paula01
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez paula01
-
dzagusia, nie czuj, nie czuj - bo ja się strasznie boję:) dzisiaj dostałam relacje od kumpeli, przytocze bo pocieszająca: objawy to miałam takie- w nocy spac nie mogłam, bo mnie zajebiscie brzuch bolał. Tak jak podczas najgorszego okresu. Dopiero jak cos ciepłego sobie do brzucha prezykładałam to dało sie pospac pare minut. Rano coraz bardziej mnie bolał brzuch- tak, ze musiałam sie zginać. Nie weszłam pod prysznic, bo sie bała, ze przeocze wody płodowe, ale dostałam biegunki (ponoc tak organizm tez przygotowuje sie do porodu)i w koncu wlazłam pod prysznic. Siedzałam tam chyba z godzine, bo to faktycznie wielka ulga- polewanie brzucha ciepłą wodą. Wyszłam spod prysznica i tak mnie brzuch falowo bolał (cały czas ból jak podczas najgorszego okresu)- okazało sie , ze to skurcze. Były tak co 10 minut, wiec jeszcze czekałam. Nie dałam rady siedziec na miejscu bo bolało jak diabli, wiec łaziłam w kółko. Zreszta musiałam czekac na tescia, zeby mnie zawiózł do szpitala, bo sie bałam że w taxi wody mi odejda i każą mi sprzątać;) Jak mnie zawizli do szpitala, to mnie jakis gin zbadał, powiedział, ze rozwarcie na 2 palce i ze moge iśc na porodówkę. Na porodówce wredna lekarka mi powiedziała, że za wczesnie przyszłam, ale skoro juz jestem to zostanę. I tak po jakis 3 godzinach- najpierw spoko, potem sie zaczęły bóle parte- troche toto boli, a ja na piłce skakałam cały czas, żeby juz wylazło to dziecko. Pod prysznic chodziłam, bo wtedy mniej boli. Zbadała mnie położna i przebiła (łapą chyba???)pęcherz płodowy, wyleciała woda cała. Ja znów na cholerna piłke- bo wtedy szybciej idzie;) Przyszły połozna powiedział, ze jak będą bóle parte to mam powiedziec, to ja jej powiedziałam, że juz dawno są, ona mnie zbadała i mówi, ze rodzimy - 5 min. i wylazła hanka;) Aha, dzien przed porodem odszedł mi czop sluzowy- taka gesta biała wydzielina podbarwiona krwią. Dasz rade, nie da sie nie urodzić! Tak sie to pcha, że w końcu wylezie! :))
-
racja racja z tym fryzjerem. Jutro mam jeszcze dermatologa, bo mi się kurzajka zrobiła i ją wypalam. Muszę załatwić bank - rozliczyć konto firmowe, przejsc się do laboratorium- moze będą wyniki posiewu. W czwartek umówiłabym się do fryzjera, a w piątek mam lekarza, jak wynajdą tą bakterię to mam dostać antybiotyki. Trochę jestem zła że lekarka wysłała mnie tak późno na to badanie. No ale teoretycznie mam jeszcze czas do terminu. Najgorsze jest to, że się nie dopnę w żadną kurtkę, a tu zimno jak na syberii.
-
hmmm - moze też bym poszła do fryzjera? Poźniej nie wiadomo kiedy będę miała czas.
-
ja już po leżakowaniu, telefon z orange mnie obudził, ale zaproponowali mi nowy, fajny telefonik, więc im wybaczam. Ja na razie nie używałam płynu do płukania. Mam lovelle, ale siostra odradziła, tylko proszek i prasowanie. Dzagusia, nie wiem skąd mam tą energie, mam nadzieję że podczas porodu tez będę ją miała:). Jeszcze dzisiaj wieczorem musze położyc spać siostrzenice, bo jej rodzice do późna w pracy. Całe szczęscie ze mała sama wchodzi już do wanny. Tylko strasznie dużo gada, zupełnie jak ja:)
-
ja mam poukładane do rozmiaru 68. zjadłam zupke, wyszła pyszna, powiesiłam koszule i chyba się połoze, bo znowu zaczynam chodzić jak kaczka.
-
ja wszystko wyprałam najpierw w zwykłym proszku, następnie w lovelli, a następnie wszystko wyprasowałam. Moim zdaniem prasowanie jest ważniejsze niż odpowiedni proszek, zabija w końcu wszystkie zarazki.
-
ja spię na lewym, albo na prawym boku. Na plecach się duszę. i Ponoć strasznie głośno sapie:)
-
Artigana Ty się śmiej.... siostrze też prasowałam:). Zresztą własnie wyciągnełam koszule męża z długim rekawem, zaraz je wypiorę i jeszcze wieczorem wyprasuję. Teraz każdy dzień traktuje< jakby był ostatni>
-
najgorsze jest to, że ja nie potrafię usiąść i nic nie robić. Wczoraj to chociaż pospałam, a dzisiaj juz się kręcę. Kumpla mówi że to nerwica natręctw.
-
wszystko będzie dobrze.... mąż mi każe tak mówić:) robię zupkę pulpecikową i składam letnie koszule. Umyłam podłogę, wstawiłam pranie, że też ja nie umiem nic nie robić.
-
moja siostra mówi żeby obserwować te ruchy, że dzidzia ma już swój rytm dnia, kiedy się budzi, kopie itp. Jak się urodzi będzie miała podobnie.
-
matko kochana, jeszcze głupia skarbówka do mnie wydzwania że księgowy nie doniósł dokumentów. Zeby ich szlag trafił, jestem na zwolnieniu i zlikwidowałam juz firmę, niech się w dupę pocałują.
-
ja zauważyłam że ruchy są inne, jakby się przeciągał powoli.
-
goju, ja mam spakowaną taką sporą torbę turystyczną.
-
nasze imie tez się teściom nie podoba, ale jakoś mnie to lata:) Co do pianina, to u tesciów tez stoi pianino po męzu.... ale nie ma mowy żeby nam wcisneła - bo waży chyba z tonę.
-
o matko Artigana - Ty świętą zostaniesz:)
-
Pro Vitaminko, ja juz kiedyś pisałam o tym. Moja teściowa jak się dowiedziała że chłopak, to mówi do nas - no dobrze kochani, to ja Wam rzeczy przygotuje. My na to wielkie oczy i się pytamy jakie rzeczy, a ona: jak to jakie - po Piotrusiu (moim mężu 33 lata). Myślałam że padnę.
-
Artiganko, moja teściowa też przygotowała dla nas - tzn dla Franka rzeczy po moim męzu, ale do tej pory mi ich nie dała. Jestem ciekawa kiedy ma zamiar. Ja wyprawkę dla małego to mam chyba na trójkę dzieci. Ostatnio kupiłam nawet pajacyk a'la święty mikołaj, będzie miał na Boże Narodzenie. Moja siostrzenica jak to zobaczyła to zrobiła taką niesamowitą minę i mówi - ciociu, Frania przebierzemy za Mikołaja??? i to takim głosem i tonem, że żeśmy ryczeli ze śmiechu. U nas dalej zimno i niemrawo. Moje zwierzaki śpią jak zabite. Ja chyba zabiorę się za to składanie letnich koszul.
-
najgorsze jest to, że ja nie wiem co to skurcze, oczekuje ich, a tu nie ma. Poza tym Mały się strasznie rozpycha, biedactwo pewnie nie ma miejsca.
-
hoho - Karo, ja też mam - słabą, ale jest. Może organizm się oczyszcza przed porodem. Ja własnie układam sobie wszystko w torbie (setny raz) i szykuje dokumenty.
-
dzień dobry, kolejna noc za nami. U mnie cięzka, czuje się jak słonica i coraz częściej czuje parcie na pęcherz. Mąż po każdym powrocie z toalety pyta czy wszystko ok. Kręgosłup mnie nawala teraz już codziennie, nawet masaże nie pomagają. Brzuch się obniżył, czuję to wyraźnie.
-
i tak się boję, normalnie zeświruję chyba:) z drugiej strony się cieszę - dziwne to wszystko... i jeszcze zimno jak cholera:(
-
goju, ja od początku twierdzę, że u mnie z instynktem to trochę na bakier... ale jestem przygotowana. Nawet kapcie męza juz do torby spakowałam i ciastka owsiane, jakbym miała być bardzo głodna:)
-
Goju - jeszcze nie:) właśnie kończę kolejne prasowanie - dodatkowych pościeli. musiałam tez zszyć jeden ochraniacz,bo tasiemka odpadła:(. Tak sobie pomyślałam, że jeszcze jutro pochowam letnie rzeczy z szafy i wyciągne juz cieplejsze. Przynajmniej męza koszule. Zawsze tak robie, bo pomimo wielkiej szafy wszystkie rzeczy na raz się nie mieszczą, a tak pakuje jesienią letnie rzeczy w torby prózniowe, a wyciągam zimowe. Jakoś tak mały dziwnie mi się kręci w brzuchu, a popadam w paranoje.