baby sitter
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez baby sitter
-
forsa wyrzucona w błoto:(niewiem..może za krótko trzymałam na skórze i nie dałam się mu rozbujać, ale efekt jest mizerniutki...piszcie laski, może zrobiłam coś nie tak...jakie są wasze doświadczenia z depilacją za pomocą kremu?
-
kiedys ukradłam bluzkę w lumpeksie:ozałożyłam na siebie i wyszłam:O wiem wiem obciach...to był pierwszy i ostatni raz
-
Ebooki dla wszystkich
baby sitter odpisał niezapominajka19 na temat w Kultura: Książki, kino, muzyka
Pod redakcją Adama Bilikiewicza - Psychiatria (dla studentów medycyny) bardzo ładnie proszę:) krzyzakowa@wp.pl -
sexowne, uwodzicielskie, hipnotyzujące perfumy... Zapachy, które Was oczarowały!
baby sitter odpisał blekitnooka na temat w Zakupy
Cacharel - Amor Amor Burberry - Weekend cudowne są:D -
raz raz...próba mikrofonu: ♪♪ no nieźle
-
tez nie podam mojego nika======>>>>>>a na co chorujesz?wybacz babską ciekawość;) oczywiście nie chcę bagatelizować Twoich kłopotów, wiem, że są poważne i KONIECZNA jest dla Ciebie pomoc psycholga, ale ja na Twoim miejscu spróbowała bym nabrać dystansu do kłopotów...ja zawsze tak robię i mi to pomaga...poprostu patrzę na swoje życie jakby z boku, z pozycji obserwatora i próbuję sobie doradzać (czasem pocieszać;))ale zawsze tak jakby to mnie nie dotyczyło i jakbym radziła komuś bliskiemu:) to taka moja wypracowana metoda na różne \"jazdy\" i chyba nie jest najgorsza, bo pozwala prawie obiektywnie spojrzeć na problem i spokojnie zastanowic się nad możlwymi rozwiązaniami, zamiast panikować, wpadać w coraz większe doły i uzalać się nad sobą:)spróbuj!
-
motylku:)w sumie tak jak powiedziałam nic Ci nie szkodzi spróbować!!każdy jest inny, nie powinnaś zatem zakładać, że skoro nie pomógł Asi, nie pomoże też Tobie, widzisz ja znam przykłady,że ta pomoc się przydała:) wszytsko zależy od fachowości specjalisty, rodzaju zaburzeń, a przede wszytskim Twojej otwartości:) tak na marginesie też się wybiorę chyba do psychologa, w końcu on jest od tego, zeby pomagać pozdrawiam
-
nigdy nie korzystałam z pomocy psychologa, ale wiem, że warto:)znam wiele przykładów, gdzie osoba, której pomagał psycholog stała się kimś niemal nie do poznania, oczywiście mam na myśli zmiany pozytywne:) idź, sprawdź, zobacz, przekonaj się sama, w najgorszym wypadku będzie tak jak teraz, a wnoszę, że jest ci niedobrze z samą sobą...powodzenia
-
czy jest tu ktoś kto odczuwa lęk przed przekraczaniem mostów pieszo? albo ma jak to ja nazywam \"fobię kościelną\":)w dużych kościołach, szczególnie takich molochach kręci mi się w bani i mi słabo już po 5 minutach od wejścia:oktoś jeszcze tak ma?
-
Ten topic przynosi szczęście w miłości!!! Wejdż i wpisz się,a wkrótce ....
baby sitter odpisał na temat w Życie uczuciowe
ten topik to podpucha, ale co mi zależy się wpisać:p tak na marginesie - czy którejś z was pomógł wpis tutaj? -
chanel20 ja mam to samo z tym staniem:) lipa jakich mało i dziwne to do wyjaśnienia komukolwiek:)a tak wogóle to też mnie chytają takie akcje na zajęciach, no i w kościele:o pozdrawiam
-
nie no to widzę bez znaczenia co takiego stosuje, skoro depilacja kremem to poprostu wielka kaszana...:(never ever!
-
szczupaku gratuluję podejścia do sprawy fe_roll życzę podobnego rozwiązania kłopotu see you
-
ja nie chodzę....zawsze mi tam się słabo robi:(
-
Ebooki dla wszystkich
baby sitter odpisał niezapominajka19 na temat w Kultura: Książki, kino, muzyka
poszukuję książek Grahama Mastertona w wersjach elektronicznych.to b. ważne:)także gdyby ktoś coś miał:)to very thx -
Topik bez zamysłu - niech się wpisze kto chce, w dowolny sposób
baby sitter odpisał aromat identyczny z naturalnym na temat w Dyskusja ogólna
oby to nie była ciąża:( -
heh...chyba jakiś diabełek w nas siedzi...w maju byłam matką chrzestną, chyba nie muszę dodawać jak sie czułam...dygotałam cała i nawet nie trzymałam małej na rękach:oale jakoś poszło..czułam nieeesamowitą ulge po wyjściu z kościoła, a nawet coś w rodzaju satysfakcji, że nie wyszłam ani nie zemdlałam:) a co do ślubu to zastanawiałam się już nad uroczystością na świeżym powietrzu:D moja awersja do kościoła być może bierze się z tego, że miejscowy kościół choć niewątpliwie piękny, jest olbrzymi, czuję się w nim jak mróweczka...zakrawa to może na jakiś lęk przestrzeni a nie nerwicę:oczy ja wiem?
-
to teraz ja:) moje \"przygody\" zaczęły się w październiku ubiegłego roku...powodem były liczne, silne i długotrwałe stresy, które przeżywałam jakieś dwa miesiące wcześniej...otóż pokłóciłam się z rodzicami i to na tyle poważnie, że przez ponad miesiąc mieszkałam poza domem, do tego w tym samym czasie zaczął się kryzys w moim związku co jeszcze bardziej mnie dobiło...ktoś kto był mi wtedy potrzebny bardziej niż kiedykolwiek poprostu mnie olał:(zaczęły się nieprzespane noce, wycie całymi dniami, ale czułam się jeszcze jako tako...później pozornie wszystko zaczęło wracać do normy- wróciłam do domu i jak co roku w październiku wyjechałam na studia. zamieszkałam z kumpelami z roku w mieszkaniu studenckim i choć je bardzo dobrze znałam, była to dla mnie większa zmiana - wcześniej mieszkałam w akademiku zupełnie w inny towarzystwie...zaczęły się imprezki..wszytsko wydawało się iśc ku lepszemu...po niedługim czasie wróciłam do swojego ex...właściwie to już wszytsko było w porządku i wydawało sie ze to, co najgorsze już za mną...a jednak wtedy ZACZĘŁO SIĘ...któregoś dnia poprostu gdy jechałam sama tramwajem,dopadł mnie atak..zbladłam, zaczęłam się trząść, było mi słabo, przed oczami mroczki, chwiejny krok i serce walące jak oszalałe...po chwili przeszło, wróciłam do domu i zrzuciłam to na karb grypy która właśnie mnie zaatakowała...jakże się myliłam...od tamtej pory bardzo często chytały mnie takie akcje w autobusach, tramwajach, na zajęciach, w kościele, wszędzie...fakt, że nigdy nie odważyłam się wezwac pogotowia. zawsze towarzyszyła mi myśl ze za chwilę zemdleję, a tego do dziś boję się jak ognia (żeby było zabawiniej, dodam ze jeszcze nigdy nie straciłam przytomnosci)...oczywiście powiedziałam o wszytskim mamie, która zadbała by wykonano mi komplet badań - serce, tarczyca, hormony ..oczywiście wyniki miałam jak chłop od kosy, więc zaczęto leczyć mnie inaczej...przepisano mi lexotan, który bardzo mi pomógł, choć daweczka była mniejsza od minimalnej (dawka minimalna miała być stosowana do tygodnia czasu i w razie nie ustąpienia objawów zwiększona,ale ja już po minimalnej czułam się git chociaż trochę senna, zatem i tą dawkę zmniejszono mi nieco)...w czasie leczenia nikomu ze znajomych nie powiedziałam o mojej chorobie, nawet dzieczyny z mieszkania o niczym nie wiedziały...bałam się że za plecami przylepią mi łatkę \"stukniętej\":o od tamtej pory było już ze mną tylko lepiej...po odstawieniu leków było tez w miarę ok..czasem jakieś sporadyczne akcje..i wiecie co?żyję normalnie, chodzę na imprezki, studiuję, pracuję, jestem zadowolona z życia...czasem (ale baaaradzo rzadko) mam jeszcze jakieś drobne schizy ale już wiem co to takiego i staram się poprostu o tym nie myśleć i nie robić z siebie kaleki bez prawa do normalnego życia....swojej nerwicy powiedziałam NIE jest jedno małe ale: do dziś jedynym miejscem gdzie jest mi momentalnie słabo i mam te \"jazdy\" jest kościół:o chyba ze stoję na zewnątrz, lub w przedsionku to jest ok, bo inaczej muszę wyjść już po 5 minutach mszy...czasem sie smieję ze chyba z własnego pogrzebu też wyjdę:D a tak serio to swojego ślubu już sobie nie wyobrażam...aa no i na egzaminach przez pierwsze 15 minut nie mogę się skupić i jest mi gorąco i duszno, no ale to w końcu stres więc chyba takie akcje są do przyjęcia (dodam ze nigdy wcześniej żaden egzamin nie stresował mnie aż tak)...więc po prawie roku tylko to ostało się po mojej przygodzie pt:\"nerwica\" pozdrawiam wszytskie nerwuski
-
mogę wtrącić?otóż zfacetem, kytórego wszyscy uważają za maczo i szpanera jestem już przeszło 4 lata...kiedy go poznałam nie chciało mi się z nim zamienić nawet zdania, w koncu to tylko \"pusty maczo\"...w sumie to byłam pierwszą dziewczyną, której nie rzucał na kolana jego urok..starał się o mnie ponad pół roku i czuję, że po 4 latach kocha mnie równie mocno.owszem związek nieco go zmienił...trochę sie wyciszył itd..nadal jest pewny siebie, przebojowy, zaradny no i diabelnie przystojny;)uważam że istnieją na świecie gorsze cechy osobowości niż właśnie te... zatem nie generalizujmy aha..i nie jest dresem:D