Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kreteczka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kreteczka

  1. kreteczka

    Moja nerwica...

    PS. Wcale nie śmieszne. Mnóstwo ludzi ma takie lub podobne obawy. Może są jedynie irracjonalne, ale taka już natura nerwicy:-) Też przechodziłam przez takie irracjonalne lęki o swoje zdrowie. Trzymaj się.
  2. kreteczka

    Moja nerwica...

    Może się zdarzyć paraliż nie wywołany przyczynami fizjologicznymi, ale to już są bardzo poważne zaburzenia. Nie jest on wywołany myśleniem o tym, raczej jest to manifestacja jakiegoś nieświadomego konfliktu (np. można mieć sparaliżowaną rękę, gdy próbuje się pisać, ale już w innej sytuacji, np. tasując karty-nie). Myśleniem nie wywołasz paraliżu, nie bój się. Jakiego paraliżu konkretnie się obawiasz?
  3. kreteczka

    Moja nerwica...

    Dobrze się czuje, nie pracuję w zawodzie jak na razie. Tak się głupio życie ułożyło, że zaraz po studiach (czyli parę miesięcy temu zaledwie:-p) musiałam z mężem wyjechać do UK do pracy, zupełnie nie w zawodzie:-/ Mam nadzieję, że po powrocie uda mi sie podjąć pracę w zawodzie...
  4. Juz od sześciu dni nie wyciskam prawie w ogóle (jest na tyle dobrze, że daję sobie plusiki), ale... Mam wysoko na lewym policzku, prawie pod samym okiem, paskudnego pryszcza, czerwonego, wypukłego i jednocześnie głębokiego. Siedzi tam już chyba piąty dzień, nie chce mu sie zrobić biały czubek. Wczoraj leciutko go przycisnęłam, bo mam już go dosyć, ale nic nie poszło, mocniej nie chcę, bo to dość ryzykowna lokalizacja, poza tym postanowiłam sobie, że nie będzie żadnego wyduszania na siłę... Jest okropny i nie chce zniknąć. Pomocy:-|
  5. kreteczka

    Moja nerwica...

    Prawda, kojarzę. Pozdrawiam:-)
  6. kreteczka

    Moja nerwica...

    Bzium, a gdzie my się spotkałyśmy? Kojarzę Twój nick, ale nie pamiętam przy jakiej okazji go widziałam:-p
  7. kreteczka

    Moja nerwica...

    Dobrze się czuje, tak to właśnie jest... Ja skończyłam psychologię i bardzo chciałabym innym pomagać. Doradzać potrafię, ale ze sobą sobie poradzić to już nie bardzo:-/ Typowe:-p
  8. Kochane, nie pisałam ostatnio, bo strasznie zapracowana jestem, ale jestem z Wami, na bieżąco staram się uzupełniac tabelkę. Ciągle drapię plecy i strupki na głowie, ale z twarzą jest znacznie lepiej:-) i to na niej postanowiłam się na razie skoncentrować, zgodnie z zasadą małych kroków. Jak sie uda z twarzą, popracuję nad plecami:-) To zaledwie trzy dni bez wyciskania, a moja buzia wygląda znacznie lepiej:-) To motywuje do dalszych starań:-) POZDRAWIAM CIEPŁO z pochmurnego dziś Scarborough.
  9. kreteczka

    Moja nerwica...

    Zmartwiona, mnóstwo razy miałam podobne myśli i jeszcze głupsze pewno:-p Tak to już z nami jest. Najważniejsze to się im nie poddawać, iść dalej do przodu, robić swoje, na ile tylko jest to dla nas możliwe. Ja nigdy sportu nie lubiłam, dodatkowa sprawa-nie wychodziłam i nie wychodzę sama z domu:-/ Ale posprzątanie całego mieszkania też mi zawsze dobrze robi:-)
  10. kreteczka

    Moja nerwica...

    Do ZMARTWIONA: Rzeczywiście wszystko, co opisujesz, wygląda nerwicowo. Nie zliczę ile razy sama miałam takie jazdy typu \"atak serca\" albo \"drgawki\" (to tylko skurcze napiętych z nerwów mięśni, nic groźnego:-) ) Nie jestem lekarzem, ale moim zdaniem branie propranololu od czasu do czasu mija się z celem, ponieważ nie jest to lek sensu stricte na uspokojenie. Polecałabym brać go regularnie (ogólnie wycisza ustrój, uspokaja pracę serca) albo wcale. Warto też skonsultować się z psychiatrą, a na pewno-z psychologiem. Same leki bowiem, nawet dobrze dobrane, nie wyleczą Cię z nerwicy. Najważniejsza jest psychoterapia i Twoja własna praca. Mam 25 lat, z nerwicą walczę od ośmiu. Raz jest lepiej, raz gorzej, jednak mam jedną stuprocentowo pewną konkluzję: najważniejsze to się nie poddawać. POWODZENIA!!!
  11. Ale namieszałam w pierwszym zdaniu:-p Chodziło mi o pozytywne nastawienie i realistyczny cel:-p
  12. A ja bym się chciała z opóźnieniem wypowiedzieć o nastawieniu i wierze w cuda;-p Otóż według psychologów (i ku temu podejściu się przychylam;-) pozytywne nastawienie jest jak najbardziej wskazane, lecz również wskazane jest realistyczne nastawienie. Podzielenie ostatecznego celu na mniejsze, łatwiejsze do osiągnięcia \"stopnie\" i koncentrowanie się na dążeniu do konkretnego celu, nawet takiego pośredniego, który jednak jest możliwy do zrealizowania w konkretnym czasie. Jednak z drugiej strony wyznaczanie sobie ścisłego terminu osiągnięcia celu nie sprzyja poprawie, gdyż działa stresująco. Nawet jeśli ten stres mobilizuje nas do walki, nie wpływa dobrze na organizm, również na cerę. Dlatego ja osobiście doradzałabym realistyczny cel, elastyczny termin jego realizacji i koncentrację na dążeniu do tej realizacji, z wiarą, że się uda:-) Pozdrawiam ciepło w Dniu Kobiet:-)
  13. Jasny gwint:-/ Już wczoraj zaznaczyłam sobie +/- po czym polazłam do łazienki i wydusiłam z dziesięć grudek i wągrów, także na dekolcie:-/// I znów liczenie plusików zacznie się od początku.Na szczęście nawet dzisiaj tak bardzo tego nie widać, ale zła jestem, że nie wytrzymałam:-/
  14. Upgardeu, gdyby tylko to było możliwe, wzięłabym z chęcią;-)
  15. kreteczka

    Moja nerwica...

    Mnie tylko czasem tak mrowi w ciele, najczęściej przed zaśnięciem. Nie wiem czy coś się da na to poradzić, nie próbowałam. Raczej przywykłam do tego, staram się ignorować. A tak w ogóle to u mnie dziś źle. Tęsknię za domem, szef mnie wnerwił rano i w ogóle wszechogarniające BLE:-/
  16. QLECZKO! Czy wiesz, że masz piękny nos?:-) Wągry wągrami, moim zdaniem są w całkiem przeciętnej ilości. Ale kształt noska masz wspaniały:-) Moją największą zmorą są również grudki na policzkach. I na czole:-/
  17. Ech, ja miałam już zupełnie dobre trzy dni, zaliczałam sobie na plus nie ruszanie w ogóle twarzy i rzadsze ruszanie plecków. Ale niestety wczoraj mnie podkusiło i podrapałam trochę plecy oraz wycisnęłam kilka drobiazgów z buzi. Bardzo niewiele, ale jednak. Zaliczyłam to sobie na +/-, bo naprawdę to i tak znacznie lepiej niż bywało i udało mi się szybko oderwać od lustra. Ale czemu nie umiem wytrwać w całkowitym nie dotykaniu? Zwykle kryzys mnie łapie (zaobserwowałam to jeszcze przed dołączeniem do tabelki) trzeciego lub czwartego dnia. Ble. Niezadowolona jestem z siebie, choć buźka wygląda całkiem nieźle dziś...
  18. kreteczka

    Moja nerwica...

    Ach, no niby wiem to wszystko, ale... Tyle już w tym moim życiu zrobilam tych malutkich kroczków i tyle razy nic z tego nie wynikało, za każdym razem się cofałam... Czuję się czasem taka zniechęcona:-/
  19. To jest kwestia tzw. odraczania gratyfikacji;-) Jedni lepiej sobie z tym radzą, inni gorzej. Generalnie w naturze większości ludzi leży chęć uzyskania przyjemności/nagrody/euforii natychmiast, nie potrafimy odłożyć tego w czasie, nawet jesli dalsze korzyści są większe... Ja również mam z tym gigantyczny problem, ale może sposób, który podałaś mógłby się sprawdzić... Trza spróbować;-)
  20. kreteczka

    Moja nerwica...

    Dziękuję za rady:-) Cóż, jestem psychologiem i całą teorię znam na pamięć:-) Rzecz w tym, jak ją wprowadzić w życie?... Jak się okazuje - wiedza a własne emocje to dwie zupełnie różne rzeczy, których czasem nijak nie da się połączyć...
  21. kreteczka

    Moja nerwica...

    Cóż, ja dzięki lekom funkcjonuję, podobnie moja Mama. Obie przeszłyśmy psychoterapię, ona bardzo długa i bolesną, u mnie też nie było różowo. Ale cały czas staram się wyjść na prostą na tyle, by iść już o własnych siłach, by odstawić leki (choć już kiedyś probowałam, skończyło się bardzo niemiło, widocznie nie byłam gotowa), bo bardzo chcę nie za długo zajść w ciążę (jestem 25-letnią mężatką z prawie dwuletnim stażem, marzymy o dzidziusiu za niezbyt długi czas, ale do tego muszę a) odstawić psychotropy, b) być w miarę samodzielna) Jednak ciągle mam kłopoty ze zbudowaniem silnej podstawy zdrowia: bezwarunkowej samoakceptacji. Nie wiem skąd mi się to wzięło, rodzice raczej okazywali mi wystarczająco dużo bezinteresownej, bezwarunkowej miłości... Grunt, że nie potrafię pokochać sama siebie. Ciągle staram się być najlepsza, najfajniejsza, każda moja wada czy małe potknięcie (choć wiem, że sporo osiągnęłam w życiu-ukończyłam studia z bardzo dobrymi wynikami) sprawiają, że czuję się bezwartościowa, nieadekwatna, bylejaka czy jak to sobie nazwiecie... Ciągle wydaje mi się, że jestem nie dość fajna, by mnie lubić (choć przecież wiem, że ludzie mnie lubią) i - choć sama przed sobą zaprzeczam - strasznie mnie \"rusza\" co powiedzą/pomyślą o mnie inni, nawet obcy (bez sensu!!!). Jak sobie z tym poradzić, babeczki?
  22. kreteczka

    Moja nerwica...

    Dziś na spacerze z mężem weszłam do tego studia:-) Miły pan, zresztą z kolczykiem w miejscu, które chce sobie przebić:-) odpowiedział na wszystkie moje pytania, pokazał kolczyki oraz autoklaw... Już niedługo to zrobię:-)
  23. Ambitna, świetny pomysł:-) Tylko koleżanka musi być niewyciskająca, bo w przeciwnym razie takie nocowanie mogłoby się zamienić we wspólną sesję wyduszania. Dopiero by była tragedia:-///
×