vanilla2008, to prawda, ze rezygnacja z tego wszystkiego to już dieta, chodzi mi raczej o psychiczne nastawienie do całej tej sprawy. po prostu jak tylko ogłoszę (sobie i innym), ze jestem na diecie, to zaczynam obsesyjnie myśleć o jedzeniu . A już o tym czego mi nie wolno, szczególnie. Chodzę struta, zła, wyżywam się na wszystkich dookoła. dlatego w końcu postanowiłam zrobić coś z moim wielkim dupskiem nie nazywając tego dietą. No i wreszcie zadziałało, oficjalnie nie jestem na diecie, więc nie mam powodu sie złościć, wszystko mogę jeść, tylko nie wszystko mam ochotę. i tak ciągnę to oszukiwanie siebie i mojego organizmu trzeci miesiąc. No i wreszcie ze skutkiem :)