Marceli123
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Marceli123
-
wisienka - to ja w takim razie też z tych wyrodnych jestem, bo jak Tośka nie chce jeść, to jej nie zmuszam (bo i tak się nie da hehe, pluje zawodowo jak wielbłąd :-D ). Daję jej później albo proponuję coś innego. Kami, mleko zawsze i wszędzie dobrym przyjacielem będzie, u nas jeszcze szczególnie to cycowe ;-) A jak mała nie chce obiadu jeść, to ja po południu daję jej mięsko, a w międzyczasie owocki. Zauważyłam też, że jak jej coś dam z mojego talerza to wsuwa, nawet krzywiąc się :-) Ziemniaki je łyżeczką - jedna z niewielu rzeczy, które z niej nie spadają jak ją ta mała łapka obraca. Ona ma frajdę taką, że aż nie chce tej łyżeczki oddać żeby następną porcję nałożyć - muszę je ręcznie tam umieszczać :-D To prawda, że niektóre dzieci nie raczkują, tylko z pełzania/czołagania od razu przechodzą do stania. Albo jak już staną, to wtedy łapią o co chodzi z tym raczkowaniem ;-) dzagusia - mi też jest wygodnie karmić Tośkę piersią, no i szkoda mi przestać, ona teraz mi w oczy patrzy jak je, i wkłada zawsze swój paluszek do moich ust, żeby mamcia też possała :-D Ale ona musi w ciągu dnia jeść coś innego jak ja jestem w pracy. Dziś wsuwała krupnik i królika, babcia jej co dzień gotuje zupki (my też korzystamy, po doprawieniu :-) )
-
Wiecie co, Tośka już 2 drzemki dziś olała... Tylko na tej porannej jedzie, nie wiem co się z nią dzieje... Babci jej brak czy co? I nic jeść nie chciała, ani kaszki, ani rybki. Dopiero teraz jak sama sobie upichciłam kuraka to wsunęła. Jak jej się coś da z własnego talerza to zawsze jej smakuje ;-) A ziemniorki łyżką sama wsuwała :-D (ja je oczywiście najpierw na tą łyżkę \"przylepiałam\")
-
Dzięki dziewczyny :-) Ja mam całą sagę na komputerze, a przynajmniej miałam, teraz to nie wiem bo oddałam go do odwirusowania i może mi usuną... Ale dałam też siostrze chyba. Tosiek z babcią dogadują się tak dobrze, że aż zazdroszczę :-) No i mam w domu porządek cały czas, i dwudaniowy obiadek codzień :-D
-
Paula, kochana, następnym razem do kafejki wejdę i dam znak :-)
-
Witajcie (wreszcie ;-) ) Wróciliśmy już tydzień temu, ale na dzień dobry nam internet odłączyli... Na wakacjach było fdajnie, ale 2 tyg pod rząd z takim maluchem to za długo. Zdjęcia i filmiki zaraz wrzucę na faceb. W dzień wylotu Tosiek dostał gorączki - wszyscy w samolocie się dziwili, że takie grzeczne mamy dzieecko, a ona po prostu osłabiona była. Przez następnych kilka dni też 40 C - dwójki górne tak beznadziejnie jej wychodziły. Spaceruje przy meblech w tę i z powrotem :-) A od prawie tygodnia przyzwyczaja się do babci, bo ja w poniedziałek do pracy wracam. Zgrały się obie świetnie - Tosia zasypia z babcią, nie dostaje do popołudnia cyca, je obiady i śniadania razem z nami :-) Taką już dużą mam dziewczynkę, i nie wiem jak ją zostawię... Mam nadzieję, że nic niedobrego się nie wydarzyło przez ten czas - nie nadrobię tych wszystkich stron...
-
Jedziemy na Kanary, dokładniej na Lanzarote. Nasz fotelik to mutsy. A w tego bejeweled to im więcej partii pod rząd grasz, tym lepsze klocki dostajesz :-) Zauważyłam, że zaczynam od 10 000 a po jakichś 10-15 planszach bywa 100 000... M odkrył tę zależność, i stiwerdził że rekordziści to chyba cały dzień siedzą ;-)
-
A no i gdybyśmy się już dziś nie czytały, to buziaczki dla wszystkich małych i dużych i dużo słoneczka :-)
-
Latam jak kot z pęcherzem od paru dni, normalnie jakbyśmy się na zawsze wyprowadzali a nie tylko na 2 tyg urlop... Jutro mamy samolot o 6 rano, więc od razu was pożegnam dziś, bo nie wiem czy później zdążę. Dzagusia, my mamy tym systemem zamontowany fotelik, ale na 100 nie kosztował tyle, a kupowaliśmy nowe ze sklepu i mocowanie i fotelik. Ale generalnie chyba faktycznie warto zajrzeć na Allegro, mogą być fajne korzystne oferty. Idę spacyfikować potwora, czas na drzemkę, może uda mi się coś dopakować jeszcze...
-
No tak, ja też jestem z niego dumna, nawet dałam go od razu za przykład mojemu... Bez odzewu, tzn tylko taki: \"noooo, i coooo?\" :-/
-
Goja, ale w takim razie jest to też dom twojego męża. Niech on tę sprawę rozwiąże. Jak nie z matką, to z siostrą niech porozmawia żeby zaprosiła ją do siebie na pogaduchy jak przyjdzie i się okaże że akurat dziecko śpi. Artigiana, nawet nie próbuję sobie wyobrażać jak się męczysz... Ja mam problem z plecami, po ciąży to już w ogóle koszmar, i narzekam, a w sumie mogę się dużo ruszać...
-
Dobre, ja bym chciała żeby M postanowił wrócić do formy (stracił ją jednak jakieś 9 lat temu, teraz jest jeszcze grubszy ode mnie). Ja natomiast kupiłam sobie wczoraj matę do tańczenia z programem \"Mój fitness\" i mam mini-siłownię w domu na PC. Nawet mają tam grę w tetrisa :) Depilator też kupiłam i użyłam na kawalątku nogi - kto to cholerstwo wymyślił????? Od wczoraj zbieram się żeby dokończyć tego dzieła zniszczenia na moich nogach, ale aż się wzdrygam na samą myśl... brrrr. Ale ciepło już jest, nie chce mi się co drugi dzień maszynką po nich zasuwać. Boshhh, jak my baby się musimy namęczyć... ;-)
-
Goja, bądź kobito twarda babka i stawiaj sprawę jasno - teraz dziecko mi śpi, przyjdźcie za godzinę. Ja miałam problem, bo rodzina i znajomi lubili zawsze wpadać wieczorkiem, po pracy. A teraz Tosiek od 17 zazwyczaj ma już gorszy humor, a koło 20 kładę ją spać i jak ktoś przyjdzie, to ona za nic spokojnie nie utnie komara, tylko tak będzie się snuła aż po 21 walnie gwoździa w moje ramię. Więc teraz z góry już zapowiadam - przykro mi, usypiam młodą, umówmy się na termin kiedy macie czas w ciągu dnia. No chyba że wiem, że danej osobie trudno taki czas znaleźć, to wtedy odstępuję od tej zasady. Ale skoro szwagierka mieszka za ścianą, no to nie ma problemu. A wiem, że szczególnie rodzinę jak blisko mieszka to jak najszybciej trzeba \"ustawić\". Ważne jest dziecko, a nie to czy dorośli się obrażą alo coś sobie pomyślą.
-
Wisienka, ja miałam zawsze takie pięty suche i popękane aż do zeszłego roku. Kupiłam u kuzynki męża zestaw do stóp z Avon\'u - kremy i skarpetki. I takim kremem smarowałam stopy, zawijałam w te skarpule i tak sobie siedziałam (bo dziecka jeszcze nie miałam ;-) ) a poem jeszcze dawałam M do masowania :-D Przeszło jak ręką odjął, do tej pory nie mam problemu a nic nie robię.
-
Rany, już chyba z 5 razy się zabierałam od rana ,żeby napisać... Co do spania - Tośka już od kilku dni budzi się koło 5 rano na godzinkę-półtorej zabawy, potem jeszcze z godzinkę dosypia. Ja już nie zawsze, więc wyspana nie jestem, ale to taka wprawka przed powrotem do pracy za miesiąc... Co jakiś czas zdarza się, że ktoś kto nie zna M robi mi tę przyjemność i powie że Tosiek jest podobny do mnie :-) Na temat państwowej służby zdrowia się nie wypowiem, bo odpukać (tfu tfu) mało mam z nią do czynienia. Ząbki wychodzą często tak znienacka - ja wczoraj sprawdzałam czy 4 już wychodzi i nic, a dziś rano już był :-) Jutro liczę na generalne sprzątanie, bo zamówiłam sobie panią i akurat jutro ma czas (jest chyba Ukrainką, więc nie świętuje a my mało religijni jesteśmy). Sama większych porządków nie robię, bo potem znów będę się męczyła 2 tygodnie z zapaleniem nadgarstka. No i oczywiście, jak już wspominałam kiedyś, nienawidzę sprzątania, jest to dla mnie najgorsza kara... Ale we wtorek wylatujemy i moze teściowa na ten czas u nas zamieszka i będzie sobie szukać mieszkania, a ona bardzo porządnicka jest i jak zajrzy mi do szuflad w kuchni, to może jeszcze trupem paść na miejscu i tyle będzie z tego niańczenia mojego dziecka :-)
-
Aaaa, no i właśnie parę minut temu skończyła drzemkę, ale się nie rozpłakała z tego powodu w związku z czym nie wiedziałam że już nie śpi - no i zdążyła cholera zlecieć z łóżka... Na szczęście niskie mamy, ale nieźle glebła, coś mi się wydaje że będzie miała sińca od brwi do połowy policzka, takiego pionowego, bo teraz takie czerwone ma... A ona "kamikadze - boski wiatr" oczywiście już przy mnie stoi i tylko czekam aż znów poleci.
-
Artigiana, ona na szczęście nie zawsze gryzie, i nie robi tego celowo. Ale jak się tak wierci i nie może sobie miejsca znaleźć, to jednocześnie stara się tego cyca nie wypuścić i czasem jej tak wyjdzie... Krew się jeszcze (odpukać, tfu tfu) nie lała :-) Paula - Franulo jest strasznie słodki, pokazałam go Tośkowi jak oglądałam Facebooka rano - próbowała go poderwać na przechyloną główkę i uśmiech Tośkowy czarujący (nie wiem skąd ona to wzięła, ale wychodzi jej rewelacyjnie) a jak nie poskutkowało, to jeszcze zagadać (zakrzyczeć) go chciała :-D
-
Dzięki, to jednak nadal się nie będę martwiła :-) A co do tych motorków w d... - Tosiek ma zapewne ten sam model :-D Nawet cyca na spokojnie nie wciągnie, tylko ślepia aż czerwone ze zmęczenia, a ona zamiast spokojnie poleżeć i possać - przekręca się na brzuszek, podnosi się na nogach, próbuje usiąść - to wszystko oczywiście z cycem w zębach, MOIM cycem w JEJ TRZECH zębach!!! Masakra. Teraz oddelegowałam M do jej usypiania, oczywiście najpierw go sklęłam na czym świat stoi, żeby przypadkiem za szybko nie przywlókł mi tej małej zarazy z powrotem... Zamiast poczekać aż się potwór zmęczy i dam znać, to sam polazł nalać wody do wanny i kazał ją kąpać i usypiać, bo to już czas najwyższy - to niech teraz walczy.
-
Ja spadaniem, padaniem i upadaniem już się tak nie martwię (pamiętacie pewnie jak niedawno świrowałam co zrobić z tym moim dziabągiem) - nie zostawiam jej na wysokości (tylko do drzemki, bo jak się obudzi to płacze więc zdążam ją wziąć zanim dojdzie do brzegu łóżka), a ze stania też już mniej się przewraca, no i obkładamy ją kołdrą :-) Mamy za to problem z jedzonkiem, tzn dopiero teraz jak was czytam, to myślę że mamy problem - Tosiek ostatnio prawie samym cycem żyje... Jogurtu zje 2 łyżeczki, obiadu to samo, wszystko poprawia piersią. Na dodatek na obiad je tylko rybę po grecku, nie je mięsa (spróbuję ją jutro przegłodzić i zmusić, ale wątpię w sukces). W międzyczasie wsuwa chrupki kukurydziane (5-6 dziennie, w sumie to zamiast kaszki bo też jej nie pije) i wafelek okrągły ryżowy (0.5 - 1 dziennie). Mleka modyfikowanego nie ruszy... Gotowałam jej brokuły, ziemniaki, marchewkę - poskubie i porozrzuca dookoła, a potem poprawia cycem. Dziś już nawet próbowałam karmić ją obiadem na placu zabaw, to jakoś zjadła pół słoiczka małego... Martwić się czy nie? Bo tego cyca to trochę je - między 3 a 8 rano tak ze 2-3 razy, potem po 10, koło 14, potem 17 i 20. Tyle że to mało urozmaicone...
-
Goja, aż mi się gorąco zrobiło...
-
Flancisek :-) Moje jest trochę dłuższe bo nie seplenię - to głównie moi dentyści mieli problem zawsze z włożeniem tamponu pod język i chcieli żeby je przeciąć :-)
-
Ja mam krótkie wędzidełko (no właśnie miałam o tym wczoraj napisać jak to przeczytałam, ale oczywiście zapomniałam...) - i z góry wypraszam sobie, wcale nie jestem przez to kiepska! ;-) Tyle że ja nie mam problemów z mówieniem z tego powodu. Ale \"pokazywanie języka\" nie wychodzi mi tak dobrze, jak większości :-P
-
Aaaa - kamika, skocz do lekarza, bo może to jakaś torbiel na jajniku się robi? Ja miałam tak z 5 lat temu, w końcu ją wycięli razem z połową jajnika zresztą (miał się zregenerować, i chyba to zrobił, bo mam oba ;-) ). Chirurg w szpitalu powiedział, że to był ostatni moment i zaraz by mi całego ciachnęli nieodwołalnie, takiego miałam wtedy ginekologa :-(
-
Hehe, ciekawe jak ja niedługo z teściową będę wytrzymywała :-) Tosiek też słodkości uwielbia, jak widzi butelkę to od razu pyszczek rozwiera bo wcześniej dostawała herbatki - no i mały zonk, bo mamusia teraz daje wodę tylko ;-) Ale chyba podłapała o co chodzi z tym smokiem w butli, bo trochę dziś pociągnęła. Ale generalnie też preferuje \"z gwinta\", tyle że w sklepie to strach, bo cała mokra potem by była :-) A chciałam wam napisać, że wczoraj w naszym urzędzie (w końcu się wybraliśmy po becikowe, ale musimy iść jeszcze raz bo nie mieliśmy dokumentów wszystkich), czekała sobie pani z synkiem o miesiąc starszym. Smyk już sobie chodził z jej pomocą, ale zajęty był jedną tylko rzeczą - namiętnym ciumkaniem LIZAKA !!! Oczywiście ślina ciurkiem mu ciekła na bluzkę, podłogę, krzesła itp. - on naprawdę wsuwał lizaka, takiego chupachupsa... Pomijam już te 100% cukru w cukrze, ale jakby on się wywalił z tym lizolem w buzi, to przecież mógłby mu się wbić! Brrrrr.
-
paula - ja daję Tośce misiowy jogurcik z Nestle (w markecie jest na półkach z dziecięcym żarełkiem, nie w lodówkach). Lubi go na śniadanko albo kolację (ale w formie "pitnej", czyli przelewam do kubeczka i ona sobie go ciumka).
-
Kurcze, a ja karmię i mam okres już od dawna, nawet w miarę regularnie... A wcale za nim nie tęskniłam :-) Tośka też się nie najada cycem, ale ona nie chce z niego zrezygnować jak na razie, nie weim jak długo jeszcze. Niby fajnie bo lubię ją karmić, ale z drugiej strony można by nie czekać aż zaśnie na noc żeby np drinka się napić, a teraz taki grillowo-browarkowy czas ;-) Dziś jest upiorna od rana, a na dworze ciągle pada. Zabrałam ją do galerii na zakupy, ale tylko 1.5 godzinki. Teraz śpi. Udało mi się wsadzić palec do pyszczka - wyszła jej już górna lewa jedynka :-D Teraz to dopiero będzie unikatowy kasownik :-P