Aga_80
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aga_80
-
Dzieki jestescie kochane... Moj facet zawsze byl dosc skryty...i nigdy nie mowil co jest nie tak...ale wystarczyl zwykle alkholo i dowiadywalam sie wielu rzeczy i to takim tonem,ze az strach...a wczoraj przerazil mnie nie na zarty...dlaetgo to koniec,bo to nie pierwszy raz i napewno nie ostatni... Nic poplacze i bedzie lepiej...szkoda tylko,ze nie moge nikomu pozalic sie w realu Pozdrawiam i do jutra
-
Hej dziewczyny...jest mi bardzo smutno....:( Moj weekend na ktory tak czekalam skonczyl sie nie tak jakbym chciala:( Opowiem Wam co sie dzialo...bo musze sie przed kims wygadac:( W piatek jak wiecie pojechalam na weekend do chlopaka...i nawet cieszylam sie,ze go widze,choc dawno juz tak nie czualam sie na mysl o spotkniu z nim..ale w piatek szczerze sie cieszylam...no niestety nie potrwalo to dlugo...juz wieczorem poklocilismy sie za sprawa jego matka...zreszta nie pierwszy raz...ale tym razem raczej ostatni raz:(...Poszlo niby o pierdołe,ale ponieważ nie lubimy sie z jego mama na wzajem to dla mnie to duzo znaczylo...zaoferowalam sie chlopakowi,ze w sobote jak wrocimy z wycieczki po sklepach to ugotuje zurek na kielbasce...jemu sie spodobalo wiec poszedl powiedziec mamie na co ona odrezkla,ze nie, ona wyjmie uda i beda udka...moj chopak powiedzial acha...i tyle...jak wrocil do mnie to mnie bylo przykro bo poczulam sie,ze gardzi moim obiadem wiec w zlosci powiedzialam,ze nie bede wcale gotowac,a najlepiej to nie bede wogole na obiad tylko spotkam sie z kolega w tym czasie..wiec trzasnał drzwiami i poszedl na balkon...pogodzilismy sie niedlugo,ale mnie juz w pamieci zostalo,ze znow wszystko obrocilo sie przeciwko mnie...a dodam,ze on nie widzial nic zlego w tym,ze na 1 danie bedzie moja zupka a drugie danie jego mamy. W sobote bylam umowiona na ognisko u kolegi ze studiow a moj facet szedl na impreze do swoich znajomych..zreszta nie pierwszy raz bawilismy sie osobno..przyznaje,ze za moja sprawa tak bylo..bo ja widzialam sie rzadko,ze swoimi kumplami i chcialam czasem spotkac sie z nimi samymi,bo tak moglam pogadac o wszystkim..a wiec tak mialo byc i tymrazem...umowilismy sie,ze jak bede jak miala z tej dzialki wrocic to wroce i jeszcze wpadne na te druga impreze...tego chcialm moj facet...ale w miedzyczasie jakos obiecalam,ze bede sie starala,zeby o 23 isc na autobus i jechac z ogniska...Impreza okazala sie super...i jak powiedzialam kumplowi,ze przed 11 bede uciakala,to powiedzial,zebym sie nie wyglupiala i nikt mnie nie pusci...wiec przed 11 zadzwonilam do mojego facete i milym grzecnym glosem powiedzialam,ze nie wroce jednak na noc,bo nie chca mi puscic...i wtedy zaczal sie koszmar:(...moj chlopak tak sie zdenerwowal,ze krzyczal a wrecz wrzeszczalz,ze jego to nic nie obchodzi i przyjedzi po mnie czy chce czy nie chce...byl bardzo wsciekly i wrzeszczal strasznie...az bawalm sie co zrobi jak naprawde wpadlby na impreze...bylam przerazona,bo w jego glosie bylo tyle agresji;(...przeplakalam juz reszte imperzy a wiec jakas godzinke,bo wszyscy zaczeli sie ziebirac ok 12...i moglam jechac juz do niego...ale bylam tak przerazona,ze balam sie do niego jechac...zostalam wiec na dzialce u tych znajomych...i przemyslalam,ze skoro nie pierwszy raz po alkoholu zrobil mi taka awanture o nic i to z taka agresja...to nie ma co dalej sie zastanawiac i dawac sobie kolejna szanse:( Dzis kolo poludnia napisalam mu,ze chcialabym aby moje rzeczy ktore zabralam do niego z domu i to co kupilam wzial mi na dworzec PKP...umowilismy sie kolo 17 tak,ze prawie godzine mialam do pociagu a wiec czas na rozmowe...na poczatku byl taki jak wczoraj, z ta roznica,ze nie krzyczal tak glosno...a ja plakalam znow...bo nie wydaje mi sie,zeby to byl powod do takiej awantury...w koncu przedstawilam mu to jak sie czulam wczoraj i dzis...i przepraszal mnie i mial wyrzuty sumienia...koniec koncow nie potrzeba bylo mowic,ze z nami to koniec...A wogole to dadam,ze jestem silna osoba i zeby sprowokowac mnie do placzu,to trzeba sprawic mi naprawde wielka przykrosc...bo napreawde jestem osoba silna i twarda..jak to rasowy skorpion...wiec nie myslcie,ze jakas placzka ze mnie Tak wiec zostalam sama...a najgorsze jest to,ze jak prezyjechalam do domu to na nikim nie zrobilo to wrazenia...mowilam np mamie co kupilam,to nawet nie zainteresowala sie...jestem sama jak palec;( Tak wiec widzicie...w najgorszych myslach nie wyobrazalam sobie takiego weekendu;(
-
Hej...to jeszcze raz ja...nudze sie strasznie dzis w pracy...taki martwy dzien:( ->Dominum moje gratulacje...to teraz korzystaj z wakacji,skoro od wrzesnia zacznie sie praca:)I pamietaj nie daj sie tym potworkom;) ->Mala_Gosiu STO LAT, STO LAT NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM:) I tysiace buziaczkow. Chetnie wyobraze sobie,ze jestem na kanapie u Ciebie zamiast na niewygodnym krzesełku w pracy...tak wiec uruchamiam wyobraznie....jeszcze raz wszystkiego naj najlepszego A co do silowni..to pwoeim Wam,ze jak tak czytam ktoras juz z kolei wasza wypowiedz na ten temat,to stwierdzam,ze chyba i ja cos sobie znjae...zawsze moge znalesc cos tu gdzie pracuje...bo jak narazie (jak wyzej pisalam) tyje mi tylko brzuch:)..wiec moze cos na silowni poradzilabym na to:)
-
hej, witam :) Ja od wczoraj jestem w podlym nastroju,bo weszlam w konflikt z sioistra i mama,wiec jestem w domu teraz sama jak palec,choc pelno ludzi:( Zazdroszcze tym którzy sami mieszkaja....drogie panie,jesli macie wlasne mieszkanie i nie musicie na kazdym kroku czuc,ze jest sie winnym wszystkiego... Pozdrawiam
-
Mam nadzieje,ze dzis czujecie sie lepiej w zwiazku z wczorajszymi atakami...w radio glosza,ze Londyn powolutku wraca do normalnosci... Ja jestem juz w pracy...dzis wprawdzie nie bede miala czasu popisac,ale jak tylko bede miala mozliwosc to odezwe sie Zycze milego dnia!! Pozdrawiam
-
Slyszalyscie o tych wybuchach w Londynie??Co myslicie??Moim zdaniem to atak terrorystyczny...az strach pomyslec,ze w zasadzie ciagle cos sie dzieje i to glownie sojusznikom USA..az strach pomyslec,ze Polska tez jest uznawana za sojusznika Stanow... Ja na weekend nie planuje nic...ma wprawdzie przyjechac do mnie chlopak...ale znow i tym razem ciesze sie tylko dlatego,ze bedzie to inaczej spedzony czas niz w tygodniu...a niekoniecznie dlatego,ze to z nim...wczoraj troszke rozmyslalam..i chyba bardziej czuje do niego cos w rodzaju przyjazni...ale nie wiem,czy chcialabym abym to z nim spedzila reszte zycia...barkuje mi w tym wszystkim \"chemii\" jak to sie mowi.... Pozdrawiam...i wiecie co..chyba lepiej byc samotnym niz nieszczesliwym w zwiazku..lub tak jak ja nie wiedziec czy jest sie szczesliwym czy nie..
-
Hej Dominum...zycze udanego wyjazdu..i odezwij sie jak wrocisz Wiece co wlasnie kuzynka przyslala mi sms-em jakis lancuszek szczescia...wiecie jak wyslesz do 7 osob to twoja milosc zaskoczy cie mile...a jak nie to masz 7 lat nieszczescia w milosci:)...zalone,co??Ja tam w takie pierdoły nie wierze:)
-
Hej..wpadam tylko na momencik zeby sie przywitac i od razu pozegnac i zyczyc Wam drogie panie milej nocy i kolorowych snow...nie mialam kiedy wejsc dzis po poludniu na nasz topik..ale jutro w pracy odrobie straty:)...a teraz uciekam spac,bo znow (jak dzis) zaspie do pracy:) Pozdrawiam i do jutra
-
No..juz popakowalam papierzyska, segregatory i teraz siedze i czekam na magiczna 15.30.Pozdrawiam --> Kathlin milego filmu i do wieczorka...moze wpadne -->Kazia Udanego weekendu i do poniedzialku
-
Jeszcze 0,5 godz i uciekam na autobus do domku...jeszcze przemecze sie w nim prawie godzinke(bo tak woooolno jedzie) i juz :) Pozdrawiam...moze w domku wejde jesczcze na nasz topk,albo dopiero jutro w pracy ...bo tu czesto sie nudze:(
-
Mieszkam w malym miasteczku i podobnie jak wyej pisalyscie mam tak,ze wiekszosc moich kolezanek (dalszych i blizszych) jest juz zameznych,a jesli nie to z planami na slub....wiec czasem mi sie wydaje,ze dlatego boje sie byc sama,bo gdybym go nie miala to bylabym sama....zupelnie sama..no chyba,ze bede przebywac z mlodszymi (np z 19-letnia kuzynka) albo pozostanie mi siedzenie z mama....i wysluchiwanie,ze np siedzenie na necie jest dziecinne i ze martwi sie o mnie bo zachowuje sie jak nastolatka...tyle,ze co ja mam robic-porzadek w swoim pokoju zwykle mam wiec sprzatania jakiegos wielkiego nie potrzeba,a co innego...ajk wroce z pracy i zjem obiad-ktory mama gotuje bo jest wczesniej w domu to juz nie mam zajecia...teraz to chociaz weekendy sa inne,bo przyjedzie do mnie chlopak...tyle,ze ciesze sie,chyba bardziej z tego,ze bede robila cos innego niz w tygodniu...a nie,ze z nim...nie wiem,ale chyba cos we mnie wygaslo:(A przy tym zdaje sobie sprawe,ze wszyscy oczekuja ode mnie, ze niedlugo wyjde dzieci...skoro moja siostra (2 lata starsza) ma meza i 2 dzieci...a ja co? NIC bo nawet noramlenego zwiazku nie umiem stworzyc.... o rany...ale ponarzekalam Wam...teraz juz wiecie wszystko istotne o mnie:)