kasinska28
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kasinska28
-
Karro, ale mam nadzieję, że się choć trochę oszczędzasz po tej cesarce, nie dźwigasz, itd? Choć wiem, że jak jestem sama z Mateuszem to tak zupełnie go nie nosić to się nie da, jak jest babcia albo mój M, to co innego...
-
Hej Widzę, że forum zamarło ;). Hop hop! Koug, dobrze, że się odezwałaś, dawno Cię tu u nas nie było, pozdrowienia dla Ciebie i całej Twojej gromadki :)! Miło też było zobaczyć, że MaMani(i Kornelka ;) ) też tu zajrzała :). Pozdrowienia ode mnie i Mateuszka! Swoją drogą chętnie bym się dowiedziała jak sobie radzisz ze swoją dwójeczką - mnie też wkrótce to czeka (tj za 5 mies. :) ) - między dziećmi będzie różnica rok i 9 mies. Ale pewnie nie masz teraz za wiele czasu, prawda? Co do postanowień noworocznych, to przyznam, że mi się w tym roku niezbyt chciało jakieś podejmować, ale dzisiaj nieco się poprawiłam mam pierwsze - muszę lepiej dbać o kwiatki i regularnie je podlewać, bo biedaki zginą marnie, jestem beznadziejna jeśli o to chodzi... A co u Was słychać? Pozdr K.
-
Hej! Ja na szczęście już lepiej - bardzo dziękuję za troskę :). Oszczędzałam się maksymalnie przez 2 ostatnie dni, mój M w tym dzielnie pomagał i moja mama. Karro - super, że taka poprawa. Przytulaj maleństwo także i w naszym imieniu ;). Mój Mateuń wpadł wczoraj 'w' choinkę u dziadków i cały się pokłuł, na szczęściue niegroźnie, nosek tylko nieco pokiereszowany i policzek pokłuty. Poza tym powinień już wychodzić z przeziębienia, a ja mam wrażenie, że mu się pogarsza zamiast poprawiać... W Sylwestra poszedł spać ok. 23:30, niewiele brakowało a oglądałby fajerwerki i pił szampana razem z nami ;). Oczywiście baloniki były największą atrakcją tego dnia. A jak tam Wasze pociechy spędziły Sylwestra?
-
Hej! Wszystkim Wam, kochane i Waszym mniejszym i większym pociechom składam najserdeczniejsze życzenia udanego Sylwestra, a co ważniejsze szczęśliwego, radosnego, zdrowego i pięknego roku 2010! Spełnienia marzeń i planów. Dziękuję za wszystkie życzenia! Brutta - oczywiście, że nikt Cię nie zapomniał, ja tam czasem się zastanawiałam gdzie zniknęłaś. Czyżbyście już mieszkali w Polsce? Karro - super, że u Krzysia lepiej. Nie dziwię się, że jesteś zmęczona. Pewnie też niestety nie masz zbyt wielu okazji żeby odpocząć... Wciąż trzymam za Was kciuki... Oby wszystkie badania dobrze powychodziły i mały mógł jak najszybciej być z Wami w domu. Nie wiem jak w Szwecji, w Polsce oprócz tego, że zdrowotnie musi być wszystko ok, dziecko powinno ważyć ok. 2kg. Czy ktoś Wam powiedział ile czasu to może potrwać zanim Krzyś zostanie wypuszczony do domu? Ja niestety mam dzisiaj nienajlepszy dzień - generalnie ta ciąża jak do tej pory, tfu tfu, była bezproblemowa, ale dzisiaj wyjątkowo marnie się czuję, już od kilku godzin boli mnie brzuch (jestem po dwóch nospach forte) i trochę mnie to martwi, ale nie panikuję jeszcze. Mam nadzieję, że wkrótce przejdzie. Staram się oszczędzać, ale zwłaszcza z odmawianiem Mateuchowi brania go na ręce marnie mi idzie, bo on też chyba ma średni dzień i strasznie ryczy jak nie jest tak jak on chce. Cóż. Tak poza tym poleguję. A, i czasem czuję już ruchy maleństwa w brzuszku, więc przynajmniej tyle dobrego :). To 17 tydzień. Pozdrawiam i ściskam noworocznie K.
-
Eee tam, mamo HiO, nie narzekaj, zawsze przecież coś tam do roboty się znajdzie ;). Żartuję of course, ale ja akurat miałam dziś zaplanowanych kilka spraw do załatwienia - wysłanie ważnego poleconego na poczcie, oddanie rzeczy do pralni chem., butów do szewca, itp, więc poczucie misji do spełnienia było ;). W dodatku babcia popilnowała Mateuszka, więc załatwiłam to wszystko swobodnie. Teraz piekę kurczaka, którego wczoraj przyprawiłam - przyznam, że po raz pierwszy piekę takiego całego kurczaka, ciekawe, czy coś zjadliwego z tego wyjdzie, na razie pachnie smakowicie... A - dziewczyny nie zapomnijcie zagrać w lotto, ja zagrałam :) - 13 milionów czeka ;). A, no i trzeba powziąć jakieś postanowienia noworoczne - to przecież ważna praca intelektualna ;). I kłaść maseczki i pięknieć i szykować kreacje na Sylwestra. Ja zamierzam go spędzić 'na balu Radia i Telewizji' - jeśli rozumiecie, co mam na myśli hi hi. Co najwyżej spędzimy go na tym samym balu tyle że w towarzystwie moich rodziców - zawsze nieco większa ekipa, no i dla Mateucha każda wyprawa do dziadków to atrakcja. Mamy na styczeń zaproszenie na 'mikołaja' dla dzieci z pracy mojego M - tj. taki jakiś bal przebierańców, jakieś upominki mają być, etc. Ale ja nie wiem, czy on nie jest jeszcze za malutki na takie imprezy... No i za co przebrać takiego krasnala? Pozdrawiam tymczasem KArro - najlepsze życzenia urodzinowe dla Ciebie i trzymam kciuki za Krzysia. Taki malutki, a już za dwa dni będzie starszy o rok, patrzcie Państwo ;)
-
oj, Kafe chyba nawala. Karro - Oczywiście, że trzymamy kciuki i czasem szepniemy słówko komu trzeba ;). Karro - może to głupie pytanie - ale masz ubranka dla takiego maluszka? Ile on ma cm? Przypuszczam, że w ubrankach maksiowych pływa... Rozumiem, że skoro jest naświetlany itd,. to pewnie nie karmisz piersią? Wiem, że teraz masz bardzo ważne sprawy na głowie, więc nie musisz odpowiadać, ale jak byś miała ochotę, to oczywiście z przyjemnością przeczytam. Trzymajcie się dzielnie, ja na pewno dużo będę o Was myśleć. A z tymi ubrankami daj znać, bo a nóż gdzieś wpadnę na takie malutkie dla wcześniaków, może mogłabym przesłać. Ściskam Was oboje - maluszka zwłaszcza delikatnie K.
-
HE HE - Myszko- może powinien się ten Twój Dawidek zapoznać z moim Mateuchem - chwila nieuwagi a moje dziecko już dzierży szczotkę do kibla w dłoni i czyści kibel... Gonię go jak mogę, ale ten uparty jest potwornie. Po kapustę niestety nie dotarłam - wczoraj popsuł się nam zamek od drzwi do klatki i dziś profilaktycznie nie wychodziłam żeby potem nie musieć stać z dzieckiem na zimnie pod klatką nie wiadomo ile. Myślałam co prawda, że mój M wróci wcześniej i wtedy wyskoczę, a ten jak na złość przed Świętami zamiast krócej w tej robocie to dłużej niż zawsze siedzi, wrrr.
-
Ojej ale klapa, mówię Wam. Tak się przejęłam, ze postna kapusta będzie za kwaśna i trzeba ten kwas odlewać i nalewać świezej wody, ze teraz mam kapustę kompletnie bez smaku... W ogóle nie jest kwaśna. Całe szczęście, ze ta nasza to tylko taka testowa, dla mnie i mojego M, a wigilijną robi moja mama, bo inaczej to chyba bym się zapłakała. I tyle dobrych grzybów zmarnowałam... masakra. Może dokupię jeszcze kapusty, podgotuję i wymieszam z tą, co? Da się to jeszcze jakoś uratować? Ale ze mnie kucharka. MAm nadzieję, że do czasu gdy moje dzieci będą trochę większe nauczę się choć kilku potraw wigilijnych i nie tylko. Chciałabym, żeby im święta też się miło kojarzyły, a przecież moi rodzice nie są wieczni... buuu
-
Hej! Co do porodu w domu - mój M mi to sugerował, ale ja się na to broń Boże nie piszę. Wystarczyłaby taka komplikacja jak z MAteuszkiem - miałam przyrośnięte łożysko i wyszło to dopiero w momencie gdy próbowałam je urodzić - w szpitalu od razu mnie uśpili i usunęli je 'ręcznie', a w domu? Trzeba by wezwać karetkę, a czas wtedy bardzo się liczył - i jechać z tą wystającą pępowina na sygnale do szpitala... A co z malutkim? Nie nie, wolę nawet o tym nie myśleć. A co do babć - oj różne te babcie, nawet w Polsce, zapewniam Cię Karro. Moja mama to taka właśnie babcia, co pomaga jak tylko może, a jak do mnie przyjedzie to i ciasto przywiezie i może coś jeszcze, popilnować MAteuszka - nie ma problemu, a w dodatku jak mały zaśnie to jeszcze mi coś w domu pomoże. A moja powiedzmy 'teściowa' - hmm, widzi Mateucha raz na kilka miesięcy, jak ostatnio u niej byliśmy, a zaprosiła nas na 19, więc dla małego dziecka ciut późno na takie imprezy, więc zasnął w drodze, no i jak przyszliśmy do niej to spał. Nie mogła biedna przeżyć, że co on tak cały czas będzie spał, trzeba go może obudzić (a może zaklaszcze, zaśpiewa, bo babcia ma na to akurat w tej chwili ochotę?). W końcu sam się obudził i po kilku minutach płaczu latał po całym mieszkaniu i dokazywał, ale... Taki typ - businesswoman. Będziemy wkrótce mieszkać bardzo blisko niej, w tym samym budynku, ale już się zastanawiam jak zorganizować opiekę dla Matuszka na czas gdy pojadę rodzić. Może teściowa zgodzi się posiedzieć przy nim chwilę dopóki moja mama nie dojedzie z drugiej częście miasta... Na nic więcej nie liczę. Jak bym ją kiedyś zobaczyla jak zmienia pieluszkę to chyba bym trupem padła z wrażenia. Do dziś zachodzę w głowę jak się ten mój M uchował jak był mały... Ale to nie jest odosobniony przypadek, ostatnio rozmawiałam z taką znajomą i u niej podobnie. A, ciekawe jakimi my będziemy babciami he he. Ja tam pewnie chętnie takiego małego wnusia będę przytulać i opieka mi nie straszna, ale co do tych pierożków, hmm, muszę się jeszcze trochę podszkolić ;). Ale mogłabym już taki dobry schabik ze śliwką upiec - całkiem nieźle mi wczoraj wyszedł ;). Pozdrawiam
-
Hej Wszystko dobrze - ale byliśmy ostatnimi pacjentami i wszystko opóźnione, lekarka chyba spieszyła się do swoich dzieci, więc dowiedziałam się, że dziecię w porządku, "trzyma normy", ale niestety już zmierzone nie zostało, więc nie wiem ile ma, wg różnych źródeł powinno to być teraz ok. 10 cm. PRzekręcił się w trakcie badania. Podobno 15 tydz. nie najlepszy na USG. Ale ma taki śliczny idealny kręgosłupik i te wszystkie koszteczki i żeberka, cudo jak dla mnie. Kolejne USG będzie ważne bo to będzie ok 20 tyg. - więc chyba połówkowe jak rozumiem... W każdym razie na wakacje pozwoliła lecieć. Aha, no i co do płci -wciąż wychodzi, że raczej chłopak. Ok, zmykam bo późno pozdr K.
-
Hej Nie wstawiam buziek i różnych takich bo mi parę klawiszy w klawiaturze nie działA dzięki zapewne synkowi memu kochanemu. Drugi komputer - laptop - obsikał i jest w naprawie he he. Izabelcia - fajnie z tym ekranem, widzę, że Zosia też jest specjalistką od różnych magicznych skrótów klawiatury... U nas teraz idzie piętnasty tydzień. Za trzy godziny podglądam maleństwo w brzuszku, to się potem pochwalę, co u niego słychać. Przy okazji zapytam lekarki czy mogę lecieć na Teneryfę. To 5 godzin, trochę długo. Sama mam wątpliwości. Gdyby nie to skakałabym z radości.No i co jak tam na miejscu sprawy się skomplikują - np. odradzą mi lot powrotny? A ciuchami Karro pewnie racja - najwyżej przydadzą się na końcówkę ciąży . Pozdrawiam i uciekam Matt w akcji
-
Hej Słonko niestety tak to jest, że po odstawieniu od piersi dzieci chorują, muszą sobie wyrobić odporność. Może właśnie z tego względu na odstawienie nie należałoby wybierać okresów wwzmożonych zachorowań, bo wtedy wiadomo, że dziecko ma utrudnione zadanie... Szkoda LEnki, że aż tak ją dopadło - już dwa antybiotyki ... Mateuszek też zaczął chorować po odstawieniu od piersi, ale jak na razie obyło się bez antybiotyku. Bo głównie łapie infekcje. Ostatnio było zapalenie gardła ,ale też jeszcze bez antybiotyku. Mam nadzieję, że wkrótce jakoś mu się to ustabilizuje... Bo szczepienia na odrę, świnkę i różyczkę jeszcze nie mieliśmy właśnie ze względu na te ciągłe przeziębienia itp. Ciekawe tylko czy jak nasze dzieci pójdą do przedszkola to znowu będzie fala zachorowań... Pewnie niestety tak. U nas z nowości wychodzą trójki do kompletu - conajmniej 3 na raz - tyle udało mi się zobaczyć, a kto wie czy nie 4. Czwórki są już chyba wszystkie, zostały piątki. Choć wydawało mi się, że powinno być na odwrót - najpierw piątki, a kły na końcu, ale cóż. Klawiatura prawie w komplecie w każdym razie. Karro - nie zapominamy o Tobie, cały czas trzymamy kciuki i uśmiechamy się do kogo trzeba w Waszej intencji... U mnie brzuszek lekko zaokrąglony - jak ktoś mnie zna i wie jak przedtem wyglądałam to może zauważy, jak nie to nie sądzę żeby pomyślał, że jestem w ciąży. Ponieważ mocno schudłam przed tą ciążą ważę wciąż mniej niż przed poprzednią. Dlatego wchodzę jeszcze jakoś w niektóre 'normalne' spodnie , za to te 'stare' ciążowe niestety są... za duże. I to nie tylko w brzuchu, ale też i w biodrach. Na razie chcę je uprać, może sięskurczą he he. A jak nie to chyba trzeba będzie ruszyć na zakupy. Bluzki na szczęście są dobre. Zresztą moja płaska klatka, wyssana dodatkowo przez Mateuszka, znowu przyjemnie się zaokrągliła... Jutro idziemy do lekarza, ciekawe jak tam miewa się nasze maleństwo. Ja ogólnie czuję się dobrze, ale widzę, że mam już pewne ograniczenia. Wczoraj w restauracji przez chwilę z Mateuchem łaziliśmy razem po schodach - tj za dwie rączki i musiałam przekazać małego mojemu M bo poczułam ból w plecach no i brzuch zaczął mi się tak napinać, jak by mi się tam coś naciągnęło w środku. W domu trochę poleżałam, odpoczęłam, i na szczęściew przeszło. Pozdrawiam Wszystkie mamusie i dzieciaczki w ten biały poranek
-
Hej! Ja rano znowu się napisałam a mój kochany synek kliknął gdzieś myszką i mojego posta diabli wzięli... Cóż. W każdym razie my jeszcze z rana mieliśmy dzisiaj dwa 'wypadki' - raz wlazł na deskę klozetową, pośliznął się i spadł między sedes a wannę uderzając się przy tym i w efekcie rozwalił sobie dziąsło w oklicy jedynek- leciała krew i był ryk, zęby na szczęście całe... A potem wlazł na krzesło nieco odsunięte od biurka, z którego chciał coś ściągnąć i cóż, odległość była za duża i znowu zleciał pan czepialski... Masakra. Myszko - jakie szczęście, że Dawidek nie zjadł tego świństwa. Mateusz też niestety wyciągał kostki do zmywarki z szafki i dlatego już od jakiegoś czasu zostały przeniesione wyżej tak samo jak wszystkie środki czyszczące, które stały w kuchni w szafce obok kosza na śmieci. Nawet kosz został wyniesiony - do łazienki, na pralkę, wiem, że to dziwne miejsce na kosz na śmieci, ale wolę to niż jak mały ciągle coś z tego kosza wywlekał... Noże z gónej szuflady też już nie były bezpieczne - są w górnej szafce. Ze dwa- trzy razy przyłapałam małego z taką' siekierą' w łapce i to był sygnał, że coś z tym trzeba zrobić... KArro - ja też się będę modlić za Waszą dwójeczkę, świetnie pamiętam, jak modliłam się, żeby Mateuszek nie urodził się za wcześnie i sprawdzałam od jakiego wieku ratują wcześniaki... I cieszyłam z każdego przybranego grama. A wiesz może ile Twoje maleństwo waży? Zresztą może to nieważne. Trzeba być dobrej myśli i się modlić, żeby posiedziało w brzuszku jak najdłużej. Dobrze, że dostało te sterydy na rozwój płuc, zawsze to bezpieczniej.. Trzymaj się kochana!
-
Wiesz, Myszka, mój Mateusz tak się czepia już od kilku miesięcy, kiedy nauczył się włazić na krzesła nie pamiętam - zaczął od włażenia po kanapie na parapet, później był chyba parapet w drugim pokoju po takim stołku, taki duży i ciężki fotel, stabilne cieżkie krzesła i te niestety bardzo niestabilne kuchenne, a z krzeseł na stół właśnie (raz wlazł tak szybko, że zdążył spaść z drugiej strony stołu a ja dopiero zauważyłam to jak spadł i był krzyk). A jak raz krzesło stało blisko krzesełka do karmienia to wlazł i tam. Masakra. aha, na kibel też już umie wejść (zamknięty ;) ), a raz nie wiem jakim cudem wlazł/wleciał do wanny jak mu szykowaliśmy kąpiel - ciut się przestraszył bo wleciał głową do przodu, a wody jeszcze było niewiele. A z kanapą i parapetem też była przygoda- odsunęłam ją nieco od okna bo za nią jest kaloryfer, no i niestety mały wleciał za kanapę - tj. spadł z niej. Mocno się przestraszył i trochę podrapał. Więc już nie odsuwam. Pozdrawiamy Dawidka :)!
-
Izabelcia - weź dokument, że Ty to Ty i zrób próbę w jakimś sklepie. Albo zapytaj kasjerki, powiedz o co chodzi. Z moich doświadczeń wynika, że jest na ogół na odwrót. W swoim kraju używasz pinu, a za granicą podpis. Chociaż z drugiej strony pewna nie jestem. Kiedyś próbowałam w Polsce zapłacić swoją kartą belgijską i był to duży kłopot - nie wiem czy kasjerka słabo poinformowana jak to powinno wyglądać czy co - w każdym razie w końcu zapłaciłam gotówką żeby było szybciej.
-
Hej Ja tylko chciałam się pochwalić dzisiejszymi wyczynami mojego dziecka, które trzeba zabawiać żeby łaskawie zjadło zupkę, ale za to z własnej i nieprzymuszonej woli zasmakował dzisiaj: - z samego rana czarnej pasty do butów - niestety ostatnio nauczył się odkręcać tubki itp. - a nieco później odprysku od porcelanowego talerzyka - tak mu chrupał w zębach, że na szczęście od razu zwróciło to moją uwagę. Przeżył te eksperymenty i to bez szwanku. Pozdr K.
-
W ramach pozytywnych njusów jeszcze - byliśmy dzisiaj na kontroli u ortopedy z Mateuszkiem. On miał na wszystkich (dwóch) poprzednich wizytach kontrolnych wszystko super z bioderkami (grupa 1a). Teraz to była głównie kontrola chodu - jak dziecko stawia nóżki, czy nie kosi stópek, czy ma proste te nóżki (nie robią się takie iksy, że kolana się łączą a już kostki nie), czy stópki prawidłowe, etc. U nas wszystko super :). Dostaliśmy też kilka rad co robić żeby dalej było równie dobrze ;). Aha, USg niepotrzebne. Pozdrawiam raz jeszcze K.
-
Karro - trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się skończyło! Szczerze mówiąc z przerażeniem czytałam Twojego posta... U nas na patologię małe dzieci w ogóle nie mają wstępu ze względu na wirusy, które mogą przynieść ze żłobków, przedszkoli, itp. PRzynajmniej w tym szpitalu gdzie leżałam w ciąży z Mateuszkiem, ale myślę, że tak jest wszędzie... Też nie wyobrażam sobie dłuższego rozstania z małym... W każdym razie nie zazdroszczę. Niech Nels dba o Ciebie i maleństwo, mam nadzieję, że uda Wam się znaleźć dobre rozwiązanie jeśli chodzi o jego pracę. Kurcze, żebyś chociaż tam miała jakąś babcię do pomocy, byłoby Wam dużo łatwiej... Ja z moim M myślimy o wyjeździe na Sylwestra, np. do Włoch. A moja mama mówi, że w moim stanie to się siedzi na tyłku i nie myśli o takich rzeczach. Żeby nie kusić losu... A ja tam miałabym ochotę polecieć, to będzie drugi trymestr więc można, no i potem ciężko nam się pewnie będzie wyrwać... Co myślicie dziewczyny? Pozdrawiam, zwłaszcza Karro - trzymaj się kochana, K.
-
co do łączenia szczepionek - wiesz, onyx, te takie łączone są w Polsce odpłatne, a proste często refundowane - rodzice wybierają łączone, bo dziecko zamiast być kłute 5 razy jest kłute tylko raz (tzw. szczepionki 5 w jednym)
-
Izabelciu - to pewnie widziałaś Stokke, to jakiś chyba skandynawski wózek, drogi i rzeczywiście odjechany...
-
Dziewczyny! A byłyście już może u ortopedy na kontroli bioderek, którą trzeba wykonać jak dziecko już samodzielnie chodzi? Ja się wkrótce wybieram i nie wiem, czy dobrze zapisałam małego, bo na samą konsultację, a wcześniej zawsze było też robione USG stawów biodrowych. Czy i teraz powinno się zrobić USG? Jak wygląda taka wizyta? Będę wdzięczna za info pozdrawiam K.
-
na rotawirusy też szczepiliśmy :). Tyle że ja mam jeszcze ubezpieczenie belgijskie i podczepiłam pod nie Mateuszka - 80% ceny tych szczepionek mam refundowane...
-
Dobrze , Myszko, że już jest lepiej i jesteście w domku :). Co do pneumokoków, ja szczepiłam Mateuszka - dostał prevenar, 3 dawki (o ile pamiętam, to już wszystkie), ale gdzieś w necie widziałam ,że jak się szczepi później to jest inna ilość dawek i nie wiem, czy ten sam preparat, czy inny, to już musisz się dowiedzieć. W każdym razie po tej szczepione nie mieliśmy żadnych nieprzyjemnych skutków ubocznych. Być może był troszkę bardziej ospały w dniu przyjęcia szczepionki (tj tuż po), ale to wszystko. Ja chcę też zaszczepić przeciwko ospie wietrznej - tj tu się zastanawiamy, ale raczej tak, no i polecają też szczepienie przeciwko meningokokom. Pneumokoki podobno są bardzo ważne, bo taką sepsę, która jak wiadomo jest ciężką, często śmiertelną chorobą, podobno trudno się leczy, gdyż te szczepy wirusów/ bakterii (? nie wiem), które ją powodują uodporniły się już na wiele leków i nie sąjuż one skuteczne...
-
CZERWIEC 2010 - bo teraz nam się uda !!!
kasinska28 odpisał PanienkaMakowa na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Justagg - co się stało? Przecież wydawało się, że wszystko jest w porządku, nie miałaś żadnych plamień ani bóli brzucha, prawda? W każdym razie strasznie współczuję, ale pamiętaj, że wszystko jeszcze przed Tobą... że się uda. Teraz to na pewno bardzo mało pocieszające, szkoda tej małej istotki... -
Myszka pewnie nie ma czasu ani głowy do tego, żeby wchodzić na KAfe... W każdym razie mam nadzieję, że Dawidek czuje się lepiej i wkrótce zostanie wypisany ze szpitala...