Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

the student of life

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez the student of life

  1. Masz racje Reality, brak przebaczenia to jest problem. Zgadzam sie z Tobą. Tylko myślę, że przebaczenie to proces. Dla DD długi i bolesny, który przychodzi po ciężkiej harówce nad sobą na terapiach. Nie mozna kogoś, kto był tak skrzywdzony przez własnych rodziców i nie przepracował swoich wspomnień i emocji \'na siłę\' przekonywać do przebaczenia i mówić że nienawiść do swoich rodziców to grzech. Jeżeli taki DD jest wierzącym katolikiem, moze to sobie wziąść do serca i ze strachu przed grzechem pogrzebać w podswiadomości tą nienawiść i wszystkie inne niechciane uczucia. Uczucia nie da sie ot tak sobie pozbyć, powiedzieć \'nie czuję tego\' i po sprawie. KAŻDE uczucie powinno być przeżyte (nie mówie o okazywaniu złości, gniewu poprzez bicie innych itp. tylko o przeżyciu go- tzn. wiem że czuję zlość, gniew itp i odreaguję go świadomie w bezpieczny sposób), inaczej odkłada sie w podswiadomosci i kiedy nazbiera sie tego duzo wychodzi nam w ciele- począwszy od stresui bólu głowy poprzez wrzody żołądka do zachowań lękowych i poważnych schozeniach kończąc. A już na pewno poprzez własne zachowanie wobec innych, np. uproszczony schemat: człowiek który był bity w dzieciństwie, bije własne dzieci. Pracuję w środowisku kościelnym, znam paru księży i zakonnic, bardzo pobożnych, miłych i cichych z wierzchu, ale którzy mają głębokie problemy emocjonalne i na dluższą metę nie da się z nimi wytrzymać. Bo w imię walki z grzechem pochowali w sobie wszystkie swoje gwałtowniejsze emocje i urazy z dzieciństwa, sami \'wykastrowali sie emocjonalnie\'. Nawet nie przyzna sie że np. ojciec duzo pił, bo grzechem jest mówić żle o rodzicach. Poszli w chorą dewocję i zamiast rozmowy i pracy nad sobą \'klepią\' niekończące sie różańce, albo przez dwa tygodnie nie odzywa sie do nikogo, \'bo ktoś sie nie uśmiechną do niego na korytarzu i teraz przezywa depresje\'. I czasami nie wiadomo skąd miewa wybuchy złości. Trochę sie sam zaplątałem, ale chodzi mi o to, że przebaczenie przychodzi samo jako owoc- jeden z wielu- pewnego procesu pracy nad sobą. To jest decyzja, jak najbardziej, ale decyzja do której kazdy sam musi ( i powinien) dojrzeć.
  2. Wpisuję się żeby topik nie umarł. Mam nadzieję, że nie jest to tylko reanimacja trupa, że może jeszcze komuś się przyda to wszystko o czym tutaj pisaliśmy. Ja mam teraz ciężki okres. Biorę się za bary ze swoimi uzależnieniami, których do dej pory chciałem nie widzieć. Ale moje życie o które tak walczyłem kilka lat temu jest zagrożone i nie mogę już dłużej ignorować tego, że zmierzam do autodestrukcji. Chociaż to dla mnie duzy wysiłek fizyczny i finansowy jeżdzę na mitingi 2x na tydzień. Jakoś to mnie trzyma. Poza tym zamartwiam sie o znajomą \'annę\' która ma problemy, a ja nie wiem jak mogę jej pomóc. Porypane te życie.
  3. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    \"Rodzina twierdzi, ze to nie alkoholizm. I że po prostu mam go pilnować na każdej imprezie.\" Jeżeli dorosłego faceta trzeba pilnować bo sam się nie upilnuje tzn. że to jest alkoholizm (niezależnie od tego co mówi rodzina); a jezeli to jest alkoholizm to i tak go nie upilnujesz, a tylko sama wkręcasz się we współuzależnienie. Poszukaj rady u specjalistów w ośrodkach leczenia uzależnień; być może jeszcze jest jakiś sposób zeby się leczył. Może wasze małzeństwo ma jeszcze jakąś szansę. A jeśli chcesz rozwodu, to strach o swoje życie chyba jest wystarczajacym powodem. Przy sprzyjających okolicznosciach (kiedy on wiedział przed ślubem ze ma problem z alkoholem i nie powiedział Ci o tym) można nawet uzyskać unieważnienie ślubu kościelnego. Tylko że to akurat trochę trwa i kosztuje.
  4. A co do Cierpliwej- to zmień kobieto topik i nie wchódź tutaj, bo nie masz pojęcia o nas- dzieciach z domów dysfunkcyjnych i nie rozumiesz tego o czym piszemy. Albo chociaż przeczytaj co przed tobą pisali inni. Temat przebaczenia był juz na tym topiku szeroko omówiony.
  5. Reality co do tego braku bodźców masz rację. Od urodzenia w domu rodzinnych ciąglę żyłem w stałym napięciu i strachu; a przedtem jeszcze kiedy moja mama była ze mną w ciąży też cały czas się bała i jej hormony przenikały do mojego ciała.( To jest udowodnione naukowo- studiowałem medycynę więc wiem). Organizm przestawił się na większe stężenie adrenaliny we krwii, jestem \'uzależniony\' od życia w napięciu. Więc mimo ze cały czas tęskniłem za spokojnym, ustabilizowanym życiem, teraz kiedy takie życie mam- nie potrafię tak zyć. Ciągle czegoś mi brakuje, coś sie musi ciągle dziać, zmieniać, inaczej jest źle. Ktoś życzliwy powiedział mi kiedyś, że ja stważam sobie problemy jeśli żadnych nie mam. I to prawda. Życzę wytrwania na terapii.
  6. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Walczę ze swoim lenistwem, bo wiem że z nieróbstwa różne niepotrzebne myśli krążą mi po głowie i sam nakręcam się w depresję. Jednak praca jest błogosławieństwem, i nie chodzi tylko o kwestie finansowe. Póki co jednak muszę się zmuszać żeby zrobić coś więcej niz tylko to co naprawdę muszę. uściski wszystkim stałym bywaczom
  7. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Jestem z Wami. Nieśmiała, my co prawda twoich długów nie spłacimy i nie pomożemy Ci materialnie, ale ... Możliwość wypowiedzenia się przed kimś często pozwala uporządkować myśli, oddramatyzować sytuację i inaczej spojrzeć na pewne sprawy. Czasami \'każe\' przyznać sie do kilku własnych błędów w postępowaniu, ale i pozwala samemu znależć wyjście z sytuacji. To samo jest ze słuchaniem wypowiedzi innych. U mnie teraz jest dobrze. Po ostatnim mitingu uświadomiłem sobie pewne rzeczy o sobie, moze później o tym napiszę. Znalazłem nową ścieżkę dla mnie. Będę nią podążał przez jakiś czas, zobaczę co się na niej kryje. pozdrawiam
  8. Jestem z Wami, ale chyba juz napisałem wszystko, co miałem ze swojej strony do powiedzenia. Przynajmniej na razie. Walczę ze swoim lenistwem, bo wiem że z nieróbstwa różne niepotrzebne myśli krążą mi po głowie i sam nakręcam się w depresję. Jednak praca jest błogosławieństwem, i nie chodzi tylko o kwestie finansowe. Póki co jednak muszę się zmuszać żeby zrobić coś więcej niz tylko to co naprawdę muszę. uściski wszystkim stałym bywaczom
  9. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Jestem z Wami, czytam; ale na razie nie mam ochoty na pisanie. Pozdrawiam
  10. Więc co się stało ze wszystkimi? Jeżeli \'Nienawidzę\' i inni nie pokazują się juz, to chyba rozwiązali swoje problemy. Chciałbym żeby tak było, ale oczywiście wiem że nie. I zastanawiam się co się z nimi dzieje.
  11. No i co? To tyle? Mam nadzieję, że dlatego nikogo tu nie ma od tylu dni, bo wszyscy poszli na terapie i mitingi. papapa
  12. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Ja mam dzisiaj paskudny dzień. Najpierw rano miałem ostrą wymianę zdań z kolegą z pracy i przez cały dzień wczoraj i dzisiaj to przeżywałem. Wieczorem jeszcze sobie doprawiłem, bo poszedłem na otwarty miting AA i to co tam słyszałem i co ja sam o sobie na koniec powiedziałem trochę mnie rozwaliło. Mocno wczoraj dotarło do mnie coś, do czego nigdy za żadne skarby świata nie chciałbym się przyznać. Mianowicie, że zaczynam mieć problem z alkoholem. Mimo całych tych terapii znalazłem się na początku ścieżki na której stoczył się mój ojciec. Nie piję dużo, ale regularnie, wieczorami. Czasami w dzień łapię sie na myśleniu i oczekiwaniu na te wieczorne \'piwko\', czy whiski. Dociera do mnie, że mimo że nie piję dużo- nie potrafię wytrwać w postanowieniu nie picia przez dłuższy czas; i nie wyobrażam sobie, że mógłbym już nigdy w życiu nie spróbować alkoholu. Straszne... A może właśnie dzięki terapii i bywaniu na grupach 12 kroków udało mi sie to zobaczyć tak wcześnie. Zanim nie stałem sie degeneratem. W kazdym razie mam do myślenia. pozdrawiam
  13. Powtórzę też to, co napisałem niedawno o sobie na innym topiku pt. DDA, też na o2. Na pierwszy miting i pierwsze spotkanie terapeutyczne trafilem jako strzepek nerwow- chociaz nie zdawalem sobie z tego sprawy. Myslalem ze wszystko ze mna jest OK, mam tylko kilka drobnych problemow a wszyscy inni sa dziwni, nie lubia mnie itp. Obie terapie [pierwsza 7 miesiecy- przerwana, druga 9 miesiecy- dotrwalem do konca] to byl horror poniewaz 1. Uswiadamialem sobie straszne rzeczy o sobie- a mianowicie: ze nie jestem takim idealem jak myslalem, ze zrodlo moich problemow jest we mnie i to z soba musze cos zrobic a nie naprawiac swiat. 2. wrocily wszystkie uczucia przed ktorymi uciekalem: gniew, wstyd, zawod, pragnienie milosci, uczucie porzucenia. Naprawde wylem po nocach z samotnosci- czulem sie jak male 3-letnie dziecko w pustym ciemnym domu. Gdyby nie przyjaciele i grupa wsparcia DDA nie wiem czy bym to przetrwal. Teraz potrafie cieszyc sie zyciem, dziekuje Bogu ze zyje, chociaz wciaz mam nawroty starego mnie. Terapia nie skonczyla sie ostatnim spotkaniem z psychologiem- ona trwa w codziennym zyciem. To co na niej sie stalo/uslyszalem i zobaczylem jest \'skarbcem\' z ktorego wciaz korzystam w roznych sytuacjach. I wciaz chodze na mitingi- bo pozwalaja mi trzymac sie kursu, zdrowiec.
  14. Reality, odpowiem Ci cytując teksty czytane przez grupy DDD na każdym mitingu. Być moze już je znasz. Istota problemu. Wielu z nas odkryło, że mamy dużo wspólnych cech wskutek wzrastania w domu alkoholika. Zaczęliśmy odczuwać izolację, trudności w kontaktach z ludźmi, w szczególności z autorytetami. By chronić siebie, dbaliśmy o to by zadowolić innych, nawet kosztem zatracenia naszej własnej tożsamości. A mimo to każdą krytykę traktujemy jako zagrożenie. Żyliśmy jak ofiary. Wykształcając nadmierne poczucie odpowiedzialności, woleliśmy zajmować się raczej innymi niż sobą. Czuliśmy się w jakimś sensie winni, gdy broniliśmy swoich praw, zamiast ustępować. Zaczęliśmy raczej reagować niż działać, pozwalając innym na przejawianie inicjatywy. Wykształciliśmy osobowość zależną, przerażoną możliwością, że może zostać opuszczona. Gotowi byliśmy zrobić niemal wszystko, żeby utrzymać jakiś związek, byle tylko nie narazić się na emocjonalne odrzucenie. A mimo to stale wybieraliśmy związki niepewne, ponieważ odzwierciedlały one nasz dziecięcy związek z rodzicem - alkoholikiem. Nauczyliśmy się wypierać nasze uczucia jako dzieci i nie okazywać ich jako dorośli. W wyniku tego warunkowania nie odróżniamy miłości od litości, dążąc do kochania tych którym możemy pomóc. Nastawieni na obronę, uzależniliśmy się od stałego napięcia we wszystkich naszych sprawach, przedkładając nieustające porażki nad korzystne związki. To jest opis, nie oskarżenie... Rozwiązanie problemu. Rozwiązanie polega na tym, żeby stać się dla samego siebie bardzo kochającym rodzicem. Poprzez regularne chodzenie na mitingi dojdziesz do właściwego rozumienia alkoholizmu rodziców - choroby, która zaraziła cię, kiedy byłeś dzieckiem i nadal dotyka cię w życiu dorosłym. Kiedy zaakceptujesz pojęcie choroby, spojrzysz na swoich rodziców i na siebie jako na współofiary. Nauczysz się koncentrować na sobie \"tu i teraz\", uwolnisz się od wstydu i oskarżania, które są pozostałością po przeszłości. Weźmiesz odpowiedzialność za własne życie w swoje ręce i nauczysz się, jak lepiej być swoim rodzicem. Nie będziesz musiał tego robić sam. Rozejrzyj się naokoło, a zobaczysz mężczyzn i kobiety, którzy dokładnie wiedzą co czujesz. Wiemy, bo wszyscy tam byliśmy. Będziemy cię kochać i wspierać niezależnie od wszystkiego. Chcemy, abyś nas przyjął jako braci i siostry, tak jak my już przyjęliśmy ciebie. Patrzymy na naszych biologicznych rodziców jako na tych, którzy posłużyli, abyśmy zaistnieli. Naszym prawdziwym rodzicem jest Siła Wyższa, którą chcemy nazwać naszym Bogiem. Bóg dał nam życie i jeśli Bóg dał nam rodziców alkoholików, to dał nam również program Dwunastu Kroków. Korzystamy z Dwunastu Kroków, dzielimy się doświadczeniem, siłą i nadzieją. Ta praca pozwala nam uwolnić się od naszych wad i chorego myślenia. Zwalniamy naszych rodziców od odpowiedzialności za nasze dzisiejsze zachowania i czyniąc to zyskujemy wolność podejmowania zdrowych decyzji. To jest program duchowy oparty na działaniu miłości. Jesteśmy pewni, że podczas gdy miłość będzie w tobie rosła, będziesz zauważał piękne zmiany we wszystkich swoich związkach, szczególnie z twoimi rodzicami, twoim Bogiem i tobą samym. Dorastając DDA nauczyły się: Nie mów - nie ufaj - nie czuj ! Żyliśmy w domu gdzie nikt nas nie słuchał. Powiedziano nam, że nasze uczucia były złe. Przechodzimy przez proces samo odkrywania się, zdając sobie sprawę, że nie musimy robić tego, co robiliśmy jako dzieci, aby przeżyć. Gdy już zaczynamy mówić, ufać i czuć, pracujemy nad uczuciami, których nie pozwalaliśmy sobie wyrażać w naszych własnych rodzinach. Robimy to przez dzielenie się \"tym co się stało\" i \"tym, co dzieje się teraz\" w bezpiecznym i kochającym otoczeniu. Na mitingach DDA znajdujemy bezpieczeństwo i miłość pozwalające przeżyć to, czego nie pozwalaliśmy sobie czuć i wyrażać wcześniej. Z grupsza biorąc o to samo chodzi na terapii: odkopać swoje wspomnienia, żeby odkopać uczucia im towarzyszące. Żeby przeżyć ten cały gniew i strach z dzieciństwa którego nie mogliśmy przeżyć wtedy gdy powstał. Nauczyć się co czuję i nauczyć sie jak konstruktywnie życ z uczuciami.
  15. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Ulla, tak to był mój adres, ale podaje teraz inny, poniewaz na tamten przychodzi duzo spamu, w tym wiadomosci zawirusowane i strony porno, które same sie otwieraja i cięzko ich się pozbyć póżniej z komputera. Paskudztwo. Tak więc zapraszam na mój nowy adres.
  16. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Ę, przepraszam, nie chciałem Cię zranić. Źle sie wyraziłem. Nie chodziło mi o to, że TY konkretnie nie masz nic do dania, tylko że generalnie DDA którzy się nie leczą, nic nie robią ze sobą, tylko smuca się że są tacy biedni- sami niechcący stawiaja się w charakterze ofiary; i nie odkrywaja tych darów które maja w sobie. Kazdy ma coś do dania, tylko nie kazdy o tym wie. Z tego co piszesz, Ty swoje dary odkrywasz, lubię czytac twoje posty. raz jeszcze przepraszam. No i nie chce mi się wierzyć, ze nie zdrowiejesz. Ktoś kiedyś dal mi taka radę: Spójrz na siebie jaka byłas przed 2-3 laty. Czy chciałabyś wrócić do tamtej siebie? Czy na pewno nic sie nie zmieniło. Moze tylko masz mały nawrót. To sie kazdemu zdarza, po wielokroć. A co do tego księdza, to tak. To ks. Darek Kwiatkowski. Miło mi, że też go znasz. No i dzieki za śledzenie mojej \"gwary\".
  17. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Jeszcze do Ę: ja też nie potrafię rozmawiać z moim rodzeństwem na temat alkoholu w naszym domu. Raz kiedyś tylko \'pogadałem\' z moim młodszym bratem przez gg. Moze tak czułem się bezpieczniej, nie wiem.Chyba najtrudniej rozmawiać o tym z najbliższymi. Za bardzo boli, no i łatwiej zostać zranionym. Nie oszukujmy się. Nas ranili rodzice, ale przy okazji ukształtowali nas tak, że my też raniliśmy: rodzeństwo, nie pijącego rodzica... Przynajmniej tak było u mnie.
  18. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Do Ę- pochodzę spod Lublina, chociaż teraz mieszkam w Anglii. Dziękuje Ci za miłe słowa. Kochana Ullla ciesze się że znowu Cię widzę. Zobaczyłem twoją wypowiedż dzisiaj rano i chociaz nie mogłem wtedy odpowiedzieć, cały dzień myślałem o Tobie. Rozumiem, że po czymś takim czujesz się jak śmieć. Uderzenie przez ojca, który dla każdej dziewczyny jest bardzo ważny- czy chce tego czy nie, jest straszne, może być podświadomie odczytane jako odrzucenie. Rodzice są dla naszej psychiki najważniejsi- to poprzez pryzmat tego jak nas ukształtowali widzimy świat. Ojciec jest pierwowzorem mężczyzny dla kazdej kobiety, gdzieś tam w głębi jest jej całym światem; poprzez pryzmat ich wajemnych stosunków z dzieciństwa kazda kobieta szuka \"swojego\" faceta w dorosłości. Jeżeli odzuca Cię ojciec, podświadomoś mówi ci: odrzucą mnie wszyscy inni mężczyźni, jestem nic niewarta jako kobieta, juz lepiej mi umrzeć. To oczywiście nie prawda, nie jesteś nic niewarta. Jesteś człowiekiem, kobietą, jedyną w swoim rodzaju. Na całym świecie nie ma takiej drugiej jak Ty. Musisz \"tylko\" oderwać się od tego człowieka- ojca- który Cię zabija od środka i wciąż na nowo podejmować wysiłek odkrywania samej siebie, jaką jesteś. Inną genezą Twoich dzisiejszych myśli moze być to, że mężczyzna gdy ktoś go skrzywdzi wyładowuje swoje negatywne emocje na zewnątrz- poprzez bójki i demolkę, a kobiety zazwyczaj wyładowują je na sobie- sobie samej robią krzywdę. Lepiej znaleźć inne ujście złym emocjom. Nie jestem psychologiem, wylałem tylko swoje własne myśli. Mam nadzieje ze nie chaotycznie. Weź z tego co chcesz. Trzymam za Ciebie kciuki.
  19. Hej, co sie z Wami dzieje ludziki? Zyjecie jeszcze; nie pozwolcie zeby ta jesienna pogoda pograzyla was w depresji. Odezwijcie sie.
  20. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Kochana ę, mysle ze doskonale Cie rozumiem. Dla mnie takie uczucia tez nie sa obce. Na szczescie, z uplywem lat i pracy ze soba zaczely sie pojawiac coraz czesciej \"pogodne dni\". Wczorajszy poczatek depresji, tez udalo mi sie opanowac- wbrew checi schowania sie w ciemnym kacie przed calym swiatem, przelamalem sie i pogadalem z przyjacielem o tym co mnie gnebilo. Dzisiaj jest juz dobrze [i tylko grypa mnie dopadla]. Trzymam za Ciebie kciuki.
  21. the student of life

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Czesc. Dzisiaj znalazlem tez topik. Przeczytalem dopiero 4 pierwsze strony [ pozniej przeczytam wszystko] i chcialbym sie dopisac. Jestem DDA, mam 30 lat. Jestem po 2 terapiach, chodze na mitingi od 6 lat i prawde mowiac nie wyobrazam sobie swojego zdrowienia bez mitingow. Dlatego bardzo do tego zachecam. Najgorsze co moze byc, to cierpiec swoje w milczeniu. Dziecinstwo mialem straszne, ojciec bil nas i mame, kilka razy probowal nas zabic. Nie wiem jak moje rodzenstwo, ale mnie kilka razy obmacywal kiedy mialem 12-13 lat [jestem mezczyzna!]. Zylem w ciaglym strachu i wstydzie, mialem notoryczne depresje i mysli samobojcze, nienawidzilem siebie i calego swiata. Z byle powodu wybuchalem gniewem i jednoczeswnie wszystkiego sie balem. Niepotrafilem przyznac sie do bledu i przeprosic na przemian z przepraszaniem za kazdy drobiazg. Zebralem o odrobine ciepla od innych i jednoczesnie bylem zlosliwy wobec tych, ktorzy okazywali mi cieple uczucia. Na pierwszy miting i pierwsze spotkanie terapeutyczne trafilem jako strzepek nerwow- chociaz nie zdawalem sobie z tego sprawy. Myslalem ze wszystko ze mna jest OK, mam tylko kilka drobnych problemow a wszyscy inni sa dziwni, nie lubia mnie itp. Obie terapie [pierwsza 7 miesiecy- przerwana, druga 9 miesiecy- dotrwalem do konca] to byl horror poniewaz 1. Uswiadamialem sobie straszne rzeczy o sobie- a mianowicie: ze nie jestem takim idealem jak myslalem, ze zrodlo moich problemow jest we mnie i to z soba musze cos zrobic a nie naprawiac swiat. 2. wrocily wszystkie uczucia przed ktorymi uciekalem: gniew, wstyd, zawod, pragnienie milosci, uczucie porzucenia. Naprawde wylem po nocach z samotnosci- czulem sie jak male 3-letnie dziecko w pustym ciemnym domu. Gdyby nie przyjaciele i grupa wsparcia DDA nie wiem czy bym to przetrwal. Teraz potrafie cieszyc sie zyciem, dziekuje Bogu ze zyje, chociaz wciaz mam nawroty starego mnie. Terapia nie skonczyla sie ostatnim spotkaniem z psychologiem- ona trwa w codziennym zyciem. To co na niej sie stalo/uslyszalem i zobaczylem jest \'skarbcem\' z ktorego wciaz korzystam w roznych sytuacjach. I wciaz chodze na mitingi- bo pozwalaja mi trzymac sie kursu, zdrowiec. Ufff, na razie tyle. Ale sie rozpisalem. Teraz wracam do czytania Waszych wypowiedzi.
  22. LZA NA POLICZKU, nie wiem czy to jeszcze przeczytasz, juz kilka dni minelo od Twojegi postu, ale moze jednak. Masz racje, ja nie moge Ci pomoc, ale nie jestes totalnie bez wyjscia. Jezeli poki co nie mozesz sie uwolnic od ojca, mozesz poszukac grupy wsparcia- gdzie nie tylko mozesz sie wyplakac, ale uslyszysz tez ze to nie Ty jestes nienormalna i jak mozesz nauczyc sie rodzic sobie w tej sytuacji. Nie jestes sama. Rozejrzyj sie za grupa Doroslych Dzieci Dysfunkcji lub DD Alkoholikow. Mozesz sprobowac pogadac z psychologiem w swojej szkole; przedewszystkim nie cierpiec w milczeniu. trzymam za Ciebie kciuki
  23. W tym momencie DZIECI POTWORY zgadzam sie z Tobą. Nie wyobrazam sobie zeby dziecko alkoholika [lub z inna dysfunkcja w domu], mimo najlepszych checi, potrafilo normalnie zyc i dawac milosc swoim dzieciom bez terapii. Chociaz zadko objawia sie to az tak drastycznie jak Ty to opisales. Caly czas o tym pisalem w taki czy inny sposob i do tego zachecam. Niech twoje slowa DZIECI beda przesroga.
  24. Szkoda ze nikt juz tu nie zaglada. Brakuje mi Was i tych dyskusji z Wami. Ciekawy jestem co sie dzieje u kazdego z Was.
×