Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Płatek

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Płatek

  1. Nie myślisz głupio.Ja cały czas wierzę , że Mój Mąż jest z nami cały czas.Obiecał mi to.Śniło mi sie kilka razy , że mnie o tym przekonywał.Mówił \"Pamiętaj zawsze tam gdzie ty tam i ja.Nieobecny ciałem ale duchem.\" Innym razem mówił ,że jest z nami kiedy wychodzimy z domu , kiedy wracamy , kiedy jemy , śpimy , oglądamy telewizję.I ja wierzę w te sny.Jestem wariatką???Może.Ale i tak wiem , że On jest.
  2. /aska.asia/ w Twojej sytuacji jedynie opieka społeczna , urząd gminy przychodzi mi do głowy.Są instytucje pomagające kobietom w trudnych sytuacjach życiowych.Musiałabyś się dowiedzieć , gdzie w Twojej miejscowości , czy gminie znajduje się coś takiego, i tam się zgłosić.Oni mają nawet radców prawnych , którzy pomagają załatwiać różne sprawy urzędowe.Poszukaj takiej instytucji.Tam Ci pomogą.
  3. Tak , życie bez miłości jest wegetacją. Już o tym pisałam , że Mój Mąż bardzo często mi się śni.Przed śmiercią obiecał mi , że będzie do nas przychodził.I robi to.Krótko po jego śmierci , płakałam i tak bardzo prosiłam , żeby mi dał jakiś znak , że nadal nas kocha, że pamięta i jest blisko.A potem mi się przyśniło,że widziałam Go rozmawialiśmy i mi powiedział :\"Pewnie , że Was kocham.Nic sie nię zmieniło.\"Niektórzy z Was pewnie pomyślą , że jakaś nawiedzona i dziwna jestem,ale ja wierzę , że to On przychodzi . Naprawdę , przecież tak jak ktoś tu napisał , w tym wszystkim , całym naszym ziemskim życiu musi być jakiś głębszy sens , a nie tylko jedzenie , spanie , rozmnażanie.Musi być coś więcej . I ja wierzę , że jest.
  4. /aska.asia/jeżeli twój Mąż pracował pozbieraj dokumenty i staraj sie o rentę po Tacie dla dzieci.Poza tym jeżeli twój Mąż był ubezpieczony bedziesz miała pieniądze z polisy męża , dzieci też dostaną pieniądze.Bardzo mnie to denerwowało i dobijało dodatkowo , że dostanę pieniadze bo Mój Mąż umarł.Ja wiem , że od tego są polisy na życie , ale to jest straszne.Oddałabym wszystkie te pieniądze , swoją polisę , wszystko co mamy , byleby Mój Mąż wrócił.
  5. Dziekuję za miłe słowa.Ja sie naprawdę staram,wychodzę z domu , z dzieckiem spędzam dużo czasu , odprowadzam do szkoły , przyprowadzam ,rozmawiamy.Proponawały mi i mama i teściowa żebym przeprowadziła sie do którejś z nich, ale ja nie chcę.W domu czuję obecność Mojego Męża,tutaj czuję się najlepiej.Tutaj byliśmy szczęśliwi tyle lat,tu urodziłam naszego synka.Nie chcę się tego pozbywać.Czułabym się tak jakbym uciekała przed tym co było , żeby zapomnieć.A ja nie chcę zapominać.Ja wiem , że lepiej nie będzie już nigdy.Będzie inaczej.Tak jak pisze/samotny/ nauczę się żyć z bólem i tęsknotą. /Ja1967/ wiem , że tam , gdziekolwiek to jest jest lepiej.I naprawdę wierzę , że Mój Mąż czeka tam na nas.Ale kiedy sobie przypomnę jak On bardzo kochał życie tutaj z nami , jak płakał z nami kiedy było już wiadomo , że nie ma szansy na leczenie , kiedy nasz syn opowiada jak bardzo prosił Boga , żeby Tata wyzdrowiał , to nie wytrzymuję.My żyliśmy w swoim świecie , gdzie było bezpiecznie , kochaliśmy się niezależnie od wszystkiego.Nikt mnie tak nie rozumiał i nie dał mi takiego poczucia bezpieczeństwa , co właśnie Mój Mąż.Nawet moja mama.A teraz naprawdę , mimo że jest i mama i teściowa , mam brata i siostrę , czuję się jakbym została z naszym synkiem zupełnie sama na świecie.I przeraża mnie to co będzie , jeżeli mi coś się stanie.Życie może skończyć się w każdej chwili.Ja się o siebie nie boję, nie boję się umrzeć.Ale jest nasz syn.
  6. /danka/ nie wiem , może w twojej sytuacji rzeczywiście najlepsza na początek byłaby terapia w szpitalu.Chociaż tam też dostaniesz leki , po których jako tako będziesz funkcjonować.Ale będziesz pod stałą kontrolą.Mi też rozmowy z psychiatrą chyba nie tyle pomagają co tabletki , które mi przepisuje.Czuję się jak w pułapce , wiem że trzymam się tylko dzięki tabletkom.A co będzie jeżeli lekarz kiedyś każe mi przestać je brać???Też mam huśtawki nastroju,od agresji przez jakąś obojętność , aż po załamanie.Moja mama na każdym kroku panikuje.Też w zeszłym tygodniu wezwała do mnie pogotowie,zabrali mnie do szpitala i tego samego dnia wypuścili.Jak mnie zabierali to od razu zadali pytanie czy to próba samobójcza.Wszystkim tłumaczę , że jakbym chciała się zabić to bym to zrobiła zaraz po śmierci Mojego Męża,położyłabym się obok niego , wstrzyknęła sobie całą fiolkę insuliny i byłoby z głowy.Ale tego nie zrobiłam.Będę przeżywać,płakać i muszą się do tego przyzwyczaić.Będę mówiła , że nie chcę żyć , że mam wszystkiego dosyć. I jeszcze te cholerne święta.Przepraszam , ale mam dosyć reklam świątecznych , filmów w telewizji,piosenek i całej reszty.Nie mam ochoty ubierać choinki,piec placków i udawać , że są Święta.Jeszcze moja mama poczuwa się , żeby mi życie dalej układać.Już zaplanowała co i jak.Nie pomagają tłumaczenia , że jestem dorosła.Mam wszystkiego dosyć.Chyba już do końca życia będę egzystować na tabletkach , bo bez nich chyba oszaleję.
  7. Tak dostałam cudownego Męża , kocham Go tak że aż boli.Ale dlaczego Już Go nie ma,dlaczego nasz syn nie będzie dorastał z Tatą???Są ludzie , którzy nie chcą żyć.On tak bardzo chciał.Miałam szczęście w życiu , ale tylko przez chwilę. Cały czas mi się śni , wiem że On przychodzi do nas , bo tak obiecał. /kresqwka/ ja cały czas nie mogę zrozumieć , wytłumaczyć tego wszystkiego co się dzieje.Są momenty , kiedy czuję spokój.Wiem , że wtedy Mój Mąż jest bardzo blisko.Ale czasami mam wrażenie , że wariuję.Chociaż może obłęd byłby najlepszym wyjściem.Nie mysleć,nie rozumieć.Wegetować.Ale mimo wszystko , ja naprawdę wierzę , że On czeka na nas.Może jestem nawiedzona,może to już są początki obłędu.Nie wiem.Ale czuję i wierzę.
  8. Dlaczego jedni mają wszystko , zdrowie , pieniądze , szczęście i jeszcze im źle.Ja też ciągle nie mogę zrozumieć , dlaczego akurat my???Nadal wszystko wydaje się takie nieprawdziwe.Patrzę na zdjęcia i tak bardzo tęsknię.Nawet nie mieliśmy szansy , żeby cokolwiek robić.
  9. Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy, Że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem, I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie. A wszystkie rzeczy, które tutaj znałem, Są niby ogród, kiedy stoisz w bramie. Wejść tam nie można. Ale jest na pewno. Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli, Jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejedną W ogrodzie świata byśmy zobaczyli. Niektórzy mówia, że nas oko łudzi I że nic nie ma, tylko się wydaje, Ale ci właśnie nie mają nadziei. Myślą, że kiedy człowiek się odwróci, Cały świet za nim zaraz być przestaje, Jakby porwały go ręce złodziei. Ja wierzę , że Mój Ukochany czeka na nas.I że śmierć to naprawdę nie koniec.Bo inaczej jaki sens byłby w życiu???Podtrzymanie gatunku???
  10. Dziękuję.Ja wiem , obiecałam Mężowi ale czasami mam po prostu ochotę położyć się i nie obudzić. http://pl.youtube.com/watch?v=EXEfg4-9BnY Ta wczorajsza wizyta w szpitalu mnie dobiła.Kiedy zobaczyłam ten oddział wszystko wróciło , jakbym w głowę czymś dostała.On jeszcze niedawno był z nami.
  11. I najgorsza jest ta bezsilność,człowiek czuje się jak w pułapce bez wyjścia.Kręcisz się w kólko i nie wiesz co ze sobą zrobić.
  12. Ja muszę dużo mówić , pisać.Z naszym synkiem nie o wszystkim mogę porozmawiać.Nie o wszystkim mogę mu powiedzieć.On ma dopiero 10 lat.Nie wszystko rozumie.A i ja nie mogę go obarczać moimi obawami.Kiedy tutaj napiszę wiem , że nawet jak nikt nie odpowie to ktoś to czyta i rozumie. Boję sie o naszego synka , widzę że przy jakiejś takiej mechanicznej wegetacji trzyma mnie jakaś cieniutenka nić , coraz cieńsza.Sami wiecie , jakim bólem jest wstać rano i zrobić cokolwiek.Najchętniej nie wstawałabym z łóżka.Mam takie wrażenie , że wszystko dzieje sie obok mnie i za chwilę stanie się coś złego(?!).Ale się kompletnie nie boję , nie obchodzi mnie to.
  13. http://pl.youtube.com/watch?v=u2ih86J3Czw&feature=related
  14. /ayak/ ja chodzę do psychiatry, inaczej chyba by mnie już nie było.Nie wiem czy rozmowy coś dają,mi dużo dają leki. /samotny/ja naprawdę nie myślę już nawet o dniu jutrzejszym.Byłam w szpitalu u teściowej , niby wszystko z nią w porządku.Ale co bedzie dalej??? Kiedy od niej wychodziłam , musiałam przejść obok oddziału , gdzie umierał mój Mąż.Drzwi były otwarte.Miałam ochotę wejść i Go szukać.I nagle zrozumiałam bezsens tego.Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu.W drodze płakałam.Nawet nie wiem jak dojechałam.Ja wiem , że mamy syna i dla niego muszę być silna , ale nie potrafię.
  15. /kolare/ masz rację.W naszej sytuacji , życie nie ma żadnego sensu.Po co żyć???Żeby czekać na następną śmierć???Ja się już nie boję , ale mam jeszcze dziecko.On bardzo wszystko przeżywa,a mi jedyne co pozostało to strach o niego.Co będzie jeżeli i mnie zabraknie.On ma 10 lat.Ja od 20 lat nieuleczalnie choruję.Zawsze myślałam , że to ja pierwsza umrę.Mój Mąż zawsze był zdrowy , silny do samego końca.Kiedy był , byłam spokojna ,bo wiedziałam , że On sie dobrze zaopiekuje naszym synkiem.A teraz brak opieki i obawa co będzie z dzieckiem.
  16. /Ineska/ jeżeli to Twój Tato to przecież nie ma się czego bać.Możesz być pewna , że Cię nie skrzywdzi. Ja bardzo chcę , żeby mój Mąż do mnie przychodził.Obiecał mi to.I od czasu Jego śmierci przestałam bać się czegokolwiek.Naprawdę.Czasami sama sobie się dziwię.
  17. No właśnie.Pani słowa "Ludzie umierali i umierać będą".Więc co za różnica czy przez chorobę umrą , czy przez koniec świata???Dla mnie żadana , a Pani trochę się plącze w swoich wywodach.
  18. Nie macie takiego wrażenia , że wszystko zmierza w złym kierunku?Że wszystko jest poprzestawiane , nie tak jak być powinno?Nie mieszkam w dużej miejscowości , a wczoraj jak byłam na cmentarzu były cztery pogrzeby.
  19. A ja się zastanawiam , co się jescze złego wydarzy.Nic już mnie nie zdziwi.Dzisiaj moja teściowa miała usuwany guz z jajnika.Nie wiem co będzie dalej .Naprawdę.Nic już nie ma sensu.Czekam kto umrze następny z mojej rodziny.Ogarnęło mnie jakieś odrętwienie,zupełna bezsilność.
  20. /samotny/ ładny cytat , ale się z nim nie zgadzam.Ja cały czas powtarzałam Mojemu Mężowi , że jest moim ideałem.Moim idealnym mężczyzną.Wiedziałam , co mogę stracić i dlatego byłam zaborcza , zazdrosna i czasami wariowałam.A On mi wszystko wybaczał , bo wie jaka jestem i jak Go kocham.
  21. Patrzeć nie znaczy widzieć Widzieć nie znaczy dostrzec Że w życiu o to idzie By było jak najprostsze. A strumień przepływa jak rzeka Sam z siebie on płynąć tak umie A ja tu przy Tobie poczekam Aż świat ten choć trochę zrozumiem. Kwitną też kwiaty, choć kwiatom Nikt wiedzy nie wpoił w tym względzie A ja dziś dziękuję Ci za to, Że byłeś, że jesteś. Że będziesz.
  22. /Aga/ tego nie da rady zrozumieć , zaakceptować , pogodzić się z tym.Nie ma takiej możliwości,przynajmniej dla mnie.Nie wiem jak pocieszać , jak pomóc.Żadne słowa ani gesty nie pomogą. Możesz byc pewna , że Twoja Mama wie jak bardzo ją kochasz.Teraz nasi Bliscy znają każdą naszą myśl.I wiedzą o wszystkim.
  23. Są \"rodziny\" , które się nienawidzą , biją , zdradzają , zabijają dzieci.I tacy dożywają późnej starości.A my???Ktoś może powiedzieć , że 13 lat to długo.Jak dla mnie to o wiele za krótko.Już pisałam , że Mój Mąż jest miłością mojego życia.Dzieliło nas wiele , ale byliśmy razem na przekór wszystkim i wszystkiemu.I nawet jak było źle , bo stracił pracę , bo brakowało pieniędzy , zawsze staliśmy murem jeden przy drugim.Zreszta ja Mu powtarzałam , że jeżeli będzie taka potrzeba pójdę za Nim na koniec świata, będę mieszkać pod mostem,byle tylko byśmy razem tam byli.Wiem , że On nas też kochał i kocha nadal.Będę się powtarzać , ale życie(?) , los(?) nie jest sprawiedliwe.
  24. /ona / jeżeli 75 to twój rok urodzenia to jesteśmy w tym samym wieku.Rozumiem Cię , ja z Moim Ukochanym też byliśmy razem prawie 13 lat.My mamy syna.Ma 10 lat.Jeżeli by go nie było nie wiem co bym zrobiła.Już kiedyś o tym pisałam.Mój Mąż poszedł do szpitala 1 listopada, a 5 umarł.Też byłam przy Nim gdy umierał,On wiedział o tym.Powiedziałam Mu , że nigdy Go nie zostawię.Mieszkałam z Nim w szpitalu.Dali nam nawet izolatkę , żebyśmy mogli być razem.Obiecaliśmy sobie , że zawsze będziemy razem,On będzie do nas przychodził,ja będę do Niego mówić.On mi obiecał ,że nawet jak nie odpowie to na pewno będzie słuchał.I mam mówić do Niego. Wiem jak jest trudno,czasami się zastanawiam czy to co się dzieje dookoła mnie to jest prawda czy moje wymysły.Nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć,zrozumieć. Ja potrafię o tym mówić i pisać.Pomaga mi to??Może bardziej pomaga mi świadomość,że nie tylko ja cierpię , bo czasami właśnie tak czuję.Że wszyscy dookoła są szczęśliwi.Tutaj widzę , że nie jestem sama.
×