Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Płatek

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Płatek

  1. Witam serdecznie. Od paru dni tylko czytam co piszecie.W Waszych wpisach jest zawarte wszystko to co czuję.Pewien spokój zrozumienie , z drugiej strony niewiara w to co się dzieje.Śmiech , łzy , żal i przede wszystkim ogromna miłość i tęsknota.Tak bardzo chciałabym usłyszeć głos Męża Parę dni wolnego-pustka , którą staram się jakoś wypełnić.Syn ma jeszcze szkołę , ale zaraz się skończy.Nie mam pomysłu na wakacje.Nie wiem co będziemy robić.Syn bardzo zapalił się do jazdy konnej , więc tak 2 razy w tygodniu będziemy w stadninie.Mi też bardzo podoba się jazda konna , nie myślałam że to tak męczy.Ale to jest takie przyjemne zmęczenie.A konie to takie cudowne stworzenia. Pozdrawiam Wszystkich i \"starych\" i \"nowych\".Dobrze ,że jest ten topik , chociaż wolałabym ,żeby nas tutaj nie było. A ten świat jest dziwny , jedni starają się , zabiegają o szczęście i tracą wszystko - inni świadomie rujnują sobie życie.Jak w tym wszystkim znaleźć jakiś sens , porządek?
  2. Witam serdecznie. /samotny/ dobrze że się odezwałeś. Wiecie , ja cały czas mam wrażenie ,że to moje życie TERAZ to jest taka zabawa w życie , dom .Tak jak za czasów dzieciństwa.Wszystko jest takie sztuczne,jakbym w kółko oglądała ten sam film.Czasami mnie to nudzi , denerwuje , wtedy płaczę , znowu jestem zła na wszystko i wszystkich.Wiecie takim jedynym stałym punktem codzienności , jest wizyta na cmentarzu , niezależnie od pogody.I też mam wrażenie , a nawet taką pewność ,że On wyjechał i nie wróci , ale my pojedziemy kiedyś do Niego.Bo nasze życie to jest wędrówka,najpierw wędrowaliśmy razem , potem dołączył do nas syn , teraz ja wędruję razem z synem do Męża.Nie wiem kto pierwszy się z Nim spotka.Ale jestem pewna ,że jest tak jak napisał ks.Twardowski Bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej niektórzy umierają - to znaczy już wiedzą miłości się nie szuka - jest albo jej nie ma nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek są i tacy co się na zawsze kochają i dopiero dlatego nie mogą być razem jak bażanty, co nigdy nie chodzą parami Można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie Nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem x.J.Twardowski
  3. /Joanna/ ja wiem ,że dam radę tylko dobija mnie to ,że jeden problem się kończy - a już zza rogu wychyla się następny.Czasem nie mam już siły i wszystko zaczyna mi \"zwisać\".Bo wszystko w tej chwili jest tak mało ważne.Ale i tak trzeba to załatwić. /Angie/ trzymaj się i wspieraj Mamę.Cokolwiek by się nie działo.W takich chwilach musimy w sobie znaleźć siły , żeby pomóc Najbliższym.Oni przed nami udają silnych,ale nie zawsze tacy są.Musimy być przy Nich.Zresztą na pewno sama o tym wiesz.
  4. /samotny/ rozumiem Cię doskonale.Ja dzisiaj leżę w łóżku przed telewizorem,syn ma towarzystwo kolegów.Ja wstałam , wyszłam z psami na spacer , wszędzie dokoła spacerowicze , rodzice z dziećmi, a ja od kilku dni mam taki smętny nastrój.Wieczorem pojadę na cmentarz , wejdę do koleżanki do szpitala.Jutro będę miała ciężki dzień i to mnie dodatkowo dobija.Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Trzymajcie się Wszyscy.
  5. /samotna/ dzisiaj czuję to samo co Twoja koleżanka - życie po prostu boli.Rano wstałam , odwiozłam syna do szkoły , wróciłam do domu , spojrzałam na zdjęcie Męża i ryczę.Wiem ,że niektórzy z Was są na początku tej strasznej drogi - bez Najbliższych,bardzo cierpicie.U mnie to ponad 7 miesięcy , myślałam ,że powoli przyzwyczajam się do tego ,że Jego fizycznie już nie ma , ale tak nie jest.Z jednej strony wiem ,że On nas kochał i kocha nadal , ale z drugiej strony...Moją koleżankę mąż zostawił , kiedy była w ciąży.Odszedł do innej.Przez wiele lat nie utrzymywał kontaktu z własną córką,bo nowa żona mu zabroniła.Ostatnio ta koleżanka mi uświadomiła , że Mój Mąż nie miał wyboru.Jej miał.I wybrał - porzucił własne dziecko.Ona musiała jakoś tłumaczyć córce gdzie jest tata.Powiedziała mi ,że łatwiej byłoby jej powiedzieć,że umarł , niż że nie chciał ani jej ani mamy.Ma rację. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.Może jutro będzie lepiej.
  6. /crazy/ to nie tak.Ja czasem chcę coś napisać , każdemu z osobna , ale czytając wypowiedzi Wszystkich po kolei robi mi się taki mętlik w głowie.Czasem siadam przed komputerem i po prostu nie wiem co napisać.Po raz kolejny musiałabym napisać ,że życie nie jest sprawiedliwe , widzimy to na każdym kroku , że mi przykro ,smutno i źle.Nie pocieszę Cię w ten sposób , a nie chcę żebyś była jeszcze bardziej zdołowana.Ktoś tutaj napisał ,że czas leczy rany.Widzisz niektórym czas pomaga zapomnieć o bólu. Wiesz alkohol nie jest wyjściem.Masz prawo być zła na wszystko i wszystkich , masz prawo płakać , nie radzić sobie.Ale nie ratuj się alkoholem.To do niczego dobrego nie doprowadzi.Ja wiem ,że to ostateczność , ale poszukaj lepiej pomocy u psychologa , psychiatry.Z własnego doświadczenia wiem ,że oni naprawdę pomagają.Porozmawiaj szczerze z narzeczonym,przecież jeżeli planujecie wspólną przyszłość , to On Cię kocha.Może nie do końca wie jak z Tobą w tej chwili rozmawiać , jakiej pomocy od Niego oczekujesz.I wierz mi to nie jest tak że nikt nie chce Ci odpisać.Po prostu czasem nie wiadomo co napisać.Ale czytamy i wiemy co czujesz.Każde z Nas tutaj przechodzi przez to samo co Ty.
  7. Witam . Ja dzisiaj spędziłam czas poza domem.Mimo nienajlepszej pogody pojechaliśmy na zawody konne - ja , nasz syn , moja siostra , i dwie nasze koleżanki-czyli stała ekipa.Było fajnie ,wypogodziło się , wyszło nawet słońce.Konie to piękne zwierzęta , bardzo przyjemnie się na nie patrzy.Są takie ciepłe , i te oczy ,jakby wiedziały co czujesz co myślisz. Zawody skończyły się o 17,jedna z koleżanek zaprosiła nas do siebie na kolację,pojechałyśmy i dopiero wróciłam do domu. /kruszynka/ bardzo dobrze ,że wyniki syna nic nie wykazały.Życzę Ci ,żeby było tak jak najdłużej ,żeby zawsze były dobre na ile to możliwe.Pewnie jeszcze niejedna walka przed Tobą , o syna , o badania , o leki.Wiedz ,że zawsze jesteśmy tutaj.Ja doszłam do takiego etapu , że jeżeli któreś z Was dłużej się nie odzywa , zaczynam odczuwać niepokój.Wiem ,że to może głupie , ale jeżeli kogoś z Was by tutaj zabrakło,to tak jakby nasza samotność się pogłębiła,zabrakłoby osoby która rozumie,tak jakby świat znowu się skurczył.Przepraszam , ale jakaś taka melancholia mnie naszła. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.
  8. Witam. Cały czas pada.Już chyba od tygodnia.Dzisiaj od rana świeciło słońce , myślałam że to już koniec brzydkiej pogody, a tu znowu leje.Taka płaczliwa pogoda.Nic się nie chce tylko spać.Chociaż przy takiej pogodzie przyjemnie jest na cmentarzu.Nie ma ludzi,można spokojnie posiedzieć , skupić się,jedyny odgłos to deszcz tłukący o parasol i świergot ptaków. Wczoraj o 14.20 minęło 7 miesięcy. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.Trzymajcie się.
  9. Widać ,że zbliżają się wakacje , dzieci mają więcej wolnego.Czasami żal nawet czytać.W pewnym momencie straciłam wątek. Ludzie , żyjcie swoim życiem i dajcie żyć innym.Macie całą kafeterię,znajdźcie sobie jakiś temat.Czy ktoś Was zmusza ,żeby czytać,odpisywać właśnie nam.
  10. /Jola/ masz rację , każda śmierć kogoś boli.Czy umrze nawet jeszcze nienarodzone dziecko czy 90 letni staruszek - zawsze ktoś będzie po nich płakał.Ale chyba najgorzej jest właśnie kiedy umiera dziecko.Kochamy je od pierwszego dnia kiedy dowiadujemy się ,że będzie,chronimy , dbamy o nie.I nagle okazuje się ,że nie potrafimy go ochronić przed jednym - tym najgorszym.Bezsilność , ból , żal do wszystkich , pytania bez odpowiedzi , bo na takie coś nie ma odpowiedzi.Jak to możliwe , przecież ono nawet nie zaczęło jeszcze żyć takim pełnym życiem.Jaki jest sens tego wszystkiego?Zostaje pustka. Ja cierpię po śmierci Męża, i nie jestem w stanie wyobrazić sobie co czuje matka , która traci dziecko.Staram się o tym nie myśleć.Ale niestety myślę.I wiem już ,że takie straszne rzeczy nie dotyczą tylko innych.Kiedyś tak było , chyba każdy z nas tak myślał.Staram się to wszystko jakoś poukładać i zrozumieć , ale to nie jest wcale proste.Została wiara i tylko tego się trzymam. Pozdrawiam.
  11. Dzięki Wszystkim za dobre słowo.Mnie na początku te pomarańczowe wpisy drażniły , w tej chwili , tak naprawdę mnie to w pewien sposób bawi.Bo to jest tak jak rozmowa z dzieckiem.Kompletne niezrozumienie i plątanie się w wypowiedziach.Jak mu się napisze ,że ma rację to długo musi myśleć , żeby znowu wymyślić coś nowego, co jego zdaniem wywoła jakąś reakcję.Wszystko byłoby ok,tylko że moim zdaniem ten topik to akurat nie jest odpowiednie miejsce na takie zabawy słowne. Więc żegnamy Pomarańczkę i życzymy udanego życia.Żeby nigdy nie musiała opisywać tutaj swoich przykrych doświadczeń.
  12. A teraz tak na poważnie.Nikt tu nie chce być traktowany jak zgniłe jajo.Ale z drugiej strony przyjmijcie do wiadomości ,że my tutaj czujemy potrzebę wygadania się,czasem nawet wypłakania.Nie wierzę ,że Wy którzy się czepiacie jesteście tacy idealni , że wszystkim sobie radzicie.Gdybyście nam napisali choć parę słów o sobie wtedy łatwiej byłoby nam rozmawiać.A tak, czasem może nawet często, reagujemy emocjonalnie , bo niestety ale w tej chwili naszym życiem kierują właśnie emocje.I niestety najczęściej nie te dobre.
  13. Kiedyś /Jania/ założyła topik o tym jak radzą sobie samotne matki.Poszukaj , przeczytaj.Ubawisz się po pachy.
  14. Mam dystans.Inaczej bym z Tobą nie rozmawiała.Tylko właśnie nie wiem czy to zdrowa fascynacja czy mam się bać./Jania / jest ok.Już pisałam , że ją lubię.Kiedyś sobie pogawędziłyśmy na mój temat.Nie mam jej za złe,chociaż też różne dziwne rzeczy wypisuje.Ale podoba mi się jej poczucie humoru.Kiedy ona coś pisze to przynajmniej wiem z kim mam przyjemność rozmawiać.
  15. http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3723168&start=150 tutaj jeszcze piszę.Poczytaj.Też jest się na pewno do czego przyczepić.Pozdrawiam i wkurzającej lektury życzę.
  16. /Adriann/ ja wiem ,że Ty i jeszcze wiele osób tutaj mnie rozumie.I wiem też ,że są tacy, których irytuję.Świat jest taki ,że nigdy nie będziemy pasować wszystkim.Mamy różne charaktery, każdy inne zapatrywania na różne sprawy , inaczej czujemy , inaczej myślimy.Ale nie piszemy tutaj po to ,żeby Ktoś nas oceniał.Ludzie oceniają nas na każdym kroku, tutaj jest miejsce ,taki azyl, gdzie możemy się wyżalić , wygadać.Jest tak jak napisała/MKNO/ ,czasem boimy się rozmawiać\"na żywo\" z ludźmi o tym co nas spotkało, bo mamy wrażenie ,że męczymy ich swoimi problemami.Dla nich życie płynie dalej - dla nas w pewnym sensie zatrzymało się na tym jednym dniu.Ktoś kto tutaj pisał ,że skupiam się na sobie , miał rację.W tej chwili skupiam się tylko na tym ,żeby jakoś żyć , żeby nasz syn miał w miarę normalne życie.Przecież chyba teraz właśnie o to chodzi.Zostałam synowi tylko ja,więc na czym mam się skupić.?I reszta niewiele mnie obchodzi.Nie obchodzą mnie sąsiedzi , opinia kogoś o tym co robię dobrze , co źle.Przecież nikomu nie robię krzywdy,bo nie wydaje mi się ,żebym kogoś skrzywdziła pisząc o tym co czuję.I jeszcze ta osoba jest anonimowa.Mogłaby się przedstawić , opisać choć troszkę swoją historię ,żebyśmy mogli ją poznać,postarać się zrozumieć.A tak to nawet nie wiem z kim rozmawiam.Może to jakiś małolat się nudzi i postanowił zabawić się czyimś kosztem .Trafiło na mnie.Dla mnie jeżeli rozmawiają ze sobą dorosłe osoby to nie po to ,żeby komuś dogryźć, kogoś obrazić.Rozmawiają po to ,żeby wymienić się poglądami , spojrzeć na sprawę z innej strony , jeżeli istnieje konflikt spróbować go w jakiś sposób rozwiązać.A w ten sposób tego się nie da zrobić.Jeżeli ten ktoś przeżył podobną tragedię,niech dołączy do nas,jeżeli nie , to moim zdaniem niepotrzebnie się wtrąca , bo sam nie wie jak to jest i o czym w ogóle pisze. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie. Znowu będzie o mnie , ale muszę Wam napisać ,że ostatnio nie lubię wolnego czasu.Postanowiliśmy z synem ,że będziemy w wolnym czasie jeździć na koniach.W pobliżu naszej miejscowości jest stadnina koni.Jeszcze jak żył Mój Mąż mieliśmy takie plany , ale nigdy nie było czasu.Praca,ciągle praca.Teraz jestem na zwolnieniu rehabilitacyjnym , syn niedługo będzie miał wakacje .Może przyszedł na to czas?
  17. /joanna/ nieporozumienie - /Adriann/ napisała do /do Płatka/ czyli do tego Kogoś kto pisał do mnie.
  18. Jestem zapatrzona w siebie - zgadzam się .Już kiedyś o tym pisałam.Po śmierci Męża stałam się w pewnym stopniu egoistką.Ciekawe dlaczego tak jest , każdy tutaj pisze o swoim bólu i o tym co czuje , a co jakiś czas ktoś się mnie czepia.Dlaczego?Nie wiem i mało mnie to obchodzi.Mam większe zmartwienia niż opinia o mnie anonimowej pomarańczy.
  19. Wszystko sprowadzam do siebie.Może i tak , ale w tej chwili czuję się jak większość osób tutaj.Nikt Ci nie każe czytać moich wpisów , nikt Ci nie każe mnie lubić czy nawet tolerować.Olewaj po prostu.Ty będziesz zdrowszy (zdrowsza) i ja też. Po tonie Twoich wypowiedzi mam wrażenie ,że Ty to sama Osoba która już kiedyś się mnie czepiała.Użyj sobie , na mnie nie robi to wrażenia.Pozdrawiam , miłej nocy Ci życzę :-)
  20. A zresztą po to jest topik.Co mam napisać co czuje moja sąsiadka z dołu?Jak ona sobie radzi?Piszę co ja czuję , mam opisać Twoje doświadczenia.Wyślij mi na maila swój życiorys to go opiszę na topiku.Będzie o Tobie i wtedy zapewne będziesz zadowolona(zadowolony) .Pozdrawiam.
  21. Nie czytaj co piszę - ignoruj.Czy ja Cię zmuszam???
  22. Ja mam wrażenie ,że wpadłam w jakąś nerwicę natręctw(?) , pewien rodzaj autyzmu(?) , sama nie wiem jak to nazwać.Wszystko musi być tak ja ja chcę.Zmiany mnie doprowadzają do szału,jeżeli coś nie idzie po mojej myśli - panikuję.Chyba po prostu boję się ,że stracę kontrolę nad wszystkim , nawet drobiazgami, tak jak w pewnym momencie życia straciłam to co miałam.Poukładane życie rozsypało się , i nic już nie jest tak jak być powinno.
  23. Nasz syn tez nie chce chodzić na cmentarz.Od śmierci Taty był tam może 3 razy.Ja Go nie zmuszam.Tłumaczę mu ,że Tata jest z nami , tak jak obiecał.Nie jestem zbyt religijna , ale wierząca.Wierzę ,że On jest obok. Dzisiaj miałam sen.Nie był przyjemny.Nie wiem czy to wina tego ,że nagrobek postawiłam, czy czegoś innego.W tym śnie, nawiedzał mnie jakiś duch, gdy przychodził ja się dusiłam,byłam jakby zamknięta w czymś , nie mogłam oddychać.Czasami nawet mogłam go dotknąć - chociaż nie widziałam.I wiedziałam ,że to nie jest Mój Mąż i bardzo żałowałam.Byłam nawet zła ,że jakiegoś \"obcego ducha\" mogę dotknąć , a Mojego Męża nie.
  24. /Gocha/ złość na Nich nic nie da.Ja nigdy nie miałam żalu do Mojego Męża.Wiem jak On walczył , jak bardzo pragnął żyć.Niestety decyzja nie należała do naszych Najbliższych.Gdyby należała, byliby z nami.
  25. /Marina/ my nie mamy wyboru - musimy wytrzymać chociaż czasem sił brak.Sama dobrze wiesz jak to jest.Pusto ,źle , wszystko bez sensu,problemy które nas przerastają.I ta nierealność dookoła.Niby żyję , ale...
×