Aga_80
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aga_80
-
czesto zdarza mi sie podejmowac radykalne decyzje co do dlugosci wlosow, kiedys-jak bylam jeszcze w liceum scialam wlosy do pasa na dlugosc ok 2-3 cm...fryzjerka po kilka razy pytala mnie czy napewno chce to zrobic..pozniej nie byly to az tak radykalne zmiany ale zwykle na krotko obcinam sie z dlugich,albo chociazby poldlugich wlosow.I baaaaaardzo lubie te moje zmiany...bo najbardziej,czego nie lubie to scianac tak,ze nawet sama nie widze roznicy a co dopiero inni...choc dodam,ze jak mam juz wreszcie krotkie to zaraz potem zaluje i modle sie,aby szybko odrosly-i dobrze,ze dosc szybko mi rosna...tyle,ze np teraz mam wlosy do ramion i mialam zapuszczac,a ostatnio korci mnie,zeby je sciac na krociutko:)
-
Gosiu!!Dla mnie te 700 to i tak wiecej noiz mam teraz- w koncu na stazu dostaje 462 zl;) no i w zasadzie to niczego sie tu nie naucze ani nic nie korzystam,a tam pracowalabym w swoim zawodzien - no powiedzmy bo to praca biurowa na budowie...ale wiecej ma zwiazku z moim zawodem niz ten staz.
-
Kathlin, oczywiscie,ze nie obrazilam sie za to co napisalas, naprawde:) A z ta praca to sama juz nie wiem,bo dzwonilam,zeby ugadac cos jeszcze i okazalo sie,ze juz tylko ode mnie zalezy...i juz sama nie wiem co zrobic:(bo (najprawdopodobniej) zaczynam juz panikowac-w koncu zmiana pracy i zamieszkania to dosc radykalna zmiana:( Do Waszej rozmowy o roznych tematach dolaczam sie: nie jestem zbyt wybredna - pizza dla mnie musi byc przede wszystkim z pieczarkami i szynka (lub salami)..za to nie znosze oliwek,kukurydzy,groszku i tym podobnych A jesli chodzi o styl ubierania to raczej wole cos jak sportową elegancje:)czyli najczesciej dzinsy czy cos w podobie i cos na gore bardziej lub mniej eleganckiego:)zalezy od okazji
-
Hej dziewczyny Widze,ze wczoraj nawet wszystkie zajrzalyscie na nasza kanpe, wprawdzie w roznym czasie :) Dzis umieram z bolu,bo jestem po imprezie...i troszke przeholowalam z winkiem:)...Gosiu, wpilysmy wczoraj z kolezanka 0,7 winka czewrwonego we dwie:) A teraz wlasnie wysylam kolejne cv:) Zajrze pozniej, zycze milego dnia
-
-->>Gosiu!To rzeczywiscie nie bardzo mily temat,ale napewno bardzo ciekawy...tzn zalezy jak do tego podejsc:( A jesli chodzi o farmaceute to jesli nawet nic z tego nie wyjdzie,to moze chociaz dobrze bedziesz sie z nim bawila:)A tak wogole to z nim idziesz na ten kurs tanca?? Sama chetnie poszlabym na jakis kurs tanca...moze jak uda mi sie kiedys wyrwac z tego mojego miasteczka to wtedy moze poszukam czegos takze dla siebie:) A tymczasem to trzymaj sie, powodzenia przy pisaniu pracy
-
-->>Kathlin!! Trzymaj sie i Ty i Gosia wrocicie do Nas znow w dobrych humorach...a tyjm kims kto wyprowadzil Cie z rownowagi nie przejmuj sie tak bardzo (wiem,ze latwo powiedziec) napewno nie jest tego wart.Ja zwykle jak mnie ktos lub cos zdenerwuje staram sie myslec o czym milym np zaczynam planowac najprzerozniejsze rzeczy-zwykle nic z tego nie wychodzi ale juz samo myslenie o tym poprawia mi humor...np kiedys szukalam na necie ogloszen o pokojach w Zakopanym i mimo,ze wciaz nie wyjechalam to wtedy humor mialam wspanialy-w koncu wyobrazalam sobie jakby wyjazd byl tylko kwestia dni:) Ja znalazlam kolejen oferty pracy i juz wyslalam swoje wiadomosci...teraz tylko czekac na odpowiedzi ewentualne:) A po pracy - o 15.30 ide na solarium:)To tez wykle poprawia mi humor...choc przyznaje,ze chetnie pomeczylabym sie chetnie-np jezdzac na rowerze,biegajac albo jeszcze inny sport uprawiajac...o ...moze to i dobry pomysl, w prawdzie rower mam wciaz z dziurawa opona,ale do bieganie nie potrzebuje rzadnych akcesoriow:)..moze wiec wezme wieczorem shaggiego na jogging:) Trzymjacie ise dziewczyny, dla poprawienia humoru
-
Hej!! Zaczal sie kolejny dzien pracy...mam teraz malo zajec,dlatego cale moje mysli pochlania przegladnie ofert pracy na internecie i planowanie urlopu w Zakopanym:)I jedno i drugie sprawia mi niesamowita radosc:) -->>Kieszonko!!Jestem naprawde szczesliwa,ze dalam mojemu \"T\" i sobie jeszcze jedna szanse...tymbardziej,ze w zasadzie pierwszy raz wyciagnelam konkretna nauke z tego co sie wydarzylo...dlatego moze teraz to ja zaczne sie starac bo chyba zwykle nie bardzo sie staralam. A jesli chodzi o mojego pieska...to jestem zalamana,bo nie drapal sie juz (albo malo sie drapal) tak do 2 dni po odczulanie-a teraz znow bardzo sie drapie..a najgorsze jest jeszcze cos innego..a mianowicie to,ze rozmawialam z kolezanka,ktora juz ladnych pare lat pieska leczy na alergie i powiedziala ze ona tez chodzila do tego weterynarza co ja i on podawal mu sterydy (zreszta moj to samo dostal)i teraz byla u innego i ten powiedzial,ze sterydy sa po 1 ze nieskuteczne (bo dzialaja tylko dwa dni po zastrzyku) to jeszcze powaznie szkodza na watrobe pieska:(...i ze nic nie mozna na to drapanie poradzic-radzil ewentulanie zwykle leki antyalergiczne dla ludzi....teraz juz sma nie wiem:( No ni...to tyle na poczatek dnia...zabieram sie za przegladanie ofert i odsylanie cv-bo juz pare mam ciekawych:)A dzis po pracy ide na sztuczne sloneczko (i chyba w czwartek powtorka) bo na sobote chce wygladac ladnie opalona na wesele kuzyna...a dodam,ze juz mialam ladna opalenizne,ale taka solariowa jakos szybko mi schodzi:( Pozdrawiam, zycze milego dnia
-
Kathlin!!Odwazylam sie, zadzwonilam tam , podali mi numer faksu, po czym mocno sie zastanawialam i...wyslalam w koncu im swoje cv..i wiesz co jest najciekawsze??To to,ze czuje jakby nagle moje doswiadczenie w kwestii szukania pracy...pewnie i tak nic z tego nie wyjdzie,ale juz czuje sie lepiej:) ze sprobowalam.Wprawdzie ta oferta to nic takiego szczegolnego bo chociazby dlatego,ze na 4-5 m-cy...ale pomyslalam,ze jakby jednak wypalilo to ,to latwiej byloby mi szukac czegos innego gdybym juz odwazyla sie na jeszcze do niedawna niewyobrazalny dla mnie krok:)Sprawdzilam czy na poczatek moglabym dojezdzac i nawet nie jest z tym tak zle.Tak,ze wszystkie za i przeciw rozwazylam i postanowilam zaryzykowac i tak zrobilam.Teraz czuje sie o tyle silniejsza,ze posatnowilam dalej szukac w Katowicach:)...A dodam,ze zawsze chcialam mieszkac na Slasku, to niby glupie ale jakos mam takie marzenie, w duzej mierze dlatego,ze moja siostra mieszka na Slasku - kolo Gliwic (nie jestem pewna czy Slazacy nazwa to Slaskiem czy Zaglebiem- swego czasu mialam do czynienia z ludzmi ktorzy duza wage przykladali do rozgraniczenia co jest slaskiem a co Zaglebiem:) )I wiecie co jeszcze pomyslalam,ze skoro u mojego faceta jest obecnie roznie z praca to on tez poszukalby czegos na Slasku i wtedy rzem wynajac cos bardziej by sie oplacalo, no i wreszcie sprawdzilibysmy czy te nasze rozstania i powroty prowadza do czegos:) Uff...ale napisalam sie...mam nadzieje,ze nie gniewacie sie,ze tak was zadreczam...ale ja po prostu nie mam komu sie pochwalic- a co napewno zauwazylyscie z tego co wyzej napisalam - jestem bardzo tym wszystkim podekscytowana...a jak juz napisalam nie mam komu powiedziec:( tyle co T przez telefon...tu w pracy kolezanka chyba wolalaby,zebym zostala tu (ale ja nie widze tu swojej przyszlosci) znowu w domu nikogo nie interesuja moje sprawy....dlatego dziekuje,ze Was poznalam i tak wspanialomyslnie znosicie moje wypociny....przesylam mnostwo i dla Was...za to,ze jestescie:D
-
Dominum dla Ciebie...dzieki za Twoja wypowiedz... Wiecie co...juz mam dosc ciaglego myslenia...tymbardziej,ze juz niczego nie jstem pewna:(...jakie to wszystko trudne:(
-
hej Dzis bardzo spieszylam sie,zeby do Was napisac....mam wielka sprawe:(...tzn musze o czyms Wam napisac...licze jak zwykle na tyle madrych rad co zwykle...bo teraz jak nigdy wczesneij tego potrzebuje:( NO wiec do rzeczy o co chodzi Wczoraj poszlam z kolezanka na ten pogrzeb znajomemej mamy i stoje z nia pod kosciolem...i nagle odwracam sie w prawo i kogo widze??...mojego \"T\"...bylam zaskoczona wielce..pretekstem do jego przyjazdu byl fakt,ze chcial przywiesc mi ladowarke,ktora zostawilam u niego..wiec jak podszedl do mnie spytalam co tu robi a on,ze przywiozl mi ladowarke...a dodam,ze wczesniej umawialismy sie,ze jak chce ja mi przywiesc to niech przywiezei do mnie do domu,gdy mnie nie bedzie,dlatego,ze ja potrzebuje czasu do namyslu co dalej z moim zyciem,a narazie musialabym podziekowac za ladowrake i go pozegnac,a to byloby dosc ciezkie dla nas obojga..no wiec wracajac do opisu wczorajszego dnia...bylam tak zaskozona,ze powiedzialam mu,zeby poszedl do mnie do domu...no i tak zrobil...jak przyszlam to do jakiejs 20.30 bylam prawie pewna,ze nie chce dawac nam szansy...o 20.40 mial ostatni pociag do domu,ale tak zlecialo,ze nie zdarzyl...jak go pozniej spytalam,zeby szczerze powiedzial,czy czasem specjlanie nie chcial zdarzyc na ten pociag to przyznal sie...wtedy juz wiedzialam,ze bedziemy mieli wiecej czasu dla siebie i na rozmowe...wtedy on zaproponowal,zebysmy poszli na pizze do pizzerii...jak sie zgodizlam,ale pod warunkiem,ze zaprasza mnie jako kolezanke...poczatkowo mowil,ze tak nie potrafi,ale ostatecznie zgodzil sie,ze tak do tego podejdzie...no i w tej puizzerii nic sie nie wydarzylo, tzn ani nie probowal rozmawiac o nas (bo gadalismy duzo ale o wszystkim)-zreszta nigdy nie umial rozmawiac na powazne tematy...tak wiec koniec koncow nic nie zrobil a my jednak wyzlismy za reke stamtad i poniewaz zwykle jak jest u mnie (a jest wtedy moja siostra) to nie ma innej mozliwosci jak tylko,zeby spal ze mna, wiec oczywiscie kladlismy sie spac jako para...tyle,ze dzis rano - jak zwykle nabralam troche dystansu do sprawy i juz nie jestem pewna czy dobrze,ze sie tak stalo...w koncu bylam na 99% pewna,ze to koniec i chce na nowo ukladac sobie zycie...mialam nawet kuuupe planow co chce zrobic...i co? moje zycie znow wywrocil do gory nogami...i jeszcze zeby czyms mnie przekonal-ale nie, on po prostu byl a ja widzac go nie moglam nie rzucic mu sie w ramiona...po prostu stracilam swoj rozsadek:( Nie oczekuje,ze podejmiecie za mnie decyzje,ale napisalam bo potrzebowalam kogos komu moge sie wyzalic...a moi znajomi maja juz dosc moich problemow:(...dziekuje ze jestescie,ze wogole mialam sie przed kim sie wygadac i jesli to mozlwie to dziekuje rowniez z gory za zrozumienie i chociazby proby zdrowego,trzezwego spojrzenia na sprawe. Dzieki ze jestescie...dzieki Wam juz lepiej sie czuje...czekam na wszelkie komentarze...bo jak pisalam, nie oczekuje,ze doradzicie mi co zrobic ale na komentarze-szczere co myslicie o tej sprawie...przyjme wszystko-nawet slowa krytyki Gosiu!!Ciesze sie,ze dobrze sie bawisz z farmaceuta:)trzymam kciuki,zeby te motylki sie pojawily;) Dominum - gratuluje trzezwego podejscia do sytuacji Twojego bylego-zazdroszcze,bojak widzisz ja nie potrafie rozsadnie podejsc do moich spraw Kaziu-baw sie dobrze...alez Ci zazdroszcze tego urlopu...ja tez chce:( ...bede zagladala i czytala co macie do napisania mi(
-
Ok...nie nalegam mozemy tu zostac:) A tak nawiazujac do mojego pieska to juz jestem po wizycie u weterynarza i juz jest lepiej, dostal jeszcze raz zastrzyk na odczulenie i juz powinno byc dobrze. A tak wogole to wlasnie wrocilam ze spaceru z kolezanka do parku na lody...i wiecie co robimy wypad z nia na dyskoteke w sobote ...bo uwaga!! bedzie zespol cheapandalsow...nie wiem jak sie to pisze-wiec pewnie z bledem napisalam...ale jestem przekonana,ze wiecie o czym mowie:)I obiecuje szczegolowa relacje:)
-
Jak juz wczesniej pisalam dla mnie ten temat jest zamkniety...\"fajny\" masz prawo myslec co chcesz i co najgorsze masz prawo wyrazac je,tak jak my odpowiadac na nie.Wiecej nie podejmuje dalej tego tematu,bo niby po co mialabym sie tlumaczyc? Napisalam co mialam do przekazania w tym temacie i na tym koniec. Dlatego chcialabym jesli to mozliwe wrocic do naszych rozmow o sprawach blahych i powaznych. Ja siedze caly czas w pracy...i dzis mam dosc juz decyzji ktorych podejmowanie pod nieobecnosc kolezanki spadly na mnie...mam nadzieje tylko,ze nie wyniknie z tego nic zlego...teraz czekam na spotkanie z przelozonym bo usilowam sie dostac do niego od rana...mam nadzieje,ze nie bedzie zle:) Gosiu!Jak tam piesek i jego lapka? Wiecie co...ostatnio baaaaaardzo nabralam ochoty na wyjazd gdzies...marzy mi sie choc weekend w Zakopanym....mam nadzieje,ze choc tyle wypali..bo na wiecej finfnse napewno nie pozwola mi...a Wy wybieracie sie gdzies?? Pozdrawiam
-
Chcialam cos jeszcze dodac..nie wiem jak pozostale kolezanki z naszej kanapy:) ale moge mowic za siebie,ze ja traktuje nasze tu wypowiedzi jak rozmowe z bliskimi przyjaciolkami ktorym sie zwierzam ze wszystkiego zarowno z malych drobiazgow jak i z waznych problemow..nie narzekam,ze jestem sama..moze kiedys tak bylo,ale rozmowy tutaj uswiadomily mi,ze wszystko ma swe dobre i zle strony..my akurat teraz jestesmy w takiej sytuacji,ze nie mamy nikogo,ale jesli ktos dobrze czytal co piszemy,to kazda z nas kogos miala i to zupelnie niedawno ale poniewaz nie dostawalysmy tego,czego oczekujemy od zwiazku to dzis jestesmy same...ale nie narzekamy na to i nie usilujemy na sile tego zmienic...ja zamykam ten temat,wiecej nie odpowiadam na zarzuty \"fajnego\"..ma oczywiscie prawo do oceny tak samo jak my na odpowiedz na te zarzuty... Pozdrawiam Wyborowa..milo mi powitac Cie w naszym gronie
-
Lauro..no ja niestety nie moge sie z Toba zgodzic...nie uwazam mezczyzn za \"gorszy kawalek miesa\"...a te piosenke lubie,bo w zartobliwy, lekki sposob traktuje o rozstaniu - jako o czyms koniecznym z uwagi niedopasowanie lub inne przeciwnosci..ale oczywiscie masz prawo do wlasnej interpretacji:)Pozdrawiam i zycze milego dnia
-
No coz to??Zadnej nie ma?? No nic siedze tyle czasu sama na naszej akapie:(...a moze jestescie tylko tak jak ja nie odzywacie sie...tak czy inaczej ja uciekam spac...do jutra:)
-
U mnie wszystko jak najbardziej pozytywne;)...a przynajmniej gdy gadam z Wami na naszej kanapie popijam kawke z mleczkiem:)
-
Wiecie cos mi sie wlasnie przypomnialo..zwykle wszystkie piosenki o rozstaniu sa smutne i wogole dolujace...ale ja mam taka jedna..ktora jak poprawia mi wrecz humor...piosenka ta to : Hanna Banaszak - Żegnaj kotku...dedykuje ja wszystkim paniom,ktore rostaly sie a jednak czegos im brakuje...piosenka ta w zartobliwy sposob mowi,ze to dobrze ze sie roztalysmy z facetem, z ktorym nie jest sie szczesliwym...w razie gdybyscie nie znaly tej piosenki przytaczam jej tekst: Hanna Banaszak - Żegnaj Kotku Przestań, przestań się martwić - masz mnie na fotografii, Zawsze możesz popatrzeć, zanim sprawa się zatrze. Jesteś, miły, zaradny, jesteś, prawie że ładny, a jednak uwierz, proszę, że szczęście rozstania rozsadza mnie, więc żegnaj! Żegnaj, kotku - za pięć trafień w toto-lotku trudno, by cię uznać, lecz za krótki przebłysk słonka, coś w rodzaju pół-trafionka, ale to już całkiem inna rzecz, dlatego żegnaj świnko, moja przyjemności krzynko przez krótkiego rozdziału część... Za to, gdy się z tobą rozstać, to ze szczęścia bzika dostać, nie ma dla mnie chyba żadnych większych szczęść, nie ma żadnych większych szczęść. Za to, gdy się z tobą rozstać, to ze szczęścia bzika dostać, nie ma dla mnie chyba żadnych większych szczęść, nie ma żadnych większych szczęść. Jaka, jaka ja jestem? Owoc jadłeś, czy pestkę? Kością w gardle ci stałam, a w ogonkach nie chciałam! Gnioty, gnioty ci piekłam, ``przebacz``, ``przebacz`` nie rzekłam, więc, gdy się pozbyć takiej masz, głowa do góry, rozpogódź twarz - i żegnaj! Żegnaj, misiu, niech wycisnę ci na pysiu pożegnalny, czuły cmok. O, Boże! co za radość, gdy się czegoś tak już ma dość, zrobić wreszcie ten cudowny krok, więc żegnaj! Żegnaj, gapciu, już nie będzie twoją żabcią nie najlepsza z możliwych żab. No i jeszcze daj mi mordki: nigdy tak nie będziesz słodki, jak z walizką w każdej z twych kochanych łap, w każdej z twych kochanych łap. No i jeszcze daj mi mordki: nigdy tak nie będziesz słodki, jak z walizką w każdej z twych kochanych łap, w każdej z twych kochanych łap. Żegnaj, pysiu, żegnaj, świnko, żegnaj, misiu, żegnaj, krzynko, żegnaj, kotku - pa pa pa! -->> Jakis nick jak chcesz wyslac kwiatka to w nawiasch kwadratowych (bez spacji) wpisz slowo kwiatek i bedzie dobrze:)
-
A jesli chodzi i farbowanie wlosow to wprawdzie kupilam dzis farbe - ciemny braz (ktory na moich wlosach daje efekt prawie czarnych-tyle ze bardziej naturalnych niz czarne ale narazie sie wstrzymam z farbowaniem do przyszlego tygodnia bo za tydzien mam to wesle,wiec bedzie wtedy swiezszy kolor
-
-->>Dominum przeczytalam jeszcze raz Twoja (jedna z poczatkowych) wypowiedzi n tym topiku o Twoich powodach rozstania z factem i z tgeo co pisalas, chcialas,zeby uporzadkowal swoje sprawy i dopiero wtdy mozecie wrocic do rozmow o Was...i teraz z tego co piszesz tak sie stalo...bo przyszedl do Ciebie sam i to twierdzac,ze juz wszystko zalatwil,wiec skoro jego nieuregulowane sprawy osobiste byly jedynym powodem Waszego rozstania,to warto sprobowac...no chyba,ze od czasu waszego rozstania cos sie mienilo, np Ty przemyslalas sobie sprawe i np jest Ci lepiej samej....ale jak zwykle decyzja nalezy do Ciebie..ja z calego serca zycze Ci,zeby tymrazem sie Wam udalo i bedziesz szczesliwa...choc mam nadzieje ze to nie przeszkodzi Ci zagladac do nas na kanape:)
-
-->>Dominum...kiedys pisalas,ze rostalas sie z facetem,bo nie umial doprowadzic do konca swoich spraw i ze mozecie zaczac rozmawiac o was jak bedzie calkowicie wolnym facetem...wiec skoro teraz tak jest i zrobil to sam z wlasnej woli to moze to powod do tego,zeby dac wam jeszcze jedna szanse??Chyba,ze w ciagu tegao czasu jak nie byliscie razem przemyslalas cos i juz nie chcesz wracac do tego co bylo...tak czy inaczej mozna zawsze sprobowac...Jak napisala Gosia zawsze bedziesz mogla sie wycofac...zycze dobrych decyzji :)
-
-->>Dominum Jak zwykle Kathlin ujela to co mysle ,tyle,ze ladniej niz ja bym to zrobila:)...Ja tez uwazam,ze najwazniejsze to byc w zgodzie z sama soba,w koncu to Twoje zycie a nie Twoich rodzicow...mysle,ze jak bedziesz juz pewna,ze chcesz z nim znow sprobowac to z czasem Twoi rodzice przywyczaja sie do Twojej decyzji i na pewno ja zaakceptuja..z drugiej strony postaw sie w ich sytuacji..rodzice zwykle chca dla swoich dzieci jak najlepiej i widocznie wydaje im sie,ze mezczyzna po przejsciach, jak zwyklo sie mowic na rozwiedzionych,nie jest dla ich corki najlepszy..dlatego mysle,ze przede wszystkim powinnas sie keirowac wlasnym dobrem i uczuciami ktore zywisz do niego...a jak Wam sie tymrazem uda,czego z calego serca Ci zycze, wtedy i Twoi rodzice gdy zobacza Cie szczesliwa zaakceptuja Twoj wybor. Pozdrawiam Bede jeszcze zagladac do Was...siedze dzis samiutenka w pokoju i co mialam do zrobienia to w wiekszosci zrobilam,wiec teraz siedze. Nawet zadzwonilam do weterynarza i umowilam sie z nim na wizyte z moim Shaggim i jak zaczelam wyliczac mu na co chcialabym aby zwrocil uwage to zaczal sie smiac i powiedzal\"a jest cos co mu nie dolega?\"..wiec zaratowalam,ze raczej nie:)...a prawda jest taka,ze juz dawno chcialam isc z czyms do niego,bo moj Shaggy strasznie sie drapie i teraz ma az ranki-slyszalam,ze to moze byc uczulenie,wiec teraz jak doszlo to skaleczenie,ktore chce zeby obejrzal to za jednym razem to zalatwie...a powiem wam,ze z uwagi na czeste choroby mojego poprzedniego psa,albo raczej na panike moja, a moze jedno i drugie to poznal juz paru weterynarzy i moge powiedziec ze ten jest najlepszy..ma takie podejscie do zwierzat,ze az milo sie idzie do niego z czymkolwiek..szkoda tylko,ze pracuje w innym miescie ale ja chodze do niego do domku,wiec nie ma tam wsyztskiego co potrzebne no i zbytnio wraunkow,ale zwykle radzi sobie jakos bo zwykle umawiam sie z nim wiec wie co bedzie mu potrzebne..Pozrowienia dla pana doktora:)
-
No...przepraszam,ze na chwilke was opuscilam,ale poszlam sie wykapac...teraz mam zamiar roboc sobie domowa kosmetyczke:)...to zawsze poprawia mi humor...a potrzeba mi tego,bo jestem w bardzo zlym humorze...a to za sprawa mojej mamy...ale nie ebde sie powtarzac juz wczesniej (kiedys ) pisalam..tak czy inaczej musze znow zaczac schodzic jej z drogi to jedyny sposob,zeby teraz nie siedziec tak zla... No nic...to ja zabieram sie za peelingi, maseczi, mleczka, zele i toniki:)...moze pozniej bede A to taki prezent dla kazdej kolezanki z kanapy
-
Hej :) i od razu mam dla Was prezent :) Dzis zapowiada mi sie pracowity dzien w pracy,choc poki co siedze i wlasnie bawie sie w biznes woman..skladalam wlasnie zamowienie prze internet z Oriflamu..w koncu jestem konsultantka..choc zwykle nie bardzo sie do tego przykladam...ale jakos teraz mam na to wielka ochote..zreszta chyba wogole sie zmienilam ostatnimi czasy..chociazby patrzac na moj obecny stylu ubierania:)...ten wypad weekendowy na zakupy przydal sie i to bardzo...skoro moge patrzec znow na siebie:) teraz siedze i czekam na kierownika budowy ktory obiecal mi pomoc w pisaniu odpowiedzi na to pismo , z ktorym mecze sie od wczoraj:)...a powiem Wam,ze straszny podrywacz z tego faceta, jeszcze nie zdarzylo sie,zeby zadzwonil do mnie i nie powiedzial jakiejs milej rzeczy jak np dzis\"chetnie sie z pania zobacze\":)(a dzwoni czasem kilka razy dziennie-jak np dzis usprawiedliwiajac sie ,ze bedzie pozniej)...albo ktoregos dnia jak dowiedzial sie,ze jestem sama w pokoju to spytal,czy ma przyslac syna;)...niezly z niego numer...ciekawe czy syn jet taki sam;) dzis marudzic nie bede...bo postanowilam sama nie myslec na tym czy mam wrocic do tego co bylo-przez wzglada na mile chwile,ktorych tak malo nie bylo...dlatego zekam co przyniesie czas... Pozdrawiam i zycze milego dnia:)
-
Hej...ja juz w pracy..wiec mam teraz chwilke,zeby do was napisac. Zaczne od tego,ze wczoraj jak jadlam obiadek stalo sie cos czego nie przewidywalam...a mianowicie nagla w drzwiach stanal moj facet...z bukietem roz i mina zbitego psa...dokonczylam wiec zupke i poszlismy na spacer,zeby moc normalnie pogadac...powiem Wam,ze juz naprawde niewiele brakowalo,zebym na dobre pogodzila sie z nim...a mimo wszystko w myslach wciaz powtarzalam sobie slowa mojego kolegi \"nie daj sie\" czy jakos tak gdy po weekendowej klotni z facetem wracalam do domku ze swiadomoscia,ze jeszcze musze odebrac swoje rzeczy od niego..gdy wszystko sobie wyjasnilismy skonczyl sie temat...w zasadzie nie dochodzac do rzadnych konkretnych wnioskow..wiec za jakis czas spytalam,czy mysli,ze postanowilismy cos...i jak on stwierdzil,ze pewnie i tak juz nie chce byc z nim to postanowilam ,ze musze byc twarda no i konsekwentna...nie wiem wcale czy dobrze ,ze nie dalam nam \"znow\" kolejnej szansy...bo pierwszy raz wydaej mi sie,ze zaczelam dostrzegac swoje bledy...wiec moze powinnam teraz znow dac nam szanse,ale tym razem sama starajac sie bardziej...widzicie,znow analizuje:(...chyba musze zrobic jak Wy ,wymienic swoje powody do rozstania to moze bardziej uswiadomie sobie,ze tak musialo po prostu sie stac - po alkoholu,choc zbyt czesto nie zdarzalo sie to, byl na tyle,szczery i odwazny,ze wygarnial mi wszystkie zale, - nie staral sie mnie zrozumiec,np kiedys gadalam na necie z jego kolega i ja zartowalam sobie,a on glupoty przekazal mojemu facetowi..i ten nie dal mi nawet sie wytlumaczyc...dopiero po jakiejs godzinie rozmowy dal mi wyjasnic i zrozumial,ze nie bylo powodu do taaaakiej awantury i to o taka pierdole, -nie umial stanac w mojej obronie,gdy jego matka traktowala mnie lecewaząco...lub wrecz ignorujac mnie...on po prostu nie widzial pewnych problemow,bo jak inaczej wytlumaczyc,ze konczyl swoja rozmowe z nia akcpetamcja tego co mowi a dopiero jak ja powiedzialam,ze przykro sie poczulam i wogole to wtedy pokazywal jaki jest na nia zly,czego wczeniej nie pokazaywal, -no i to co widzialam od poczatku-jego mama wychowujac go sama (ojciec caly czas jezdzi po swiecie za praca) nie wpoila mu zadnych zasad,tak wiec on nie wie co wypada co nie, jak w danej sytuacji sie zachowac...sam czesto powtarza,ze wiecej go nauczylam ja niz jego matka przez cale jego zycie... Nie wiem,czy to duzo,czy nie i pewnie nie sa az takie powazne...a moze sie myle....ale musialam to napisac,moze jakos poukladam to sobie w glowie... No to tyle marudzenia... Teraz moze zabiore sie do jakiejs pracy... Pozdrawiam i zycze milego dnia:)
-
Czyli wiesz co czuje...i jak mnie przestraszyl tak krzyczac na mnie:(Tymbardziej,ze normalnie to on nie znosi jak ktos na niego krzyczy,wiec sam tego nie robi...a przynajmniej po trzezwemu ...bo po alkoholu dziwnie odwazny i otwarty jest...i taki mocny w tym co mowi...ze wiele razy slyszalam rozne rzeczy...ale brak mi konsekwencji...alebo wierze,ze bedzie lepiej...albo co gorsza winie siebie i wtedy musze inaczej spojrzec na niego...i wybacz...i tak do nastepnego razu:( ....najgorsze jest to,ze tak mi go brakuje...