Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Płatek

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Płatek

  1. Sen - Adam Mickiewicz A kiedy przyjdzie rozstania pora, wtenczas trucizny daj mnie kropel kilka. Do ust twych usta przycisnę, powieki zamykać nie chcę, gdy śmierć zamroczy; niechaj rozkosznie usypiam na wieki, całując lica, patrząc w twoje oczy.
  2. Każda śmierć jest straszna.Kiedy umierają Rodzice , Rodzeństwo , Dziadkowie.Ale dzieci - to dla mnie jest nie do pomyślenia.Przecież to dzieci powinny najpierw pochować Rodziców , nie na odwrót.Nie wyobrażam sobie śmierci dziecka.W tej chwili wiem ,że ona gdzieś jest , czai się blisko i może się upomnieć o kogoś w najmniej oczekiwanym momencie.Nie boję się tego , ale nie potrafię zrozumieć.
  3. Dziewczyny , nie przejmujcie się ludźmi.Niestety są ludzie i "taborety".Tak brzydko ich nazywam.Oni są nieczuli , szukają tylko sensacji.I tego samego uczą swoje dzieci.Ostatnio nasz syn po powrocie z podwórka powiedział ,że kiedy się bawili, podszedł do niego, starszy od niego kolega, powiedział "Cześć Paweł.Co słychać u twojego taty".Mieszkamy w małej miejscowości , wszyscy wszystkich znają.Gdyby syn przyszedł i powiedział mi to od razu , wiem ,że poleciałbym na plac i ustawiła szczeniaka.Jak jego rodzice nie potrafią go nauczyć szacunku do innych , to ja bym zaczęła , a potem wytłumaczyłabym rodzicom jak to się robi jeżeli nie potrafią. Pozdrawiam.
  4. Mnie ostatnio cały czas nachodzą wspomnienia.Wczoraj sprzątałam pokój syna , znalazłam w szafce kaburę od pistoletu Męża.Od razu przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie.Rano usłyszałam pisk jerzyków za oknem.To takie ptaki , zawsze na nie czekaliśmy,pamiętam ile razy Mąż je ratował , bo one budują gniazda pod gzymsami budynków , w różnych szczelinach.A budują z tego co znajdą.Czasem to papier , czasem sznurek.Często wieszały się na sznurkach , Mąż wchodził wtedy na dach i je odcinał.Wiecie , zauważyłam że ja mam tylko wspomnienia z naszego wspólnego życia.Potem jakby nożem uciął.Nic nie pamiętam.Może to wina leków , może świadomość to \"potem\" wypiera , uważa ,że tego nie ma.Nie wiem.Źle mi ostatnio , znowu czuje bezsens wszystkiego za co staram się brać. Ale Mój Kochany ciągle przychodzi do mnie w snach.
  5. Wiecie , ja sobie myślałam ,że jak kamieniarza opłacę , to właśnie dlatego że już mu tyle zapłaciłam , on poczuje się w końcu do zrobienia tego nagrobka.Mój Mąż mi powtarzał ,że ja z naiwnością dziecka wierzę ,że wszyscy ludzie są dobrzy.Miał rację.Jak żył , zawsze miałam wsparcie , a teraz sama muszę uporać się ze wszystkim.Teściowa się wkurzyła , mówi że jak już będzie wszystko załatwione , nagrobki postawione to mu wygarnie.Ja już nie mam siły.Chce ,żeby tylko postawił ten nagrobek.
  6. Bo taka jest prawda.Przecież wykupujesz miejsce na cmentarzu.Opłacasz wszystko.Jeszcze trochę to dojdzie do tego ,że za każdy posadzony kwiatek będzie trzeba płacić.U nas nie ma żadnego stróża na cmentarzu , kradną , niszczą.Czasami jest taki bałagan ,że żal patrzeć.Jak postawię nagrobek i ktoś mi go zniszczy , to nie pójdę do księdza ,żeby mi odszkodowanie zapłacił.Zamiast płacić mu ten "haracz" za postawienie , można by ubezpieczyć.
  7. U nas niestety cmentarz parafialny i proboszcz sam sobie cenę ustala.A zapłacić trzeba.
  8. /beata/ u mnie najpierw kamieniarz wziął zaliczkę i miał się odezwać.Nie odezwał się.Ja go ścigałam.Parę razy się spotkaliśmy , omówiliśmy szczegóły- miał się odezwać , umówić konkretny termin - nie odezwał się.Znowu ja do niego dzwoniłam.Wczoraj miał obejrzeć miejsce,gdzie będzie nagrobek stawiany , nie przyjechał.Dzwoniłam co się dzieje - samochód mu się popsuł.Nie raczył mnie powiadomić , że nie da rady.Wieczorem do niego dzwoniłam , ma przyjechać dzisiaj.Zobaczymy.Coraz bardziej zaczyna mnie wkurzać.Ja rozumiem ,że może coś się stać , ale ma do mnie telefon , może powiadomić.Prawie całą kwotę za nagrobek dostał , a nagrobka nie ma.
  9. Tak jest.Dostajesz kosztorys od kamieniarza , idziesz do proboszcza i 10% ceny nagrobka płacisz księdzu.Wtedy on wysyła grabarza , żeby bramę od cmentarza otworzył , bo inaczej kamieniarz z maszynami nie wjedzie.
  10. /Iza/ w tym wszystkim nie chodzi o to kto ma rację.Babcia jest wychowana inaczej , inaczej żyje , wierzy w tego samego Boga , ale po \"swojemu\" .Ona swoim zachowaniem nikogo nie krzywdzi.Ty też nie.Przecież internet to nie jest jakiś wymysł szatana.Są portale katolickie , dla dzieci , młodzieży , dorosłych.Nikt tego nie potępia.Możesz obejrzeć mszę przez internet.Wiem ,że to nie to samo co pójście do kościoła,ale jednak.Tak też można. Mam urwanie głowy z nagrobkiem , same problemy.Na nic czasu. Pozdrawiam serdecznie.
  11. /sasanka/ nasz syn też miał astmę i alergię na pleśnie alternaria i cladosporium.Był leczony u alergologa , odczulany.Niestety szczepionka nie jest refundowana - kosztowała nas 400 zł , za fiolkę , która starczała mniej więcej na rok.I tak przez trzy lata.Teraz jest w porządku , to leczenie naprawdę pomogło.jeżeli masz taka możliwość - lecz córcię.Ja pamiętam jak był sezon pylenia nasz syn kaszlał dosłownie 24 godziny na dobę bez przerwy, nie mógł spać , jeść.Chorował co dwa tygodnie.W tej chwili to zdrowy chłop. A praca- mi 8 maja kończy się chorobowe , ale dostałam jeszcze na pół roku zasiłek rehabilitacyjny, bo na razie psychiatra orzekła ,że nie jestem zdolna do pracy.Paweł ma rentę po Tacie , ja też pieniądze dostaję , bo na razie jestem jeszcze zatrudniona.Nie wiem czy na rehabilitacyjnym mogą mnie zwolnić.Ale to nie jest najważniejsze.Jakoś sobie poradzę.A prace muszę zmienić i tak.
  12. Witam.Właśnie wróciłam z następnej komisji lekarskiej. Znowu nowe osoby.Życie jest naprawdę chwilami straszne.Co wam napisać?Nic nie zmniejszy bólu , tęsknoty.Nie ma lekarstwa.Musimy trwać,żyć dla naszych dzieci.Mi z czasem nie jest lepiej.Nauczyłam się żyć inaczej , myśleć inaczej , wierzyć i trwać.Wiem ,że nikt nigdy nie zajmie miejsca Mojego Karola.Dla mnie taka prawdziwa miłość jest jedna , reszta to środki zastępcze na ukojenie samotności.A ja tego nie chcę.Kocham Go ,kocham naszego syna i to mi w tej chwili wystarczy. /sasanka/ bij się o swoje zdrowie , masz prawo wymagać od lekarzy skierowania.Jak tak to wszędzie trąbią ,że społeczeństwo nie dba o siebie ,że ludzie chorują, a jak idziesz do lekarza to nawet na głupią morfologię skierowania nie chcą wypisać.Nie daj się.Ja już naprawdę pozbyłam się skrupułów.Jeszcze mam dla kogo żyć. Pozdrawiam serdecznie.
  13. /ines/ poszukaj pomocy.Idź do psychologa i nie daj sobie wmawiać ,że wszystko jest w porządku.Z tego co piszesz nie jest i potrzebujesz pomocy. /ellyfly/ chwilami przychodzi takie opamiętanie , myśli przystają na chwilę i dociera do mnie to co się stało , czas który upływa.I dziwię się , że nadal tu jestem,że codziennie chodzę na cmentarz , odwożę syna do szkoły , gotuję , sprzątam.I nagle chcę ,żeby to nie było pół roku , tylko 20 lat.Czas - z jednej strony pędzi , z drugiej wlecze się niemiłosiernie.A ja taka niecierpliwa jestem. A Mój Karol - wiem ,że jest z nami,tylko czasem tak bardzo chciałabym się przytulić do Niego.Ostatnio cały czas pod prysznicem w łazience czuję Jego zapach.Dezodorant którego używał pachnie - ale tylko w brodziku , kiedy wychodzę - nic już nie czuję.Tylko tam.
  14. 10 minut temu minęło pół roku.Kocham Cię Skarbie.
  15. /Kasia/ współczuję z całego serca.Nie będę Cię pocieszać , bo to nic nie da.Niestety.Musisz żyć dalej , chociaż co to za życie.Już na starcie rozsypało się wszystko.Wiele osób pisze ,że my płaczemy i użalamy się nad sobą.U mnie tak nie jest.Ja - tak jak Ty - płaczę nad Moim Mężem , bo wiem jak On kochał życie.Jak cieszył się tym co mieliśmy , naszym synem.A teraz jest pustka.I żal bo tyle jeszcze mieliśmy planów. /beata/moja teściowa ostatnio stwierdziła ,że teraz dopiero życie mnie hartuje , jak sama muszę bić się o wszystko , sama wszystko załatwiać.A już już powoli opadam z sił.Wczoraj koleżanka mojej mamy stwierdziła ,że jestem biała i powinnam sobie hemoglobinę zbadać.Nigdy nie miałam problemów z anemią.Ale jak się sypie to na każdym kroku. Jeszcze pewnie nie raz będziemy musiały robić rzeczy, o których nawet nam się nie śniło w najgorszych koszmarach. Pozdrawiam .
  16. Właśnie wróciłam z grillowania.Fajnie było , przekrój osobistości ,ja - wdowa;koleżanka - rozwódka , druga koleżanka - panna z dzieckiem ,moja siostra - panna.I oczywiście błyszczał Pawełek - nasz synuś.Tylko Mojego Skarba brakowało. /Iza/ nie przepraszaj i zrozum Babcię.Dla ludzi starszych pewne rzeczy są nie do pomyślenia,nie na miejscu.Należy to uszanować. Pozdrawiam serdecznie.
  17. /Martynka/ każda śmierć jest bolesna dla tych , którzy tracą Najbliższych i zostają tutaj.Nie jest ważne czy masz lat 13 czy 60.To boli.Jest tak jak napisała /ellyfly/ - musimy przetrwać ten najgorszy okres , jeżeli nie radzimy sobie sami , prośmy o pomoc innych , przyjaciół ; psychologa a nawet psychiatry.Ty możesz zwrócić się o pomoc , na początek , do psychologa czy pedagoga szkolnego.I nie wstydź się.Dla mnie też było nie do pomyślenia ,żeby iść do takiego lekarza.Ale jestem wdzięczna mojej mamie ,że mnie zaprowadziła do psychiatry.Leczę się tam cały czas,staram się ogarnąć jakoś to co zostało z naszego życia.Obiecałam to Mężowi.Wiem ,że bez pomocy nie dałabym rady.
  18. /moni.r/ oj nie przeceniaj mnie.Po prostu , życie na każdym kroku uczy nas czegoś nowego.Staram się te nauki pamiętać.Trochę w życiu już przeszłam , staram się teraz już ZAWSZE postawić w sytuacji innych , zrozumieć ich postępowanie , nie mieć tzw.\"klapek na oczach\".Dużo nauczył mnie Mój Mąż.Pamiętam jak mi powtarzał ,że nikt nie żyje po to żeby spełniać oczekiwania innych.Każdy z nas jest inny ,mamy swoje wady i zalety i trzeba akceptować i szanować ludzi jakimi są. /Martynka/ pamiętaj ,że Twoja Mama jest teraz z Tobą.Jej ciało jest na cmentarzu , ale Ona zawsze jest przy Tobie.Myśl o Niej , rozmawiaj z Nią,opowiadaj o wszystkim.Mój Mąż przed śmiercią powiedział mi , żebym do Niego mówiła , kiedy już Go nie będzie.On mi nie odpowie , ale na pewno usłyszy. Twoja Mama chce dla Ciebie jak najlepiej.Ja wiem ,że tęsknota potrafi doprowadzić do obłędu , ale pamiętaj twoja Mama Cię urodziła , dała Ci życie.Żyj teraz dla Niej.Cokolwiek robisz , staraj się żeby Ona była z tego zadowolona i powtarzaj :\"Dla Ciebie Mamo\".
  19. /Lenka/5 maja minie pół roku od śmierci Mojego Męża, a do mnie nadal nie dociera co się dzieje.Rozmawiam z Nim na cmentarzu , mówię do zdjęcia.Często mi się śni , czasem tak bardzo mocno czuję Jego obecność.Ból czasami jest nie do zniesienia , tęsknię coraz mocniej ,chociaż teraz już nie płaczę tak często. Ja czułam potrzebę mówienia o tym co nas spotkało.Weszłam na to forum chyba dwa tygodnie po śmierci Męża.I wierz mi , Wszyscy którzy tutaj piszą przeżywają to samo , chociaż każdy na swój sposób.Tutaj mogę porozmawiać z ludźmi , którzy rozumieją co czuję.Czytam co piszą Inni , wyciągam z tego wnioski ,czasem za moje \'głupie\' pisanie,w gorszych chwilach,dostaję po głowie , ale to wszystko pomaga.Potrzebuję tego wszystkiego.Nawet jeżeli coś napiszę i nikt nie odpowie , wiem że czytają.I to też daje mi poczucie ,że nie jestem sama.Że jest ktoś , kto rozumie. Pozdrawiam serdecznie Wszystkich bez wyjątku.
  20. /pomagajmy/ wpłaciłam , niewiele ale zawsze , każdy po 10 zł. i można uratować życie zwierzakowi. Pozdrawiam.
  21. Witam.Ja wczoraj cały dzień przesiedziałam w domu.Wieczorem pojechałam na cmentarz,tak koło 20 .Mało ludzi , spokój .Zrobiłam porządek na grobie i jestem trochę wkurzona bo kamieniarz od nagrobka , miał zadzwonić w tygodniu i się nie odezwał.W poniedziałek będę do niego dzwonić. Telewizor odebrałam działa , jakiś bezpiecznik się przepalił , bo nie mógł współdziałać z nową częścią.Był za słaby.Auto od mechanika odebrałam- 400zł.poszło się \"czesać\".Musiałam kupić środkową belkę zawieszenia ,dałam za nią 100 + resztę co musieli wymienić , jakieś uszczelki ,ochraniacze na przeguby , olej i coś tam jeszcze + robocizna - następne 300zł.Po weekendzie pan kazał mi przyjechać , obejrzy samochód i sprawdzi czy nic się nie dzieje. Na niedzielę umówiłam się z koleżankami na grilla.Będą same baby bez facetów.Ja - wiadomo , moja koleżanka z ogólniaka - jej narzeczony ją zostawił jak się dowidział ,że będą mieli dziecko; jeszcze jedna koleżanka też samotna matka - rozwódka ,kobieta po przejściach ; moja siostra - nie ma rodziny i jej koleżanka - też bez rodziny.W takim gronie będzie łatwiej. /sasanka/kiedy ja zaczęłam brać antydepresanty , też na początku miałam takie załamanie.Wylądowałam w szpitalu , bo nie było ze mną kontaktu.Niby byłam przytomna - ale nie kontaktowałam.Pogotowie mnie zabrało , zrobili mi w szpitalu wszystkie badania , które wyszły prawidłowo,więc dali mi tylko kroplówkę na wzmocnienie i wypuścili do domu.Do mojej pani psychiatry dali karteczkę , z zaleceniem skorygowania leczenia.Pani doktor zmieniła mi pory i dawki leków i teraz jest w miarę.Słuchaj , jeżeli potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy odezwij się na maila.Jeżeli będę w stanie - pomogę.
  22. http://www.youtube.com/watch?v=Z46NqdTxoEI&feature=related
  23. /głuptula/ serdeczne życzenia , nie wiem co Ci życzyć , chyba spokoju , cierpliwości i wiary w to ,że jeszcze kiedyś zobaczysz Mamę.I zdrowia , masz Synka ,musisz żyć dla Niego.I dla Maluszka tez wszystkiego najlepszego , opowiadaj mu o Babci , niech Ją pamięta. Wiecie ,że mi popsuło się auto.Pożyczyłam samochód od koleżanki.Taką starą Fiestkę.Nasz syn jest tym samochodem zachwycony , bo taki \"zabytkowy\" jak on to nazwał.Dzisiaj jak odwoziłam go do szkoły komentował jazdę,aż zaczęłam się śmiać.A Paweł stwierdził \"Wreszcie się zmieniłaś\".Pytam o co mu chodzi , a on na to \"Zaczęłaś się normalnie śmiać\".
  24. /Milena/ są sądy rodzinne , które zajmują się sprawami nieletnich.Idź , powiedz ,że potrzebujesz z kimś porozmawiać o swojej sytuacji.Może ktoś zaradzi.Nie wiem jak u Was , ale kiedy ja po śmierci Męża , miałam przepychanki z PZU , pani sędzina od spraw rodzinnych i dzieci nieletnich , sama mnie przyjęła i udzieliła bezpłatnej porady.
  25. Przeczytajcie. http://chlip-hop.bloog.pl/id,4510596,title,Imagine,index.html?ticaid=67ee3 A tutaj link do strony:-) Imagine, Trudno jest odpisać na list taki. Na list tak osobisty, bolesny, zasmucony, powagą nasycony. Wobec ludzkiego cierpienia, wobec dotkliwości śmierci osoby bliskiej - jedynym zachowaniem jakie dopuszczam jest prawdziwe milczenie. Milczenie prawdziwe bo wyrażające szacunek, będące próbą wyobrażenia sobie nieskończoności tego bólu, żalu, poczucia jawnej niesprawiedliwości. Milczenie. Milczenie prawdziwe. Ono o tym wszystkim stara się powiedzieć. Ale, jeśli jest prawdziwe, jest w nim też świadomość niemożliwości. Niemożliwości choćby przybliżenia się do bólu i żalu osoby, tym bólem i żalem dotkniętej. Dlatego nie wierzę w tzw. słowa pociechy. Pocieszyć - można kogoś kto zgubił klucze. Nie kogoś kto zgubił, stracił bliską osobę. Samo słowo „zgubić" stosuje się w jakże różnych znaczeniach. Jest „zgubić" przy kluczach ale jest i zgubna nadzieja, zgubne przyzwyczajenie, zgubny nałóg. Giną klucze i ginie się na wojnie, w wypadku. A „jestem zgubiony". A „na swoją zgubę". Dziwnie blisko to wszystko tego nieszczęsnego zgubienia kluczy. Jakże banalnego w tym kontekście, jakże nieistotnego. Jakże odwracalnego. Ale - dziwnie blisko to wszystko. A te słowa, na określenie tych sytuacji, stosowano od setek lat i powtarzały je miliony ludzi. To coś w tym być musi. A może to, że śmierć - jakby nie była przewidywana, niespodziewana, ciężka, lekka, niepotrzebna, potrzebna - każda śmierć jest przypadkowa. Przypadek - bo tak określamy dla potrzeb codziennego pośpiechu - LOS. Stworzyliśmy nawet wyrażenie „przypadki losowe". Żeby było łatwiej. Żeby było łatwiej ominąć. Ominąć coś, co nie pozwala się opisać żadnym wzorem, algorytmem. Coś, dla omówienia czego, nie można zorganizować debaty telewizyjnej z udziałem największych analityków, ekspertów i młodzieży. Coś - co wymyka się naszej, jakże już rozwiniętej, umiejętności opisania świata. To może tylko my - tak żyjąc sobie, zbieramy domniemania, przesłanki, nadzieje, że śmierć raczej nie powinna mieć miejsca. Albo, że nie teraz. Ale - raczej wcale. Uznajemy ŻYCIE za stan naturalny, za to co nam się niejako należy, co być powinno. A czy czasem i ONO nie jest kwestią przypadku. Czy to nie był aby przypadek, że moi rodzice zetknęli się ze sobą w sposób ponadtowarzyski. Czy każda chwila tego życia to nie jest przypadek. Czy one - te przypadki nie składają się na dzień, noc, miesiąc, życie. A że żal, że ból, kiedy ktoś bliski ginie nam z oczu ? Okazuje sie wtedy, że ten słnny nasz podział na Ja i Świat nie jest wcale tak jednoznaczny. Nie jesteśmy na tle świata narysowani tak jednoznaczną ostrą kreską. Nie wynikamy ze świata zdecydowanym obrysem. Pojawiamy się raczej na świata tle metodą przenikania. Te rozemglone linie to stąd, że nosimy w sobie część świata, a i pewna część nas samych - do świata należy. Im bliższa nam osoba - tym bardziej nasza. Tym bardziej jej strata - boli. Tym bardziej jej zginięcie - jest zginięciem części nas samych. Tak sobie ja tylko myślę. Mówię. Ale sam do siebie. By mieć codzienny powód do życia. By to codzienne życie traktować jako, niechby i przypadkową, ale radość. I próbuję dokładać nienachalnych starań by tej radości nie popsuć. Nie chcę broń Boże wprowadzić się w stan umownego szczęścia z racji codziennie zaliczanej nieśmiertelności. Nie aż tak. Chcę tylko spokoju, który płynął by, z mojej codzień odnawialnej świadomości, że Jest o wiele, o wiele więcej niż mój rozum, serce i ręce.
×