Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Anouk

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Anouk

  1. Celineczka:) możesz znajdziesz inny żart.... Wiecie, co????? Jeju, jak mi dobrze, dawno nie odczuwałam takiego błogostanu:) Życzę, żeby to okazało się zaraźliwe, nawet gdyby miało byc to jakims wirusem:) Dziewczynki, stare i nowe :D
  2. Mała, tak sobie poczytałam Ciebie na sposobach. A wolę tam nie odzywać się, bo atmosfera tam trochę mniej sprzyjająca;) Wydaje się mi, że to by tatuś zabierał dziecko do swoich rodziców jest rozsądne. Skoro Ty mu nie ufasz, a jest taka możliwość, a rodzice są godni zaufania (tak ich przedstawiasz):) Wiesz, jak sobie poczytałam to tamto, to szkoda, że jeszcze mocniej go coś w życiu nie kopnęło, choć nie bardzo wiem, co by to mogło być:P Dziecko przeżywa, a teraz najważniejsze jest minimalizowanie tych objawów u Twojej córeczki. Poza tym w przypadku małych dzieci ważne jest, a by miejsce, do którego jest zabrane było znane im i czuły się w nim bezpiecznie, dlatego, według mnie oczywiście , odpada na jakiś czas dom tej pani (larwy jak ją nazywasz:P), skoro mała akceptuje dom dziadków. Wytłumacz to temu agentowi:) I tak sobie myślę, że jeśli nie powiesz mu o tym teście, w jakis zawoalowany i podchwytliwy sposób, jakoś go nie podejdziesz, będziesz miała burzę:( Mała, pewnie coś wymyslisz:)
  3. Alonic, w rzeczy samej za obraze sądu, na sam koniec rozprawy, kiedy wydawał wyrok i odrzucał w całości jej pozew i takie tam......kiedy było krótkie uzasadnienie. Dostała karę za znieważanie sądu, z tego wszystkiego chybe jej sie odechciało apelacji:P I wyrok jest prawomocny :)
  4. w wyrazie \"rozumiem\" zapomniałam w poprzednim poście m oj, jaki wstyd :(
  5. Mała odnaleziona, bo chyba tak jest, że świat nie dzieli sie na biedne żony i wyrachowane kochanki, tylko na dobrych i złych ludzi, bez względu na płeć i wiek. Wszysctkie tu rozumiemy ten podział, tylko jakoś tak się sklada, że ta osoba (czyli ex żona) z naszego układu odniesienia ma więcej cech negatywnych, po prostu całe uwikłanie w sytuację to sprawia. I trzeba mieć tego świadomość i pilnować się z tym, bo same stajemy sie zakładniczkami schematów. Po prostu trzeba dbać o siebie i szanować innych, wszystko :) Zupełnie szczerze teraz wyznam, że tak naprawdę była żona mojego męża wnerwiła mnie raz, kiedy jakiś czas po rozwodzie (nerwy były, ale był szybki i elegancki) wystapiła o alimenty, bo miała takie \"widzimisię\". Zresztą, rozumie, że właściwie nie miała nic do stracenia, tylko do zyskania, choć trzeba zaznaczyć, że straciła w naszych oczach, rodziny i znajomych mojego męża. Mój mąż był przygotowany do rozprawyi skończyła sie jej wielka klapą...... A winą obwiniła sąd i męża, głośno na sali, aż dostała karę do zapłacenia za obrazę sądu..... Ale to był chyba taki jedyny jej wyskok rodem z bajki o straszliwej, uprzykrzającej zycie ex. Nie wiem, jak się tak teraz nad tym zastanawiam, to dochodzę do przekonania, że ona tego potrzebowała do odreagowania. Od tamtego czasu spokój i cisza, zero kontaktów. Po prostu tak jakby jej nie było ;) Przynajmniej my tak zyjemy, jakby jej nigdy nie było....była, ale nie jest nikim ważnym, jedynie szkołą życia. Ja w ten sam sposób traktuje swoje poprzednie związki, po prostu sie uczyliśmy, żeby na siebie trafić:D Mała, ty pewnie też się uczysz, choć bardzo boleśnie, szczególnie ze względu na Twoją córeczkę, żeby nauczyć się któregoś dnia z kimś prawdziwie żyć i kochać. Mała, jeszcze jedno, to nie kobiety robia przykrości kobietom, ale ludzie ludziom, dla mnie w takim czynieniu zła płeć nie ma znaczenia. Po prostu to nie mój świat, w którym kobiety biją się o faceta:) Fakt, że w pewnym wieku jest nas nadwyżka, ale bez mężczyzn też można żyć, kiedyś przez prawie dwa lata byłam sama, świadomie i z wyboru i było supeeeer:D Nie to, co teraz;)
  6. małą, ja nie twierdzę, że wszystkiemu winna ex. I jestem też prawie pewna, że żadna z dziweczyn z dłuższym stażem tego topiku tak nie twierdzi. Bo to jest jakieś głupie uogólnienie. Mężczyźni to skomplikowany gatunek:) Trociny czasem się im sypią, każdemu z nich na pewno co najmniej raz w życiu :) Generalnie chodzi mi o to, że ja byłam w wielu zwiazkach, mam sporo doświadczeń i jestem zdania, że wybrałam najleopiej, jak mogłam. Jakkolwiek to zdanie dziwnie brzmi. Po prostu każdy facet ma coś z dziecka, trzeba sie nauczyć tę przypadłość akceptować, natomiast w przypadku mojego mężczyzny poznałam pewne granice tych jego trocin i po prostu staram sie je akceptować i szanować. Zaufanie jest bardzo ważne i staram się ufać ludziom, mimo, że kilkakrotnie byłam doświadczana za to. Ja chcę ufać, jednak uważam, by ślepo nie ufać. Wydaje mi sie, ze kwestia zaufania to nie tylko sprawa konkretnej osoby, ale szerzej rozumianych stosunków międzyludzkich i pewnego stosunku do świata. i możesz mi wierzyć, że starałam sie kierować tą zasadą mimo, że moje zaufanie zostało rozjechane walcem przez ukochana osobę. Wyciągałam wnioski, by sie powtórnie nie dać nabrać, ale też nie zamykałam się w skorupie.
  7. I tak sobie jeszcze myślę, że pewnie brak mu odwagi, by swojej nowej pani serca przyznać prawdę i woli przesuwać część winy w Twoją stronę. Dzięki czemu masz u niej pewnie wspaniałą Gombrowiczowską gębę - ex, złej, co to sie jej wszystko wydaje...... jakoś tak mi się to widzi. Przykre to bardzo. trzymaj się:)
  8. Mała, szkoda, że Ci się trafił taki mało rozgarniety agent, mężczyzna-dziecko. Naprawdę szkoda, bo przez takie niepoważne zachowanie i mieszanie psuje Wam cały układ odniesienia, dostarcza niepotrzebnie złych emocji, a przede wszystkim nie dostarcza jasnej i klarownej sytuacji. Stan patologiczny;) Ale skoro mężczyźni nie są dośc silni, to może my kobiety damy radę. Przynajmniej ja w to wierzę. Smutne to, co piszesz, tym bardziej, że kojarzę Twoją historię, i po prostu zbyt wiele tu mieszania z jego strony. Pamietam też, że ze względu na dziecko, nie chcesz się od niego izolować i w sumie to zyczę Ci tylko wytrwałości cierpliwości, zanim on pojmie, o co chodzi w życiu. Współczuję Ci tego wszystkiego, tak samo nie zazdroszczę tej kobiecie, bo też ma przechlapane. Trzymaj się....
  9. ninke, nie wiem czy pamiętasz, ale ja sobie wykrakałem meża z odzysku, pisałam o tym klika albo już i kilkanaście stron w tył :) ale kubeł wody i tak był;)
  10. ninke, jak mawiał ś.p. ksiądz prof. J. Tischner z prawdą jest tak, że jest: - moja prawda -twoja prawda - i gówno prawda...... JUz kiedys pisałam tu o wyzszości subiektywności nad obiektywnością ;) tego mnie miedzy innymi studia nauczyły :P Ninke, po raz kolejny myslimy podobnie. Tylko, że u mnie dłużej to wszystko trwa, był czas na zapoznanie się, czasem przypadkiem, z niektórymi opiniami... i życie jest piękne. Zawsze to będę Wam powtarzać, jak mantrę:) i nawet te zimne kubły wody mi w tym nie przeszkadzają;) Klementynko, nika zaczerniasz na stronie głównej forum:)
  11. odnośnie postu ninke:) ninke i inne dziewczyny, widzę, że wszystkie przeszłyśmy prawie przez to samo:) Były pewne drobne różnice;) ale kubeł zimnej wody chyba w większości przypadków był podobny. Nie wiem czy było to kłamstwo, ja go o to nie pytałam, nie było wówczas wtedy na to czasu;). Powiedział mi po chyba 6 dniach naszego spotykania się. Ale kubeł zimnej wody zawsze jest. Po prostu chodzi o samą wiadomość, bo ja nie zostałam okłamana, przynajmniej tak tego nie czuję. I myślę, że to niekoniecznie związane z kłamstwem. Po prostu, nawet gdy dostajesz złą wiadomość, której się nie spodziewałeś. ten zimny kubeł wody zawsze jest. Jak to w życiu. Jak nie dowoża Ci kabiny, którą mieli, a kafelkarz na to właśnie czeka:) inny kaliber, ale stosowalność sytuacji podobna:) Ciekawe jak Garnierka?
  12. Zielony Groszku, :), że ciągle jesteś z nami. Życie jest bardzo pokręcone, ale w końcu najważniejsze jest to, żebyśmy były szczęśliwe i nasz dobrostan:) Jeżeli były wątpliwości...., ja je też miałam wiele razy, z wyjatkiem jednego. I chyba właśnie dlatego się to tak skończyło. Trzymaj się:)
  13. Zielony groszku:) odezwij się do nas czasem. Pozdrawiam mocno i życzę tego, co byś ty chciała, a mniej inni;)
  14. Celineczka, ninke, Konefffka zapomniałam o specjalnych pozdrowiniach dla Was na nowy tydzień, żeby był dobry. Mój zaczął sie kiepsko, bo z samego rana Pani w mięsnym dała mi śmerdzącą wedlinę:P hihihi
  15. Klementynka, zadam Ci pytanie, po co chcesz poznawać jego ex? Dla własnej nieprzyjemności, kilku bezsennych nocy i rozterek wewnętrznych???? Po co????? Po co ytrudniać sobie życie, zamiast je ułatwiać? Poznanie rodziny i córki to konieczność, w końcu będą nam towarzyszyć w życiu, a ex? Po co poznawać kogoś, kto jest przeszłością? A w kwestii poznawania rodziny to jesteśmy i byłyśmy bardzo przeczulone:) Jednakw według mnie ta kwestia też wymaga rozwagi i spokoju, po co podniecać złe emocje, zamiast je wyciszać? Czasem nie jest jeszcze TEN CZAS..... Pół roku to nie powód do zmartwień. Tylko o jedno apeluję o szczerość, bo ona prowadzi ku dobremu, a kłamstwo zawsze ku złemu. Już o tym dyskutowałyśmy tu kiedyś :) Czemu mamie nie powiedziałaś? Wiesz, jak mama się będzie czuła? Ja wiem jak, czuli sie moi rodzice, kiedy im powiedziałam, kilka dni po rozwodzie. Mieli pretensje, że nie jestem szczera, że nie mówie prawdy... i słusznie je mieli. Więc nie stawiaj rodziców w takiej sytuacji, bo będzie dla nich to bardzo, bardzo przykre, podwójnie, albo nawet potrójnie. Po pierwsze, że nasza córeczka, a facet wybrakowany, po drugie, że kłamałaś. Po trzecie, że \"spiskowałaś wraz z nim\". Zastanów się :) Jak postąpisz twoja sprawa i Twoje sumienie, ale warto chyba zapoznać się z doświadczeniami innych :) teściów mam bardzo Ok, juz to pisałam, szczególnie teścia:) Ale pewnie na te super stosunki ma wpływ też odległość i łudzę się, że moja osoba ;)
  16. Chyba stwierdzć nieważnosć małżeństwa:P Zobaczcie, jaka ironia losu, ja jestem kościelna żoną, mimo mojego ateizmu. Pisałam zreszta o tym.... Świat jest porypany......... :P
  17. Alonic, niezłe z tym podaniem w walentynki. Ja, nawet gdybym nie umiała, a on miał wiedzę i wprawę w tym wzgledzie, honorowo nie zwróciłabym sie do niego, poszukałabym kogoś innego. Ninke:) znów podobnie myślimy Poważnie mówię z dominikanami, to są świetni ksieża, otwarci, roztropni. Prowadzą w moim mieście dyskusje na szereg różnych tematów, społeczne-kulturowe, duczestniczę czasem w nich, dlatego wiem, jacy są. Mój znajomy ksiądz-ten, co dawał nam ślub-sam mówi, że oni i jezuici to awangarda Kościoła. I nie wiadomo, jak by ten Kościół wyglądał made in Poland, gdyby zabrakło tych zakonów. Na wieczorne msze do nich przychodzi wiekszy tłum niz na sume do katedry, hehehe:D Pomogą wam w tych wątpliwościach:)
  18. A poza tym sporo zależy od księdza, od człowieka, bo to też człowiek. i tego jakim jest człowiekiem uściski:)
  19. Celineczka, no czytałam, czytałam... Autorka nic z tego nie rozumie, ale sama dyskusja OK. Od czego by tu zacząć, są tam osoby \"biegłe w temacie\";) Twój proboszcz ma rację. Nie jest to grzech smiertleny, bo nie jesteście jeszcze małżeństwe, z tego można sie wyspowiadać itp. Paradoksem jest to, że jeżeli małżonek cywilnie rozwiedziony żyje w konkubinacie i regularnie sie spowiada, wszystko jest do zaakceptowania przez Kościół. Natomiast, gdy decydujesz się na cywilne małżeństwo, nie możesz przystępowac do sakramentów. No chyba, że zdecydujecie się na \"białe małżeństwo\". Szczerze, ja tego problemu nia miałam, bo nie wierze, choć lubię podyskutować sobie z księżami:P Natomiast mój mąż odczuwał dyskomfoty, jest wierzący, praktykuje dosć nieregularnie, ale coś mu tam nie leżało..... Wiem, że to może być problem...najlepiej idź i porozmawiaj z jakimś dominikaninem. Oni w tej kwestii najlepiej rozumieją, są otwarci i są też najlepszymi znawcami wiary i jej dogmatów, a przy tym robią dobry uczynek ze swego rozumu. Tacy parafialni księża, często są........wsteczni, aroganccy, niedoinformowani, zasklepiali w swych pogladach itp. Może jestm nieobeiktywna, ale na księżach z mojej parafii się nie raz zawiodłam i rozczarowałam, a na tych zakonnikach nigdy. Zresztą to przeważnie oni i jeziuci prowadzą duszpasterstwa dla osób żyjących w zwiazkach niesakramentalnych :) Skontaktuj sie z nimi, jestem pewna, że lepiej Ci w tym pomogą niż ja. dominikanie prowadzą swój serwis w necie:) A w sprawach domowych życzę Ci cierpliwości. Może ex się miota i pogubiła się w tym wszystkim? Może przejrzy na oczy? Życzę Wam tego i specyzowania zasad gry :) trzymaj sie celineczko:)
  20. Celineczko, kilka słów.... Jakoś ostatnio mam strasznie duo spraw, że zaniedbałam się na forum;) Celineczko, nie wiedziałam, że tak dziwnie wyglądają układy Wasze w sprawie jego córki, i jego z dawną żoną. To faktycznie super komplikujące i stawiające Ciebie na pozycji podrzędnej. Nie chodzi o to, żebyś jej matkowała. Chodzi jedynie o to, żebyś miała możliwość poznania córki. Jeżeli mała Cię nie zna, żona ma dowolną rękę w kształtowaniu jej opinii o Tobie, i pośrednio o Twoim uukochanym. Rozumiem, że ex jest rozżalona, ale wydaje mi się, że klasycznie gra dzieckiem. Szczerze: dla mnie to dziwne, że dziecko nie może zobaczyć gdzi i jak mieszka tata? I mam takie pytanko, pewnie naiwne, może jest jakąs osoba, której ex ufa i szanuje i która mogłaby z nia porozmawiać, że źle robi? Znam podobną sytuację i dopiero \"interwencja\" osoby z rodziny ex wpłynęła na jej decyzję, bo kobieta zupełnie się pogubiła.... Oj ciężko macie, ale przede wszystkim porozmaiaj ze swoim mężczyzną, żeby tak brutalnie nie wyłączał Cię ż tak ważnych aspektów jego życia. Bo szczerze (teraz miałam chwilkę, żeby spokojnie mwszystko poczytać) trochę niezbyt fair wobec Ciebie postępuje. Zawsze lepiej dogadać się niż regulować wszystko przez sąd, tyle tylko, że w przypadkach rozwodzących się małżonków to herkulesowe zadanie. Celineczko, uściski:) Bądź dzielna i wyrozumiała, ale tłumaczi ucz mężczyzne swojego:) jak sobie kiedyś popisałyśmy :) Dla reszty również.
  21. a kto w kiosku nie wiem, może i się naraże, ale pewne specyficzne biologiczno-psychiczne cechy kobiet wpływaja na ich stosunek do dziecka partnera z poprzedniego związku. Koneffka o tym już tu pisała:) to kobieta jest w ciąży, to dziecko jest w niej itp. Mężczyzna jest niejako z boku tych magicznych obrządków, nie uczestniczy w nich całym sobą, bo to w końcu nie on nosi dziecko. Biologia wydaje mi się, że odgrywa tu ogromne znaczenie, te hormony, które zmieniają naszą osobowość:) Wydaję się mi i nie tylko mi:P,(poszukam jakieś badania na ten temati dam dokładniejszy przypis) że mężczyźni łatwiej akceptują dziecko nieswoje jako swoje. osobiście też znam taki przypadek, że mąż zaadoptował córkę swojej żony z pierwszego małżeństwa, nawet zwlekali z decyzją o drugim dziecku, żeby mała poczuła się pewnie:) Tylko, że i pragnę to tu podkreślić, takie zachowanie to nie standard, ale wyjątek. I nie ma co stawiać jednostkowych przykładów jako normy. A to, że przeszłość się ciągnie to jasne jak słońce i wydaje sie mi, że nikt tego tutaj nie neguje. Tylko wszyscy zastanawiają się jak godzić nieco sprzeczne interesy. I jeszcze jedno, nie obrażaj tych, którzy tu piszą, tylko dlatego, że się z Tobą nie zgadzają. Twoje ostatnie zdanie jest po prostu niesmaczne.
  22. Alonic, bardzo mi sie to podoba, co napisałaś. Też wydaje mi się, że dzieci kochanego mężczyzny są z nami w pewien sposób złączone, są częścia naszego życia i chodzi według mnie w tym wszystkim o to, żeby jakoś to tak poukładać. Żeby były jasne i czytelne reguły gry i wszyscy się z nich wywiązywali. Ojciec, matka i nowa żona lub nowy mąż, jednocześnie uwzględniając interes i chęci dziecka. Jak w każdej sferze zycia. Pozdrawiam z bolącą głową:( Żalutku, podziwiam Twojego prześladowce za upór i to, że się JEJ nie nudzi (bo dla mnie nie ma raczej wątpliwości, że to któraś z Twoich antagonistek z poprzedniego topiku). Szkoda tylko, że w tak głupi sposób marnuje swoją energię życiową. i cieszę się, że to Ty, bo lubiłam Cię czytać. Ale tamten topik to była jedna wielka masakra...:( Pozdrawiam gorąco.
  23. zalutku :) tak sobie właśnie przypomniałam, że byłaś jedną z niewielu mądrych osób na pewnym bardzo rozkrzyczanym i negatywnym topiku, o którym już tu pisałam buziaczki i powodzenia:) Miłego wieczoru wszyskim i dnia też:)
  24. Witajcie miłe:) U mnie przeprowadzka więc tylko kilka słów. Jak większość tu jestem bezdzietna:P mój mąż nie miał dzieci, więc sytuacja niemalże luksusowa. Smutno mi, jak to wszystjko czytam, szkoda mi Was, ale też widzę, że wszystkie się staracie, chcecie pogodzić sprzeczne interesy, więć bajka o złej czarownicy jakoś nie ima się tego topiku, mimo starń niektórych tu zaczepiających nas osób. Z moich obserwacji widzę, że mężczyźni jakoś tak rozprzestrzeniają miłość, którą czujemy do nich na swoje dzieci. Przynajmniej tak się im zdarza. Przypomniała mi się rozmowa kiedyś z mężem na temat co by było, gdyby było dziecko, odpowiedział mi z rozbrajającą szczerością: kochałabyś jak swoje. Więc jak przeczytałam Wasze wypowiedzi coś jednak jest na rzeczy. A że mężczyźni mają biologicznie warunkowanie nieco inne wyczucie taktu niż my:P To należy im tylko wybaczyć;) być może i mnie, ładnie to wszystko ujęłaś w swoim ostatnim zdaniu:) Wydaję się mi, że na wszystko trzeba czasu, szczególnie kieuję te słowa do Ciebie, ninke, bo dopiro poznałaś latorośle swojego mężczyzyny. Garnierka, celineczka, fakt nikt nie powinien nas zmuszać do takiej formy miłości, jednakże szacunek jest podstawą. I to szacunek wzajemny, jednak czasem niektóre dzieci mogą teego nie rozumieć i pozostaje nam wznosić się na wyżyny naszej dobroci, spokoju i cierpliwośći. Widzę, że wszystkie tak właśnie robicie. I dzięki temu jesteście kochane :) Ale też dzięki takim codziennym zmaganiom stajecie sie lepszymi ludźmi, choć pewnie istnieją rzesze osób na tym świecie, które będą głosić coś przeciwnego. Moje drogie wytwałości:) i nie dajmy popsuć tego, co jest, przez zagrywki zawistnych ludzi. Trzymajcie się kochane Koneffka :) i życzę Wam z całego mojego serca jak najmniej takich niedziel.
  25. Groszku :( Gest niezwykły, rzadki i smutny......... Trzymaj sie ciepło w tych trudnych dniach i w tym rozważaniu.
×