Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Płatek

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Płatek

  1. Wczoraj wreszcie kamieniarz postawił pomnik.Oczywiście zapomniał o wazonach , ma dowieźć dzisiaj.Wczoraj był słodki jak miód, wytłumaczyłam mu o co mi chodziło , powiedziałam ,że nie chcę żadnych problemów , niech po prostu zrobi i już.W końcu mogę wszystko uporządkować , posadzić kwiatki.Wracałam z cmentarza i ryczałam.Wszystkie emocje opadły,pomnik jest skromny ale mi się bardzo podoba.Trzeba teraz tylko dookoła teren zagospodarować.Ryczę od wczoraj.Znowu dołek. Kochanie tylko tyle mogę dla Ciebie teraz zrobić.Ale Ty przecież wiesz...
  2. /Ewa/ ja jadąc autem kiedy mogę trzymam rękę na siedzeniu pasażera obok mnie.Od kiedy zrobiłam prawo jazdy , zawsze kiedy jeździliśmy razem ja byłam kierowcą,a Mój Mąż siedział obok mnie.
  3. Bo to tak jest , dopóki taka tragedia nie dotknie nas tak naprawdę blisko , to nie wiemy jak obchodzić się z kimś kto to przeżywa.Wiem to po sobie.Nigdy nie wiedziałam ,jak składać kondolencje , co powiedzieć.Teraz wiem ,że każde słowo , nawet takie szczere wypowiedziane z głębi serca , potrafią w takiej sytuacji zranić, zdenerwować.Czasem lepiej nie mówić nic.
  4. /empty/ ja lubię spać,bo wtedy śni mi się Mój Mąż.A jak śpię.Czasem padam wieczorem nieprzytomna , a czasem pomimo tabletek nie mogę zasnąć.Różnie bywa.Zasypiam zawsze przy włączonym telewizorze.Ustawiam czas , aby się wyłączył za dwie godź. , i kładę się do łóżka. Druga sprawa - poczucie winy.Mi się wydaje ,że jest zawsze.Zawsze nam się wydaje a może mamy nadzieję ,że gdybyśmy zrobili coś inaczej , byłoby dobrze.Ale tego nie wiemy.Ja po pewnym czasie doszłam do wniosku , że życie jednak nie jest takie jak nam się wydaje.Na niektóre sprawy czy wydarzenia naprawdę , mimo nie wiem jakich starań , nie mamy wpływu.Dzieją się i już.Możemy się obwiniać , gdybać , ale to chyba raczej w niczym nie pomoże , do niczego dobrego nie doprowadzi.
  5. Ja mu daję czas do piątku.Potem idę do rzecznika praw konsumenta.Umowa ustna jest tak samo wiążąca jak pisana , mam trzech świadków.Dałam mu półtora miesiąca na to.
  6. Wczoraj przyjechał o 16 zdążył wylać fundamenty.Dzisiaj ma robić resztę a leje u nas od samego rana.Ciekawe co zrobi.
  7. Czy ja naprawdę jestem nienormalna- facet mi się w żywe oczy wypiera ,że on się ze mną na nic nie umawiał.Stwierdził ,że przecież ja nie muszę być przy stawianiu nagrobka, nie muszę do niego dzwonić.Przecież jak ja z nim sprawę zaczynałam była Wielkanoc.Jakbym do niego nie dzwoniła i nie ponaglała , to wczoraj też by nie zaczął.zaliczkę wziął , a resztę ma w dupie.I teraz wychodzi na to ,że ja sobie ubzdurałam i facetowi szkodzę z jakiegoś tylko dla mnie znanego powodu.
  8. Przejadę kamieniarza autem i mnie uniewinnią.Czy ja naprawdę taka głupia i naiwna jestem???Miał dzwonić rano - nie zadzwonił , telefonów ode mnie - nie odbiera , na smsy - nie odpisuje.Miał być na cmentarzu od rana i robić-będzie o 16.I co on dzisiaj zrobi ???Znowu nic.Teściowa zadzwoniła , dała mu tzw. zjebkę (przepraszam ale się we mnie gotuje).A ja mam dosyć i tylko ryczeć mi się chce. Przepraszam za ten wpis , ale nie mam komu się wyżalić.
  9. /almazi/ uśmiechaj się.Musimy się uśmiechać , dla nas , naszych dzieci i naszych Bliskich, którzy patrzą na nas z góry.Dla Ciebie i wszystkich pozostałych , mimo wszystko :-D
  10. Ja bym nie miała nic do tego kamieniarza , gdyby chociaż zadzwonił , powiadomił.A on nic.Umawiał się na dany dzień i nie dotrzymywał słowa.Nawet nie raczył zadzwonić , że tego dnia nie może.Ja do niego musiałam dzwonić z pytaniem co się dzieje.A czasem jak dzwoniłam to żaden z jego trzech telefonów,które mi podał , nie odpowiadał.Już miałam dosyć.
  11. Taką mam nadzieję.Wczoraj u księdza wszystko poopłacałam, więc już nie ma czasu na zwlekanie.Musi zrobić jednym ciągiem.Mam nadzieję ,że dzisiaj będzie koniec tego wszystkiego.
  12. /temat forum/ ja pamiętam jak Mój Mąż chciał żyć , jak płakał kiedy żegnał się z naszym synem , pamiętam jak płakał nasz syn.To nie jest użalanie się nad sobą.Naprawdę.Wszystko bym oddała ,żeby On mógł żyć.Wiem ,że jeśliby miał wybór - to miejsce gdzie nie ma bólu, chorób,gdzie jest teraz - a nasze wspólne życie - wybrałby to drugie.
  13. /kinusiadarusia/ rób co Ci serce każe.Ja dzisiaj dowiedziałam się ,że pewien lekarz znamy i ceniony u nas, w taki sposób spełnił wolę swojej zmarłej Żony.Ona chciała żeby Jej prochy rozsypał w Tatrach , w miejscu gdzie się poznali.I zrobił tak.U nas na cmentarzu jest symboliczny grób , a on sam wiózł prochy Żony na drugi koniec Polski ,żeby spełnić Jej wolę.Mało kto o tym wie , a i pewnie ci co wiedzą nie wierzą.Wierz mi ,że gdyby Mój Mąż tak chciał ja bym to zrobiła. Miałam ciężki dzień , znowu starcie z kamieniarzem.Miał robić nagrobki od rana - zaczął o 13.Miał zrobić wszystkie trzy - zrobił jeden.Reszta jutro.Nie wiem czy śmiać się czy płakać???Cały dzień na cmentarzu dzisiaj i jutro powtórka z rozrywki.
  14. /Lenka/ ja mam odwrotne wrażenie - że ludzie się dziwią ,że staram się jakoś żyć , uśmiechać,a nie siedzę i płaczę.Czasami mam takie dni ,że siedzę i ryczę.I tak jak /Adriann/ nachodzi mnie to w różnych miejscach i nie wstydzę się łez.Wraz ze śmiercią Męża wyzbyłam się strachu , wstydu.Czasami jest mi głupio , ale wtedy przychodzą mi do głowy myśli:\"Jakie to wszystko ma znaczenie, to że płaczę ,że ludzie patrzą ,że nie rozumieją?\"Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia.To jest moje życie , mój ból i nikomu nic do tego.Nie łamię prawa , nikomu nie szkodzę.I nie mam obowiązku nikomu z tego się tłumaczyć.Wciąż te głupie pytania:\"Jak tam?Jak sobie radzisz?Jak się masz?\".Zgodnie z prawdą odpowiadam\"Nie wiem.Jakoś\".
  15. /kinusiadarusia/ ja wiem , że to nie jest dobre.Mój Mąż nawet nie chciał być skremowany , powiedział mi to.Ale kiedy umarł , ja wpadłam w jakąś paranoję.Wiesz ,że różne dziwne rzeczy przychodzą wtedy do głowy - łącznie z samobójstwem , bo pewnie każdy na początku ma takie myśli,Myślałam ,że mimo wszystko chociaż w taki sposób będę miała Go przy sobie w taki namacalny sposób,że będę mogła otworzyć urnę dotknąć choćby Jego prochów.Wiem ,dla niektórych to chore.Ale i takie myśli miałam. Jeżeli taka była wola Twojego Męża ,żeby Jego prochy rozsypać zrób to.Wiem ,że to będzie trudne.Ale jeżeli obiecałaś , dla Niego to było ważne skoro Cię o to prosił-zrób to.I nie zwracaj uwagi na ludzkie gadanie.On tego chciał - taka była Jego wola.Uszanuj ją a nie utarte stereotypy.Mój Mąż był niewierzący,chciał mieć pogrzeb świecki.Mimo że ja jestem wierząca On miał pogrzeb jaki chciał.I jestem z tego zadowolona.Pogrzeb był piękny.Muzyka , wspominanie.Mistrz ceremonii przez te kilka dni przed pogrzebem był ze mną w kontakcie , dużo rozmawialiśmy co i jak ma wyglądać , wypytywał o nasze życie , o wszystko.I mówił o tym wszystkim.Na pogrzebie drugi raz przeżyłam te 13 lat naszego wspólnego życia.Wiem ,że ksiądz nie zrobiłby takiego pogrzebu dla szarego człowieka.Oklepane regułki , które powtarza się na każdym pogrzebie , te same modlitwy.Tutaj było inaczej i jestem zadowolona ,że się zdecydowałam na taki właśnie pogrzeb.Ja wierzę ,że Bóg jest jeden dla wszystkich, i tak wszyscy się spotkamy tam po drugiej stronie. Pozdrawiam serdecznie.
  16. /MKNO/ na to pytanie nikt nie da Ci odpowiedzi.Wiem ,że w tej chwili dla Ciebie to głupie gadanie,nie będę Cię przekonywać , bo nie mam takiego prawa.Ja po prostu w to wierzę.
  17. /Adriann/ ja też nie wierzę , że coś może wydarzyć się przypadkiem.Wszystko ma swój czas , sens i cel.Staram się jak mogę, ale jestem zmęczona . Moje życie teraz to czekanie . Jadę na cmentarz.Pozdrawiam.
  18. /MKNO/ wiesz też tak miałam , zastanawiałam się czy jakbym poddała Męża kremacji , to mogłabym urnę z prochami zabrać do domu .Jeżeli by mi nie pozwolili , to kupiłabym druga identyczną i pustą pochowała,a tę z prochami Męża schowałabym w domu.Miałabym go cały czas przy sobie.Rozpacz pozbawia zmysłów.
  19. /MKNO/ trzymaj się.Ja dzisiaj też nienawidzę życia , którym musimy teraz z synem żyć.Nienawidzę wolnych dni , świąt Znowu cały dzień przespałam.Jeden wielki bezsens...
  20. Dobranoc Wszystkim , kolejny ciężki dzień za nami. W ciszy poranka jest nadzieja otwierasz okno pełne słońca jeszcze nie jestes wcale pewna czy przebudziłaś się do końca co cię zbudziło , ptak czy światło ? szukasz na niebie odpowiedzi słońce milcząco się uśmiecha ptak daleko gdzieś uleciał wyciągasz rękę swą przed siebie znów dzień zaczynasz jeden z wielu na próżno siegać chcesz po wszystko trzeba poszukać dróg do celu lecz zapamiętaj kiedy powstaniesz swe pierwsze kroki w zaslepieniu pod stopą znajdziesz popiół ziemi jej ciężki oddech i westchnienie lecz w jasnym oknie jest nadzieja i z niej to płynie przekonanie że nawet jedym swoim gestem dosięgniesz to co ci pisane /M.Grechuta/.
  21. /samotny/nie wiem co Ci jeszcze poradzić , gdzie mógłbyś szukać pomocy.Ja nigdy nie byłam w podobnej sytuacji, ale moja mama była.Kiedy moja siostra wyjechała na studia.Zmieniła się nie do poznania.Mama też miała z nią problemy , ale na szczęście w jej przypadku leczenie pomogło, ale musiała przerwać studia i nigdy ich już potem nie skończyła.Naprawdę nie wiem jak Cię pocieszyć , co doradzić.Nie wiem. Czy ktoś z Was czytał może książkę "Chata".Księgarnia wysyłkowa , w której kupuję wszystkie książki dotyczące życia i śmierci , poleca mi ją przeczytać.
  22. /MKNO/ współczuję Ci bardzo.Wiesz, takie poczucie odrzucenia , osamotnienia towarzyszy nam wszystkim tutaj.Ja ,mimo ze mam resztę rodziny(mamę , brata , siostrę,teściową) czuję ,że zostałam sama z synem.Też mam wrażenie , a może tak jest, że ludzie mnie omijają.Ale nie tutaj.Tutaj mogę się wygadać,wyżalić,ponarzekać. Pamiętaj ,że my tu wszyscy przeżywamy to samo. Dobrze ,że zdecydowaliście się z narzeczonym zamieszkać razem.Takie przeżycia zbliżają ,życzę Wam jak najlepiej , żeby mimo wszystko jakoś Wam się to dalsze życie ułożyło.Będzie trudno, czasem pewnie nie do zniesienia , ból i tęsknota , przyćmią pewnie nieraz szczęśliwe chwile,ale musisz jakoś przetrwać.Wizyta u psychiatry to dobry krok.Leki pomagają.Ja chodzę do psychiatry od śmierci Męża , biorę antydepresanty i wiem ,że to dzięki nim potrafię przeżyć kolejny dzień.Nie wiem jak długo to jeszcze będzie trwać,może już zawsze?Nie wiem. Pozdrawiam serdecznie.
  23. /samotny/ może to straszne co napiszę , ale chodzi o życie Twojej Córki.Może sądownie zmusić ją do leczenia , jak zajdzie taka potrzeba ubezwłasnowolnić.Wiem ,że to bolesne ale \"tonący brzytwy się chwyta\". /liduszka/ no właśnie słowa ; tu nie chodzi tylko o Katyń.To słowa miłości i bólu , cierpienia ,rozłąki i niemocy.Proste ale prawdziwe.Kiedy słuchałam jej pierwszy raz , naszły mnie takie wspomnienia , jakby o nas była pisana. Pozdrawiam serdecznie.
  24. /MKNO/ to nie jest tak ,że nikt tutaj nie chce Cię słuchać.Ja czasem tak mam ,że tylko czytam co piszą inni.Gdy mam gorszy dzień , nie potrafię zebrać myśli,sklecić jednego rozsądnego zdania.Nie chcę nikogo urazić, a wiem że mogłabym wtedy.Wiec tylko czytam,nie odzywam się.Zresztą pewnie zauważyłaś ,że nie tylko moje wpisy , ale innych też, czasem są jakby nie na temat , takie rozbiegane,bez związku i sensu.
  25. Wszystko się chyba nakłada,życie w ciągłym stresie , nerwy , pogoda ,beznadzieja.Mnie już kilka dni z rzędu w kółko boli głowa - idę spać boli , budzę się - boli.Wczoraj prawie cały dzień przespałam.Odwiozłam syna do szkoły,wróciłam do domu i spałam do 13.Potem syn wrócił ze szkoły zjadł obiad i a ja znowu usnęłam.I tak do 18.O 18 pojechałam na cmentarz.Wróciłam - kolacja , psy na spacer i znowu spanie.Jeszcze chyba jakaś alergia mnie złapała.Z nosa kapie, oczy zapuchnięte.Obraz nędzy i rozpaczy.I psychicznie to samo.Jak jestem w domu , mam ochotę jechać na cmentarz , na cmentarzu , chcę wracać do domu.Nie mogę znaleźć sobie miejsca.
×