Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

joka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez joka

  1. mozzarella-> co do klatki, to czytałam ze psy lubią i traktują jako swój azyl... a z sikaniem to tez jest dziwnie, bo on jak zostaje sam, to tylko raz nasikał, właśnie wczoraj, a jak z nim jestem- to normalnie patrzy mi w oczy i leje! więc go w ogóle nie rozumiem! w nocy też nigdy nie nasikał, bo zawsze nas budzi... a dziś rano zanim zdązyłam z nim wyjść- nasikał na swoje posłanie! nie dziwiłabym się, gdyby sikał niezaleznie od sytuacji, ale on sika w domu, tylko wtedy gdy nie jest sam:O
  2. Cześć! Dzięki za wszystkie rady, a szczególnie Tobie mozzarella, bo sporo napisałaś:) Dziś nie było mnie 4 godziny, i... zastałam mieszkanie w idealnym stanie;) aż nie mogłam uwierzyć:) w nagrodę wyprowadziłam go bez kagańca:) choć to chyba było mało pedagogiczne:) M mówi, że moze jak Borysowi chce się siku, to on wtedy ze złości gryzie... sama nie wiem... a moze poprostu 6-7 godzin samotnego siedzenia w mieszkaniu, to dla niego za długo? chyba w te dni, kiedy mam więcej godzin, będę go zawoziła do teściów... teraz żałuję, ze nie kupiliśmy też drzwi do kuchni:( a- jeszcze zastanawiamy się, czy nie kupić mu takiej klatki: http://www.allegro.pl/item244468717_szarik_gold_109_x_71_x_80cm_dog_v_.html najwyżej postawimy ją na srodku przedpokoju... podobno psy lubią takie klatki.. zaraz biorę się za obiad, bo M już wraca, powinien być w domu około 15-tej:) a na 17-tą mam wywiadówkę... pozdrawiam Was wszystkie serdecznie!
  3. Dzięki za odzew... Lidka-> zanim pojawił się pies w naszym mieszkaniu było tylko dwoje drzwi: wejściowe i do łazienki... wstawiliśmy tylko do pokoi, żeby pies nie miał klaustrofobii pozostając tylko w przedpokoju... może to jednak nie był dobry pomysł i nalezało wstawić też drzwi do kuchni... zastanawiam się, czy nie nakładać mu kagańca jak wychodzę z mieszkania... nic innego nie przychodzi mi do głowy:( co do spraw związanych z tematem- znów plamię przed @:( jak brałam w tamtym cyklu duphaston, to też plamiłam:( nie byłam u swojej ginki, bo i po co skoro i tak nici ze starań... wczoraj dowiedziałam się, że M ma być jeszcze tydzień dłuzej poza domem:O tak więc i ten cykl zmarnowany, i poprzedni, i następny:( i też już czasem myślę, ze nigdy nie poznam smaku macierzyństwa:(
  4. Hej! To i ja dołączę do zbiorowego doła:O jak co dzień bardzo spieszyłam się z pracy do domu, bo przeciez pies:( jednak dyrektorka miała co do mnie inne plany, i na moje prośby, że muszę wracać, bo pies siedzi już sam 6 godzin, powiedziała że wytrzyma jeszcze godzinę:O jak wróciłam do domu- to normalnie z nerwów się rozryczałam:( zastałam pogryziony stół i krzesło:O wypierdzielone wszystko z szafki, gdzie były też psie ciastka i gryzaki- prawie wszystko zeżarte, poznoszone wszystko z przedpokoju do kuchni, i na środku nasikane:O normalnie się rozpłakałam ze złości:( a najbardziej szkoda mi stołu i krzesła:O zabeczabna zadzwoniłam do M, a on mi na to, ze niby co on mi teraz może pomóc- więc rzuciłam słuchawką:O zadzwonił po kilku minutach, wykrzyczałam mu że mam dość tego psa, ze załuję, ze mnie na niego namówił, że to nie fair, ze on sobie pojechał, a moje życie toczy się tylko wokól pracy i psa:O bo tak naprawdę, to ja nic nie mogę zrobic, nigdzie wyjść-bo pies.. M obiecał, że albo oddamy go teściowej, albo sprzedamy... w co absolutnie nie wierzę, bo nikt przecież nie kupi chorego psa:O gdybym wiedziała, że tak będzie wyglądało nasze życie, po zmianie pracy przez M, to nigdy nie zgodziłabym się na psa:( on teraz tam sobie obraca się po hotelach, bankietach itp. a ja cały czas muszę zajmować się psem- sama:( cały czas jestem zmęczona, bo i w nocy z nim muszę wychodzić:( do tego dochodzi praca, obiadów nie gotuję wcale- bo tylko dla siebie nie ma sensu, na kafe zaglądam rzadko, też z braku czasu:( poświęcam się jak głupia, wstaję przed 6-tą żeby choć z 40minut pochodzić z psem- a to i tak nie pomaga:O do tego Borys zupełnie mnie się nie słucha, jak go spuszczę ze smyczy, to później nie chce do mnie przyjść:( jak nie spuszczę, to muszę się nieźle namordowac, bo on cały czas ciągnie, a waży już ponad 11kg... jak można nauczyć psa chodzenia przy nodze? sorki, ze ja tak tylko o sobie, ale naprawdę mam już dość i czuję że M mnie w ogóle nie rozumie, że nie widzi ile mnie to kosztuje... dziś znów mam robotę, bo jutro czeka mnie wywiadówka:( może coś poradzicie? jeszcze raz przepraszam, że piszę tylko o sobie...
  5. Cześć! Takaja-> dzięki za książki:) przydadzą mi się na pewno:) własnie Borys jakby nigdy nic nasikał praktycznie patrząc mi w oczy:O nie wiem dlaczego, jak jest sam w mieszkaniu, to nigdy nie nasika itp. a przy nas czasem mu to się zdarza... dziś mam kolejny ciężki dzień- zaraz zbieram sie do pracy, potem spróbuję w końcu zrobić badania do książeczki zdrowia, a o 16-tej rada:( do tego pada:( pozdrawiam!
  6. asiab-> gratuluję! takaja-> to ja poproszę ten poradnik:) planowałam kupić jakąś książkę odnośnie wychowywania, układania szczeniąt, ale zagadnienia z psychologii na pewno też mi się przydadzą:) adres mailowy jest w moich danych...
  7. Takaja-> dzięki.... kupiłam w zoologicznym taki spray przeciw gyzieniu, oby pomógł... nawet sąsiadka mówiła mi, ze dziś go wyjątkowo słyszała, ze piszczał tak około 14-tej... nie wiem, może bardzo chciało mu się siku, bo jak wróciłam to miałam wrażenie, ze chyba trochę nasikał na swoje posłanie... (był sam 6,5 godziny) poza tym, Borys z soboty na niedzielę nocował u teściów, bo my bylismy u sąsiadów, a nie chcieliśmy wieczorem zostawiać go samego... no i nie byliśmy zadowoleni z opieki- nie dość że za dużo dostał jeść, i później miał biegunkę, to jeszcze odebraliśmy go rozdrażnionego, bo teść i szwagier niby w zabawie, ale cały czas go drażnią:( do tego brat M zabierał mu miskę podczas jedzenia:O oczywiście dostał ochrzan... Co do weekendu, to M przywiózł mi w prezencie pas do pończoch:) w sumie to miło spędziliśmy czas, ale seksu nie było:O miałam nadzieję, ze po tygodniu rozstania coś drgnie... w piątek oboje byliśmy zmęczeni i senni, w sobotę piwkowaliśmy u sąsiadów a w niedzielę M myślał tylko o kolejnym tygodniu pracy:O w sumie, to nie tylko jego wina, ale smutno mi, ze tak to wszystko wyszło:O dobrze, ze M zadowolony z nowej pracy, i że jeszcze 2 tygodnie i skończą się jego wyjazdy..
  8. Dziewczyny, nie wytrzymam! Borys obgryzł szafkę w przedpokoju:O a miała zaledwie 2 lata:( do tego ściągnął matę ze stołu w kuchni i też ją zniszczył:( jak wychodzę do pracy, to zostawiam mu kostki, zabawki, więc zupełnie nie rozumiem jego zachowania:( co radzicie? a szafki szkoda mi jak diabli...:( Peppetti-> współczuję... mam nadzieję, ze wasze problemy szybko się rozwiążą...
  9. Ewa-marchewa-> my swego karmimy Arionem, taką karmę zaleciła nam nasza wet, kupiliśmy ją na allegro, bardzo tanio: http://www.allegro.pl/item239450964_arion_friends_junior_15kg_prezent_kurier.html ekspresowa przesylka, dobry kontakt... nasza wet powiedziała, że za tyle to ona nawet nie kupuje w hurtowni... narazie Borysowi dobrze wchodzi, nigdy nie miał biegunki, czasem tylko ciut luźniejszą kupkę;) ale mu smakuje:) jak skończymy gdzieś za miesiąc ten worek, to moze spróbujemy dawać mu coś innego... a props- Borys waży już 11,5 kg:) zajrzę po pracy, pa!
  10. Hej! Wpadałam na moment, żeby Was pozdrowić więcej napiszę wieczorem... miłego dnia! Celica-> gratuluję!!!
  11. no, no ... trochę żeście namachały;) w końcu jestem w domu- zaliczyliśmy już nawet weta:) nie wiem, czy nie wezmę jeszcze Borysa na dłuższy spacer, bo mam wyrzuty, że dziś 6 godzin siedział sam w domu... poza tym te myśliwskie rasy chyba powinny mieć sporo ruchu... Pyza-> zgadzam się, te życie na pół gwizdka jest najgorsze:( u nas jeszcze dochodzą sprawy z zaburzeniami erekcji u M... mam teraz taką cichą nadzieję, że taka dłuższa rozłąka, wyrwanie się M gdzieś dalej, zmiana pracy, perspektyw itp. dobrze na niego wpłynie.. może nabierze więcej pewności siebie... a nie nakręcać się też nie potrafię:( mija właśnie rok jak dowiedziałam się że jestem w ciąży, we wtorek rok jak poroniłam... jak dotychczas można powiedzieć, ze tak na dobrą sprawę staraliśmy się tylko jeden cykl, może dwa... więc chyba nie ma się jeszcze czym martwić... może w końcu wszystko powoli zacznie się nam układać... M dostał lepszą pracę, pozbyliśmy się balastu (auta), który spędzał nam sen z powiek... powoli wracamy do równowagi finansowej... więc moze i maleństwo w końcu się pojawi- taką przynajmniej mam nadzieję... jak czasem pomyślę, to ludzie mają o wiele trudniejszą sytuację... jedna koleżanka niedługo urodzi- wyszła za mąż, bo była w ciązy... nie ma pracy- utrzymuje ich mąż, który pól tygodnia bywa poza domem... druga- z pracy- miała podejrzenie raka szyjki macicy, nawet usunięto jej kawałek szyjki... jest w ciąży, choć pewnie już oboje stracili nadzieję... mąż nie ma pracy, mieszkają w wynajętym mieszkaniu... trzecia- też z pracy- ma termin na kwiecień, drugie dziecko.. mąż zawodowy wojskowy, widują sie tylko w weekendy... na pewno wszystkie te 3 dziewczyny są szczęśliwa, bo pragnęły maleństwa (no może z wyjątkiem tej, która wpadła, ale też niekoniecznie)... ale na pewno też mają swoje zmartwienia... a u nas, jak oboje mamy pracę, własne mieszkanie itp.- brak tego najważniejszego..:( mam nadzieję, ze to nie już długo potrwa... ale też boję się, ze nigdy nie zostaniemy rodzicami...:(
  12. Cześć! Peppetti-> super, że znalazłaś chwilkę, no i że z Michałkiem wszystko ok:) czekamy na fotki! Pyza-> trzymam kciuki- może udało się? :) Dziś mnie gardło boli jeszcze bardziej- miałam 6 godzin:( bałam się, że Borys nie wytrzyma i nasika, ale był bardzo dzielny:) za to jak go wyprowadziłam, to sikał baaaardzo długo.... zaraz wiozę go do teściowej, bo później mam w szkole spotkanie zespołu wychowawczego, no i jeszcze musze złożyć wizytę w domu uczennicy, a tego nie cierpię:( matka na koniec roku szkolnego powiedziala mi, ze wyjeżdżają do Anglii, myślałam ze we wrześniu już wszystko bedzie ok, a tu okazało się, ze nikt nie zabrał dokumentów dziewczyny i nie mamy podstaw żeby ją skreślić z listy... od uczniów dowiedziałam się, ze jeszcze nie wyjechała, że pojechała tylko matka, a dzieci mają zabrać w połowie miesiąca albo na początku października... dziewczyna nie chodzi do szkoły, a babcia podobno nie może przyjść, zeby napisać wniosek o skreslenie z listy:O dlatego dyrka kazała iść mi do domu dziewczyny i załatwić tę sprawę... no i na koniec jeszcze szczepienie Borysa- dobrze że lecznica pracuje do 20-tej... a co najważniejsze- M jutro przyjeżdża:) co prawda tylko na weekend, ale cieszę sie jak dziecko... bardzo sie za nim stęskniłam...
  13. Sysunia-> wszystkiego naj, naj, naj... a dzieciątko na pewno będzie zdrowe! Zmykam na spacer z Borysem, choć chyba obojgu nam za bardzo się nie chce- pogoda sprzyja raczej pozostaniu w domu... dobrze, że nie pada, a wyżły potrzebują ruchu- tak więc zaraz zmobilizuję i siebie i psa:)
  14. Balbinka-> no to super, że z maleństwem wszystko ok takaja-> mnie jakoś ciężko przyzwyczaić się do pracy... dziś miałam 5 lekcji i już mnie bolało gardło:( do tego ta pogoda- pochmurno i deszcz, brrr... a badania też powinnam zrobić, tylko nie wiem czemu sekretarka nie dała nam skierowań na wakacje, tylko pod koniec sierpnia... właściwie to już od prawie 2 tygodni mam nie ważną książeczkę zdrowia... spróbuję pójść w piątek, bo kończę przed 12, ale aż się boję myśleć o medycynie pracy, bo tam są zawsze ogromne kolejki:O a historyjka fajna;) monikapie-> uwierz, że szybko Ci się odechce pracy:) co do Borysa, to zauważyłam, że czasem zdarzają mu się takie wyskoki, dobrze że nie często... i tak jak wychodze do pracy, to staram się mu zostawić coś go gryzienia, tyle że jemu rozprawienie się z nową kostką zajmuje mało czasu... właśnie wróciłam z nim z osiedlowego zoologicznego- uzupełniliśmy zapasy kostek:)
  15. Cześć! Lidka-> całe szczęście kasa już jest na koncie:) klient wyjeżdżał wczoraj z Wawy o 17-tej i podobno nie zdążył podjąć kasy w banku... dojechali o 2-giej w nocy, całe szczęście bez żadnych problemów:) super, że pozbyliśmy się tego samochodu... miałam dzis nerwową noc, bo najpierw Borys chciał na dwór przed 2-gą, potem czekałam na sms-a od M więc nie mogłam zasnąć, a potem Borys znów mnie obudził o 5-tej:( on jest naprawdę mądry, jak zobaczył że śpię, a on chce wyjść- to skoczył przednimi łapami na łóżko i w taki sposób mnie obudził... jem właśnie śniadanie, potem spacer z psem, szykowanie się do pracy- mam dziś na 8-mą, tak jak zresztą w całym tygodniu, z wyjątkiem poniedziałku... miłego dnia!
  16. No cóż, kasy nadal nie ma na koncie, nawet w środkach nierozliczonych:( przelew był robiony niewiele przed 22... poczekam cierpliwie do jutra, mam nadzieję, ze się pojawią.... a teraz zmykam już do łózka, bo muszę jutro rano wstać... dobranoc
  17. no przelew był przed 22:( zaczynam się martwić:O bo kasy nadal nie ma na koncie:( może ostatnio PKO BP ma opóźniony zapłon, bo i z księgowaniem też mają spóźnienia...
  18. Szkocja-> nie, awans mam już za sobą:) mam niespełna 31 lat i już od roku jestem nauczycielem dyplomowanym:) co do Twojego niepokoju- hmmm... najlepiej byłoby skonsultować z ginem, ale wiem jak to jest w UK, bo wielokrotnie o tym pisałaś... Lidka-> o rany, 3 miesiące... u nas zanosi się na 3 tygodnie, a ja i tak się smucę:( wcześniej rozstawaliśmy sie na góra 4-5 dni, i to wtedy kiedy wyjeżdżałam na wycieczki z pracy... ale co tam, zniosę wszystko, bo mam nadzieję, że będzie dobrze, bo przecież musi być... jak już M skończy te szkolenia i zacznie pracę w naszym regionie, to jest duża szansa, że będzie mógł regularnie jeździć do Białego do seksuologa (obiecał mi to już dawno), i w dodatku przy okazji załatwiania spraw służbowych... No a teraz najważniejsze- widziałam się właśnie z mężem, prze kilkanaście minut:) wyobraźcie sobie znalazł się kupiec na auto, z Wawki i przyjechał z M po samochód:) właśnie wyjechali- M jedzie nie naszym już autem- trzymajcie kciuki, żeby się nie popsuł po drodze:O bo tak już raz było... klient nie wnikał, miał ze sobą laptopa i przy nas przelał kasę- śmieszną zresztą, ale zeszliśmy z ceny na maksa, zeby tylko pozbyć się niepotrzebnego balastu... M ma dać znać, jak dojada do Wawki... no i tu pytanie- jeżeli gościu ma konto w tym samym banku co my, to jak szybko kasa powinna pojawić się u nas? czy ma tu znaczenie późna pora? chyba nie, bo to przelewy elektroniczne... moze Lidka coś wiesz na ten tema?
  19. sysunia-> gratuluję nic się nie martw... może gin poprostu woli dmuchac na zimne... odgoń od siebie złe myśli- musi być dobrze- i tak masz teraz myśleć!
  20. Sysunia-> nie znam się za bardzo na normach bety, ale też mi się wydaje, ze jesteś w ciąży:) ja rok temu miałam betę poniżej 1000, więc za mało jak na 5t, może temu poroniłam... Pyza-> mam nadzieję, że na nas też w końcu przyjdzie pora... co do pas, to tez czasem jestem zadowolona, że go mamy, bo przynajmniej ktoś na mnie czeka jak wracam z pracy, mam kogo wyściskać, pogłaskać... no ale on nie zastąpi mi męża:O wiem, że nie pozostaje mi nic innego, jak tylko uzbroić się w cierpliwość, bo wszystko wskazuje na to, ze w następnym cyklu też nie damy rady... pocieszam sie tym, ze to sytuacja przejściowa, że za 3 tygodnie M zacznie pracować \"na miejscu\"- tzn. przynajmniej będzie nocował w domu... oczywiście dochodzą też względy finansowe, ale przecież pieniądze to nie wszystko... szkocja-> nie wiem, co Ci poradzić... pamietam, ze kilka lat temu @ spóźniła mi się 2 tygodnie, a w ciąży nie byłam... ginka powiedziała wtedy, ze poprostu czasem tak sie zdarza... Balbinka-> cieszę się, ze wszystko ok...
  21. Hej! Dawna Justy-> Matysia jest słodka:) a jak urosła... niestety, nie potrafię przełożyć zdjęć na stronę główną blooga... Ciekawe kiedy Peppetti na tyle dojdzie do siebie, żeby nam coś naskrobać... no i z niecierpliwością czekam na wieści od Madusi... EwaMarchewa-> nasz Borys też rośnie jak na drozdżach, ale za radą pani wet przyzwyczajam go do kagańca już teraz... po pierwsze prawie wszystko bierze do pyska, a po drugie jak dorośnie to będzie musiał chodzić w kagańcu, więc lepiej przyzwyczajać go od małego... dziś mu kupiłam jeszcze szelki, bo jest bardzo silny i czasem jak ciągnie mnie na spacerze, to prawie sie przydusza... Dzwonił M, z nowej pracy jest bardzo zadowolony... zła wiadomość jest taka, że oprócz tego jeszcze 2 następne tygodnie będzie poza domem...:( no i jak mamy starać się o maleństwo? :(
  22. mozzarella-> super, ze serduszko maleństwa bije... wyobrażam sobie, jaka jesteś szczęśliwa:) Dawna Justy-> fajnie, że czasem znajdziesz chwilkę, żeby do nas zajrzeć:) oby Matysia rosła zdrowo:) Katka-> zobaczysz, też niedługo usłyszysz serduszko swojej fasolki:) Sysunia-> badania na pewno będą ok... daj znać po wizycie... ewa-marchewa-> mam nadzieję, ze Pimpkowi minęła biegunka? ja dziś swemu zakładałam kaganiec;) jak narazie, to Borys strasznie się nim denerwuje, i próbuje sobie zdjąć... tak właściwie, to nawet nie chce biegać, tylko kładzie się w trawie i walczy z kagańcem... pogoda beznadziejna:O pada:( gdyby nie to, że zaraz musze dać jeść Boryswi, a później wyprowadzić go przed snem- już dawno wskoczyłabym do łóżka... śpię dziś sama:( M w warszawce- całe szczęście zadowolony z nowej pracy:) tęsknię, ale przecież muszę wytrzymać...
  23. Gablis-> Michaś jest słodki gratuluję!!! Peppetti-> przyłączam się do zbiorowego trzymania kciuków Niedługo jadę odebrać samochód z warsztatu, później zajrzę, no chyba że nikogo nie będzie... a może będą juz wieści od Peppetti, i na świecie pojawi się kolejny mały Michałek? ;) Pozdrawiam!
×