Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Płatek

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Płatek

  1. Wiecie teraz najbardziej lubię noce i wieczory.Nawet te noce , kiedy nie mogę spać.Wiem ,że minął kolejny dzień i jestem krok do przodu.Ile jeszcze tych kroków zostało?Nie wiem.Ale wiem ,że każdy mijający dzień przybliża mnie do Męża.Moim ulubionym zajęciem teraz jest wykreślanie dni z kalendarza.
  2. /02581/ mylisz się .Ja nie płaczę nad sobą , płaczę nad nami.Wiem jak Mój Mąż chciał żyć.Jeżeli wybór należałby do Niego żadne niebo by Go nie skusiło.Wiem ,że chciałby być ze mną i naszym synem.
  3. /upodlone stworzenie/ Ona niestety nie wróci.Ale czeka na Ciebie i kiedyś jeszcze ją zobaczysz.Wiem , że mała to pociecha , ale ja wierzę ,że Oni gdzieś szykują nam miejsce.Nie wiem czy to jest niebo czy piekło.Nieważne.Ważne ,że będę tam z Moim Mężem.A potem z naszym synem.
  4. /samotny/ ja też ostatnio znowu płaczę.Nie mogę się pogodzić , zrozumieć.Patrzę na zdjęcie i cały czas myślę dlaczego?I jak długo jeszcze?Chciałabym żeby minęło już przynajmniej 10 lat.Syn byłby dorosły.Nie mam siły.Sypię się psychicznie , co odbija się też na zdrowiu.W tym roku pierwszy raz , od chyba 10 lat przechodziłam grypę.Cały czas nie potrafię się skupić na czymś.Mam straszną pustkę w głowie.Kiedy staram się o czymś pomysleć przed oczami mam pustkę i ciemność.Nie potrafię . Po prostu nie potrafię.Nie wiem jak będzie dalej.W czwartek miną 3 miesiące - dopiero.A gdzie reszta tego tzw.życia?Znowu mam ochotę iść na cmentarz , położyć się na grobie i zasnąć.
  5. Wiecie dla mnie bycie samym , a bycie samotnym to dwie różne rzeczy.Ja chcę być sama , nie chcę nowego związku nigdy.Nie znaczy to ,że będę samotna.Są przyjaciele , rodzina,znajomi.Zresztą tak jak pisałam,my sobie żyliśmy we własnym świecie , nie chcę żeby ktoś się w to mieszał.Nadal żyję w tym naszym świecie i tak jest dobrze.Nie potępiam osób , które zakładają nowe rodziny , wiążą się z kimś nowym.Każdy ma prawo do własnego życia i jego sprawa jak to życie sobie ułoży.To są nasze wybory i dopóki nie wyrządzamy swoim postępowaniem krzywdy innym, mamy prawo robić to co robimy. Ktoś tu o wierszach napisał.Ja ich nie piszę,ja je znajduję w sieci.Ostatnio znalazłam taki , przy którym się popłakałam.Prosty a zarazem tyle mówi. Tyś wplótł mi we włosy nitkę babiego lata. Tyś na mych rzęsach zostawił kroplę rosy. Tyś w mych oczach utopił lazur morza. Tyś memu sercu pokazał jak miłość odmierza czas. Tyś mej duszy uchylił rąbek tajemnicy nieba. Tyś mnie nauczył, że do szczęścia więcej nic nie trzeba.
  6. Ja zauważyłam ,że zawsze nie mogę spać z niedzieli na poniedziałek.Nie wiem dlaczego.Dzisiaj też nie mogłam usnąć,rzucałam się,chodziłam po mieszkaniu.Potem sie położyłam i usnęłam.Nie wiem czy to był sen czy takie dziwne coś między snem a jawą.W każdym bądź razie , ktoś do mnie przyszedł.Nie był to Mój Mąż.Nie pamiętam zbyt dokładnie , ale to było kilka osób, a raczej kobiet.Bo to były same kobiety.Mówiły ,że przyszły żeby mi pomóc.Pamiętam , że przez chwilę w tym \"śnie\" poczułam , że zrozumiałam wszystko,że teraz wszystko jest już jasne. Ja wiem ,że człowiek może dużo znieść.Ale wiem też jaką ja mam słabą psychikę.Nie wiem czy z czasem nie pomiesza mi się w głowie.Wtedy będę ciężarem dla naszego syna.
  7. Właśnie po tym poznajemy czy to prawdziwi przyjaciele.Kiedy umarł Mój Mąż , dałam znać jego przyjacielowi , który mieszka 4 godź.jazdy samochodem od nas.Dałam mu znać w piątek, pogrzeb był w sobotę.Przyjechał.Mimo , że na pewno był to dla niego kłopot , z racji zawodu jaki wykonuje.Wiem , że to jest prawdziwy przyjaciel.Spotykaliśmy się jak tylko przyjeżdżał.A niestety było to dosyć rzadko.Ale w tej najcięższej chwili był i za to jestem mu bardzo wdzięczna.
  8. /sandlaa/ ja mam na imię Danka.Mam 33 lata.Mój Mąż miał na imię Karol. Nasz syn ma na imię Paweł, ma 10 lat.Mieszkamy w małej miejscowości pomiędzy Koninem a Poznaniem.Mój Mąż był 14 lat starszy ode mnie.Spędziłam z nim całe moje dorosłe życie.Ja od 14 roku życia choruję na cukrzycę.Kiedyś pracowałam w spóldzielni mieszkaniowej.Po urodzeniu syna zostałam zwolniona.Przez długi czas nie pracowałam , zajmowałam się domem.Mój Mąż utrzymywał rodzinę.Na początku zeszłego roku poszłam do pracy.A w listopadzie świat mi się zawalił.Znowu jestem na zwolnieniu,leczę depresję i nie wiem co będzie dalej. Nie mam profilu na NK.Zaraz po śmierci Męża usunęłam mój i Jego profil.Jeżeli ktoś chce może do mnie na maila napisać.Z chęcią porozmawiam , wyślę zdjęcia.Chociaż ostatnie jakie robiliśmy są z wakacji zeszłego roku,Mój Mąż wcale nie wygląda na nich jak człowiek śmiertelnie chory.Ja za to w tej chwili jestem do siebie niepodobna.Połowę chudsza , blada.Jak mnie koleżnaka mojej mamy podsumowała:można się mnie w tej chwili przestraszyć.
  9. /kiniusiadarusia/ właśnie jest tak jak piszesz - nasze życie się skończyło.Nie wszyscy to rozumieją.Pamiętam , kiedy umarła moja babcia , to było 31 lipca 1998r.Babcia mnie wychowywała , mama pracowała.14 lipca urodziłam synka a 31 lipca zmarła moja babcia.Pamiętam ,że płakałam , nie mogłam być na pogrzebie.Pojechał Mój Mąż.Było mi źle ale wtedy miał mnie kto pocieszyć,miałam się do kogo przytulić i porozmawiać.Teraz Go nie ma.Naprawdę całe nasze życie rozpadło sie na takie kawałeczki,których nie można poskładać teraz w jakąś całość.Mam wrażenie że teraz żyję wśród takich kawałków , miotam się pomiędzy nimi.Nie wiem jak długo to potrwa.Mam tylko nadzieję , że zdążę wychować syna , wprowadzić go w dorosłe życie. /Marina/ ja nie wierzę w przypadki.Już o tym pisałam.Musiałabyś poczytać moje wcześniejsze wpisy.Nie wierzę ,że to wszystko co się wydarzyło w moim życiu to przypadek.Jeżeli by tak miało byc to znaczyłoby ,że całe moje życie to jeden wielki przypadek i zbieg okoliczności.
  10. /grazyna/ też zastanawiam się czy takie życie będę juz miała do końca.Huśtawki nastrojów , raz jest spokój , opanowanie , a raz płaczę i nie mogę się powstrzymać.Wczoraj mi się śniło , jak zwsze kiedy Mąż wracał z pracy ja na niego czekałam , latem siedziałam na balkonie , on przyjeżdżał,podlewał kwiatki w ogródku,machał mi z dołu.Ja wtedy szłam nakładałam obiad , parzyłam herbatę.Wczoraj w tym śnie dotarło do mnie , że choćbym nawet nie wiem jak długo siedziała na balkonie i czekała On nie wróci.Że teraz zostało mi tylko jakoś żyć i czekać na własną śmierć.Obudziłam się zapłakana. Postanowiłam , że jak będę stawiała nagrobek Mężowi od razu postawię podwójny.
  11. Też mam złe dni , jakoś nie mogę znaleźć sensu dalszego życia,poza wychowaniem syna.Naprawdę przestało mi na czymkolwiek zależeć.Znowu płaczę. Mam pytanie.Czy ktoś z Was jest z Wielkopolski?Okolice Konina , Poznania?Chyba potrzebowałabym spotkać się z kimś , kto rozumie , porozmawiać , popłakać razem.I nie udawać ,że się trzymam.Czuję ,że powoli zaczynam wariować.
  12. \"Mówiła że naprawdę można kochać umarłych bo właśnie oni są uparcie obecni nie zasypiają mają okrągły czas więc się nie spieszą spokojni ponieważ niczego nie wykończyli nawet gdyby się paliło nie zrywają się na równe nogi nie połykają tak jak my przerażonego sensu nie udają ani lepszych ani gorszych nie wydajemy o nich tysiąca sądów zawsze ci sami jak olcha do końca zielona znają nawet prywatny adres Pana Boga nie deklamują miłości ale pomagają znaleźć zagubione przedmioty nie starzeją się odmłodzeni przez śmierć nie straszą pustka pełną erudycji nie łączą świętości z apetytem bliżsi niż wtedy kiedy odjeżdżali na chwilkę przechodzą obok z niepostrzeżonym ciałem ocalili znacznie więcej niż duszę\" /Marina/ dla Ciebie i dla wszystkich.Ja wierzę i w sny i znaki i w to,że Mój ukochany czeka na nas. Mam na imię Danka.
  13. /Marina/ już kilka razy o tym pisałam,nie chcę się powtarzać.Ale pomyśl , nawet analizując wszystko co się dzieje w naszym życiu,tak na trzeźwo ,to powiedz czy dochodzisz do wniosku ,że nasze życie na ziemi nie prowadzi do jakiegoś celu.I czy wystarczy Ci ,że tym celem ma być przekazanie genów następnemu pokoleniu , a potem gnicie na cmentarzu.Bo ja od czasu dłuższego, w kólko analizuję to co się dzieje,to co się wydarzyło, i wszystko łączy się ze sobą w jakiś sposób.I to nie może być przypadek.I to wszystko musi mieć jakiś głębszy sens,bo inaczej po co to wszystko????
  14. /samotny/ mówiłam - Twoja Żona jest i kocha Cię nadal.Ja wiem ,że to trzeba od czasu do czasu poczuć, bo chociaż ja wierzę i czuję czasami też jest mi źle.Ale wierzę.Mój Mąż mi obiecał , we śnie mi powiedział:"Jestem z wami.Zawsze".Oni są , tylko nie możemy ich zobaczyć.
  15. /agun/ ja się przestałam bać czegokolwiek.Jedyny strach jaki został to strach o naszego syna.Co będzie jeżeli coś mi się stanie.Dlatego myślę sobie , że jeżeli miałoby mi się coś stać , to lepiej by było gdyby stało się nam coś razem. Przestałam się bać śmierci , przyszłości , tego że stracę pracę.Zdrowa byłam jako dziecko , od 14 roku życia choruję,dbam o siebie jak potrafię.Wiem ,że jeżeli coś się mi stanie,nasz syn nie zostanie sam,jest teściowa , moja mama , moja siostra.Ale boję się o to jak on będzie się czuł.Widzę jak on teraz cierpi , wiem jak mu ciężko , jak on się boi.Od smierci Męża staram się mu tłumaczyć,żeby się nie bał , że nie możemy żyć w strachu.Nie wiemy co będzie jutro.Nikt nam nie zagwarantuje ,że będzie dobrze czy źle.Nikt nie potrafi tego przewidzieć.Po prostu musimy jakoś żyć.
  16. /clemantis/ ja też chcę spisać testament.Moja siostra to zrobiła.Poszła do notariusza,zapłaciła chyba 60zł.Ja na razie napisałam listy do mojej mamy , teściowej i siostry.Schowałam w szafce,ale chcę je dać mojej siostrze.Tak na wszelki wypadek.Sami wiecie , nie znamy dnia ani godziny.Ja o każde pieniądze należne naszemu dziecku muszę się bić z urzędami.Bo kiedy Mąż zakładał polisę , nikt mu nie powiedział ,że uposażonym nie pwoinno być nieletnie dziecko.Zrobił więc w połowie mnie uposażoną w połowie naszego syna.I teraz o każde pieniądze muszę walczyć w sądzie.W imieniu dziecka muszę zakładać sprawę o wypłatę należnych mu pieniędzy.Płakać się chce.Wszyscy traktują mnie jakbym kogoś chciała okraść. Spiszę testament i będę miała z głowy.
  17. Też mam gorsze dni , dziecko leży z anginą ja z grypą.Nie mogę od wczoraj jechać na cmentarz,nie wiem jak długo wytrzymam.Jutro muszę jechać.Zawsze jak chorowałam Moje Kochanie się mną zajmowało.Wczoraj wieczorem nie mogłam ani ręką ani nogą ruszyć.Dziecko też leży i kaszle,w domu bałagan , bo nie mam siły posprzątać.Teściowa wczoraj przyjechała zrobiła nam zakupy,a mi się tylko płakać chce.Niech czas płynie szybciej.Straszne to wszystko.
  18. /Marina/ a po co Ci czyjeś dowody.Napisałaś ,że Twoja Mama dała Ci taki znak.Czy to nie wystarczy?
  19. Jeszcze muszę napisać.Odkąd po śmierci Męża wróciłam z synem do domu , ciągle przepalają mi się żarówki.W przedpokoju już cztery razy wymieniałam halogeny, w nocnej lampce też cztery razy żarówkę .Dzisiaj przepaliła mi się żarówka w okapie nad kuchenką.Dziwne to takie.Co wymienię żarówkę to się inna przepala.
  20. Ja czasami nadal czuję się źle i płaczę , ale to chyba bardziej z tęsknoty , z powodu tego , że nie mogę porozmawiać z Moim Mężem , mówię do Niego ale On nie odpowiada.Pamiętam Jego słowa , kiedy tak strasznie płakałam i mówiłam Mu , żeby nie odchodził bo ja bez Niego nie mogę żyć , On powiedział , żebym z Nim rozmawiała jak Go już nie będzie,On może mi nie odpowie , ale na pewno będzie słyszał.I wiem ,że słyszy.Wiem ,że nadal kocha , bo mi to we śnie powiedział.Zaraz po śmierci śnił mi się codziennie , teraz przychodzi raz w tygodniu czasami rzadziej.Może dlatego , że ja się uspokoiłam , nadal płaczę ale już nie tak strasznie , osiagnęłam jakiś spokój chyba właśnie przez to wszystko co się działo co mi się śniło.Nadal mi Go bardzo brakuje , z każdym dniem bardziej , nadal pytam/ dlaczego??/ bo pogodzić się z tym nie pogodzę , ale wiem ,że każdy dzień , to jeden krok bliżej do Niego.To jest jak oczekiwanie na prezent czy nagrodę.Wiem ,że na kiedy zrobię ostatni krok Mój Karol mnie przytuli , a ja Mu powiem jak strasznie za Nim tęskniłam.I znając siebie będę ryczała jak dzieciak. \"...unosił się nad piaskiem i nad molo,i nad namiotami i wieżyczkami na placu,płynąc w powietrzu w stronę wielkiego,białego koła,gdzie w wagoniku , kołysząc się lekko , siedziała kobieta w żółtej sukni - jego żona,czekająca na niego z wyciągniętymi ramionami.On też wyciągnął do niej ręce i zobaczył jej uśmiech, a głosy zlały się w jedno słowo pochodzące od Boga : DOM.\" piękne zakończenie jednej książki , wszystkich nas to czeka.Pozdrawiam.
  21. /Ewa/To nie wymysł Twojej wyobraźni.Oni naprawdę są z nami.Ja w to wierzę./Anielina/ o tym pisała i inni.Ja wierzę w moje sny,wierzę w to co się czasem dzieje , wierzę , bo Mój Mąż mi obiecał.Nasi Bliscy są z nami , czuwaja nad nami i czekają na nas.To tylko kwestia czasu i znowu będziemy razem.Wiem , że czasami jest trudno , inni są sceptyczni i patrzą na nas jak na dziwaków,ale przecież my nie chcemy nikogo "nawracać" czy przekonywać.Dopóki człowiek nie przeżyje czegoś takiego na własnej skórze , pewnie nie uwierzy.Cieszę się , że nie boicie się pisać o takich rzeczach.Wiem , że tak jest naprawdę , bo ja też przezyłam coś takiego.I to nie są przypadki.Nic się nie dzieje przypadkiem.
  22. /zarembiszowa/ my wszyscy tutaj kogoś straciliśmy.Ja straciłam Męża , inne kobiety też,jeszcze inne straciły dzieci,rodziców,/samotny/ - Ukochaną Żonę, inni rodzeństwo.Wszystkich nas tutaj łączy ból po stracie.Jeżeli chcesz jakiejś pomocy, napisz o tym.Są tutaj ludzie , z którymi rozmowa bardzo pomaga.Czasami wtrącają się tacy , co tylko starają się dobić , ale takich ignorujemy.Pisz , postaramy się pomóc , doradzić albo pocieszyć,chociaż po stracie najbliższych , nie ma takich słów czy gestów , które byłyby w stanie pocieszyć.Przynajmniej mnie.Pozdrawiam Wszystkich.
  23. Dzisiaj miałam ciężką noc.Nie mogłam spać,wzięłam tabletkę na sen i dalej nie mogłam spać.Patrzyłam na zdjęcie Męża i płakałam.W końcu nad ranem usnęłam.Obudził mnie syn ,bo go głowa bolała.Zmierzyłam mu temperaturę - 39,5.Wizyta u lekarza dopiero na 14.30,do szkoły nie poszedł a w międzyczasie jeszcze kaszel i wymioty doszły.Chyba angina.Przeczuwałam coś i pewnie dlatego taką niespokojną noc miałam.A już tak długo nie chorował.Z tego co pamiętam ostatni raz był u lekarza chyba rok temu.Stres robi swoje nawet u dziecka. Trzymajcie się , pozdrawiam.Nic tylko usiąść i płakać.
  24. /samotny/ ja się kieruję słowami , które mam zawarte w stopce.Gdzieś je w necie znalazłam. Kiedy idę coś kupić dla siebie, myślę w czym podobałabym się najbardziej Mojemu Mężowi.Kiedy staram się dobrze wyglądać mówię "Dla Ciebie Kochanie".Wiem ,że On patrzy i jest zadowolony i mówi tak jak zwasze mi powtarzał "Moje kochane kobiecisko".Może to chore , ale mi pomaga.
  25. http://czytelnia.onet.pl/0,6202,0,1,nowosci.html już kiedyś polecałam.Przeczytajcie.
×