Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Marceli123

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Marceli123

  1. Falsa, to co opisujesz to jak rodem z horroru... Mi za każdym razem inna pielęgniarka pobiera, ale zawsze to idzie lekko, łatwo i przyjemnie. Tylko przed pobraniem piję jakieś 2 szklanki wody (bo inaczej to mam za gęstą tą krew tak z samego rana), no i każą wcześniej \"popracować\" ręką, czyli mocno zaciskać i potem rozluźniać pięść, wtedy te żyłki robią się bardziej widoczne. Ze mną z kolei jest tak, że muszę patrzeć jak mi się wkłuwają, bo wtedy nie boli (widzę w którym momencie poczuję ukłucie i jestem na to nastawiona). Kamika, nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że będziesz używać troszkę innych igieł niż te do pobierania - takich krótkich. A co do samych odzczuć - pamiętacie jak zaczynałyście regulować sobie brwi? Jak ten koszmar da się przeżyć, i na dodatek dobrowolnie robić samej sobie co kilka dni przez tyle lat, to co to jest takie pojedyncze ukłucie igiełką, nawet codzień ;-)
  2. Skakać nie musisz, ale możesz ustalić z Panem Mężem że wszystkie wolne są wasze - ja tak robię zawsze z moim bo jemu mamut na uszy nadepnął 15 razy i tylko dreptanie w miejscu mu wychodzi. A dziecko będzie przeszczęśliwe jak je pokołyszesz ;-)
  3. Ale zeby nie siac paniki - wlasnie poskakalam po necie i sie okazuje, ze prawdopodobienstwo tego czegos jest znikome w zasadzie w tak wczesnej ciazy jak nasze (pojawia sie tak kolo 20 tyg i pozniej). Czyli jednak pozostaje smarowanko
  4. Dziewczyny, jesli jestescie pewne ze to tylko sucha skora, to smarujcie sie. Ale wczoraj przeczytalam w gazetce ciazowej od kolezanki, ze swedzenie moze byc objawem cholestazy czy czegos takiego nie pamietam dokladnie terminu i nie nalezy tego lekcewazyc...niestety nie wczytywalam sie dokladniej bo mnie nic nie swedzi (moze ramiona troche jak wyjde z wanny, bo faktycznie wysuszone sa strasznie, ale nie zeby az tak jak opisujecie...)
  5. Kurcze, sloneczko tak przygrzewa a ja musze w pracy siedziec buuuu. Ja jestem w 14 tyg teraz (13t i 3d), ale wiekszosc mowi ze jeszcze nic nie widac. Moze dlatego ze w styczniu zrzucilam jeden rozmiar, to teraz wygladam jak wczesniej ;-) ja sie czuje strasznie gruba juz. A co do ubran - na razie nie chce kupowac w sklepach ciazowych, troche drogo... a w sumie tuniki i tego typu bluzeczki sa w normalnych tez dostepne; ze spodni i tak uwielbiam sztruksy a w H&M maja duuuza rozmiarowke (do 50 iles tam) wiec jak sie uprzec to na cala ciaze by starczylo. W dzinsach musialam guzik rozpinac, a sztruksy tylko obnizam ponizej pasa i jest spoko luz. No ale pewnie niedlugo sie juz skusze i pokupuje cos typowo dla mamus ;-) tylko ze ja rzadko wchodze do galerii, ale jak juz to na dobre - i pogrom dla portfela hehe
  6. Kurcze, aj w kazdej ksiazce czytam ze nie powinnysmy jesc pasztetu ani innych podrobow (watrobek itp), juz nie pamietam dlaczego, a taka straszna mam ochote!!! Jesli teraz powiecie ze to nieprada (jak z tymi serami) to nie wiem co zrobie... Tesciowa na swieta zrobila taki fantastyczny domowy pasztet, dostalismy w walowce sporasny kawalek i moj M sam go w nocy pozarl, az sie poplakalam nastepnego dnia bo chcialam choc kawalatek (no wlasnie takie 2 kanapusie jak justa) zjesc a tu nic...
  7. My się też wczoraj posprzeczaliśmy o imiona, bo ja wymyśliłam Tosię albo Jaśka, a mój M woli te najpopularniejsze - Asię, Kasię, Tomka, Adama - a mi one po prostu nie pasują! Jak ktoś podrzuca jakiś pommysł to nawet się nie zastanawiam, po pierwszym usłyszeniu wiem że tak albo nie... No i teraz nie wiem co robić, chyba jakąś księgę imion ściągnę do domu i będziemy ślęczeć aż znajdziemy kompromis (tzn. aż M się zgodzi na Tośkę i Jaśka ;-) )
  8. a moj owocow nie jada (czasem jakas pomarancze tylko, ale rzadko) - wiec zawsze moge sobie zaszalec bo wszystko moje (na inne rzeczy, zjadliwe dla niego, musze czasem wymyslac schowki bo inaczej moge sobie pomarzyc ze je nastepnego dnia wszamam jesli zaraz po kupieniu tego nie zrobie) ;-)
  9. Karo, trudno to nazwać bólem, to raczej takie dziwne odczucie. No i przychodzi z zaskoczenia, a nie wydaje mi sie żebym była jakoś specjalnie zestresowana... Moja gin tez jest kobietą - spodobało mi się na pierwszej wizycie że bez podpytywania z mojej strony sama mi tłumaczyła po co które badania się robi i co oznaczaja wyniki, więc ją wybrałam na prowadzącego (poprzednia zrobiła na mnie wrażenie jakby ignorowała mój stan - fakt że poszłam do niej chyba w 5 tyg, ale mimo wszystko takie zachowanie mi się nie spodobało - ja się przejmuję i cieszę, a ona sprawia wrażenie olewcze...) Ale z doświadczenia powiem wam, że faceci są jacyś bardziej czuli/wrażliwi czy coś (usg zawsze miałam u facetów, a już trochę ich miałam robionych w życiu, no i w szpitalu tez się mna zajmowali faceci. Nawet to śmieszne było - jestem w szpitalu, oddział gin-poł, wchodzę do pokoju lekarskiego a tam chyba z 6 facetów i 0 kobitek -) )
  10. No własnie tak mysle że za wczesnie... Poza tym to jest takie jednorazowe (tzn. kilka razy dziennie, ale czkawka to jest chyba co chwilę...). Co do szpitala to nie mam pojęcia, jeszcze się nie umawialiśmy z położnymi w moim centrum medycznym. Większośc znajomych moich i męża rodziło w św. Zofii, ale nie wiem, różne opinie się pojawiają. Zastanawiam się też nad Solcem, bo już u nich leżałam kiedyś na gin-poł i było ok, ale w sumie nie mam porównania - to był mój pierwszy pobyt w szpitalu. generalnie to od kilku lat jestem pod prywatną opieką medyczną, więc nie wiem jak to będzie wygladało w szpitalu - jak patrze czasem na to co się dzieje w przychodniach (moja apteka jest w przychodni) to jestem porażona, zupełnie inny świat. Prywatnie to czysto, wygodnie, bardzo uprzejmie i w zasadzie bez kolejek... Nie chcę też generalizować, bo mam kilku przyjaciół wśród lekarzy i przyszłych lekarzy, może po prostu to co widzialam to przypadki... Jak byłam na Solcu to państwowo i było jak mówiłam ok.
  11. Dziewczyny, mam pytanie. Od paru dni co jakis czas mam takie dziwne uczucie, trudno je opisać właściwie ale spróbuję. To jest tak, jakby mnie cos walnęło od środka (ale tak na środku brzucha a nawet bliżej tchawicy, nie tam gdzie szkrab się ulokował) - tak jakby mi serducho walnęło raz mocniej nie w tym momencie co powinno, tak z zaskoczenia, i wtedy przez tą sekundę brak mi tchu (ale to jest chwilunia taka). Z tym tchem to własnie jest dziwne, bo trudno mi określić czy to tak jakby mi \"zassało\" powietrze czy przeciwnie - puściło je do gardła, w każdym razie przez tą chwilę go nie mam. No i nie wiem co to jest?? Małe mi cos uciska czy co? Ale chyba jeszcze za małe jest... Aniołeczek, mamamalwiny - jak się odczuwa np czkawkę u dziecka? Bo juz nie wiem co podejrzewać, a do gin dopiero za tydzień.
  12. Mnie tak jak Karo - też na słone. Czasem coś na słodko wciągnę, ale to już musze mieć ochotę. Co do maca - ostatnio mam ochotę na ich kurczaczki z sosem barbecue, tylko że jak się tam wejdzie to mi tak strasznie śmierdzi tymi hamburgerami że wysyłam męża ;-) Co do brzucha - ja tam widzę, i to bardzo (pomimo że generalnie taka raczej z tych okrąglejszych jestem) ale inni mówią że jeszcze nie widać (może dlatego że przed ciążą zrzuciłam jakieś 8 kilo, to teraz wyglądam pewnie tak jak wcześniej. Wagowo stoję co prawda w miejscu - no może pół kilo przyrosło - ale po spodniach widzę że rosnę ;-) )
  13. Hejka! Właśnie wróciłam z usg - wszystko jest w porządku, NT 1.1mm, 12 tyg i 4 dni wg usg i dokładnie tyle samo z OM :-) lekarz kilka razy powtórzył jakie śliczne dziecko będziemy mieli :-D alez jestem happy. i wierci się niesamowicie, łapkami i nóżkami macha, obraca się, no cud po prostu. cały czas się śmieję, aż koledzy podejrzanie na mnie patrzą, ale nie moge przestać sie szczerzyć :-D
  14. i masz goja rację - nie oglądaj tych filmików... ja teraz żałuję (może trafiłam na jakieś wyjątkowo okrutne, nie wiem...). no nic, czas by do domciu spadywać. postaram się jeszcze dzis zajrzeć ale maja nam łóżko montować więc może mi sie nie udać (ja dalej chodzę wcześnie spać a tu już 13 tydzień się zaczął). jakby się więc nie udało to miłego weekendu - nareszcie będzie ciepło :-D my jedziemy do kolegi na wesele (moje pierwsze "na trzeźwo" hehe) - jego żonka ma termin na lipiec, będe miała od kogo wziąć ubranka później
  15. "najzabawniejsze" jest to, że polscy lekarze często krzywo na to patrzą (teraz co prawda to się zmienia, ale raczej w większych miastach i częściej w "prywatnych" przypadkach). kuzynka ostatnio dość długo nie mogła się doprosić a podobno bardzo sie męczyła i obawaiła się, że chcą ją przetrzymac do momentu w którym już nie będzie można zzo zrobić. no więc jej mąż złapał lekarza za klapy i "na ścianę" ;-) nigdy nie myślałam że potrafi być taki brutalny, ale czego się dla ukochanej nie zrobi (szczególnie pewnie w takiej sytuacji ;-) ) . mój M mówi że w razie czego jest gotowy zrobić to samo (ma całe 170cm wzrostu bo my takie maluszki jesteśmy hihi). a tak w ogóle to stwierdził, że jak mi ktoś będzie próbował wmówić że "zapomnę", to każe mu nadstawić rękę, zgasi na niej 10 petów i powie - jak wystygnie to też zapomnisz... kochany Ale w sumie to już się nie mogę doczekać, jakkolwiek by miało nie być, a tu jeszcze prawie nic nie widać...
  16. Cass, ja trzymam tę moją głowę najwyżej jak sie da :-) ale boje sie że jednak nie zapomnę... a że to dla mnie będzie pierwszy raz, to nie mam żadnego doświadczenia... a liczę że to które zdobędę będzie miłe :-D
  17. No i na cesarkę jeśli nie będzie trzeba to raczej sie nie zdecyduję, lae znieczulenie biorę obowiązkowo. bo teraz mam tak, że jak mi dentysta nie chciał zrobić znieczulenia do kanałowego i bolało jak cholera, to potem z traumy 4 lata do żadnego nie poszłam. teraz mam takiego, który się tylko stuka w głowę i mówi że jaki jest sens w cierpieniu takiego bólu jesli nie trzeba? jak jest dobry, to wyleczy tego zęba nawet jeśli nie będę skakać w fotelu z bólu podczas czyszczenia kanału... no i do porodu podchodzimy z M tak samo - nie będę ryzykować że potem będę zrażona do tego i z nastepnym dzieckiem będę zwlekać ile się da. i nie chcę słuchać tekstów w stylu "jak już będzie po to zapomnisz i dziecko ci wynagrodzi" - ono mi nie ma niczego wynagradzać, nie po to je chciałam, i nie wierzę że przeżycie takiego bólu to budowanie więzi miedzy matką a dzieckiem, raczej bardziej prawdopodobne jest że po takim szoku niejedna kobietka może mieć problemy z zaakceptowaniem Malenstwa. i to nie jest tak że jestem jakoś wyjątkowo nieodporna na ból - dotąd dentyści zawsze mnie leczyli bez znieczulenia (mała mieścina), po operacji jajników nie brałam znieczulenia, a każdy okres to była męka na którą nospa nie działała, - ja po prostu chcę ten dzień i tą chwilę jak najlepiej i najcieplej zapamiętać. rozpisałam się, ale naprawdę ostatnio sporo o tym myslę i ciekawa jestem co Wy na to?
  18. wiem, ze do porodu mamy jeszcze dużo czasu, ale już pooglądałam trochę filmików różnych i szczerze mówiąc - przestraszyłam się trochę. ja wiem że miliony kobitek wcześniej już to przeszły itd itp., ale ta świadomośc niespecjalnie mi pomaga. na szczęście mój mąż wczoraj przesłał mi artykuł: \"W Polsce poród ze znieczuleniem to rzadkość: korzysta z niego zaledwie jedna na 100 pacjentek. Dla porównania: w krajach zachodnich znieczula się nawet 80 procent rodzących, informuje \"Życie Warszawy\". Za jedne z najsilniejszych uważane są ostre bóle zębów i kolka nerkowa. Jednak nie da się ich porównać ze skurczami porodowymi, które - według skali oceny natężenia bólu - uzyskują etykietę powyżej 7, prawie jak amputacja kończyny bez znieczulenia. Oznacza to ból nie do wytrzymania i konieczność natychmiastowej interwencji farmakologicznej. Z ankiet przeprowadzonych w latach 90. i w 2002 roku przez prof. Ewę Mayzner-Zawadzką, wówczas konsultanta krajowego w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, wynika, że około 25 proc. kobiet nie potrzebuje żadnych zabiegów uśmierzających ból, 40 - 60 proc. rodzących może wymagać takiego wsparcia, a kolejne 25 proc. kobiet nie może się bez niego obyć. Tyle teoria. W praktyce mniej niż jeden proc. Polek taką pomoc otrzymuje. Dlatego coraz częściej przed bólem uciekają one w cesarskie cięcie - liczba takich zabiegów przekracza na niektórych oddziałach 50 proc. wszystkich porodów (w innych krajach europejskich zbliża się do 25 proc.). Należy jednak pamiętać, że \"cesarka\" jest pięciokrotnie bardziej niebezpieczna dla życia kobiety niż poród naturalny. - Pod tym względem jesteśmy wśród krajów Trzeciego Świata, uważa dr Krzysztof Zając, kierownik Zespołu Anestezji i Intensywnej Terapii przy Zespole Klinik Ginekologii, Położnictwa i Onkologii w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.\"
  19. A to zalezy jak wygladalas przed ciaza - jesli bylas w miare \"plaska\" i mialas calkiem mocne miesnie brzucha, to masz szanse ze do 5-6 miesiaca nikt oprocz Ciebie nic nie zauwazy (mam kilka takich kolezanek w pracy).
  20. wiecie co, ja tez sie zastanawialam jak oni to licza. jedno z wytlumaczen jest takie, ze wiek 11 tyg i 2 dni to juz jest 12 tydzien ciazy (no bo 11 skonczone wiec sie zaczelo 12-sty). Ja wg usg mam termin na 15.10, ale moja gin ciagle trzyma sie pierwszej opcji ze na 10.10 (i suwaczki internetowe tez ;-)). ale w sumie nie ma co sie przywiazywac tak za bardzo - tak czy siak zawsze jest margines 2 tyg. w obie strony, wiec po co mam sie potem denerwowac jak sie bobasowi nie bedzie spieszylo ;-) a lekarze sie potem zalamuja jak kobiety przychodza tydzien po terminie i zadaja wywolywania porodu. no nic, jade zwiedzac rodziny - udanego ostatniego dnia swiat :-D
  21. Czesc. Ja tez wole porod rodzinny, w zasadzie inny nie wchodzi w gre - juz sie boje bo to pierwszy raz, i nie wyobrazam sobie ze w takiej chwili jestem sama z obcymi ludzmi... Nie chce oczywiscie zeby stal i \"wszystko\" widzial (na 100% by padl i narobil klopotu) ale musi byc blisko - komus reke podczas ewentualnych skurczy musze miazdzyc, nie? ;-) Na szczescie jestesmy w tej dobrej sytuacji, ze nasze firmy ubezpieczaja nas w prywatnym centrum medycznym, juz zmienilam pakiet na odpowiedni do mojego stanu obecnego, i porod rodzinny ze znieczuleniem juz w nim jest, plus sala o podwyzszonym standardzie jesli sobie zazycze (jakos tylko nie moge sie zdecydowac czy chce sama byc na sali, zawsze to razniej...). Pradopodobnie rowniez szkola rodzenia, wiec w ogole full wypas. To juz tylko zalatwienie poloznej by zostalo, ale w wawie ona i tak pewnie kolo 1000 bedzie jak nie wiecej... Zobaczymy. No ale przynajmniej miejsce w wybranym szpitalu jest gwarantowane, a w obecnej sytuacji szpitalowo-lekarskiej w naszym kochanym kraju to juz duzo...
  22. boleć nie bolą, ale mam jakieś takie dziwne kurcze - w łydkach najczęściej, ale czasem w udach też mnie łapią... A sikam dalej jak najęta, normalnie mam pęcherz wielkości orzeszka (laskowego, z włoskiego pewnie bym sie cieszyła hehe)
  23. no ja wlasnie juz tylko to jedno mam w glowie ;-) ale normalnie jeszcze nigdy mnie cos takiego nie dopadlo, pierwszy raz... ale mnie ssie teraz, no slowo daje tylko czekam az szef i szef szefa znikna z horyzontu coby sie zmyc i poinformowac malzonka ze albo mnie natychmiast na barszczyk zabierze albo bedzie moj zly humor przez tydzien znosil ;-)
  24. Paula - co do tego testu z glukozą - mi moja dr powiedziała żebym sobie przyniosła cytrynę. Pielęgniarka do roztworu glukozy dodała połówkę wyciśniętą i dało się to wypić, smakowało jak fervex/febrisan tylko mocno dosłodzony... ale bez tej cytrynki nie wyobrażam sobie tego wypić, i dlatego właśnie radzą jej dodawać, inaczej może cię ostro zemdlić. Ale nie każdy lekarz daje takie dobre rady i większość ludzi musi się męczyć - moja pielęgniarka nawet się ucieszyła jak powiedziałam żetą drugą połówkę zostawię dla kogoś (i wcale nie trzeba było długo czekać - już następnej kobitce ją zaaplikowała ;-)) Wisienka - no więc właśnie, ja też czuję że to chłopaczek będzie, nie mam pojęcia czemu i czy to się sprawdzi... No i od zawsze chciałam nazwać synka Kubuś, ale niestety nie będzie mi to dane - brat mojego męża ma tak na imię, ich kuzynka nazwała tak swojego synka (urodziła w styczniu) no i jeszcze ktos tam w ich rodzinie też jest Kubą - i klops. Musze jakies inne wymyślać teraz ;-)
  25. No cóz, to przyznam się że ja też wczoraj Wiesmaca wsunełam, pyyyszny byl, moglabym dzis jeszcze ze dwa, ale i tak mam nadwage od lat wiec sie jakos powstrzymuje... Ale ciezko jest. Ziemniaki moglabym jesc codziennie, takie ze szczypiorkiem i jajkiem sadzonym lekko rozlanym, z kefirkiem/siadlym mlekiem... a tu klops - mieszkamy na nowym, wciaz na pudlach, bez mebli, wiec kuchenki niet. I pozostaje mi tylko stolowka firmowa... Dzis nie moglam sie zdecydowac na co mam najwieksza ochote, wiec wzielam (uwaga): zupe cebulowa, barszcz ukrainski, kielbase z grilla i salate ze smietana. Zjadlam: pol zupy cebulowej, 2 widelce salaty i ciut ciut kielby... A reszte na tacy odnioslam... Ale mi glupio bylo... Jakis czas temu mialam faze na salatki, wiec sobie nakupowalam salaty, rukoli, 3 sery feta, papryke, pomidorki, cebulki itp - leza do tej pory w lodowce, bo mi po 1 dniu odeszlo hihi. A dzis to juz nie wiem co mam wymyslec, bo na zimno mi sie nie chce, a na cieplo mam tylko mikrofale w domu...
×