witam! i ja sie dołączę bo dzisiaj szczególnie mi źle..kolejna kłótnia i coraz większy, narastający żal..
trzy lata starań, poświęceń, biegania po pracy, żeby kochany miał obiad, sprzątania po nim, wysłuchiwania jego problemów, wkurzanie się że za małolatami sie ogląda, ze bardziej martwi się psem niż mną, że nie zapyta jak się czujesz, że jest egoistą i że ciągle krzyczy o wolności!!! to ja powinnam mieć obowiązki i dbać o dom a on ma być wolny i spać do 12!!
przez 2 lata wierzyłam,że coś się zmieni, ze będzie szanował mnie i to co robię, ale nie...on tylko wymaga..
kiedyś to było silne uczucie, dzisiaj już nie wiem...może to nie strach przed stratą jego tylko przed samotnością i pustką....skończyłam kilka kierunków i mam pracę, a jednak się tego boję..