Marceli123
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Marceli123
-
Dziewczyyynyyy, brzuuuch mnie boooli... Niestety nie tak jak na okres czy rodzenie, tylko taki twardy się robi i boli albo kłuje... Dopiero wstałam tak się wierciłam przez to w nocy :-( No ale siedzieć normalnie też nie mogę, bo chyba Tośka się jakoś wyjątkowo nisko dziś wkręciła i jak siedzę prosto to tam na dole też mnie boli, no jakbym miała zaraz w łazience na tronie zasiąść na godzinę z wielkim g..... do zrobienia, przepraszam że tak dosadnie ale to męczące jest... Ale przynajmniej pogoda w Wawie ładna - słońce świeci! Ja się na Wyspy nie nadaję, przy angielskiej słocie to bym deprechę cały rok miała chyba ;-) Falsa, a nie podoba Ci się Aleksander? W Polsce co prawda zdrobnialiby to Olek co fajne nie musi być, ale u Ciebie raczej Aleks. Albo Matt, to polskie ciotki mogłyby Mateusz wołać. A ja dla chłpopaka miłam właśnie Aleksander a na drugie Jasiek :-) Ale wyszła z tego Aleksandra Antonia :-D
-
Falsa, weź nie żartuj - ja właśnie mam 26 i uważam się za młodą!!! A mój M jest tylko ciut ciut starszy od Twojego... No ale właśnie - te studia muszą się na coś przydać :)
-
paula - prawie posikałam się jak przeczytałam o tym liceum Bolsa, no normalnie jeszcze raz i bedę się musiała przebierać...
-
heh...a ja chodzę non stop w jednych spodniach bo mam 1 parę długich, i po prostu nie zapinam swetrów... Mój mąż ma pełną szafę koszul i garniturów, a z \"normalnych\" ubrań to dosłownie 2 pary spodni (nigdy nie wie gdzie jest ta druga para...), kilka bluzeczek i może z 1 sweter... i przez 7 lat próbuję go co jakiś czas namówić na zakupy, a on twierdzi że je zrobi - jak schudnie... W tym roku jak w końcu nakrzyczłam że się z nim nigdzie nie pokażę, to kilka t-shirt\'ów kupił na wakacyjne wyjazdy, bo chodził w takich 15-letnich, z liceum pewnie jeszcze, co to nawet nie było wiadomo jaki mają tak naprawdę kolor... A pakowanie torby jakoś słabo mi idzie, wczoraj kupiłam pampersy i jakoś tak dziwnie mi się zrobiło, łzy mi w oczach stanęły że to już zaraz i szybko wyszłam z tej alejki żeby się na dobre nie popłakać :-)
-
Viola, z całym szacunem dla Twojego Męża, ale jestem pewna że moja gin zna się na tym lepiej od niego ;-) Gdyby ważyło 1.5 kg, to może (ale tylko może) by musiało być w inkubatorze, a skoro jeszcze prawie miesiąc do terminu, to nie ma obaw, przytyje jeszcze trochę na pewno. Pociesz się tym, że skoro już tak czy inaczej ma ponad 2 kg, to nie ma żadnego problemu. Zresztą gdyby było inaczej, lekarz by coś powiedział i zalecił, a nie tylko skomentował. Ja tam mojej gince ufam, ma doświadczenie kobieta, położna też, i mówię Ci że mnie obśmiały jak powiedziałam że Tośka jest mała. Więc naprawdę śpij spokojnie a Męża wałkiem po głowie ;-)
-
Viola, kompletnie nie masz się czym przejmować - moja Młoda ważyła w 35 tyg 2330 i lekarz powiedział że to w zasadzie jest pośrodku, czyli ani za dużo ani za mało. I że absolutnie na tej podstawie on nie będzie wnioskował o masie urodzeniowej, bo przez miesiąc to dziecko może jeszcze spokojnie przyspieszyć albo zwolnić z wagą, więc do końca nie wiadomo. A moja gin jak jej powiedziałam że Tośka jest taka mała, to tylko się zaczęła z położną śmiać ze mnie, że małe to są dzieciaczki co ważą 1,5 kg, a powyżej 2 to już spokój, nadgonią jeszcze po porodzie. Więc dziś w nocy śpij sobie bezstresowo :-)
-
Dzieńdoberek :-) Myślalam że tylko ja na nospie jadę, a widzę że Was też pobolewa. Moja gin powiedziałą, że mogę ją brać 3x dziennie, do 2 sztuk na raz, a jak nie pomaga, to do szpitala na ktg i w razie czego mi przepiszą jakieś inne ustrojstwo... Anecik - nie może Ci nikt powiedzieć, że nie wolno czegoś tam użyć. No ja wiem że będą nam między nogi zaglądać, ale sorry Winnetou - czy ja mam ochotę na ligninę czy na podkłady to już moja prywatna sprawa, oni mogą się co najwyżej wypowiedzieć co uznają za lepsze, ale decyzja nie jest ich w końcu! Nie dajmy się zwariować. Poza tym koleżanka powiedziała mi, że w aptekach są takie oooolbrzymie podkłady, co to się je kładzie na łóżko i można sobie na nich leżeć na golasa i wietrzyć ;-) ; jedna strona jest nieprzemakalna więc się pewnie lepiej sprawdzą niż ręcznik... Podobno jest ich koło 5 w paczce, można też dla dziecka używać. Jeszcze nie kupiłam, ale planuję.
-
ojej, niesamowite jak to sie zaczyna powoli rozpakowywac towarzystwo :-) GRATULACJE Karo, w sprawie tego badania krwi do zzo - chodzi zapewne o maloplytkowosc. Jesli macie standardowa morfologie, to tam jest taki parametr jak PLT - jesli jest w miare wysoko, to nie ma problemow. Przy niskim nie ryzykuje sie bo moga sie pojawic problemy z krzepnieciem. Z tego co wiem o skutkach ubocznych zzo: moga pojawic sie drgawki (nie nalezy sie wtedy denerwowac, to normalne, w koncu polega to na wstrzyknieciu blokerow nerwow przewodzacych do mozgu uczucie bolu), swedzenie brzucha (jw) no i np uczucie bezwladnosci w nogach, ale ono wraca po jakiejs pol godzinie, czyli chwile trzeba polezec czasami.
-
A jeśli po następnym "gnębieniu" nadal będzie oporny, to po prostu powiedz mu że zauważyłaś ostatnio np gęstsze białawe upławy, to wtedy powinien z marszu cię obejrzeć i pobrać wymaz coby go sprawdzić. Czytałam że to własnie są jakieś objawy, nie wiem czy "kliniczne", ale zawsze... ;-)
-
nisia, najlepiej po prostu dowiedz się w szpitalu w którym chcesz rodzić jakie oni badania chcą żebyś przyniosła do porodu. Standard to morfologia, mocz, HBS, ostatnie WR i USG. Ale w jednym z moich wybranych szpitali chcą też ten wymaz/posiew na paciorkowce. No i powiem ci szczerze, że ja tam chyba żadnych \"klinicznych\" objawów nie miałam (wszystkie posiewy z moczu i inne wyniki zawsze ok) a i tak mi zrobiła. Ale ja mam w książeczce ciąży wypisane jakie badania w których tygodniach są do wykonania, więc nie muszę polegać na lekarzu, bo zawsze sama mogę zapytać czemu mi czegoś nie zleca choć jest napisane że powinno być zrobione.
-
goja, dlaczego nie zadzwonisz do niego od razu? po co sie stresowac az do rana?
-
A mnie chyba dzisiaj coś trafi... Ze względu na to spojenie rozlazłe lekarze powinni podjąć decyzję jak mam rodzić. Moja gin powiedziała, że generalnie to niech ortopeda się wypowie. Więc ja dziś go poprosiłam o tą wypowiedź: \"o nie jest jeszcze źle. w którym pani jest tygodniu? 36 - o to już niedługo. a jak pani będzie rodzić? (sic!). naturalnie? no to dobrze. a która to ciąża? a pierwsza? no to ja nie wiem, to może ja napiszę tak ogólnie a ginekolog niech decyduje...\" No normalnie szlag mnie weźmie zaraz, naprawdę. Ja do cholery inżynierem jestem, na słówka \"ogólnie\" i \"może się zdarzyć\" wyrobili we mnie przez te 5 lat studiów uczulenie, a jak bym spróbowała w pracy podejmować w ten sposób decyzje, to chyba musiałabym zawód zmienić (na lekarza pewnie...). Ale nic to, poczekam do wtorku, może ta moja gin będzie w \"lepszej\" formie. Przynajmniej z tym urlopem jakieś pocieszenie :-)
-
Dzień doberek. Goja - gratulacje! Daj znać potem co malżonek wymyślił z tą wycieczką, ciekawa jestem bo sama mało się ruszam więc może mojemu jakiś pomysł będzie można poddać :-) Mleko na zgagę może pomóc, bo wywołują ją cofające się do przełyku kwasy żołądkowe, więc ono je neutralizuje, ale z kolei jak samo trafi do żołądka to pobudza go do dalszej produkcji kwasów, więc... za jakiś czas zgaga może powrócić. Ale niektórym pewnie pomaga. Trzeba unikać czekolady, kawy cebuli, tłustego, gazowanego i kwaśnych soków (cytrusowe i pomidorowe). A jak nie mija to do lekarza i on może coś przepisać odkwaszającego. Ja na szczęście nie mam problemu, bo nie wiem jak bym wytrzymała bez gazowanych (wiem, wiem, nie powinnam a karmiąc to już nawet nie będę mogła, ale teraz nie potrafię się powstrzymac...) A ja dzisiaj popodglądam Tosieńkę :-D okazało się że w tym moim centrum medycznym zwolniło się miejsce na dziś (albo ton głosu mojego męża tak działa na ludzi...jak on gdzieś dzwoni to zawsze wszystko załatwi, choćby miał godzinę gadać...), no więc sobie zobaczymy co i jak. ALe to dopiero po 13-ej, a mnie już nosi ;-)
-
czesc dziewczynki. ja dzisiaj zaczne historyjka ktora uslyszalam wczoraj u mojego chrzestnego na grillu (dobra jest ;-) ) przywiozl maz zone do szpitala, bo zaczela rodzic. na wejsciu lekarz odciaga go na bok i mowi - wie pan co, porod to ciezka sprawa, a my wlasnie mamy w fazie testow takie urzadzenie ktore pozwala, aby ojciec dziecka tez odczuwal bol. chce pan sprobowac pomoc zonie? facet mysli - pewnie, a co mi tam, silny przeciez jestem, co ma sie kobieta sama meczyc. zaczyna sie porod. lekarz ustawia dawke dla ojca tak z 10%, na poczatek. zona steka i jeczy, a maz nic. to lekarz mowi - to moze zwiekszymy troche jak pan tak dobrze znosi? a pewnie. no to 20% - maz usmiechniety, mowi -to nie takie straszne wcale, nic nie czuje prawie, niech pan zwieksza dalej. Wiec lekarz ustawia skale na 30%, potem 50%, 70%... maz zadowolony mysli sobie ale twardziel jestem, zona szczesliwa bo mniej boli, akcja trwa, no i w koncu dziecko sie urodzilo. szczesliwa rodzina wraca do domu, patrza, a tam na wycieraczce trup listonosza lezy... :-D ehhh, mogliby takie urzadzenie wynalezc...
-
rrrany, a położne z którymi ja miałam kontakt wszystkie są za stosowaniem zzo i żałują że nie było popularne w użyciu jak one rodziły... Siły potrzebne nam będą do parcia i po porodzie do opieki nad maleństwem, więc jeśli jest możliwość żeby ich nie tracić wcześniej, to dlaczego z niej nie skorzystać? Ile jeszcze czasu Polskie szpitale mają być 100 lat za cywilizacją? W innych krajach to jest standard że się dostaje znieczulenie, a właśnie żeby go nie dostać to trzeba o to specjalnie poprosić... Zazwyczaj podczas bolesnych skurczów kobiety zapominają o oddychaniu (to w sumie naturalny odruch), przez co dziecko automatycznie też jest gorzej dotlenione! No i samo znieczulenie zazwyczaj jest tak dawkowane, że jak jest już blisko pełnego rozwarcia i fazy parcia, to już go nie dają, żeby dobrze wszysko czuć i współpracować. Ja rozumiem że większość szpitali musi sobie znaleźć jakieś usprawiedliwienie na to, że zzo nie jest w nich ogólnie dostępne (wg przepisów jeśli kobieta sobie zażyczy środków przeciwbólowych to ma prawo je dostać), ale smutna prawda jest taka, że po prostu szpitale cierpią na brak anestezjologów, a skoro portret Matki Polki - po cichu cierpiącej heroiny jest tak zakorzeniony, to po co robić z tego wielkie halo, prawda? Sorki że tak długo, ale jestem strasznie drażliwa w tym temacie.
-
Wiecie co, mnie też od tygodnia z kawałkiem męczą takie bóle podbrzusza i pleców jak na miesiączkę, głównie wieczorem jak już leżę w łóżku. A moja gin stwierdziła tylko: proszę brać nospę, do 3 dziennie, do 2 jednorazowo... Czyli tak jakby przeszła nad tym obojętnie, jakby coś groźnego podejrzewała to chyba by mnie wysłała na jakieś ktg czy coś (jeszcze ani jednego nie miałam, nawet o nim nic nie wspominała, a dziś zaczynam 35 tc...)
-
A niech go całują i głaszczą - bardzo dobrze. Na zajęciach z psychomotoryki kobieta mówiła, że dzieci bardzo lubią jak się je dotyka, nawet przez brzuch, i że to bardzo zbliża całą rodzinę, podobno maleństwa są wtedy szczęśliwe (nie wiem tylko skąd ona to wie? Może zakłada że jak wszyscy wokół szczęście i rozczulenie czują, to dzidzi tak samo ma...). Podobno mogą się wtedy bardziej \"aktywizować\". Jakaś dziewczyna powiedziała, że ona prawie swojego brzucha nie dotyka (!!!!????), a małe i tak jej się daje we znaki, na co kobieta odpowiedziała: To może niech pani zacznie, pewnie dziecko się właśnie o to dopomina i woła \"halo, tu jestem\" :-D Młoda rzeczywiście zazwyczaj tam szturcha, gdzie ja akurat rękę na dłużej przypadkiem zostawię. Ale moja gin ostatnio jak akurat u niej byłam i chciałam Młodą uspokoić pogłaskaniem, to mi powiedziała że w dojrzałej ciąży już nie wolno masować brzucha bo to może skurcze wywołać... No i weź człowieku bądź tu mądry, jak każdy swoje wie...
-
A ja za kilka dni zacznę chyba przyjmować zakłady że moja Tosieńka to jednak prawym bokiem mi wyjdzie, skubana już długo próbuje i daję słowo że w końcu jej się to uda. No i nie dane mi będzie doświadczyć \"normalnego\" porodu ;-). Nie wiem ile mój brzuch jeszcze to wytrzyma... na szczęście do wieczora jeszcze parę godzin, bo wtedy robi się naprawdę twardy i napięty i jej wyczyny są dosyć bolesne...
-
falsa - ja chodzę całą ciążę do dentysty bo mi się kilka zębów uzbierało a do niego są ogromniaste kolejki, i tylko w pierwszym trymestrze leczył mnie bez znieczulenia (ale wybierał do tego zęby w których tylko coś na wierzchu było do zrobienia, tak że nic nie bolało). A od drugiego daje mi je za każdym razem i twierdzi, że to takie lekkie używane u ciężarnych. Na dodatek nie wstrzykuje od razu całej porcji, tylko najpierw taką mniejszą i sprawdza czy nie boli. Podobno już kilkanaście lat temu jak jeszcze studiował to na wykładach mówili mu, że więcej złego może zrobić ciężarnej stres przed bólem borowania niż znieczulenie, a na dodatek w dzisiejszych czasach te środki są na tyle nieszkodliwe, że wg niego zabieg \"na żywaca\" to jak znęcanie się nad pacjentką... Lepiej wylecz co masz do wyleczenia teraz, bo potem nie będziesz miała czasu oderwać się od dziecka, a podczas karmienia jest duża szansa że nam się posypią zęby, włosy itp, więc lepiej zadbać o nie zawczasu.
-
Nisia - nie stresuj sie tym WBS, ja mialam niedawno dokladnie taka sama sytuacje, maz zlapal za telefon i od razu do przychodni zadzwonil; okazalo sie ze wlasnie jak sie jest w ciazy to ten podwyzszony poziom bialych to standard. A ta norma to nie jest dla ciezarnych, tylko ogolnie przyjeta, dlatego z interpretacja trzeba zawsze poczekac do wizyty u gina i nie stresowac sie wczesniej, bo jest troche parametrow ktore u ciezarnych moga wyjsc poza norme a nadal bedzie to ok. Mnie dzis Mloda przestraszyla, bo pozno zaczela sie ruszac (kolo 9 a jej norma to miedzy 6 a 7). Za to od razu podziekowala mi za to ze ja tak skutecznie wybudzalam - wbila sie prosto w pecherz (akurat prowadzilam samochod, do najblizszego znanego mi kibelka musialam sciskac zeby 10 min) :-) Moja gin sie obsmiala i powiedziala ze sama chcialam ;-) ale zasmucila mnie, bo idzie na urlop od 11-go do konca wrzesnia - akurat na sama koncowke... i nie wiem czy mam na ten czas kogos innego szukac czy co...
-
Wiecie co, od kilku dni mam straszną ochotę wziąć się za generalne porządki - co u mnie jest stanem tak nietypowym że chyba jakiś specjalista powinien zajrzeć w moją głowę ;-) Niestety nie wolno mi (no podobno kurz z parapetu mogę pościerać), a małżonek nie wykazuje takich dewiacji od swojego normalnego stanu więc nie mam go jak zmusić, i tak się miotam z kąta w kąt patrząc ile tu jest do zrobienia... Ale w weekend złamię chyba wszelkie zakazy i pobuszuję po sklepach dla dzieciaczków, może by tak chociaż już torbę zacząć pakować? ;-)
-
goja, ja też jestem generalnie przeciwna dawaniu w łapę, i wiem że bez wykupionej położnej też bym urodziła. W zasadzie to mój mąż zdecydował, że nawet jeśli ja nie chcę, to on chce bo inaczej to się nie będzie pewnie czuł. No a znajome które rodziły potwierdzają, bo w Wawie jak już zauważyłaś rzeczywiście ciekawie nie jest - kilka szpitali pozamykali, bo remonty albo długi, więc te co są otwarte przeżywają oblężenie. Przedwczoraj na Inflanckiej podobno w nocy było 14 porodów - to teraz wyobraź sobie ile czasu taka położna (a na zmianie pewnie są 2 góra 3) może przy Tobie spędzić - to ja się nie dziwię że czasem dopiero mężowie muszą je wołać że już się zaczyna, bo jak same mają to zauważyć biegając od jednej do drugiej? A nie daj Boże żeby jeszcze gdzieś jakieś komplikacje wystąpiły... Ale gdybyśmy byli w trudniejszej sytuacji finansowej, to bym się jednak uparła że dam radę \"normalnie\". Materacyk faktycznie powinien być twardy, kokos - gryka podobno jest najlepszy. No i specjalistka od kręgosłupa powiedziała nam na szkole, żeby absolutnie nie używać poduszek, nie tylko u noworodków ale w ogóle u dzieci.
-
Witam z ranka :-) A mi moja gin powiedziała, że generalnie lepiej zasypiać na boku, ale w nocy i tak ciało samo się układa w najwygodniejszej pozycji - więc ja się oczywiście zawsze budzę na plecach ale powyginana w chińskie r-z ;-) Zdarza mi się też bokiem na brzuchu spać, ale podobno jak już to nie będzie możliwe to sama to poczuję. Ale tak czy inaczej zasypia się ciężko, bo powietrze łapię prawie jak ryba na lądzie...
-
Unefille, ja co prawda nie biorę tego czegoś, ale na wizycie w czwartek miałam 125/80 (koniec 33 tyg, poprzednie miesiąc temu 100/60) i moja gin powiedziała że to jest OK, więc głowa do góry. Zawsze możesz zadzwonić do swojego lekarza albo położnej żeby się uspokoić.
-
Wlazłam na nk - ale macie fajne Brzuszki :-)