Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Wejda

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Wejda

  1. A pamiętacie Kalendarz Szalonego Małolata? Miała ich siedem. Pamiętam jak któregoś roku Pani w księgarni powiedziała, że prawdopodobnie wycofali ten kalendarz...:(
  2. Tę ruską grę, gdzie wilk zbierał jajka do koszyczka miałam jakiś czas temu na dysku.:) A na Wooodstock jeździliście?
  3. "Don't speak" też uwielbiałam... "You and me We used to be together Every day together Always..."
  4. Lilka z Wrzosowiska, a pamiętasz tę reklamę: "...dezodorant ten to Limaaaaara... Dezodorant ten mmmmm limaaaaara..."? :)
  5. Robiliśmy też "dyskoteki w klubie", tzn. w suszarni w bloku. Mieliśmy tam dwie kanapy pod przeciwległymi ścianami. Przeważnie było tyle samo chłopaków co dziewczyn. Umawialiśmy się kto z kim będzie tańczył (ja przeważnie z tą moją wspomnianą miłością), puszczaliśmy muzykę (przeważnie ballady Kasi Kowalskiej albo Hey), gasiliśmy światło i tańczyliśmy "przytulańca". I tak prawie codziennie.:))) Ktoś z Was tak się jeszcze bawił?
  6. Dużo z tego co pamiętam było już opisane wcześniej, ale myślę że warto dodać jeszcze coś ważnego, NIE pamiętam bezdomnych, NIE pamiętam ludzi grzebiących w śmietnikach, żebrzących na ulicach przed sklepami. Pamiętam za to jaką radość sprawiały mi banany czy pomarańcze, które mama wystała w świątecznych kolejkach. Było mało wszystkiego ale przez to człowiek potrafił uszanować, to co miał, bo wiedział ile to było warte. Dzisiaj nie szanuje się niczego a już na pewno brak szacunku dla drugiego
  7. Do ---> o kurka Gra w państwa - miasta na ziemi wyglądała tak, że rysowało się na ziemi koło i dzieliło na tyle części ile było uczestników zabawy. Każdy sobie wybierał jakie chce mieć państwo. Na samym środku wylosowana wcześniej osoba stawiała patyk i po odliczeniu do trzech puszczała go. W tym momencie wszyscy uciekali jak najdalej a osoba na której pole spadł patyk musiał go postawić spowrotem na miejsce (czyli na środek). W momencie kiedy patyk został postawiony, osoba krzyczała "stop" i wszyscy musieli się zatrzymać w miejscu. Potem rzucało się ze swojego pola patykiem w wybraną (najczęściej najbliżej stojącą) osobę. Jak się trafiło, to uczestnicy którzy sąsiadowali z tą osobą odcinały im trzy tip-topy (czyli trzy stopy) po obwodzie koła i odcinało się od punktu zakończenia trzeciej stopy po skosie do swojej granicy. Mam nadzieję, że mniej-więcej Ci wyjaśniłam. Jakbyś coś jeszcze nie wiedziała to pisz.:)
  8. Świetny temat! Ja jestem z rocznika 81 i też swojego dzieciństwa nie zamieniłabym za takie, jakie mają teraz dzieciaki. Bawiliśmy się w ganianego, chowanego, podchody, 10 patyków, państwa-miasta (te rysowane patykiem na ziemi i te na kartce). Mieliśmy swoje bazy. Jak miałam 13 lat mój Tato zrobił mi taką huśtawkę za domem (oponę na grubym drucie powieszoną na drzewie) i tam poznałam m.in. moją pierwszą miłość, bo całe osiedle się schodziło na moją huśtawkę. Pamiętam też wymianę karteczek (chociaż to już bardziej moja młodsza siostra przeżywała). Miałam za to pachnący pamiętnik zamykany na kłódeczkę (możecie wierzyć, albo nie, ale pachnie do dziś tak samo intensywnie jak wtedy - a ostatni wpis jest z 1994 roku), przeglądam go jeszcze czasem. Na jednej ze stron wyznanie miłości mojego ówczesnego chłopaka (z 1993 roku), kartka zalana moimi łzami... Kochałam tego chłopaka kolejne 10 lat... Ehhh... Pamiętam też na ulicach mojego miasta czerwone "ogórki" dowożące do pracy zadowolonych z życia robotników. Pamiętam pochody pierwszomajowe i że zawsze wtedy świeciło słońce (jak oni to robili?). Pamiętam jak w wieczór wiligilijny stałam z Babcią w kolejce po karpia... Pamiętam też, że w parkach rosły tulipany i róże na klombach (na pierwszą randkę dostałam chyba właśnie takie podpieprzone z klombu kwiaty). Nie wyobrażam sobie, żebym mogła dorastać w innych czasach. Nie sądzę też, bym teraz miała lepsze dzieciństwo niż miałam. Wręcz przeciwnie. My byliśmy innymi dziećmi. Dziecmi potrafiacymi niekłamaną radością witać przyjemności, które dla współczesnych są czymś zwykłym i normalnym. Tabliczka czekolady, nowa książka, wieczne pióro, wystane przez rodzica w kolejce, który przechodził obok, gdy właśnie "rzucili"...
  9. Dżastina, dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Bardzo się cieszę. A Tobie się uda. Na pewno. Trzymam za Ciebie kciuki.
  10. Witajcie. Staramy się z mężem o dzidziusia od roku. 10 kwietnia miałam ostatnią miesiączkę. W niedzielę (10.05.) zrobiłam test. Wyszła blada kreska. W poniedziałek powtórzyłam test, kreska była wyraźniejsza. Dzisiaj zrobiłam test beta hcg i wyszedł mi wynik 361 mlU/mL. Co to oznacza? Pomóżcie, dziewczyny!
  11. Wejda

    sluby czerwiec 2009

    Dzięki za pomoc. Mam jeszcze jedno pytanie: czy macie już sukienki na poprawiny? Jakiego koloru, kroju, długości? Pochwalicie się?:)
  12. Wejda

    sluby czerwiec 2009

    Cześć Dziewczyny Niestety nie mam czasu pisać tu tak często jak Wy, nad czym ubolewam, bo chciałabym - tak samo jak Wy - zająć się porządnie tymi przygotowaniami do ślubu i cieszyć się nimi. Nie mam kiedy pojechać po sukienkę, a wszystkie inne sprawy (takie jak sala, catering i orkiestra) pozałatwiałam telefonicznie. Napiszcie mi co jeszcze muszę teraz załatwić, bo zaczynam się na serio bać. Mój narzeczony się dziwi, że tak panikuję, bo jeszcze jest przecież tyle czasu. Do tej pory też tak myślałam...
  13. Wejda

    sluby czerwiec 2009

    Cześć dziewczyny. Przypadkowo znalazłam ten topik, zaczęłam czytać od początku (czyli od października zeszłego roku) i... jestem przerażona! Większość dziewczyn miała pozałatwiane wszystkie sprawy już w październiku a ja przy końcu stycznia mam zaklepaną tylko salę (sam wynajem, bez cateringu) i orkiestrę. No i u księdza byliśmy, ale powiedział, ze o konkretach możemy rozmawiać już po naukach (które są przewidziane na połowę lutego). I to wszystko! Do tej pory byłam przekonana, że jeszcze mam dużo czasu, ale teraz ogarnęły mnie wątpliwości. Czy zdążę?
  14. Wejda

    sluby czerwiec 2009

    Cześć dziewczyny. Przypadkowo znalazłam ten topik, zaczęłam czytać od początku (czyli od października zeszłego roku) i... jestem przerażona! Większość dziewczyn miała pozałatwiane wszystkie sprawy już w październiku a ja przy końcu stycznia mam zaklepaną tylko salę (sam wynajem, bez cateringu) i orkiestrę. No i u księdza byliśmy, ale powiedział, ze o konkretach możemy rozmawiać już po naukach (które są przewidziane na połowę lutego). I to wszystko! Do tej pory byłam przekonana, że jeszcze mam dużo czasu, ale teraz ogarnęły mnie wątpliwości. Czy zdążę?
  15. Wejda

    Nasze male codzienne gafy

    Po prostu super topic. Popłakałam się ze śmiechu kilkakrotnie. Moja gafa: Stałam kiedyś z mamą w kolejce w sklepie. Na drugi dzień było jakieś święto i wszystko miało byc pozamykane. Muszę dodać, że mamy w domu (na dole) restaurację i mama nie gotuje w domu, bo nie ma takiej potrzeby. Więc stoimy z mamą w tej kolejce, za nami już kilka osób się zebrało i nagle ja do mamy mówię z radością: \"mamo, to jutro jakąś zupę ugotujesz (mieliśmy mieć zamkniętą restaurację). Już chyba z rok nic nie gotowałaś!\". Babinka za nami popatrzyła na mamę jak na wyrodną rodzicielkę i pokiwała głową. Mama zrobiła się najpierw czerwona a potem wybuchnęła śmiechem... :) Śmiejemy się do dziś z tego, jak to mamusia została wyrodną matką, która swojemu dziecku nie gotuje... :)
×