Ja spotykałam się z facetami z netu wiele razy. Często to było po nawet 5 min. rozmowie, kiedy to miałam np. jakiegoś doła i siedziałam sama w domu. Wskakiwałam wtedy na czat i normalnie pytałam się, kto ma ochotę wyjść ze mną na piwo, bo mi się bardzo nudzi. Oczywiście chętnych było wielu, także nie będę wszystkich opisywać, bo szczerze, to nawet nie pamiętam wszystkich. Kilka przypadków mogę, jednak, przywołać z pamięci.
Z pierwszym, z jakim się spotkałam, zaczęłam rozmawiać, jak byłam za granicą i bardzo mi się tam tęskniło do Polski, do znajomych. On był moim połączeniem z Polską, tylko z nim rozmawiałam, świetnie nam się gadało o różnych pierduchach, zaczynałam rozmowę o 22,a kończyliśmy o 4 - 5 rano. W końcu przyjechałam do Polski. On do mnie zadzwonił do domu, miły głos, postanowiliśmy się spotkać. Szykowałam się na to spotkanie dwa dni. Byłam strasznie podenerwowana, jak nigdy. W końcu wybiła godzina spotkania. Umówiliśmy się na przystanku autobusowym. Nikogo na nim nie było, tylko jeden chłopak. To była zima. Od razu podeszłam i spytałam, czy to nie Marcin. Powiedział, że tak i się uśmiechnął. Potem ten uśmiech mu nie schodził już z buzi, ponieważ miał wystające zęby i miał je ciągle na wierzchu. Był bardzo nieśmiały, no nie za piękny dla mnie. Poszliśmy do knajpy. Był miły i uprzejmy, ale właściwie, to mi nic ciekawego nie powiedział, nic, o niczym nie opawiadał. Siedzieliśmy 2 godz. w knajpie i tylko ja trajkotałam jak głupia. Wróciłam do domu bardzo zmęczona, po mojej gadce. Dzwonił do mnie jeszcze, ale powiedziała, że to jednak nie to, jeszcze potem się spotkaliśmy dwa razy, ale to już jako znajomi z netu i oboje mamy sympatie swoje. On pisał, że się we mnie zakochał i jestem ideałem, ale lepiej zostało, jak zostaliśmy przyjaciółmi. Do dzisiaj ze sobą rozmawiamy i teraz już jest luźniej, żartujemy, śmiejemy się i okazał się naprawdę świetnym kumplem.
Inna sytaucja. Umawiałam się z chłopakiem kilka razy, ale ciągle mi coś wypadało. W końcu się spotkaliśmy. Też mu się spodobałam i muszę przyznać, że do dziś często mnie próbuje gdzieś zaprosić, jest bardzo miłym chłopakiem. Niestety wizualnie też nie dla mnie, Zresztą, obecnie mam chłopaka. Też świetnie nam się rozmawia, ale jest za bardzo nachalny, mimo że wie, że mam kogoś.
Kiedyś umówiłam się z chłopakiem, który był po 10 min. rozmowy ze mną pod moją klatką (napisałam mu, gdzie to). Poszliśmy na piwo. Fajnie nam się również rozmawiało. On powiedział, ze jest mile zaskoczony moją osobą i chciałby kontynuować znajomość. Powiedziałam, że ja również i dla uczczenia nowej znajomości wziął jescze po piwie. Mówił, że chyba się zakochał i w ogóle, aż tutaj nagle podchodzi do naszego stolika dziewczyna i się z nim wita\" Cześć Andrzej....\" i coś tam, chłopak kompletnie zmieszany, a na koniec laska mówi\" Dobra, to pozdrów żonę\". Oczywiście wyszłam od razu.
Z innym chłopakiem się umówiłam, ale do knajpy, do której poszliśmy przyszli moi koledzy, którzy od razu się do nas przysiedli. Dalej ze sobą rozmawialiśmy i chłopak zaczął się do mnie coraz bardziej przyklejać. Mój jeden kumpel, się wkurzył i wyprosił chłopaka z knajpy, ponieważ mam takich kolegów, że muszą poznać mojego chłopaka i osobę, z którą się zadaję, żeby mi się krzywda żadna nie działa. A tamtego kolesia podobno znali i im się nie spodobał :)
Jest jeszcze chyba z 30 innych ludzi poznanych na necie i w realu i z większością mam dobre stosunki. 75 % procent była niby we mnie zauroczona, a niektórzy do dziś mnie nękają, ale ponieważ mi ich szkoda, to o niczym nie mówię kumplom, bo chcę, żeby byli chociaż zdrowi.
Ogólnie, nie mam nic przeciwko spotkaniom, a nawet jestem za. No, ale trzeba częściej próbować, nie kończyć na tym 3, czy 4, ale dalej się spotykać. Powiększa się grono przyjaciół i może oni Ciebie z kimś zapoznają.
Chciałam dodać, że mojego obecnego chłopaka nie poznałam przez net, tylko na jakiejś imprezie, gdzie działy się rzeczy, o jakich nie piszą w gazetach nawet, ale to już inna historia. :)