Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wedrowiec cd.

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Dziekuje Anno za docenienie mnie. Moje wypowiedzi tutaj traktuje jako jeden ze sposobow realizowania dwunastego kroku- niesc przeslanie Doroslych Dzieci Dysfunkcji innym potrzebujacym. Jest to tez troche egoistyczna praca, poniewaz mowiac o sobie i sluchajac uwaznie innych pomagam innym ale i sobie samemu. Na tym polega praca w grupach wsparcia. Mowisz tylko o sobie (a nie o problemach swoich rodzicow/zon/mezow/rodzenstwa/...)i sluchasz innych mowiacych tylko o sobie. Nikt nie daje rad, wnioski kazdy sam sobie wyciaga. Mowienie i sluchanie wyzwala- jak zauwazyla Zalozyciela tego topiku. A wstydu na grupie pozbylem sie juz dawno, bo uslyszalem historie zycia wcale nie lepsze od mojej. Wszyscy tam jestesmy sami swoi. CZUJE ZE NIENAWIDZE- ciesze sie bardzo z twoich postepow. ponownie podaje swoj e-mail zalozony specjalnie na potrzeby tego topiku, gdyby ktos chcial pogadac. (Licze sie z mozliwoscia, ze nikt nie bedzie chcial.)
  2. Jeszcze kilka slow do ANNY: nie ze wszystkimi Twoimi pogladami sie zgadzam, ale i tak dla mnie jestes WIELKA KOBIETA. Malo ktora potrafi pojsc pod prad, przeciwstawic sie najblizszym i przejsc to co ty, tak jak ty to zrobilas, zeby uwolnic sie od meza-kata. To co zrobilas dla swoich dzieci i dla siebie jest WIELKIE. Za to Cie podziwiam. Mysle jednak, ze odejscie od meza i troska o dzieci \"aby im niczego nie zabraklo\" to nie koniec, ze powinnas pojsc dalej. Tak jak sama pisalas to co przeszliscie zostawia slady w psychice i tym powinnas sie zajac. Dlatego goraco Cie zachecam, podobnie jak zalozycielke tego topiku, znajdz sobie grupe wsparcia Al-Anon i terapelte. \"Zainwestuj\" troche czasu i wysilku w prace nad soba, zobaczysz ze warto. I w tym wypadku prosze, zajmij sie soba, a nie problemami swoich rodzicow czy siostry. Taka juz jest prawidlowosc, ze bardzo zadko namawianie najblizszych na terapie przynosi rezultat. Decyzje trzeba podjac samemu, a najblizszi moga sie sami zdecydowac na cos takiego albo kiedy sami poczuja ze powinni, albo kiedy u Ciebie po kilku miesiacach/latach terapii zobacza efekty i zmiane. Jeszcze taka mala dygresja: na mitingach i terapii spotykam wiele kobiet zon alkoholikow, ktore kiedy odeszly od meza myslaly ze teraz juz bedzie dobrze. Po jakims czasie znajdowaly sobie innego partnera- milego, opiekunczego itp. Tak myslaly na poczatku. A po jakims czasie bolesnie orientowaly sie ze ponownie zwiazaly sie z takim samym potworem jakim byl ich ex. Czasem trwaly w tym dalej, czasem znowu byl rozwod i po kilku latach kolejne rozczarowanie z innym facetem. I myslaly ze one juz maja takiego pecha. Dopiero na terapii dowiaduja sie, ze problem jest gdzie indziej- ze w dalekiej przeszlosci (np. dziecinstwo, pierwszy zwiazek) nabraly pewnych cech, ktore w taki sposob dzialaja; podobaly sie facetom z problemami i im samym podobali sie tylko faceci z ktorymi cos bylo nie tak- mimo ze tego nie wiedzialy. W dodatku maja w zyciu mnostwo innych problemow, ktore wydaja sie byc zewnetrzne, a tak naprawde mialy swoje zrodlo w ich psychice. Polecam wszystkim zainteresowanym jako lektore do poduszki Problem DDA/DDD i Problem Al-Anon. Zdziwicie sie jak wiele tam bedzie napisane o was.
  3. CZUJE ZE NIENAWIDZE: tyle napisalas o sobie, otworzylas sie przed nami, ze czuje ze powinenem bardziej zareagowac na twoja wypowiedz. Chociazby dlatego, ze jest mi tak bardzo bliska. Nie znajduje jednak zadnych slow pocieszenia, bo co niby mialbym napisac, ze \"jutro bedzie lepiej\"? Przeciez oboje wiemy ze to nieprawda. Niestety prawdopodobnie to sie nigdy nie skonczy dopoki Ty sama czegos z tym nie zrobisz; bo na pewno twoi rodzice tak sami z siebie sie nie zmienia, nie powiedza sobie szczerze- robie zle i musze sie zmienic. Mysle, ze oni to wiedza gdzies w glebi siebie i sami sie za to nienawidza, ale nie pozwalaja sobie sie do tego przyznac. Ich shematy zachowania sa juz zbyt skostniale. Zachecam Cie bardzo do poszukania profesjonalnej pomocy u psychoterapeuty i grupy wsparcia Doroslych dzieci Dysfunkcji jak najszybciej, niezaleznie od tego czy sie wyprowadzilas od rodzicow, czy nie. Inaczej prawdopodobnie zachowania ktore masz teraz beda przeszkadzac Ci w calym twoim doroslym zyciu. Np. -\"moje zamykanie sie w sobie i izolowanie od nich. zamykalam sie w pokoju i calymi dniami czytalam ksiazki\". Prawdopodobnie, tak bedziesz reagowac pozniej na wszelkie sytuacje konfliktowe w pracy i zyciu osobistym- ucieczka i zamykaniem sie w sobie. Nie bedziesz potrafila obronic siebie i powiedziec \"NIE\". -\" potrafilabym, i bardzo chcialabym o tym wszystkim zapomniec\". Prawdopodobnie bardzo latwo bedziesz wybaczala i zapominala doznane krzywdy, zamiast sie bronic i uciac kontakty z ludzmi, ktorzy nagminnie beda Cie krzywdzic. Pradopodobnie bedziesz nawet podswiadomie szukala takich kontaktow. -\"zawsze inne dzieci byly wazniejsze od nas\". Prawdopodobnie czesto bedziesz miala poczucie ze inni sa wazniejsi od Ciebie i bedziesz sie zaniedbywala aby tylko dogodzic innym. -\" wtedy myslalam, ze na to jeszcze nie zasluzylam\". podobnie mozesz myslec w przyszlosci, kiedy bedzie Cie spotykac cos fajnego- nie zasluzylam- i nieswiadomie bedziesz odpychac dobre rzeczy ze swojego zycia. -\"to wszystko wlasnie przez nia tak wyglada\", \"poczucie winy, ze jestem tak okropna, ze ona mnie nienawidzi. i ze to przeze mnie sytuacja w domu jest taka, jaka jest\". Mozesz miec pozniej taka wlasnie mieszanke sprzecznych uczuc; raz ze ty jestes wszystkiemu winna i obarczaniem sie odpowiedzialnoscia za wszystko co poszlo nie tak w pracy i w domu, niezaleznie od tego jaka byla prawda, na przemian z obwinianiem innych, szczegolnie slabszych i zaleznych od ciebie osob (dzieci, maz?!) za swoje niepowodzenia. To co Ci napisalem to obraz idealnej ofiary. Uwazaj, bo znajda sie ludzie ktorzy to wykorzystaja. Dokladnie tak jak to pisala wczesniej Tora tora. W dodatku ofiary, ktora odreagowuje swoje frustracje w domu- czy nie przypomina Ci to twojej matki? Caly czas pisalem \"prawdopodobnie\", bo to nie jest regula, ale bardzo wysokie prawdopodobienstwo. Dlatego uwazaj na siebie, zostaw rodzicow im samym i prosze zacznij cos ze soba robic.
  4. ANNO od jakiegos czasu sprawa przytulania, a wlasciwie niecheci do przytulania jest mi bliska. Nie znam Twojego syna, wiec nie bede pisal o nim tylko o sobie. Byc moze to co napisze dotyczy takze jego, a moze nie. Nie chodzi o to, zeby \"starac sie byc twardym i nie dawac sie\", tylko o to ze ja po prostu moge tego nie potrzebowac. Psychika faceta jest inna niz kobiety. A kiedy jestem przymuszany do przytulania, tym bardziej mnie to odpycha. Kiedy bylem dzieckiem, ojciec i matka traktowali mnie jak rzecz, nie liczyly sie moje potrzeby, tylko ich zachcianki. Dotykali mnie wtedy kiedy oni chcieli i jak chcieli. Kiedy po wielu latach poczulem ze to ja jestem wlascicielem swojego ciala, a nie inni ludzie, to ja zaczalem decydowac kiedy i jak chce sie przytulic. Moich przyjaciol z grupy nauczylem, ze kiedy chca mnie przytulic, najpierw pytaja sie mnie czy moga i czy ja tez chce. Moze wyprobujesz tego ze swoim synem? A co do tej sytuacji z Al-Anon, o ktorej pisalem przedtem, okazywanie mi wspolczucia bylo dla mnie ponizajace (tylko nie rob mi w tym miejscu psychoanalizy, nikt nie lubi kiedy sie nad nim lituja) i czulem ze one chca odreagowac swoje niespelnione potrzeby- bez mojej zgody.
  5. Przypomnialo mi sie cos jeszcze a propo tego watka. Na terapii goraco nam odradzali aby DDA (szczegolnie chlopacy) chodzilo na mitingi Al-Anon i AA i odwrotnie. Przynajmniej przez pierwsze kilka lat pracy nad soba. Dlatego ze kazda z tych grup ma inny sposob patrzenia na problem i na swoje zranienia z rodziny. Al-Anon czesto jest nadopiekunczy i chce roztoczyc opieke nad biednym skrzywdzonym DDA, a DDA chce sie czesto uwolnic od duszacej go nadopiekunczosci swojej matki, co do ktorej moze miec jeszcze inne zranienia. Pamietam jak mnie odrzucilo, kiedy przyszedlem pierwszy raz na otwarty miting Al-Anon i zabralem glos jako DDA, a na przerwie te kobiety chcialy mnie przytulac i mowily jaki to ja jestem biedny. Nigdy wiecej tam nie poszedlem. Ciezko tez przezylem miting otwarty dla AA i DDA, ale to juz inna historia. Dla nas, ludzi pokaleczonych przez swoich najblizszych w rodzinie trzeba naprawde duzo pracy nad soba zeby moc wysluchac racji drugiej strony i nie reagowac alergicznie na ich wypowiedzi.
  6. Jesli chodzi o ostatnie posty ZARTUJESZ i A CZYJA TO WINA, to prosze Was odpusccie sobie i dajcie annie spokoj. Ja tez nie ze wszystkim sie z anna zgadzam, ale mysle, ze ja rozumiem. Kiedy czytam jej wypowiedzi- z zainteresowaniem- to przypominaja mi sie kobiety Al- Anon, ktore poznalem na terapii. Ten sam sposob myslenia; i wcale nie gorszy od mojego- DDA; po prostu inny. Kazdy ma prawo do swoich pogladow i sposobu na zycie.
  7. CZUJE ZE NIENAWIDZE: wiem to nic nie pomoze, ale moge tylko napisac ze Cie rozumiem. Ja bylem niechcianym dzieckiem i cale dziecinstwo dawano mi to odczuc.
×