Triskell
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
A mnie jeszcze ktoś pamięta? U mnie wszystko dobrze, tylko czasu niewiele. Od stycznia pracuję, a teraz mamy w pracy wyjątkowo burzliwy okres, bo w ubiegłym tygodniu nagle dowiedzieliśmy się, że w ciągu 3 dni mamy wynieść się z dotychczasowego lokum. W panice więc przewoziliśmy wszystkie ciuchy i inne rzeczy, a teraz w ciągu najbliższych tygodni będę pewnie siedzieć przy telefonie i wszystkich zawiadamiać, że przenosimy się, że za ok. miesiąc otwieramy sklep w nowym miejscu, itp. Dietę skończyłam dokładnie 2 miesiące temu i od tej pory utrzymuję wagę na poziomie ok. 65 kg. A jeśli któraś chciałaby zobaczyć zdjęcia z mojego pierwszego występu w grupie tańca brzucha (1.04), to są one tutaj: http://pg.photos.yahoo.com/ph/triskell_strix/album?.dir=5748&.src=ph Kolejne dwa występy mam w przyszłym tygodniu :) Sciskam Was mocno i życzę Wesołych Świąt :)
-
Kacha, my właśnie parę dni temu rozmawialiśmy z mężem na temat tego, jak wspaniałym rokiem był (właściwie jeszcze jest) 2005 i jak trudno będzie nam go przebić. Ja zgubiłam tyle kilogramów i tym samym bardzo zyskałam na poczuciu własnej wartości, zaczęłam ćwiczyć jogę i taniec brzucha, mąż dostał trochę lepszą pracę, razem byliśmy w maju i czerwcu w Polsce i przez parę dni w Berlinie, trochę jeździliśmy po tym i sąsiednim stanie... Główna rzecz, której w moim życiu brakuje, to praca, a na tą mam nadzieję wreszcie od drugiego tygodnia stycznia (oby!) I oczywiście będziemy się z całych sił starali, żeby jednak ten nowy rok był jeszcze lepszy :-)
-
Miało być \"czy jego\", nie \"czyjego\". Spacja mi się zacina czasami.
-
No właśnie ja tak przeczytałam o tej historii ze szczerbatym i zastanawiałam się, czyjego nie dało się po prostu do dentysty-protetyka wysłać, skoro poza tym był fajny :D
-
Jolek, miłej i bezpiecznej podróży :) A Piękna pewnie zawalona mnóstwem przednoworocznych spraw, ale wierzę, że do nas wróci A co z Elżbietką, bez forumowej pisareczki to faktycznie tu pusto?
-
Asiulku, oj faktycznie niefajnie z tą chorobą wrzodową :( Jeśli chodzi o moje odchudzanie, to najpierw była kopenhaska (na niej schudłam 6,5 kg), potem przez ok. miesiąc 1000 kcal, potem przez resztę czasu 1300 kcal, a w tym tygodniu postanowiłam zacząć wychodzenie z diety (bo trzeba to robić stopniowo, więc na pewno jeszcze będę przy tym chudła) i na razie jest już 1400 kcal. W każdy poniedziałek chcę kontrolować wagę i albo podnosić limit o kolejne 100 kcal (aż dojdę do ok, 2000), albo nie. Chcę zresztą na początku stycznia mieć w fitness klubie zmierzony taką maszynką metabolizm spoczynkowy, wtedy będę wiedziała, do jakiej liczby dążę) Jeśli chodzi o ćwiczenia, to na początku faktycznie ćwiczyłam w domu, ale jakieś półtora miesiąca temu złapał mnie leń ćwiczeniowy, na którego mogły pomóc tylko zajęcia w grupie. Zapisałam się więc do fitness clubu, i to z premedytacją takiego, gdzie dojeżdżam na rowerze pół godziny w jedną stronę, czyli jest dodatkowy wysiłek. Jeżdżę tam 2 x w tygodniu na ćwiczenia siłowe w grupie, a raz w tygodniu na joge i aerobik wodny, po którym zostaje jeszcze sobie w saunie, a czasem też poćwiczyć sama na maszynkach. Oprócz tego od 5 lat tańczę tańce ludowe, co daje mi w tygodniu 2x po 2 godziny solidnego cardio, a od września uczę się też tańca brzucha (raz w tygodniu, może od stycznia będą 2 razy). Czyli prawie codziennie jakąś formę ruchu mam i widzę, że to naprawdę pomaga :) Kacha, no musiałaś być grzeczna, skoro tyle tych prezentów. Mikołaj się nigdy, przenigdy nie myli. Ja też dużo dostałam (głównie naprawdę fajnych ciuchów od męża), więc chyba też byłam grzeczna :D Nie, nie spodoba mi się odchudzanie za bardzo, mam zamiar zachować umiar i zachowam. Od początku zakładałam, że przy moich 174 cm chcę ważyć 65 kg i właśnie do tej wagi dążę :) Mam taką budowę ciała, że już teraz wyglądam OK, ale skoro założyłam sobie 65, to będzie 65 :) Sylwestra spędzamy na dużej imprezie u naszych przyjaciół w Seattle. To będzie pierwszy Sylwester, którego spędzimy razem, bo przez 2 poprzednie lata, czyli od mojego przyjazdu do Stanów, mój mąż tej nocy pracował (pracuje w drukarni) Jolku, ja też Ci pracy gratuluję :) Ja może będę miała pracę od drugiego tygodnia stycznia, ale na 100% będę to wiedziała dopiero w pierwszym tygodniu owego miesiąca, wiec wolę sie jeszcze nie cieszyć.
-
Wpadam ze spóźnionymi życzeniami :) Wszystkim Wam życzę dużo dietowej motywacji i konsekwencji i przywitania w Nowym Roku wymarzonej wagi. U mnie jest w tej chwili 68,5 kg, czyli już tylko 3,5 kg do mety :D Ostatni raz tyle ważyłam chyba przed osiągnięciem dorosłości. No i cud, że w grudniu waga nie wzrosła, bo dużo było niedietowych okazji - najpierw 13.12 nasza druga rocznica ślubu, potem Christmas parties w różnych miejscach, wreszcie same święta. Po raz pierwsz w czasie mojego ponad dwuletniego pobytu tutaj zrobiłam wigilijną kolację, tu możecie zobaczyć zdjęcia: http://pg.photos.yahoo.com/ph/triskell_strix/album?.dir=e5b7&.src=ph W pierwszy dzień świąt byliśmy u rodziny męża. Na te dwa dni zupełnie zawiesiłam dietę, prawdę mówiąc nawet nie wiem, ile kalorii zjadłam, ale na pewno dużo. Drugi dzień świąt nie jest w Stanach obchodzony, więc i dla mnie jest on już normalnym dniem diety. Cel minimum na ten miesiąc (a raczej jego ostatni tydzień) to utrzymać obecną wagę. Powoli zacyznam też wychodzić z diety, bo podobno najlepiej dodawać po 100 kcal na tydzień, a przecież na początku to nadal będzie poniżej mojego zapotrzebowania kalorycznego, więc nadal będę chudła. W tym tygodniu jem już więc 1400 kcal dziennie i co tyudzień planuję, że jeśli po tygodniu na wadze będzie mniej, to dokładam kolejne 100 kcal, a jeśli nie bedzie, to czekam z dokładaniem. Nad postanowieniami pomyślę, jak cos mi przyjdzie do głowy, to napiszę :) Ściskam Was wszystkie :)
-
Kacha, a którego czerwca ten Wielki Dzień? :) A mierzenie się polecam, w końcu to przecież właśnie wymiary widać, wagi na czole wypisanej nie mamy, a po wymiarach lepiej mozemy się zorientować, czy faktycznie zrzucamy tłuszczyk, a nie mięśnie :)
-
Witajcie :) Zacznę od pomiarków: waga - 70,5 (spadek o 1,4 kg) :D :D :D talia - 68,5 cm (spadek o 0,5 cm) :D biodra - 98 cm (czyli spadek o kolejny 1 cm, czyli dwucyfrówka się ładnie utrwala) :D :D :D uda - po 53 cm (spadek o 1 cm) :D pod biustem - 74 cm (bez zmian) na biuście - 89 cm (0,5 cm mniej) oponka - 90,5 (bez zmian, choć wydaje mi się mniejsza...) BMI - 23,3 (spadek o 0,5) :D :D :D Aż trudno mi uwierzyć, że za mną już ponad 20 kg i tylko 5,5 do mety :) Jolek - z tej pracy się niestety nie odezwali. Szukam więc dalej. A na lenia ćwiczeniowego naprawdę najlepszą metodą jest zapisać sie na jakieś ćwiczenia w grupie. Ja właśnie dlatego jestem w tym fitness klubie, bo za duży leń mnie łapał, by ćwiczyć w domu. Ja na dieta.pl jestem od paru miesięcy, gdyby nie ten kalkulator kalorii, to nie wiem, jak bym przetrwała :) Agusiu - trzymam kciuki, żebyś wygrała ten zakład z bratem :) Kacha - oj, ja też już się boję, co to będzie w święta. To znaczy może nie w same święta, bo wtedy to ja przygotowuję potrawy, ale grudzień będzie dla mnie masakryczny - 13. nasza rocznica ślubu, 19 impreza na jednych tańcach (składkowa, około 50-60 osób, które świetnie gotują, na ten dzień zakładam totalną dietową dyspensę), 20 na drugich, no i potem Sylwester. Aż 4 nie-dietowe dni, w porównaniu z 1 w tym miesiącu!!! A propos rocznicy ślubu (drugiej w moim przypadku dopiero), czy którejś z Was po schudnięciu spada obrączka ślubna? Bo ja wczoraj po raz pierwszy tego doświadczyłam. Patrzę, co to leży na podłodze w przedpokoju, a to moja własna małżeńska obręcz. Musiała spaść przy zdejmowaniu rękawiczek, bo jak potrząsam dłonia, to (jeszcze? ) nie spada. Ta sama obrączka, która jeszcze parę miesiecy temu musiałam naprawdę solidnie mydlić, żeby w ogóle zdjąć. Niedługo to ją chyba będę klejem przylepiać ;-P
-
Agusiu, na Tosię zagłosowałam, śliczna :) Chyba faktycznie jestem gryzoniem, bo taka jakaś do mnie podobna ta Tosia ;-)
-
Witam znad porannej kawusi :-) Mniejgrubasko - całkowicie zgadzam się z przedmówczyniami, że jeśli dla tego wyjścia na kolację trzeba będzie na jeden wieczór zawiesić dietę, to w ogóle się nie wahaj, zawieszaj, następnego dnia do diety możesz wrócić, a te piękne ciemne oczy niby nie zając, ale kto je tam wie, mogą uciec, jeśli się nie postarasz. Skoro poczekanie do przyszłego tygodnia nie sprawi mu problemu, to OK, ale jak on kolejny raz coś o tym wspomni, to ustalaj już konkretny termin :-). Trzymam kciuki :-). Elżbietko - o diecie Mayo nic nie wiem, ale ja na kopenhaskiej używałam soli i innych przypraw i nie przeszkodziło mi to schudnąć. Jeśli smak jajek nie przyprawionych Ci nie odpowiada, to moim zdaniem lepiej przyprawić i dzięki temu wytrzymać na diecie, niż katować się przez parę dni a potem zrezygnować, bo już nie będziesz mogła tego wytrzymać. No i polecam te przyprawy, które pomagają spalać tłuszcz: pieprz cayenne, chilli, imbir, kurkumę... Agusia - to, co piszesz o studiach, brzmi dla mnie jak czarna magia. Jolek - zdrowiej nam :) Wszystkie Was ściskam :)
-
Witam znad porannej kawusi... Pozdrawiam wszystkie Mayo-nezki i te, które tak ja ja kibicują Wam z boku :) Mniejgrubasko - faktycznie dziwne zachowanie tego kolegi. On Ci to _powiedział_, że musicie ograniczyć kontakt do minimum, czy też to Ty tak wywnioskowałaś na podstawie tego, że nie dzwoni? Elżbietko - z żelazem próbuj , próbuj kuć - tylko w ten sposób możesz się przekonać, czy jest gorące, ale z tego, co piszesz, to szanse są spore :-) Ściskam Was wszystkie :)
-
Tak Jolku, 17 lipca startowałam z wagą 91 kg :) Powodzenia dla wszystkich Mayo-nezek - chyba mogę Was tak nazwać? ;)
-
Witajcie :) Ja wczoraj nic nie pisałam, bo po maratonie ćwiczeń, potem spacerku pod górkę do miejsca, gdzie mam kurs tańca brzucha, potem 1,5 godziny tańca brzucha i 2 godziny tańców ludowych... jak przyszłam do domu w końcu wieczorem, to juz się do niczego nie nadawałam. Hehe - gratuluję nam wszystkim przejścia wreszcie na tą stronkę 42 :) a Mniejgrubasce należą się wyrazy uznania za determinację w dążeniu do tego ;-) Kacha - mocno Cię tulę po tych traumatycznych przejściach. To musiał być okropny widok i ja też nie rozumiem, dlaczego ludzi coś takiego fascynuje i koniecznie chcą zobaczyć. Chyba jakaś satysfakcja, że to nie ich to dotknęło. Znałam kiedyś osobę, która miała w domu sporo kaset wideo z wypadkami samochodowymi i wszelkakimi tymi programami, pokazującymi autentyczne śmierci. Brrrrr.... Na zdjęcia (Twoje znaczy się, to już nie a propos wypadków) będę czekać cierpliwie. Elżbietko - brakuje nam Ciebie. Mam nadzieję, że nie uraziło Cie to, co napisałam o facecie Twojej Mamy. Uściski!!! Jolek - faktycznie z tą zazdrością dobrze by było coś zrobić, bo to może być dla faceta bardzo męczące. Niestety, nie mam żadnych pomysłów, jak \"coś z tym zrobić\". A z tymi modlitwami to faktycznie przegięcie :P Czekam na zdjęcia: Triskell@go2.pl Mniejgrubasko - spróbuj wytrzymać na tej SB. Ludzie na niej zrzucają pierwsze kilogramy nawet po kilku dniach (i to ludzie, którzy przeszli na SB bezpośrednio z innej diety, więc to nie tak, że to tylko woda), jednocześnie jedząc dużo. Powodzenia!!! To tylko 2 tygodnie bez owoców. Hanka - witam Zjakiej wagi startujesz, chcąc tych 15 kg zrzucić? Agusia - przykładam wirtualny opatrunek na paluszek, żeby sie szybciej goił. Ściskam Was wszystkie
-
obcięło mi końcówkę posta... no więc zawsze podnoszę z chodnika pieniążki \"na szczęście\", wierzę w te szczęśliwe znaki, natomiast w te nieszczęśliwe nie :) Mocno Cię, Mniejgrubasko, przytulam i wysyłam dużo uśmiechu, entuzjazmu i dobrej energii. Aha, Elżbietko, dzielna jesteś z tym słodyczowym postanowieniem i oczywiście, że Cie przypilnujemy w jego realizacji :)