Marceli123
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Marceli123
-
Wczoraj w nocy położyłam Tośkę do łóżeczka, a sama na łóżku zapuściłam korzenie przed kompem, korzystając z tego że jedyne dźwięki dochodzące zza szczebelków to gadanie Młodej i rzucanie nóżkami - czyli standard przed zaśnięciem... M wchodzi do nas do sypialni, zagląda do łóżeczka i pyta: "Czemu ją położyłaś odwrotnie? Żeby mogła do miśków na osłonce pogadać? A nic jej się tak nie stanie?" Na to ja, przekonana że bejbiś się znów na brzuszek kopyrtnął, mówię że to nie ja i że sama się prekręciła. M z kolei że jaka ona zdolna jest tylko czy to łóżeczko to teraz dla niej nie za małe itp itd. Żeby już nie truł dupy (bo akurat ciekawy artykuł czytałam) wstaję żeby ją z powrotem na plecki bachnąć, zaglądam a tam moje dziecko głowę ma w nogach a nogami o zagłówek się zapiera i żabę robi... Jak ona dookoła tego łóżeczka powędrowała to ja nie wiem, ale dobrze że mam osłonkę na szczebelkach bo by sobie w końcu spryciara mała nogi połamała bez niej :-D
-
Deli - jeśli powiesz że chcesz wit D w kapsułkach to dostniesz bez recepty (ona jest w tzw minidawkach - nam właśnie tą poleciła pediatra bo dawka jest w sam raz, i nie dasz rady za dużo jej użyć - jedna kaps dziennie - bo nadmiar D jest szkodliwy). I na dodatek jak dla mnie to jest o niebo łatwiej ją zaaplikować niż krople - mówię Młodej \"zrób aaaaa\" i sruuu do pyszczka wyciskam ;-)
-
Ja się też zaraz zabieram za kotleciki, bo mi falsa smaku narobiła (więc na spacerku zahaczyłam jeszcze o sklep). Tylko najpierw House'a obejrzę ;-) Wiecie że właśnie założył się topik Październik 2009? Rrrrrany kiedy to bylo :-D I jak szybko minęło...
-
Bym była zapomnniała :-) Pannica mi już na 65 cm wyrosła, no i hantelka moja waży 6350g :- D
-
Heh, no właśnie mi też mówili że to nie ma tak od razu, przynajmniej 3 miesiące trzeba się starać. Na kwiecień mieliśmy wyznaczony termin ślubu, to stwierdziliśmy w styczniu że może zaczniemy to akurat tak w kwietniu powinno się udać ;-) Wyskoczyła nam Tosinka za pierwszym podejściem, w pierwszych dniach lutego testy wyszły pozytywnie. Dołączyłam więc na 12 stronie :-) A szczepieni poszło wyjątkowo gładko. Przy wkłuciu tylko się zdziwiła, ale jak już zaczęło rozpierać to ryk taaaaki że szok. Pani szybko się uwinęła, w 10 sek chyba, więc młoda zdążyła tylko 2 rozdzierające krzyki wydać, potem na rączki i moment cisza zapadła. Tylko do zakładania rajstopek były 2 podejścia, ale to już szczegół. A na korytarzu już zaczęła sie śmiać do drzwi i z nimi gadać (nie wiem skąd ona to ma, ale uwielbia gadać z martwymi przedmiotami - ulubiony to żyrandol w sypialni, na jego widok od razu paszczę szczerzy)
-
Ja nie odpuszczam, jak mała zaczyna u niego marudzić to mówię żeby zmienił trzymanie, pogadał, wziął grzechotkę itp. Dopiero jak widzę że już ma rzeczywiście dość to ją zabieram zanim mi się facet zniechęci:-) Ale młoda coraz bardziej kumata jest, śmieje się i zagaduje, więc teraz to on sam po pracy do niej przychodzi i parę minutek posiedzi bo mu przyjemnie jak zobaczy tą paszczę szczerbatą roześmianą. Wkurza mnie tylko że jak Tośka zacznie marudzić i płakać (tak już ma jak jest zmęczona i ma zaraz zasnąć) to on ciągle to samo - a czemu ona płacze, coś ją boli, a co ty zjadłaś może jej zaszkodziło, no co jej jest - a że wyjaśniałam mu już 1000 razy że jest marudna przed spaniem, to teraz już mówię tylko - weź ją sam zapytaj, może tobie odpowie :-D I się zamyka ten mój mądrala. My też zaraz na szczepienie. Poprzednio zrobiła awanturę, ciekawe jak teraz. M wczoraj twierdził że nie będzie mógł z nami jechać, skrzyczałam go że od półtora miesiąca wie o tej dacie więc niech nie ściemnia mi tu o pracy, a poza tym tam nie ma gdzie zaparkować (a ja z tych przestrzegających przepisy) więc sama nie pojadę. Potem dopiero się przyznał, że on nie chciał jechać po tym poprzednim razie, bo nie może wytrzymac jak mała tak strasznie płacze, i że się obawia że się nie powstrzyma i pobije pielęgniarki :-D
-
mamomalwiny, u nas dokładnie to samo - dzień bez kłótni to dzień stracony ;-) Tylko że już się do tego tak przyzwycziliśmy, że mojemu przechodzi po 5 minutach, a jeśli mnie jeszcze trzyma to on przychodzi mnie przepraszać po następnych 5... No teraz może trochę przystopowaliśmy jak się mała urodziła. Mój z kolei raz twierdzi że młoda za dużo je i że tuczę dziecko (to przez to że my oboje mamy sporą nadwagę i się boi o nią), wtedy mu mówię że na piersi dziecka nie da się upaść. A jak się nią zajmował a ja szłam do wanny zapuścić korzenie, to zanim jeszcze się na dobre zanurzyłam już ją przynosił i twierdził "wychodź już bo ona głodna na pewno jest, tak się kręci" :-D I traf tu za takimi, zawsze cwaniaki na swoje przekręcą...
-
Pola, to ja bym tą samą bronią walczyła. Jak trzyma małego: - \"ciesz się synku tą chwilą, ciesz, nie wiadomo kiedy ojciec znów cię na ręce weźmie\", - \" popatrz kochanie, tak wygląda twój tatuś, niech ci te kilka minutek wystarczy, żeby go zapamiętać do następnego razu\" - \"uśmiechnij się syneczku do tatusia, może wtedy mu zmięknie serce i się tobą ten wyrodny ojciec zajmie\" itp. itd. Ja to wredna jak widać jestem ;-) Też na początku trochę walczyłam z moim, tylko że ja to od razu krzyczę na niego (no teraz to jest takie zmutowane krzyczenie coby się Tośka nie przestraszyła). Ale dzięki temu sobotę i niedzielę spędziłam na zakupach i w końcu mam dżinsy i ciepłą kurtkę, a M siedział z młodą :-)
-
Tośka trochęśpi a trochę nie - zazwyczaj zasypia jakieś 10-15 minut po wyjściu a potem co i rusz się przebudza i znów zasypia. A jak wrócimy to ma tyle energii że hej i czasem oba cyce ściąga ;) Ale my raczej tak z godzinkę spacerujemy, 2 w ta pogodę jeszcze nam się nie zdarzyły. Ona też śpi w łóżeczku, dopiero jak wstanie na karmienie koło 6 to już ją biorę do siebie, chyba że M śpi ze mną to wtedy młoda po 5 minutach wraca spać dalej do łóżeczka. A w dzień to zależy - jak mi zaśnie w pokoju to ją tam trzymam, a jak w sypialni to ją wkładam do łóżeczka i włączam nianię (mamy taką z kamerką, więc mogę włączyć podgląd na tv a sama kwitnąć spokojnie na kanapie ;-) )
-
No ładnie, to masz niezłą zabawę z tym karmieniem. Moja usypia późno, tak między 24 a 2 rano, ale potem wstaje po 6-7h na jedzonko i dalej śpi jeszcze ze 2-3h. Próbowałam ją usypiać wcześniej ale to jakoś nie wychodzi na razie. Marzę o czymś takim jak falsa mówiła: \"kładę go do łóżeczka i on wtedy wie że ma spać\" :-D
-
Falsa - nie strasz mnie nawet z tym bólem - mi położna obiecała że teraz już nie będzie bolało...??? Magdzik - pouśmiechaj się, poprzytulaj, zaśpiewaj coś i będzie dobrze. Tylko nie daj po sobie poznać że się czegoś obawiasz albo niepokoisz (np o ranną reakcję), bo może to wyczuć - a jak zobaczy że masz dobry humor to się może udzielić :-) Ja raz powiedziałam jedno zdanie (nawet nie krzyczałam, po prostu miałam taki wyrzut w tonie głosu) z niezadowoloną miną - no tragedia była, przepraszałam ją potem chyba z 10 minut, a czułam się podle jeszcze długo (nawet teraz jak pomyślę o tym...). Ale nic to - całe wspólne życie przed nami, jeszcze sobie zdążymy pokrzyczeć na te nasze potworki pewnie nie raz ;-) Mój M wie że w tym to ja dobra jestem, choleryczka po moim ojcu :-(
-
Dziewczyny, tak jak mówi Paula, miękkie piersi nie muszą oznaczać ze nie macie pokarmu - ja mam ciągle takie, a karmię tylko swoim. Teraz ma katar, to z racji \"wyrozumiałego\" traktowania chorych przystawiam ją dośc często i pozwalam ssać do woli (a ona to wykorzystuje jak tylko się da, bo jest też na etapie \"muszę coś mieć w buzi\" a w końcu cycuś najlepiej się tam wpasowuje ;-)) i czasem na wieczór już mam takie flaki, że sama nie wierzę że coś z nich leci. A jak sprawdzam to jednak leci. Kuzynka męża ma z kolei maleńki biust od zawsze a wykarmiła naprawdę olbrzymiego chłopaka :-)
-
paździrnikowa mamo, moja Tośka już od jakiegoś czasu tak mi robi, ale wtedy odczekuję chwilę z cycem blisko jej twarzy, śpiewam kołysankę albo \"szyszam\" (szszsz...) do uszka i ona po minutce sama sięga po sutka. A zaraz potem, jak tylko zaspokoi największy głód, to zasypia. Więc teraz już jak zaczyna mi płakać przy podawaniu cyca to wiem że jest padnięta na maxa i chyba się nie może zdecydować czego jej się bardziej chce - jedzenia czy spania :-)
-
Cześć Dziewczynki :-) Dzieciaki muszą polegiwać na brzuszku - nie tylko dla kręgosłupa, ale też żeby poćwiczyć mięśnie brzucha i szyi. Mój ortopeda kazał mi na dodatek nosić Tośkę pionowo, przdem lub tyłem do siebie, rozkraczając jej nóżki (ale najpierw ją obejrzał jak trzyma główkę) i powiedział żeby jej nie nosić \"na kołyskę\" (ale głupia nie zapytałam dlaczego...). Na szczęście młoda to lubi, więc nie mam problemów. Moja koleżanka z kolei (urodziła w lipcu) musi chodzić z synkiem na rehabilitację od kilku tygodni więc mnie z góry uczuliła żeby Tosię na brzuchu kłaść. Zaczęłam jak Artigiana - kładłam ją najpierw na sobie. Ale jak to nie pomaga, to można spróbować na piłce (ale takiej mniejszej niż nasze ciążowo-porodowe ;-) ). Ja też się przeziębiłam - angina ropna. Antybiotyk (amoksiklav) poskutkował od razu. I lekarz powiedział ważną rzecz - jak jesteśmy chore to powinnyśmy karmić (oczywiście te które karmią) bo dzieci dostają nasze przeciwciała i jest mniejsze ryzyko że się od nas zarażą. No to jak normalnie nie piszę to teraz zaszalałam. Szczęśliwego Nowego od razu życzę :-D
-
Cześć Mamusie. Neea - my na ropiejące oczka mieliśmy powiedziane, żeby przemywać solą fizjologiczną, a do tego 2xdziennie kropelki sulfacetamid (na receptę), przechodziło po 3 dniach (już 2 razy nam się zdarzyło, przy wyjściu ze szpitala i teraz niedawno). A co do witaminy D - nie można jej przedawkowywać podobno (co prawda teraz na ulotce przeczytałam że przedawkowanie to jakieś 200 kropli...) ale przez dłuższy okres większej dawki też nie należy dawać. Nam pediatra poleciła żeby kupić ją w kapsułkach (bez recepty) - to są minidawki, bo wg niej nawet 1 kropla to za dużo dla noworodka a w tej kapsułce jest mniej. No a ja polecam bo się o niebo wygodniej stosuje :-) A w ogóle to podziwiam jak wam się udaje dawkować kropelki bezpośrednio do pyszczka... Ja je biorę wszystkie hurtem rozrabiam z moim mlekiem i daję strzykawką razem z moim palcem do ssania. Ale coraz mniej jest chętna na tego palca, to powiedzcie jak to robicie?
-
Coś chyba jest w powietrzu - Tośka też dziś spała od 22 do 4 rano :-) A jak ostatnio miała \"zły\" dzień, to słyszałam jak sąsiadki córeczka (tylko miesiąc starsza) też zanosiła się płaczem co chwilę... A tak w ogóle to jak tak czytam o Waszych małych terrorystach, to się tylko zastanawiam czy mojej się przypadkiem nie odmieni bo widzę że nie moge narzekać (oprócz tego jednego standardowego problemu prężenia się, marudzenia, popłakiwania i wybudzania przed kupą albo serią bączków). Zdziwiło mnie tylko jak przeczytałam, że niektóre pępuszki jeszcze się trzymają. My przemywaliśmy normalnie spirytusem (tak raczej hojnie, upuszczając do środka kropelkę czy dwie) a potem jeszcze po 5 dniach byliśmy u pediatry i ona pokazała jak się do tego dobrze zabrać - zaczęła ten kikucik wyginać, odciągać i tak troszkę \"odrywać\" w trakcie przecierania - odpadł błyskawicznie, choć przyjemne to nie było (ja wiem że nie bolało jej, ale ...)
-
Nam w szpitalu dawali ketonal, a w domu polecali paracetamol właśnie. W moim przypadku skuteczność niewielka, choć wspomagam się też tantum rosa, ale nacięcie jest spore i jeszcze opuchnięte. O siedzeniu jeszcze jakiś czas pomarzę... A co do znieczulenia - ja miałam możliwośc, to wzięłam, ale działało tylko przez 1.5 godz, następna porcja już nie, potem jeszcze anestezjolog poprawił, ale bez rezultatu - połozna powiedziała że to nacisk na jakieś więzadła czy coś tam, bo dzidzia duża i kręgosłupem się tam chyba wbiła i że na to nie ma sposobu. Dało się przeżyć i w sumie poród wspominam naprawdę dobrze :-)
-
My już dziś w domciu nareszcie :-) Tosieńka nie dotrzymała umowy i nie była maleństwem co to tylko \"plum\" i jesteśmy ;-) Marceli123.....24.10.. (11.10)SN.....20.08....4015.....56 Jest cudna, nie mogę się od niej oderwać choć od wczoraj strasznie długo śpi (4 godz, oczywiście to w dzień, w nocy nie ma tak bosko ;-) ) a ja dostałam dziś nawału więc przydałoby się żeby ktoś go zjadł... Nadrobię zaległości i opowiem później, jak już będę mogła siedzieć hehe :-D
-
Ja też Wawa, ale rodzę na Madalińskiego. Zaraz jadę, ale mnie stresik złapał... CIekawa jestem jak to będzie wyglądało i ile mnie potrzymają... No i czy dziś zaczną - fajnie by było do końca weekendu wrócić do domciu, już osobno :-) Kurcze, przypominają mi się czasy studenckie i te stresiki przed egzaminami... Żeby tylko rozwolnienie mnie nie złapało :-D
-
Nisia - dzwoniłam dziś rano do położnej i w sumie to mówiła żebym już jechała na izbę, ale jak się dowiedziała że mam na jutro ktg, to powiedziała że możemy do jutra poczekać, ale żebym już z torbą przyjechała. Gandziulka, dentyście wystarczy powiedzieć co i jak, i on wtedy dobiera rodzaj znieczulenia. Ja całą ciążę chodziłąm żeby zaległości nadrobić, i za każdym razem miałam znieczulenie. Te które teraz są stosowane to podobno już taka generacja, że są delikatne i raczej nie powinny zaszkodzić. No chyba że idziesz do jakiegoś rzeźnika (u nas są tacy w państwowych przychodniach) to nie wiem jak tam jest ;-)
-
Blaneczka faktycznie do tatusia podobna - ale to się szybko zmienia z tego co zauważyłam u znajomych ;-) więc tylko wypatrywać kiedy w mamcię pójdzie (mój chrześniak na odwrót - najpierw był jak mama, a teraz - 2 lata - skóra zdjęta z mojego brata). A gandziulkowa Julcia wygląda jak laleczka, i jaka już duża... Kurczę, aż się popłakałam prawie... Niech się ta moja Tośka spręży, odbije porządnie od dna i wyskoczy w końcu.
-
No a mówiłam żeby poczekać na mnie!!! ;-) Echhh, nic się nie słuchają :-) Zazdroszczę i trzymam kciuki. \"Świeże\" Mamuśki - gratulacje, tak czy inaczej zamierzam do Was dołączyć, jak nie dziś to jutro po ktg chyba mnie położą na patologii, bo moja położna kazała mi już jutro zabrać torbę ze sobą. Falsa - te sikające wody są the best, oplułam monitor (bo oczywiście ciągle żłopię te paskudne zielsko malinowe).
-
Właśnie wykorzystałam małżonka zanim w pracy zniknie, i pędzę zaparzać tą wstrętną herbatkę... Och ileż można czekać??? Ja nie wiem co z tym moim dzieckiem, wiedziałam że będzie złośliwe i leniwe mając takich rodziców, ale wszystko ma swoje granice :-)
-
Usana - no kręcę i kręcę, do rytmu tego co akurat na vivie albo vh1 leci, i nawet drę się jak akurat jest to coś co znam - szkoda mi sąsiadów, ale może Tośka w końcu będzie miała dosyć fałszowania i wyskoczy czym prędzej ;-) Ale skutek jest taki, że tylko bardziej mi łapki w pachwiny wsadza, hehe. A co do tej herbaty - to nie chodzi o maliny, tylko o ich liście (dostępne w sklepach zielarskich, w aptece nie znalazłam. No są jeszcze w razie czego w sklepach zoologicznych, z dopiskiem "dla królików i gryzoni" :-D ). A paskudne to że hej, aż się niedobrze robi...
-
No oczywiście pomijam doris w moim orędziu - tak w drodze wyjątku skoro to cc :-) Choćby nie wiem jak te nogi zaciskała to nie pomoże ;-) Pewnie że będzie dobrze! Jak może być inaczej? A zdjęcia Obywatela cudne...