Kalika
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kalika
-
Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc
Kalika odpisał Kaja32 na temat w Zdrowie i uroda
W lutym moja Teściowa przebywała przez tydzień w specjalistycznym szpitalu w Rutce. Wykonano wówczas kompleksowe badania. Wynik TK - w płacie dolnym lewym guz o wym. 60x54 mm, w pła cie górnym prawym w segmencie przednim kolejny guz o wym. 24x62mm (przerzut). Powiększone węzły chłonne. Wstępnie stwierdzono, że jednym sposobem leczenia teściowej jest chemioterapia - zmiany dość rozległe, zaawansowana POChP, w dodatku Teściowa w 1995 roku przeszła wylew i ma zaklipsowane trzy tętniaki w mózgu :(. Jakby tego jeszcze było mało wykryto u Teściowej cukrzycę, ale na szczęście da się ją opanować dietą. Następnie była biopsja. Wynik - rak płaskonabłonkowy rogowaciejący. Nie podano nam jego klasyfikacji, ale według znajomej znajomych - onkolog, ale innej specjalizacji - wielkość zmian i przerzuty wskazywały na IV stopień. Zakwalifikowano Teściową na 6 cyklów chemioterapii, po 3 cyklu terapię skrócono do 4. Zanim jednak nadszedł termin biopsji w Centrum Onkologii w Warszawie sami ruszyliśmy do boju z tym gadem. Mm był u pani onkolog z pobliskiego hospicjum. Przygotowałam mu na tę wizytę listę specyfików wzmacniających, które wynotowałam czytając wszelkie artykuły nt. temat w internecie, przeglądając fora, itp. Onkolog wskazała, które Mama powinna zacząć przyjmować już teraz: - TRANSFER FACTOR PLUS Advanced Formula; - BioMarine (nie Iskial czy Ecomer, bo jest lepiej przyswajany przez organizm i posiada dodatkowo jakieś inne cenne składniki); - Befungin od Bonifratrów; - koenzym Q10; - Acerola - wit. C; - Selen bonus; - naturalna wit. E. To wszystko jeszcze przed chemioterapią. Pani onkolog nie tylko przekazała informacje, po co i jak zażywać te środki, ale okazała mojemu mężowi wiele zrozumienia i wsparcia, kazała przyjechać czy zadzwonić w razie jakichkolwiek wątpliwości. Polecam bardzo taką konsultację. Do tego dodaliśmy dietę dr Budwig, opartą na oleju lnianym oraz wizyty u zielarki i bioenergoterapeuty, a także mnóstwo świeżo wyciskanych soków z marchwi, jabłek i buraków (krew!!!). Teściowa przestała jeść mięso - czasami pozwala sobie na pierś z indyka. Za to zajada się rybami, produktami z soi i warzywami - koniecznie brokuły! Wszystko gotowane na parze lub pieczone. I duzo wody mineralnej. Przez cała chemioterapię Teściowa czuła się dobrze, miała rewelacyjne wyniki morfologii, nie odczuwała żadnych skutków ubocznych. Jednak zmiany obkurczyły sie nieznacznie. I tak - pod koniec lutego zmiany nowotworowe miały wielkość 60x54 mm i 24x62mm, były też powiększone węzły chłonne Przed biopsją - na początku kwietnia - zmiany miały wymiary ok. 80x60 mm i 40x70mm, pojawiła się woda w płucach. Po trzecim cyklu chemii - zniknęła woda i zmiany na węzłach, guzy zmniejszyły się do mniej więcej takiej wielkości jak w lutym. Teściowa nieco załamała się psychicznie, ale fizycznie nie odczuwała żadnych objawów choroby i nadal nie odczuwa. Obecnie objęta jest programem doświadczalnym - dostaje Tarcevę (chemię celowaną) i jakiś badany specyfik - dlatego konieczna była rezygnacja z tych \"wspomagaczy\", ziół i wizyt u bioenergoterapeuty. Co 2 tygodnie ma wizyty kontrolne. Za jakiś czas pewnie zlecą wykonanie badania tomograficznego. Trochę się rozpisałam, ale chciałam pokrótce napisać o wszystkim :). Jednego trzeba się trzymać - żeby nie wiem co, nie poddawać się i próbować wszystkiego, jeśli tylko nie koliduje to z terapią onkologiczną. W przypadku mojego Taty nie mieliśmy ani czasu na cokolwiek, ani nawet świadomości, tego co się dzieje i to nie daje mi spokoju :(. -
Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc
Kalika odpisał Kaja32 na temat w Zdrowie i uroda
Wszystkim, którzy stracili swoich bliskich w wyniku tej strasznej choroby - wyrazy szczerego współczucia . Dwa lata temu 11 grudnia zmarł mój Tata. Od kilku lat leczony był w przychodni pulmonologicznej na obturacyjną chorobę płuc. W Święto Zmarłych w 2006 roku przeziębił się i nastąpiło zaostrzenie choroby. Leczony był ambulatoryjnie przez cały listopad - podano mu 3 różne antybiotyki. Nasilające się duszności skłoniły mojego brata do zawiezienia Ojca do szpitala. Stwierdzono zapalenie płuc. Jednak już pierwsze zdjęcie rtg wykazało rozsiew nowotworowy. Kolejne zdjęcie zrobione dwa dni później wskazywało na gwałtowny rozwój choroby - lekarze sami byli zszokowani jej postępem. Przewieziono Tatę do szpitala specjalistycznego, jednak z powodu straszliwych duszności nie przeprowadzono bronchoskopii. Był cały czas pod tlenem. Jeszcze do pierwszego szpitala Ojciec wszedł o własnych siłach, wychodził na korytarz oglądać mecz w telewizji, sam korzystał z toalety, ale nie mógł jeść, tłumaczył, że nie może sie przełamać psychicznie. W ciągu 5 dni zupełnie opadł z sił. Doszły silne bóle żołądka i okolic nerek. Po podaniu morfiny Tata dostał zapaści, odratowano go. Siedząc przy nim całą niedzielę modliłam się, by stracił przytomność i nie męczył się tak. Następnego dnia zmarł. To trwało tylko 10 dni - od dnia przyjęcia do pierwszego szpitala do Jego śmierci. Nawet nie było czasu cokolwiek zrobić. Pozostał ogromny ból i żal. Jeszcze dobrze nie otrząsnęliśmy się z tego, a rok później okazało się, że moja Teściowa ma skierowanie do tego samego szpitala z podejrzeniem nowotworu płuc. Ta sama historia co z moim Tatą - leczona od 5 lat przez pulmonologa, który przepisywał leki opierając się na zdjęciu rtg sprzed 4 lat!!! W tej chwili Teściowa czuje się doskonale. W następnym poście opiszę przebieg jej choroby, leczenie i podejmowane przez nas działania - może komuś się to przyda. -
Bardzo przeprasza, taki gapiszon ze mnie :( Jak przeczytała tutaj Twój wpis, to myślałam, ze to taki \"sercowy\" ból, a jak zajrzałam na stronkę to chciałam jak najszybciej napisać i ... tak wyszło Wiem, co przeżywasz i wysyłam mnóstwooo wspierających mysli Mój brat miał aparat zakładany dwa razy, w sumie wydłużono mu łapkę o 14 cm - tyle czasu już minęło, a ja nadal pamiętam niemal każdy dzień Trzymaj sie cieplutko :) Buziaczki
-
Motylku zajrzałam na stronkę i z pewnością wyślę sms-a. 17 lat temu mój brat miał wydłużaną rękę metodą Ilizarowa - mam nadzieję, że Ciebie choć trochę mnie boli. Gorąco pozdrawiam i życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia
-
Witam serdecznie Kobietki Kochane mam ogromną prośbę, a chodzi o linki ze str. 38, a właściwie o zamieszczone pod nimi pliki. Wczoraj wieczorem trafiłam na Wasz topik i chciałam je ściągnąć. Ponieważ trwało to długo ściągnęłam jedynie 4 pierwsze. Teraz okazało się, że pliki zostały usunięte, bo ich czas przechowywania na serwerze minął :(. Byłabym ogromnie wdzięczna, gdybyście w wolnej chwili wrzuciły te pliki ponownie na ten serwer. Pozdrawiam cieplutko :) Kasia
-
Witam serdecznie Kobietki Kochane mam ogromną prośbę, a chodzi o linki ze str. 38, a właściwie o zamieszczone pod nimi pliki. Wczoraj wieczorem trafiłam na Wasz topik i chciałam je ściągnąć. Ponieważ trwało to długo ściągnęłam jedynie 4 pierwsze. Teraz okazało się, że pliki zostały usunięte, bo ich czas przechowywania na serwerze minął :(. Byłabym ogromnie wdzięczna, gdybyście w wolnej chwili wrzuciły te pliki ponownie na ten serwer. Pozdrawiam cieplutko :) Kasia
-
Witam serdecznie Kobietki Kochane mam ogromną prośbę, a chodzi o linki ze str. 38, a właściwie o zamieszczone pod nimi pliki. Wczoraj wieczorem trafiłam na Wasz topik i chciałam je ściągnąć. Ponieważ trwało to długo ściągnęłam jedynie 4 pierwsze. Teraz okazało się, że pliki zostały usunięte, bo ich czas przechowywania na serwerze minął :(. Byłabym ogromnie wdzięczna, gdybyście w wolnej chwili wrzuciły te pliki ponownie na ten serwer. Pozdrawiam cieplutko :) Kasia
-
Kiedy mówisz Nie płacz w liście nie pisz że los ciebie kopnął nic ma sytuacji na ziemi bez wyjścia kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno odetchnij popatrz spadają z obłoków małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju i zapomnij ze jesteś gdy mówisz że kochasz J. Twaredowski Ten wiersz mi pomaga w smutnych chwilach. Agnieszko - mocno, mocno przytulam Cię
-
łoooo matko :(
-
Nowa - sam żal i nienawiść w Tobie. I nieco niejasności w Twoich wpisach. Jakie służbowe mieszkanie, skoro jest jeszcze własne? Jak była żona może pozostać w służbowym mieszkaniu byłego męża, skoro ma gdzie się wyprowadzić? To regulują przepisy. I eks czy ex to może być dziewczyna czy żona, ale nie dzieci.
-
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Kalika odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Dla Wszystkich mnóstwo ciepłych myśli Słucham dziś tej kolędy z ogromnym bólem - minął tydzień od pogrzebu Taty. Rozmawiałam telefonicznie z Mamą. Już w piątek będę z Nią, ale teraz ciężko mi bardzo, bo słyszałam w Jej głosie bezradność i samotność, i strach przed świętami. Nie jest sama - są z Nią moi bracia, ale nie ma Jej kochanego męża i Ona nie może pogodzić się z tym, że to tak szybko się stało. Nam wszystkim strasznie ciężko :(. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Kalika odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Zrozpaczona mamo - mocno Cię przytulam i wysyłam mnóstwo ciepłych myśli. Znam smak wściekłości i żalu wobec tej cholernej bezsilności. Jutro, a właściwie dzisiaj minie tydzień od śmierci mojego Taty. Nawet nie minęło dwa tygodnie Jego hospitalizacji, nie byliśmy przygotowani na rozstanie. Nie mogę nadal w to uwierzyć, bo to stało się tak szybko. Chorował na obturacyjną chorobę płuc i na to się leczył. W połowie listopada przeziębił się i poszedł do lekarza. Dostał antybiotyki, ale mu nie pomagały. Mama i brat zawieźli Go do miejscowego szpitala. Postawiono wówczas diagnozę na podstawie zdjęcia rentgenowskiego - rozsiew nowotworowy. Innych badań nie można było wykonać ze względu na gwałtownie pogarszający się stan Taty. Przewieziono Go do szpitala specjalistycznego. Poprzedniej diagnozy nie potwierdzono. W międzyczasie zaczęto podawać Mu morfinę, bo bardzo cierpiał. Na żadne leki Jego organizm nie reagował. Udało się przeprowadzić badanie tomograficzne, ale wynik odczytano nam dopiero następnego dnia po Jego śmierci - guz płuca z przerzutami do żołądka, wątroby, nadnerczy, mózgu ... Wszyscy byliśmy zszokowani, lekarze również. Nie mogę nadal tego pojąć. Tata nie odczuwał żadnych dolegliwości, nie skarżył się na nic. Jak to możliwe??? Pocieszam się jedynie tym, że już nie cierpi tak straszliwie jak przez ostatni tydzień. Jeszcze trzy godziny temu byłam ze swoja Mamą, ale musiałam wrócić do swojego domu, do obowiązków. Bardzo martwię się o Nią. Boję się tych zbliżających się świąt. -
brown mouse myślę, że tu znajdziesz to, czego szukasz - tylko nie przeraź sie, ze to o czerniaku ;) http://www.czerniak.com.pl/index1.php?id=3 Ja tez chcę zbadać swoje znamiona i je pousuwać, dlatego trochę się do tego przygotowuję duchowo i teoretycznie ;)
-
Witam po długiej nieobecnosci :) Merro ktoś już napisał, że jedyną zaletą Twojej ukochanej jest jej szczerość. Tak to rysuje się w tej opowieści. Wg mnie problemem jest jej przeszłość, a własciwie jej brak. Mimo wieku nie ma na swoim koncie prawdziwego zaangażowania, odpowiedzialności. Niby dorosła kobieta, ale... Zastanów się, bo to wcale nie muszą być dzieci - to mogą być rodzice, lżej do tego podchodząc - hobby, znajomi, praca dająca satysfakcję. Każdy z tych elementów zabiera cząstkę Ciebie, absorbuje Cię, zajmuje myśli, uczucia, czas. To jest normalne. Dojrzały, kochający partner rozumie to, a przynajmniej stara się rozumieć. Spytaj jej, czy ona na Twoje życzenie zaprzestałaby kontaktów z matką. Właściwie podobna sytuacja - wchodząc w partnerski związek, zakładając swoja rodzinę, tworząc swój nowy dom nie ma potrzeby (wg jej logiki) by widywała matkę. To, że się z kimś jest nie oznacza przecież, że rezygnuje się z siebie, że podporządkowuje się tej drugiej osobie. Życie z innym partnerem to nie jest nowe życie - to kolejny etap tego samego, naszego życia. Jesli ktoś na już na starcie tego nie potrafi lub po prostu nie chce zrozumieć, skazuje się na męki. Twoja dziewczyna męczy się z tym i męczy Ciebie. Zasadnicza kwestia - czy ona chce to zmienić w sobie, czy zmienić Ciebie.
-
Dzięki Iwono, za zainteresowanie moim zdenerwowaniem ;), ale to zaledwie lekkie wzburzenie było. Zarówno ja, jak i Nie wiem jesteśmy pierwszymi \"prawowitymi kościelnymi\" żonami, ale przez zachowania naszych mężów z tym liczeniem może być pewien problem ;) Myślę, że ta osoba mogła być tak samo pierwszą, jak i drugą - akurat takie wypowiedzi padały już z obu stron.
-
Do \"do nie wiem\" Po pierwsze, to Nie wiem nie zagląda raczej o tej porze na kafeterię, bo jest odpowiedzialną kobietą i jesli coś robi, to robi to świadomie, z zaangażowaniem, a nie na pokaz - czyli w tej chwili po prostu pracuje. Po drugie, popis to dałaś Ty - wyjątjowy popis głupoty, najohydniejszej złośliwości i chyba zawiści. Nie masz zielonego pojęcia o temacie, na jaki się wypowiadasz. Nie znasz ani Nie wiem, ani jej męża, ani obecnych układów między nimi. Jesteś po prostu ignorantką. Tylko głupiec wypowiada się w materii nie znanej sobie. Po trzecie, to Ty się raczej puknij i to bardzo mocno. Mało raz, to pukaj do skutku, aż może coś tam się poukłada i powskakuje na swoje miejsce. Wtedy może będziesz mogła wyczytać to, co zostało napisane i nie będziesz konfabulować dla własnej rozrywki kosztem innych. To nie ten temat był poruszany, którym tak ochoczo się zajęłaś. Po czwarte, \"chorymi klimatami\", zbytnią \"wyrozumiałością i miłosierdziem\" rzucała we mnie i w inne dziewczyny Kwiatek. Cała Twoja wypowiedź żywo przypomina jej ataki wypisywane na temacie \"Gdy mąż ma dziecko z inną kobietą...\" - nie jestem gołosłowna, jak ktoś chce, to może sprawdzić. Zaloguj się raz a porządnie i wtedy będziemy mogły podyskutować. A tak w ogóle - co Cię boli? Jaką zadrę poruszyła Nie wiem swoją szczerą wypowiedzią? To musi być coś straszliwego, skoro przez własne rozgoryczenie chcesz zranić i upokorzyć zupełnie obcą Ci osobę.
-
Mam gorącą prośbę do pierwszych żon czy partnerek - wstrzymajcie się kobietki z komentarzami choć na jeden dzień :) Starałam się w miarę możliwości rozmawiać spokojnie i RZECZOWO. Teraz mnie osłabiło, to co dzisiaj tu jest powypisywane. Niech więc i nie będzie wolno - a co nie mogę? Panie Dredd (jakoś \"sędzia\" nie wystukuje mi się na mojej klawiaturze ;) ) Piszesz o \"wypocinach\" (złośliwość czy jad?) pierwszych i \"KULTURALNEJ ROZMOWIE\" drugich. Z czegoś (logicznie do tego podchodząc) musiałeś to wywnioskować. Czy z epitetów opisujących dzieci: bachor gówniarz donosiciel szpieg żmija przybłęda cham prostaczka Czy z określeń żon (dla zwiększenia napięcia, nie wskażę których żon one dotyczą ;) ): zmora hieny pasożytnicze harpie debilki idiotki głupie baby żałosne miernoty kwoki kupa kurzu sępy gówno z zamierzchłej przeszłości Tylko tyle pamiętam, choc padło tutaj tego znacznie więcej. Panie Dredd \"sądząc po zjadliwym i mało kulturalnym słownictwie\" wskazane przeze mnie słowa są pierwszych czy drugich? Jak myślisz? Jako znawca logicznego rozumowania nie powinieneś mieć z tymi pytaniami problemu. Kto zatem, drogi panie, zionie ogniem i komu jad wylewa się z ust?
-
Agresja rodzi agresję. Obojętność - obojętność. Miłość - miłość. Można by tak długo wymieniać, bo jednak coś w tych relacjach jest. Pewnie nie zawsze, ale jednak warto próbować. Druga - równiez miłych :)
-
Angela Jestem pierwszą żoną od 16 lat ;) 6 lat temu mój mąż związał się z inną kobietą i ma z nią córkę. Albo tamta miłość była zbyt słaba, albo nasza - mimo wszystko - mocna. Podjęliśmy decyzję o powrocie do siebie. Jestem więc od trzech lat pierwszą-drugą ;) I dlatego zarówno problemy pierwszych, jak i drugich znam z autopsji
-
zauważ jednak, że właśnie drugie atakują częściej, drwią i wysmiewają, jak Ty wczoraj. Dlaczego? Twierdzą, że pierwsze małżeństwa ich mężów były fikcją, że to pierwsze złapały na dziecko, że nie było miłości. Przeczytaj dokładnie i w miarę obiektywnie. Tu na forum prowokujecie pierwsze - \"swoim\" pierwszym odmawiając prawdziwej przeszłości ich narzeczeństw, małżeństw, to co było między tymi ludźmi sprowadzacie do patologii wręcz, wymagacie od mężów by zapomnieli o przeszłości, by się odcięli raz na zawsze, by nie interesowali się życiem rodziny, którą sami niegdyś stworzyli, wymagacie od dzieci z tamtych związków, by były miłe, potulne i wam uległe. Pewnie, że przerysowuję i uogólniam - myślę, że i pierwsze i drugie na tym topiku również. Niezmiennie twierdzę, że zachowania pierwszych i dzieci z tych związków, to w głównej mierze wina facetów. NIE MA DYMU BEZ OGNIA. I drugie chyba tym powinny się bardziej zainteresować - przyjrzeć się zachowaniom swoich mężów teraz i w przeszłości.
-
od czasu do czasu podczytuję, i jestem coraz bardziej zażenowana. To ja napisałam, że pieniądze małżonków są wspólne - prawnie, od momentu znalezienia się na koncie. Ktoś się kiedyś dopytywał czy utrzymuję byłą kochankę męża i rzeczywiście - utrzymujemy ją wspólnie. Rozumiesz druga2, co to jest współodpowiedzialność? Czy w ogóle rozumiecie słowo \"odpowiedzialność\"? Rozumiecie co to są konsekwecje podejmowanych decyzji, działań? Nie tylko w sensie materialnym.
-
prezencik dla nich od niej - oczywiście. Jeszcze słowo - przybłęda... Niżej to juz chyba nie można. Szkoda, że nie czytują tego ojcowie. Jaka szkoda.
-
Tylko od mężczyzny zależy, czy \"była\" wchodzi w życie rodziny, czy niszczy spokój i odbiera pieniądze. meggi - jesli twój partner poddał sie takim twoim zabiegom, to nic dziwnego, że jesteście razem - trafił swój na swojego. A jego dziecko może i dobrze, że nie będzie miało kontaktów z wami, bo przynajmniej na dobrego CZŁOWIEKA wyrośnie. Chciałam jeszcze dodać, że moi synowie sami kupują małe prezenty swojej przyrodniej siostrze (z kieszonkowego), wieksze finansuję ja, a zupełnie duże - tatuś, a prezencik dla niej od niej kupił ich wspólny ojciec, nie jej matka. Nawet jakby nie kupił, to oni i tak obdarowywaliby ją tak za nic. Jestem z tego dumna. Moja teściowa jeszcze niedawno nazywała to dziecko \"bękartem\" - dzięki tłumaczeniom moim i chlopców (z synem nie chciała rozmawaiać o dziecku) zmienia sie powoli jej nastawienie. Mała ma ponad 2 lata, a babcia dopiero po raz pierwszy pomyślała o prezencie gwiazdkowym - poprosiła naszych synów, by coś ładnego wypatrzyli, a ona zapłaci. Z tego tez jestem dumna. I to nie jest tylko kwestia prezentów, ale w ogóle akceptacji. Acha, to dziecko jest mojego męża i innej kobiety, jego byłej kochanki.
-
rany julek, dziewczyny! Miejcie litość dla siebie! Nikt nie jest ideałem, nie przesadzacie aby? To, o czym piszecie, tak naprawdę bierze się z postawy Waszych partnerów. Teraz i niegdyś. Nikt nie rodzi sie z natury zły, tylko tą złość zdobywa po drodze, zbiera ją od innych przez całe swoje życie. Co zrobili z tym wszystkim Wasi panowie? Rozmawiali z byłymi żonami, ale tak szczerze, najszczerzej? Wyłumaczyli wszystko na spokojnie i do końca? Wysłuchali żali, przyznali sie do błędów, przekazali swoje odczucia i swoje zastrzeżenia? Nie ma nienawiści i żalu bez poczucia krzywdy! To moze wcale nie być faktyczna krzywda, ale poczucie skrzywdzenia to co innego - to subiektywne wrażenie. Kiedy coś się zaczyna między ludźmi, a potem kończy to konieczne jest wyjaśnienie wszystkiego, podsumowanie. A Wasi panowie zakończyli ten etap życia, zaczynając nowy? Mam wrażenie, że nie. I dlatego to ciągnie się za Wami.
-
Ale kwiatek :) - jakieś podobne fale czy telepatia ;) Iwona Z - dopiero przeczytałam Twój poprzedni wpis, bo w międzyczasie mój psiak zmusił mnie do wyjścia na dwór ;) Ja uważam, że pisać można wszędzie tam, gdzie ma się na to ochotę. Jednak jakieś minimum przyzwoitości i uczciwości przydałoby się, kiedy ktoś wypowiada się w tak delikatnej i bolesnej sprawie, jak zdrada i dziecko pozamałżeńskie. O innych wypowiedziach nie mnie mówić - na te akurat, bardzo kategorycznie i poniżająco wypowiadane do zdradzonych żon, już duzo wcześniej zwracałam uwagę. I nie chodzi tu nawet czy ktoś był czy nie był kochanką, tylko O SPOSÓB wyrażania swych przemyśleń i PODEJŚCIE do tej sprawy. Ten przypadek okazał się hipokryzją w najczystszej postaci. Ja mam już dość wypowiadania się na ten temat - teraz czas na wypowiedzi kwiatka i odpowiedzi na pytania, jakie pod jej adresem padły.