaska. Dziewczyny -zupelnie nie idzie mi praca...
-
Wodny Psikulcu, zajrzyj do skrzynki - podeslalam ci maila z opisem wyprawki ;)
-
Wodny Psikulcu - nawet nie wiesz jak ja Cie rozumiem z ta budowa... W czerwcu przeprowadzilismy sie do naszego mieszkania, ktore jeszcze dwa dni wczesniej przypominalo totalny plac budowy. Nie mielismy wyboru, bo ...nasze stare mieszkanie bylo juz po prostu sprzedane a jego nowy wlasciciel takze musial opuscic stare smieci... Roboty trwaja do dzis, choc teoretycznie wszystko skonczone powinno zostac w lecie. Rezultat - wieczny kurz a wlasciwie bialy pyl w calym domu. Czekam ukonczenmia budowy jak zaba dzdzu i wprost nei moge sobie wyobrazic jak to bedzie, kiedy przestana mnie budzic ze snu odglosy wiertarki, mlotka i ...wesole pokrzykiwania naszych budowlancow.;) Praca w domu to w moim przeswiadczeniu piekna rzecz - i upieram sie przy tym, ze gdyby udalo Ci sie utrzymac a moze nawet rozwinac rowniez potem - byloby to bardzo fajne rozwiazanie. Mowie to z pozycji mamy rozpaczliwie usilujacej wymyslec co moglaby robic \"z domu\"... Co do wyprawki dla dziecka - nei wiem, czy uda mi sie odkopac te maile, ale pamietam, ze w swoim czasie moja siostra sporzadzila mi swoja wlasna wersje \"koniecznej wyprawki\", ktora sprawdzila sie doskonale. Jesli uda mi sie ja odnalezc, przesle Ci ja mailem. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze wiele z rzeczy, ktore kupilam \"spoza\" tej listy przelezalow szafce nietknietych...
-
Pomilczalam, to teraz sobie podyzuruje :) Refleksja nr 1 Pogoda za oknem nie najgorsza - zimno jak diabli (ponizej zera plus duza wilgotnosc powietrza) ale swiecie piekne slonce. Ja siedze za biurkiem w pracy i rozmyslam - jest poczatek stycznia - trzeba wiec jeszcze \"tylko\" przetrwac ten miesiac i luty i \"juz\" BEDZIE WIOSNA!\". Lapie sie na takich rozmyslaniach co roku i dopiero teraz przyszlo mi do glowy, ze to okropne! Dlaczego osoba w moim wieku tak kweka w obliczu zimna i zimy? Dlaczego w listopadzie mam zawsze ochote przyjac forme przetrwalnikowa a najchetniej zapasc w sen zimowy? Przeciez w naszym klimacie zima to szmat czasu! Szmat zycia zatem! Czy nie istnieje jakas metoda, by polubic zimno, przestroic swoj organizm i zaczac czuc sie zima rownie dobrze jak wiosna i letem? Czy Wy tez tak macie??? Refleksja nr 2 Poszlismy wczoraj na kolacje z para znajomych - Ona Chinka, On Wloch. Tak sie zlozylo, ze spora czesc wieczoru rozmawialismy \"w parach\" - panowie miedzy soba a panie miedzy soba. Odkrylam, ze pomimo dzielacych nas roznic duzo wiecej wspolnego mam z Chinka Yin niz z jakakolwiek spotkana do tej pory Wloszka! Czy to nie zdumiewajace? Refleksja nr 3 Jesli teraz nie zabiore sie do pracy, nie zdaze skonczyc umowy, ktora powinnam wyslac w poniedzialek :p... do zobaczenia zatem! ;)
-
Oj, wychodzi mi dzis powiesc w odcinkach! ;) Koniec koncow - odcieci od swiata zewnetrznego wypoczelismy do rozpuku, dotlenilismy sie (i nawodnili ;)) oraz - co najwazniejsze - wydobrzeli po przebytych chorobskach :) Nie byly to moze wakacje naszych marzen (w planach mielismy wiecej spacerow a mniej \"lezakowania\" ale mysle, ze wszystkim zrobily naprawde dobrze. Okazalo sie tez, ze mozna zyc bez dzwoniacego co chwile telefonu komorkowego i ze takie zycie jest czyms nad wyraz przyjemnym :):D:D Przejrzalam szybciutko Wasze wpisy (nasz domowy laptop wciaz w proszku i nikt nie wie co mu jest :P) i widze, ze nie ja jedna \"wsiaklam\" na tych kilka dni ;) Dziekuje wszystkim za piekne zdjecia! Nikki! - wygladalas slicznie! :) Dzieciaki - wszystkie jak zwykle kapitalne. My takze napstrykalismy mnostwo fotek, ale w zwiazku z \"choroba\" komputera nie wiem kiedy uda nam sie je zgrac... Pati - piszesz, ze Asia tak czesto choruje... Moja Mama, po naradzie z pediatra w Polsce przywiozla nam z Polski cos, co nazywa \"szczepionka\" wzmacniajaca dla dzieci zapadajacych na czeste infekcje drog oddechowych. Lekarstwo nazywa sie Rybomunyl (albo jakos bardzo podobnie) i podaje sie je zgodnie ze szczegoloym planem przez kilka miesiecy. (Poczatkowo cztery dni w kazdym tygodniu, a potem cztery dni w kazdym miesiacu.) Postanowilam sprobowac. Franek bierze wiec teraz zarowno tran jak i rybomunyl i mam nadzieje, ze w przyszly roku anginy i zapalenia uszu beda sie od nas trzylaly z daleka... Katrin - jak Ci idzie z praca i jak radzisz sobie z opieka nad Kubusiem? Czy masz moze kopie wywiadu z Kubusiem??? Ja poprosze! :):):) To piekna pamiatka! Myshko - wylaze z ciekawosci co tez snilo Ci sie dokladnie na nasz temat? ;) Co do poruszanego przez Ciebie tematu dzielenia sie... my mamy z tym zdecydowanie klopot. Pomimo moich zdecydowanych i konsekwentnych reakcji Franio przejawia zachowania typowe dla jedynaka. Klopot polega na tym, ze ani tesciowie ani moj maz - jedynak - nie widza w nich nic dziwnego... czuje sie czasem jak Don Kichot walczacy z wiatrakami. Np. rece opadly mi ostatnio w zlobku, gdy w trakcie zabawy po przedstawieniu gwiazdkowym moja tesciowa podeszla do jakiegos dziecka specjalnie, by zabrac mu wozeczek, ktorym mial sie ochote bawic Franio... Mam ogromna nadzieje, ze pojawienie sie drugiego dziecka w sposob naturalny wspomoze moja walke ;) Gwoli sprawiedliwosci dodam, ze Franio nie zachowuje sie samolubnie caly czas. Chetnie dzieli sie jedzeniem i zwykle nie protestuje gdy inne dzieci bawia sie jego zabawkami. Gorzej, gdy jakies dziecko chce odebrac mu zabawke, ktora wlasnie sobie upatrzyl... Karenko - dziekuje za piekne zyczenia, ktore dotarly do mnie dopiero w pociagu z Cornigli do domu :) Mam nadzieje, ze wydobrzalas juz prawie calkowicie i ze mimo wszystko Swieta i okres poswiateczny wspominac bedziesz bardzo cieplutko :) Wodny Psikulcu - pytalas kiedys o brzuch - mnie w pierwszej ciazy wyskoczyl dopiero pod koniec piatego miesiaca, a w tej... w zeszlym tygodniu! Co do noworocznych postanowien - ja sie ludze i robie je od czasu do czasu. Caasem udaje mi sie ich dotrzymac... Mysle, ze to super, ze masz prace, ktora mozesz wykonywac z domu - jesli nauczysz sie organizowac sobie czas , to moze pozwolic Ci w przyszlosci zostac dluzej z dzieckiem w domu. Logosm - przykro mi bardzo z powodu wujka... :( To musial byc spory szok dla wszystkich - takze dla Was... Spodobala mi sie bardzo opowiesc o wojnie Stacha z kurczakami. Franio chyba wciaz jeszcze nie kojarzy, ze kurczak na obrazku i na talerzu to ta sama figura... Co do Profesora Gabki - scena z Bartlomiejem Bartolinim wspomniana przez Myshke faktycznie moze zainspirowac takie zachowanie ;););) Dynia - peczek dobrych fluidow w zalaczeniu!!!! Zdrowiejcie! Nikki! Piekne zdjecia! Wygladalas na swoim slubie jak Krolewna Sniezka! :) :):) ! Trzymam kciuki za egzaminy! Jesli masz klopot z noclegiem w Warszawie - daj znac. Moja Mama mieszka wprawdzie pod Warszawa, ale to tylko pol godziny pociagiem od Dworca Centralnego i zdecydowanie jest gdzie spac :) Elffiku - Logosm ma racje - telefony gina w polskich pociagach na potege. Czy udalo sie Wam zastrzec numer i odzyskac kredyt na karcie? A na koniec jeszcze... Sto lat i moc urodzinowych calusow dla Leona! :):):):):):):):) Salma nie zagladala do nas od bardzo dawna, ale moze zyczenia dotra do niego jakos telepatycznie? X Kuk
-
Hej! Na wstepie - raz jeszcze, Wszystkim Mamom, Maluszkom i i ch Rodzinom - zycze, w imieniu calej naszej gromady, Wspanialego, Dobrego i Niezapomnianego Roku. Oby przyniosl Wam tylko to co najlepsze, najpiekniejsze i najbardziej oczekiwane :) Zaczne od usprawiedliwienia - zdarzyla nam sie rzecz dosc niezwykla, a mianowicie - prawie calkowite odciecie od cwilizacji na cale piec dni :) 28 grudnia wyjechalismy do Cornigli - najmniejszego z pieciu porcikow nad Morzem Liguryjskim, tworzacych region zwany Cinque Terre. Pech chcial, ze po wielu tygodniach pieknej pogody, aura zmienila sie radykalnie i z wyjatkiem pierwszego i ostatniego dnia deszcz lal na na glowy bez ustanku. Poniewaz Corniglia to naprawde male miasteczko (dla przykladu powiem Wam, ze nie mam tam ani apteki ani lekarza) spedzilismy prawie caly ten czas czytajac, grajac w karty i rozmawiajac.
-
Witajcie!!!!!!!!!! Jestem, zyje i napisze popoludniu. Dziekuje pieknie za wszystkie zyczenia , maile i piekne fotki! Choc to niesamowite w tych czasach bylismy odcieci od Swiata przez cale piec dni! Ale opisze wszystko niebawem:) Kuk
-
Kochane! Przepraszam, ze dopiero dzis, ale problemy zdrowotne, kolomyja w biurze i spoznione przygotowania do Swiat przyblokowaly mnie tak skutecznie, ze dopiero w Wigilie wieczorem udalo mi sie otworzyc domowy komputer. Otworzyc, wejsc na skype\'a zlozyc zyczenia Siostrze, bratu i Myshce i ... stracic kontakt ze Swiatem po tym jak Franio z nagla przycisnal jakas kombinacje klawiszy, po ktorych komputer wyswietlac zaczal jak opetany komunikaty o bledach... :( Komputer nie dziala nam do tej pory - dzis wieczorem wpasc ma do nas znajomy -zlota raczka, moze pomoze... No dosyc juz tych tlumaczen. Zamiast nich, skorzystam z obecnosci w biurze i podziekuje Wam pieknie za zyczenia Swiateczne i wspaniale zyczenia urodzinowe dla Frania:):):) Mam nadzieje, ze Wasze Swieta minely w pieknej i prawdziwie \"odswietnej\" atmosferze i ze nie rozbolaly Was brzuchy z przejedzenia. W Nowym Roku zycze wszystkim Wam, Waszym Maluszkom i reszcie Waszych Rodzin spelnienia marzen, zdrowia, spokoju i radosci na codzien! Bede o Was myslec cieplo o polnocy 31 grudnia! Mnie los doswiadczyl w tym roku okrutnie, bo przeziebienie zlapane od Frania skonczylo sie niestety antybiotykiem, ktory, poza innymi efektami ubocznymi wyjatkowo negatywnie oddzialywal mi na zmysl smaku. Rezultat - nie czujac (zapchany nos i zatoki) smakow i zapachow moich ulubionych potraw wigilijnych, czulam przez caly czas w ustach obzydliwy smak antybiotyku. Brrrrrrrrrr! Czy to nie wyjatkowo wyrafinowana tortura? Wczoraj zbuntowalam sie juz calkiem, odstawilam antybiotyk i mam nadzieje odzyskac smak zanim resztki smakolykow swiatecznych znikna z lodowki ;) Sciskam wszystkich i ... skladam jeszcze spoznione, ale bardzo serdeczne zyczenia urodzinowe Stasiowi!!!!!!!!!!! Kochany! Rosnij duzy i zdrowy. Madry i meski. Powazny i z poczuciem humoru! Moc calusow od Rodziny Kukow! :):):):):):):):):):):):)
-
Dziewczyny Kochane! Ja jeszcze ciagle z pracy. Kuoilam jak dotad wylacznie prezent dla mojego meza i jestem naprawde przerazona - tak \"do tylu\" z przygotowaniami swiatecznymi nie bylam jeszcze nigdy w zyciu. Pedze teraz do domu i odezwe sie jakos jutro X! Kuk
-
Ej, dziewczyny - siedzimy z Franem w domu i ...lykamy antybiotyk :( Probowalismy dac odpor chorobsku w inny sposob, ale trzy dni wysokiej goraczki i naprawde kiepska forma Frania przekonaly mnie, ze nie nalezy dluzej czekac... Chyba z tego zafrasowania Franiem przeszly niemal calkowicie mdlosci. Juz drugi dzien bez szczegolnych sensacji - nie wiem co o tym myslec! Uciekam, bo musze obudzic Frania i przekonac go by cos zjadl. Jest prawie 16.00 a onnie zjadl dzis jeszcze NIC i wypil tyko pare lykow rozcienczonego kislu domowej roboty....:(:(:(:( Usnal za to o 13.00 i spi do teraz. Dobrze, bo sen to w koncu zdrowie podobno. Caluje, kuk
-
Dziewczyny, wlasnie dzwonili ze zlobka, ze Franio narzeka mocno na bol brzuszka i ma 39 goraczki... :( Wyslalam juz po niego nianie taksowka i pedze do domu... Trzymajcie kciuki, zeby to nie bylo jakies gorsze swinstwo. Ej, zycie...
-
Logosm! Co za fantastyczna wiadomosc o pewnej kasie na gabinet masazu!! :):):):):) Od razu humor mi sie poprawil! :) Poza tym - odkrylam wlasnie, ze myslalam, ze moja Mam przyjezdza w czwartek, a Ona bedzie tu juz 20, wiec - w srode!! Jeszcze jeden powod do radosci. Ostatni natomiast to to, ze jestem juz po lunchu a jak dotad, dzisiaj nie wyladowalam jeszcze w objeciach muszli ;) Myshko - wracajac na chwile do Twojego wczorajszego pytania o to, czy zdecydowalabym sie ponownie na porod naturalny: Moj porod nie nalezal do najlatwiejszych i byl dosc bolesny (po dwoch godzinach zrezygnowalismy ze znieczulenia ze wzgledu na niepostepujace rozwarcie, a Franio mial wyjatkowo duza i twarda glowke) ale pomimo tego - w braku przeciwwskazan zdecyduje sie znowu na porod naturalny. Dlaczego ? Troche dlatego, ze to jednak niesamowite przezycie i ten bol ma swoj sens, a troche dlatego, ze pamiec kobieca jest tak skonstruowana, ze nie wracam prawie niegdy do mysli o bolu - pamietam tylko swoja determinacje i efekt koncowy ;) Ostatni argument, ale tez nie bez znaczenia - drugi porod powinien teoretycznie byc nieco lzejszy... Wyglada na to, ze za wczesnie cieszylam sie, ze Frania nie imaja sie ostatnio choroby. Wyglada na to, ze zlapal wlasnie cos, na co cierpi obecnie polowa dzieci w jego zlobku, a co nazywaja tu wirusem grypy zoladkowej... Przedwczoraj i wczoraj skarzyl sie biedak na bol brzuszka, do tego doszlo jeszcze lekkie rozwolnienie i wreszcie , tej nocy - wysoka goraczka. Z braku alternatyw poslalam go dzis rano do zlobka, ale wyrzuty sumienia skrecaja mnie od srodka i odbiore go wczesniej. Czy w Polsce takze grasuja takie wirusy? Czym traktujecie swoje dzieci w takich razach? Pytanie adresowane zwlaszcza do Katrin...
-
Dziewczyny, dzieki za slowa wsparcia i przepraszam za to publiczne wyplakiwanie sie. Dzis zostalam w domu i choc pracowalam, a nudnosci i wymioty dreczyly mnie jak codzien i tak mam wrazenie, ze jednak odpoczelam. Jutro ide do biura ale urlop mam juz jak najbardziej zaplanowany! Mam zamiar odczepic sie od pracy poczawszy od weekendu przedswiatecznego az do 2 stycznia izadna sila mi tego nie odbierze. Poza tym, w przyszly czwartek przyjezdza moja Mama i swiat od razuwydaje mi siie milszy :)
-
Oj cos mi sie pozajaczkowaly te serduszka;) Shalla - duza buzka - ciesze sie Twoim szczesciem! Wracajac do tematu adopcji - podpisuje sie pod wpisem Elffika. Mysle, ze nie mialabym problemu z pokochaniem adopcyjnego dziecka - nie w tym rzecz. Kopot wlasnie w braku owej \"nieprzebranej cierpliwosci\", ktora takiemu dziecku okazac trzeba chyba jeszcze bardziej niz swojemu. Ale... mimo wszystko nie mowie nie. Moze kiedys, kiedy moje dzieci podrosna, a ja stane sie z wiekiem bardziej cierpliwa, wyrozumiala i dojrzala... Skoro chwalicie swoje pociechy za wierszyki wtrace i ja swoje trzy grosze. Franek ma na tym polu spore osiagniecia. Pierwsze - znajomoc prawie calej Lokomotywy Tuwima. Pisze prawie calej, bo to nie jest jedynie \"dopowiadanie\" ostatniego slowa, ale bardzo czesto mowienie wierszyka z moja mala pomoca w przypadku \"zaciecia sie\". Nie recytujemy tez ostatniej zwrotki (najbardziej skomplikowanej i mowionej szybko) Poza Lokomotywa jest jeszcze \"W pokoiku na stoliku\" i dwa wiekrszyki po wlosku - jeden calkiem z pamieci, a drugi z mala pomoca. Dodam, ze wcale nie cwiczymy recytacji szczegolnie czesto. Lokomotywe czytalam mu na okraglo kilka tygodni temu a ostatnio wyciagnelam ja na wyrazne zyczenie Frania i wlasnie wtedy stwierdzilam, ze wlasciwie ja zapamietal! Moja Mama odgraza sie, ze w czasie pobytu tutaj nauczy Franka na pamiec \"Kto ty jestes - Polak maly\" ;););) Wiecie, pracuje dzis z domu, bo mialam wczoraj niemila przygode. Przez caly dzien czulam sie bardzo kiepsko, ale uznajac to ostatnio za norme siedzialam w pracy do konca. Ok. 18. zjadlam pomarancz i... po ok. 45 minutach zoladek, a wlasciwie caly brzuch zaczal mnie bolec tak paskudnie, ze doslownie skrecalam sie z bolu. Zostawilam rower w biurze i zawolalam taksowke. Skurcze byly tak silne, ze doslownie nie moglam siedziec. Nie wiedzialam, czy jechac do domu czy do szpitala. W koncu po naradzie z moim ginekologiem kazalam sie zawiesc do domu, gdzie nafaszerowawszy sie maloxem, lekiem rozkurczowym i jeszcze jednym lekiem specjalnie dla ciezarnych (zalecenie lekarza) zaleglam w lozku z termoforem na brzuchu. Po pol godzinie koszmarny atak torsji i wymiotow i ...wreszcie ulga. Mam juz tych przygod zoladkowych serdecznie dosyc. Nie jestem w stanie jesc prawie nic z wyjatkiem rozgotowanego ryzu lub makaronu, na ktory nie moge patrzec. Wymiotuje jak Niagara i z przerazeniem patrze, jak moja waga spada coraz bardziej zamiast rosnac... Bardzo boje sie, czy cala ta sytuacja nie odbije sie negatywnie na zdrowiu maluszka... :(