Kuk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kuk
-
Dynia! Ja tez nic tylko sie zastanawiam do kogo wznosic dziekczynne modly. Kurcze - a najgorsze jest to, ze takie wypadki naprawde trudno pzrewidziec! A propos Aniola Stroza - jakies szesc - siedem lat temu, zobaczylam na wystawie galerii kapitalny obraz namalowany na desce przedstawiajacy ...usmiechnietego Aniola Stroza w trampkach i przerwa w zebach. Byl tak przekonujacy, ze natychmiast pomyslalam, ze powinien wisiec nad lozkiem mojego syna. Muchy nie godnily sie jeszcze wtedy ani na Frania, ani nawet na mojego meza... ;):P Bylam jednak tak pewna swego, ze weszlam do galerii i ... kupilam obraz kosztem sporawego debetu na karcie kredytowej. Niedawno przytachalam obraz z Polski w walizce. Jest ciezki jak piorun, bo nie dosc, ze malowany na litej desce, to jeszcze w ramach ramy ma z tylu przybita druga - gruba deche. Stoi teraz na podlodze i czeka na nowy pokoj Frania. Aniol z obrazu ma wybitnie lobuzerska mine i widac, ze jego podopieczny, tez ma niezly charakterek. Moze to wszystko przez ten obraz... :P;):)
-
A teraz bedzie przerazajaca historia. Ale z happy endem:P Nie chcialam pisac tego w tym samym poscie, w ktorym przeslalam zyczenia dla Stasia... Otoz Kochane - smialo moge powiedziec, ze otarlismy sie tej nocy o koszmarna tragedie i ze ocalenie zawdzieczamy wylacznie Franiowi. W skrocie: NAsza sypialnia przedzielona jest na dwie czesci ciezka, bawelniana zaslona. Po jednej stronie zaslony stoi nasze lozko i kilka mebli, po drugiej zas wydzielilismy tzw. \"kacik Frania\", w ktorym stoi jego lozeczko. Mamy (A wlasciwie mielismy) kolo naszego lozka mala metalowa lampke, z zarowka 25Wat, ktorej uzywalam wieczorem i w nocy, by nie budzac nikogo sprawdzic co dzieje sie u Frania. Wczoraj okolo 23.30 w nocy Maz ogladal w telewizji wyjatkowo interesujacy program, a ja (by nie przeszkadzac ani jemu ani spiacemu u siebie Franiowi) zamknelam sie z telefonem w lazience i rozmawialam z moja Mama. Rozmowa trwala okolo pol godziny. Skonczylam ja i zaczelam sie myc. W tym momencie, przez szum plynacej wody uslyszalam placz Frania. Zakrecilam kran i poszlam sprawdzic co sie u niego dzieje. Wyobrazcie sobie jak sie poczulam, gdy otwierajac drzwi do pokoju zobaczylam kleby szarego dymu! Dym wydobywal sie spod zaslony - na szczescie dosc szczelnie zaciagnietej. Nie bede opisywac tego, co dzialo sie przez nastepne pol godziny, ale powiem tylko, ze od zwarcia w przelaczniku lampki zapalila sie kapa pokrywajaca lozko, lezace pod nia dwie puchowe pierzyny, posciel, materac z latexu oraz drewniana komoda stojaca przy lozku. Ogien rozprzestrzenial sie w tamim tempie, ze gdyby nie placz Frania za piec minut nie byloby juz czego ratowac (plonacy puch plus drewniany niski sufit nad lozkiem). Jestem jeszcze zbyt tym wszystki przerazon, zeby racjonalnie ocenic cala sytuacje, ale wiem na pewno, ze tym raze od tragedii dzielil nas wlos. Kapa na lozko splonela wlasciwie doszczetnie (uzylismy jej do tlumienia plomieni). Pierzyny splonely mniej wiecej w jednej trzeciej, a materac ma wypalona z boku dziure glebokosci trzech cenymetrow . Tej cholernej lampki uzywalam w ten sam sposob od ponad roku. Zostawialam ja zapalona wieczorem zawsze, gdy Franio spal sam w pokoju. Pomyslcie, co moglo sie stac, gdyby Franio usnal nie w swoim lozeczku, ale w naszym lozku (jak to ma miejsce w wiekszosc wieczorow?) Boze, dziewczyny, Wy chyba wiecie co sie czuje w takim momencie. Mam wciaz przed oczami te mala dziewczynke, tak strasznie poparzona w porzarze w podobnych okolicznosciach, ktorej zdjecia przeslala Pati w zeszlym roku... Wasz Kuk
-
Stasiu! Badz zdrow i wesoly, i miej dziarska mine, lap szczescie za ogon i dus jak cytryne! Wpisala sie ciotka Kuk z Franiem i Mezem do Spolki ;) Suplement: Stasienku! Zyczymy Ci Kochany, by cale Twoje zycie bylo conajmniej rownie piekne i szczesliwe, jak ten pierwszy jego rok. By Swiat wokol Ciebie byl zawsze przyjazny, bys spotykal na swej drodze wspanialych przyjaciol, przezyl piekna milosc i w przyszlosci robil to co przyniesie Ci satysfakcje i napelni duma. To na dluzsza mete. A na dzis - zyczymy Ci pieknych prezentow, udanej imprezki i samych usmiechow! :):):):):):):):):):):):)
-
Witajcie! Zgadzam sie z Logosm - Wiktorek bezapelacyjnie wykazuje sie najwieksza fantazja w zdobywaniu guzow :O Katrin - Kuba to faktycznie silacz! Zreszta wcale nie wygladal na wczesniaka kiedy widzialam go w Warszawie! :) Tabelko - zapomnialam zupelnie zameldowac, ze w ostatni weekend przybyl nam trzeci zabek - lewa dolna jedynka i po wygladzie dziasla sadzac, takze prawa gorna jedynka pcha sie juz na swiat!
-
Hm, Widze, ze przyszedl czas na wyliczanie guzow... A wiec: Podczas pierwszego roku zycia Franio nie odniosl wlasciwie zanych powazniejszych obrazen (nei liczac nocnego lotu z lozka) Wszystko skoncentrowalo sie podczas ostatnich trzech dni starego roku, w czasie pobytu w gorach... Pierwszego wieczoru Tesciowa pociagnela za kierownice rowerka, na ktorym siedzial Franio tak mocno, ze Franio wyladowal glowka na kamiennej posadzce.:(:(:( Nastepnego dnia, w mojej obecnosci (i przy wzmozonej uwadze) Franio ogladal wnetrze szafki kuchennej. Jedna reka oslanialam go od potencjalnego guza, ktorego mogl sobie nabic o otwarta przez siebie szuflade. (Palce tej reki wsuniete mialam w srodku szuflady na wypadek, gdyby Franio zechcial ja z nagla zatrzasnac na swoich paluszkach... ) Druga reka przytrzymywalam Frania w pasie i przytrzymywalam drzwiczki szafki, ktore byly otwarte (moglby je przeciez z nagla zatrzasnac uderzajac sie w glowe. \"Atak\" przyszedl skadinad - Franio poprostu kiwnal sie solidnie do przodu uderzajac policzkiem w polke w srodku szafki... Efekt - zdrapany naskorek i potezny siniak prominiujacy pod oko na calym lewym policzku... :(:(:( Ostatniego dnia Maz stlukl w sypialni szklanke z woda i zanim zdazyl sprzatnac skurupy i kaluze, moja Mama, nie wiedzac co sie stalo weszla do sypialni z Franiem na rekach i ...oczywiscie poslizgnela sie. Franio upadl poczatkowo na lozko, z ktorego jednak, przedziwnym sposobem sturlal sie (okolo metra!) buzia wprost na rozbite szklo! :( JAkims cudem nic, ale to absolutnie nic mu sie nie stalo. Przestraszyl sie tylko, ale wyobrazenia na temat innych mozliwych wersji tego wypadku przesladuja mnie w nocy. Powiem tylko, ze odklejalam mu drzazgi szkla od policzka i skroni... Zaden z kawalkow nawet go nei zadrasnal. Podobnie jak Dynia dodam, ze naprawde uwazamy... Wydaje nam sie, ze nie spuszczamy go z oka ani na chwile... Skruszona tesciowa kupila malemu nawet ...kask na glowe do noszenia w domu... (pamietacie jak zartowalysmy sobie na ten temat?) Co do pytania Myshki na temat zasypiania. Przyznam ze skrucha, ze wciaz usypiam Frania przy piersi... Wiem, ze powinnam przestac, ale to najszybszy i najskuteczniejszy sposob, ico tu gadac - chwila bliskosci, z ktorej trudno mi zrezygnowac. W ciagu dnia Franio usypia w swoim lozeczku lub w wozku w czasie spaceru. Sen i ilosc nocnych pobudek zaleza od okolicznosci. W domu mamy na ogol dwie trzy pobudki - pierwsza okolo piatej rano. Poza domem pobudek jest wiecej i czesciej koncza sie ladowaniem w naszym lozku. Najlepiej Franio spi rano (od 7.30 do 9.30) - cala mama niestety... :P Kuk
-
Lonka!!!! Ratunku... przerazilas mnie nie na zarty! :O
-
Witajcie! Wrocilismy z weekendu w gorach bogatsi o nowy zab! Zab to zreszta duzo powiedziane - zalazek dolnej jedynki ;) No ale jest! :):) Pogoda paskudna - z cyklu tych, ktore powoduja chandre. Szaro, ciemno i zimno. Do tego mzy zimny, wstretny kapusniaczek... Brrrr! Swietna pogoda na zaszycie sie pod kocem, z ksiazka i kubliem goracej herbaty... (marzenia scietej glowy :P) Przeczytalam wpis Myshk i stwierdzilam, ze ja wlasciwie w ogole nie robie regularnych posumowan poczynan Frania. Wyrodna ze mnie matka - no ale grunt, ze Franio poczyna sobie jak trzeba, czyli rozwija sie :D Jednym musze sie pochwalic - Slownik migowy Frania poszerzyl sie ostatnio znacznie, pomimo, iz poswiecamy cwiczeniom sladowe ilosci czasu... Franio pokazuje pieknie slowa jesc, pic, swiatlo, myc, przytulic i muzyka. Pracujemy nad slownictwem migowym naprawde tylko ciut, ciut (wieczorami - jak sie mamie przypomni:P), wiec uwazam, ze to spory sukces. Co do slow normalnych - wszyscy czlonkowie rodziny sa juz wlasciwie nazywani \"wedle funkcji\", tj. Mama, Papa, Baba i Nionio (to ostatnie pochodzi od wloskiego \"Nonno\" czyli \"Dziadek\". Franio kojarzy tez ladnie zwierzatka - pies to dla niego \"hau hau\", kotek - \"miau miau\", kaczka \"kua kua\" a kon \"prrrrr\". Podobnie jak Jasiek Myshki Franio lubi ogladac fotografie zwierzat. Jakis czas temu kupilam w ksiegarni dla dzieci kapitalny zestaw okolo 60 kart sporego formatu, na ktorych z jednej strony widnieja fotografie zwierzat w ich srodowisku naturalnym oraz imie zwierzecia (po wlosku). Z drugiej strony znajduja sie informacje na temat srodowiska i obwyczajow danego zwierzaka, oraz zagadki z nim zwiazane. Swietna zabawka, ktora rosnie razem z dzieckiem! Franio uwielbia ogladac te karty, a ja dzieki nim ucze sie nazw po wlosku. Jesli zabawka przezyje (ulubione zwierzatka sa juz nieco sfatygowane), w przyszlosci bedziemy czytac razem informacje na odwrocie. Innych postepow nie opisuje - bo jek widziecie mam klopoty ze streszczaniem sie ;) Sciskam na razie! Kuk
-
Witajcie!!! Najpierw dwa slowa (bez upowaznienia) na temat Mamy Meza Myshki - podobno jest juz lepiej. Myshka bardzo zabiegana i nie ma czasu zajrzec do Kaffe - mam nadzieje, ze wybaczy mi te samowole informacyjna - wiem, ze dziewczyny martwia sie naprawde... Karenko - kurcze - znam te sytuacje z autopsji az za dobrze. Franio lepiej znosi podroze, ale wszystkie kontakty ze znajomymi, a nawet dziadkami (po dkilkudniowej przerwie) odreagowuje trudnosciami w zasypianiu i placzem nocnym. Zgadzam sie z Toba w stu procentach co do jazdy z maluchem w samochodzie - tyle, ze reszta rodziny uwaza mnie za przewrazliwiona wariatke. Ostatnio \"prrzylapalam\" tescia na wozeniu Frania w foteliku w ogole nie przypietym pasami, a tesciowa uwaza, ze zabawa w zapalanie lampek na suficie w czasie jazdy samochodem (Franio stoi wtedy u niej na kolanach!!!) to doskonaly pomysl :O:O:O. Wspolczuje Wam bardzo z tym refluksem - mam nadzieje, ze wszystko minie juz niebawem. Lada dzien zaczniesz chyba dawac Olkowi zupki, prawda? Na koniec - trzymam bardzo mocno kciuki za Tate. Przechodzilam przez to samo, wiec wiem mniej wiecej jak sie czujesz - zwlaszcza ile kosztuje byc w takim momencie tak daleko od Rodzicow... Trzymajcie sie cieplutko - milego weekendu (u nas piatek wolny - korzystamy wiec z okazji by wyrwac sie jeszcze na weekend w gory). Kuk
-
Logosm - nastraszylam, bo sama sie boje... A wiec Dolomity- szkoda :( Mialam nadzieje, ze blizej nas (okolice Monte Bianco. etc.) W Dolomity chyba sie nie wybierzemy... A moze Wy macie ochote na wycieczke do Piemontu :) My jezdzielismy w zeszlym tygodniu na nartach \"cale\" poltorej dnia ;) plus jedno przedpoludnie na biegowkach. Franio smigal na sankach podarowanych przez dziadkow i bardzo mu sie to podobalo. Ja nie moge sie juz doczekac momentu, kiedy przypne mu narty i posle na osla laczke :) No, ale to chyba jeszcze za jakies dwa albo trzy sezony... Pozdrawiam! Kuk PS. Czy wysylajac dzienniczek Pani Danucie Mikulskiej posylasz za kazdym razem wszystkie strony, czy tylko ostatnie wpisy?
-
Leos!!!! Sto lat!!! Rosnij zdrowo i wesolo. Zyczymy Ci duzo milosci, przyjazni i szczescia w zyciu! Duza buzka od Frania i reszty rodziny Kukow! :):):):):):):):):):):):) Elffiku! dzieki za fotki! Twoja corka ma oczy jak dwa blawatki! :) Logosm - ja tam Cie rozumiem z tym Zakopanem :P A w jakie okolice Wloch wybieracie sie na narty? Na koniec - ostrzezenie. Mialam Wam o tym nie pisac, bo to naprawde okropna tragedia i nie chcialam Was straszyc , ale zdecydowalam sie po poscie Logosm na temat Stasia i lampek choinkowych... Historia jest niestety prawdziwa i zdarzyla sie cztery lata temu mojej kolezance z pracy. Jej malutka (chyba dwuletnia) coreczka zmarla na skutek porazenia pradem po tym jak rozgryzla lampke choinkowa. Stalo sie to w obecnosci dwoch opiekunek!:O:O i wlasciwie zupelnie nie wiadomo dlaczego skutek byl tak tragiczny. teoretycznie prad w lampkach byl o tak malym natezeniu, ze nie powinien porazic z taka sila. Teoretycznie, mala daloby sie prawdopodobnie uratowac, gdyby ktoras z opiekunek potrafila zrobic jej natychmiast masaz serca. Wszystko teoretycznie... Przyznam sie Wam, ze na wspomnienie tej historii do dzis kule sie sama w sobie, a moja chinka jest... bez swiatelek, choc sama, bedac dzieckiem, bylam nimi naprawde oczarowana... Przepraszam, jesli popsulam Wam humor, ale ze wzgledu na Logosm i Stasiowe apetyty musialam to jednak napisac. Usciski! Kuk
-
Jeszcze krotko na temat Sylwestra i petard... Ktoras z Was pisala, ze niektore dzieci boja sie ich huku. Mnie wydawalo sie, ze Franio petardy pokochal... Wydawalo. Sylwestrowy wieczor spedzilismy raczej spokojnie - u znajomych, ktorych bylismy jedynymi goscmi. Zjedlismy razem kolacje, stojac na balkonie obejrzelismy wybuchajace w okolicy fajerwerki i wygladalo na to, ze Franio jest nimi zachwycony. Klopot w tym, ze po sesji fajerwerkowej Franio nie tylko nie dal sie uspic u znajomych, ale tez budzil sie z placzem przez cala noc :( Jedna z tych pobodek przypominala swym przebiegiem najgorsza kolke. Maly plakal rozpaczliwie (co nie zdarzylo mu sie doslownie od 10 miesiecy) i zupelnie nie wiadomo bylo co mu jest. Chwytal sie raczkami za glowke, zamykal oczy i lzy doslownie tryskaly mu z oczu... Trwalo to opkolo pietnadstu minut. Nie pomagalo ani przystawienie do piersi, ani butelka ani noszenie na rekach. Chcialam juz prawie jechac do szpitala - balam sie, ze moze uderzyl sie w glowe, a ja tego nie zauwazylam. A moze boli go brzuszek... Okropnosc. W ktoryms momencie placz ustal, ale szloch przez sen trwal jeszcze ladnych parenascie minut... :( Nie wiem czy to naprawde skutek petard i huku, czy moze czesciowo objawy uboczne wychodzacego zabka, ale w na przyszlosc zastanowie sie trzy razy, zanim pokaze Franiowi wybuchajace fajerwerki...
-
Jeszcze krotko na temat Sylwestra i petard... Ktoras z Was pisala, ze niektore dzieci boja sie ich huku. Mnie wydawalo sie, ze Franio petardy pokochal... Wydawalo. Sylwestrowy wieczor spedzilismy raczej spokojnie - u znajomych, ktorych bylismy jedynymi goscmi. Zjedlismy razem kolacje, stojac na balkonie obejrzelismy wybuchajace w okolicy fajerwerki i wygladalo na to, ze Franio jest nimi zachwycony. Klopot w tym, ze po sesji fajerwerkowej Franio nie tylko nie dal sie uspic u znajomych, ale tez budzil sie z placzem przez cala noc :( Jedna z tych pobodek przypominala swym przebiegiem najgorsza kolke. Maly plakal rozpaczliwie (co nie zdarzylo mu sie doslownie od 10 miesiecy) i zupelnie nie wiadomo bylo co mu jest. Chwytal sie raczkami za glowke, zamykal oczy i lzy doslownie tryskaly mu z oczu... Trwalo to opkolo pietnadstu minut. Nie pomagalo ani przystawienie do piersi, ani butelka ani noszenie na rekach. Chcialam juz prawie jechac do szpitala - balam sie, ze moze uderzyl sie w glowe, a ja tego nie zauwazylam. A moze boli go brzuszek... Okropnosc. W ktoryms momencie placz ustal, ale szloch przez sen trwal jeszcze ladnych parenascie minut... :( Nie wiem czy to naprawde skutek petard i huku, czy moze czesciowo objawy uboczne wychodzacego zabka, ale w na przyszlosc zastanowie sie trzy razy, zanim pokaze Franiowi wybuchajace fajerwerki...
-
Witajcie! Fisa!!! Co za fatalna gaffa! W cacalym tym przedswiatecznym balaganie zapomnialam zlozyc Stasiowi zyczen urodzinowych!!! Wydawalo mi sie to tak oczywiste, ze w koncu umknelo ;) A wiec - haniebnie spoznione, ale najszczersze: Duuuuuuzo zdrowia oraz sto lat w szczesciu i pomyslnosci, w otoczeniu najblizszych i ukochanych! Duzo sily, hartu ducha i samych usmiechow losu! Zycza Stasiowi Franio z Rodzicami. :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)!!! Myshko - wciaz mocno trzymam kciuki. Jak Mama Myshonia? Nikii - czy z Nadyjka juz wszystko w porzadku? :)Micka - jak wrazenia z sylwestera? Jak Mala zniosla podroz i sen w pokoju pelnym innych dzieci? :)Elffiku - Franio wciaz jeszcze jest na etapie reagowania smiechem na moj \"placz\"... Gratulacje z okazji pierwszych kroczkow! :)Pati!!! Trzymam kciuki za nowa prace! Jestem pewna, ze pokochaja Cie tam szybciutko :) Co do niani - przyszlo mi wlasnie do glowym by powiedziec Ci o pomysle mojej kuzynki. Moja kuzynka, ma otoz dwoje malych dzieci i od lat korzysta z powodzeniem z pomocy kilku studentek - przyjaciolek, ktore wymieniaja sie miedzy soba przy pilnowaniu jej dzieci. Studentki pochodza z ogloszenia wywieszonego w akademiku. Moja kuzynka jest z ich pomocy bardzo zadowolona. Dziewczyny sa solidne, pelne energii i ...niedrogie. Moze to jest jakis pomysl na Twoj problem z niania? :)Logosm - Gratulacje!!! kiedy przeprowadzka? Nasze mieszkanie nie ma jeszcze nawet drzwi wejsciowych - co tu mowic o kluczu... :P Wiesz, ja zupelnie nie boje sie reakcji Frania na przeprowadzke. Moze nieslusznie? Czekam niecierpliwie na urodziny Stasia i zdjecia z kinderbalu! My niestety mieszkamy troszke za daleko, ale latem tego roku na pewno uda nam sie jakos spotkac!:D Usciski! Kuk
-
Kochane!!! Witajcie w Nowym Roku! W imieniu Frania i swoim Dziekuje wszystkim za piekne i madre zyczenia urodzinowe dla Frania oraz zyczenia swiateczne i noworoczne dla calej naszej rodziny. :):):) Wlasnie inauguruje Nowy Rok w pracy. Jest nas w biurze garstka a pracy sporo - mam nadzieje, ze caly rok nie bedzie wygladal tak jak pierwszy dzien ;) Okres swiateczny uplynal nam szybko i ...dosc pracowicie. Urodziny Frania celebrowalismy dosc nietypowo, bo w zaprzyjaznionej knajpce rybnej. Byli na nich dziadkowie, troche naszych przyjaciol (przyszywani ciocie i woujkowie Frania) oraz jeden kolega Frania - syn wlascicieli knajpki. Bylo bardzo milo i wesolo. Franio zachowywal sie godnie - jak na jubilata przystalo. Caly wieczor (az do pierwszej w nocy!) zabawial gosci i swiergotal z zachwytu - glownie nad faktem, iz cala uwaga skoncentrowana jest na jego osobie... Wigilie (przygotowana przeze mnie i moja Mame) zjedlismy u nas, a w pierwszy dzien swiat wyruszylismy w gory. Piekna pogoda, wspaniale widoki, narty, spacery i rodzinne posiedzenia. W sumie udane wakacje. Z nowosci - rodzona w bolach, dluuugo oczekiwana gorna, lewa jedynka Frania!!! Ukazala sie swiatu w noc Noworoczna. Ufff. Jeszcze tylko 30 pozostalych zabkow i mamy to z glowy ;) Wroce do Was jak tylko uda mi sie przejrzec ostatnie wpisy ;) Na razie! Kuk
-
Kochane!!! Witajcie w Nowym Roku! W imieniu Frania i swoim Dziekuje wszystkim za piekne i madre zyczenia urodzinowe dla Frania oraz zyczenia swiateczne i noworoczne dla calej naszej rodziny. :):):) Wlasnie inauguruje Nowy Rok w pracy. Jest nas w biurze garstka a pracy sporo - mam nadzieje, ze caly rok nie bedzie wygladal tak jak pierwszy dzien ;) Okres swiateczny uplynal nam szybko i ...dosc pracowicie. Urodziny Frania celebrowalismy dosc nietypowo, bo w zaprzyjaznionej knajpce rybnej. Byli na nich dziadkowie, troche naszych przyjaciol (przyszywani ciocie i woujkowie Frania) oraz jeden kolega Frania - syn wlascicieli knajpki. Bylo bardzo milo i wesolo. Franio zachowywal sie godnie - jak na jubilata przystalo. Caly wieczor (az do pierwszej w nocy!) zabawial gosci i swiergotal z zachwytu - glownie nad faktem, iz cala uwaga skoncentrowana jest na jego osobie... Wigilie (przygotowana przeze mnie i moja Mame) zjedlismy u nas, a w pierwszy dzien swiat wyruszylismy w gory. Piekna pogoda, wspaniale widoki, narty, spacery i rodzinne posiedzenia. W sumie udane wakacje. Z nowosci - rodzona w bolach, dluuugo oczekiwana gorna, lewa jedynka Frania!!! Ukazala sie swiatu w noc Noworoczna. Ufff. Jeszcze tylko 30 pozostalych zabkow i mamy to z glowy ;) Wroce do Was jak tylko uda mi sie przejrzec ostatnie wpisy ;) Na razie! Kuk
-
Dziewczyny, to moj ostatni dzien w pracy przed Swietami, a na moim domowym operatorze internetowym nie moge polegac jak na Zawiszy... Dlatego wiec, tak na wszelki wypadek i z leciutkim wyprzedzeniem... Zycze Wam w imieniu wlasnym, mojego Meza i oczywiscie Frania: Pieknych, Bialych, Zdrowych i Wesolych Swiat Bozego Narodzenia oraz Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku. Dodam jeszcze, ze sobie samej, egoistycznie zycze natomiast, by ta szczegolna wiez, jaka polaczyla nas w zeszlym roku, przetrwala i pozwolila spotykac nam sie w tym samym lub szerszym gronie takze przez caly nastepny rok:) Sciskam serdecznie! Wasz Kuk
-
Myshko - jeszcze odpowiedzi na Twoje pytania. Z \"Jak robi Pania Ania\" i innymi zabawami bywa roznie. Niektore funkcjonuja tylko po polsku, inne tylko po wlosku a jeszcze inne w obu wersjach jezykowych. Zalezy to glownie od tego, czy zabawy nauczylam Frania ja czy tez Wloska lub Polska Babcia. Co do jedzenia, to takze my przezywamy od trzech dni kryzys... :( Wiaze sie to z wprowadzeniem do diety Frania mleka krowiego! Moj syn tak pokochal smak mleka, ze zadna sila nie zmusi go do zjedzenia chocby lyzeczki zupy lub innej strawy na kolacje... Zaklada strajk glodowy az do momentu, gdy nie dostanie swojej butli z cieplym mlekiem! Jest to o tyle dziwne, ze mleko w proszku, juz od szostego miesiaca zycia zajadal w formie papek (z kaszka, kleikiem, biszkoptami, etc) lyzeczka z taleza. Inaczej ma sie rzecz z obiadem - tutaj tolerancja Frania jest o wiele wieksza i o ile nie bola go wlasnie dziasla, zjada chetnie wszelkiego rodzaju pasty, ryz, kasze, mieso (nie moze byc suche) i sery - w kazdej postaci. Rzecza, do ktorej stracil, ku mojemu zmartwieniu serce sa warzywa... Mam wrazenia, ze marchewka, ziemniaki i cukinie wychodza mu juz bokiem i nie chce po prostu na nie patrzec. Poki co eksperymentujemy z awokado, fasolkami i dynia. Z owocow - tradycyjnie: ukochane zielone winogrona, jablo (w duzym kawalku lub utarte na tarce i wymieszane z polowka soku wycisnietego z pomaranczy), banan, sliwki ze sloiczka, mandarynki, gruszki. Staram sie nie rozdrabniac niczego mikserem - jedzenie gotowane kroje na male kawaleczki lub rozdrabniam widelcem - Franio zuje je potem jeszcze dosc dlugo swoimi \"jednozebnymi\" szczekami ;) Odkrylam, ze warzywa gotowane w szybkowarze (nawet krotko) rozdrabniaja sie o wiele latwiej niz te gotowane w zwyklym garnku. Koncze juz zanim posniecie... Kuk
-
Hej, hej! Fisa - fajnie Cie znowu \"widziec\" na ekranie :) No wlasnie - we mnie tez walcza: z jednej strony chec posiadania choinki prawdziwej - pachnacej i... obawa, ze drzewko nie przetrzyma pobytu w ogrzewanym kaloryferami mieszkaniu... :( W zeszlym roku udalo mi sie znalezc mala choinke w doniczce i doholowac ja we wzglednym zdrowiu do wiosny. Pote wyekspediowalismy ja do tesciow, ktorzy mieli zasadzic ja w ogrodzie... Dalsze losy choinki sa nieznane. Tesciowa placze sie w zeznaniach, a mnie strasznie jakos zal tego drzewka... W tym roku bedzie inaczej - nie kupilam araukarii, bo zdaniem mojej Mamy, ktora na kwiatach zna sie jak malo kto, araukarii nie podobaloby sie u nas. Dzis o siodmej rano, obudzil mnie natomiast telefon od Pani, z ktora rozmawialam wczoraj \"na straganie\", ktora potwierdzila, ze znalazla dla mnie maly swierczek. Mamy wiec choinke - zywa i w doniczce i mam nadzieje, ze dostoi ona tym razem na komodzie do...czasu naszej przeprowadzki do nowego mieszkania z mini ogrodkiem.:):) Katrin - odnosnie pediatrow. Zastanawialismy sie nad tym samym z mezem. Nasz pediatra (prywatny) wyznacza nam wizyty co miesiac. Poniewaz nie trzyma sie on scisle \"krajowego kalendarza szczepien\" ciezko bylo nam ustalic, czy tak czeste (i kosztowne) wizyty sa rzeczywiscie konieczne. Ostatnio zapytalismy sie o to wprost i uslyszelismy, ze za trzy miesiace konczymy ostatnia powtorke szczepionek i od tego memomentu bedziemy widywac sie co trzy miesiace. Myshko - Super, ze Twoja tesciowa urzadza rodzinne Swieta. Rodzina mojego meza jest wlasciwie trzyosobowa (on plus Rodzice) i zwyczaj swietowania Bozego Narodzenia wlasciwie u nich nie istnieje. Moja tesciowa ma sklep z typowymi \"prezentami gwiazdkowymi\" w miejscowosci, do ktorej tesciowie jezdza od lat na wakacje zimowe i Swieta to dla niej okres wytezonej pracy. Dla mojego meza zas Swieta, to - sezon narciarski. Zero tradycji i atmosfery a nawet jej potrzeby. Czeka mnie naprawde ambitne zadanie stworzenia tego owszystkiego od nowa. Bardzo boje sie, ze nie podolam, ale jednoczesnie jestem tak zdeterminowana, ze jestem pewna, ze predzej, czy pozniej dam rade! :) Jak pisala Logosm - dzieci musza miec piekne wspomnienia z tego okresu! :) Co do pacynek - pomysl wzial sie z ...Kafeterii! Nie pamietam juz ktora z dziewczyn pisala, ze jej coreczka uwielbia pacynki, nawet te aranzowane na predce z rekawiczki czy skarpetki. Sprobowalam z Franiem - i ...on po prostu umiera ze smiechu widzac, jak czerwona rekawiczka maszeruje w jego kierunku! Chcialabym dolaczyc do pacynek kupnych takie wlasnej roboty, choc nie wiem kiedy znajde czas na takie zabawy. No widzicie - ja po prostu nie umiem krotko pisac! :p Kuk
-
Hm... pojechalam w przerwie na lunch na targ i ...okazuje sie, ze w tym roku po prostu nie ma choinek! Mam do wyboru - sztuczne drzewko -brrrr, malenki swierczek przystrojony jak na odpust i caly w jakichs podejrzanych drutach, albo... bardzo ladna areukarie! Araukaria nie ma niestety wiele wspolnego z Bozym Narodzeniem, ale przy odrobinie fantazji - moglaby zagrac choinki, a potem stac sobie spokojnie przez caly rok w doniczce... Chyba na niej stanie! Kuk desperat
-
Hej, hej! Logosm! Dzieki za pocieszenie - moze faktycznie za pare lat bedzie ze mnie gospodyni cala geba? ;);):) A propos kuchni - nasza to nawet nie kuchnia, ale wneka kuchenna taka zamykana w szafie - bardzo tutaj popularna w kawalerskich mieszkaniach. No, ale wyzwanie podjete - szykujemy wigilie na piecioro doroslych plus Franio! :) Dzis w nocy obudzilam sie zlana potem, bo pomyslalam, ze ...moze nie uda mi sie juz kupic choinki! Rano wsiadlam na rower i objechalam wszystkie okoliczne kwiaciarnie i stragany z kwiatami i wiecie co - faktycznie, nigdzie nie ma choinek ! :( Dla nas wydaje sie to nie do pojecia, ale we Wloszech tradycja choinkowa nie jest tak znowu gleboko zakorzeniona. Tu na Swieta przygotowuje sie szopki, a choinki, to zdaniem ortodoksyjnych Piemontczykow gadzet zapozyczony z Niemiec! W koncu umowilam sie z jedna z kwiaciarek, ze jesli nie uda mi sie znalezc choinki do jutra, w piatek rano, przywiezie mi ona choinke od zaprzyjaznionego ogrodnika. Uffff - odetchnelam nieco. Pierwsze Franiowe Swieta w domu bez choinki, to byloby naprawde karygodne! Sluchajcie, wiem, ze to banalne pytanie, ale moze macie jakies swoje popisowe dania wigilijne - takie sprawdzone i ukochane przez wszystkich? Kuk
-
Logosm! Niesamowite!! Twoj Stas i jego wyczyny (mam na mysli takze ten z nocnym usypianiem Mamy:)) Wczoraj tak sie obydwie z Niania zagapilysmy, ze zadna z nas nie przygotowala zupy dla Frania na kolacje. Stanelam przed pustawa lodowka i z niepokojem stwierdzilam, ze nie ma w niej absolutnie nic zjadliwego dla malego dziecka. Taka wpadka zdarzyla mi sie po raz pierwszy. Po namysle otworzylam kupiona jako kuriozum w Londynie puszke \"baked beans with bacon\" dla dzieci od ...czterech miesiecy! Uznalam, ze skoro czteromiesieczne angielskie maluchy jedza cos takiego, to moze roczny zoladek Frania tez to jakos przezyje. Ugotowalam cos w rodzaju risotto, wymieszalam je z zawartoscia puszki. Sprobowalam (zjadliwe) i postawilam Franiowi talerz przed nosem. Pierwsza lyzeczka wyladowala w buzi. Druga juz w calosci na sliniaku. Trzeciej nie udalo mi sie nawet zblizyc w poblize buzi Frania :( Zmartwiona przekopalam wszystkie polki i szafki i znalazlam na dnie jednej z nich zakamuflowany od miesiecy (kupiony na jakis wyjazd) sloiczek zupki dla dzieci od 10 miesiaca... Efekt - podobny z tym, ze okolo pieciu lyzeczek specyfiku trafilo jednak do przelyku panicza. Zrezygnowana zrobilam mu w koncu kanapke z ciemnego pieczywa, serka i szynki. I - jak sie okazalo - o to wlasnie szlo! :) Przeczytalam o Twoich przygotowaniach do Swiat i pomyslalam, ze ja jestem jednak bardzo poczatkujaca gospodynia. Z przerazeniem mysle o przygotowaniu 12 potraw (zwlaszcza w naszej mini kuchni) i bardzo boje sie, ze nie podolam wyzwaniu stworzenia prawdziwie swiatecznej atmosfery. To co trzyma mnie przy zyciu, to mysl, ze bedzie z nami Moja Wspaniala Mama, mistrzyni potraw wigilijnych i aranzacji wszystkiego... Coz - mam nadzieje, ze z czasem i ja dojrzeje do tej roli! Poki co - nie mamy nawet choinki! :(
-
Micka! Wrocilo prawdopodobnie ode mnie :( Fakt - mialam wczoraj i dzis rano problemy z mailem pracowym. Teraz juz powinno byc dobrze. Przeslij raz jeszcze, prosze. Ale jak to -roczkowe imprezy sie zakonczyly! A Franio, Stas, Kathrin i Joasia???? :) Myshka chyba pisala, ze Jas czysci sobie uszy paleczkami. Franio robi to samo. Klopot w tym, ze wtyka sobie do ucha nie tylko paleczki, ale tez wszystkie inne dlugie i cienkie przedmioty. rzerazenie mnie ogarnia na mysl, ze moze sobie w koncu przekloc blone bebenkowa! Mam dzis ciut spokojniejszy dzien i az mnie rozsadza z radosci, ze moge sobie posiedziec troszke w kafeterii :):) Jestem Was taka wyposzczona, ze z gory przepraszam - bede naduzywac! Zapomnialam Wam na przyklad napisac, ze w ramach przygotowan do Swiat kupilismy juz Franiowi prezenty! Poniewaz nie wiadomo jeszcze co dostanie na urodziny, a co polozymy pod choinke, opisze wszystko: A wiec (nie zaczyna sie zdania od \"a wiec\" - wiem!) - A wiec - przedewszystkim SLON. Slon jest piekny. Duzy, pluszowy. Szary z niebieskawymi uszami. Mozna na nim usiasc jak na miekkim pufie, alebo potarzac sie z nim po podlodze. Sama chcialabym takiego Slonia... Poza tym - zestaw instrumentow perkusyjnych. Jest tam tamburyn i trojkat i przerozne kolatki. Nie ma tylko kotla, ale ten da sie przeciez zrobic z garnka obciagnietego folia! Poza tym - zabawka edukacyjna w formie pudelka z trzema dziurkami, w ktore mlotkiem wbija sie drewniane kulki... Kulki wypadaja inna dziurka - cos jak w stole bilardowym. Calosc dosyc halasliwa, wiec mam wrazenie, ze przypadkie Franiowi do gustu. Na koniec - zestaw trzech pacynek. Ges, lis i jelen. Od soboty nie spie po nocach wymyslajac bajki z udzialem tych trzech postaci. Najchetniej wyciagnelabym wszystkie zabawki z szafy juz teraz - taknie moge sie doczekac reakcji Frania. Czy Wy tez tak macie? :) Kuk
-
Hej! Najpierw dwa slowa do Tabelki! Bylismy u pediatry w sobote i oto co z tego wyniklo: wzrost -81 cm waga - 10.800 zebow - wciaz 1 maly niesmialy zabek Doktor stwierdzil, ze Franio okazem zdrowia jest oraz, ze moze zaczac pic mleko pelnotluste (150ml mleka na 50 ml wody). Moze tez jesc prawie wszystko to co my, z wyjatkiem co silniejszych alergenow typu czekolada, ciezkich tluszczy, rzeczy smazonych, itp. Ciesze sie bardzo, bo Franio mial juz ostatnio szczerze dosc zupek - nawe tych urozmaiconych i na nic tak nie patrzyl lakomie jak na makaron z pomidorami. Teraz wcina go juz az sie uszy trzesa i tylko my musimy wszystko dosalac na talerzach... ;) Co do pozostalych wyczynow Frania - musze przyznac z zaklopotaniem, ze wlasciwie nic u nas nowego. Franio wciaz chodzi wylacznie trzymany za raczki, nie raczkuje a nawet zaniechal siadania z pozycji siedzacej. Jego rozwoj przejawia sie glownie w coraz sprawniejszej obsludze pilota od stereo i telefonow komorkowych. Rozmawia codziennie z ktoras z babc i jego repertuar popisowy poszerzyl sie o odpowiedzi na tak skomplikowane pytania jak: \"Jak robi Pani Ania?\" - Odp. \"Aaaa psik\" \"Jak robi kon?\" - \"prrrrrr!\", etc. No ale - w tym tygodniu przyjezdza do nas Babcia z Polski :):):) i cos czuje przez skore, ze nauczy Frania setki nowych slow, zabaw i sztuczek :D Co do przygotowan swiatecznych, to przyznaje ze wstydem, ze zdzialalam jak dotad niewiele - nic wlasciwie poza nieco doglebniejszymi porzadkami w ostatni weekend i przejrzeniem ksiazek kucharskich w poszukiwaniu prostych i realizowalnych we Wloszech tradycyjnych dan wigilijnych. Praca i Franio zajmuja moj dzien na tyle szczelnie, ze brakuje w nim czasu na cokolwiek innego. Ale nic to! Moja mam przyjezdza do nas w czwartek po poludniu:D, na piatek zaplanowalam wiec poczatek urlopu i wielkie zakupy na targu. Musimy upolowac nie tylko karpia, ale tez...mala choinke! W czwartek wieczorem wybieramy sie do zaprzyjaznionej trattorii na kolacje urodzinowa Frania. Bedzie piekny tort ze swieczka, moja Mama i wloski Dziadek, troche przyjaciol. W piatek \"polska\" wigilia u nas i powtorka z dmuchania swieczek - to dla wloskiej Babci, ktora nie moze z nami byc w czwartek. W sobote ruszamy w gory i tam spedzimy reszte Swiat oraz czas az do Nowego Roku. Z dobrych nowin - udalo nam sie wreszcie sprzedac stare mieszkanie oraz podpisac umowe przedwstepna na to nowe. Ufff! :):) Dla zobrazowania panujacego u nas wariatkowa powiem Wam tylko, ze w zwiazku z naszymi absurdalnymi godzinami pracy w ostatnim czasie, negocjacje i podpisanie umowy sprzedazy odbyly sie w piatek w godzinach 21.30-01.30 w nocy... No, ale klamka wreszcie zapadla, nie ma odwrotu, jest za to nadzieja, ze za okolo pol roku przeniesiemy sie w miejsce, gdzie nie tylko jest gdzie pobiegac, ale nawet pojezdzic na rowerze - nasze nowe mieszkanie polozone jest o 300 m. od rzeki i parku. Tyle na razie. Sciskam na razie i zmykam do moich papierkow:) Kuk
-
Witajcie Kochane! Bardzo spoznione, ale za to pelnokaloryczne, praktyczne, lirycze i najszczersze ZYCZENIA urodzinowe dla: JASIA! - Aby dobre wrozki czuwaly nad Toba i obdarzaly szczesciem i pieknem. Zycze, Ci tez, bys pod choinka znalazl buty siedmiomilowe - Jeden krok - i hop! jestes u Babci w Polsce! Dwa kroki - i siup przemierzasz oceany i zwiedzasz nowe lady! WIKTORKA!! Aby wszystkie problemy zdrowotne omijaly Cie duzym lukiem, Swiat roil sie od przyjaciol a fortuna i poczucie humoru nie opuszczalo Cie ani na chwile! JAGODKI! ! Ktorej zyczymy, by na zawsze zachowala rozbrajajacy usmiech i urok, jakim emanuje ze zdjec :):) Aby Zycie okazalo sie dla Ciebie fascynujaca przygoda, zyczliwosc i milosc otaczaly Cie ze wszech stron a klopoty omijaly z daleka! Kochane! Wybaczcie spoznienie oraz moja ciagla nieobecnosc. Na kilka dni zbilo mnie z nog pakudne przeziebienie, a cala reszte czasu pochlonela praca i zalatwianie spraw mieszkaniowych. Nasz domowy operator internetu przedzie cieniutko i pozostaje tylko pisanie w rzadkich chwilach przestoju w biurze. Przelecialam biegiem Wasze maile, ale chyba nie dam rady skomentowac. Moze tylko krociutko do Logosm - nie zmienilismy jeszcze mieszkania. Nasze dopiero sie \"restauruje\". Bedziemy mieszkac w mieszkaniu przerobionym z pomiesczen w starej fabryczce tkanin i na razie widac tylko betonowe sciany i kable sterczace ze scian. Prawde powiedziawszy strach lapie mnie za gardlo, gdy mysle, ze mamy sprzedac mieszkanie zanim nowe zostanie wykonczone... Zastanawialam sie nad tym, jak na przeprowadzke zareaguje Franio, ale jestem o to dosyc spokojna. Zdarza nam sie czesto sypiac w miejscach \"obcych\" typu hotele, dom tesciow, czy u mojej Mamy w Polsce. Franio adaptuje sie doskonale i nie mam wrazenia, by byl zbytnio przywiazany do obecnego mieszkania. Jesli dodac do tego, ze w starym mieszkaniu nie ma swojego pokoju i generalnie - nie ma zbyt duzo miejsca by \"rozwinac predkosc\", wydaje mi sie, ze przeprowadzka wyjdzie mu raczej na dobre. Musze juz konczyc :( Mam nadzieje, ze uda mi sie skrobnac cos w poniedzialek! Calusy! Kuk
-
Micka, EllfIk! Dzieki za zdjecia! Swietne te Wasze PanienkI! :):):) Czy wiecie, ze u nas ciagle tylko jeden zab, a wlasciwie jego fragment... Dzis w nocy Franio stoczyl prawdziwa batalie - zel nie pomagal. Szczeki bolaly - pomogl dopiero czopek :( Nie przypuszczalam, ze zabkowanie moze tyle trwac... Napiszcie prosze jakie prezenty dostaly/dostana Wasze dzieci na pierwsze urodziny. Co do Amelki - mam wrazenie, ze zdjecia odpowiadaja na moje pytanie :) Zastanawiam sie nad prezentami dla Frania i chcialabym, by bylo to cos naprawde szczegolnego - co zapamieta, lub ewentualnie przechowa dla wlasnych dzieci. Tylko co?