Sluchajcie jesli mozecie pomoc.To pisala Jefka panie sa z Warszawy.Witam serdecznie po strasznie długiej nieobecności – więc jak to niektórzy mówią „wyskakuję jak Filip z konopii” – ale niestety wbrew wstępowi nie dla pożartowania sobie. Piszę na prośbę Kory, która jest tak zdenerwowana i zrozpaczona, że pisać nie bardzo może.
A więc tak.
Wczoraj zostałam zaalarmowana telefonem Kory, nie bardzo mogłam zrozumieć co mówi płacząca Kora, ale zrozumiałam najważniejsze – coś złego stało się jej podopiecznemu psiakowi – Bolusiowi – którego znałam osobiście – bo parę razy w życiu w zastępstwie Kory ( jak była chora) karmiłam wtedy jeszcze cztery psiaki będące pod jej opieką – na terenach wystawy budownictwa na Kłobudzkiej. Dziś z czterech zostały już tylko dwa mniejsze psiaki – Maks zginął tragicznie a Sonia zaginęła bez wieść. Został Boluś i Piniek . Te psy pracowały tam od kilku lat., były znacznie lepszymi pracownikami niż ochroniarze, którzy niejednokrotnie spali w stróżówkach zdając się na psy. Jednak zmieniła się firma i zmienili ochroniarze i wczoraj ktoś właśnie odpłacił Bolusiowi za wiele lat oddanej pracy.
Gdy pojechałam o to co zobaczylam - nad jak wydawało się z odległości kilkumetrów – mokrymi i otoczonymi rojem much zwłokami psa siedziała płacząc Kora i odganiałą muchy. Boluś żył – pocieszałam Korę – pakując psa i ją do samochodu i jadąc do lecznicy – ale w zasadzie chyba obie sądziłyśmy, że pies nie przeżyje. Nie było wiadomo, co się stało – pies był mokry i ledwo oddychał , na prześcieradle zostały duże ślady krwi. Zawiozłyśmy psa do zaprzyjaźnionej lecznicy – dostał leki, kroplówki – nikt łącznie z lekarzem nie był w stanie powiedzieć co się stało – myśleliśmy, że wpadł do jakiegoś dołu i nie mógł się długo wydostać. Zrobiono zdjęcia RTG przykazano nam rano przyjechać z psem – rano pojechałyśmy znowu – zdjęcia nie wykazały żadnych złamań, przez prawie trzy godziny – Boluś był strzyżony – a jest psiakiem o grubej sierści i dopiero po tym zabiegu stało się jasne co psu się stało. Według tego co zobaczyłyśmy – i my i pani doktor – jest przekonana, że pies został skopany – skopany w taki sposób, aby zadać mu jak najwięcej cierpienia i bólu – jakiś zwyrodnialec kopał go po jądrach, podbrzuszu, w okolicach odbytu, cały tył psa to jeden wielki krwiak i rany miażdżone – sądzimy iż oprawca, być może po tym jak pies stracił przytomność – sądził iż zabił go skutecznie i wrzucił do jakiegoś ścieku lub szamba ( pies był mokry i okazało się, że roje much złożyły w tych zmiażdżonych tkankach roje jaj z których dziś zaczęły wykluwać się małe larwy. Kora widziała Bolka dzień wcześniej – i nic mu nie było – wiec tylko taki scenariusz wyjaśnia te muchy .Dodatkowo – właśnie dzień wcześniej – w środę – jeździła do lekarza z drugim psem z tego obiektu, który ma krwiaka w okolicy oka – bo jakoby został potrącony przez samochód. Wszystko to razem – bardziej wskazuje na to, że pojawił się tam ktoś, kto wybrał taki a nie inny sposób – zakatowanie na śmierć – obu psów – w środę zajął się dość nieufnym i zwinnym Pińkiem – który najprawdopodobniej wyrwał się i uciekł – a w czwartek zajął się Bolkiem – staruszkiem ( Boluś ma ok. 14 lat) ,ufnym i kochającym ludzi – który nie uciekał pewnie nie mógł zrozumieć, czemu go człowiek, któremu tyle lat służył tak bardzo krzywdzi.
Boluś cudem wyrwał się śmierci – ale na jak długo ? . Kora nie może go zatrzymać – Śnieżka go nie przyjmie, teraz jest bezpieczny – w domu Kory – ale przecież nie może na stale mieć w mieszkaniu psów, które się nie akceptują. Oczywiste jest także, iż wrócić powrotem tam gdzie go to spotkało nie może – bo drugi raz może mu zabraknąć sił aby wyczołgać się ze ścieku i doczołgać w pobliże swojej budy i kojca - widać, że oprawca nie ma żadnych skrupułów teraz najbardziej prawdopodobne jest, że rozwścieczony swoją „nieudolnością” – dopilnuje, aby pies nie miał tym razem szans. Kora jest w takiej rozpaczy, że ( choć w jej przypadku to oświadczenie bardzo zaskakujące i świadczące o stopniu zdeterminowania) jak wracałyśmy od lekarza łkając oświadczyła, że woli go uśpić niż zawieść tam, aby umierał być może wiele dni w bólu cierpieniach.
Tak, więc szukamy domu dla Bolka – psa naprawdę niezwykłego – z tych psiaków które tam były Boluś był zawsze moim ulubieńcem – jest jakby plakatowym przykładem – wiernego i oddanego przyjaciela. Nieduży z dłuższą sierścią – czarny kundelek – umiejący cieszyć się całym swoim ciałkiem w kontaktu z człowiekiem. Bardzo mądry psiak – który wychował dwa inne psy ( wspomniane Maksa i Sonię), Boluś nie jest konfliktowy w stosunku do innych psów, dla Maksa i Soni był dobrym, troskliwym i sprawiedliwym przybranym ojcem – bardzo go szanowały i pomimo, iż znacznie od niego większe były mu podporządkowane. Boluś musiał być kiedyś miejskim psem – Kora opiekuje się Nim od 8 lat – jednak Boluś pomimo, iż przez ten czas, żył w budzie i nie chodził na smyczy – do dziś jak ma iść na smyczy, idzie pięknie, uwielbia czesanie i z radością i ufnością poddaje się różnym zabiegom. Tak strasznie pobity i obolały - dzielnie znosił wszystko to co działo się obok niego – i nadal pomimo ogromnego bólu – próbuje pomerdać ogonem, aby okazać, że bardzo się cieszy z dobrego słowa jakim go obdarzamy. Bardzo potrzebuje miejsca, gdzie będzie mógł dożyć swoich dni – wiemy, że to zwykły stary kundelek – nieatrakcyjny i jakich tysiące – jednak zapewniam, że Boluś to pies niezwykły i zasłużył i zapracował na przystań na ostatnie lata – zdjęcia, które jutro dołączymy nie oddadzą jego radości życia – ale Boluś pomimo sędziwego wieku jest żwawym, przy kości psiakiem ( kuchnia Kory hmmm) – oddanym całym sercem człowiekowi – pomóżcie znaleźć dom dla Bolusia. Nie mamy strasznych wymagań – ideałem byłby dom z ogrodem – Boluś może mieszkać w budzie ( ale sprawdzi się i jako pies miejski) – chodzi o to, aby nic mu nie groziło, bo drugi raz śmierci się nie wyrwie – a jego miłość i oddanie człowiekowi najprawdopodobniej sprowadzi na niego śmierć jeśli musiałby wrócić tam gdzie był do tej pory.
PS. Najlepiej byłoby zabrać stamtąd drugiego Pinia – jego zdjęcia też zamieścimy w najbliższych dniach – a więcej o Pińku napisze Kora. Ale Piniek jest nieufny – więc bezpieczniejszy – Boluś zaś niestety kocha ludzi ( i za co ????)
PS. do PS – może Kora mnie zabije – bo to już nie na jej prośbę – wiem, że ma obecnie bardzo złą sytuacje finansową – sama od wielu lat pomaga psiakom – i może warto byłoby ją nieco wspomóc na leczenie Bolusia.