Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Płatek

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Płatek

  1. /Malwina/ nie patrz na ludzi.Żałobę przeżywasz nie na pokaz dla ludzi.Twoja sprawa czy będziesz chodziła ubrana na czarno czy nie , i jak długo to będzie trwać.Rób co Ci serce podpowiada , pomyśl co by Twój Tato powiedział , doradził Ci.Nie będzie łatwo , ale musisz zrobić tak ,żeby Twój Tato patrząc na to co robisz był z Ciebie dumny. /samotny/ja też nie potrafię nawet myśleć o tym ,że pojadę w nasze ulubione miejsca sama z synem.Na jesień w zeszłym roku mieliśmy jechać z synem do parku dinozaurów.Pod koniec sierpnia , miałam wypadek , rozbiłam auto i nie mogliśmy jechać.Kiedy auto było już sprawne popsuła sie pogoda i w weekendy padało.Nie mieliśmy jak jechać.Planowaliśmy , że jak nie teraz to na wiosnę.A potem przyszed listopad. Syn od czasu do czasu mnie pyta kiedy tam pojedziemy.Nie potrafię mu odpowiedzieć.Boję się tam jechać.Boję się ,że zepsuję mu całą zabawę , bo nie wytrzymam i będę płakać. Mój Mąż zaszczepił w synu zainteresowanie historią.Zawsze jeździliśmy na festyny do Lądu , Grzybowa czy Biskupina.Wiem ,że nie będę potrafiła teraz tam jeździć,bo to przecież Mój Mąż nas tym zainteresowaniem \"zaraził\".A teraz tej najważniejszej osoby nie będzie juz na zdjęciach. Wiesz ja mam 33 lata i też zauważyłam pierwsze siwe włosy.Pojedyńcze ale są.Nie przeszkadza mi to.Wiem ,że Mój Mąż kocha mnie taką jaka jestem.Nawet jak będę cała siwa w wieku 35 lat. /sandlaa/co Ci napisać?Każdy z nas jest inny.Ja chcę mieszakać w mieszkaniu gdzie tyle lat z Mężem byliśmy szczęśliwi.Już kiedyś pisałam ,że żałuję tego , że kiedy było już wiadomo ,że nic nie uratuje Mojego Męża nie zabrałam Go do domu,żeby tutaj umarł.Mam żal do siebie ,że umarł w szpitalu.Ale pociechę przynosi mi to ,że byłam z Nim tam cały czas , wszystkie dni i noce do końca.Wiem ,że tego chciał , bo mi o tym mówił.Że nie chce być sam.Zrobiłabym dla Niego wszystko.Wiem ,że On dla mnie też.
  2. /samotny/ ja się uśmiecham.Czasami jest to uśmiech przez łzy , ale jednak uśmiech.Znajomych ograniczyłam do minimum , i z nimi potrafię spędzać czas i nawet się śmiać.Oni wszyscy znali Mojego Męża , mogę z nimi o Nim rozmawiać,oni nie uciekaja od tematu.A jak mi coś nie pasuje to im mówię ,że nie chcę o tym rozmawiać , czy dzisiaj nie przyjadę ,i żeby oni nie przyjeżdżali do nas ,bo chcę być sama.Nie obrażają się , rozumieją.Uważam ,że to właśnie są przyjaciele. W domu miałam zdjęcia Męża , albo samego , albo z naszym synem.Wydrukowałem nasze wspólne zdjęcie , oprawiłam w ramkę , postawiłam na półce , i wierzcie mi poczułam sie jakoś inaczej.Nie potrafię określić jak.Tak jakoś jeszcze bliżej Męża. /Ewa0101203/ już kiedyś pisałam , ja uważam że tylko ciało Mojego Męża jest pochowane na cmentarzu.On jest z nami , tak jak mi we śnie powiedział.Wierzę w to , i nie wierzę w żadne przypadki.
  3. Gdzieś w środku drogi między mną a Tobą Pomiędzy krzykiem A ciszą westchnienia Jest otoczony milczenia zatoką przylądek zwany Karainą tęsknienia. tak bardzo nam źle bez Ciebie Kochanie
  4. /samotna37/ ja wierzę ,że nasi Bliscy są z nami.Ich ciała zostały na cmentarzu,ale Oni są przy nas.Wiesz , ja pomimo reszty rodziny , mamy , brata , siostry , teściowej też czuję ,że zostałam sama z synem.My - a reszta świata. /Brysiek/ , /wioleta41/ ja nie wiem co pisać nowym osobom.Nie potrafię pocieszać.Zresztą wiem ,że żadne słowa pocieszenia nie przyniosą.Piszcie o tym co Was boli,o uczuciach tych dobrych ale też o całym gniewie, który w Was tkwi.Piszcie o wszystkim.To pomaga.My tutaj wszyscy się rozumiemy.Rozumiemy ból ,żal ,łzy i gniew.Wszyscy przeżywamy to samo.
  5. ZAPOMNIENIE Nie budź mnie Chcę wiecznie żyć tym snem Zabiłam dzień Odegnałam bezsensowny ból Żyję chwilą Egzystuję w świecie marzeń Twój pocałunek jest zaklęciem Cudownym antidotum na rzeczywistość Bądź moim Aniołem Moją bajką Moim przeznaczeniem Nie budź mnie Przecież wiesz, że kocham noc...? Nie budź mnie Chcę by ta chwila trwała wiecznie...
  6. Jak ja jestem na cmentarzu , kiedy jest dość ładnie żeby sobie pospacerpwać robię to.Chodzę alejkami , czytam napisy na nagrobkach.Wiem ,że smierć jest obecna zawsze , idzie w parze z życiem.Ale jak czytam ,że ktoś pzreżył lat 90 , a ktoś inny 18 , to się zastanawiam gdzie jest sprawiedliwość na tym świecie.Ja wiem ,że za tym 90 latkiem , też ktoś będzie tęsknił , ktoś będzie po Nim rozpaczał tak jak My.Ale jeżeli Mój Mąż przeżyłby jeszcze choćby 10 lat , wiem że podeszłabym do tego wszystkiego inaczej.Najbardziej żal mi syna.Ja zdaję sobie sprawę , że takie jest życie , stram sie jakoś to wszystko ogarnąć,ale dla każdego dziecka stracić rodzica to jest tragedia.A tym bardziej dla tych małych dzieci. /Mabkf/ wiesz , ja też na początku cały czas prosiłam Męża ,żeby zabrał mnie i syna do siebie.Teraz proszę tylko ,żeby to zrobił kiedy przyjdzie nasz czas.Ja kiedyś pisałam,że gdybyśmy nie mieli syna to poszłabym za Moim Mężem.Ale jest dziecko,które obiecałam Mężowi ,że wychowam.Widzę jak on się teraz boi o mnie .Zostałam mu tylko ja , więć staram się żyć dla niego.A co przyniesie jutro?Tego nie wiemy.Ale przestałam się bać czegokolwiek.
  7. Ja dzisiaj na cmentarzu gadałam jak nejęta.Opowiadałam Mężowi o wszystkim.Zapaliłam znicze,trochę grób odśnieżyłam , bo wiem jak Mój Mąż nie lubi zimy.Wróciłam do domu.Tak jakoś mi lekko na sercu.Nadal boli , tęsknię ale czasami mam wrażenie ,że za chwilę stanie się coś dobrego.I ogarnia mnie wtedy takie radosne oczekiwanie.Sama nie wiem na co.Nie wiem czy to oznacza pogorszenie stanu psychicznego czy polepszenie.Może to ingerencja Mojego Męża.Nie wiem , ale czuje sie lepiej.Czasami mam wrażenie ,że żyję w swoim urojonym świecie. Trzymajcie się ciepło , bo zima nie odpuszcza.
  8. /ellyfly/ te moje sny - mm nadzieję ,że mnie do obłędu nie doprowadzą.Parę dni temu śniło mi się ,że kombinowaliśmy z Mężem , jak On się może od wojska wymigać , bo dostał powołanie.I tak kombinowaliśmy , myśleliśmy i powiedziałam Mu,żeby powiedział ,że jest chory,co byłoby zgodne z prawdą.Ale zaraz potem Mu powiedziałam , że przecież On już nie żyje to jak Go mogą do wojska wziąść.Wiecie od samego początku , kiedy zaczął mi się śnić ja w tych snach wiem ,że On nie żyje ,ale dla mnie to jest normalne że Go widzę i rozmawiam z Nim.I zawsze się dziwię ,że inni Go nie widzą.
  9. /Barbara - Katarzyna/ od śmierci Mojego Męża mineły niecałe 4 miesiące.Ból nie jest mniejszy , serce boli jak bolało , tęsknota z każdym dniem większa.Codziennie jestem na cmentarzu ,zapalam znicze , rozmawiam z Mężem.Mój Mąż też zmarł nagle - i co dziwne na nowotwór.Nie miał żadnych objawów choroby.1 listopada trafił do szpitala a 5 zmarł.Staram sie dla naszego syna , ale nie zwasze potrafię funkcjonować normalnie.Nie wiem jak będzie dalej , nie wybiegam myślami w przyszłość.Nie potrafię. Wiecie dzisiaj miałam dziwny sen.Byłam u jakichś znajomych , i kiedy miałam wracać do domu , okazało sie że ktoś zabrał moje buty,a zostawił swoje.Byłam bardzo zła ,że muszę wziąć te drugie buty , bo były strasznie rozczłapane i zbyt duże na mnie.To był taki sen.Potem , dzisiaj byłam u mojej mamy , spotkałam tam taką znajomą,przyszywaną ciocię.Ona została wdwą jak miała 31 lat , jej syn miał wtedy 7 lat.Rozumie co ja przeżywam i czasem lubię z nią porozmawiać.No i zaczęły się \"wspominki\" i rozmowy o tym ,że nie możemy cały czas płakać,czasem trzeba się pośmiać.Kobitki zaczęły wspominać jakąś imprezę , gdzie były razem.Ta ciocia chciała iść do domu , ale reszta towarzystwa , nie chciała jej puścić,więc schowali jej buty do lodówki.A ona się uparła ,że pójdzie do domu i wzięła pierwsze lepsze buty , jakiegoś faceta , wielkie i rozczłapane.Od razu mi się z moim snem skojarzyło.Nie wiem czy to coś znaczy.Dziwne to takie.
  10. Ja wczoraj rozawiałam z teściową.Była u lekarki , która jest koleżanką ze szkoły Mojego Męża.Ta lekarka mówiła ,że u Mojego Męża , najprawdopodobniej ten guz na wątrobie to był przerzut.Tylko skąd.Badania nie wykazały żadnych innych guzów.Znowu wszystko wraca.Ta lekarka mówiła,że jakieś dwa tygodnie po śmierci Mojego Męża , przyszła do niej jej koleżanka , pielęniarka.Mówiła ,że się źle czuje, jakaś choroba ją bierze i żeby ta lekarka, przepisała jej jakiś antybiotyk.Pani doktor powiedziała ,żeby poszła zrobić badania , ona da jej skierowanie.Kobieta powiedziała ,że nie chce,przecież jest pielęgniarką , jakby to coś poważnego było , to by wiedziała.I dokładnie tydzień później umarła.Miała 36 lat.Sytuacja taka sama jak u Mojego Męża.Nagłe pogorszenie , wodobrzusze.I koniec.Ja już naprawdę niczym nie będę zaskoczona. /sandlaa/ nie daj się.Ludzie bywają okrutni i strasznie fałszywi.Niby Twoi przyjaciele , a kiedy potrzebujesz pomocy - przestają Cię znać.Warto dbać tylko o siebie,swoich najbliższych i tych przyjaciół prawdziwych.Wiadomo ,że nie można krzywdzić innych , ale bronic się to Twoje prawo. /MALWINA/ ktoś mądry kiedyś powiedział ,że jedyne czego w życiu możemy być pewni to tego ,że umrzemy.Życie jest niesprawiedliwe i okrutne.Na niektóre sprawy nie mamy wpływu , nawet jakbyśmy bardzo się starali.Nie wiem czy można się z tym pogodzić.Może niektórzy potrafią.Ja nie potrafię.Staram się zrozumieć , analizować.Wiem,że nie jestem w stanie ogarnąć tego wszystkiego.Ale wierzę , że to wszystko ma sens i prowadzi do jakiegoś celu.
  11. /joanna/ ja też mam wyrzuty sumienia.Cały październik miałam w pracy nadgodziny , pracowałam od 7 do 17.Kiedy wracałam do domu była 18 , ja chciałam tylko coś zjeść , umyć się i położyć spać.A 5 listopada Mój Mąż zmarł.Gdyby chorował , miał jakieś objawy ,poszłabym na zwolnienie,spędzilibyśmy wicej czasu razem.A tak co z tego wszystkiego mam?Pieniądze???Naprawdę oddałabym wszystko , wszystkie pieniądze , mieszkanie , samochód,pracę.Wszystko byleby tylko był.
  12. Nad ranem Śpisz jeszcze... Na twych rzęsach - skra drobna poranku. Strachy śnią się twej dłoni - bo i drga, i pała. Oddychaj tak - bez końca. Czaruj - bez ustanku. Kocham oddech twej piersi, ruch śpiącego ciała. Ileż lat już minęło od pierwszej pieszczoty? Ile dni od ostatniej upływa niedoli? Co nas wczoraj - smuciło? Co jutro - zaboli? I czy zbraknie nam kiedyś do szczęścia ochoty? Przyjdzie noc o źrenicach zaświatowo łanich I spojrzy - i zabije... Polegniem - snem czynni... Jak to? Więc musisz umrzeć tak samo jak inni? Jak ci - choćby z przeciwka?...Pomódlmy się za nich... B.Leśmian
  13. /sandlaa/ trzymaj się dziewczyno.Życzę siły , bo będzie Wam potrzebna.Trzymam kciuki , żeby z twoim Mężem to nic poważnego nie było.I nie daj się.Jak trzeba krzycz , jak Cię drzwiami wyproszą , wróć oknem.Czasami tak trzeba. /balbina72/ ja ostatnio miałam dziwny sen.Mój Mąż nie był w nim sobą.Całkiem nie On.Zapamiętałam ten sen , zapisałam.I myślę co on znaczył.Na szczęście potem śnił mi się jeszcze dwa razy i to był już Mój Ukochany.Taki jak zawsze.Ja teraz mam okres wycieszenia.Jestem spokojna , opanowana.Ale to chyba dlatego ,że pani psychiatra zwiększyła mi dawkę leku. /jarecek45/ wcześniej nie pisałam.Nie wiedziałam co napisać.Jedyne co mi do głowy przychodzi , to podziw dla Ciebie i szacunek.Mało jest dobrych ludzi na tym dziwnym świecie.
  14. /ona93/ poczytaj wcześniejsze wpisy , ellyfly przede wszystkim.Ona wie co pisze.I uwierz , potem tam , gdziekolwiek to jest , jest życie.Na pewno nie jest tam tak jak tutaj i teraz , ale coś jest.Ja też byłam niedowiarkiem , ale czasami mam sny i dzieją się takie rzeczy , że zastanawiam się czy wariuję.Ale znowu jeżeli miałabym być wariatką , to musiałby być zbiorowy obłęd, bo inni też śnią też dostają znaki.Poza tym Mój Mąż mi obiecał ,że gdziekolwiek się znajdzie po śmierci będzie do nas przychodził.Ja M wierzę.Zaraz po Jego śmierci cały czas płakałam , rozmawiałm ze zdjęciem ,zadawałam Mu wiele pytań.Pisałam o tym wcześniej , dostałam odpowiedzi na te pytania.Kiedy zapytałam czy o nas pamieta , czy nas nadal kocha,przyśniło mi się ,że mówił "Pewnie ,że Was kocham.Przecież nic się nie zmieniło." Kiedy płakałam ,że zostałam sama , śniło mi się ,że z Nim rozmawiam i On mi tłumaczy ,że nie jestem sama,że przecież jest jego mama,moja mama ,mój brat ,moja siostra i najważniejsze nasz syn.I że On też jest , nieobecny ciałem ,ale duchem.I zawsze z nami.Kiedy wychodzimy z domu , kiedy wracamy do domu,kiedy jemy , śpimy , oglądamy telewizję.Zawsze.Czy to obłęd?Ja wierzę ,że nie.
  15. /ona93/ wiesz , od śmierci Mojego Męża minęły ponad trzy miesiące.Nadal nie mogę znaleźć sensu , jakiegoś wytłumaczenia tego wszystkiego co się stało.Nadal mam milion pytań i żadnych odpowiedzi.Jak dalej żyć?Nie wiem.Nie mam pomysłu na przyszłość.Ja wiem ,że muszę wstać rano , zająć się synem.On mnie tylko motywuje do tego żeby jakoś funkcjonować.I niestety nie zawsze mi to dobrze wychodzi.Ale wiem ,że muszę. Co do snu - każdy może go zinterpretować po swojemu.Według mnie On w ten sposób pokazał Ci , że nadal jest.Tam gdzie zawsze - w domu. /smutna37/niestety nasz służba zdrowia ma wielkie braki.Wiem , bo Mojego Męża przez pierwszy tydzień też lekarze leczyli na kręgosłup.Kiedy w końcu doszli co Mu jest już miał wodobrzusze.Cztery dni później przestały pracować Mu nerki.A lekarze w tym czasie nawet nie zdążyli Mu wszystkich badań zrobić.Bo żeby jechać na tomografię trzeba więcej osób zebrać , bo z jedną się nie opłaca.My z teściową już nawet pytałyśmy lekarzy czy mamy zapłacić za transport , jak będzie trzeba jakieś lekarstwa , czy badania.Niestety było już na cokolwiek za późno. Kiedyś byłam z synem u lekarza,bo sie pochorował.Był wtedy sezon grypowy i pani pediatra przyjmowała dzieci tylko do roku.Mnie pielęgniarka zarejestrowała z synem do innej pani doktor.I jak tylko weszłam do gabinetu , ta pani doktor na mnie nakrzyczała , że z dzieckiem do niej przychodzę a ona nie jest pediatrą.Próbowałam tłumaczyć , że nie chcieli mnie do pediatry zarejestrować , bo rejestrują do niego tylko małe dzieci.To pani doktor powiedziała ,że ona nic mi w takim razie nie poradzi,mam na jutro do pediatry się zarejestrować.Poszłam do lekarza prywatnie, a tej pani doktor unikam jak ognia.
  16. /Marina/ ja widzę kolory .Są sny , po których dokładnie pamiętam w co byłam ubrana , w co był ubrany Mój Mąż.Kiedyś , kiedy Go prosiłam ,żeby mi pokazał jak tam jest , śniło mi się że szłam łąką , dokładnie pamiętam ,że to było w górach , było zielono dokoła.Na tej łące pracowali ludzie.I Mój Mąż też tam był.Ja szłam do Niego.Już z daleka Go widziałam.Była piękna pogoda i mnóstwo różnych kolorów.Ja byłam ubrana na biało.Niebo było niebieskie , świeciło słońce.Piękny to był sen.
  17. /joanna/ dobrze napisałaś - to nie jest licytacja kogo bardziej kochaliśmy , za kim bardziej tęsknimy.Każdy z nas jest inny , każdy kocha inaczej , i każdy inaczej przeżywa śmierć najbliższych.A ten topik jest po to ,żeby powiedzieć co nas boli , jak tęsknimy , za kim tęsknimy i co czujemy.Nikt nie ma prawa powiedzieć nam , że mamy zrobić tak czy inaczej , bo tylko taka droga jest dobra.Możemy sobie radzić, pisać co nam pomaga , co my robimy.Może komuś też to pomoże.Z wypowiedzi innych wyciągamy wnioski , czasami czegoś się uczymy.I to jest potrzebne.
  18. /balbina/ nie uraziłaś mnie.Nasz syn to tylko 10latek , ale jak to dzieci,uważny obserwator i poczucie humoru ma takie (po Tacie zresztą) że jak czasem coś powiem , to dla mnie nie jest to śmieszne , a dla niego jest.On lubi jak ja komentuję reklamy w telewizji.Niektóre doprowadzają mnie do szewskiej pasji , i gadam z telewizorem , a dziecko siedzi , słucha i zwija się ze śmiechu.Ja tutaj piszę o smutnych rzeczach , ale to nie jest tak ,że ja w domu tylko siedzę i płaczę.Naprawdę się staram , ale kiedy nie muszę ,to pozwalam sobie na kompletne lenistwo.I wiem ,że w ferie tak będzie.Zresztą dziecko też jest leniuch i lubi sobie pospać.Jak muszę to się mobilizuję i robię , ale jak nic nie goni i można odpuścić , to to robię.Tym bardziej ,że wiadomo ostatnio stres dał się i mnie i dziecku we znaki.Ja jestem coraz bardziej zmęczona i widzę , że nasz syn też.Im bliżej końca tygodnia tym trudniej mu się do szkoły wstaje.Wiem ,że ferie w wiekszej części prześpimy.
  19. /gabiiii/ Oni dają Ci znać , że cały czas są przy Tobie i czuwają nad Tobą.
  20. /IraIrka/ co Ci poradzić - lekarza , który przepisze Ci odpowiednie leki. Już wiele razy pisałam , bądźmy z naszymi bliskimi w tych najgorszych chwilach.Zostawić ich w takiej chwili , to najgorsza rzecz w życiu .Mój Mąż mi mówił ,że On tego tylko się boi ,że będzie sam.Nie był.Byam z Nim cały czas , do końca , i z czego jestem w jakiś sposób dumna - bez leków,chociaż lekarze chcieli mi coś dać na uspokojenie.Nie chciałam, chciałam być świadoma wszystkiego co się dzieje , chciałam rozumieć o czym mówią lekarze , chciałam też żeby Mój Mąż widział , że sobie radzę.I w jakiś przedziwny sposób poradziłam sobie.Zaraz po śmierci Męża , mama zabrała mnie do psychiatry , bo niestety zaczęły się problemy.Teraz leczę depresję.Ale te najgorsze chwile , byłam bez tabletek , całkiem świadoma tego co się dzieje i mimo wszystko wytrzymałam.Dla Mojego Ukochanego. Trzymajcie się Wszyscy.Wieice mimo bólu , mimo całego tego bezsensu czasami czuje się dobrze,nie powiem że szczęśliwa , ale w jakiś sposób spokojna.Wiem ,że w tej chwili mój Ukochany tuli mnie do siebie.
  21. Miałam dzisiaj przykry sen , którego nie rozumiem.Dzisiejszy dzień dodatkowo dobija.Jeden wielki bezsens.Wszyscy mi mówią ,że mam cały czas łzy w oczach.Wiecie , ja nawet tego nie czuję , nie wiedziałam ,że tak jest. Kiedy spotykam cię w lesie, Co szumem w sen się kołysze, Pytam: \"Dlaczego ty do mnie nie mówisz, Lecz echo słów jeno twych słyszę?\" Gdy cię spotykam w ogrodzie, Gdzie wonie zwiewa wiew chyży, Pytam: \"Dlaczego na pierś mi nie padasz, Lecz jeno woń czuję twej bliży?\" Gdy cię spotykam nad studnią, Gdzie niebo w wód śpi błękicie, Pytam: \"Dlaczego nie widzę twych oczu, Lecz jeno ich w wodzie odbicie?\" Kiedy spotykam cię we śnie, Który wykwita w noc z głuszy, Pytam: \"Dlaczego cię nie ma na świecie, Lecz żyjesz jedynie w mej duszy?...\" L.Staff
  22. /samotny/rozumiem Cię doskonale.Mój Mąż miał podobną sytuację.Co miesiąc dostawał nagrody za dobrą pracę,kierowali Go na szkolenia , kursy ,bardzo szybko awansował na dowódcę oddziału , a jak przyszło do reorganizacji firmy , to miał zbyt wysokie kwalifikacje , żeby przenieść Go do innego oddziału,więc Go zwolnili.Nieważne dla nich było ,że jest już po 40 ,że ma dziecko.Napisali piękny dyplom z podziękowaniami , życzyli powodzenia.I tyle.On zarzynał sie dla firmy a oni Go olali.Po tym doświadczeniu zmieniliśmy swoje podejście do pracy i pracowdawców. Już kiedyś pisałam o tym ,że od pewnego czasu odnoszę takie wrażenie , że jak zaczyna się dziać coś złego , to nie ma końca.Tak jakby ktoś próbował sprawdzić ile jeszcze możemy wytrzymać.Ja już nie wytrzymuję , zobojętniałam na wiele rzeczy.Wiem ,że na wiele spraw nie mamy wpływu,jesteśmy bezsilni.Wiem,że taka postawa nie jest dobra ,że powinnam walczyć o swoje , ale nie potrafię.Jedyne na co moge się zdobyć to walka o naszego syna , kiedy jemu się źle dzieje czy w szkole czy na podwórku , potrafię stanąć w jego obronie. /Historynka/ niektórzy są bez serca.Niestety.Ja kilka dni po pogrzebie Męża , od koleżanki mojej mamy usłyszałam ,że jestem młoda , całe życie przede mną , jeszcze je sobie ułożę.Jak słyszę takie teksty , to mam ochotę krzyczeć.Tak jakby Ci ,co ich tracimy byli przedmiotami.Jeden sie popsuł , można sobie wybrać następny.Życie nie jest sprawiedliwe , jedni mają wszystko , a inni nic.
  23. Wiecie ,łatwo powiedzieć\" Musisz,weź się w garść,nie poddawaj się\".Ja też sama sobie mogę powiedzieć ,że dam radę.Ale to są puste słowa.Nie wiem czy dam radę , staram się.Ale jestem coraz bardziej zmęczona wszystkim , nawet tym ,że muszę psa na spacer wyprowadzić.Wszystko mnie denerwuje,doprowadza do płaczu.Są dni kiedy , biegam , nie mogę sobie miejsca znaleźć .Wtedy robię zakupy , idę do lekarza , sprzątam .A potem przychodzą dni , kiedy nie mam ochoty wstać z łóżka.Ja wiem ,że minęły dopiero trzy miesiące , ale z każdym dniem tęsknię coraz bardziej.Cały czas żyję w jakimś chaosie,którego nie mogę jakoś uporządkować , ogarnąć.Mam takie wrażenie , że robię tylko rzeczy niezbędne do przeżycia dnia ,mojego i naszego syna.Trzeba jeść - więc robię jedzenie , zakupy.Dziecko musi mieć zrobione lekcje - więc mu pomagam.Nie robię nic więcej , tylko te niezbędne rzeczy.Nie mam ochoty wyjść na spacer,umyć okien.Dzisiaj Paweł był ostatni dzień w szkole , zaczęły się ferie , więc najbliższe dwa tygodnie przeleżę w łóżku.Tylko na cmentarz będę jeździć. Przez parę tygodni chodziłam ubrana na czarno , ale przestałam.Wiem ,że Mój Mąż nie chciałby żebym nosiła żałobę. Pojawiają się nowe osoby na tym topiku i to jest smutne.Znowu nie potrafię napisać nic co podniosłoby na duchu czy w jakiś sposób Was pocieszyło.
  24. /rzena/ w takiej chwili cały świat rozsypuje się na drobne kawałeczki , których w żaden sposób nie można poskładać.Wszystkie plany , marzenia ,cała przyszłość wali się w jednej chwili.Czas staje w miejscu , a życie za oknem płynie dalej.I to jest najgorsze,takie poczucie osamotnienia,świat żyje dalej jakby nic się nie stało.A dla nas życia już nie ma.Dlatego czasami wystarczy osoba , która w milczeniu , bez zbędnych pocieszeń , będzie z Tobą płakać , będzie Cię słuchać.I tak jak napisałaś - niestety nie każdy to rozumie. /samotny/ ja nie jestem wspaniała.To, że staram się tutaj kogoś pocieszyć,coś do kogoś napisać , to jest chyba trochę taki proces samoleczenia.Czasami jak się o czymś myśli,nie wszystko do nas dociera.Dopiero jak zobaczymy to napisane przez nas samych czy przez kogoś , kto czuje tak samo , dociera do nas sens(?) tego wszystkiego , jakaś prawda.My tego potrzebujemy i inni też.
  25. /grazyna/ ja piszę do Męża.Mam założony folder , w którym spisuję wszystko o czym chcę Mężowi opowiedzieć.Jak podejmuję jakąś decyzję,zawsze się zastanawiam co by zrobił na moim miejscu.Wiem ,że cokolwiek zrobię On będzie zadowolony , bo my rozumieliśmy się bez słów.Czasami wystarczyło ,że przyniósł mi herbatę,usiadł obok mnie na tapczanie,ja Mu położyłam głwę na kolanach , i tak spędzaliśmy wieczór.Wtedy nic złego nie mogło się wydarzyć. Wczoraj byłam u lekarza naszego rodzinnego , po skierowanie na badania i rozmawiałam z lekarką po raz pierwszy od śmierci Męża.Ona też mówi ,że do tej pory nie może dojść do siebie.Przecież jest naszym lekarzem od ponad 10 lat,zna nas dobrze ,nasze zdrowie,i nie może jej się zmieścić w głowie ,że Karol umarł.Mówiła ,że przecież pamięta jak wypisywała Mu skierowanie na badania , chciała Mu dać zwolnienie z pracy , ale nie chciał bo się dobrze czuł.A tydzień później już Go nie było. I wszystko mi się poprzestawiało.Cały czas nie dociera do mnie ,że On umarł.Wszystko dzieje się gdzieś obok mnie.A kiedy mi się śni,to we śnie ja zawsze wiem ,że On nie żyje.
×