Chciałabym się odnieść do tego, co protestanci zarzucają nam katolikom - czczenie obrazów i figur.
Sobór Trydencki (XVI w. ) wyjaśnia to jak następuje:
\"Obrazy Chrystusa, Bożej Rodzicielki oraz innych świętych należy posiadać i zachowywać zwłaszcza w świątyniach, i oddawać im należną cześć i uszanowanie, nie dlatego by wierzono, że tkwi w nich jakieś bóstwo czy moc, ze względu na które miałyby być czczone; lub że można ich o coś prosić; lub że należy pokładać nadzieję w obrazach, jak niegdyś czynili poganie, którzy swą nadzieję pokładali w bożkach, ale dlatego, że okazywany im honor odnosi się do wzoru, który przedstawiają. W ten sposób przez obrazy, gdy je całujemy, odkrywamy przed nimi głowę i klękamy, adorujemy Chrystusa i czcimy świętych, których one noszą podobizny.
(...)
Dlatego wszystkie święte obrazy przynoszą wielkie korzyści, nie tylko dlatego, że przypomina się ludowi jak wiele dobrodziejstw i darów otrzymał od Chrystusa, ale także dlatego, że cuda i zbawienne przykłady dokonane przez Boga za pośrednictwem świętych przedstawiane są wiernym, żeby dziękowali za nie Bogu i kształtowali swoje życie i obyczaje naśladując świętych, żeby byli pobudzani do adorowania i miłowania Boga oraz do praktykowania pobożności.\"
Dodam od siebie, że nie modlimy się DO figur i obrazów, one nam przypominają Boga i przedstawiają tego, Którego wielbimy.
Bóg sam nakazał uczynić miedzianego węża jako antidotum na chorobę i nie jest to tylko alegoria Chrystusa, a Arkę Przymierza kazał ozdobić figurami cherubów. Zaprzecza więc sam sobie?