Jowita03
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Jowita03
-
Dzięki za rady, myślałam, że do Gliwic nic elektrycznego nie można zabierać. Bo jak można tablet to i chyba laptop też, tak? Wcześniej czytałam, że może się napromieniować.Hmmm... Powiedzcie mi jeszcze, skąd w takim razie te wznowy sie biorą, skoro JOD niszczy wszystko???? Sorry za pytania, ale wciąż mało wiem o tej chorobie, a w necie nie chce nic szukać, bo znowu wpadnę w depresję:) Na pewno wszyscy tu wiecie...
-
Kurczak, dzięki, ulżyło mi, że tableta mogę mieć, zaczęłam trylogię Millenium (jak zachorowałam odkryłam Audiooboki, pozwalają oderwać myśli, teraz nawet jak sprzątam to włączam i nie myślę o raku:) Lekarze są różni, każdy po innej szkole, mnie operował też lekarz światowej sławy, profesor, onkolog, nie tylko Endokrynolog, on jest specjalistą od klatki piersiowe też, płuc*****ersi, wycina te raki wszędzie, dlatego nie leczę się u niego endokrynologicznie, choć to on kazał mi kategorycznie do Gliwic na leczenie jechać. Mam lekarkę z Krakowa, na forum jakaś dziewczyna ją poleciła, jest też specjalistką od medycyny nuklearnej w Krakowie. Bardzo fajna, ale ja do czynienia z tarczycą mam od grudnia 2013 dopiero, nie za bardzo widzę jeszcze różnicę w Endo:) (oprocz tego, który pół roku temu nie wykryl raka i kazał chodzić z guzkami, jak do niego poszłam przed operacją to był zszokowany, potrzebowałam skierowanie. Jakby wczesniej mi kazał zrobić TK, nie miałabym takiego rozrzutu i tylu blizn.Nie znalam się na chorobach tarczycy, jakby tylko coś powiedział to zrobiłabym sobie sama prywatnie). Ta nowa Endo twierdzi, że ma mnóstwo pacjentek po raku i wszyscy z tego wyszli i ja też mam wyjść, jakoś mi to utkwiło w głowie:) Nawet mi juz załatwiła jod w Krakowie, ale do Gliwic jadę. Ale tu w Krakowie przy niej zostanę, zna sie na rakach, a to najważniejsze:) Ogólnie pojecie medycyny nuklearnej też znam od grudnia:) byłam zawsze jak najdalej od tego, a tu los mi figla spłatał. Czyli u ciebie Kurczak coś zostało, skoro miałaś 2 JOD? A ile tych jodów mozna mieć?? Aż wszystko usunie????
-
settantatre Dziękuję za info, czyli od piątku po obiedzie czeka mnie do poniedziałku izolacja:) A powiedz mi jeszcze, co będzie jak odczyt będzie powyżej tych 20? Jak każdy tutaj martwię na zapas, im więcej informacji, tym lepiej. Już wiem, że w brzuchu świecenie to nie przerzut, że jod do pół roku działa i leczy, także jak zaświecę w poniedziałek mam się nie martwić:) nie wiedziałam, że mały jod i diagnostyka to samo, tyle czytałam, ale jakoś każdy inaczej to nazywa, teraz już wiem. Mam do Gliwic wziaść cukierki, wodę, cytryny i zupy w proszku. A czy mogę mieć tableta do czytania audiobook?
-
Kurczak to dziwne, bo jeśli chodzi o żele na blizny to każdy lekarz mnie pyta, czym smaruję, nawet rehabilitantka dziś też pytała i pokazała jak masować profesjonalnie blizne. Ja mam je duże, nie mogę więc czekać, aż same zejdą. Pierwsze słyszę, że lekarze zabraniają smarować, u mnie jest odwrotnie, każdy poleca inny żel. Ja wierzę w scagel, silikon czyni cuda, niemożliwe chyba, zeby od niego robił się rak:) Jezu, ciągle coś nowego z ta chorobą, mam ją 2 miesiace, a ilosć informacji mnie przeraża:) Wczoraj poczytałam wasze stare wpisy odnośnie jodowania, bo niedługo mnie to czeka, i też widzę, różnie bywa. Powiedzcie mi, jak mam przyjęcie 5 marca, jod 7 (nie napisali ile dalej dni), to to jest duży, czy mały jod? Duży to znaczy większa dawka i większa ilosć dni w szpitalu? I piszecie, że te zastrzyki nie są za dobre...juz mam całkowity mętlik, bo ja mam właśnie zastrzyki, oni sami zadecydowali, nic mi nie kazali odstawiać. Ile tu przypadków, tyle opinii:)
-
Anulacz, ja używam tego http://www.scagel.pl/blizny.php, kupuję na allegro, ok. 50 zł za dużą tubę. Działa cuda, naprawdę, ja mam jak wiesz bliznę od ucha do końca piersi(6cm to tylko kawałeczek mojej:)) ale juz nie jest czerwona, myślę, że do lata całkiem nie będzie widoczna.Na brodzie po 2 miesiącach zniknęła, miałam tam od wypadku na tenisie.Tylko pamiętaj, żeby masować, to bardzo ważne. Monka rasę tajską znalazłam jak szukałam kotów rosyjskich na necie, przez przypadek. Są chyba tylko 2 hodowle w Polsce, ale to niesamowiete koty. Jak znalazłam to polecilam koleżance, teraz pojechała na ferie i kot jest u mnie od 2 dni, nie opuszcza mnie na krok. Jest śliczny i już nie mogę sie doczekać mojego. Ja jednak wolałam po moim synu sprzątać, choć teraz ma 10 lat i średnio to pamiętam:) ta kuweta mnie przeraża, ale na razie ogarniam:) Poczytałam znów forum troszkę, teraz pod kątem diet i jodowania, chciałam wiedzieć, co mnie czeka.No i super, że są osoby, które po tym raku żyją juz nawet 30 lat, trochę mi ulżyło:) czyli jak są jeszcze te przerzuty to tez je jod niszczy, nie tylko komórki tarczycy, tak?
-
Joan, dzięki za wyjaśnienie, czyli według wszelkich znaków na niebie i ziemi będę zdrowa i długie lata przede mną:) Te wszystkie wyjaśnienia tutaj bardzo mi pomagają w pozytywnym myśleniu, także dzięki wielkie. Wczoraj w teatrze kompletnie zapomniałam o tym całym bałaganie i oprócz golfiku na szyi wszystko niby było jak zawsze. Czekam więc na to jodowanie, na pewno wcześniej poczytam tutaj, jak to dokładnie wyglada i co trzeba zabrać, już czytałam wcześniej, ale byłam w amoku, nic nie pamiętam:) Monka, Maine Coon to super rasa, moich 2 przyjaciół ma te kotki, są prześliczne, tylko duże strasznie...ale za to jest się do czego przytulić:) ja często do mamy wyjeżdżam, dlatego szukałam rasowego, ale mniejszego i natrafiłam na hodowlę tajskich, też mają cudowne charaktery. Trochę mnie martwi sprzątanie w kuwecie, ale to podobno jest jak ze swoim dzieckiem: po swoim nie śmierdzi:) tak przynajmniej mówi moja siostra, jej kot Sonia ma juz 17 lat!!!! Dachowiec, ale przefajny.
-
Bułka, masz szczęście z tą górka, nie ma to jak być w czepku urodzonym:) Dziewczyny, jak czytam wasze posty od razu mi się poprawia, to działa jak antidotum na truciznę, dzięki że piszecie. Juz z tym jodem wiem co i jak, blizna , a raczej blizny są juz mało widoczne (zasługa scagel, pisałam o tym wcześniej), wczoraj na wizycie aż lekarze w szoku, ze tak mało już widoczne, dopiero miesiąc minął. Powiedzcie mi jeszcze, czy jak już po jodowaniu to świństwo kiedyś wróci, to znowu tym jodem to zniszczą???? Tak chce wiedzieć na przyszłość, wolę tu zapytać, na pewno wiecie wszystko na ten temat:) W Krakowie piekne słońce, jak u ciebie, Perla, idę dzis do teatru, zajmuję myśli czymś pozytywnym:))) Za 2 miesiace w moim domu zamieszka kotek, zamówiłam juz, piękny, kot tajski, bardzo przyjemna rasa, taki przyjacielski jak pies. Wtedy on i mój syn skutecznie odciagną mnie od złych myśli. Małe kotki są takie kochane:) życzę wam miłego dnia
-
Joan Dzięki, już mam to poukładane dzięki tobie, dziś miłam wizyte u Endo i faktycznie mam jeszcze tą Tyreoglobulinę w sobie, jest tak jak mówisz, teraz po jodowaniu będę czekać na jej spadek, ale teraz juz wiem, że nie spada tak szybko, więc nie będę się denerwować niepotrzebnie. Perla pięknie piszesz, postaram się myśleć podobnie, na pewno będę do twojego postu często wracać, jak mnie refleksje najdą:) na necie omijam wszystko szerokim łukiem, też mi wszyscy mówią, że mam najlepszego raka, jaki się mógł trafić:) więc postaram się wprowadzic twoje słowa w czyn:) Też pozdrawiam wszystkich tutaj, jedni czytają, inni piszą, nikt tu nie pozostaje obojętnym:)
-
Dziewczyny dzięki za info. Ja po prostu boję się otwierać internet i czytać, bo jak przed operacją weszłam to nabawiłam się tylko nerwicy, wolę już sama tam nic nie czytać. Czyli jak jod wychwyci komórki i usunie to teoretycznie powinnam być zdrowa, bo nic nie powinno zostać. Niby to takie oczywiste, ale wszyscy tu się boimy, choć mamy niby tego najlepszego raka. Ja nawet jak słyszę rak w telewizji to dostaję palpitacji od razu:) a dzis akurat dzień walki z rakiem i trąbią o nim wszędzie:) wiem, że optymizm jest najważniejszy, ale mam go tylko jak się czymś zajmę i nie zostaję ze swoimi myślami. Mam nadzieję, że to minie, bo dopiero miesiąc od operacji.
-
Dziewczyny markery tarczycowe-czyli mój rak został wycięty, teraz będą sprawdzać, czy nic po tarczycy nie pozostało, tak? W tej loży, jestem dopiero po operacji, na USG nie ma wznowy. Do tego są te markery potrzebne? Bo jeśli zostało, to dobiorą odpowiednią dawkę radio Jod, jeśli nic nie zostało przejodują mnie profilaktycznie, czy dobrze rozumiem? Ta scyntygrafia ma ustalić, czy coś jeszcze w sobie mam (od razu mi ciarki przeszły), jeszcze miesiąc do tego, a już się denerwuję.
-
Chyba znowu zacznę czytać forum:)
-
Kurczak to na kontroli też tam się siedzi tyle dni??? Już nic nie rozumiem. I co to jest ten marker? Bo mi w Gliwicach mówili o markerach ale na inne nowotwory, można tam zrobić na 1 pietrze. Na naszego tez trzeba marker robić? Nie ogarniam już tego wszystkiego.
-
Dzięki wielkie, faktycznie, zapomniałam o tych zastrzykach z tyrogenu. Mam jeszcze wizytę kontrolną 20 lutego, wtedy maja mi powiedzieć co i jak, wtedy też będzie wynik badania histo, tego drugiego u nich. Poczytam posty Monki, dzięki temu będę na każdą ewentualność przygotowana:) Na razie uczę się żyć z tym wszystkim, nie mam żadnych dziwnych objawów przy tym hormonie, który co rano biorę, czuję sie jak dawniej na szczęście:) Nadal tylko nie mogę spać bez tabletek, bo wraca wszystko niestety, ale jak mój synek wróci z ferii to odstawiam, może jakieś ziołowe znajdę dobre.
-
Dziewczyny mam pytanie odnośnie jodu w Gliwicach: na skierowaniu mam przyjęcie 5 marca, jod 7. Czyli tylko 1 dzień to jodowanie??? To co ja mam tam robić przez 2 dni? I czemu tylko 1 dzień, pisałyście, że z tydzień tam się siedzi. Już mi się nie chce czytać całego forum, bo coś pamiętam o małym i dużym jodzie, szybciej będzie jak mi tu napiszecie. Wcześniej wciaż czytałam po całych dniach to forum (pewno jak każdy tutaj, zabawne, ze nasze ścieżki są prawie identyczne:), teraz czytam tylko na bieżąco:) Jakieś badania mi przez 2 dni będą robić?
-
Anulacz ja kompletnie nie wiem, jak ja dostałam termin, myślałam, że każdy tak dostaje. Kazali mi jeszcze raz przyjechać 20.02, ale już tylko na konsultacje po zbadaniu szkiełek, dlatego i ty musisz jeszcze raz jechać. Nie wiem jak oni kwalifikują, mi od razu dali termin na 5.05 i skierowanie na jodowanie, a nic nie miałam załatwione, wiec moze rozległość operacji zadecydowała. Z tego co wiem, szybkość podania jodu nie ma dużego znaczenia, jeśli guz był mały, pewno tak było u ciebie:)
-
Perla niby mnie pytali o ubezpieczenie, ale ja nic nie miałam, więc nie robili problemu. Nawet skierowania nie miałam, tylko kartę ze szpitala. Przecież teraz jest system komuterowy, ja mam firmę, więc i tak żadnej książeczki nie posiadam, może ty masz, to weź, ale bez tego nie robią problemu. Faktycznie masz odległy termin, ja miałam dość szybki, ale chyba ze względu na skale operacji, rozmawiałam z lekarzem i mówił, że mają sajgon, nie są w stanie przerobić wszystkich, tam ze mną stała dziewczyna ze Słupska!!!!Wiem, że dawniej refundowali hotel, teraz jest informacja, że refundacji nie ma. Ja jestem z Krakowa, więc mam blisko.Mnie 5 marca od razu na oddział przyjmują, już mam skierowanie, ty będziesz stała w tej masakrycznej kolejce do rejestracji. Ale pocieszę cię, ze nawet szybko idzie. Potem natomiast do gabinetu na konsultację czekaliśmy ze 4 godziny, dziwnie tak, wszyscy z tymi tarczycami. USG robią po 1 min. na osobę, strasznie szybko. I na czczo trzeba być, to chyba wiesz.
-
Kurczak biorę 125 euthyrox, chcą mnie utrzymywać w lekkiej niedoczynności do jodowania, i w Krakowie i w Gliwicach nie mówią, żeby zmieniać. TSH mam w normie, wapno tylko piję 3 razy dziennie po 2 szt i satural jeszcze. Ogólnie naprawdę po tak ciężkiej operacji czuję się dobrze, te tabletki na tarczycę nic nie zmieniły w moim życiu, przynajmniej na razie. Chwała Bogu że ten głos mi wrócił, bo te zastrzyki brzmią masakrycznie. Mam foniatrę umówionego to pójdę na wszelki wypadek. Ja też miałam nieczynną 1 strunę po operacji, ale widocznie ruszyła, bo naprawdę w końcu słyszę siebie. Było duże prawdopodobieństwo, ze wcale nie będę mówić, wiec jestem przeszczęśliwa. Pytał mnie ten lekarz w Gliwicach, czy jestem na jakiejś diecie bezbiałkowej, nie wiem o co chodzi, niby powinnam być??? Zapomnałam się spytać.
-
Hej, witam wszystkich, wróciłam z Gliwic, niezły przemiał tam mają:) Najbardziej ubawiło mnie zbiorowe USG, czegoś takiego w życiu nie widziałam. Po odstaniu swojego w kolejce po 4 godzinach zrobili mi wywiad, pobrali krew, no i to USG śmieszne. Byłam z siostrą i zaprzyjaźniłam się z dziewczyną, której takiego 4 mm raka pęcherzykowego wykryli i czekała na diagnozę też, bo tylko wyszedł w biopsji (jej taki mały wyszedł, a mnie kilka dużych nie, i gdzie tu sprawiedliwość?). Miała też małego guzka w piersi i sobie usunęła niedawno, nie ma ani śladu, także też to jak najszybciej zrobie, w 1 dzień w miejscowym znieczuleniu w Katowicach jej zrobili, w prywatnej klinice, ale nie płaciła, tylko cegiełkę dała na szpital. Jak ktoś chce dam namiary, bo oczywiście na wszelki wypadek wzięłam. Ja jestem z Krakowa, więc może coś podobnego tu znajdę, trzeba mieć tylko skierowanie od ogólnego. I nawet jak guzek jest kompletnie niepodejrzany usuną, bez problemu, my z siostrą niedługo to zrobimy. I wracając do tarczycy - wyznaczyli mi termin na 5 marca, czyli szybciej niz w Krakowie, idę tam, może któraś z was też tam będzie w tym terminie??? Fajnie byłoby się poznać. Lekarze w Gliwicach super, naprawdę, wszystko tan jest niesamowicie zorganizowane, jestem pod wrażeniem. I najważniejsze- wrócił mi głos!!!!! I to wcale nie po tych sterydach, tylko polecił mi znajomy brać 2 kapsułki wit,. A+E, rozgyźć i połknać środek, kapsułkę wyrzucić. Juz po 2 godz. zauważyłam poprawę, a dzisiej wszyscy w szoku...normalnie mówię, to fantastyczne uczucie usłyszeć własny głos:) Już chyba wierzę, że z tego wyjdę, powoli szok mija, jodowanie mi niestraszne. Mam kilka audiobook do posłuchania, na starym odtwarzaczu sobie posłucham. No i książki, w końcu będzie czas na czytanie:)
-
Powiem wam, że nic nie miałam załatwione i nie byłam osobiście. Siostra zadzwoniła dzisiaj tam na recepcję, jak powiedziała o zakresie operacji to faktycznie mnie szybko przyjęli. Kazali przywieźć szkiełka, jedziemy w poniedziałek po nie do Tarnowa i potem we wtorek Gliwice. Kazali być na czczo, czyli będą pobierać krew i pewno USG zrobią. Pewno tam miejscu będzie kolejka, ale co tam, wazne, że mnie przyjmą i zobaczymy, jaki termin wyznaczą. Nawet to wszystko szybko poszło, sama jestem zaskoczona, może jest tak jak mówicie, cięższe przypadki od razu przyjmują.
-
Dziewczyny mam juz ten termin w Gliwicach, o dziwo juz na wtorek 28, zarejstrowali mnie właśnie i teraz jedziemy po te szkiełka do Tarnowa. Zobaczymy, co powiedzą w Gliwicach odnośnie tego terminu jodowania, strasznie jestem ciekawa. Dziękuję wszystkim za podpowiedzi, zdecydowałam się dzięki wam na Gliwice, zresztą mój profesor też tam kazał jechać. Jak będę po, to się odezwę.
-
Gutek dzięki, chyba jednak pojadę do tych Gliwic. Jodowanie dopiero w kwietniu, bo te tomografie osłabiaja wchłanianie jodu, dlatego chcą to opóźnić, ale zobaczę, co powiedzą w Gliwicach, mam juz namiary do lekarki tam, spróbuję się jutro umówić.
-
gutek nie za bardzo wiem, co robić, może ty poradzisz. Mam tu super lekarkę Endo w Kraku, jest też specjalistką od medycyny nuklearnej, zajmuje się akurat tym jodowaniem w szpitalu. Ponieważ miałam te tomografie 2 w grudniu, jodować mnie mogą dopiero w kwietniu. I ta moja lekarka mi załatwiła termin na 23 kwietnia, ona jest super naprawdę, i teraz nie wiem, czy jest jakaś różnica między jodowaniem w Krakowie a w Gliwicach????? Nie za bardzo wiem, czy to się czymś różni i czy zawracać sobie głowę z jeżdżeniem tam i załatwianiem 2 terminu?
-
Dziewczyny, potrzebuję nazwisko jakiegoś lekarza z Gliwic, który przyjmuje prywatnie gdzieś, obojętne, czy w Krakowie, czy w Gliwicach. Tam podobno wszyscy sa dobrzy, więc bez znaczenia, który. Nie bardzo mi się chce koczować tam w Gliwicach, pójdę drogą przez lekarza prywatnie, tylko nie znam tam nikogo. Podaje e-mail annadtp@op.pl (mam na imię Ania tak naprawdę:) Będę wdzięczna za namiary i nr telefonu, zaoszczędzi mi to szukania po necie.
-
Kurczak tak, mówili, ale to powoli do mnie dociera...bo rak zawsze równał sie z wyrokiem, a teraz okazuje się, że mogę być całkiem zdrowa jak miliony osób...jakoś wciąż nie mogę w to uwierzyć, choć wszyscy to mówią i przychodzi na mnie opamiętanie:) no i wy tu jesteście, przecież tez miałyście tego samego raka i wyszłyście z tego!!!!!Nie pojechałam na ferie, wiec moi znajomi planują juz wakacje ze mną, więc niby wszystko wraca do normy, tylko czy kiedykolwiek odzyskam "nieznośną lekość bytu"????
-
Dziewczyny wczoraj 1 raz shopping, czułam się jak w innej bajce:) kupiłam 3 gustowne apaszki i 2 golfiki, nie nosiłam ich od czasów studiów (wtedy taka moda była). I super torebkę w Zarce...na sekundę zapomniałam o bólu i raku....cudowne uczucie:)