Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kora15

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kora15

  1. Ale zajrzałam na Twoje fotki dla przypomnienia - dwie blondynki z drinkami na łączach :P
  2. Kamerki specjalnie nie kupuje, bo wtedy córcia nie odeszłaby od komputera ... ale nie powiem, bo już dwa razy potajemnie oglądałam je w sklepie .... szkoda.
  3. Naszata - ale cię złapałam , tradycją tego topiku jest , że stawia ten kto dokona wpisu pełnozerowego - takiego znaczącego .Ja już mam dwie flaszki do postawienia ( tylko nie wiem kiedy, jak i komu , skoro stare towarzystwo jest w rozsypce) , ale Tobie gratuluję , mój wpis był 9999 Twój 10000
  4. Własnie dojadam rodzyneczki , moje dziecko ogląda film i ciągle mnie woła , bo nie lubi sama przezywać ...
  5. I jak tak postoi nawet pare tygodni - w lodówce) , to nie dość , że ma piekny kolor, ładnie pachnie ale i wybornie smakuje ...
  6. Ja wrzucam do dużego słoja wszystko co mam pod reką , chodzi mi o owoce - rodzynki ( te kupowane na wagę , takie duże ) kandyzowane gruszki, morele, brzoskwinie, i koniecznie skórkę z pomarańczy , jesli mam to ziarka kawy , czy goździki , albo np. aronię ( tylko dla koloru) . Takie różne zestawienia w zalezności od stanu posiadania w danej chwili. Albo np. owoce sezonowe, wisnie , truskawki. I zalewam wódeczką ze spirytusu, taką dosyć mocną ok. 50 %.
  7. Mam soczek pomarańczowo-grejfrutowy i spirytusik ( w nalewce z rodzynkami) ... sama w domku ne jestem ( córcia ogląda Matrixa) więc już biegnę do lodówki ... I na zdrowie.
  8. U mnie ważne decyzje będą podejmowane na wiosnę , ale tak łatwo się nie \"poddam\". Zmusze ich najpierw właśnie do porządnych badań ... Chocbym miała zrobić awanturę.
  9. Naszata - ja biorę letrox 50 i właściwie nic więcej . A ak ostatnio spytałam swojego kolegi gina o tym ,żeby sprawdzić poziom hormonów , że może trzeba coś zacząc brac , to powiedział , że nie ma takiej potrzeby. Mam wszystko na swoim miejscu i jest ok. O hormonach mam nie myślec. Tylko co z tymi nerwami. I jaikiego lekarza wzruszyć swoją dolą :(
  10. Naszata tylko musze kupić ten gar do mieszania :P a czy w samotności te drinki sa dozwolone .
  11. och te literówki ... :) Pozdrowionka dla wszystkich leniuchujących forumowiczów; ponarzekajmy wspólnie, będzie lżej ... Mirindko Zahir Beatko Teoryjko Haneczko Maniu Naszata Net a może innych sprowokuję ; Alja Szymcia Glamur Gruszka Sendawielkie przepraszam, że o Twoich imieninach zapomniałam, życze Ci dużo slonca i szczęścia w zdrowiu do 100 lat Basia Buber Peny Majeczka Musik Truskawkowy Ale nas duzo już tu było ... zapraszam w odwiedziny . :)
  12. Naszata może to i wina hormonów... i życia , mieszanka wybuchowa. No niby jajniki i tarczyce mam pod stałą kontrolą , ale kto to wie. :( A co to za specyfik i kto ci to zapisał gin czy endokrynolog ? Czy może dwa w jednym , u nas takich specjalizów nie ma ...
  13. Witajcie slońca Jak widze, nie tylko ze mną coś jest nie tak jesli chodzi o stan psychiczny. Ja już od dłuższego czasu planuję wizytę u jakiegoś lekarza od duszy, ale .... nie mam czasu się wybrać . Taki los. Proza zycia okrutnie mnie doluje, ale cały czas mam nadziej, że to przejściowe. Pare miesięcy temu podczas wizyty u lekarza z astmą ( zaznaczam znajomego) dostała p[rzy okazji receptę na jakiś specyfik na nerwy. Po przecztaniu ulotki włosy stanęły mi trochę dęba - nie z powodu jego skutków ubocznych, ale jakie są wskazania i trochę się zmartwiłam, czy aby ze mną już jest natyle źle, ze po takie leki siegam? Ale co tam , jak miałam potrzebę to wzięłam i powiem szczerze pozwalały nabrać dystansu i glebszy oddech ... A że boję się leków, więc dawkowałam je sobie naprawdę w wyjątkowych sytuacja to i na dlugo mi starczyły. Ostatnio nie byłam u żadnego znajomego lekarza więc nawet nie było komu się na swój stan zdrowia poskarżyć, a potrzeba się pogłebia. I poratowała mnie koleżanka, ktora korzystała z moich tabletek i ona teraz \"zalatwiła\" receptę . I chociaż wczoraj zrobiłam karczemną awanturę w domu ( za byle co oczywiście) to po tabletki nie sięgnęlam. A po pracy była totalnie zmęczona, zdołowana i do niczego , więc w domku niewiele mi potrzeba bylo zeby wybuchnąc. A dzisiaj dowiedziałam się, że któraśz nas z pracy musi jechać na 3 dni na szkolenie do Jastrzębiej Góry ( wiem, że tam pięknie ... ) ale świadomośc, że przez te 3 dni moja robota będzie leżała odłogiem bez jakiegokolwiek zastępstwa ... masakra - gdyby na mnie to miało wypaść . I szef miał dylemat , bo każda zapierała się nogami i rękami, a on chciał po dobroci. I żeby bylo sprawiedliwie , powiedziałam , że w ubiegłym roku ja jeździłam na szkolenie archiwizacyjne przez pare tygodni ( 50 km) co było bardziej uciążliwe , bo na szkolenie nie było chętnych , więc teraz powinnam być zwolniona z brania mojej osoby pod uwagę. I tak się stało i jedzie moja kolezanka z pracy , ale o mało nie płakała z tego powodu. A dzisiaj mamy szkolenie w zakresie tego nowego systemu , który nam w firmie zakłądają ( cią dalszy tego co było na wyjeździe) i jutro też to samo ( a robota leży :( ) Dobrze, ze gruntowną kontrolę miałam w ubiegłym roku, bo pewnie teraz przy tej nieterminowości w raporcie nie zostawiliby na mnie suchej nitki. Atakie gruntowne kontrole mam co jakieś 3 lata. Takie pomniejsze co pół roku i o dziwo wypadają zawsze pozytywnie. I podobno nasz wydział jest jednym z najlepszych w województwie :) I wiecie co , tak sobie pomyślalam, że może powinnysmy mniej sumiennie pracować , mniej się przejmowac że coś się zawali, o czymś np. zapomnieć, coś spieprzyc, to może psychika będzie sprawniejsza ...Ale z drugiej strony to nie leży w naszej naturze ... I tak źle i tak niedobrze ... A psyche płacze. Alkoholu też nie mam się z kim napić ... może to lepsze od tych tabletek. Oj gdybym zaczęła wam opowiadac o innych problemach ... wszystko wkurza. A najgorsze to to, ze nie ma słońca. Ja powinnam mieszkać na stałę w ciepłuch krajach , bo juz zaobserwowałam u siebie, ze nawet jeśli na chwilkę słońce się pojawia jak mam lepszy humor. Ostatnio jak nie było słońca , jednego dnia dwie osoby mnie spytały co się stało z moim usmiechem. A ja nie wiem , zespołu przedmiesiączkowego nie mam, jestem zdrowa , mnóstwo pozytywów , a mimo to usta wywiniete do dołu. Czas chyba się zakochac. Co wy na to. :) Zaraz otwieram ilove - bo tam ostatnio pisał do mnie jakiś Piotr z Olsztyna ... Sorki za błędy , ale nie chce mi się czytać co i jak napisałam ...
  14. Sorki kobietki za moją nieobecnośc , ale u mnie tłumaczenie jak zwykle takie samo. A wieczorem juz na ekram patrzec nie mogę. teraz córcia dała mi 5 minut na sprawdzenie poczty , więc zaglądam i melduję, że ja tu jeszcze jestem. Nie zostawiajcie mnie tu samej ... :( Wprawdzie nasz topik trochę osłabł , ale mam nadzieje, że to chwilowo i że zjawią się zapomniane zjawy i zjawiska ... :) Bądźcie .... Ja jestem chętna na wypitkę z okazji 333 , ale już nie dzisiaj. Jutro prosze bardzo , postaram się nie zostawac po godzinach bo już nie daję rady psychicznie i fizycznie ... A na smutki lampeczka winka dobrze mi zrobi , albo może coś mocniejszego. W stronę ciasta już nie patrze, bo niedługo już w zadne ciuchy z szafy się nie zmieszczę ... Ale zagryzę jakimiś owocami , które nadal uwielbiam :) A może tymi ze spirytusu :P . Pa, pa do jutra. Spokojnej nocki , bajecznych snów ... i udanego dnia :)
  15. Pan z panią, romantyczna kolacja we dwoje, świece, nastrojowa muzyka... wjeżdża szampan... Na ten widok pani oniemiała z zachwytu i wykrzykuje z egzaltacją: \"Proszę pana, pan nawet nie wie, jaką pan mi sprawia przyjemność!! Bo ja proszę pana, uwielbiam szampana! Kiedy mogę delektować się tym niewysłowionym bukietem smaku, gdy poczuję te bąbelki pieszczące me podniebienie, to czuję jakby nagle wszystkie kwiaty zakwitły w zimie! Powietrze przesycone jest zmysłowym aromatem, świat skrzy się feerią barw, a odgłos musującego szampana jest jak miłosny szept kochanka.... słyszy pan? To jak liryka miłosna proszę pana, gdy piję szampana czuję się piękna, lepsza! Co za poezja smaku... Cóż to za uczta dla zmysłów!! Bo po wódce to, wie pan, strasznie mi odpierdala...
  16. Test wyszedł mi bardzo optymistycznie - może tylko za jednym wyjatkiem - wcale nie mam wspaniałego zycia ... ( a może jestem za bardzo wobec siebie krytyczna :( ) A ja kawę opisałam jako przepyszną :P
  17. U mnie wczoraj Madzia zrobiła zakupy , ja nawet na krok nie wyszłam z domu. Ale jak to zwykle bywa , wydane kupe kasy, zakupów pełne siaty , ale jak się rozstawi po szafkach to wydaje się, że nic nie ma. I jak zwykle czegoś brakuje ... Mnie w tewj chwili owoców. Zawsze mam ich pełne kosze , a teraz tylko jabłuszka ... Ja nie wyobrażam sobie zycia bez owoców. Mięska mogłoby nie być , ale owoce koniecznie.
  18. Ja już dzisiaj wypiłam dwie kawki, więc sobie zrobię z herbatkę z cytrynką i miodem przywiezionym dwa dni temu z Kurpiów ....A ciasto pyszniutkie z jabłkami i budyniem . Obczęstowałam już sąsiadów, bo wyszła mi duża blacha, a że zyjemy w wielkiej symbiozie to w rewanżu dostałam pół gara ich smacznej jarzynowej zupy i mogłam czas poświęcić na miłe pogaduszki a nie na stanie przy garach. A na drugi własnie piecze mi się kurczę z takimi malutkimi ziemniaczkami . Wstrzymujemy oddech wyborczy ponieważ oboke sasiedzi kandydują do Rady Miasta i Rady Powiatu . Trzymam za nich kciuki. :)
  19. No nie wierze, że was jeszcze nie ma . Ja mam własnie obiadek wstawiony do pieca , jestem juz po głosowaniu i miałam nadzieję wreszcie spotkac kogos na nszym forum . A to co ? Gdzie jesteście. Ciasto już nawet zdązyłam upiec :) Zapraszam.
  20. Witaj Haneczko prysznic, lampka winka i ciepłe pachnące łóżeczko dobrze Ci zrobią , a budzikom smierc ...:) Ja dzisiaj spałam do 9.30 , jutro też mam takie plany. I wlasnie robię rzad ... Słodkich snów ... a jutro marsz do wyborów ...
  21. Masz rację , ja też wiele razy już wpadałam na nowe pomysły , ale róznie z nimi bywało.Ale masz rację czasami słowa wypowiedziane mają duż moc, co dla jednego jest bez sensu dla drugiego błyska nadzieja . Moja córcia ogląda film , dlatego ja mam wolny net .. :)
  22. Już sprawdziłam , no i niestety to też kosztuje , a nie ma żadnej gwarancji na udany wyjazd , a do tych kilku setek mozna dozbierac nastepne i lepiej nikogo do swojego domu nie wpuszczac . Przynajmniej to nie dla mnie. Nie wiem czy dobrze bym się bawiła na wakacjach więdząc , ze ktoś obcy siedzi u mnie w domu :(
  23. Coś ostatnio zostałysmy same na tej wyspie .... Niestety tak się składa, ze to moje haftowanie jest bardzo utrudnione ostatno przez moją pracę , a do tego , że by mieć z tego pieniądze, to naprawdę wymagałoby sporo czasu i samozaparcia. A do tego jak już się zdążyłam zorientowac w tym \"biznesie\" rekodzieło idzie marnie . Czasami prace sa bardzo skomplikowane i gdyby policzyć ile trzeba czasu żeby ją zakończyć , musiałaby kosztować bardzo duzo.Tak więc to nie jest biznes nawet na podreperowanie budżetu , mam koleżanki i znajome , które są bardzo czynnymi hafciarkami , jeżdża na wystawy ze swoimi pracami i co i nic z tego nie mają , bo udaje im się coś sprzedać np. do Niemiec , ale taki klient trafia się raz , gora dwa razy do roku ... Kiedyś znajoma poprosiła mnie o zrobienie haftów ( na 6 serwetkach miały byc motywy różyczek z listkami , no i oczywiście serwetki wykończone ... ) dla syna swojej koleżanki , który musiał zrobić je na zaliczenie na studiach . Namęczyłam się okrutnie ponieważ przynióśł mi gotowy materiał , który absolutnie nie nadawał się do tego . Ale jak mus to mus , zawzięłam się i zrobiłam. Wyszło bardzo ładnie ale chyba ponad tydzień musialam poświęcić każdą wolną chwilę . I jak przyszło do rozliczenia za tę pracę , to skromnie powiedziałam prawie jak u księdza \" co łaska\" , bo przecież nie potrafię ocenić , bo nie robię tego na zarobek . I wiesz na ile \"ocenił \" moją pracę , przynióśł papierową torebeczkę w której była bombonierka i kawa. Obszukałam torebeczkę licząc , ze jest gdzieś jakaś koperta , ale nie było :( Robiłam też swego czasu takie obrazeczki jako prezenty na urodziny dziecka z datą i imieniem dziecka ... I pare osób o tym wiedziało i bardzo się zachwycali , jak np, dla bliźniaków mojej koleżanki z pracy. I też przyszła do mnie kolezanka i poprosiła ,żeby coś takiego zrobić dla jej siostry . Wzbraniałam się jak tylko mogłam tłumacząc , że ja tego nie robię zarobkowo . Ale się uparła więc musiałam zrobić , błagała wręcz i znowu ustapiłam. I jak odbierała , wszyscy znowu byli zachwyceni , a ona przyszła do mnie i wciska mi kasę do reki , i wiesz i ile było ? 20 zł ... Za taką kasę to ja wolę robić naprawdę prezenty albo do szuflady ... Czy te adresy kiedyś sprawdzałaś , pytam bo domyslam się, że na tej stronce są adresy - chociaż coś z tym adresem jest nie tak , bo się nie daje skopiować . Jeśli możesz to klej jeszcze raz . :)
×