Kuk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kuk
-
Katrin, w mojej madrej ksiazce napisane bylo, ze rodzice w Twojej sytuacji moga stosowac metode w ten sposob, iz klada sie do swojego lozka i za nic w swiecie nie podnosza z niego przez czas, na ktory normalnie mieliby wyjsc z pokoju. Jest t ooczywiscie duzo trudniejsze, bo dziecko widzac Mame napewno nie ustapi tak latwo, ale mozna sprobowac. W tej metodzie wazne jest takze, by dziecko klasc do jego lozeczka, a nie Waszego lozka. Myshko, bardzo mila ta Wasza wieczorna procedura, ale Franio chyba nigdy jeszcze nie usnal w przeciagu pol godziny. Usypianie przy piersi trwalo okolo czterdziestu minut- do godziny, a bez niej... udalo mi sie tylko dwa razy i za klazdym razem trwalo okolo dwoch godzin... W naszym wypadku metoda okazala sie wiec zbawienna :) Acha, dzis w nocy Franio obudzil sie na chwile, bo zsunal sie z lozka. Wzielam go na chwile w ramiona, pospiewalam pol minuty i spal dalej :) :):) No tak - na temat wplywu przyrody na samopoczucie mozna by mowic godzinami. Wychowalam sie w domu stojacym w lesie, a wlasciwie w sercu rezerwatu sojek:) To byl raj a nie dziecinstwo i przez mysl nawet nie przeszlo mi wtedy, ze lasu i tego co w nim moznaby sie bac. Jesli mialam pietnascie munut \"do obiadu\" bralam ze soba psa i szlam z nim na spacer do lasu wlasnie. Spedzalam ta codziennie po kilka godzin - caly rok na okraglo. Do szkoly szlo sie takze przez las. Nie dlugo bo tylko pietnascie minut, ale pomyslcie ile ciekawych rzeczy moglo sie czlowiekowi zdarzyc - liczenie ile razy kuka kukulka, zbieranie grzybow jesienia i zawilcow wiosna. Mozna tez bylo pozjezdzac sobie na sankach (teren jest mocno pagorkowaty) albo... dotrzec do szkoly na lyzwach (strumyk zamarzajacy zima biegl od mojego domu prawie pod szkole). W razie paskudnej klasowki mozna bylo poszukac w lesie ptaka ze zlamanym skrzydlem lub pisklaka, ktory wypadl z gniazda - i zamiast na klasowke stawic sie z nim do weterynarza. Czy to nie raj?;) Kiedy porownuje sobie wlasne dziecinstwo z tym co zgotowalam Franiowi plakac mi sie chce... :( Co ciekawe - moj maz wyrosl w miejscu wcale nie ustepujacym uroda mojej miejscowosci. Dom jego rodzicow stoi na wzgorzu otoczonym pieknym starym parkiem. Tuz obok znajduja sie ruiny sredniowiecznego zamku i murow obronnych. I wiecie co? Jego wspomnienia sa zupelnie inne! Z jego opowiesci wynika, ze park zdawal mu sie miejscem groznym bo nie wolno mu bylo wychodzic z ogrodu. Do szkoly czy do miasteczka (lezacego u podnorza wzgorza tak, ze mozna do nie go zejsc przez pak, a raczej zbiec z gorki w ciagu pieciu minut) wozono go zawsze samochodem! Mnie nauczono, by kazdemu doroslemu spotkanemu w drodze do szkoly mowic \"dziendobry\". Mojego meza, by uciekac na widok osoby, ktorej nie zna. Zreszta, gdzie mialby on spotkac taka osobe, jesli do czternastego roku zycia odwozono go i przywozono ze szkoly? Mysle sobie o roznych warunkach, w jakich wyroslismy i zastanawiam sie - jak to mozliwe, ze mimo wszystko mamy ze soba tyle wspolnego? :) Poza tym zastanawiam sie tez smutno - czy raj w ktorym wyroslam istnieje jeszcze naprawde? Byc moze takze w mojej dawnej miejscowosci matki odwoza dzis dzieci do szkoly i nie pozwalaja im wychodzic samym do lasu...
-
no tak...Katrin - mamy dzis dyzur :p
-
Sposob moze sie wydawac drastyczny (mnie sie wydawal) ale wcale nie jest taki straszny na jaki wyglada. Kilka uwag ogolnych: Przede wszystkim - mocne postanowienie, ze musi sie udac - dziecko wyczuje kazda watpliwosc. Po drugie - metoda ta nie moze byc stosowana podczas choroby dziecka ani bezposrednio przed wyjazdem na urlop. Warunkiem powodzenia metody jest tez istnienie uprzednio ustalonych rytualow wieczornych - kapiel i kolacja o tej samej porze, czytanie ksiazeczki, przytulanie, etc... Clue metody polega na tym, by dziecko zostawiac samo w pokoju w momencie, gdy jest jeszcze zupelnie rozbudzone, ale juz gotowe do snu. Wazne tez, by zostawiac go w lozeczku bezzbednych \"wspomagaczy\" typu butelka. Wyjatkiem jest tu smoczek - dla maluchow przyzwyczajonych do spania z nim i przytulanki w stylu mis, poduszeczka, pieluszka, etc. Odbywszy z dzieckiem wieczorny rytual \"dopieszczania\" (czytanie, przytulanie, spiewanie, etc) prztulam Frania raz jeszcze mocno i mowie mu, ze teraz zostawie go samego w pokoju, bo chce, by nauczyl sie sammodzioelnie zasypiac. Mowie mu przy tym, jaka bede z niego dumna, jesli uda mu sie ta trudna sztuka, bo tak zasypiac umieja tylko bardzo odwazni, duzi chlopcy. Potem - stanowcze \"dobranoc\", polozenie do pozji horyzontalnej, zgaszenie swiatla (Franek zawsze usypial w ciemnym pokoju, ale dzieciom, ktore usypialy przy swietle, zostawic nalezy swiatlo wlaczone jak zwykle) i ...szybkie wyjscie z pokoju. Czas, jaki rodzic sluchajacy placzu dziecka pierwszego wieczoru jest w stanie zaakceptowac, to sprawa bardzo indywidualna... Moja madra ksiazka mowila, by zaczac od trzech minut, wejsc do pokoju po tym czasie (jesli dziecko placze) i pozostac z nim nie dluzej niz przez dwie minuty. Po tym okresie wyjsc ponownie i powrocic po pieciu - siedmiu minutach. Ilosc \"wejsc\" zalezy od wielu czynnikow. U nas pierwszego wieczora skonczylo sie na trzech (a moze czterech - nei pamietam juz), ale przyznaje, ze pierwsze wyjscie trwalo tylko dwie minuty, a najdluzsze piec. Okres pozostawania poza drzwiami pokoju wydluzac nalezy w kolejnych dniach, nie przekraczajac jednak kilkunastu minut. Zrozpaczony (sadzac z tonu placzu) i nic nierozumiejacy Franio uspakajal sie natychmiast, gdy bralam go w ramiona (w ksiazce pisano, by raczej tego unikac, ale wydalo mi sie to zbyt okrutne) i z uwaga wysluchiwal moich wyjasnien na temat tego, ze moje wyjscia sluza temu, by nauczyl sie zasypiac samodzielnie.... Autorzy ksiazki twierdza, iz ta metoda nauczyc mozna zasypiania nawet najbardziej oporne dziecko, o ile nie cierpi ono na zaburzenia snu o podlozu chorobowym. Zdaniem autorow \"nauka\" trwac moze od 3 do 14 dni. W naszym przypadku trwala cztery... Co do tego, czy metode te zastosowac jednoczesnie do drzemki dziennej, zasypiania wieczornego i zasypiania przy pobudkach nocnych - autorzy zostawiaja rodzicom pewien wybor. Jesli dziecko dobrze znosi metode - mozna zawalczyc od razu na wszystkich frontach, jesli natomiast placz trwa dlugo i dziecko przezywa zmiane mocno, mozna zaczac od usypiania wieczornego, a w nocy i w dzien pozostac przez jakis czas przy starych metodach - ustepujac dziecku natychmiaast i bez targowania. Po pewnym czasie, gdy przyzwyczai sie juz do usypiania wieczorem, metode zastosowac mozna takze w dzien. Z moich obserwacji wynika, ze Franio zrozumial doskonale w czym rzecz. Placz ustal niemal calkowicie juz drugiego dnia, a problem nocnego budzenia nagle sam sie rozwiazal! Franek jest na mnie nieco obrazony gdy wychodze z pokoju, ale protestujac przytula sie jednoczesnie do misia i uklada do snu. Dzis rano opowiedzialam o jego \"osiagnieciu\" wychowawczyni w zlobku tak, by Franio slyszal jak bardzo go chwale i widzialam, ze bylo mu milo to slyszec:) Naprawde polecam!
-
Eccola! Anastazja (Shalla) ----------10.11. godz.11.10. Nadia (Nikii)------------------21.11. godz.15.55 Amelia (Elffik)----------------28.11. godz. 17.25 Jakub (Katrin)----------------03.12. godz. 8.30 Jan (Mysh)-------------------- 07.12. godz. 20.25 Wiktor(Lonka) ---------------08.12. godz. 16.05 Jagoda (Dynia)---------------14.12. godz. 8.00 Stas (Fisa)---------------------23.12. godz. 12.40 Franio (Kuk)------------------ 23.12.godz. 18.40 Leon (Salma)------------------04.01. godz. 00.50 Stas (Logosam)---------------12.01. godz. 15.35 Asia (Pati) --------------------25.01. godz. 13.55 Olek (KarenKa)---------------29.09. godz. 13.22
-
Zaraz, zaraz, przeciez brakuje tu Pati i Asi! Skopiowalam dane z jakiejs wybrakowanej tabelki! Zaraz poszukam danych i uzupelnie.
-
Wklejam moja tabelke bo byc moze przyda sie komus jeszcze ;) Anastazja (Shalla) ----------10.11. godz.11.10. Nadia (Nikii)------------------21.11. godz.15.55 Amelia (Elffik)----------------28.11. godz. 17.25 Jakub (Katrin)----------------03.12. godz. 8.30 Jan (Mysh)-------------------- 07.12. godz. 20.25 Wiktor(Lonka) ---------------08.12. godz. 16.05 Jagoda (Dynia)---------------14.12. godz. 8.00 Stas (Fisa)---------------------23.12. godz. 12.40 Franio (Kuk)------------------ 23.12.godz. 18.40 Leon (Salma)------------------04.01. godz. 00.50 Stas (Logosam)--------------12.01. godz. 15.35 Olek (KarenKa)---------------29.09. godz. 13.22
-
Czolem Dziewczyny! Przygotowalam sobie wlasnie tabelke ze wszystkimi datami urodzin naszych maluchow, zeby nie popelniac wiecej gaf ;) Shalla - ja rowniez przetrwalam weekendowa wizyte tesciow - lacze sie w walce o sile charakteru! :):);) Korzystajac z ladnej pogody wybralismy sie wczoraj na dlugi spacer po parku lesnego. Turyn to nie jest niestety oaza zieleni i nawet ten wczorajszy park, ktory dla Turynczykow jest juz prawdziwa dzika puszcza, to dla mnie taki nieduzy lasek, ale mimo wszystko - co natura, to natura! Odpoczelismy wspaniale i po raz kolejny skonstatowalam, ze zycie w miescie to nie dla mnie... To niesamowite, ale ja po prostu weseleje natychmiast po wejsciu do lasu! Biegalismy z Franiem szurajac wsrod suchych lisci, przytulalismy sie do drzew, a moj Maz z Rodzicami patrzyli na nas nic nie rozumiejac. Potem, w rozmowie ze mna moj Maz powiedzial mi, ze patrzac tak na nas zaczal po raz pierwszy zalowac, ze sam zostal wychowany pod kloszem. Wyrosl w przekonaniu, ze las jest miejscem bardzo niebezpiecznym i irracjonalny lek wpojony mu w dziecinstwie przez nadopiekuncza mame nie opuszcza go do dzis... Mysle, ze cos sie w moim Mezu przelamalo i ze teraz bedzeimy chyba czesciej wyrywac sie \"za miasto\" :) Pamietacie jak pisalam Wam w zeszlym tygodniu o tym, iz uczymy Frania samodzielnego zasypiania? Ciezko nam samym w to uwierzyc, ale praktycznie od czwartku Franio nie tylko zasypia sam, prawie bez marudzenia, ale tez przesypia cale noce! To naprawde niesamowite i prawde powiedziawszy zaluje bardzo, ze nie odwazylam sie na zastosowanie tej metody juz w zeszlym roku. Wszyscy jestesmy wypoczeci i w lepszych humorach:)
-
Boze, co za fujara ze mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Elffiku!!!! Uratowalas nasz honor - no, mojego, po zadanym wczesniej pytaniu, to juz chyba nic nie uratuje... :o Nastusiu!!!!!!!!!! Najserdeczniejsze zyczenia urodzinowe, zdrowia i miliona duzych i malych radosci od sklerotycznej ciotki Kuk!!!!!!!!!!!!!!! !!!
-
Shalla - co to za dzien??????????????????????????????????????????????????????? :)
-
Karenko - zgadzam sie prawie z kazdym Twoim slowem. I dlatego chetnie bym przeczytala co jeszcze masz do powiedzenia :) Co do manipulacji za posrednictwem mediow - zgadzam sie w stu procentach. Zycie manipulantow stalo sie zreszta duzo prostsze odkad wynaleziono telewizje. Potrzeby \"ludu\" zawsze sprowadzaly sie do chleba i igrzysk, a show-talki i inne reality show sa przeciez znacznie tansze i mniej pracochlonne w przygotowaniu niz Olimpiada... Co do telewizji w roli oglupiacza - moim zdaniem ma ona na ludzi i spoleczenstwo jako takie wplyw znacznie bardziej destrukcyjny niz mozna by przypuszczac. Oto przyklad - pierwszy lepszy z brzegu - przez cala historie ludzkosci wzorce, wedlug ktorych ksztaltowani byli mlodzi ludzie to, w przewazajacej czesci wzorce \"z najblizszego podworka\". Swiat byl tak urzadzony, iz czlowiek rodzil sie jako syn piekarza i zostawalm piekarzem. Rodzil sie zlotnikiem i przejmowal warsztat ojca, etc. Wiedzial, ze ludzie nie sa miedzy soba rowni, ze istnieja na swiecie krolowie i ksiazeta, ale nie przeszlo mu nawet przez mysl, ze takim ksieciem moglby zostac on sam. Zdarzaly sie oczywiscie przypadki awansu spolecznego - syn kmiotka zostawal rycerzem albo rzemieslnikiem i po kilku pokoleniach stawal sie szlachcicem. Mimo to, wzorcow do nasladowania szukalo sie wsrod osob znanych nam osobiscie i system dzialal calkiem znosnie. Jakie wzorce do nasladowania maja dzis mlodzi? Oczywiscie te lansowane w telewizji. Pomyslcie, kiedy ostatnio widzieliscie program, ktory przedstawialby (w sposob atrakcyjny dla mlodziezy) sylwetke profesora medycyny, nauczyciela z powolaniem, inzyniera -jednym slowem kogokolwiek spoza showbusinessu... Idolami nastolatkek sa (przynajmniej we Wloszech) rozgogolone panienki o ptasich mozdzkach i nienagannym makijazu, bez skrepowania opowiadajace o przebiegu orgazmow z kolejnymi, wymienianymi z nazwiska partnerami - obowiazkowo znanymi z ekranu... Idolem nastolatka - pilkarz lub uczestnik ostatniego big brothera... Rece i nogi opadaja! Nie odczytujcie prosze mojej wypowiedzi jako glosu wzywajacego do powrotu do czasow wiktorianskich jesli nie sredniowiecza. Zarowno demokracja jak i emancypacja sa wspanialymi wynalazkami. To piekne, ze ludzkosc kroczy w kierunku rownosci i wcale nie nalezy tego zmieniac. Moj glos jest jedynie glosem w obronie zdrowego rozsadku, idealow i wzorcow. Uwazam, ze medium o takim zasiegu jak telewizja ma gigantyczny i z pewnoscia decydujacy wplyw na to, co beda mialy w glowach nasze dzieci. Drze o to, czy zdolam wytlumaczyc synowi, ze idol/idolka wiekszosci jego kolegow to nie koniecznie wzor godny nasladowania, skoro na ekranie robi sie z niego bozyszcze. Chcialabym, by telewizja nadawala programy nie tyle grzeczne, co pozyteczne i uczace czegos sensownego... itd, itp... Dla podratowania honuru telewizji wloskiej powiem tylko, ze istnieja w niej takze (nieliczne) programy autorskie robione przez ludzi inteligentnych. Jest ich niewiele, nadawane sa w godzinach nocnych i ... sa adresowane oczywiscie do publicznosci doroslej i dosc juz wyrobionej. Nastolatkowie umarliby przy nich z nudow...
-
Shalla, Witaj! Ale dlaczego tak krotko??!!:o U nas takze piekny dzien! Slonce i zimno! Uwielbiam taka pogode! Bylam wczoraj na pierwszej w zyciu \"wywiadowce\" Frania ;):):) Bylo sympatycznie tylko nieco przydlugo. Kazda z wychowawczyn opowiadala szczegolowo o prowadzonych przez siebie zajeciach - wszystkie bardzo z siebie dumne i zadowolone :) Z ich wypowiedzi wynika, ze wyslalam Frania do najlepszego zlobka we Wloszech ;) :p Zdecydowanie najciekawsza czescia zebrania byly wypowiedzi na temat poszczegolnych dzieci i odpowiedzi na pytania rodzicow. Dopiero teraz zdalam sobie sprawe z tego, jak rozne charaktery maja dzieci w wieku Frania i w ogole jak bardzo w tym wieku uksztaltowana jest juz osobowosc dziecka. Bardzo ucieszyla mnie wypowiedz Pani prowadzacej \"laboratorium psychomotoryczne\" (cokolwiek to wyrazenie oznacza w praktyce...) Powiedziala ona, ze ze wszystkich dzieci w grupie Franio jest tym, ktory...\"najlepiej czuje sie ze soba\". Zapytana wyjasnila mi, ze rozumie przez to naturalnosc w zachowaniu, nie udawanie niczego i otwartosc na inne dzieci i doroslych. Odebralam to jako naprawde duzy komplement pod adresem Frania i ...troche naszym ;) Poza tym dowiedzialam sie, ze moj syn uwielbia zajecia muzyczne i ze ...uczy inne dzieci w zlobku polskich slow! :) Z rzeczy mniej przyjemnych - Franio uwielbia wydawac innym rozkazy i oczekuje, ze zostana spelnione. Poniewaz sama tepie Franiowe dyktatorstwo w domu - poprosilam o to samo takze panie przedszkolanki. Z inych ciekawostek - nadzorujaca zlobek Pani pediatra radzila rodzicom dzieci, ktore nie choruja zbyt czesto, by nie przesadzali z terapiami zapobiegawczymi (szczepionki przeciwko grypie, dlugie kuracje wzmacniajace, etc...) Podobno co za duzo to nie zdrowo, a zdrowy system odpornosciowy mopze sie rozregulowac takze od nadmiaru \"dobrego\". Zachecala tez wszystkich rodzicow do nieprzesadzania ze sterylnym trybem zycia prowadzacym do alergii. Koniec koncow - wydaje mi sie, ze zlobek do ktoreg otrafilismy to chyba dosc sensowne miejsce:)
-
Tylko tytulem dodatku - na wypadek, gdyby dla kogos nie bylo to jasno czytelne z ducha mojego poprzedniego wpisu - jestem absolutna zwolenniczka rewolucji w polskim systemie edukacyjnym, ale wlosy staja mi deba na glowie gdy slysze jakie pomysly reformatorskie ma obecny minister edukacji!!!!!!!!!!!!!
-
Mozna pewnie zastanawiac sie w nieskonczonosc jak naprawic Swiat. Na pewno duzo dobrego mozna zrobic dzialajac spolecznie, organizujac akcje charytatywne, pomagajac dzieciom w sasiedztwie, etc. Ale to, co moim zdaniem jest (z punktu widzenia naszego kraju) jest w tej chwili najwazniejsze to ... dobrze funkcjonujacy system edukacyjny. Zlobki, przedszkola i szkoly dostepne dla wszystkich, zatrudniajace i porzadnie oplacajace dobrze wykwalifikowanych nauczycieli... Szkola, ktora nie odwraca sie od dzieci i rodzicow z problemami, ale pomaga w ich rozwiazaniu, a tam gdzie trzeba... przekazuje dzieciom takze te elementarna wiedze , ktora powinny wyniesc z domu. Wiem, wiem - zaraz uslysze, ze szkola nie moze zastepowac rodzicow - no ale popatrzcie na to ilu rodzicow jest w tej chwili zupelnie bezradnych wobec swoich dzieci! (vide strona internetowa Super Niani). Tam, gdzie rodzina zupelnie nie daje sobie rady potrzebna jest - moim zdaniem fachowa pomoc pedagogow i psychologow - a taka moznaby zapewnic wlasnie za posrednictwem szkoly. Tak jakos wydaje mi sie oczywiste, ze \"odnowe\" naszego spoleczenstwa nalezaloby zaczac od najmlodszych, ktorzy przeciez niedlugo wydorosleja!
-
No jasne! Powinszowania pierwszego kroku dla Olka!!!!!!!!!!! ! Zeby nogi niosly Cie zawsze we wlasciwym kierunku ;)! Wiecie, ja nie wiem czy to jakas szczegolna cecha wloskich mediow, czy tez moze we Wloszech dzieje sie wiecej tego typu okropnosci niz gdzie indziej, ale wloska telewizja i prasa doslownie codziennie donosi o kilku przypadkach tego rodzaju. W ogole, Karenka pewnie zgodzi sie ze mna, ze ogladajac wloskie wiadomosci ma sie wrazenie, ze na Swiecie niewiele dzieje sie poza morderstwami, porwaniami, i pobiciami, itp. ... Efekt - narastajaca znieczulica! Nie chodzi mi oczywiscie o to, by wiesci takiego typu przemilczac. Uwazam, ze jak najbardziej powinno sie mowic o tych tragediach wszem i wobec - rzecz jednak w tym, by nie mowic o nich w sposob zdawkowy, przedstawiajac je jako goraca wiadomosc dnia - pozywke dla zadnych sensacji obywateli. Nieszczescia i tragedie ludzkie sprowadzone do formatu \"nowinki\" nie wywoluja juz zadnych specjalnych uczuc w widzach czytelnikach. \"Odnotowuje sie je\" bez cienia refleksji. Nie wiem, czy z tej plataniny slow wylowicie to, co naprawde chce Wam powiedziec... Uwazam, ze lepiej nakrecic kilka mocnych filmow dokumentalnych, zorganizowac dyskusje w studiu, etc. niz \"informowac\" o kolejnych bestialstwach tak, jakby informowalo sie o zmianie pogody...
-
Witajcie! Jestesmy w Turynie od niedzieli, choc do pracy dotarlam dopiero dzisiaj. Mamy za soba nieco kiepski okres - chorowalismy wszyscy troje. Franio i moj Maz staneli juz na nogi, mnie natomiast skrajne skoki temperatury (z 20 stopni w Turynie prostu w snieg ;)) pozbawily glosu na bite piec dni - to chyba moj rekord zyciowy. Najsmieszniejsze w tym wszystkim to, ze trzeciego dnia \"ciszy\" pojechalam do Krakowa na negocjacje w podwojnej roli prawnika i tlumacza ;););) Bylo naprawde zabawnie. Teraz usiluje wylizac sie z resztek zapalenia krtani i paskudnego kaszlu i jakos zupelnie mi nie wychodzi... No dosyc zalenia - przebieglam szybciutko Wasze wpisy i widze, ze nie mam tak znowu najgorzej. Pati - trzymam mocno kciuki za poprawe!!!! . Ale wiesz co, ja jednak pokazalabym Asie jeszcze jakiemus dobremu pediatrze. Nie chce Cie straszyc, ale przeziebienia przy ospie moga powodowac brzydkie powiklania - dopilnuj wiec, by mala byla pod bardzo dobra, stala kontrola. Pisze to niejako z wlasnego doswiadczenia - bedac dwulatka przechodzilam ospe razem z jakas dziwna wirusowka. Wywiazlo sie zapalenie mozdzku i nieciekawie to wygladalo. W Asi przypadku na pewno tak nie bedzie, ale mimo wszystko - trzymaj reke na pulsie. Dzieki za piekne zdjecia Nastki i Jaska. Inne do mnie nie dotarly, wiec jesli ktos jeszcze rozsylal -to bardzo prosze! Co do poruszanych przez Was ostatnio smutnych tematow - to sa mysli, ktore nie daja mi czesto spac po nocach. Domyslam sie, ze ludzie, ktorzy dopuszczaja sie niegodziwosci w stosunku do dzieci, sami doswiadczylio ich w dziecinstwie, ale przeciez taka swiadomosc w niczym nie zminiejsza ogromu cierpienia maluchow... Mysle, ze jedyne co mozna robic tak na codzien, to...reagowac. Reagowac zawsze i konsekwentnie, gdy ktos krzywdzi dziecko a my o tym wiemy. Zwracac uwage i tlumaczyc. No i chowac wlasne dzieci na dobrych ludzi, wrazliwych na krzywde innych... Na koniec o naszym malym eksperymencie - od dwoch dni ucze Frania zasypiac samemu. Postepujac dokladnie wedlug zasad opisanych w madrej ksiazce, koncze zabawe o stalej godzinie, caluje Frania na dobranoc, przytulam, otulam kolderka, gasze swiatlo i stanowczo mowiac dobranoc wychodze z pokoju.
-
Dziewczyny! Wybaczcie cisze, ale jakis taki czas kiepski. Z roboty odkopalam sie rzutem na tasme - siedzac w niej ciurkiem (z przerwa na siusiu, hehe) od osmej rano do dziewiatej wieczorem w czwartek i piatek. W piatek o 10 rano Pani ze zlobka zadzwonila zeby odebrac Frania, bo ma... ciezka grype zoladkowa! Zdumialam sie (nie mial zadnych jej obiawow jeszcze dwie godziny przedtem) i podlamalam zarazem zwlaszcza, ze naprawde ani ja ani maz nie moglismy wyjsc z pracy. Czulam sie podle, ale koniec koncow Frania odebrala o piatej nasza \"pomoc domowa\". Mialam nadzieje, ze z ta grypa to przesada, ale gdzie tam - rozwolnienie jak nieszczescie i czterdziesci sopni goraczki noca przez dwa dni z rzedu. W niedziele wieczorem, na widok rosnacej temperatury zawolalam pediatre (znielubianego sycylijczyka - tego od kortizonu). Przyszedl i orzekl, ze poza grypa zolodkowa Franio na tez zapalenie ucha i obustronne, zapalenie migdalkow... :( DZiewczyny - pomyslicie, ze jestem nieodpowiedzialna matka, ale ja nawet tego nie podejrzewalam. Poza goraczka w nocy i calkowitym brakiem apetytu Franek wyglada na zdrowe dziecko! Zawolalam go ze wzgledu na temperature i trwajaca juz trzy dni glodowke Frania... Lekarz przepisal baktrim i oczywscie kortizon. Zdobylam sie na odwage i powiedzialam mu, ze kortizonu nie chce. Uwaza mnie za wariatke, ale koniec koncow powiedzial, ze jesli bardzo nie chce to nie musze. W poniedzialek od Frania zarazil si moj maz a wczoraj takze ja. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, ze dzis wieczorem jade z Franiem do Polski... On ma sie juz nieco lepiej i lekarz powiedzial, ze nie widzi wiekszych przeciwwskazan, ale tak czy siak wydaje mi sie, ze zwariowalam. Trzymajcie kciuki!
-
Dziewczyny... ratunku! Tone w robocie! Mam tyle pracy, ze nie pomaga przychodzenie wczesniej, zostawanie na lunch za biurkiem i praca po godzinach. Jak widzicie juz nawet na Kaffe nie zagladam:( Trzymajcie kciuki, zebym wyrobia sie z jedna robota na jutro wieczor...
-
Hejka! Dynia - Witaj po powrocie z wojazy! :) Logosm - ja poprosze o ten przepis na \"godzinny chleb\":) Dziewczyny - nazbieralo mi sie tyle roboty, ze nie wiem w co rece wlozyc, a to znak, ze ...chyba bede dzis do Was czesto zagladac :p;):)
-
Shalla witaj! U nas tez ogrzewanie nie dziala i tez dzis mielismy w domu panow murarzy, elektrykow i hydraulikow. Wszystkich naraz! No ale przynajmniej na dworze jest ok. 18 stopni... Trzymaj sie jakos! A NAstka jak to znosi? Mysh! Siedze w Skypie i szukam i szukam i nic! Przeslij mi prosze raz jeszcze swoje dane skypowe na adres domowy (w stopce) pls. Chyba zle zapisalam czy co??? Jesli przeslesz mi dane, sprobuje moze jutro wieczorem. Calusyi milego weekendu wszystkim!!! Kuk
-
Katrin o maszynie do pieczenia chleba to mozliwe ze i ja i Micka. Sprawuje sie niezle tyle, ze nie uzywalismy jej juz od okolo pol roku:P... No ale pewnie zima najdzie nas chetka na zapach swiezego chleba w domu i wrocimy do nalogu;) Tutejsze maki nie nadaja sie do pieczenia chleba zbyt dobrze i w przyplywie szalenstwa przytachalismy okolo dziesieciu kilo gotowych mieszanek chlebiowych z...Londynu. Tam pieczenie chleba w domu jest duzo bardziej popularne i mieszanki sa naprawde super. Mysle, ze polska maka takze doskonale nadaje sie do pieczenia chleba i nie powinnas miec problemu z wynalezieniem stosownych recept. Zreszta - wszystkie wyprobowywane przez nas przepisy pochodzily z ksiazeczki zalaczonej do maszyny;). Zakup polecam, ale uprzedzam, ze to zabawa, ktora na jakims etapie sie nudzi, bo zadna maszyna nie wypiecze prawdziwgo chleba z chrupiaca skorka...jakiego we Wloszech niestety w ogole nie znaja :( O istnieniu jogurtownicy w ogole nie wiedzialam, ale pamietam, ze moja Mama miala swojego czasu bakterie, ktore wlozone do swiezego mleka powodowaly jego zamiane w jogurt mnozac sie przy okazji.
-
Co do wyjazdow poza sezonem - masz absolutnie racje! Sa sto razy sensowniejsze niz te sierpniowe wyprawy, gdy wiekszosc czasu spedza sie w korkach... Listopad i luty wydaja mi sie smutne, bo wczesnie robi sie ciemno i jakos tak... daleko do lata. Grudzien jest juz inny - czekaja nas Swieta. W styczniu jedzie sie na ogol na narty, a w lutym...juz tylko czeka do wiosny;) No, ale jesli zalozy sie, ze wakacje sa w lutym... to zupelnie zmienia postac rzeczy! :)
-
Hm... marzyc trzeba, ale luty... to chyba najsmutniejszy z miesiecy! (No moze poza listopadem:p A nie lepiej marzec albo kwiecien? Zreszta - niewazne kiedy! przyjmiemy Was z otwartymi ramionami o kazdej porze roku, dnia i nocy.
-
Czolem Dziewczyny! Katrin, Myshka, Fisa - wiecie przeciez, ze mnie takze marzy sie spotkanie - probowalam je nawet zorganizowac w zeszlym roku w Polsce;) A moze to wcale nie jest takie nieziszczalne? Kurcze, przeciez jest nas tylko grupka. Wystarczyloby baaaardzo chciec i wymyslec jakies miejsce, ktore byloby osiagalne dla wszystkich. Fisa - gratulacje! Podziwiam Twoj sposob rozwiazywania konfliktow! :) no i przyznam sie, ze chyba skopiuje Twoj pomysl z klockami duplo! Juz od dawna mysle nad ich zakupem, ale nie wiedzialam jaki wariant wybrac, a skoro ten z domem zostal juz przetestowany przez Stasia... ;) ;) ;) A jakie inne pomysly na prezenty przychodza Wam do glowy? My na pewno kupimy rowerek i - jesli znajdziemy - samochod strazacki (Strazacy sa bezkonkurencyjnymi idolami Frania) . Co do reszty - pojde na przeszpiegi do mojego ulubionego sklepu z zabawkami edukacyjnymi, gdzie zawsze pelno wszelakich cudow :)
-
Dziewczyny, jesli korzystacie ze skyp\'a - wyslijcie mi na adres mailowy swoje namiary - moze uda nam sie zorganizowac jakas telekonferencje w weekend? ;)
-
Logosm! Jestes fantastyczna - kwestie zycia i smierci potrafisz zawrzec w jednym krociutkim zdaniu :) A jesli chodzi o prace - nie martw sie. To byl widac znak z nieba, ze masz cala energie wlozyc w rozkrecanie wlasnego businessu a nie w zdobywanie pozycji w nowej pracy! Gratulacje dla zdolnosci plastycznych Stasia! Nie dalej niz dzis rano, jedna z moich kolezanek chwalila sie dumna jak paw, ze jej trzy i pol letni synek wyroznia sie bardzo na tle kolegow z grupy, bo koloruje rysunki w takiej wlasnie ksiazeczce! Chyba nie bede jej psuc humoru opowiescia o Stasiu ;):):) Katrin - co za maz! I co za Syn! :):):) Wysle chyba moich chlopakow do Ciebie na kurs empatii! ;) Fisa - jak poszla rozmowa? Myshko - Czy u Was tez tak cholernie zimno i mokro? Shalla? Jestes tam?