tulipanna
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez tulipanna
-
Hejka,dzień doberek Troszkę w biegu, ale jestem. Stałe forumowiczki wiedzą, że ja mam dobermana, 7-letnią sukę Sarę. To mały /nie taki mały/ diabełek, mimo wieku.To trudna rasa, ale dająca się ładnie układać. Na szkołę zdecydowanie za wcześnie .Powinien mieć co najmniej rok.Podstawą wychowania musi być konsekwencja, w przeciwnym razie wejdzie na głowę.Nie wolno puszczać psa bez smyczy, prowadzić do znudzenia, bo puszczanie luzem będzie wykorzystywać i uciekać. Puszczać ewentualnie dopiero po szkoleniu na psa towarzysza, wtedy powinna już wracać na wołanie. To rasa, która chętnie poddaje się nakazom i rozkazom, pod warunkiem, że jest się /jeszcze raz podkreślam/ konsekwentnym. Nie można dawać sprzecznych poleceń, jeśli jedna osoba karci /nie bije, broń Boże/, druga nie może pocieszać. To rasa b.żywiołowa, więc sama suka nudząc się będzie psocić, lubi mieć zajęcie, lubi żeby z nią pracować. To trudny pies do wychowania i chyba nie dla nowicjusza. Ale praca z takim psem opłaca się, potem mamy prawdziwego, oddanego przyjaciela, nawet obrońcę. Szkoła, to podstawa, żeby pies był w przyszłości karny.I jeszcze jedno, suki z reguły są bardziej oddane, ale też bardziej chimeryczne. Życzę powodzenia!!! Hej Futrzaki :) a ja się martwiłam, że mój Baltazar trochę chudy jest, a on po prostu wybiegany.Pewnie zimą nabierze ciałka. Faktycznie torcik by się przydał ! :D Dziewczyny zmykam. Buziaki dla wszystkich zwierzolubów i głaskanko dla pupili. Ruminko,hej,hej. Życzę pięknego, ciepłego, słonecznego i radosnego weekendu!!
-
Dzień dobry w bardzo piękny i słoneczny ranek. Witam Anuśk_ę i Lady P !!!!{kwiat]. Też się niepokoję o Ruminkę. Hej, hej Ruminko daj znać, a jak nie możesz, to wiedz że, jesteśmy z Tobą myślami.:) Ponieważ my sobie coś tam planujemy, a życie lubi pisać inne scenariusze, to ja właśnie teraz taki inny scenariusz przerabiam. Dlatego brak mi czasu, żeby usiąść do kompa. A nie ma to nic wspólnego ze zwierzakami, które, żeby nie przechwalić są idealne. Oczywiście Bolo zaleca się do Sary, ale jest ciepło więc najczęściej jakiś pies jest poza domem. Z domu można wyjść 4 drzwiami, wejściowymi, balkonowym z kuchni, przez garaż i przez coś co może będzie kiedyś zimowym ogrodem. Z wypuszczaniem i wpuszczaniem nie ma problemu. Jak są w domu interesują je głównie miski, poza tym Boluto śpi gdzie indziej / w sypialni !!/. Nie mam również problemu z zostawianiem ich w domu samych, Sara zostaje z kotem /jak jest bez Baltazara to psoci/, Bolo w innym pokoju.On od rana jest wybiegany, wstaje przed ptakami ok.5-tej, więc potam śpi i sobie nie krzywduje. Natomiast trzeba przyznać, że to nie ten sam pies, biega, już nie musi rozprostowywać kości, ładnie się wita, widać że niczego się nie boi /na początku bardzo bał się szczotki do zamiatania, pewnie kojarzyła mu się z kijem/.Wspaniale rozwijają się relacje z kotem. Baltazar bardzo się nim interesuje, sprawdza mu miski, podgląda, podwąchuje, już się nie jeży. Bolo swoim psim rozumkiem wie, że to domownik a nie kot. Jeszcze trochę a będą wspólne zdjęcia. Emmi, Shirusia, Axxk, Netta, Futrzaki, Majaja, Kulfonik, Effciak, pozdrawiam i miłego dnia życzę. Dla milusińskich mizianie. Może zajrzę, ale w weekend mam znowu gości:), więc nie wiem.
-
Śmiejcie się, śmiejcie się, ja się cieszę:):):), a co. Pies mi odmłodniał i to jak. A jak się bawią. Cudo!!! :D:D:D:DTylko pod pełną kontrolą. No i niestety, cały czas wszystko w biegu. Moje pieseczki też gadają przez sen. Zwłaszcza Sara. To ją pogłaszczę i jest spokój. Miłego wieczoru życzę.
-
Jeden z tych kotek śmieje się w głos. Polecam!!!!!!!!!!!!!!!! http://www.humorek.com/flash_44/Uroczy_kotek.html
-
Ładne Emmi:) Mam problem. Mój kot dziwnie się zachowuje. Jest zdenerwowany, ogon jak szczotka do mycia butelek, albo ta większa, od WC. Czy może to być w związku z zaćmieniem słońca?
-
Witam, dzień dobry, oj dobry, bo dobre będzie znowu słoneczko.I to właśnie jest babie lato. :):):) Trochę umęczona jestem,ale zadowolona. Zwierzęta żyją w zgodzie, Bolowi odrasata futerko, niedługo będzie jak niedźwiadek, ogon nie przestaje mu pracować, a buzia się śmiać:D. Nauczył się, kiedy są jego pory posiłku, dostaje 2 razy dziennie, Sara zazdrosna, ale zawsze też jakiś smakołyk jej wpadnie. Hej Futrzaki mój Baltazar też się bawi z Bolem w kotka i myszkę, i to głównie gdy są na zewnątrz. Bardzo Bolek go intryguje. Wczoraj gdy spał /Bolo/ kot obwąchiwał mu ogon i widać dziwił się ,że to przecież pies, a go nie goni. Chyba nie rozumie dlaczego, bo przecież nawet Sara lubi go pogonić, tak dla zabawy.
-
Zajrzałam na chwilkę, a tu taka wiadomość!!!!!!!!! Emmi, moje WIELKIE GRATULACJE!!!! :D:D:D Widzę, że bociany latają nad topikiem. Dziewczyny...uważajcie ;) Do jutra.
-
Hej Axxk:):):) Głowa do góry. Będzie dobrze. Pamiętasz, pisałas, że musi być dobrze? Trzymam kciuki.
-
Witajcie o poranku, jak zwykle. Później trochę trudno mi do wskoczyć do Was, bo sprawy różne i obowiązków moc. Emmi, jestem tego samego zdania, co Ty. Kot /wieczny łowca/ przy otwartej klatce, to chyba nieporozumienie. U mnie znowu dzień zamglony. W oknie pokoju, w którym siedzę, modrzewie, a dalej nic, pustka, mgła gęsta jak mleko i jest tak, jakby za modrzewiami kończył się świat. Życia tym drzewom dodają piecuszki, nieduże ptaszki, które od kilku dni na nich urzędują i widać że się zadomowiły. To miłe bo jeszcze jeden gatunek jest do obserwowania. Piecuszki są bardzo podobne do pierwiosnków, różnią sie tylko kolorem nóżek/piecuszek ma jasne, a pierwiosnek ciemne/ i śpiewem. Ten wielce urokliwy ptaszek jest w ciągłym ruchu, bardzo szybko przeskakuje z gałązki na gałązkę, coś tam sobie świergoli. Ładny obrazek. A miało być dzisiaj o Dropsie. Ten temat dojrzewa już od pewnego czasu, ale od chwili zamieszkania z nami Bolka, coraz częściej chcę o nim pisać. To zasługa Bola. Bolo swoim zachowaniem przypomina mi Dropsa, gdy ten był już stary. Bo stary pies jest trochę, jak stary człowiek. I nie mam tu na myśli tych stetryczałych, zgorzkniałych i złośliwych staruszków, ale takich, z jakimi ja miałam szczęście i jeszcze mam być. Pogodnych, ufnych, ciepłych i oddanych najbliższym, choć często schorowanych i już niedołężnych. Ale to co w nich najlepsze to mądrość życiowa, która ma się nijak do wiedzy i często przemądrzałości młodych. Krótko po naszym ślubie zginął pod kołami samochodu kawalerski jeszcze piesek mojego męża, przesympatyczny Reksio, piękność i mądrość wielu ras, o którym mówiliśmy na psich wystawach, zakładając mu kolię ze złotych medali mojego reproduktora Wisusa, że to jamnik syberyjski. Rozpacz była straszna. Mój mąż wymarzył sobie, że skoro już nie może mieć Reksia to niech będzie bulterier. Byłam trochę sceptyczna, ale jak zobaczyłam 3-miesięcznego Dropsa, cudo w trzech kolorach ....to była miłość od pierwszego wejrzenia. Problemem były za to pieniądze. Ruminko, pamiętasz pisałyśmy o cenie szczeniąt? Ale jak trzeba być zdeterminowanym, żeby zapłacić za psa 8 pensji...Trochę mieliśmy własnych oszczędności / na bardzo konkretne cele/, trochę dopożyczyliśmy i pojechałam po niego dzień wcześniej sama, bo już nie mogłam się doczekać.Wtedy tego pierwszego dnia jeden, jedyny raz w życiu się go bałam.Weszłam do koleżanki, żeby się nim pochwalić, a był u niej jej 7-miesięczny spanielek, pieski na początku bawiły się, ale nagle Dropsowi coś się nie spodobało, złapał tamtego za ucho i policzek i zaczął nim wymachiwać jak pluszową zabawką. Ja zamarłam, koleżanka też i..bałam się zareagować. Nie pamiętam, jak sytuacja została opanowana. Póżniej spanielek na spacerach obchodził Dropsa w odległości kilkudziesięciu metrów. Ale teraz to już skończę, bo Dropsie mogłabym bez przerwy.... Miłego i jeszcze ciągle b.ciepłego dnia życzę. Wspomnienia robią swoje..............
-
Hej,hej, pewnie jeszcze nikogo nie ma.Futrzaki kończą, ja zaczynam. :):):) Dzień wstaje, znowu mgły i pewnie znowu opadną. Nie słuchałam prognozy pogody, ale wczoraj pojawiło się trochę chmur i wyglądało, jakby chciało pokropić. Ale tylko tak wyglądało. Baltazar na porannych lumpach, Sara piszczy w swoim koszu. Po prostu żyć jej się chce, ale nie samej. Ona lubi angażować w swoje życie innych, a teraz powinniśmy już kręcić się koło jedzenia, albo porzucać jej piłkę. albo w ostateczności drapać ją, ale to byłoby chyba za mało. Oczywiście na spacerze już była. Bolo śpi w innym pokoju, bo gdyby spał tam, gdzie Sara to raczej by nie spał. Stosunki Bola i Sary są jak najbardziej przyjazne, Dziadek/ czytaj Bolek/ bardzo się przy niej ożywia i zachowuje się jak młody pies.Z temperamentem Sary ich zabawa kończy się najczęściej fikołkiem Bolka i lądowaniem z łapkami do góry. Ale widać, że to mu nie przeszkadza. Mówimy na niego /też/ Dziadek, bo to jest już staruszek, pewnie choroby i złe doświadczenia zrobiły swoje, chodzi powoli, troszkę utyka, musi się porozglądać, a z powodu zaćmy nie dowidzi, pomyśleć, co ma zrobić i kocha jeść. Ale oczywiście nie wszystko. Najbardziej lubi kocią karmę dla kastratów, potem różne tłuste i zakazane kawałki/zakazane, bo ma chorą wątrobę/ i najchętniej jadłby kilkanaście razy dziennie. Niestety musimy ograniczać te zapędy, bo jest okrąglutki, ktoś pomyśli, że to sierść, ale pod sierścią jest sporo sadełka. Oj widać, że Dorotka bardzo o niego dbała i dobrze, bo gdyby był wychudzony, to mógłby nie przeżyć. My teraz nie chcemy pamiętać, co złego mu się przytrafiło, najważniejsze że jest z nami i wszyscy sie z tego cieszymy. No, może nie wszyscy. Baltazar już wie, że Bolek tu mieszka i jest bardzo czujny. Ja trochę dyryguję ruchem w stosunkach kocio-psich, dopóki całkowiie nie oswoją sie ze sobą. Boluś najczęściej w ogóle Baltazara nie widzi, to raczej kot go obserwuje. Dorota z Elą, gdy Bolka przywiozły obawiały się czy Sara nie zrobi mu krzywdy. Ja znam swojego psa i wiem, że to pyskaty postrzeleniec, ale nie ma w niej złości, obrażania się i fałszu. W ciągu dnia Bolo może spokojnie spać, a śpi naprawdę dużo i Sara w ogóle mu nie przeszkadza, nie budzi go, ale jak tylko się ruszy, ona zaczepia go do zabawy. No to troszkę napisałam o naszym misiu, bo taki misiowaty jest i ma piękną sierść. Oczywiście czeszemy się codziennie. Witaj Olu B.podziwiam Cię za to, co robisz. Takie zajęcie wymaga dużej cierpliwości, konsekwencji i odporności. Dorotka, wspaniała Dorotka od Bola też zajmuje się niepotrzebnymi nikomu stworzeniami. Chwała Wam za to. Majaja, :):):), jak miło !!!!!!!!!!! Ruminko, bardzo podobają mi się wilczarze, mam nawet ich zdjęcia z tegorocznej wystawy w Łodzi. Nawet miałabym warunki na takie psy,/muszą być na zewnątrz w boksach/, ale ich cena raczej odstrasza. Właśnie moje stadko domaga się śniadanka. Emmi , Futrzaki, Netta, Efciak, Axxk, Shirusia,Majaja, Ruminko, Olu, sorki jeśli kogoś ominęłam, pozdrawiam cieplutko i miziam Wasze zwierzaki. Postaram się jeszcze potem toszkę pobyć z Wami..
-
Hejka, na sekundę, bo wszystko mi się wali i zupełnie nie mam czasu, nie wyrabiam się. Ale ze zwierzyną jest bardzo OK:D:D:D. Napiszę później.........
-
Witam o poranku Znowu zanosi się na piękny dzień.Słoneczko jeszcze gdzieś daleko i tylko czerwieni sie na horyzoncie, ale już widno i ptactwo rozbudzone. Mgły się kładą, co zapowiada bardzo pogodny dzionek. Czteronożne stworzenia już wstały, kocisko na lumpach, Bolo na spacerku, a Sara piszczy i marudzi, bo też chce wyjść. Prawdę mówiąc już była, tyle,że jak Bolo wychodził koniecznie chciała się z nim bawić, a on bidulek powolny trochę i kości musi rozprostować. Nie wie, co ma robić z babą z takim temperamentem, chciałby ciut spokojniej, a ona nic, tylko by szalała. A teraz już biegają razem. Wczoraj to Sara nie była uprzejma, o nie. Pyskowała, awanturowała się, próbowała dobiegać, może nawet kłapnąć zębami. Sądzę, że czuła zagrożenie i czuła, że ten piesek zostanie z nami, może bała się, że będziemy ją mniej kochać. Gdy wyjechały Dorota i Ela uspokoiła się i powoli , powoli zaczęła interesować się nowym towarzyszem. Po godzinie już razem biegały. Niestety Sara to nerwus, taka choleryczna baba, co to robi awanturę z byle powodu i pyskuje na całą ulicę. A w sumie złote serce. Pewnie znacie takie charakterki. Teraz Bolek wrócił i jako, że mnie zaakceptował, jako swoją nową panią przyszedł i trąca mnie łapą, pewnie chce trochę pojeść albo jakieś małe drapanko....Są już zrobione pierwsze zdjęcia. No to idę nakarmić czworonogi...narazie dziewczyny. A co u Was, bo pusto ostatnio. Wiem, wiem, słoneczko, działki, spacerki, odpoczynek i czas dla rodziny. Ja też dzisiaj mam wychodne, więc pan mąż razem ze zwierzyną zostanie na gospodarstwie. Pozdrowionka i miłego dnia.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Ciasto w piekarniku, a ja Wam powiem że dzisiaj kopciuszki szaleją od rana, jest ich dużo jak nigdy dotąd, fruwają, biją się, coś tam wydłubują z ziemi. Nigdy o tej porze roku nie były takie aktywne. Zachowują się, jak w środku lata, popołudniową porą. Mam takie wielkie okno /nieotwierane/2x2 i ono jest jak ekran w kinie z lasem w tle, ale takich akcji, o takiej porze nigdy bym sę nie spodziewała. Owszem zdarzają się zimą i to często, bo tam stoi duży karmnik ale nie dotyczy to kopciuchów tylko trznadli. Trznadle pokazują się u mnie dopiero pod koniec zimy w lutym, ale jest ich tak dużo, że często nie można policzyć ile jest w gromadzie, nawet do 50 sztuk. Natomiast kopiuszki są głównie w parach, więc co najwyżej może być kilka par, ale robią taki zamieszanie, jakby było ich dużo więcej. Myślę, że ta pogoda daje im tyle energii i łatwość zdobycia pożywienia. Teraz dla nich świat jest piękny. Mam nadzieję że nie przyjdzie im do główek pomysł z nowymi pisklętami. Czasami natura płata figle. Mazurki powinny mieć 2-3 lęgi w roku, a już widziałam, że były 4. Wtedy, gdy mieszkały pod papą. Chyba się upiekło...więc lecę...
-
Dzień dobry wczesnym rankiem, Niestety wczoraj moja neostrada szalała i nie udało mi się nic napisać. W dodatku kafe robiono znowu jakieś konserwacje. No,ale dzisiaj może przy sobocie będzie łatwiej. Ruminko:) wiem coś nie coś o dużym śniegu na wsi i krótkim dniu, o wychodzeniu z domu po ciemku i wracaniu o zmroku. Tyle tylko, że Ty byłaś dzieckiem, więc tym bardziej przykro. Dzieci powinny chodzić do szkoły za dnia i za dnia wracać i na pewno nie powinny brnąć po ciemku w śniegu, zwłaszcza, gdy idą do szkoły. Opowiem jeszcze kiedyś o dużych śniegach u mnie, w kontekście ptaszków. Hej Futrzaki :):):), ja się jeszcze mało znam na kotach, bo to mój pierwszy, ale się uśmiałam. Widzę, jeszcze dużo przede mną. Zaraz też wydrukuję ich prawa i przykazania i dam moim koleżankom kociarom.. Shirusia :D, a też studiowałam na dziennych i to wiele lat temu i zajęcia kończyłam czasami później niż wieczorowi / teraz chyba nie ma studiów wieczorowych???/ Taki los :(:( Biedne te Twoje psiny. Emmi, smutno:(:(:( że masz kłopoty ze zdrówkiem. Życzę poprawy i mocno utulam . Dzisiaj około 14-tej przyjeżdża Bolo. Wczoraj rozmawiałam z jego opiekunką, tak ładnie o nim mówi, Boluś Dżentelmen. Gadałyśmy sobie i gadałyśmy i ani się spostrzegłam, jak minęło 40 minut. Temat zwierzaków jest nie do wyczerpania. Oczywiście wszystko opiszę. Dobrze, że pogoda ładna, to od razu Bolo łatwiej pozna teren. Baltazara na początek zamknę, żeby nie było zbyt dużo emocji, tym bardziej, że Bolek ma chore serce i wrażenia trzeba mu dozować. Shirusia, jak to dobrze, że napisałaś o nim na kafe dla Ciebie. Majaja:) jak Twoje Słoneczko ? Pewnie dużo pracy przy Mironie? A teraz lecę upiec orzechowca /pychotka/, żeby godnie przyjąć gości. Buziaki i miłego dnia
-
Hej,witaj Axxk :):):), mądra ta Twoja Pysia, ale może nie czuje się jeszcze dość pewnie. Emmi, ja mam prawie wszystkie te roślinki. Nie zauważyłam żeby zwierzęta się nimi interesowały, nawet jak były małe. Myślę, że mają pewien instynkt, który nie pozwala im ich gryźć. Gorzej byłoby z małym dziećmi. Dlatego przy małych dzieciach, takich roślin absolutnie być nie może. Dziewczyny, życzę miłego dnia i jak się uda/ wczoraj Axxk, też miałam kłopoty z netem/odezwę się jeszcze. Buziaki!!!! dla wszystkich i drapanko też dla wszystkich :):):):)
-
Emmi, to moja ,,radość o poranku\", pewnie nie pamiętasz, a może pamiętasz ....,,jak dobrze wstać, skoro świt..\"Dobrze, że mnie nie słyszycie, bo śpiewać choć,,każdy może\", to ja naprawdę nie potrafię..::(:(.Zresztą to nawet nie można byłoby nazwać śpiewem i dobrze. Ale pojęcie o muzyce mam, 7 lat nauki na pianinie.Ale wyrzucali mnie ze wszystkich szkół i ognisk muzycznych, więc uczona byłam prywatnie, oj... uparta była ta moja mama. Jeśli zaś chodzi i b.zimne posiłki, to koleżanki kot /żył chyba 18 lat/przez całe swoje życie jadał tylko mrożone ryby i nic mu nie było.Prawie tak jak mój brat cioteczny, od 17 lat mieszkający w Nowym Jorku. Gdy przyjeżdża do nas wszystkie napoje muszą być z lodówki i nalepiej z..lodem. Okropieństwo, a ja za to lubię lekko podgrzane lody. No cóż, każdy ma swoje przyzwyczajenia i smaczki. A Sara wymiotowała dzisiaj kupkę pestek. Chodzi pod śliwkę i wyjada wszystkie spady. Zresztą marchewkę też potrafi sobie wykopać...:)Biedna sunia, państwo żałują, skąpi i pies musi sam sobie organizować jedzonko. Ciekawa jestem, jaki będzie Bolo. Emmi, a Ty się nie boisz, że pieski Kubusiowi zrobią krzywdę. Moja Sara jest taka szybka, że głowę na sekundę bym odwróciła i już mogłoby się coś stać.....:(
-
Witam o poranku, Pogoda jak marzenie, mgła już opada i zaraz pokaże się słońce. Uwielbiam taki wrzesień. Mam koleżankę, która wiele lat była w Korei, w Seulu. Potem opowiadała, że nasza polska jesień jest mocno przereklamowana, bo tamtejsza jesień to dopiera prawdziwa feeria barw. A co tam, w Seulu nie byłam , ani jesienią ani w ogóle, ale naszą polską b.lubię. A za chwilę babie lato, miejmy nadzieję, że w tym roku będzie. Ruminko, Niuniek znajdując kasę, poniekąd wyrównywał straty jak robił. No, no...:) Mój Wafel właściwie nic tak bardzo nie spsocił. Ale przez swoje krótkie życie /odszedł na żółtaczkę w wieku 2 lat/, zjadł ...5..kocy. Koc to był dla niego deserek. Po każdym posiłku trzeba było go pilnować, ale najczęściej to się nie udawało i zawsze gdzieś się zaplątał , schował w jakimś kocyku i większa albo mniejsza dziura gotowa. Kocyki były kolorowe, więc był okres kupek czerwonych, żółtych, niebieskich albo melanżowych. Najciekawsze, że robił to wyłącznie po posiłkach.... A Sara ma zdrowy brzuszek. Chorowała tylko 2 razy, raz po tych sandałach. i raz po tym, jak wyciągnęła sobie z szafki chleb i zjadła 2-kilogramowy bochenek takiego świeżutkiego, prawie jeszcze ciepłego wiejskiego chlebusia. Ale wtedy to było...:(:(:(myśleliśmy że skończy się skrętem żołądka.....
-
Hejka, wpadam na małą herbatkę, bo trzeba wykorzystać ostatnie dni lata na roboty działkowe. Jeszcze mam mnóstwo pracy, ale co mnie cieszy to ciągle pięknie kwitnące kwiaty na tarasie, nawet róże zakwitły ponownie, ale są trochę smutne, chyba przed zimą. Za to ziemia pachnie już jesienią. Jest wygrzana słońcem, ale takim innym, nie letnim, pachnie spadającymi liśćmi. I cienie inaczej się kładą, a nalepiej to widać przy tak słonecznej pogodzie i na fotografiach. I jaskółki odleciały, choć tydzień temu jeszcze rajcowały na drutach telefonicznych. Teraz czekam na kaczki, jak przelatują, czasami zatrzymują się u mnie na polu albo obok. Pewnie w tym roku u mnie się nie zatrzymają, a to za sprawą Baltazara, bo to przecież wielki drapieżca jest. Całe szczęście, że ,miejscowe\" ptactwo tak nie uważa. I zostaną już tylko sikory, kosy, sójki mazurki, a pokażą się stada kurpatw i bażanty przecudnej urody.I spadnie śnieg i przyjdzie czas na zadumę. Drogie koleżanki rozpuszczają swoje zwierzaczki, skoro mogą /zwierzaczki/pić z kubeczka herbatkę, a swoją drogą , to dopiero musi być ładny obrazek. Gdybym ja tak Sarze pozwoliła, to przy jej temperamencie żadne tłukące się naczynie by się nie ostało. Jak była mała/czytać młoda/ to brała się za metalowe pokrywki garnków. I wiecie, tylko dziury w nich zostawały, a ja je zostawiłam na pamiątkę./pokrywki/A w ogóle Sara ma duży talent psocenia i niszczenia. Odkąd jest kot, chyba jest ciut lepiej/żeby tylko nie przechwalić/, ale przedtem,...potrafiła zdjąć przykrywkę od cukiernicy, odłożyć na bok, cukiernicę wziąć /chyba za uszko - ktoś tu pisała, że to dama/ nie rozsypując cukru i zanieść na dywan, tam zawartość wysypać i skonsumować, otworzyć sobie szufladę i wyciągnąć budyń, albo kisiel w proszku, albo galaretkę i zrobić na podłodze coś co było raczej trudne do umycia, a na deser otwierała szafki z butami i konsumowała tylko te, które były całkowicie ze skóry. Zostawały tylko spody. Chorowała tylko raz po butach, ale dlatego że były to sandały z grubej skóry i miały duże sprzączki. Mam szufladki z fajansu z przyprawami, wszystkie są poklejone, bo nie zawsze udało się jej donieść je na dywan w całości. Potrafi wyciągnąć mężowi z kieszeni spodni portfelik z pieniędzmi /na szczęście drobnymi/ i biegać z nim po całej działce i jest to objaw jej ogromnej radości. Kiedyś znalazłam u niej na posłaniu tylko oprawkę od żarówki, szkło było zjedzone.....itd..itd. Czy jeszcze ktoś będzie mnie namawiał na dzieci po Sarze? Ale same wiecie, co zwierzątko, to historia. No a teraz to już muszę do obowiązku, ak to się drzewiej mawiało. Dzięki dziewczyny, że jesteście takie serdeczne i ciepłe, od razu jest raźniej. Buziaki i mizianie dla wszystkich stworków Shirusia, co u Ciebie, nie widać Cię i nie słychać. Daj znać!!!:) Wiecie, chciałam wysłać, a tu konserwacja......:(:(:(, ale może się uda. Futrzaki miała rację, pisać.. w wordzie się powinno.
-
Oczywiście powinno być: ,,chcesz rozśmieszyć...........\":P
-
No i jestem, i cieszę że jestem i na dodatek w lepszym nastroju :) Moja przyjaciółka będzie żyła. ŻYCIE JEST PIĘKNE!!!! To nie to , co myślałyście. Po prostu rutynowa operacja, w trakcie której zaszły zupełnie nieoczekiwane okoliczności i bezpośrednie duże zagrożenie życia, będzie jeszcze długo chora, ale najważniejsze, że będzie. Gdy wczoraj do mnie zadzwoniła /jest cały czas na R-ce/prawie jej nie poznałam, ale ze szczęścia popłakałam się. A jeśli chodzi o siostrę, to też nie TO. Po prostu poważne powikłania po operacji tętniaka mózgu./w sumie 3 operacje/ Bardzo powolutku dochodzi do siebie, więc też jestem dobrej myśli. Poza tym pogoda super:D:D:D, chociaż muszę przyznać, że część roślin chowam na noc.Trochę dalej od domu, na trawie rano jest siwo, a puszka na śmieci była wczoraj oblodzona. To dlatego że jest wyż, w dzień ostre słońce, noce b.zimne i bezchmurne niebo. Jeśli chodzi o Bola, przyjeżdża do mnie w sobotę, wczoraj miał szczepienie i w czwartek ostatnie badania krwi. To wspaniale, że ma taką opiekunkę, musi być wyjątkową osobą. :):):) Oczywiście, od razu będą zdjęcia i wszystko Wam opowiem. Mam nadzieję że poradzimy sobie ze stosunkami psio-psimi i kocio-psimi. Do tej pory wszystkie nasze zwierzęta były szczęśliwe.... Majaja, jak Twoje Maleństwo? Czy daje Ci pospać, czy raczej ,,popalić\"? Jak Miśka, przyzwyczaiła się? Axxk, a Pysia ?Jak idzie oswajanie? Ruminko, Niuniek przesłodki, ja chyba tak lubię jamniki za ich niezależność i zawadiackość. No, a z tym konikiem to b. smutne..:(:(:(:(:( Kulfonik, mojej koleżanki kot też śpi na jej głowie.Mówi że, przyzwyczaiła się. Mój Baltazar pół nocy w zgięciu nóg, a drugie pół poluje, co słychać po jego dzwonku. A o tej porze roku zdarzaą sie u nas myszy. Bądź co bądź to wieś. Emmi, o moich karmnikach dla ptaszków napiszę później. Futrzaki, a jak Pikuś? Bardzo ciepło pozdrawiam wszystkich ale narazie muszę do..garów:( Drapanko dla zwierzaków.
-
Witam wszystkich Majaja, gratuluję {kwiat], i tej 10 też, a na początek życzę przespanych nocy. Futrzaki, Pikuś jest słodki, choć taki bidulek, dzięki za fotki. A mój Baltazar jest dokładnie w wieku Glutka. Axxk, gratuluję postępów w oswajaniu Pysi. Shirusia b.cieszę się z Bola, ale myślałam że będzie u mnie wcześniej, choć rozumiem, że musi wyzdrowieć. Kochane dziewczyny, przez jakiś czas nie będę pisać, chociaż pewnie będę Was czytać. Nie chcę wnosić na topik nie najlepszego nastroju, poza tym nie umiem nie myśleć o tym, co mnie trapi. Pewnie wiecie, że kłopoty chodzą parami, a wczoraj po moim powrocie dotała do mnie b.zła wiadomość. Już nie tylko moja siostra, ale i najbliższa i jedyna przyjaciółka, jest b.ciężko chora. Jakieś złe fatum...........?????????? Odezwę się po niedzieli, mam nadzieję w lepszym nastroju.
-
Hejka, Axxk przykro mi że masz takie złe samopoczucie, podobno tylko czas goi rany, ale ja myślę że nie zawsze....... Futrzaki, dzięki za zdjęcia, powtarzam się , ale on jest przepięknie umaszczony i w ogóle słodki, a ja kiedyś nie przepadałam za kotami....przynajmniej tak myślałam. Z tym Wordem, to dobry pomysł. :) Emmi, kosy naprawdę łatwo się uczą i w ogóle ja mówię , że to takie ludzkie ptaki. Z tego co zauważyłam , przynajmniej tu u mnie, lubią być blisko siedziby człowieka. W dodatku jak się do nich podchodzi one nie odlatują tylko odbiegają jak np. kuraki/kury/ To dziwne, bo inne ptaki po prostu odfruwają , kosy nie. U mnie jest ich dużo całą jesien, zimę/wtedy są bardzo blisko/i wiosną, latem są mniej widoczne. A jeśli chodzi o ich umiejętności, na pewno potrafią naśladować głosy innych ptaków. Ja dzisiaj miałam być w drodze, ale nie spałam całą noc i rano byłam nieżywa. Zabrałam się za mycie okien, żeby tego swojego doła zabić. Teraz okna nieskończone /stare, drewniane i ze szprosami więc mycia dużo/ a ja jestem już tak zmęczona, że nie wiem, czy dzisiaj wszystko zrobię. A tutaj robię sobie przerwę.
-
Emmi, właśnie doszło :) Axxk, Pysia jest cuuuuuuuudna!!!!!
-
Witam Was cieplutko już w trochę chłodniejszy ranek Towarzystwo nakarmione, kot wrócił po półgodzinie, znaczy że mokra chaszcze są be....a poza tym instynkt mu podpowiada,że zaraz znowu może padać, a wczorajsza przygoda dała do myślenia. Żadne zdjęcia do mnie nie doszły:( Jeśli chodzi o ptaszki, to ten...grzesiek faktycznie się nie otwiera, bo napisałam \'grzesiek\' a nie \"grzesiak\":P, wystarczy http://grzesiak.kei.pl/jurek, a potem tylko otworzyć atlas fauny i flory, myślę,że dla zaiteresowanych może być przydatny, również http://www.piotrbiegaj.com/ Futrzaki dziękuję, :) Dzwonki mam, inna bardziej popularna nazwa to dzwonek karpacki, jest już w trzech kolorach niebieskim, białym i....żółtym. Mam te 2 pierwsze, ale niestety tylko po jednym egzemplarzu bo to była końcówka, będę na nie polować wczesną wiosną, bo to dobry pomysł na obsadzenie nim brzegów ścieżki. O aparacie foto napiszę później, bo muszę znaleźć jego papiery. Fajny ten Twój Pikuś, skąd ja to znam..a mój Baltazar też czasami śpi brzuchem do góry i zabawnie to wygląda. No i psio-kocie stosunki widać są OK. I znowu mam coś o ptaszkach, ale też za chwilę, bo teraz muszę się wziąć do pracy, mam trochę zaległości w robotach ziemnych i wykopaliskowych..a pogoda sprzyja , bo po deszczu. Buziaki dla wszystkich i mizianie dla zwierzątek.
-
Dobry wieczorek, :):):) No, popadało, pogrzmiało, kocisko wróciło z lumpów kompletnie mokre, wytarłam i potem był już szczęśliwy. Teraz śpi i nie wiem o czym śni. Emmi, nic do mnie nie dotarło.Przynajmniej do teraz, może jeszcze przyjdzie. Coś o ptaszkach, może to pomoże w identyfikacji http://grzesiek.kei.pl/jurek/lista html http://mpancz.webpark.pl/ornitologia.htm