Kuk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kuk
-
Shalla, z perspektywy matki, ktora przenosila dwoje dzieci (w tym jedno o 10 dni) mowie Ci, zebys nie nastawiala sie za bardzo na wczesniejszy porod. Najgorsze dla mnie byly dni po oficjalnie ustalonym terminie. Nie mysl wiec za duzo ale wez sie jak radzi mMysh za grabienie ogrodka, wieszanie firanek, bieganie po schodach, etc... Trzymam kciuki!! :) Odnosnie tematu bio-zywnosci - ja nie mam niestety wiekszych zludzen. Od lat warzywa kupuje na targu kierujac sie nie tyle ich uroda co "wiarygodnym" wygladem. mam swoich dostawcow - drobnych rolnikow, ktorzy sprzedaja poskrecana marchewke, sliwki z robakiem, nierowne ziemniaki z oczkami, etc. Wiem w jakiej okolicy znajduja sie ich gospodarwstwa, ale i tak nie ludze sie, ze ich produkty wolne sa od zanieczyszczen. To na co zwracam baczna uwage, to mleko i jego przetwory i mieso. Staram sie kupowac rzeczy wyprodukowane w naszej okolicy i smaczne. Wiem dokladnie skad pochodzi jedzony przeze mnie ser, mleko i maslo choc czesto nie pamietam kompletnie ile kosztuja ;) :p W swoim czasie usilowalam przestawic sie tez na produkty do prania bio. Odpuscilam, bo ani nie dopieraly plam pozostawianych obficie przez moje dzieci, ani nie mialy zapachu, ktory bylabym sklonna zaakceptowac. Smieci sortuje z uporem maniaka i wierze gleboko, ze moje wysilki nie sa niweczone przez wrzucanie ich do jednego kontenera na kolejnym etapie... W sumie staram sie patrzec na sprawe przytomnie i nie do konca zgadzam sie z opinia, ze te moje starania i tak nie zdadza sie na nic, bo metan krowi, wyziewy z oceanu, etc. Widze na wlasne oczy o ile jestem w stanie zredukowac wlasne smieci stosujac ich segregacje i mysle sobie naiwnie - nie ma coudow! Jesli kazdy zrobi tak jak ja, smieci na Ziemi bedzie mniej :)
-
Shall - moje kondolencje z powodu plomby. Mnie, tuz przed porodem wypadl mostek i... dopiero po roku zglosilam sie do dentysty, bo wczesniej nie mialam czasu... Teraz mam w tym miejscu kompletna prowizorke i wciaz brak czasu i finansow (zwazywszy tutejsze ceny) by zrobic z tym porzadek :( Psikulcu - nie odzywam sie, bo juz dwukrotnie (wczoraj i w poniedzialek) wysmarowalam do Was kilomentrowe wpisy i oba skasowalam niechcacy przed samym wyslaniem. Tak mnie to przygnebilo, ze nie mam juz sily odtwarzac tego co napisalam... Wybaczcie. Wysle to co jest, bo jesli nie, pewnie zaraz znowu cos przycisne...
-
Kochane! Nie wiem czy bede jutro miala czas i mozliwosc zajrzenia na Kaffe, wiec, na wszelki wypadek, juz dzis zycze Wam i Waszym Bliskim Pieknych, Rodzinnych, Wesolych, Zdrowych i Bezstresowych i Swiat. Zycze Wam, zeby niezaleznie od Waszego podejscia do kwestii religijnych, te dni byly dla Was okazja do pieknego bycia razem, wyciszenia i refleksji. Sciskam i pozdrawiam cieplutko w imieniu swoim i calej naszej Rodziny. Kuk !
-
Buuuuu...! Wysmarowalam dlugasny, semtymentalny wpis, a potem niechcacy wcisnelam "Escape" i wszystko diabli wzieli!!! A byl tam sercowy apel do Lonki, Logosm, Pati i Katrin, by odezwaly sie do nas czasem, bo czesto wracam do nich i ich maluchow myslami i zastanawiam sie co u nich slychac. Nie odtworze juz tego co napisalam, ale sciaskam jej wszystkie serdecznie i mam nadzieje, ze jesli nas czasem podczytuja, to moze odezwa sie jeszcze :) Dynia, Niiki - do Was nie apeluje, tylko wzywam do porzadku! ;) U nas wiara w Sw. Mikolaja kultywowana jest w sposob calkiem naturalny. Sama pamietam przyjemne laskotanie w zoladku jakie towarzyszylo zawsze polowaniu na Sw. Mikolaja, ktory, pomimo moich corocznych wysilkow, zawsze w koncu zostawial prezenty pod choinka wtedy, gdy akurat pomagalam tacie w kuchni, schodzilam do piwnicy po powidla albo ...robilam siusiu w lazience. ;) U nas w domu jest troszke inaczej, bo Sw. Mikolaj nie podrzuca prezentow pod choinke lecz przychodzi do domu po wigilii. Wlasciwie powinnam powiedziec, ze bylo tak dotad, bo w tym roku nasz etatowy Sw. Mikolaj - tata naszej bylej niani - przyjezdza do Turynu niestety dopiero w styczniu... nie wiem jeszcze skad wezme zastepstwo. Byc moze, ze w tym roku Mikolaj zostawi jedynie list do odczytania... To co podoba mi sie najbardziej w Mikolajowej tradycji, to to, ze dzieci wcale nie musza byc naiwne by w niego wierzyc. Franek wie niby doskonale, ze Sw. Mikolaj to przebieraniec, ale widze wyraznie, ze te wiedze swiadomie ignoruje:D:D:D! Niby widzi, ze broda doklejona, ale zapewnia Anie, ze nie ma to zadnego wplywu na "prawdziwosc" Mikolaja. Nie stara sie demaskowac mitu, raczej wspoldziala w jego tworzeniu i to daje mi poczucie fantastycznej sztamy jaka automatycznie powstaje miedzy nami :) Nie chce mi sie narzekac na brak snu, klopoty z tesciami, nadmiar pracy i choroby, jakie nekaja nas ostatnio bez ustanku, wiec powiem tylko, ze marze o tym, zeby te Swieta byly spokojne, zdrowe i prawdziwie duchowe i rodzinne. Czasu zostalo niewiele, ja jestem w lesie, wiec nie ludze sie juz, ze znajde czas by wysprzatac dom, przygotowac kolacje z 12 dan i przygotowac wszystko na tip top, ale wciaz mam nadzieje, ze wykrzeszemy z siebie te wlasciwe iskierki emocjonalne, ktore sprawia, ze bedzie nam wszystkim razem ze soba dobrze i wesolo. A teraz koncze, bo jedziemy z Kukiem seniorem do sklepu z zabawkami :) P.S. Shalla - brzuszek sliczny i wcale nie malutki! Karenko - odetchnelam , gdy przeczytalam, ze uniknelas spotkania ze streptococcami. Ja zaszczepilam na nie starsze dzieci i czekam tylko na moment kiedy Jasiek wydobrzeje i nabierze nieco odpornosci, by zaszczepic rowniez jego. Postawy rodzicow z przedszkola nie komentuje, bo nie ma czego... :(
-
jeszcze tylko krociutko a propos milosci naszych dzieci i plci w ogole. Karenko - Franek, na poczatku tego roku mial az troje narzeczonych - Benedette, Pietro i Emilio ;) Mysle, ze nie masz absolutnie powodow do niepokoju :) No a patrzac na sprawe bardziej perspektywicznie - czasem zastanawiam sie czy stanelabym na wysokosci zadania i zareagowala sensownie na wiesc o odmiennej orientacji seksualnej ktoregos z moich dzieci??? Mam nadzieje, ze tak! ;) Co zas do podzialu na zabawy "meskie i damskie" - w dziecinstwie cierpialam, bo nikt nigdy nie sluchal gdy mowilam, ze chcialabym dostac pod choinke klocki albo samochod na baterie. Uwielbialam chodzic po drzewach, bilam sie z kolegami, lazegowala z moim psem i kompletnie w nosie mialam zabawe w szkole lub dom... I wiecie co? Moja mama kupilam mi w koncu klocki :) Mialam 12 czy 13 lat, kiedy po raz pierwszy wyjechala na wycieczke "na zachod" i wyjezdzajac spytala co chcialabym dostac. Powiedzialam, ze prawdziwe dzinsy i klocki i lego i DOSTALAM JE! Bawilam sie nimi z moim tata wieczorami i wspominam to kapitalnie! Bardzo jestem mamie wdzieczna, ze nie wysmiala mnie wtedy ;););) Dzisiaj uwielbiam nosic kobiece sukienki, mam bardzo meskiego meza i trojke dzieci, buduje z nimi konstrukcje z klockow, bawie sie kolejka, pieke ciasteczka i do tych lalek jest mi ciagle jakos nie po drodze ;):P Na szczescie Ania nie przejmuje sie tym zupelnie, bo Franek i Jasiek chetnie pchaja z nia wozki z lalkami ;););)
-
Psikulcu! Dokladnie to samo myslalam sobie kilka dni temu - czy to nie jest niesamowite, ze poznalysmy sie juz tyle lat temu? I czy to nie kapitalne, ze mozna poznac sie, polubic i darzyc szacunkiem nie poznawszy sie w tzw. "realu"? I przy tej okazji musze Wam Dziewczyny serdecznie podziekowac :)! Nie pisalam o tym zbyt czesto, ale Wasze wirtualne towarzystwo pomagalo mi czesto w bardzo trudnych pierwszych latach tutaj. Kto ma za soba emigracyjne doswiadczenia, wie o czym mowie, ale tak naprawde zrozumie mnie tylko ten, kto te doswiadczenia zdobywal w ...Turynie - jednym z najmniej przyjaznych "obcym" miast Swiata... :p Shalla - to wspaniale, ze czujesz sie tak dobrze w ciazy! Jetsem pewna, ze Twoje doskonale samopoczucie udziela sie dziecku i wplywa pozytywne na jego zdrowie i przyszly charakter :):) Karenko, Pszczola - a jak u Was z samopoczuciem (Pszczola - nie pogratulowalam Ci dotad, wiec czynie to teraz!!:))
-
Wszystkiego najpiekniejszego dla naszej kochanej Jagodzianki!!!!!!!! Zebys zawsze byla taka fajna i cale zycie miala takie szczescie jak w dniu kiedy urodzilas sie w tej wlasnie rodzinie :))) Duza buzka! :):):):):):):):):)! Wciaz obiecuje sobie, ze wlacze sie do dyskusji i skomentuje wszystkie te ciekawe watki, ktore ostatnio omawialyscie! I nic! Czasu brak... No ale sa przeciez do zrobienia sprawy naprawde wazne, jak chocby pieczenie piernikow (napieklismy ich z Franiem i ozdobilismy cala fure :):):):):):)! (Z Franiem, bo Ania i Jas zainteresowani byli raczej ich konsumpcja niz pieczeniem ;);)). Poza tym - trzeba bylo slicznie ubrac nasza swiezo zaadoptowana choinke. A bylo to tak. W sobote Kuk senior i z dwojgiem Kukiatek udali sie na swiateczny bazar celem zakupu przepieknej sztucznej choinki. Ja zostalam w domu. Bralam antybiotyk i stwierdzilam, ze kupno sztucznej choinki (pierwszej w moim zyciu jako, ze ruszylo mnie ekologiczne sumienie), to sprawa absolutnie nie na moje nerwy... Przykazalam Panom, ze skoro juz odstapilam od moich zelaznych zasad i inwestujemy w ten kawalek plastiku, to choinka ma byc przynajmniej bardzo ladna. Wyobrazcie sobie moja mine, kiedy po dwoch godzinach Panowie wrocili do domu z bazaru dzierzac w dloni cos, co bez watpienia bylo, jest i bedzie NAJBRZYDSZA CHOINKA SWIATA!!!! Kuriozum to, ktore Franio czule tulil do piersi, zrobione zostalo przez jakiegos domoroslego artyste ze starego kija od szczotki (kij szary z brudu i starosci, popekany i zaostrzony na jednym koncu). Do rzeczonego kija, jakas ewidentnie drzaca reka podoczepiala (czym sie dalo) poszarpane, sztuczne galazki udajace galazki sosny - na moje oko pochodzace z innej sztucznej choinki... Po rozplataniu sznurka omotujacego "drzewko" okazalo sie, iz wiekszosc galazek wisiala wzdluz kija tuz przy nasadzie lub zlamana byla w polowie. Moja zalosc i zlosc rosla z sekundy na sekunde, i pewnie kazalabym tego drapaka wyrzucic natychmiast na smietnik, gdyby nie Franio, ktory z mina Rejtana i rozpacza w oczach zawolal, ze nie da mi skrzywdzic tego biednego drzewka, ktore tyle juz wycierpialo! :) Okazalo sie, ze na calym targu sprzedawano jedynie choinki giganty. Nasze nowe drzewko bylo jedna, jedyna mala choinka, sprzedawana przez pewnego mocno starszego pana - prawdopodobnie jego autora. Cena drzewka - 2 Euro zostala przez mojego malzonka zaokraglona do 4 i oto jest! Widzac moja mine, Kuk senior zaapelowal, bym podeszla do sprawy w duchu swiatecznym i wyobrazila sobie, ze zaadoptowanie tego drzewka to cos jak wziecie najbrzydszego kundelka ze schroniska. I tu mnie mial... Poswieciwszy pol godziny na usztywnienie "konstrukcji" za pomoca systemu gwozdzkow, patyczkow i drucikow, przystapilismy z Franiem do ubierania tego arcydziela. Potem wystarczylo juz tylko okrecic niebieska bibulka polmetrowa noge metrowego drzewka (nie mialam w domu pily ;)) i nasze drzewko zamienilo sie w NAJPIELKNIEJSZE DRZEWKO NA SWIECIE! :) *** W tym miejscu podpisuje sie czterema konczynami pod wpisem Fisy na temat obchodzenia swiat Bozego Narodzenia przez "niepraktykujacych katolikow" :) Temat, ktory bardzo chcialabym rozwinac, najchetniej siedzac z Wami przy jednej choince, spiewajac kolendy i dzielac sie oplatkiem :);):P Pozdrawiam serdecznie! Kuk
-
A propos' wpisu Elffika - u nas pomoru ciag dalszy - dzis po dwoch dniach wraca do pracy nasza niania, ktora zarazila sie od maluchow. Dla odmiany do lozka polozyla sie Pani, ktora przychodzi sprzatac codzien rano i w razie potrzeby odprowadza mi ktoregos z maluchow albo siedzi z chorymi w domu przez pierwsze trzy godziny. Lawirujac pomiedzy wszystkimi tymi chorymi i usilujac skoordynowac jakos dostawe do szkoly i spowrotem zdrowych i nadzor nad chorymi czuje sie jak inzynier kierujacy ruchem sporego wezla kolejowego. Chwila nieuwagi i mamy katastrofe - jak chocby wczoraj, gdy zmeczony jeszce po chorobie Jasiek usnal mi dokladnie wtedy, gdy powinnam zaczac ubierac go do wyjscia po Franka. Obdzwonilam wszystkich mozliwych sasiadow i dozorce proszac o to, by ktos wpadl do nas na 10 minut i przypilnowal spiacego Jaska, ale nikogo nie bylo w poblizu. W koncu zlapalam za rekaw jakas mniej znana mi sasiadke w drzwiach i pognalam po Frania ale dalo mi to do myslenia - co jesli Jasiek mialby w tym momencie 40 ' goraczki a ja nie znalazlabym nikogo pomimo sieci zyczliwychsasiadow, za ktorych codziennie dziekuje Bogu? Co zas do tematu wszy, to mysle, ze okreslanie Wloch i Anglii mianem "tak rozwinietych i cywilizowanych krajow" jest juz bardzo passe niestety... :( Tym niemniej problem wszy jest nieco bardziej zlozony niz mogloby sie wydawac. Wszyscy przyzwyczaili sie myslec, ze wszy przynosza do szkoly dzieci z biednych, zaniedbanych rodzin. Tutaj pokutuje opinia, ze za wszy jak i za cale zlo tego swiata odpowiadaja emigranci ;) Prawda natomiast jest taka, ze wszy bardzo czesto przynosza dzieci z rodzin, gdzie "wszy nie ma bo byc nie moze". Nauczycielka ze zlobka Jaska opowiedziala mi, ze przez pol roku walczyla z matka dziewczynki z tzw. "dobrej rodziny", ubranej w markowe ciuchy od stop do glow. Corka drapala sie na okraglo, a matka twierdzila z uporem maniaka, ze corka ma alergie na szampon i ze nauczycielka powinna sie raczej skupic na arabskich dzieciach, ktore na pewno chodza niedomyte... NAsza aptekarka powiedziala mi natomiast, ze wszy gniezdza sie z upodobaniem u dzieci, ktorych skora jest czysta, a wiec u tych, ktore najczesciej myja wlosy... :( Ja w takich sytuacjach staje sie pragmatyczna do bolu - olewam wlasne prawo do ochrony danych osobowych i jestem za szkolna kontrola czystosci glow jak w PRL-u. Sami widzielismy przeciez, ze to dzialalo! Marj - ciarki mi chodza mi po plecach gdy czytam o problemach jakie macie z nastolatkami w liceum... Wszystko to przed nami i pewnie bedziemy jeszcze z rozzewnieniem wspominac te nieszczesne wszy! ;) Pamietam jak kilka lat temu przyjaciel Kuka seniora - wychowawca i nauczyciel laciny w liceum - opowiadal nam o tym co zdazylo mu sie podczas szkolnej wycieczki. Okolo drugiej nad ranem wyrwalo go ze snu pukanie do drzwi. W drzwiach stala ubrana w pizame druga nauczycielka i dwojka przestraszonych pietnastolatkow z klasy Giacomo. Czerwieniac sie ze wstydu, nauczycielka opowiedziala Giacomio o problemie tych dwojga. Uprawiajac seks (co samo w sobie nie wydawalo im sie niczym dziwnym czy wstydliwym) mieli wyjatkowego pecha, jako iz w momecie kluczowym gumka nie wytrzymala i... dziewczyna - wie to na pewno - jest juz w ciazy. Giacomo, ktorego mina przypominalam pewnie troche te, ktora przybral wczoraj Myshon sluchajacy Jaska, zapytal czego od niego oczekuja. Starajac sie stanac na wysokosci zadania i nie myslec o grozacej mu w tej sytuacji odpowiedzialnosci karnej, Giacomo ostatkiem sil przyjal godny wyraz twarzy i zapytal, czy chca moze by zadzwonil do ich rodzicow, jesli boja sie zrobic tego sami. Na co, zdumieni uczniowie chorem odpowiedzieli, zeby absolutnie nie przejmowal sie teraz rodzicami! Im chodzi jedynie o to, by pojechal z nimi do szpitala po tabletke wczesnoporonna! Ochlonawszy z pierwszego szoku, Giacomo wyjasnil "dzieciom", iz nie chce i nie moze pojechac z nimi do szpitala w tej sytuacji i ze tak czy siak zaden lekarz nie wyda im tabletki bez zgody rodzicow dziewczyny. Zadeklarowal, iz odwiezie ich do domu rano tak by byc przy rozmowie z rodzicami i tak tez zrobil. W rezultacie alarm okazal sie falszywy, dziewczyna nie byla w ciazy i cala sprawa "rozeszla sie po kosciach". Tym niemniej Giacomo odbyl z cala kasa dwugodzinna pogadanke i dyskusje na drazliwy temat... Marj - mam nadzieje, ze nie bedzie Ci nigdy dane przezyc czegos podobnego!
-
Fisa - pisalam o czerwonej herbacie, bo ona jest jednak jakos tam podobna do czarnej. Pamietam, ze troche czasu zajelo przyzwyczajenie mie sie do jej charakterystycznego smaku, ale potem polubilam go bardzo. Dziala na mnie lekko pobudzajaco ale nie powoduje palpitacji serca ani skretu zoladka, gdy wypije ciurkiem 2 czy 3 kubki (jak to mam w zwyczaju). Nie lubie smaku zielonej herbaty ani kerbatek owocowych - za bardzo kojarza mi sie one z choroba albo...Bozym Narodzeniem ;) Czerwona herbata ma natomiast to cos, co sprawia, ze latwo wejsc w nawyk codziennego jej picia. W kwestii posylania chorych dzieci do zlobka czy przedszkola jestem nieublagana! W zeszlym roku mialam ochote udusic matke, ktora wyslala dziecko wysypane ospa do zlobka. Powiedziala, ze widziala "kropki" na brzuchu, ale myslala, ze same przejda! Moja absolutna zmora tutaj sa natomiast...wszy! Zmutowane i uodpornione na wiele srodkow znajdujacych sie w sprzedazy, sa w tej chwili powszechna plaga we wszystkich szkolach we Wloszech. Nie majac dotad "przyjemnosci" obcowac z tymi stworzonkami (Boze, poblogoslaw higienistkom szkolnym w komunistycznej Polsce!) monitorowalam tylko glowy moich dzieci od poczatku roku szkolnego. Kiedy w koncu nadszedl dzien sadny i na glowie Franka odkrylam rano cos w rodzaju lupiezu, a zaraz potem zywa wesz, najpierw dlugo ssalam mietowki, zeby nie zwymiotowac, a potem zabralam sie do mycia, iskania i wyczesywania. Pierwsza jednak i zupelnie oczywista czynnoscia, bylo dla mnie wykonanie telefonu do szkoly i zawiadomienie nauczycielki o tym, ze moj syn nie przyjdzie do szkoly z takiego a takiego powodu i ze prosze ja serdecznie o zaalarmowanie innych rodzicow w klasie. Nauczycielka podziekowala grzecznie, ale zaprzyjazniona aptekarka rozwiala zaraz moje nadzieje. Okazalo sie, ze tego samego dnia preparat na wszy kupilo juz 5 innych mam uczniow z klas pierwszych i ze epidemia ta trwa wlasciwie caly rok na okraglo. Dzieje sie tak dlatego, ze oprocz rodzicow kupujacych preparaty i zatrzymujacych dzieci w domu, sa tez rodzice traktujacy wszy jako naturalny element zycia szkolnego i udajacy, ze ich nie widza!!! Rodzice ci pozwalaja, by dzieci drapaly sie przez wiekszosc roku szkolnego, a nayczyciele NIE MAJA PRAWA ani zwrocic im uwagi, ani ostrzec o tym innych rodzicow, bo rodzice dziecka cierpiacego na wszawice traktuja to jako obraze i ...naruszenie ich praw osobistych!!!! Stad jedyne co mozna zrobic to ogladac codziennie glowy swoich dzieci, trzymac pod reka stosowne preparaty i modlic sie, by kurtka Frania nie wisiala nigdy obok kurtki dziecka z wszawica, etc... Wyc sie chce, prawda?
-
Jasku Kochany! :) 100 lat zycia w zdrowiu, szczesciu i radosci od calej kukowej Famigli! :):):):):):):):):):):):):):):):):):)!
-
Shalla - naprawde?? Kupilas sobie malpe!??????????? :);) Uwielbiam te Twoje chinskie opowiesci! Nie klasyfikuje ich ani jako bajek ani jako prawdy objawionej - ustawiam je w glowie na polce z napisem "madrosci ludowe" i wierze, ze jest w tym wszystkim prawdziwa madrosc pokolen. Nie wyrazana lopatogocznie jak w przypadku zalecen na ulotkach z lekami, ale inaczej - alegorycznie, intuicyjnie, etc... Kiedy bylam dziewczynka, moj starszy o 10 lat brat przechodzil okres zafascynowania ksiega I Ching. Wciaz mial ja pod reka i wraz ze swoim przyjacielem (a moim pozniejszym narzeczonym, nota bene ;)) nieustannie zabawiali sie interpretowaniem rzeczywistosci poprzez lekture tej ksiegi. Niedawno kupilam sobie polska wersje I Ching (oni uzywali angielskiej) i zamierzam pobawic sie nia sama :) Pamietam, ze zadawalo sie ksiedze pytanie a potem rzucalo 3 a moze 5 monet. Wynik (konfiguracja reszek i orlow) spisywalo sie w postaci heksagramow i odczytywalo odpowiednia wyrocznie, ktora - na pierwszy rzut oka nie zwiazana tematycznie z trescia pytania - zinterpretowana zawsze podsuwala Ci nadzwyczaj trafne i odkrywcze odpowiedzi, sposoby rozwiazania problemu, trudnej sytuacji, etc... Psikulcu - dziekuje Ci stokrotnie za oferte konsultacji, Skorzystam chetnie, bo chociaz mam pod nosem apteke zaopatrzona w leki homeopatyczne, to nie znalazlam dotad sensownego lekarza homeopaty...! A wracajac jeszcze do wydarzen z zeszlego piatku - czy napisalam Wam, ze kiedy ok. 4 w nocy probowalam na chwile polozyc sie do lozka po trzech minutach uslyszelismy z Kukiem glosne "lup" a kiedy przerazenie wpadlismy do pokoju dziecinnego znalezlismy Franka na podlodze, masujacego sobie glowe? Franio,ktory zwykle spi bardzo spokojnie, spadl z lozka pietrowego pomimo 40 centymetrowej barierki!!! Spadajac uderzyl sie w glowe, ktora bolala go jeszce przez dwa dni. Okladajac mu glowe lodem zastanawialam sie przerazona jak rozpoznac czy wymioty sa w tym wypadku obiawem wstrzasnienia mozgu czy wirusa grypy zoladkowej. Na szczescie jednak nei dane mi bylo zweryfikowac odpowiedzi na to pytanie w praktyce. Lekarz, wezwany do dzieci rano, obejrzal glowe Franka ze wszystkich stron, zbadal odruchy neurologiczne i stwierdzil, ze przeswietlenie nie jest konieczne. Od tego czasu wciaz zadaje sobie pytanie, czy 3 pietrowe lozko dla dzieci to na pewno dobry pomysl...
-
Oj mam wrazenie, ze faktycznie trzeba wyciac w pien polowe mojej skrzynki! Nic do mnie nie dochodzi! Ani zdjecia Myshy ani ryskunki Amelki... :( Zaraz temu zaradze i poprosze o powtorne przeslanie! Psikulcu - z calego serca radze Ci skopiowac gdzies zawartosc Twojej karty sim. Wcale nie musisz gubic komorki! Moze sie okazac, ze ktos Ci ja ukradnie alboe, ze Twoj zabkujacy synek wpakuje ja sobie do buzi w charakterze gryzaczka albo, ze wpadnie Ci ona do wanny przy kapieli dzieci, albo ze Twoja coreczka wyleje na nia niechcacy zawartosc butelki z woda mineralna albo, ze zepsuje sie jej wejscie do bolca od ladowarki, albo wysiadzie ekran, albo... Wszystkie te "wypadki" przydarzyly sie osobiscie nizej podpisanej Kuk i jej komorkom w ciagu ostatnich czterech lat ;) Sciskam Was serdecznie! Kuk
-
Shalla - a ja chyba wiem co do za praca byla ;) Mamy tam wspolnych znajomych, prawda? :) Fisa - wspolczuje serdecznie przejsc zdrowotnych i lacze sie z toba w bolu. Faktycznie nie wiadomo czy smiac sie czy plakac nad iloscia herbaty wypijanej przez Twojego malzonka! Zgroza! Sprobuj moze przezucic go na czerwona herbate afrykanska. Ma nieco inny smak, ale mozna sie przyzwyczaic a przy tym moga ja pic nawet kobiety w ciazy i dzieci... U nas moze nie caly rok, ale wiosna i ostatnie dwa miesiace tak daly sie wszystkim we znaki, ze marze jedynie o tym, by choc przez tydzien nie ogladac apteki od srodka... Pamietacie nasze wiosenne problemy z aftami? Wrocily i torturuja nas od tygodnia. Moj maz prawie nie chodzi - ma paskudne zapalenie sciegna achillesa w obu nogach (dotychczasowe leczenie nie przynioslo zadnych rezultatow), ja znowu schudlam jak szczapa(tarczyca) a Jasiek od miesiaca bierze jakies leki przeciwzapalne... :( To zas co pozbawilo mnie resztek mojej zwyklej energii to wirus tzw. grypy zoladkowej przyniesiony przez Jaska ze zlobka. Wirus (potezne nudnosci i wymioty typu "Niagara" oraz goraczka) rozlozyl najpier Jaska, a potem kolejno mnie, Fanka, Gabrysia i Anie. Gdybyz byl choc na tyle uprzejmy i zadzialal w sekwencji jakiejs... Ale nie - zaatakowal w takim tempie, ze wszyscy przechorowalismy swoje od srody wieczor do piatku po poludniu. W praktyce oznaczalo to tyle, ze slaniajac sie na nogach i od czasu do czasu obejmujac muszle klozetowa, przebiegalam noc z czwartku na piatek parzac rumianek, podsuwajac miski, czyszczac i scierajac meble i kafelki, zmieniajac posciel i kolejne pizamy, etc... Akcja zakonczyla sie o godz. trzeciej po poludniu w piatek, kiedy z odsiecza przybyla nasza niania oraz tesciowie. Wtedy dopiero polozylam sie do lozka w stanie, ktorego dluuugo nie zapomne. Cala ta akcja, jak rowniez kolejna angina ropna odkryta na wlasnych migdalach uswiadomily mi jak bardzo oslabieni jestesmy my - mieszczuchy... :( Zdaje sie, ze ani tran - podawany przeze mnie codziennie dzieciom od ponad dwoch miesiecy - ani moje lykanie witamin, ani litry sokow owocowych wlasnej produkcji nie sa w stanie zastapic nam swiezego powietrza i ogolnie zdrowszego trybu zycia... :( I tu pytanie do Shalli - czy masz wrazenie, ze Wasze zdrowie ucierpialo jakos po przeprowadzce do Angli - i do miasta zarazem? W temacie pin-ow wole sie nie wypowiadac. na temat moich przygod z nimi moznaby napisac ksiazke :p
-
Izka.87! Witaj! Serdeczne gratulacje! My tutaj to weteranki z grudnia 2004 ale jesli masz ochote do nas dolaczyc, to zapraszamy! :) Zreszta i nam sypia sie juz kolejne dzieci - stan obecny - dwoje kolejnych w drodze! :):):)
-
I od nas wszystkich tez! Najserdeczniejsze zyczenia urodzinowe dla Poli! Rosnij duza, wesola, madra i sliczna jak dotad!! :):):) !
-
Marj... kurcze sama zamarlam... Wspolczuje serdecznie. Ja mialam ostatnio dwie takie sytuacje z dziecmi - jedna to kiedy dwa tygodnie temu Jasiek zagoraczkowal mi w nocy, a temperatura wskazana na termometrze elektronicznym wynosila ...42.1 'C!!!!!!!! a drugi raz, kiedy jakis miesiac temu, Franek zakrztusil sie z pozoru niewinnie w trakcie kolacji i tylko dzieki temu, ze zlapal mnie za rekaw, zrozumialam, ze dusi sie, nie moze mowic i zlapac oddechu w ogole... W obydwu wypadkach z pomoca przyszla mi wielokrotna lektura ksiazki "Pierwszy rok zycia dziecka". W obydwu jednak, pomimo, ze wiedzialam co robic, strach sparalizowal mnie na jakis ulamek sekundy...
-
Taaa... Marj - no pieknie wcelowalas z data :) Mnie skreca natomiast kiedy slysze komentarze w stylu - "no, to kiedy nastepne - przeciez trojka lub czworka to juz zadna roznica" albo "tak Wam to swietnie wychodzi - powinniscie dalej produkowac"... Ludzie zdecydowanie powinni bardziej pilnowac wlasnego nosa w sprawach tego rodzaju i odwrotnie, widziec dalej niz czubek wlasnego nosa wtedy gdy np. ktos potrzebuje pomocy... Jestem tak potwornie spiaca i padnieta, ze pomimo trzech kaw i pitej wlasnie coca coli usypiam nad pisana wlasnie umowa... Spytalam dzis zartem w aptece, czy nie wynaleziono moze ostatnio snu w pastylkach, a Pani wyobrazcie sobie odwrocila sie na piecie i ...poleciala od razu sprawdzic u szefowej. Obsmialysmy sie z szefowa jak norki, a biedna sprzedawczyni tlumaczyla, ze myslala, ze chodzi mi o tabletki nasenne...
-
Shalla - przypomniala mi sie Bobciowa pisanka z Hitlerem z Musierowiczowej :) Ja powlocze nogami wylacznie dzieki zelaznej woli i kofeinie. Ilosc zarwanych nocy mierze ostatnio w tygodniach a nie w dniach... Jasiowe zeby (placzemy razem - on z bolu a ja z zalu, ze az tak go boli), nocne kaszle i mdlosci Ani (wirusy przedszkolne), Gardlo i nozki Franka... Plus bezdech nocny mojego malzonka, ktorego nijak nie moge naklonic u wizyty u specjalisty... Szkoda gadac.
-
Moj maz wrocil wlasnie z silowni w naszym kubie wioslarskim. Powiada, ze poziom wody w Padzie przekroczyl juz linie alarmowa. A to oznacza, ze jeszcze tylko ciut ciut i znowu mamy powodz... Wyglada mi na to, ze jedynymi zwierzetami, ktore lubia deszcz sa dzdzownice, ktore wypelzaja stadnie na alejki w parku... Biedne - wiekszosc z nich ginie zdeptana butami przechodniow. Zastanawiam sie czy nie przedsiewziac jakiejs akcji ratunkowej i nie przeniesc paru setek tych sympatycznych stworzonek (bleeeeeee) do mojego gliniastego ogrodka. O ile pamietam z Pszczolki Mai i z entuzjastycznych komentarzy mojej Mamy - ogrodniczki, gleba przetrawiona przez dzdzownice to cos jak maseczka pieknosci dla trawnika ;););) Co z Wami? Spicie, czy rowniez zalewa Was woda...???
-
A u nas leje. Leje nieustannie od dwoch dni i nocy i swiat zwolna zamienia sie w jedna, wielka, plynaca kaluze... :( Nie lubie takiej pogody. Nieznosze i niecierpie. Chodze nieprzytomna, rankami potrzebuje dzwigu by wyciagnac siebie i dzieci z lozka. I nie pomaga tu zadna wizualizacja i myslenie w stylu Dalajlamy... Dobudzenie, ubranie i nakarmienie trojki moich pociech w taka pogode zajmuje mi dokladnie dwa razy tyle czasu co zwykle, zwazywszy, ze pociechy slaniaja sie na nogach, zwijaja w klebki na kanapie albo po prostu klada na podlodze i spia! W takie dni spozniamy sie do szkoly i musze zrezygnowac z mojego ukochanego roweru. W takie dni zgrzytam zebami z niecierpliwosci marnujac cenny czas na oczekiwanie na wiecznie spozniajace sie autobusy. I nie da sie nawet poczytac ksiazki - deszcz leje z taka sila, ze wytraca czlowiekowi parasol z rak a zacinajac z boku zalewa kartki... Czy ktos ma cos na obrone takiej pogody????? Tylko nie piszcie mi, ze trzeba sie wtedy zakopac pod koldra w lozku z dobra ksiazka w reku! Nie piszcie bo udusze!!!!!!!
-
Psikulec - zdrowiejcie!!!!!!!!!!!! Karenko - az zamarlam wyobrazajac sobie jak czuje sie czlowiek, ktory wlasnie wykonal o tej jeden klik za duzo. Ja takze pisze na kompie strasznie szybko i w ogole - czesto zdarza mi sie zrobic cos zanim pomysle... Moze dlatego trzy lata temu moj maz kupil zapobiegliwie zewnetrzny twardy dysk, na ktory zgrywa od czasu do czasu cala zawartosc naszego komputera. Chyba dzis wieczorem poprosze go by zrobil kolejny update... Wizualizujcie dziewczyny bo warto!!!!!! Niania naprawde jest super! :) Prawie jak maz Marj! ;) Ale musze powiedziec, ze ja mialam dokladnie odwrotnie. Przez trzydziesci lat wysilalam wyobraznie i nic nie moglam zwizualizowac. Testowalam tylko kolejne "modele" i droga dedukcji dochodzilam do wniosku, ze ideal nie istnieje. A potem zobaczylam mojego meza i... od razu wiedzialam, ze to ten, choc nijak nie przystawal do zadnych moich wczesniejszych wyobrazen :);););) Shalla - ja nie mam tak jak Ty, ale wizja Shalli - chomika bardzo przypadla mi do gustu :) Moj Tata byl takim wlasnie chomikiem i opis wszystkich Twoich przygotowan cofnal mnie w szczesliwa kraine dziecinstwa! U nas zaczynalo sie zawsze od dokladnego sprzatania piwnicy, zeby bylo gdzie pomiesciec wszystkie przetwory... :)
-
No i znowu wpadka!!!! Spoznione - ajaj- ale za to prosto spod serducha plynace - sto lat sla Nastusi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :):):):):):):):):):):):):):):):):):) Ja nic nie slyszalam na temat srogiej zimy ale moze dlatego, ze nie specjalnie nasluchiwalam :p Tutaj jaka by zima nie byla, to i tak bedzie sroga, zaskoczy drogowcow, wladze miejskie, etc. Jak w Polsce za czasow PRL-u ;):):) A ja uwielbiam takie anomalie pogodowe jak ta opisana przez ciebie. Jako czuly meteopata reaguje na nie bardzo przyjemnym poczuciem "aury". Mam wrazenie, ze staje sie wtedy czujna jak piesek pustynny. Widze wszystko ze zdwojona ostroscia, skacze mi cisnienie (co oznacza, ze wreszcie moge poprzestac na jednej kawie zamiast na czterech) i dostrzegam rzeczyi zjawiska, ktorych wczesniej niezauwazalam. Czuje sie wtedy cos na ksztalt przeblysku swiadomosci. Wydaje mi sie, ze juz za chwile zrozumiem na czym TO WSZYSTKO POLEGA, DOTKNE SEDNA SPRAWY. A potem to mija i wciaz nie wiem o jaka SPRAWE chodzi.... :( ;)
-
Poszlam soecjalnie na obiad do naszego Chinczyka. Bardzo sie zdziwil, ze szukam lekarza chinskiej medycyny y stwierdzil, ze on leczy sie sam.... :p
-
Shalla, jak tak sobie czytam o tej akupunkturze, to nachodzi mnie refleksja, ze w pewnym wieku zaczyna sie zazdrocic kolezankom dobrego lekarza, tak jak kiedys fajnej fryzjerki :) Pomimo, ze wiekiem niespecjalnie sie przejmuje, to jednak niesposob nie dostrzec, ze drobne usterki w funkcjonowaniu ogranizmu zdarzaja sie jakby czesciej... Stawy strzykaja, plecy bola, stopy jakos dziwnie zmienily sie po ciazach, wlos sie sypie i siwieje a do tego to wieczne przeziebienie. Ostatnio okazalo sie tez, ze moja tarczyca nie dziala jak nalezy i trzeba by zaczac brac jakies hormony czy inne cuda. Chodzenie po lekarzach (zwlaszcza tutejszych) nie jest jakos zupelnie w moim guscie i mam wrazenie, ze jestem troche jak stary samochod, ktory do tej pory obywal sie jakos bez mechanika, ale teraz grozi mu, ze ktoregos dnia rokraczy sie na drodze. Slowem - przydalaby mi sie bardzo taka taka godna zaufania holistyczna stacja obslugowa jak Twoja chinska klinika... Czy Twoi angielscy Chinczycy, nie znaja przypadkiem jakis wloskich, godnych polecenia Chinczykow? A jesli nie, to jak takich znalezc? Moze powinnam zapytac o to w mojej zaufanej chinskiej restauracji? A teraz z innej beczki! Wciaz odkrywam jakies cuda na temat naszej nowej niani. Wiem juz, ze wlada perfekcyjnie wloskim i angielskim. (Jest tu od 7 lat, czyli tyle, co ja, a moj maz twierdzi, ze mowi po wlosku tak, ze nie sposob domyslec sie, ze nie jest Wloszka! Dokladnie to samo na temat jej angielskiego mowi znajoma amerykanka.) Gra na gitarze, ma w domu na 20 m2 dwa psy i kota plus narzeczonego;). Ma ogromne zdolnosci manualne i mase pomyslow, ktore wykorzystuje w zabawach z dziecmi (origami i zabawki z papieru, zielnik z lisci zebranych w parku, etc.) Przy tym wszystkim jest naprawde sympatyczna, pracowita i bardzo inteligentna - zaczynam zastanawiac sie jakim cudem ktos taki mial klopoty ze znalezieniem pracy!!!!!!! Po cichu dodam jeszcze, iz modle sie w duchu, by to fantastyczne wrazenie nie okazalo sie zludne. :)))) No ale moze jednak nie - pamietacie - moja niania to dowod na moc sprawczego myslenia! :))) Szlam ulica i czarowalam, rzeczywistosc twierdzac, ze teraz znajde najlepsza nianie pod sloncem. No i mam!!!!!!!!! :))))))))))))))))))
-
Fisa! Zapomnalam o zabkowych gratulacjach dla Stasia! :):):):) Czy to pierwszy zabek na naszym forum??? ;) Do nas takze przyjdzie wrozka z pieniazkiem :)