Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

czerwony balonik

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez czerwony balonik

  1. Coci, gratulacje! Widziałam, że dasz radę! ;-) Hermio, co sie stało?
  2. Cześć dziewczyny, Zaglądam, żeby sprawdzić, co u Was... U mnie nic, praca, praca... I ta zawodowa, i tzw. praca nad sobą - wzięłam się za siebie, bo ostatnio słabo z tym było. Liczę na to, że wiosną znowu wróci mi umiejętność cieszenia się z byle głupstwa i radość spotykania się z przyjaciółmi i znajomymi... Trzymam kciuki za powodzenie w Waszych planach uczuciowych i zawodowych!
  3. Cześć dziewczyny, ja sobie zrobiłam małe wakacje... Między innymi w związku z tym, że X. stara się być taki miły i chce \"się przyjaźnić\", co jest zdecydowanie ponad moje siły... I pierwsze dwa dni przepłakałam włócząc się po ciemnych zaułkach, a potem zaświeciło słońce i pomyślałam sobie - mam go w nosie, zamiast chodzić do pracy ze spuszczoną głową będę go olewać, bo zasługuje na coś lepszego ;-) Trzymam kciuki za Wasze nowe prace, egzaminy i relacje!
  4. Nanonko, straszne... A ja się tu zamartwiam swoją historią... :-( Nie myśl o sobie w takich kategoriach, to ten skurwiel powinien chować się przez ludźmi - Ty zostałaś niesprawiedliwie skrzywdzona, jakby mało było dopustu od losu w postaci choroby... Takaja25, może powiesz coś więcej? Co się właściwie stało, jak do tego doszło?
  5. No tak, to jeszcze raz układa informacje o twojej sprawie... Ale nie wiem, co powiedzieć, jak radzić... Człowiek, z którym się spotykałam, też twierdził, że jestem idealna i tak dobra dla niego, jak nikt inny, że równie nieegoistycznej, troskliwej i wyczulonej na problemy innych osoby w życiu nie spotkał. On też ma problemy ze swoją emocjonalnością... Ale jakoś nie przeszkodziło mu to w bardzo precyzyjnym rozwijaniu przez kilka miesięcy kłamstwa :-( Bardzo bym chciała, Cocinelko, żeby to u Was dobrze się potoczyło... Ale nie wiem, co radzić... :-(
  6. Dziękuję Wam, dziewczyny, za wsparcie... Tak czy inaczej - będę tu zaglądać, bo trzymam kciuki za Was i Wasze sprawy. On właśnie chyba zaczął zmieniać zdanie... :-( Zaczynają się sms-y... :-( Chyba walentynkowa randka jednak się nie udała :-( Ale ja się już nie dam nabrać. Nie chcę dalszego ciągu gry w \"nie jestem pewien\"... Nie chcę być kołem zapasowym.... :-(
  7. A u mnie wczoraj nastąpił final cut... Podjął decyzję o próbie powrotu do przeszłości, stwierdził, że wydawało mu sie, że się we mnie zakochał, ale potem wróciło tamto i wie, że to ona była tą jedyną i na całe życie i że musi zrobić wszystko, żeby ja odzyskać... Martwa jestem z bólu... Choć w głębi duszy wiem, że to lepiej, że koniec męki i niepewności... Jak ja z nim będę teraz pracować, zamęczę się...
  8. Witajcie, No tak... Walentynki... Niby głupie święto, ale w otoczeniu obcałowujących się i obdarowujących kwiatami i prezentami par będzie trudno. My się z Iksem jak zwykle widzimy w pracy, na spotkanie pozapracowe nie ma co liczyć... Ciekawe, czy w ogóle cokolwiek w związku z tym dniem zrobi, spróbuje zrobić mi jakąś przyjemność, czy w ramach bycia na stopie przyjacielskiej zignoruje... Tak czy inaczej - ostatnio przyzwoite relacje, wczoraj długa rozmowa wieczorna przez telefon. Niestety, on ciągle opowiada o przeszłości... Nawet już nie z jakimś specjalnym żalem, ale jakiegokolwiek wątku bym nie zaczęła, to on w odpowiedzi \"gdy razem z (imię byłej dziewczyny)..." itd. W sumie nic dziwnego - właściwie całe dotychczasowe dorosłe (w sensie od studiów) życie z nią spędził, razem wszędzie jeździli itp., same wspólne wspomnienia... Ale tak bym chciała, żeby mówił o przyszłości i o nas... Nie ciągle o przeszłości i o niej... :-( Będę cierpliwa, będę cierpliwa, będę cierpliwa...
  9. Mniej lub bardziej, wszystkie/wszyscy jedziemy na tym samym wózku... Smutno, bo widzę, że na razie u nikogo nie pojawiło się tak zwane pozytywne rozwiązanie sprawy... Ale cierpliwości... Coś się musi dobrego wydarzyć. Koło Fortuny wreszcie się obróci!
  10. Coci, jak mi smutno :-( To trochę podobna sytuacja do mojej, co tu kryć. Straszne. Ja staram się od kilku dni nie myśleć tak obsesyjnie o Iksie, dodałam sobie jeszcze obowiązków - w tym nauka tańca. Nie chcę go przyciskać, nie rozmawiamy o uczuciach, nie rzucam żadnych aluzji, nie usiłuję prowokować randek - spotykamy się w pracy, dodatkowo rozmawiamy czasem przez telefon lub piszemy maile czy sms-y - ale takie pokrzepiające, ciepłe, bez wypominania że bardzo mnie zranił swoim niezdecydowanym zachowanie, że tęsknię, że czuję się samotnie, że chciałabym mieć jasny obraz przyszłości... W tej chwili są to faktycznie relacje przyjacielskie, zobaczymy, co będzie dalej. Daję sobie czas do wakacji. Są trzy możliwe rozwiązania, jak sądzę: 1. on po zamknięciu przeszłości zadecyduje, że będziemy razem 2. poprzez ten kilka przyjacielskich miesięcy ból jakoś złagodnieje (w sumie wątpię, ale kto wie) i możliwe będą kontakty i wspólna praca \"na chłodno\" 3. uznam, że mam dosyć, odejdę z pracy i zerwę kontakty - to też najlepiej zrobić w wakacje, jest czas na pozbieranie się... U Was to troszkę inna sytuacja - oficjalnie byliście razem, nie tylko jak u nas mocno zaawansowane randkowanie. Więc na pewno masz więcej praw, by rozmawiać z nim o uczuciach. Tego \"mojego\" Iksa tez najchętniej wysłałabym do psychologa, bo on jest strasznie poharatany po tym rozpadzie związku... W każdym razie, ja idę za tytułem topiku. I zobaczymy, co się stanie...
  11. Coci, trzymam kciuki!!! Ja Was będę pewnie prosić o trzymanie kciuków za tydzień, gdy czekać nas będzie pewna wspólna służbowa robota wieczorem i na osobności, co powinno poprowadzić do wspólnego pójścia na jakieś winko wieczorem (do tej pory tak było, kilka razy mieliśmy akie fuchy, i zawsze kończyło się nieformalnie ;-)). No i wtedy może uda się wybadać aktualny stan emocji pana Iksa...
  12. Witajcie dziewczyny, Ale cisza... mam nadzieję, że oznacza coś dobrego (a przynajmniej spokój). U mnie dziwna sytuacja. Iks wrócił, staram się być w miarę pogodna, spokojna, życzliwa - i on też jest jakiś spokojniejszy, pogodniejszy; jest miły, troskliwy. Traktuje mnie trochę jak najlepszą koleżankę, trochę jak, ja wiem, kogoś z rodziny, kim się trzeba opiekować i łagodnie traktować. Tak, jak się umówiliśmy - żadnych propozycji randkopodobnych (a tak by się chciało...), choć z drugiej strony - to mnie jednej poprzywoził z urlopu prezenty, pokazywał zdjęcia... Więc właściwie jest dobrze, bez nerwów, szarpania się, choć trochę wróciłam do punktu wyjścia. Pewnie powinnam być cierpliwą, nie naciskać, nie przyspieszać (ile razy w ostatnim okresie złamaliśmy umowę i znajdowaliśmy się w takiej randkowej sytuacji, tyle razy były potem kłopoty, bo pojawiały się te wszystkie trudne emocje). A z drugiej strony... Tak by się chciało rozstrzygnięcia. Ale tego na \"tak\" i żeby było jak w bajce ;-)... Choć wiem, że to jest niemożliwe. Na razie? W ogóle? Rozsądny człowiek zajął by się czymś innym, zamiast maniakalnie drążyć w myślach ten jeden temat - a to niech sobie idzie własnym tropem. Ale jak tu być rozsądnym?
  13. Ja też... Dobrej, spokojnej nocy... Papa!
  14. Jutro ładny makijaż, kolorowe ubranie, uśmiech... Niech mnie po przerwie zobaczy jako królową życia, a nie blade, przygarbione, udręczone niewiadomoco w wyciągniętym swetrze i z tłustymi włosami...
  15. Cocinelka, dokładnie! Jakbym o sobie czytała! :-D
  16. Witajcie, Ja tylko przelotem - do końca tygodnia zajęta, wieczory w pracy... Odezwę się po niedzieli, zwłaszcza, że wtedy wróci Iks i będzie co relacjonować ;-) Gratuluje wszystkim mniejszych i większych sukcesów studencko-zawodowych i dalej trzymam kciuki za sprawy uczuciowe!
  17. Tak, dzięki Rhyme. Myślę, że do wakacji trzeba jakoś dotrwać... Nie naciskać specjalnie, niech sprawy idą swoim torem i tempem. A wakacje, czas urlopów itp. to dobry moment, żeby ewentualnie podjąć radykalne decyzje. On chyba mimo wszystko nie potrafi być samotny, to nie typ osoby cieszącej się singlostwem. Wiec pewnie za parę miesięcy też zadecyduje, czy zależy mu na mnie, czy też chce sie uwolnić od wszelkich zobowiązań i szukać kogoś innego :-( :-( :-(
  18. Dzięki, Rhyme... On mówi, że tez tak by chciał, zamknąć przeszłość, i gdy mnie poznał, myślał, że mu się uda (dlatego zrobił pierwszy krok i nadawał tempo znajomości), ale na razie to jest silniejsze od niego i nie jest w stanie sobie poradzić z tą przeszłością, ze swoim rozczarowaniem (perfekcjonista, zawsze wszystko zrobione wzorowo, a tu związek co miał byc na zawsze, z dziećmi, domem itp. rozpadł się w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach) i poczuciem poniżenia (jest bardzo dumny, a tu było błaganie, żeby go partnerka nie opuszczała itp.). Nie podałam mu żadnej daty, ale często wspominam o tym, że te wakacje będą dla mnie momentem przełomowym, podejmowania wielu trudnych decyzji (na różnych polach zresztą), a i on często mówi dwuznacznie, że wiosną będzie lepiej, czasami rzuca jakieś niejasne aluzje co do możliwych wspólnych wyjazdów późnowiosennych czy wakacyjnych... I tak przez co najmniej pół roku jestem skazana na jego towarzystwo w pracy, więc nie mogłabym całkowicie zerwać. On zresztą strasznie przeciw takiemu rozwiązaniu protestuje, żebym "nie niszczyła teraz tego" (ale czego? chciałabym wiedzieć, ale on tego nie chce nazwać).
  19. Tak, pytałam... Ale on twierdzi, że na razie nie chce o tym mówić, bo w tej chwili nie jest w stanie dojść do ładu ze swoimi emocjami. Nie chcę powtarzać tego, co pisałam wyżej, ale sytuacja jest z grubsza taka, że spotkaliśmy się w momencie, w którym facet ostatecznie zakończył ważny prawie jak małżeństwo, a sypiący sie od prawie dwóch lat związek (wiele lat, wspólne mieszkanie, rzeczy itp), co zresztą wtrąciło go w klimaty prawie choroby (bardzo zuzo o nim wiemdzięki wspólnym znajomym-plotkarzom, którzy się tą sprawa bardzo ekscytowali, ale o nas nic nie wiedzą). I on najpierw był zauroczony tak jak ja, radosny, chciał odciąć przeszłość grubą kreską i żyć tylko dniem dzisiejszym. A potem wrócił mu żal, wyrzuty sumienia, wrażenie zmarnowanej szansy, chęć do zamykania się w domu z alkoholem (nieprzesadnie dużo) i filmami na DVD, itp. I uważa, że nie jest na razie gotowy, żeby coś budować, nie potrafi tak po prostu wskoczyć z jednego poważnego związku w drugi (a niepoważnego nie chce). Więc po intensywnym początku wycofaliśmy się na taki niby-przyjacielski poziom (dodatkowo s0rawe komplikuje wspólna praca, nie możemy się tak po prostu przestać kontaktować). Jeżeli znajomość utrzymuje się na tym poziomie, jest o.k., on jest troskliwy, serdeczny, szuka kontaktu. jak zaczynam histeryzować i się dopytywać- on się tłumaczy, wykręca, trochę odsuwa. W ogóle jest mocno zamknięty w sobie, dopiero nieco alkoholu go ośmiela. jak się napije, to także i dziś mówi mi bardzo miłe rzeczy i garnie się do fizycznej bliskości... Ale gdy pytam wprost, to on mówi, że strasznie przeprasza, że wie, że ja powinnam mieć pewność, ale on na razie chce czasu, żeby utrzymywać naszą znajomość na razie na takim w miarę spokojnym poziomie, bez wzlotów i upadków, bo on ma póki co huśtawki nastrojów i tylko się udręczymy... Prosi, żeby dać temu czas. Bo jak mówi ma dla mnie same bardzo dobre emocje, ale nie potraf na razie wejść na inny poziom relacji. Sama już nie wiem, jakie są szanse, żeby za te kilka miesięcy, gdy on się pozbiera, uczucie mogło znowu wybuchnąć :-( Z jednej strony mu wierzę (jest bardzo szczery), z drugiej boje się, że mu po prostu przeszło zauroczenie i nie wróci...
  20. Cześć dziewczyny, U mnie wszystko w porządku, Iks daje znaki życia, a ja wrzuciłam na luz i od razu łatwiej mi się żyje ;-) Dobrej nocy i do jutra!
  21. Mnie też fajniej niż przed kilkoma dniami, choć to taki drobiazg ;-) Dobrej nocy! :-)
  22. Ja też się zgadzam... Gdyby mnie w ten sposób wyzwał albo uderzył, to w takim przypadku nie marnowałabym energii na dociekania "kocha-nie kocha", tylko zerwałabym wszelki kontakt.
  23. Hehe, taki deser czekoladowy to prawie jak seks... A mniej z nim kłopotu ;-)
×