Dominum
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Dominum
-
Planowanie i starania po STRACIE ciąży.
Dominum odpisał tiki* na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Dzięki, ze zostałam przyjęta! :) co prawda nie mam tak często dostępu do netu, ale mimo wsyzstko miło mi, ze moge się dołączyć :) co prawda mam nie lada lekturę, żeby poznać Was blizej, ale zrobie to z przyjemnością! Życzę dobrej nocki! -
Planowanie i starania po STRACIE ciąży.
Dominum odpisał tiki* na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witajcie! Czy można dołączyć.? Otóż... za 3 m-ce chcemy starać sie o dzidziusia. W 2005 roku, w marcu, a zatem niespełna 2 lata temu straciłam dzieciątko w 6 m-cu ciąży... :( 2 lata zbieram się na odwagę i postanowiłam, ze w tym roku chcę już zajsć w ciażę, bo 30-tka na karku... ale niestety, nie odbywa się to bez obaw... ciągle się boję... nie chcę przeżyć tego dramatu już więcej... Jak poradzić sobie z tym strachem? Oczywiście, zaczynam sie leczyć i wszystkie badania powtórzę, ale mimo wszystko... mam ogromną obawę,a stan psychiczny tez jest wazny.. Czy ktoś może mi pomóc? wesprzeć? -
witajcie! ja też zaczynam, mam już gar zupy, tylko dodałam kostkę rosołową, a ponoć jak najmniej soli trzeba.. :o no trudno.. następnym razem zrobię jałową :D Mam zamiar schudnąć 4 kg -minimalnie.. zobaczymy.. pozdrawiam!
-
30paro latki starające się o dzidzie
Dominum odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
CHciałam Was tylko pozdrowić i pewnie w przyszłym roku dolączę do Was, bo będę miałą 30tke i będe po ślubie, więc zaczną się staranka o dzidzię :D Pozdrawiam ciepło!!! i do zobaczenia za rok ;) -
Witajcie! Chciałąm się dołączyć, ale ja biorę ślub w październiku tego roku :) i wcale nie czuję, że to za późno na przygotowania! :) no, mam nadzieję, że się nie przejadę, ;) Salę mam, a o reszcie będę myśleć póżniej :) wczoraj staliłam to z narzeczonym, hurra!!! :)
-
a noe niema, przynajmniej mnie, bo staram się znaleźć nowy sposób na życie... chyba będe się poważnie zastanawiać nad wyprowadzką...skoro zmieniam życie, to chcę też zmienić srodowisko w ktorym żyję... oby jak najdalej od wspomnień, bolesnych.... tylko to nie takie proste, znaleźć nową pracę, zmienić mieskzanie...ehhh...ale chyba warto podejmować trud i stawiać sobie nowe wyzwania....? prawda...?
-
Cześć! :) ehhh, chyba nawet głupio pisac, po tak długiej przerwie.... ale przynajmniej się wytłuamczę..chciałam być lojalna wobec was, ponieważ, NIESTETY- dałam się skusić przed mojego eks, zaczęłam się z nim spotykać, więc uznałam, że nie jestem już sama, zresztą, skupiłam się na swoim związku, ale, jak pewnie sie domyślacie - znowu nie wyszło... ZNowu byłam naiwna... szkoda nawet opowiadać, w każdym razie, jestem sama, tak, jak na początku załozenia topiku.... :o może ożywi sie topik..? moze jeszcze coś z tego wyjdzie...? całuski
-
Witajcie! Pobieżnie, ale co nieco poczytałam z Waszych opowieści i zdecydowałam się dołaczyć :) moze moja historia da komuś do myślenia, moze kogoś umocni... W każdym razie, ja tez jestem ze swoim facetem ponad 3 lata. Poznałam go, jako zonatego faceta, chociaż nie mieszkał już żoną parę lat, no i po krótce mówiąc te trzy lata to było dla mnie pasmo czekania, łez, bo jakoś mozolnie wszystko się toczyło - w sumie, nie z jego winy, bo z rozwodem ze strony ex nie miał problemów -bo wieloletnia separacja to w zasadzie w kwestii rozwodu to formalność...Ale wszystko jakoś tak powli się ciągnęło, w końcu dostał ten rozwód, zaczeliśmy planować ślub i jakoś w pewnym momencie się rozmyślił...to znaczy, dalej twierdzi, że chce ślubu ,rodziny, dziecka, ale co do terminów nie moze się zdeklarować... jest mi starsznie źle, bo wiele przeszłam, czekałam cierpliwie, żyjąc nadzieją tego, co biecywał...A teraz wegetuję i codziennie rano się budzę z nowa nadzieją, czy mozę znowu zaczniemy rozmawiac o tym...A nie rozmawiamy i czuję się źle...bo mam wiek \"odpowiedni\" do posiadania dziecka, nic nie stoi na przeszkodzie, a on odsuwa myśl o slubie jak najdalej... Nie wiem, co powinnam dalej robić, bo przypieranie go do muru nic nie da, wiadomo, pod naicskiem zamknie się jeszcze bardziej, ale ja nie potrafię tak żyć, bez planów, motywacji, perspektyw... kurcze, sama nie wiem co robić...Nie chcę obudzić sie jako trzydziestokilkuletnia kobieta, kótra nie będzie miała już w ogole szansy na nic... Rozgadałam się trochę, ale teraz widzę, że trochę racji mieli ci, którzy odradzali mi ten zwązek, a ja broniąłm sie całą sobą. ...
-
mam na serio dosyć...nie chce sie gloryfikowac, ale w kółko wszyscy powtarzają, \"co ja z nim robię\" bo jest 15 lat starszy, kupa alimentów, problemów finansowych, my żyjemy przeciętnie, a ja wciąz przy nim tkwię... ja wciąz tłuamczę, że szczeże kocham, ale wciąz musze żyć z myslą,że dzieci, alimenty... a obiecywał, przysiegał, że da sobie radę, że nic nie ucierpię... a widzę, że najpierw sa alimenty, a co zostanie to my... nie mam siły już - nie dlatego, ze płaci na dzieci, ale dlatego, że w związkuz tym, ja nie mam nic, a przysięgał co innego...
-
Gosiu, wspólczuję z powodu kolezanki.... nie ma słow, żeby wyrazić żal, ale jak ktoś powiedział\" Śmierć jest części życia\" tyle, że czasem strasznie przyklro, że życie takie krótkie... KAthlin, widzisz, miotamy sie obydwie, bo instynktownie chcemy przytulenia,ciepła, lae odzywa si,e zdrowy rozsądek i świadomosc, że nie można dać soba manipulować czy pomiatać...tyle, że ja częśto z bezsilności wybieram to drugie i \"z braku laku\" żeby sama nie świętować Dnia Nauczyciela na przykład, godze sie na kolejne spotkanie, które i tak prowadzi do nikąd... A moze stanie się cud.... ? Całuję!
-
Witajcie kochane! ano, kieszonka, odpowiadając na Twoje pytanie: Otóż, mój \"miły\" proponuje zwązek, ale nie zamierza powiedziec, czy i kiedy ewentualnie moglibysmy się pobrać....poza tym, ja mam mieszkanie, niezbyt duże, a on ma mozliwosci finansowe dośc porządne, zatem, podpytywałam, jak widzi nasza pzyszłośc, czy zamienimy to moje meiszkanie, kupimy większe, czy co, a on oczywiście: \"sie zobaczy....\" Zero konkretów. A ja nie moge dłuzej żyć na zasadzie \"się zobaczy\" , bo rzeczywiscie obusdze się jako trzydziestokilkuletnia stara panna.... Jak zaczynam dyskusję o tym, to się burzy ..Jest super, jak rozmawiamy o zreczach zupełnie nie zwązanych z pzryszłością, ale jak tak moze być....? Wiem, powiecie, że moze za szybko chce wiedzieć itd., ale otóż nie! Bo pzrecież wczesniej meiszkalismy razem przez 2 lata ponad, zatem chyba mam prawo wiedziec jaki ma plany... Co Wy na to? Ja wobec tego póki co, nie bę edyskutowaći i dalej będzie tak nijakoś.... Poszłam na roczne studium, więc mam nadzieję, że coś sie w moim życiu zmieni... Całuski!
-
Witam i jestem :-) Jasnoniebieski - mój nick? moze od imienia? Dominika.... moze od Dmina, które w dzieciństwe uwielbiałam? Ale na pewno nie od \"dominy\" o co zapewne chciałes zapytac :-) Kathlin, chyba jednak łapię doła, amm nadzieję, że mimo wszystko krotkiego... Kieszonka, rozumiem Twój \"rozterkowy\" problem, bo ja mam to samo...Mój wciążpowatzra, że będzie dobzre, ale uczynki nie idą w parze ze słowami... Poza tym, beznadzieja mnie dopada... a tu kolejne kolezanki w ciążę zachodzą...a ja? Sama mam zajść? :P ehhhhh, spadam ze swoim dołem na razie, bo nie chcę psuć nastroju...
-
Witam! Niesmiało wpadam do Was, bo z powodu pracy, tak rzadko tu zaglądam.... Mam nadzieję jednak, że jeszcze mnie pamiętacie :) U mnie kołowrotek, nowa praca, jestem po prostu padnięta! Moi chłopcy potrafią dać mi niexle w kość.... To typowe dla 19-latków, którzy dodatkowo chcą się popisać. Ale mam nadzieję, że oswoimy się wkrótce ze sobą i będzie rutynowo! W moim prywatnym życiu- no cóż- bez zmian, ale na szczeście nie mam czasy zbyt częśto o tym myśleć i się tym przejmować, zatem, idę do przodu! Kathlin, co Ci? Mozę zbliża się kurcze już jesień i depresja nas dopada? Ja wątpliwosci też mam mnóstwo, ale dzięki Bogu jakoś na razie z tym żyję i nie zatracam się. Dzisiaj znowu sobota, która lubię bardzo, ale jakoś nie mam żadnych planów, wiec pewnie znowu skoczę po dvd i zasiądę na kanapie i w przypływie zmotywowania siebie do lepszego humoru zamówię pizzę...? (no i po co mi ta siłownia, skoro potem zażeram się tucząca pampą) :D Przesyłam gorące całuski i życzę (lepszego niż ja) relaksu!
-
oh, jeszcze nie moge ochłonąć po pierwszym dniu nauki w szkole! Gosiu, nie amm wychowawstwa, ale za to uczę w większości facetów, chlopaki mają po 19, 20 lat i kurcze spalam się ze wstydu... bo ja taka mała, drobna, a tu tyle oczu na mnie gapi... :D Kieszonka, kurcze, szkoda, ze kompa nie będziesz miała... ja też siedze w necie mniej, ale mimo wszystko bez kompa i netu byłoby mi strasznie samotnie.... :-) Kathlin, ja tez jestem raczek! :D Ale to fakt, nadwrażliwce z nas strasznie.... Ale mamy swoje uroki, prawda? No i oczywiście przykro mi z pwoodu samochodziku, bo kasa idzie w błotko, no, ale sa to rzeczy niezalezne od nas w większości więc czasems się zdarzają... Póki co, przesyłam całuski i zabieram się do robotki (niestety) jakies testy kwialifikacyjne muszę sporządzić dla moich facetów :-) Bylem się nie zakochała w jakim, bo jakieś 10 lat róznicy miedzy nami.... hihhih
-
Witajcie!!! Pzrede wszystkim, gratulacje Gosiu z powodu podjęcia pracy!!! Ja nie będe tyle się rozgadywać, bo nie chcę zanudzać, poweim w skrócie, ze w Alpach jest bosko, na weseu tez sie wybawiłam, a dzisiaj za to miałam stres, bo byłam na pierwszej konferencji w nowej szkole i ucieszyłam się, ze sa jeszcze dwie nowe dziewczyny, zatem nie czuję się już taka zagubiona i osamotniona i razem w trójkę nie damy się pożreć wygom z podstarzałego grona pedagogicznego :D :D :D Ale jutro okaze się, jakie mam klasy, godzny itd. Trochę się znowu denerwuję, bo miałam przerwę w uczeniu i jakoś boję się do tego podejść znowu....hmmmm, ale pewnie strach ma wielkie oczy i jakoś to będzie! Jedno smutne, że podczas lekcji raczej nie da się korzystać z netu :) więc pewnie będe zagladała rzadziej... no, ale wieczorkiem zawsze coś dopiszę! chyba, że bęe padać na pyszczek! Tymczasem ide zjeść!
-
ojej, ile nowych wpisów! aż się boję pomyśleć, czy zdążę Was poczytać do swia jak wrócę :D Mam nadzieję, że wszystko się poukłada na wyjeżdze i będę miała duuuużo do opowiadania... :-) Tymczasem pakuję się i pełna nadziei jutro wyjeżdzam! Wam życzę również słonecznych dni i końca wakacji! Całuski!
-
no, no, pustawo tutaj jakoś :-) Ale to tylko moze dbry objaw, że panienki sa ZAJĘTE? :p Pzrez jakiegoś miłego pana.... :-) Pozdrawiam Was ciepło!
-
Aga, Kathlin,wyborowa- dzieki za słwoa otuchy. Ale tym razem, na pewno pójdzie mi lżej, bo w końcu nie spodziewałam się zbyt wiele...chociaż pewnie sie łudziłam....ale to tylko potwierdza moją decyzję,ze dobrze zrobiłam, a on pewnie podjął próbę, żeby zobaczyć, czy znowu nie będzie mógł postawić na swoim... nie ma o czym mówić, teraz mam 100% pewnosć, że muszę zacząć nowe życie! Uwolniłam się od złudzeń i to najważniejsze!
-
Dziękuję kochane za szybką odpowiedź! Macie rację -- rodzice chcą dobrze, ale ja mam prawo decydować o swoim życiu. A co do decyzji, hmmmm...wciąż się waham i boję si,ę zaryzykować ponownie,ale może akurat zrozmiał pewne rzeczy i się zmienił? W końcu, to on sam do mnie przyszedł - nie nalegałam, nie dręczyłam go...w każdym razie..nic nie zaszkodzi mi pospotykac się znima \"na zimno\" , chociaż wiadomo, że zaraz emocje zaczynają brać górę, ale mozę chociaż spróbuję.. Aga, dużo zdrówka dla Twojego psiaczka :-) Zwierzątka są kochane! I rozumieją nas najbardziej na świecie! Kathlin, rewelacyjnie, że wracasz do starych kontaktów i poznajesz nowe! To dobrze wróży! Widzisz, ludzie wokół istnieją, sa nawet bardzo fajni, tylko trzeba troszeczke temu pomóc i wyjsć gdzieś, zacząć rozmowę, zadzwonić do kogoś, przypomnieć się iwtedy nagle okazuje się,że nie mamy wolnych weekendów , tak jak Ty :p Ciesze się z Tobą!
-
Kathlin, Najważniejsze, jak powiedziałaś, to duma. My tez powinnyśmy ją zachować. Oby jak najwięcej było takich sytuacji, że twój ex widzi cę radośną, szczęsliwą, piękna.... :-) A nie masz gwarancji, że keidyś nie bedzie żałował tej decyzji...DOprowadzanie się do rozpaczy jest podwójnie złe - ciebie wykańcza, powoduje zapuchnięta tawrz, a drugich cieszy wój smutek, bo tacy w większości są ludzi...lubią patzreć na cudze nieszczęście...A bycie sliczną, zadbaną, a pzrede wszystkim - wewnętrznie uśmiechnięta osobą dziala również podwójnie - Ty czujesz się wspaniale a i ludzie wokół patrza z zazdroscia...a co więcej, moze to przynieść szczęście! Radośni ludzie przyciągają wiele wiecwej znajomych i przyjaciół! Uwierz w to! Trzymam za ciebie mocno! Ale wierzę, jak się czujesz, bo dokładnie miałam to co Ty...Ale w momencie, jak pokazałam swoją neizależnośc, zaczęłam bardziej odważnie się ubierać, zadbałam o dobry makjaż i przede wszystkim - radość duszy, to mój ex nagle zaczął odzywać się do mnie...a rozstaliśmy się w ciągłych moich płaczach, pomarszczonej twarzy i króliczych oczach. Teraz tego nie ma i nie będzie! Głowa do góry! Nikt nie jest wart twoich łez!
-
Dzien dobry! Wszystkie takmtłumaczycie się, że nie chcecie marudzić, więc dlatego i ja nie wylewam wszystkich swoich żali i wcale to nie ejst zaleta mojego optymizmu :-) bo akurat ja mam go chyba w znikomej ilości.... Po prostu, sytuacje sa czasem tak zawiłe, że ciężko w jednym zdaniu opisać coś i oczekiwać pocieszenia. Wiem, jesteście kochane, ale o swojej sytuacji pewniemusiałabym opowiadać dłygie godziy, zebyście zrozumiały jak było...chociaż, powoli mozę zacznę? Żeby nie zanudzić.... ?:-) Wspomniałam tylko, że mój facet jest rozwodnikiem, ma 2 dzieci, ale mnie to nie pzreszkadzało.Chciałam pozanć jego dzieci, odwiedzić jego rodziców, żeby i jemu i jego rodznie udowodnic, że wcale nie jest kimś gorszym itd. Ze swoją ex rozstał się bardzo kulturalnie i każda strona była zadowolona, więc na pewno nie ma tu miejsca na komentarze w stylu : \"zabrałaś go dzieciom\" itd. bo ja poznałam go jak był 5 lat po rozwodzie.. To kochany i dobry człowiek - rozpieszczał mnie, żyłam jak księżniczka, tylkobrakowało mi tego, że ani raz nie zabrał mnie do rodziców, tak, jakby chciał ukryć ten związek...byłam z nim 2 lata i nawet nie widziałam zdjeć jego dzieci, a bardzo chciałam je poznać...jakoś tak mnie izolował,traktował jak \"kochankę\" a nie jak kogoś bliskiego, komu zresztą obiecywał małżeństwo...W końcu, z tych i innych powodów postawiłam ultimatum: jak zdecydujesz się, czego na prawdę chcesz, to daj mi znać\". Odezwał sie po dwóch miesiącach...teraz chce spotkania...nie wiem, co o tym sądzić, czy na nowo zaufać...boje się, ale same wiecie, jak to ciągnie do tych miłych chwil...nie wszystko da się zapomnieć...hmmmm....mam nadzieję, że Was nie zanudziłam za bardzo... Całuski i czekam na rozwój wydarzeń...
-
ojje, ile opowiedzi! smutno mi, że nie moge tak często odwiedzac naszej stronki, ale narzuciłam sobie niezłe tempo! Własnie po to, żeby nie siedzieć w domu i nie rozmyślać... Dlatego pół dnia spedzam na siłowni, potem załatwiam sobie coś na mieście, obiadek i tak mija dzień...no, najgorszy wieczór, jak nie ma co robić. Wiecie co, zdecydowałam się na depilację laserową. Już mam 1 seans za sobą...Ale ból...Straaaszny! A to dlatego, że depilowałam sobie okolice bikini, tak, żeby wokół stroju kapielowego wyglądało estetycznie! Bo mma dosć już tych \"kropek\" po goleniu. Fajnie, jakby jeszcze mial kto popodziwiać, hihihih! Ale jak zrobi się coś dla siebie, to też daje dużo satysfakcji!
-
Kathlin, mnie tez przydałoby się troszkę zrzucić, nie wiele, jakieś 3 kg, ale pzreszkadza mi tłuszczyk na brzuszku :P Reszta w sumie OK, ale tu chyba dietka nie pomoże, tylko ćwiczenia, a te są najgorsze przecież....
-
Wow! Ale topik się rozwija! Ciesze się! A propos Wrocławia, to ja tez mam wielkio sentyment dotego miasta, bo mam tam siostrę i moje cudowne chrześnice! WEłąsnie jutro jade w odwiedziny do siostry, a potem do Jeleniej Gór, zatem pomacham wam rączką z Wrocławia! :-) W zwiazkuz tym, nie będzie mnie do soboty, mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie.... :) a co do \"męskich\" spraw, dzisiaj dałam autko do emchanika, no i teraz muszę się z nimi mitygować, bo zamiast tylnich klocków wymienili mi przednie... :P Pan mi tłumaczył cała mechanike, a ja biedna, drobna babeczka musze się tym parać teraz! No, ale dumna jestem, że i samochód sobię oporządzam sama, a co! Nie ma takiej rzeczy, której nie mogłybyśmy sobie same zorganizować! Dzisiaj smażę rybkę i fryteczki do tego...mniam!