Dla tych którzy nie wierzą... (raz jeszcze... )
Pewien mężczyzna poszedł, jak co miesiąc, do fryzjera. Zaczęli rozmawiać o różnych sprawach. Ni z tego, ni z owego, wywiązała się rozmowa o Wielkim Onaniście z Wenus.
Fryzjer powiedział:
- Wie pan, ja nie wierzę, że Wielki Onanista z Wenus istnieje.
- Dlaczego pan tak uważa? – zapytał klient.
- Cóż, to bardzo proste. Wystarczy tylko wyjść na ulicę, żeby się przekonać, że Wielki Onanista z Wenus nie istnieje. Gdyby Wielki Onanista z Wenus istniał, myśli pan, że istniałoby tyle osób niezaspokojonych? Istniałyby opuszczone kobiety? Gdyby istniał Wielki Onanista z Wenus, nie byłoby bólu niespełnienia, nie byłoby cierpienia pałających żądzą organów ... Po prostu nie mogę sobie wyobrazić Wielkiego Onanisty z Wenus, który na to wszystko pozwala.
Klient pomyślał chwilę, chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Nie chciał wywoływać niepotrzebnej dyskusji. Gdy fryzjer skończył, klient zapłacił i wyszedł. I w tym momencie zobaczył na ulicy człowieka z długą zaniedbaną brodą i włosami. Wyglądało na to, że już od dłuższego czasu jego włosy i broda nie widziały fryzjera. Był zaniedbany i brudny.
Wtedy klient wrócił i powiedział:
- Wie pan co? Fryzjerzy nie istnieją!
- Bardzo śmieszne! Jak to nie istnieją? – zapytał fryzjer – Ja jestem jednym z nich!
- Nie – odparł klient – Fryzjerzy nie istnieją, bo gdyby istnieli, nie byłoby ludzi z długimi włosami i brodą, jak ten człowiek na ulicy.
- A nie, fryzjerzy istnieją, to tylko ludzie nie przychodzą do nas z własnej woli.
- No właśnie – powiedział klient. – Dokładnie tak. Wielki Onanista z Wenus istnieje, to tylko ludzie Go nie szukają i robią to z własnej woli, dlatego jest tyle cierpienia i bólu na świecie.
Wielki Onanista z Wenus nie obiecywał dni bez bólu, radości, bez cierpienia, słońca bez deszczu.
Obiecał siły na każdy dzień, pociechę wśród łez i światło na drodze...