Kathlin
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kathlin
-
Witam was wszystkich Właśnie wróciłam z imprezy :) Chciałam się tylko przywitać, bo jestem wykończona, spałam zaledwie godzinę ;) Lecę jeszcze z kotem (na szczęście jest już poprawa) do weterynarza, a potem spać. Jak odeśpię to wrócę. Pa
-
I znów poniedziałek :o Też znam takie pary, które manifestują wszem i wobec takie czułości. To prawda ze to jest nie do zniesienia. Szczególnie w towarzystwie. Ale niektórzy po prostu tacy są i najlepiej ich po prostu unikać. Mam nadzieję, że dalszy ciąg wieczoru był lepszy :-) Mnie się dziś za bardzo nic nie chce, chyba po powrocie do domu się położę i prześpię resztę dnia. W pracy nadal beznadziejnie więc ciężko wytrzymać. Całkowity brak energii dzisiaj mam i nawet pisać mi się nie chce ;-). Idę się podratować kawą. Pa.
-
Chyba rzeczywiście nastrój mam lepszy mimo wszystko. Chociaż radosnym go jeszcze nazwać nie można. Ale dochodzę do wniosku, że tyle nieprzyjemnych rzeczy już się zdarzyło w ostatnim czasie, że chyba koniec tej złej passy musi być już bliski. Na razie się nic takiego nie zapowiada, ale w końcu te nieprzyjemne zdarzenia też przychodziły znienacka. Tylko tych wakacji mi szkoda :-( Pomyślałam sobie, żeby chociaż na kilka dni pojechać na wycieczkę do Pragi, tylko jakoś nie mogę się jeszcze przełamać do tego żeby pojechać sama :o Ale jakoś tę jesień trzeba przetrwać, a to nie będzie łatwe z uwagi na aurę. Tym bardziej że lubię się martwić wszystkim na zapas. Właściwie to jużn teraz myślę o tym okropnym dniu zwanym Sylwestrem. Nigdy go nie lubiłam, ale ten będzie ciężki. Pierwszy od tylu lat który spędzę sama i to najprawdopodobniej w domu. Tym bardziej, że mój związek z ex rozpadł się właśnie w tym dniu. A wy zastanawialiście się co będziecie robić? Mam nadzieję, że przez te kilka miesięcy jednak w Waszym życiu coś się zmieni i już nie będziecie samotni :-) Życzę wam tego z całego serca. Macan - wiem co masz na myśli z tymi rzeczami. Ale z drugiej strony to trochę nie fair zwlekać z zabraniem swoich rzeczy przez 8 miesięcy. Którąkolwiek szafkę otworzę to natknę się na coś co należy do niego i wspomnienia wracają (szczególnie, że te złe już powoli się zatarły). A ja juz naprawdę nie chcę wracać do przeszłości, bo mnie to niszczy. Miłego popołudnia dziewczyny i oczywiście chłopaki również :-)
-
Aga - ja też uważam, że nie powinnaś się wtrącać, to są sprawy wyłącznie między nimi i sami powinni się z nimi uporać. A każda interwencja z twojej strony może zaszkodzić... Tobie, niestety, a im na pewno nie pomoże. Mam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Być może to tylko zauroczenie z jej strony, a jeśli nie... no cóż tak bywa. I to nie jest powód, żeby wątpić w miłość. Tylko że ludzie często ją mylą właśnie ze stanem zakochania (zauroczenia). I wierz mi, że jeżeli oni się kochają naprawdę to będą razem. A jeżeli to uczucie było jednostronne to nic na siłę. Pozdrawiam.
-
Aga - nie będę wypytywać co się stało skoro nie chcesz mówić, ale kochana trzymaj się. Gdybyś potrzebowała czegoś, albo chociaż jakiejś rady to daj znać. Ponieważ nic dla ciebie nie mogę zrobić teraz to pamiętaj że chociaż myślami jestem z tobą. Pozdrawiam ciepło.
-
Cześć, to ja :-) Gosia - mam nadzieję, że będąc już w aptece pamiętałaś po co tam przyszłaś ;-) Aga - ja ci współczuję, na L-4 jesteś, a w domu musisz tyle rzeczy robić? Jak ja choruję to tylko leżę, czytam i oglądam TV. A ja chyba w piątek wezmę sobie urlop i pójdę do lekarza. Przez dwa dni umierałam z bólu (chyba znów nerki mi się odezwały). Tak, tak - w tym wieku to już trzeba po lekarzach chodzić ;-) Przy okazji zrobię w końcu te przepisane badania na serce, na które ciągle nie było czasu. A teraz zamierzam wypróbować prostownicę do włosów, pożyczoną od koleżanki, bo już naprawdę nie mogę sobie poradzić z moją fryzurą. Zapuszczanie włosów to istna tragedia, szczególnie, że moje są bardzo gęste i totalnie niepodatne na układanie. A wracając do waszych wcześniejszych wieczornych rozmów, ja też uwielbiam pomidorówkę :-) A poza tym lubię wiele rzeczy byle były bardzo pikantne :-) Co do lodów to ja preferuję waniliowe i truskawkowe. Ale zjem każde, bo ogólnie uwielbiam i mogę je jeść zawsze i o każdej porze :-) A co do znaku zodiaku to jestem rakiem - czyl robię zawsze dwa kroki do przodu i trzy do tyłu. Niestety. Jestem strasznie uparta (nawet jak nie mam racji). A poza tym bardzo łatwo mnie zranić i wtedy chowam się w swojej skorupce, a wszystkie urazy chowam bardzo długo w sobie. Mam nadzieję, że trochę nadrobiłam zaległości w topiku :-) Miłego wieczoru, może jeszcze tu dzisiaj zajrzycie...
-
Jestem, nie wyjechałam. Tylko coś ostatnio na zdrowiu podupadłam, starość chyba mnie dopada ;-) dlatego też jakoś nie miałam zacięcia do pisania. Poza tym całkowita stagnacja. Staram się trochę pozbierać na razie z miernymi efektami. Stare babskie sposoby na poprawę nastroju (nowe ciuchy i kosmetyki) pomogły wyłącznie w kuracji odchudzającej mojego portfela. Zostałaby ewentualnie wizyta u fryzjera, ale to raczej odpada ze względu na proces zapuszczania włosów. Ani kino, basen, spotkania ze znajomymi też nie przyniosły zmian w nastroju. Chyba potrzebuję jeszcze trochę czasu, ale nie martwcie się o mnie. Pozdrawiam
-
Dalej taki nastrój Gosiu? Bo u mnie bez zmian :-(
-
Aga - Ja sama siebie nie poznaję. A ty lepiej do lekarza idź, bo to może być grypa. Teraz grasuje jakiś wirus. Nie należy lekceważyć takich spraw. 4 dni to długo jak na zwykłe przeziębienie. Dobił mnie jeszcze bardziej telefon od ex. Że też akurat dzisiaj musiał zadzwonić :-( Przyjdzie po resztę rzeczy po południu. Najlepsze jest to że zaproponował mi żebym pojechała z nim do nowego mieszkania żeby je zobaczyć. Jakby nie mógł od razu powiedzieć, że mam mu te rzeczy tam zawieźć, bo nie ma swojego transportu. A tak tylko przy okazji wspomniał że nie ma pieniędzy. Oczywiście sam nie poprosi o pożyczkę, bo jest zbyt \"dumny\" najlepiej jakbym sama mu to zaproponowała. No comments. Nie piszę już, bo to co mi teraz przychodzi do głowy składa się wyłącznie z \"nieparlamentarnych\" wyrażeń.
-
Przepraszam, że tak się rzadko odzywam, ale mam taki humor, że szkoda gadać... Ale ostatnio tyle przykrych rzeczy mnie spotkało i to od ludzi, po których bym się tego nigdy nie spodziewała. Zastanawiam się czy ja się ostatnio zrobiłam jakaś przewrażliwiona i tak wszystko osobiście odbieram czy ludzie są naprawdę tak okropni. Nie chce mi się już nic. Wstaję rano z musu, ubieram to co pierwsze na półce leży, bo nawet mi się nie chce dobierać rzeczy. W pracy nie mogę się skupić. W ogóle nie mam ochoty wychodzić z domu. Nie będę was już zamęczać, bo jeszcze wam się udzieli mój przygnębiający nastrój. Gosia - Ania z Zielonego Wzgórza na pewno nie ma nic przeciwko, a co do kota to ja mam, ale nawet on jakoś ostatnio mnie unika :-(
-
Chyba już śpicie dziewczyny. Ja też powinnam bo wstaję jutro o 4 rano :-( Ale jakoś nie mogę zasnąć. I to nie z powodu \"Reise Fieber\" :-) No cóż życzę wam miłego weekendu i piszcie coś, żebym miała co poczytać w poniedziałek. Może mnie to zmobilizuje do czytania również stosu książek, który mam odłożony na półce, a nie potrafię się za niego zabrać. Mam problemy z koncentracją ostatnio i mogę wykonywać wyłącznie proste czynności... ;-) Miłych snów i samych pozytywnych myśli.
-
Coś w tym jest, że trudno pomagać innym zanim nie pomoże się sobie. To prawda, jestem trochę zagubiona. Trochę mi się priorytety odwróciły. Teraz widzę, że wcześniej w ogóle nie myślałam o sobie. Najważniejsza dla mnie była walka z jego nałogiem, o nasz związek. Zawsze jego problemy były na pierwszym miejscu, a moje gdzieś szły w cień i zwykle sama musiałam sobie z nimi radzić. Teraz kiedy tego zabrakło została jakaś pustka. I tak trochę się miotam, bo chciałabym robić wiele rzeczy naraz, a w sumie nic z tego nie wychodzi. Jedyne co mi teraz najsensowniejszego przychodzi do głowy to podniesienie swoich kwalifikacji. Bardzo chcę wybrać się na studia podyplomowe no i te nieszczęsne języki, które zaniedbałam. Chciałabym też trochę pojeździć po świecie. Wcześniej nie było nas na to stać. Mnie było stać na podróż dla jednej osoby, ale dla dwóch już nie. A on ciągle miał problemy z pracą. Co prawda najpierw muszę trochę powychodzić z moich kredytów, ale myślę, że do końca przyszłego roku mi się uda. A co do reszty - nie wiem.... Gosia - byłam w drogerii, ale tego balsamu nie było. Za to kupiłam sobie żel pod prysznic i balsam o zapachu malinowym z serii AA Pachnie przepięknie, ale działanie dopiero przetestuję :-)
-
Dzień dobry wszystkim :-) Stałym bywalczyniom, mężczyznom nas odwiedzającym i nowym koleżankom :-) Isssiaaaa - pewnie, że możesz do nas dołączyć, nasz topik jest cały czas otwarty i przyjaźnie nastawiony. Całe szczęście, że dziś piątek. Szczególnie, że i tak cały czas myślę o moim weekendowym wyjeździe. Dominum - jeśli jeszcze tu zaglądasz przed wyjazdem to życzę Ci udanego wypoczymku, wielu nowych wrażeń no i pozdrów ode mnie piękne Alpy. A jak już tak rozmawiamy o tych kosmetykach, to możecie mi polecić jakiś dobry balsam do ciała? Najlepiej ujędrniający i żeby mnie nie zrujnował finansowo :-) A o kremach La Roche już dużo słyszałam pozytywnych opinii więc chyba sobie też kupię :-) Miłego dnia życzę
-
Perfumy są super, a co do rewanżu to raczej trudna sprawa. Kolega owszem jest miły i łączą nas właściwie takie przyjacielskie stosunki. Ale on jest żonaty i mam nadzieję, że żadnego podtekstu w tym nie było... No właśnie, bo czy nie uważacie, że to dość niespotykane, że facet, z którym się pracuje i z którym co prawda bardzo się lubicie, ale kontaktów poza firmą i imprezami firmowymi raczej się nie utrzymuje, ni z tego ni z owego nagle wyskakuje z takim prezentem? Czuję się trochę skołowana...
-
W ogóle ostatnio tu jest pusto. Aga prawdopodobnie stwierdziła, że już do panien nie należy :-) Kazia woli KAMIENICĘ. A reszta... nie wiadomo gdzie. Bardzo nam się skurczyło towarzystwo. A co do angielskiego, ściągnęłam sobie z internetu jakiś kurs Profesor Henry. Nie wiem czy dobry?? Jeszcze nawet do niego nie zajrzałam, ale obiecuję sobie zrobić to w najbliższym czasie. Jakoś nie mogę ostatnio się pozbierać. Czas mi przecieka przez palce, jakoś tak bezefektywnie. Muszę go sobie jakoś lepiej zorganizować. Ale może od przyszłego tygodnia :-) Uciekam na razie, wybieram się do koleżanki. Zajrzę jeszcze wieczorem, chociaż bez większej nadziei, że któraś też, niestety... :-(
-
Znów nikogo nie ma??? Wyprowadziłyście się na jakiś inny topik czy jak? Na dworze zimno, a ja jakaś niewyspana. Na weekend zapowiadają beznadziejną pogodę, a ja przecież wyjeżdżam :-( Teraz to się nawet cieszę, że tylko na sobotę i niedzielę, bo co 3 dni robić w taką pogodę? A moje dzisiejsze plany nieco mało ciekawe, muszę posprzątać w samochodzie, pójdę na masaż, a potem chyba spać. A wy dziewczynki jakie plany macie na weekend? Gosia - tylko nie chcę słyszeć że zamierzasz siedzieć w domu i płakać!!! Miłego dnia :-) Chociaż tak szaro...
-
Nie będę już oglądać głupawych komedii romantycznych, bo mi się nastrój pogarsza :o I od siedzenia w domu też wariuję. Dobrze, że zadzwoniła koleżanka i powiedziała że też ma dość domowego życia:-) W związku z czym od przyszłego tygodnia codziennie chodzimy na basen albo... na piwo. Kieszonka - to prawda co mówisz - człowiek odżywa, odkrywa rzeczy, na które wcześniej nie zwracał uwagi, a które tak cieszą, ale zdarza się dzień, w którym poczucie samotności bierze górę i cała radość życia gdzieś znika.... Oby ich było jak najmniej. Mała Gosia - całe szczęście że nie wszyscy ludzie są tacy. Zdarzają się też tacy jak na naszym topiku (z małymi niechlubnymi wyjątkami) :-) Winka niestety nie mam, w ramach terapii przeciwbólowej zaordynowałam sobie piwo - tradycyjny śląski napój orzeźwiający :-)
-
To ja - już w domu. Masaż niestety odwołany, bo koleżanka musiała zostać dłużej w pracy. Aquapark niestety też nie wypalił :-( Ale co się odwlecze to nie uciecze :-) U nas już pada deszcz, może i dobrze bo oddychać już nie można było taka duchota w powietrzu. Zaraz po moim powrocie zadzwonił telefon, patrzę a to mój ex. Ale zaraz przestał dzwonić. Nie wiem czy przez pomyłkę, czy się rozmyślił w trakcie. Ale wiecie co - jeszcze tydzień temu od razu bym oddzwoniła, a dziś NIE. Sama nie mogę wyjść z podziwu nad sobą ;-) Mała Gosia - chyba mam zdolność empatii, bo od rana mnie tak boli brzuch (bez powodu). Chyba obejrzę sobie film, właśnie się ściągnął z Internetu :-)
-
A u mnie jakoś tak sennie. Pracować się nie chce, zrobiłam to co najpilniejsze, a reszta czeka... To chyba dlatego że zbliża się załamanie pogody, od jutra deszcze i chłodno. Czekam juz na popołudnie, bo idę na masaż a potem jadę do parku wodnego :-) To się nazywa relaks :-) Niby nastrój dobry, optymizm jako tako, ale czasem przychodzą takie myśli... Dobrze, że na razie potrafię je odgonić od siebie. Tylko nie wiem na jak długo :o Ale nie ma się co martwić na zapas, gdyż jak mawiała Scarlett O\'Hara \"pomyślę o tym jutro\" :-) Marwi mnie jedna rzecz - wycieczki do Egiptu coś nie tanieją w ogóle, czyżby po ostatnich zamachach popyt na nie w ogóle nie spadł?
-
Mała Gosia - zdaje się, że marzymy o tym samym miejscu :-) Ja też często myślami bywam w Splicie albo w Trogirze, siedzę sobie na tarasie małej kafejki nad brzegiem morza i piję właśnie tę pyszną mocną kawę. Kochana - na szczęście zły dzień ma to do siebie, że się kończy. Jutro już spojrzysz innymi oczami na świat. Obiecuję :-) A co do wybrzeża Adriatyku, to ktoś mi ostatnio powiedział, że wszystko zaczyna się od marzenia....
-
Dobry wieczór dziewczyny :-) Coś pusto tutaj ostatnio, upał was zmęczył?? Kieszonka - w ogromnym skrócie: Zagłębie historycznie było częścią Małopolski, terytorialnie między rzeką Brynicą, a Przemszą (Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Czeladź), później pod zaborem rosyjskim, Górny Śląsk to odrębny region na Wyżynie Śląskiej. W czasie rozbiorów Polski pod niemieckim zaborem. Szerzej mówiąc - Śląsk to również Opolszczyzna, Cieszyn i okolice Opawy w Czechach. Po II wojnie Górny Śląsk i Zagłębie połączono w jedno województwo. Koniec wykładu ;-) A ja całe popołudnie odsypiałam weekend i teraz pewnie znowu nie usnę o normalnej porze. Jakoś nie potrafię wrócić do normalnego tygodniowego rytmu. W pracy dziś ledwo wytrzymałam tak byłam zmęczona.Ale od jutra pełna mobilizacja, w pracy odrobię zaległości, a po południu basen :-)
-
Cześć wszystkim Aga - na twoje pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Jeśli chodzi o sens wysyłania CV to dla mnie sprawa jest bezdyskusyjna - JEST ZAWSZE. Niezależnie gdzie ta praca miała by być. Ale czy opłaci się wynająć mieszkanie? To niestety zależy od zaproponowanej wypłaty. Mieszkania w Katowicach nie należą do tanich. Ale można poszukać w miastach ościennych, np. w Chorzowie czy Siemianowicach. To bardzo blisko, a ceny jednak niższe, szczególnie w starym budownictwie. Łatwiej było by jednak wynająć we dwójkę, z koleżanką albo może ze swoim facetem? :-) A tak w ogóle to 100 km to przecież nie jest tak daleko więc chyba problemu z dojazdem na rozmowy kwalifikacyjne nie będzie. Do odważnych świat należy. Ja kiedyś też myślałam o poszukaniu pracy w zupełnie innym miejscu, ale jestem tchórzem i nie spróbowałam. A teraz żałuję. Więc ty tego błędu nie rób. Zresztą romowa kwalifikacyjna do niczego cię jeszcze nie zobowiązuje, a przynajmniej nabierzesz doświadczenia w szukaniu pracy. Pozdrawiam
-
Witam was kochane, Miałam dziś takie urwanie głowy w pracy, że nawet kawy nie wypiłam. Takie akcje zdarzają się u nas ostatnio rzadko, ale naprawdę ktoś z zewnątrz mógłby się bardzo zdziwić jakby zobaczył na jakich wariackich papierach funkcjonuje firma zatrudniająca kilkadziesiąt tysięcy osób. :-) Ale jestem z siebie dumna gdyż wszystko udało mi się załatwić i Szef chyba też był ze mnie zadowolony :-). Trzeba odpukać w niemalowane, bo jutro ciąg dalszy. Odwiedziła nas w pracy koleżanka na macierzyńskim ze swoim maleństwem i tak jakoś żal mi się czegoś zrobiło.... Wróciłam do domu, a tu cicho, aż za cicho...trochę smutno.
-
Napisałam wcześniej, że mam wrażenie że znamy się od lat, a wiecie, że nasz topik ma dopiero 3 tygodnie? A zwierzamy się tu z takich rzeczy, których często nie powiedziałybyśmy bliskim osobom, przynajmniej ja. Magia internetu. A może jednak kiedyś uda nam się spotkać...
-
Jeśli chodzi o rodziców, to wydaje mi się że nie możesz układać sobie życia pod ich dyktando. Na pewno bardzo ich kochasz, ale to w końcu jest twoje życie a nie ich. Moi rodzice też nie akceptowali mojego związku (szczególnie ojciec), ale w końcu się z tym pogodzili. Więc jeśli go kochasz i jesteś pewna jego uczuć oraz tego, że się zmienił, to... życzę Ci szczęścia Podejmując decyzję weź pod uwagę tylko swoje uczucia, wątpliwości i je rozważ. Tylko to jest ważne, a nie to co myślą rodzice czy otoczenie. Zresztą rodzice ponieważ cię kochają, w końcu zrozumieją i zaakceptują twoją decyzję, niezależnie od tego jaka ona będzie. Trzymaj się cieplutko.