Anouk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Anouk
-
Lepiej...:) Groszku:) POdejrzewam, że chcesz, aby po wizycie zostały Ci włosy na głowie. Bo może być i tak, że po wizycie nie bedzie ich..... Może zaufaj fryzjerowi, powiedz, żeby obciął Cię wedle własnego uznania, ale fryzura musi być: a, b, c, d.....z:P
-
Andaluzja, zaś o tym, co myślę o zdradzie napisałam \"Dojrzałemu -reaktywacja\" w mojej polemice z jego postami na topiku \"Kochanki\" oraz niejednokrotnie tutaj. Wystarczy poszukać.
-
Babko:) kopę lat:)
-
Andaluzja, tu jest niewiele kochanek....nie jesteśmy odbiorcami Twego pytania...wejdż na \"kochanki\" i tam pytaj.
-
Andaluzja, wybacz, ja nikomu nie rozwaliłam rodziny...i wiele tu z dziewczyn piszących również tego nie uczyniło. Trochę nietaktem jest dla mnnie wpadanie na topik bez wcześniejszego przeczytania go i pytania się o to, jak żyjemy z naszym poczuciem winy. Ja go nie mam! Jeśli chcesz poznać wiele z emocji , które nami kierowały, nasze odczucia, myśli, wątpliwośći znajdź czas i poczytaj. Natomiast wpadanie i zadawanie nam ciągle pytania: jak sie czujecie po tym, jak komus rozwaliłyście rodzinę?, jest dla mnie niesmaczne....
-
w przedszkolu czy szkole pewnie będzie takie niejedno... ;)
-
ivex, nie nazwałabym tego krzywdzeniem dziecka...to raczej nazywanie nasze rzeczywistości....
-
Andaluzjo, myślę, że twoje pytania w niewielkim stopniu dotyczą nas. Doczytaj topik.... Ja poznałam mojego męża, gdy był w separacji z ex, mieszkali osobno i mieli się dosyć. Taki umarły związek, z trupem małżeństwa. Mojemu mężowi nie śpieszyło się do rozowodu, bo nie czuł takiej potrzeby, wszystko i tak było osobno, a sprawy, sąd trochę go przerażało. Wiele z nas poznało swoich mężczyzn po rozwoodzie, więc chyba albo poczytaj, albo innych się pytaj:P
-
Garni, a jak poszukiwania imienia?????I sylwester?????
-
Nokija, mój nie ma dzieci, więc inna sytuacja. Ale wszystko jest możliwe, napisz coś więcej o ralacjach, o wiekiu itp.
-
Whim, cieszę się, że nie mieszkam nad Tobą:P czytałaś @, jak ja zupełnie niczego nieświadoma zalałam sąsiada....cholerny \"oring węrzyka\"(bo tak napisał fachowiec wezwany do reklamacji) Trzymaj się, widzisz ty masz kuchnię spuchniętą, a ja twarz:P
-
Groszku, no cóż.... w sumie to będziesz się śmiała z tego po latach:P Uśmiecham się do Ciebie ciepło, czujesz????;)
-
No właśnie mocno czuję jego brak, a właściwie dwóch zębów.... masakra.....
-
Whim, ty to jesteś kobieta ze wszech miar doświadczona;)
-
Whim, jesteś ubezpieczona?;) Pewnie, że dobrze mieć sąsiadów, a jeszcze lepiej telefony do nich:P Kiedyś mi moja spłuczka też zrobiła taki numer:P a raczej bardzo uznana firma dała ciała:P Whim, trzymaj się dzielnie...zalanie to nic wielkiego. Zdarza się.
-
Przynajniej będziesz miała dowód swej mądrości:P
-
Wyrwiesz, odcierpisz swoje i zostaje MIłość:)
-
Serduszko, nie każdy ma \"trudne zęby\":P
-
Serduszko, zuzzi, zawsze jest strach, zawsze jest ciężko...ale prawdziwa miłośc da wszystkiemu radę:) Buzia wszystkim
-
i dziewiątkę:P, ale głównie wina ósemki:P
-
Agata:D:D:D:D Pewnie produkowaliby strngi z otworem na ogonek:P Zresztą wyobraż sobie mnie z piłką pinpongową w buzi na policzku, to obecna ja:P i dwa zęby mniej...
-
Apropos bółu i cierpienia;) Swój bół boli, a jeszcze bardziej ból innych zawiony prez nas samych...wszystko trzeba przebrnąć. Ja pierdolę....ż się tak wyrażę...ewolucja nie mogła nas pozbawić ósemek, mogła zostawić nam ogon:P zużyłam zapas lodu, teraz poszedł w ruch zamrożony kurczak, element:pierś
-
Wróciłam, mam zęby-france, malownicze korzenie itp. Wyrywali mi go 25min, masakra.....ledow żyję...a to dopiero pierwszy etap... Spadam do łóżka i lodu....
-
Trzymam kciuki za urlop. I Twoje zdrowie:)yenka:)
-
Celi, mój zawód wymaga co jakiś czas pomieszkiwania i pracowania zagranicą. To normalne, jeśli chce się coś osiągnąć. Jeśli chcę się rozwijać, to muszę....Zresztą mój awans tu też zależy od tego. Ale i tak to dopiero najwcześniej zimą 2007. Mój mąż też chce, ale w swoim zawodzie, a wiemy, że nie powinien mieć problemu. Widzisz ja nie mówie o jakiejś tam pracy w ciemno. Jeśli będzie odzew ze strony placówek, do których aplikowałam...tylko w tym przypadku. \"żadnych namiotów czy kurczaków\"... Zresztą ja wyjeżdzając, i tak nie rezygnuję z mojej obecnej pracy. Po prostu \"oddelegowuję się\" gdzie indziej. Mój mąż podobnie: wyjeżdża, ale tylko jeśli będzie to praca w zawodzie, nagrana wcześniej, choćby na kres próbny. Albo umówiony z kilkoma potencjalnymi pracodawcami. Przy dzisiejszych mozliwościach to chyba normalne i racjonalne działania. Mój kuzyn mieszka już chyba ze 4 lata w Londynie. I on i jego żona mówią, że podstawowy błąd wykwalifikowanych i wykształconych Polaków to przedstawianie się potencjalnym pracodawcom jako osoby, które wszystko potrafią i wszystko mogą. Jak jesteś od wszystkiego, czyli jesteś do niczego... Wówczas karierą jest zostanie szefem zmiany lub kierownikiem sklepu... Ja nie jadę do sklepu;) mój mąż też nie;)
