Karolcia_
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Karolcia_
-
Kici - nie ma sprawy, ja Was zawsze czytam :) To jest chyba najbardziej ponadczasowy wątek na tym forum :D Właściwie na inne wątki w ogóle nie wchodzę, tylko głównie na ten... A napisz jeszcze jak się rozwija Wasza znajomość? Myślisz o seksie z nim? Chciałabyś tego, czy unikasz, bo boisz się, że jeszcze bardziej byś się zaangażowała...? No i czy zmieniło się jego podejście do Ciebie po tej rozmowie w restauracji, kiedy wyszłaś... On wtedy jak rozumiem zorientował się, że Tobie chodzi o coś więcej... I co, nie pytał o to więcej już nigdy? A co u mnie...? Pisałam niedawno, że z tamtego zauroczenia już się zupełnie wyleczyłam. To prawda. Może to dlatego, że mieszkamy 300 km od siebie i nie widzieliśmy się.... ho ho już nie pamiętam ile... Ale głównie dlatego, że mam nowy obiekt westchnień... Niestety z tą osobą też nie mogę być... Nie pytajcie dlaczego. Ale na pewno nie mogę :) Ale wiecie co... chyba doszłam do takiego etapu platonizmu zakochania, że nie chce wcale z nim być, tzn marzę oczywiście, ale wystarczy mi obecność tego człowieka... nie muszę go mieć (w sensie seksu, wyłączności, itd.). Wystarczy mi to, że żyje i że mogę go często spotykać, rozmawiać, smsować.... Czuje wzajemność i to mi wystarczy... Ciekawe jak długo ;) Ale wiem, że w tym przypadku, jeśli pojawi się jakaś chęć bycia (posiadania go) z mojej strony to nie zrobię niczego w tym kierunku, żeby nie zepsuć tej przyjacielskiej relacji. Nie wybaczyłabym sobie tego... :P I staram się nie zamykać na nowe znajomości, choć też łapię się na tym, że porównuję... Ale ciągle wierzę, że coś zobaczę w kimś i to mnie zauroczy... bez względu na to co widzę/widziałam w poprzednikach... Kurcze, nie wiem skąd mam tyle wiary teraz i optymizmu... jeszcze rano byłam w depresji ;) Ciekawe co u Mleka... pewnie zbiera kasę na bilet do Londynu :) Mleko, przemyśl to jeszcze, to jest bez sensu...
-
Chyba jedyny sposób to izolacja, wiem łatwo się mówi, szkoda Wam tych relacji, ale jakby tak spróbować wywalić ich numery telefonów, smsy, zerwać kontakt. Może wtedy... Kici, nie dostrzegasz tego, który dzwoni, bo "masz" tego. Spróbuj spędzić więcej czasu z tym nowym, może zobaczysz w nim coś czego nie ma "ideał".... "Czasami jak się wejdzie na piedestał, okazuje się, że nikt na nim nie stał" :) Czy jakoś tak :)
-
Mleko, jak się zachowałaś po przeczytaniu tego jak on wrócił z tej siłowni? Udałaś jakby nigdy nic, czy powiedziałaś co o tym wszystkim myślisz... na do widzenia?
-
kici - brawo, szczere gratulacje, zrobiłaś tak samo jak ja 2 lata temu i nie żałuje... :)
-
ktoś wyżej napisał: \"...jedyne co moze byc na plus to ze zateski za pare mcy,gdy ty juz bedziesz daleko.............. \" Jezuu nie, taki typ nie zatęskni, bo ma to gdzieś... zresztą Wam by się zatęskniło jakbyście nie były zakochane? Nie. No właśnie. Więc nie warto się zastanawiać czy zatęskni czy nie, bo to jest ciągle robienie czegoś pod niego, tylko zająć się swoim życiem... (wiem, łatwo się mówi) Mleko - a tak z ciekawości i hipotetycznie, co byś zrobiła, gdyby on nie wyznając i nie obiecując niczego, ale powiedział że nie chciałby, żebyś wyjeżdżała??
-
też uważam Kici, że po seksie będzie Ci się trudniej uwolnić, więc zastanów się dobrze... bo potem będziesz mogła mieć pretensje tylko do siebie :] Ja się wycofałam w momencie, w którym chyba Ty teraz jesteś (czyli po pieszczotach, a przed seksem) - a właściwie to On mi się pomógł wycofać mówiąc szczerze, że chyba nie widzi już szans, żeby się zaangażował - na szczęście to mnie otrzeźwiło od razu i przestaliśmy się spotykać właściwie zupełnie, choć szlachetnie deklarowaliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi... I z perspektywy ponad dwóch lat od rozstania, kiedy już jestem \"uwolniona\" ;), myślę, że bardzo dobrze się stało. I że gdybyśmy poszli \"na całość\", to moja rekonwalescencja potrwałaby potem duuużo dłużej, nie mówiąc o innych możliwych konsekwencjach. Więc mówię Ci, zastanów się.
-
like_ jestem z Wami od samego początku, ale teraz już zaczynasz mnie wkurzać :) Przestań się użalać nad sobą... piszesz, ze to się ciągnie latami - jakimi latami? przecież Ty jesteś młoda! (wnioskuję z tego, że pisałaś że studiujesz) więc ile \"lat\" to może trwać 2,3? Co to jest na przeciw wieczności! Pomyśl w ten sposób - jeszcze te kilka lat temu go nie znałaś i za parę lat się będziesz z tego śmiać. Wspominasz go trochę z nudów z uzależnienia, z tego że to Twój pierwszy więc masz szczególny sentyment i tyle... tu nie ma żadnej miłości... Za chwilę spotkasz kogoś kto Ci zaimponuje tak jak tamten i jeszcze innymi cechami i znudzi Ci się to użalanie nad sobą i fascynacja czyjąś niedostępnością - mówię Ci, wierzę, że tak będzie :) Wiem, że właściwie to \"lubisz\" skoro w tym trwasz, ale jak spotkasz kogoś kogo naprawdę pokochasz (bez zawiści i egoizmu) to zapomnisz o tamtym! Głowa do góry :)
-
hej dziewczyny, nie wypowiadałam się w tym watku już chyba z kilkanaście stron, ale ciągle go sledzę... tluste mleko, pomysł z blogiem nie jest zły, fajnie się Ciebie czyta :)
-
like - jak tam u Ciebie? milczysz, odzywasz się?
-
o faktycznie :P ale lepiej późno niż wcale :D pozdrawiam :)
-
jezu ale dyskusja na \"poziomie\", normalnie płakać się chce. A do tej dziewczynki co taka światowa bo \"wielu\" arabów za granicą poznała i się wymądrza - kobieto pojedź do prawdziwego arabskiego kraju, to będziesz mogła się wypowiadać, a nie siedzisz gdzieś na zmywaku w jakiejś Irlandii czy innym Green Poincie i myślisz że rozumy pozjadałaś. Ja zjeździłam pół Półwyspu Arabskiego i poznałam wielu miłych, kulturalnych, mądrych i nie myślących wyłącznie o seksie facetów, m. in. w Yemenie, Omanie i Arabii Saudyjskiej... A co przeciętny Polak wie o Omanie? że to jedyny kraj na literę \"O\" - niestety taka prawda. A co do tego że ktoś wyżej zarzucał komuś nieznajomość geografii bo ktoś utożsamia arabów z Azją a nie z Afryką, to niech się sam puknie w łeb, bo półwysep arabski i tej \"najprawdziwsze\" arabskie kraje \"nieskażone\" Europejskością to nie jakaś Tunezja czy Egipt, tylko właśnie Półwysep Arabski. Szkoda mi więcej słów na tę dyskusje.
-
a po co te życzenia? żeby się poczuć jaka jesteś fajna i szlachetna... i górą...? :)
-
no to według mnie najwyższy czas...
-
like_ no weź przeczytaj to co napisałś o 13:37,.... no żałość po prostu.... faktycznie "zerwał seks bo może ma uczucia, sumienie, zrobił to dla mnie"... no normalnie pomnik mu się należy LUDZKI PAN! .... proszę Cię...
-
Dziewczyny, to jest naprawdę bardzo proste, tylko Wy to niepotrzebnie komplikujecie... wiem bo sama to przechodziłam i właśnie dlatego wiem, a nie wydaje mi się, że to naprawdę jest żałosne... Ktoś powiedział, że życie nie jest proste, itp, itd... i właśnie dlatego że nie jest proste to w sprawach fundamentalnych trzeba być zdecydowanym. Sprawą fundamentalną jest dla mnie w tym przypadku to, że nie ma bezwarunkowych związków. Więc w po prostu, nie zależy mu w tym samym stopniu co mi (lub na tym samym co mnie), to NIE MA ŻADNEGO ZWIĄZKU, rozstajemy się. I po co te wszystkie dywagacje, co by było gdyby, a może to, a może tamto. Wiem, że jesteśmy kobietami i lubimy się poużalać, poględzić, ale ileż można...? Naprawdę szkoda czasu na nieodwzajemnione uczucia. A to że wiele z nas po prostu \"lubi\" jak facet jest nieosiągalny i niby marzy o normalnym związku, ale tak naprawdę woli szukać dziury w całym, uganiać się za niedostępnymi, itp., to też fakt niestety... Po prostu wystarczy spojrzeć na swoją sytuacje z boku. i odpowiedzieć sobie na pytanie \"co poradziłabym swojej najlepszej przyjaciółce?\" lub co zrobiłabym gdyby tak mnie traktowała przyjaciółka? latała bym za nią? NIE... no właśnie i trzeba tak zrobić, a nie się zastanawiać dlaczego pyta, czemu sie nie odzywamy, no bo sie przyzwyczaił że sie odzywamy, to pyta... Przyzwyczajenie to jeszcze nie uczucie... Poza tym wiem z własnego doświadczenia, że jak już sie trzeba dopytywać: - a czemu się nie odzywasz?, - a bo Cię sprawdzam na ile Ci na mnie zależy.... tzn że nie zależy! Takie właśnie zachowanie było początkiem końca mojego związku. W normalnych zdrowych relacjach nie trzeba się nawzajem sprawdzać... Tak myślę...
-
wiesz, że nic nie wiesz... :) to już coś ...
-
i to jest miłość, skoro akceptujesz jego szczęście tylko jeśli Ty będziesz jego sprawczynią?
-
i bardzo dużo czasu mi zajęło, żeby chociaż postarać się zaakcetować jego szczęście bez mojego w nim udziału... to jest trudne, ale jeśli uczucie faktycznie jest, to o to właśnie chodzi i na tym się kończy...
-
laski, okej, wszystko fajnie. Dobrze, że się od tego pouwalniałyście, ALE po co te zemsty, odwety, ten jad, który sączy się z tego co piszecie... Przecież czy ci faceci Was oszukali, obiecywali coś i nie dotrzymali słowa? Przecież wiedziałyście na co się decydujecie, że to \"bez zobowiązań\", więc co tak naprawdę macie im do zarzucenia? Że nie spełnili Waszych oczekiwań? Ale kto mówił, że spełnią... Nie można sie na coś decydować, brać na siebie konsekwencji za to, wiedzieć jak jest, a potem mieć żal że tak było... Albo sie coś akceptuje i w tym trwa, albo mówimy sobie, \"sorry już nie daje rady/ to mi już nie odpowiada, męczę się, zaangażowałam się, jeśli Ty nie to ja rezygnuje z tego układu. Cześć, będę Cie miło wspominać...\" A po co jakieś ostentacyjne zrywanie kontaktu, nieodzywanie się, itp... Wiem łatwo sie mówi, trudniej robi. Sama jak mnie rzucił mój Były-niedoszły (o czym pisałam kilka stron wcześniej), to miałam takie odwety w głowie, ale w porę mam nadzieje, sie zorientowałam, że nie mogę mieć pretensji o coś, czego nie było, nie deklarował, nie obiecywał... A i też nie czuję sie wykorzystana. Bo jest różnica między gościem który podrywa, bajeruje, a potem rzuca, albo zależy mu tylko na seksie (choć same sie na to godzimy), a facetem z którym rozmawiacie o życiu, snujecie plany, są tygodnie/miesiace spotkań, kaw, spacerków, koncertów, weekendy, zwierzenia, przyjaźń, a okazuje się że jednak to za mało... To niczyja, wina, zła wola. Po prostu tak bywa. Może tylko czasem można to wcześniej zauważyć i nie dopuszczać aż druga strona się zaangażuje, ale ludzie są tylko ludźmi. Myślał, że coś przyjdzie z czasem, nie przyszło. Trudno... Przyjdzie z Kimś innym :)
-
like_ - w sensie jak sie zachowałaś?
-
serce nie sługa a nieracjonalny wybór to dwie różne sprawy... istnieje \"ślepa\", jednostronna, bezwarunkowa miłość, ale nie istnieją bezwarunkowe związki...
-
like_ -> czemu się boisz, że on potraktuje jasne postawienie sprawy jako \"żadanie\" deklaracji... przecież Ty żądasz deklaracji, więc trzymaj się tego... Ile się znacie? I odpowiedz sobie na pytanie, czy on kiedyś zrobił coś dla Ciebie? Coś, żeby Ci sprawić przyjemność (poza wiadomo czym :) )? Czy czujesz się przy nim ważna, kochana i doceniana...?
-
P.S: ja mam bardzo dużo z łowczyni... normalnie prawie wszystko :)
-
Gromie, myślę, że może i faktycznie coś tam kumasz z tego co piszemy, ale próbujesz być brutalniejszy niż jesteś i przez Twój debilny wulgarny język doprowadzasz mnie do szału :) Chyba zdajesz se sprawę, że to kolokwialne "rozkładanie nóg bo on jest przystojny" jest bzdurą... Tzn w grę wchodzi to psyche - pewnie mocno nadszarpana jakimiś wydarzeniami i dlatego tak działa, ale nie jeste to jakieś tam płytkie "dawanie d*py" jakbyś to chciał widzieć... Pewnie myślisz, że zrobisz sobie świat czarno-białym to on taki będzie, a tu figa :P A jeśli chodzi o nasze czekanie na miłość... to wiesz co? ja w sumie mam gdzieś to czy zmieniam świat czy nie. Po prostu ja chce czekać, to wynika z mojej wewnętrzenej potrzeby i inaczej nie umiem. Wiec nie obchodzi mnie za bardzo co kto na top i dlaczego i czy ktoś kiedyś doceni. Jednen już raz docenił... na krótko. Doceni inny - na dłużej. Tak będzie, bo w to wierzę. Aaaamen. :)
-
Gromie, nie wiesz czemu tak jest? To liźnij trochę psychologii i będziesz wiedział, albo na początek to, co wcześniej pisałam o niedostępności powinno wystarczyć.... Nie uważam się za góru w tych sprawach, ale tych teorii akurat jestem pewna...