Gdy pojawiły się w moim życiu problemy i komplikacje zaczęłam powoli je zapijać zamiast rozwiązywać. Alkohol traktowałam jako lekarstwo na stres. Nie chciałam przeżywać, rozmyślać, czuć lęku a picie mnie znieczulało. Zaczęłam nosić ćwiartki w torebce, potrafiłam wstać rano i wypić piwo a do wieczora jeszcze kilka. Coraz częściej, coraz więcej.