Marceli123
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Marceli123
-
goja, coś jest w powietrzu, Tosiek od soboty nie daje mi spać w nocy, tyeż po 100razy się budzi, i to z płaczem, nawet jak śpi ze mną w łóżku... mamomalwiny, to jest wprawka do raczkowania :-) Lada tydzień skończy się obecny umiarkowany spokój, zacznie myszkować po wszystkich kątach :-)
-
My już po komunii - faaajnie było. DObrze tak raz na jakiś czas spotkać się z rodzinką. Dziwiłam się trochę, że byliśmy zaproszeni, ale robili imprezę na sporo gości, w świetlicy. Moja babcia, kucharka weselna, oczywiście i tym razem była szefem kuchni - jak na każdej tego typu imprezie. A ta była faktycznie prawie jak małe wesele, ale bez zespołu i alkoholu :-) Poznaliśmy Tośki najnowszą ciocię, 3-miesięczną Lenkę. Tosiek był grzeczniutki, wybawiony przez swoją babcię i ciocie, napatrzony na dzieci (ale jaka była smutna i sfrustrowana że nie mogła z nimi pobiegać... prawie wyskakiwała z wózka...). Obżarłam się jak tucznik :-) I jeszcze wałówkę zabraliśmy do domu :-) Ale już padam z nóg (tym bardziej że dawno nie spędziłam całego dnia na obcasach). I powiem wam, że cieszę się, że nie daliśmy kasy tylko ten stół do piłkarzyków, bo oprócz roweru od chrzestnego to nie widziałam żadnych innych prezentów, pewnie jakieś malutkie były (łańcuszek itp) ale nic innego ja nie zobaczyłam, większosć pewnie po kasie poszła. Może to i fajnie dla rodziców, ale ja jak robiłam chrzciny to nie chciałam kasy, bo i tak byłam przygotowana na jej wydanie, a jak jest jakaś pamiątka to przynajmniej dziecko ma coś... A jak już dotarliśmy do domu i Tosiek w końcu został puszczony luzem na podłogę, to okazało się, że przez noc nabył zdolność sprawnego raczkowania, bez pełzania, tylko takie \"prawdziwe\" czworakowanie, nawet po parkiecie :-) Może to przez sen, bo w nocy w ogóle mi nie dała pospać, co 40 minut wstawała z płaczem...
-
Wisienka, faktycznie coś jest w tym poznawaniu rodziców :-) Tak poczytałam jak karmicie maluchy i Tośka dziś dostała brokuła i ziemniaki pieczone - szamała pięknie :-) A ze słoiczka ani brokułów, ani ziemniaków nigdy nie ruszała. Tzn dziś też na początku wykrzywiała pyszczek że niby dziwne, ale jadła dalej. A po fakcie i ona i krzesełko przedstaiwali sobą krajobraz po bitwie :-D Co prawda większość została zmiażdżona/rozrzucona/zachomikowana w kieszonce śliniaka, więc chwilę potem zastosowała się do swojej podstawowej zasady życiowo-żywieniowej: \"zawsze i wszędzie cyc mym przyjacielem będzie\" i oba wciągnęła :-D Zuch laska, tylko ciekawe czy jak jej jutro dam na tej komunii coś pokonsumować, to jak będzie wyglądała wyjściowa sukienunia i reszta... Jakieś nieskładne to poprzednie zdanie, ale śpiąca się robię, a raniutko wstajemy. Pa, miłej niedzieli, do przeczytnia wieczorem :-)
-
A i jeszcze sobie przypomniałam - polecam wam zestaw do ząbków z NUK\'a - gumowa szczoteczka i coś szczoteczkopodobnego. Maluch sam sobie \"myje\" ząbki, a dodatkowo masuje dziąsełka. Dla Tośki to hicior, wgryza się w to aż guma piszczy :-) Lepsze od gryzaczków bo można to w każdy zakątek paszczy wsadzić.
-
Zuzia mieszka naprzeciwko nas, jest starsza 2 miesiące i głośno piszczy :-) A Franek - wcześniej nigdy bym nie pomyślała o tym imieniu, a teraz tak mi się spodobało, że gdybym nie miała już Jaśka zaklepanego to pewnie bym wybrała Franka :-) Aaaale - moja babcia miała 3 pary bliźniaków (m.in. mojego ojca) więc może jeszcze oba zdążę użyć :-D
-
Tośka jest Aleksandra Antonia, ale ona o tym nie wie, na Olę nawet się nie odwróci, na Tosię już wie że to do niej :-) Ja od początku chciałam żeby była Tosia, ale M wymyślał, że to takie dziwne imię itd itp, więc może niech będzie na drugie a na pierwsze jakieś \"normalne\". Ja wiedziałam, że będe na nią Tośka wołać, zresztą u niego w rodzinie to standard, że osoby używają drugiego imienia (ojciec, brat...). A moja rodzina najbliższa z kolei (mama i siostra) wolą Ola i tak na nią mówią, nie wiem czemu? ;-) Z tymi samolotami to nieźle, ale jeszcze tyle czasu - nie było tańszej oferty? U nas to chyba nawet jakaś ustawa weszła, że nie można reklamować lotów w ten sposób, tylko trzeba podać pełną cenę. I w biurach podróży też się już nauczyli i podają ceny już ze wszystkimi ubezpieczeniami i resztą.
-
Ale fakt faktem - ilość gaci użytych w ciągu tych kilku dni była dla mnie nie do pojęcia. Wzięłam na zapas, a i tak chyba już drugiego dnia M dowoził :-) I serio najwięcej czasu spędzałam bez...
-
falsa - miałam pokój z łazienką, więc nie lansowałam się na korytarzu. Nooo dobra, czasami jak szłam do położnych albo nogi rozprostować. Tylko je trzymałam razem żeby mi podkład nie wypadł :-D Jedyny problem to było pilnowanie, żeby mi się koszula nie podwinęła przy schodzeniu/wchodzeniu na łóżko. Nie szło robić tego z gracją i wdziękiem jak każdy ruch bolał, a nie miałam ochoty żeby odwiedzający współspaczkę widzieli za dużo ;-)
-
A co do majtek - nam położne odradzały te jednorazowe bo są sztuczne. Lekarz z kolei kazał leżeć bez i wietrzyć ;-)
-
Co do tej listy - koniecznie trzeba dodać wkładki laktacyjne. Ja się 3 dnia obudziłam mokra, i wszystkie koszule zaraz po założeniu też zalewałam mlekiem bo Tośka co chwila chciała być przy cycu, a wiadomo - jak z jednego ssie to z drugiego w przestrzeń leci... :-) A na Tośkę rozmiar 56 po urodzeniu był na styk ;-) Teraz przyhamowała i trzyma się na 74 (tylko sweterki i część sukieneczek ma na 80 i takie nosi, bo ładne są i dłużej pobędą). A ja dziś chciałam znaleźć jej jakieś butki, ale sznurowane i zabezpieczające kostkę... NIC NIE ZNALAZŁAM na jej rozmiar (16-17), wszędzie jak już coś to od 19... A ja już naprawdę chciałabym jej założyć butki, bo teraz ciągle szuka podpórek i wstaje, i boję się, bo te nóżki jeszcze jej troszkę latają i trzęsą się czasem a ona już próbuje chodzić po łóżeczku przy szczebelkach...
-
paula - aż się prawie posikałam z tego Bolsika w zoo :-D Ja po prostu uwielbiam twojego psa :-) My mamy komunię w niedzielę, i znalazłam fajny stół do piłkarzyków, duży (120/60/80) i cenowo w miarę - 400 pln, to nawet w razie czego można zawsze z kimś jeszcze się złożyć. Ale już mi go chyba nie zdąża dostarczyć, a ja nie wiem czy dam sama radę go odebrać, zaraz dzwonię zapytać o wymiary czy mi do bagażnika wejdzie. No i czy jakiś miły sprzedawca będzie na miejscu żeby go przenieść, bo prawie 20kg waży a ja z dzieckiem i stabilizatorem na nadgarstku nie dam rady.
-
A ja mam problem z Tośką - zaczęła wspinać się po czym się da i stawać na nóżki. Ale jeszcze nie może dobrze utrzymać równowagi, więc często się przewraca, wali łebkiem w parkiet i płacze... :-( Ale to jest moment, ja się na chwilę obracam a ona już przy czymś stoi - łóżko, kanapa, krzesło, pałąk od maty, wózek i nie zdążę jej złapać... I nawet w łóżeczku jej nie mogę zostawić, bo też od razu wstaje i wali się w szczebelki jak pada... Teraz wsadziłam ją w krzesełko i dałam chrupka, bo muszę w końcu coś sama zjeść... A na dwór nie wyjdę z nią, bo u nas dziś tak piździ, że pranie z balkonów tylko leeeeeeciiii. Laski, ratunkuuu, jak to przetrwać? W kojec jej nie wsadzę, bo i tak już nie mam miejsca coby go rozłożyć a poza tym zaczęłaby po 5 min ryczeć że chce wyjść. Mam ją pierzyną dookoła owinąć i kask na łeb założyć czy co? Ja serio nie mam pomysłu, a ona w tym krzesełku też już marudzi i próbuje wstać... No jak bum cyk cyk nie spodziewałam się czegoś takiego... Wiedziałam że prędzej czy później będzie stawać, ale ja się nie mam jak wysikać czasem...
-
Na gorączkę sposobu nie znam, bo (odpukać) jeszcze nie mieliśmy, ale co do jedzonka - Tośka też mniej je ostatnio, ale myślę, że to może być przez upał. Te nasze dzieciaki prawie na zimę się urodziły :-) Ona na obiad zawsze je rybkę po grecku, nic innego nie wchodzi w grę. A śniadanko/kolacja - jak nie daję jej kaszki Hippa na dobranoc bananowej, to wtedy wcina jogurcik Hippa jabłko+jagody. Z tym, że ona zje go tylko pijąc z kubeczka, czyli tak po 2 godz od otworzenia, jak zrzednie i da się pić, z łyżeczki nie ruszy. Kaszę też tylko do picia... No i ten akurat hippowski tani nie jest, koło 6pln kosztuje... Ale czasem można dać. No i chyba niektórzy robią kisiel, ale ja nie wiem czy na to jest jakiś \"domowy\" przepis czy gdzieś w sklepie można dostać...
-
falsa - kompleksy są z 20 kg nadwagi i mojego lenistwa i wygodnictwa przez które się nie mogę ich pozbyć ;-) paula - mamy podobnych mężów. Ale mój na tłumaczenie że inni latają (nasz sąsiad lekarz zabrał swojego synka na kanary właśnie) jakoś pomaga. A z tymi bakteriami to faktycznie, ale dlatego latamy w obrębie UE, i to takiej bardziej \"cywilizowanej\". Na Egipt poczekamy aż Tosiek skończy choć 3 latka, ja duża jestem i miałam tam pół dnia problem, a co dopiero dziecko. A ginekolożki się pytał, czy ja w ciąży mogę prowadzić samochód!!! Ona tak fajnie na niego patrzyła jak zadawał te swoje pytania, że ja się prawie zwijałam :-D
-
A przed lustrem Tośka ma całą sesję zrobioną, jest to jej ulubione chyba miejsce w mieszkaniu :-) Musi z tą drugą sobą pogadać, pomachać i oczywiście pocałować się. Już nawet zrezygnowałam z częstego mycia tego lustra, nie nadążam hehe
-
Lecimy na Lanzarote, tam podobno najlepiej dla dzieci, bo na gran i teneryfie ponoć strasznie ciasno - tak raczej dla ludzi jadących się też rozerwać. A hotel jest nastawiony właśnie na rodziny z dziećmi, ma ich tam być całe mnóstwo (już się boję) :-) No i w co drugiej opinii jest napisane, że 3/4 gości to brytyjczycy w rozmiarze xxl więc podobno kompleksy można podleczyć ;-) Zoo oczywiście polecam, my będziemy się tam często wybierać bo to przyjemne miejsce na spacer :-)
-
Taka pogoda że pewnie mało kto w domu siedzi ;-) Wiecie co, mam stan zapalny w nadgarstku, znów - zdarzał mi się już parę razy jeszcze przed ciążą, ale wtedy jakoś dawało się przeżyć. A teraz przy dziecku to tragedia jest, na dodatek ajk karmię to nie mogę żadnych leków przeciwzapalnych brać... Podobno nic się na to nie poradzi, lekarka aż mnie przepraszała że nie może pomóc, sama też to miewa. Więc siedzę z łapą w stabilizatorze,coby odciążyć ją trochę... A na pozytywnie - wykupiliśmy wczoraj wczasy wreszcie, jedziemy w połowie czerwca na Kanary na 2 tygodnie :-D Nie mogę się doczekać, żałuję że do tej pory nie pojechałam nigdzie skoro tyle siedzę w domu, tylko czekałam aż M będzie miał urlop. A mogłam nawet z teściową pojechać a nie tak siedzieć w domu :-) Byliśmy też na spacerku w ogrodzie botanicznym, młoda się napatrzyła i nawąchała kwiatków ;-) Jej ulubione zajęcie ostatnio to wspinaczka, po czym tylko się da, i stawanie na nóżki, ale jeszcze tak pod skosem. Skoro sama tak uparcie to robi, to ja na pewno nie będę jej stawiać, niech sama ćwiczy :-)
-
falsa, wlazłam na to bejeweled na facebooku - czy jest tam jakaś opcja dłuższa niż 1 min??? Bo ja kocham tą grę, ale 1 min??????????
-
O kurcze, czyli z tymi maluchami jak nie urok, to... Goja, przykro że tak się stało, ale nie wyrzucaj sobie tego, w końcu chęć powrotu do formy to cel każdej kobiety po ciąży... I tak nie sięgnęłaś po jakieś zakazane środki, tylko zmieniłaś dietę. Niestety, nie wiem co teraz doradzić, bo Tosiek (odpukać tfu tfu tfu) bezalergiczny jest na razie... Ręce i nogi mi opadają - Tosiek dziś znów, tak jak wczoraj, przegapił swoją porę spania i dopiero ją spacyfikowałam. Pobudka będzie jak zwykle o stałej, za wczesnej oczywiście jak dla mamci, porze... Wczoraj jeszcze rozumiem - goście byli, ale dziś...? I na dodatek tak strasznie często wstaje w nocy od paru tygodni... Na chwilę co prawda zazwyczaj, ale jednak... Dobrze, że od północy gdzieś tak biorę ją do siebie, bo bym się zahetała tym wstawaniem, wyciąganiem, odkładaniem... Po tym, co niektóre dziewczyny wypisują, aż głupio sie skarżyć, ale ja nadal tak kocham spanie...
-
A jeśli znajdzie coś po drodze, to oczywiście zaraz do buzi - buty, kółka od wózka, nie zauważone papierki itp itd... Chyba nauczy mnie porządku :-) No i jest oczywiście pierwszorzędną froterką, model 2008 - niezawodny ;-P
-
Goja, magslom - trzymam kciuki za dzieciaki, na pewno będzie wszystko dobrze! A co do kompa i klawiszy - tiaaa, to jest magnes na całego, bardziej nawet niż pilot od tv... Ale zamykajcie laptoki jak odchodzicie od nich, moja sąsiadka niedawno była u znajomych i trafiła akurat na moment odratowania dziecka po połknięciu klawisza... Całe szczęście, że jego ojciec jest lekarzem, to nie stracił głowy i udało mu się jakoś palcem wyhaczyć ten klawisz z gardła, ale namęczył się przy tym i łatwo nie było... Mała już cała była czerwona bo nie mogła oddychać... Według mojego sąsiada, też lekarza, takie maluchy jak nasze to nawet pestką od wiśni się uduszą, bo stanie im w drogach oddechowych i je zatka, takie są malutkie. Za to np korek od butelki już nie, bo ponoć jest za duży i go nie połkną... Ja tam nie ryzykuję. Ale teraz to już ciężko jest upilnować, zostawiam Tośkę w salonie i idę do łazienki, a ona za chwilę już pod łazienką siedzi, zatrzymuje się tylko na krótko po drodze przy lustrznej szafie w przedpokoju, pogada i pocałuje się z odbiciem, i przyłazi poprzeszkadzać matce w sikaniu ;-)
-
Chyba że gdzieś na allegro może ktoś sprzedaje, to ja wtedy polecam tego baby bjorn, jest naprawdę super.
-
Goja, ja mam baby bjorn, ale ono tanie nie było niestety... Zwróć uwagę, żeby było w dobrym przedziale wagowym, wygodne dla Ciebie na ramionach i łatwo regulowane i zakładane. Podejrzewa, że jednym z tańszych i wygodniejszych wyborów może być chusta, ale nie wiem do ilu kg można w niej nosić. Paula się chyba dobrze na niej zna ;-) Nie wiem, czy Ci się opłaca teraz w to inwestować, za chwilę te nasze dzieciaki będą chodzić :-)
-
Ale jestem do tyłu... Paula --> jest sposób na ziemię - torebka foliowa/woreczek: wkładasz w nie doniczkę i zawiązujesz szczelnie na łodydze. Jak się przewróci, to gałązki mogą się połamać, ale ziemia się nie wysypie ;-) My w zoo też się świetnie bawiliśmy. Najpierw przy rybkach, bo kolorowe, potem przy mojej kochanej rodzince pawianów - ganiały się cały czas jak dzikie i piszczały przeraźliwie. No i w Wawie te wszystkie kózki, owieczki i osiołki można głasakać, pokarmić trawą albo marchewką, a one tak rozpieszcczone są, że szok! Ja dietę niestety przerwałam, a szło mi tak dobrze, 6 kg zrzuciłam a teraz już ze 3 mam z powrotem, nawet nie wchodzę na wagę... Ja Tośce daję też chrupki kukurydziane, ale ostatnio kupiłam wafle ryżowe bez cukru i soli, takie pieczywko dmuchane. Przy pierwszym był mały szok, bo to się na papkę do końca nie przerabia w buzi jak flipsy, ale dała radę. Teraz jak M przywiezie krzesełko, to dam jej banana (aaale śliczne to krzesełko sobie zamówiłam :-)) Mojej sąsiadki synek bardzo wcześnie zaczął jeść \"normalne\" jedzenie, tzn dla dzieci ale nie papkę. I też nie chciał słoików w ogóle. No i Tośka też nie uznaje żadnych smoczków, nawet od butli, więc kaszę robię jej rzadszą i daję do picia z kubeczka :-)
-
O to ja też przez sen spróbuję Tośce butlę wcisnąć :-) Ona też teraz mało je w dzień, a w nocy i nad ranem nadrabia, co niespecjalnie mi się podoba, bo wieczorem mam ochotę na piwko na koniec dnia...ALe z drugiej strony jak mam to brzucho stracić, to lepiej piwa nie pić ;-) Z obiadków to jak na razie tylko rybka po grecku jej posmakowała na tyle, że cały słoiczek pożera.