Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kreteczka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kreteczka

  1. kreteczka

    Moja nerwica...

    Dobrze się czuję, bardzo dziękuję za miłe słowa:-) Wiem, że wiele osób mnie lubi, uważa za atrakcyjną, a moja przyjaciółka na moje słowa \"wyglądam myszowato\" powiedziała, że wcale nieprawda. Mąż uważa mnie za atrakcyjną kobietę... Ja sama jakoś tam siebie akceptuję, nie przeżywam bezsennych nocy, bo np. uważam, że biust, nogi czy nos mam nie w porządku. Ale też nie jestem szczególnie zadowolona ze swojego wyglądu, no i przede wszystkim-uważam, że wyglądam bardzo pospolicie, a wydaje mi się, ze taka uroda nie pasuje do oryginalnych kolczyków... Może to głupota, ale tak jakoś czuję...
  2. kreteczka

    Moja nerwica...

    U mnie dziś wieje mocno, ale to mi nie przeszkadza w ogóle. Byłam z mężem na spacerze nawet. Mam za to inny problem, który sprawia, że czuję się naprawdę do bani. Otóż postanowiłam sobie tu przekłuć chrząstkę w uchu, tzw. tragus. Upatrzyłam już nawet salon tatuażu i dziś na spacerze miała zamiar wejść i wypytać o wszystko. Ale gdy zajrzałam do środka, zobaczyłam pracownicę, w świetnych króciutkich włosach, pasującą do tego miejsca, pomyślałam sobie \"Co ja chcę zrobić? Co ja sobie myślałam? Nie pasuję tu nawet na tyle, żeby wejść i zadać parę pytań. Jestem myszowata z urody, nieciekawa, może nawet wcale do mnie nie pasuje taki kolczyk?... Nie potrafię nawet sama iść do tego salonu, a sobie wymyślam jakieś fikuśne przekłucia...\" I z takimi myślami i łzami w oczach odeszłam stamtąd... Czuję się czasem taka niefajna, nieciekawa, bura... Czuję się szarą myszką, do której nie pasuje żadna ekstrawagancja (choć naprawdę podoba mi się piercing i tatuaż i marzę o tym, ale wyobrażam sobie, że jestem na to zbyt nieciekawa...) Chciałabym być taka jak wtedy, gdy miałam 15 lat. Nie bałam się niczego, a już na pewno tego, co sobie inni o mnie pomyślą. Nosiłam włosy obcięte prawie na zero, to co zostało, farbowałam na czerwono, ubierałam się na czarno i w tamtych czasach zrobiłam sobie dodatkowe dwie dziurki w prawym uchu. Gdybym dzis była tamtą 15-latką, zrobiłabym tragus bez wahania i durnych rozmyślań, czy jestem na to wystarczająco fajna... Co się ze mną stało?:-(
  3. Oj tak, te cholerne pigułki... Też nie chciałabym brać nigdy więcej, choć wiem, że mój mąż będzie nalegał, zapewne jak urodzę już wszystkie \"przewidziane\" dzieci;-) Zobaczymy. Brałam Logest kilka lat. Libido praktycznie nie miałam, za to miałam tendencje do wysychania błon śluzowych (do tej pory musimy używać lubrykantów), a gdy odstawiłam okazało się, że miesiączki mam całkiem niebolesne (a jak brałam czasami mnie bolało). Także żadnego z nich pożytku poza antykoncepcją nie miałam. Gdy odstawiłam, cera popsuła mi się bardzo. Wyskakuje mi więcej pryszczy, niż w okresie dojrzewania:-/ mam też mnóstwo wągrów i podskórnych grudek, a cera bardzo mi się świeci, już godzinę po umyciu i upudrowaniu:-/ Bardzo zepsuła mi się też skóra na plecach, choć wcześniej nie miałam z nią większych kłopotów. Wstrętne hormony:-///
  4. Tak zrobię:-) Dziś jeszcze jestem przed wieczornym prysznicem, więc wszystko się może zdarzyć, ale skoro wytrzymałam do tej pory to jest nadzieja, że dzis się uda:-)
  5. Kochane, dopiero zaczynam z tabelką i mam mały dylemacik. Jeśli zdrapałam strupka z głowy a także podrapałam troszeczkę plecy, ale wytrzymałam dzień bez maltretowania twarzy to taki dzień liczy się na \"-\" czy na\"+/-\"?
  6. kreteczka

    Moja nerwica...

    Trąbeczko, nikt nie mówi (przynajmniej mam taką nadzieję i sama tak nie mówię:-) że to \"na pewno choroba taka i taka\". Ale wiadomo, że aby leczyć nerwicę trzeba wykluczyć inne przyczyny (które wcale nie muszą być groźne i straszne) i jesli ktoś się wzbrania przed pójściem np. do neurologa to ja bym go jednak namawiała, na wszelki wypadek. Nigdy nie zaszkodzi upewnić się, że to nic poważnego, prawda? Staram się też nikogo nie straszyć i stwierdzam z całą stanowczością, że z nerwicą można żyć i to całkiem produktywnie, choć bywa to życie trudne. Ale trzeba iść do przodu, jestem najlepszym przykładem, że się da:-) Miałam okres w życiu, wcale nie tak dawno, że bałam się zostać sama na godzinę w mieszkaniu moich rodziców, które znam od urodzenia. Jednak w końcu wyprowadziłam się, skończyłam studia, obecnie jestem z mężem za granicą. Moje życie nie jest może bajeczne, jestem bardzo niesamodzielna jeszcze w tej chwili no i ciągle biorę leki. Ale wierzę, że będzie coraz lepiej i każdemu mówię, że jakoś się da, trzeba tylko znaleźć własny sposób:-) POZDRAWIAM!!!
  7. kreteczka

    Moja nerwica...

    Zgadzam się, szkoda czasu na kłótnie:-) U mnie dziś pogoda taka-sobie, ale i tak jestem wesolutka, bo się okazało, że mam wolne przedpołudnie:-D
  8. Ja smaruję Sudocremem albo maścią cynkową. Pomaga oczywiście, ale nie umiem się powstrzymać i co się zagoi to zdrapuję od nowa:-( Te strupy, a właściwie tworząca się skóra mają czasem z pół cm średnicy:-/
  9. Aha, to ten apostrof jest kluczem do sukcesu:-) Nie wiedziałam. Niestety na razie, za wczoraj mam minusa:-/ Mam do Was jeszcze pytanie. Czy Wy też rozdrapujecie sobie strupy, np. pod włosami? mam kilka takich na głowie, za każdym razem jak się zagoją to je zdzieram. Boję się, że niedługo będę w tych miejscach łysa czy coś:-( Jaki znacie na to sposób??
  10. A ja nie pedagogika, bo psychologię skończyłam:-D Qleczko, nie umiem obsługiwać tej tabelki, plusiki mi się nie dodają:-/
  11. Wczoraj go wysłałam. Może spróbujmy w drugą stronę. Oto mój adres: kretka83@gmail.com
  12. Qleczko, wysłałam do Ciebie maila z prośbą o zaproszenie do tabelki, ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Jak się przyłączyć?
  13. Qleczko, napisałam maila do Ciebie z prośbą o zaproszenie do tabelki, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi... Jak się dołączyć?
  14. kreteczka

    Moja nerwica...

    Święta prawda, można mieć nerwicę i coś jeszcze. Może to być przez nerwicę, ale niekoniecznie. Lepiej idź do neurologa.
  15. Trudno mi powiedzieć jak jest z czekoladą, bo ogólnie jem jej sporo (i innych słodyczy też) Może to wpływa jakoś, ale nie jestem w stanie zrezygnować z tej przyjemności:-p Natomiast kawę piję bardzo rzadko:-)
  16. No racja, przed pierwszą romantyczną randką też bym się wymalowała porządnie:-)
  17. kreteczka

    Moja nerwica...

    Da się wiele lat z nią przeżyć:-) Ja ciągle z nią walczę, ale trochę już ją oswoiłam. Mąż również jest moim przyjacielem, oparciem i zawsze mnie wspierał w moich nerwach, choć wiem, że nie do końca to rozumie. Ale skoro wytrzymał ze mną 8 lat (tyle w sumie jesteśmy razem), praktycznie od początku mojej choroby, to jestem pewna, że bardzo mnie kocha i chce mnie wspierać mimo wszystko. Nie wiem, jak bym żyła bez niego. Moja nerwica ma też dobrą stronę-dzięki niej poznałam moją obecną bardzo kochaną przyjaciółkę. Podejrzewam, że gdyby nie moje kłopoty z samodzielnym podróżowaniem, nigdy byśmy się nie zbliżyły. A tak, od jednej wspólnej podróży tramwajem do drugiej, zostałyśmy bratnimi duszami:-)
  18. O rany, a mnie właśnie wczoraj jak na złość wyskoczył ropny pryszczyk na poliku i na razie się powstrzymuję, żeby go nie usunąć, ale nie wiem, jak długo wytrwam:-/// Jeśli chodzi o makijaż, to nigdy nie lubiłam się malować. "Do ludzi" teraz nakładam podkład (Dermacol, bardzo ładnie kryje), ale przy mężu daję skórze oddychać, on i tak zawsze mówi, że ładnie wyglądam. Nie wyobrażam sobie malować się na plażę czy na noc (?!?) No way!
  19. kreteczka

    Moja nerwica...

    Witam w dzień całkiem ładny, przynajmniej tu gdzie jestem (wschodnie wybrzeże Wlk. Bryt.) Spieszę zameldować, że ja mam dziś humor całkiem dobry i czuję się też dobrze:-) Chciałam pocieszyć koleżankę, która obawia się, że nie sprosta obowiązkom żony... Ja się też tego ogromnie bałam, tym bardziej, że przed ślubem cały czas mieszkałam z rodzicami i niewiele w domu musiałam robić. Krótko po slubie przeprowadziłam się z mężem do mieszkania pary przyjaciół (tak po studencku trochę;-) i nagle spadło na mnie mnóstwo obowiązków. Mąż pracował, ja studiowałam na V roku, więc miałam mało zajęć na uczelni. Musiałam zacząć regularnie zmywać, sprzątać, prać, wieszać pranie itp, itd. (jako że nie wychodziłam z domu sama, zakupy robił mąż lub chodziliśmy do sklepów razem, gdy mąż miał wolne) I wiecie co? Bardzo dobrze się z tym poczułam:-) Zajmowanie się domem stało się dla mnie swego rodzaju odskocznią od zmartwień i dziś naprawdę fantastycznie wspominam ten czas. Wiele mnie nauczył i już wiem, że nerwica wcale nie musi przeszkadzać w byciu dobrą żoną. Oczywiście nie wszystko mogłam robić (np. własnie zakupy), ale jeśli ma się wyrozumiałego mężczyznę, wszystko jakoś da się poukładać:-) Życzę powodzenia!!!
  20. kreteczka

    Moja nerwica...

    Dzięki za miłe powitanie:-) Musimy się wspierać, niezależnie od dzielących nas kilometrów. Pozdrawiam wszystkie forumowiczki:-)
  21. Stara a glupia, myślę, że trzeba cierpliwie poczekać... Rozumiem Cię doskonale. Tez jestem już strasznie sobą zdołowana. Tym co sobie robię i tym że nie umiem przestać... Zastanawiam się, czy lepsze dla mnie byłoby dołączenie do tutejszej tabelki, czy zrobienie własnej, którą np. kontrolowałby mąż i umówienie się z nim i ze sobą na jakąś konkretną nagrodę?...
  22. Stara a glupia, myślę, że trzeba cierpliwie poczekać... Rozumiem Cię doskonale. Tez jestem już strasznie sobą zdołowana. Tym co sobie robię i tym że nie umiem przestać... Zastanawiam się, czy lepsze dla mnie byłoby dołączenie do tutejszej tabelki, czy zrobienie własnej, którą np. kontrolowałby mąż i umówienie się z nim i ze sobą na jakąś konkretną nagrodę?...
  23. kreteczka

    Moja nerwica...

    Wiem, że wiele udało mi się osiągnąć, tylko że wszystko to przy wielkim wsparciu innych, mąż jest dla mnie dosłownie kołem ratunkowym. A ja pragnę znów być samodzielna...
  24. CZEŚĆ! Jestem absolutnie zachwycona. Trafiłam tu przypadkiem i wpadłam w ekstazę, że nie jestem sama:-) Myślałam, że tylko ze mnie taki dziwoląg, że masakruję sobie twarz, choć wiem, że będę następnego dnia wyglądać znacznie gorzej, lecz nie mogę przestać. Czułam się jak wybryk natury:-/ A tu okazało się, że nie jestem sama:-) Mam prawie 25 lat, problemy z cerą miałam zawsze przeciętne, ani większe ani mniejsze niż koleżanki. Jednak bardzo mi się cera popsuła rok temu, po odstawieniu tabletek antykoncepcyjnych. Czasem wyskoczy pryszcz, jednak główny mój problem to wągry i podskórne grudki. Na domiar złego jestem nerwuskiem, mam m.in. nerwicę lękową i często dłubanie przy twarzy uspokaja mnie. Że to nałóg zaczęłam sobie zdawać sprawę niedawno, gdy doszło do tego, że podchodzę do lustra z zamiarem wyregulowania brwi i dostrzegam jakiegoś wągra, wyciskam go z obietnicą, że TYLKO JEDEN, a kończy się na dziesięciu:-/ Rozdrapuje i wyciskam też świństwa na dekolcie i na plecach (BARDZO, chyba nigdy nie założę już kostiumu kąpielowego:-(), a także rozdrapuję strupki pod włosami na głowie, wstydzę się więc też iść do fryzjera i zawsze jest to dla mnie stresujące przeżycie:-( Robię to praktycznie codziennie, na twarzy mam różowe ślady w miejscach, gdzie wyciskając wągra zdarłam sobie skórę:-( Nie wiem już co robić. Chcę być dumna ze swojej cery i nie musieć nakładać kryjącego podkładu, żeby pokazać się ludziom. Chciałabym jednoczesnie mieć mniej grudek i wągrów. Jak z nimi walczyć bez wyduszania? No i przede wszystkim-JAK DOŁĄCZYĆ DO WASZEJ TABELKI? Pozdrawiam wszystkie wyciskary i dziękuję za ten topik:-)
  25. kreteczka

    Moja nerwica...

    Cholerka, trzy razy się dodało. Niechcący, przebaczcie:-p
×