Triskell
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Triskell
-
A mnie jeszcze ktoś pamięta? U mnie wszystko dobrze, tylko czasu niewiele. Od stycznia pracuję, a teraz mamy w pracy wyjątkowo burzliwy okres, bo w ubiegłym tygodniu nagle dowiedzieliśmy się, że w ciągu 3 dni mamy wynieść się z dotychczasowego lokum. W panice więc przewoziliśmy wszystkie ciuchy i inne rzeczy, a teraz w ciągu najbliższych tygodni będę pewnie siedzieć przy telefonie i wszystkich zawiadamiać, że przenosimy się, że za ok. miesiąc otwieramy sklep w nowym miejscu, itp. Dietę skończyłam dokładnie 2 miesiące temu i od tej pory utrzymuję wagę na poziomie ok. 65 kg. A jeśli któraś chciałaby zobaczyć zdjęcia z mojego pierwszego występu w grupie tańca brzucha (1.04), to są one tutaj: http://pg.photos.yahoo.com/ph/triskell_strix/album?.dir=5748&.src=ph Kolejne dwa występy mam w przyszłym tygodniu :) Sciskam Was mocno i życzę Wesołych Świąt :)
-
Kacha, my właśnie parę dni temu rozmawialiśmy z mężem na temat tego, jak wspaniałym rokiem był (właściwie jeszcze jest) 2005 i jak trudno będzie nam go przebić. Ja zgubiłam tyle kilogramów i tym samym bardzo zyskałam na poczuciu własnej wartości, zaczęłam ćwiczyć jogę i taniec brzucha, mąż dostał trochę lepszą pracę, razem byliśmy w maju i czerwcu w Polsce i przez parę dni w Berlinie, trochę jeździliśmy po tym i sąsiednim stanie... Główna rzecz, której w moim życiu brakuje, to praca, a na tą mam nadzieję wreszcie od drugiego tygodnia stycznia (oby!) I oczywiście będziemy się z całych sił starali, żeby jednak ten nowy rok był jeszcze lepszy :-)
-
Miało być \"czy jego\", nie \"czyjego\". Spacja mi się zacina czasami.
-
No właśnie ja tak przeczytałam o tej historii ze szczerbatym i zastanawiałam się, czyjego nie dało się po prostu do dentysty-protetyka wysłać, skoro poza tym był fajny :D
-
Jolek, miłej i bezpiecznej podróży :) A Piękna pewnie zawalona mnóstwem przednoworocznych spraw, ale wierzę, że do nas wróci A co z Elżbietką, bez forumowej pisareczki to faktycznie tu pusto?
-
Asiulku, oj faktycznie niefajnie z tą chorobą wrzodową :( Jeśli chodzi o moje odchudzanie, to najpierw była kopenhaska (na niej schudłam 6,5 kg), potem przez ok. miesiąc 1000 kcal, potem przez resztę czasu 1300 kcal, a w tym tygodniu postanowiłam zacząć wychodzenie z diety (bo trzeba to robić stopniowo, więc na pewno jeszcze będę przy tym chudła) i na razie jest już 1400 kcal. W każdy poniedziałek chcę kontrolować wagę i albo podnosić limit o kolejne 100 kcal (aż dojdę do ok, 2000), albo nie. Chcę zresztą na początku stycznia mieć w fitness klubie zmierzony taką maszynką metabolizm spoczynkowy, wtedy będę wiedziała, do jakiej liczby dążę) Jeśli chodzi o ćwiczenia, to na początku faktycznie ćwiczyłam w domu, ale jakieś półtora miesiąca temu złapał mnie leń ćwiczeniowy, na którego mogły pomóc tylko zajęcia w grupie. Zapisałam się więc do fitness clubu, i to z premedytacją takiego, gdzie dojeżdżam na rowerze pół godziny w jedną stronę, czyli jest dodatkowy wysiłek. Jeżdżę tam 2 x w tygodniu na ćwiczenia siłowe w grupie, a raz w tygodniu na joge i aerobik wodny, po którym zostaje jeszcze sobie w saunie, a czasem też poćwiczyć sama na maszynkach. Oprócz tego od 5 lat tańczę tańce ludowe, co daje mi w tygodniu 2x po 2 godziny solidnego cardio, a od września uczę się też tańca brzucha (raz w tygodniu, może od stycznia będą 2 razy). Czyli prawie codziennie jakąś formę ruchu mam i widzę, że to naprawdę pomaga :) Kacha, no musiałaś być grzeczna, skoro tyle tych prezentów. Mikołaj się nigdy, przenigdy nie myli. Ja też dużo dostałam (głównie naprawdę fajnych ciuchów od męża), więc chyba też byłam grzeczna :D Nie, nie spodoba mi się odchudzanie za bardzo, mam zamiar zachować umiar i zachowam. Od początku zakładałam, że przy moich 174 cm chcę ważyć 65 kg i właśnie do tej wagi dążę :) Mam taką budowę ciała, że już teraz wyglądam OK, ale skoro założyłam sobie 65, to będzie 65 :) Sylwestra spędzamy na dużej imprezie u naszych przyjaciół w Seattle. To będzie pierwszy Sylwester, którego spędzimy razem, bo przez 2 poprzednie lata, czyli od mojego przyjazdu do Stanów, mój mąż tej nocy pracował (pracuje w drukarni) Jolku, ja też Ci pracy gratuluję :) Ja może będę miała pracę od drugiego tygodnia stycznia, ale na 100% będę to wiedziała dopiero w pierwszym tygodniu owego miesiąca, wiec wolę sie jeszcze nie cieszyć.
-
Wpadam ze spóźnionymi życzeniami :) Wszystkim Wam życzę dużo dietowej motywacji i konsekwencji i przywitania w Nowym Roku wymarzonej wagi. U mnie jest w tej chwili 68,5 kg, czyli już tylko 3,5 kg do mety :D Ostatni raz tyle ważyłam chyba przed osiągnięciem dorosłości. No i cud, że w grudniu waga nie wzrosła, bo dużo było niedietowych okazji - najpierw 13.12 nasza druga rocznica ślubu, potem Christmas parties w różnych miejscach, wreszcie same święta. Po raz pierwsz w czasie mojego ponad dwuletniego pobytu tutaj zrobiłam wigilijną kolację, tu możecie zobaczyć zdjęcia: http://pg.photos.yahoo.com/ph/triskell_strix/album?.dir=e5b7&.src=ph W pierwszy dzień świąt byliśmy u rodziny męża. Na te dwa dni zupełnie zawiesiłam dietę, prawdę mówiąc nawet nie wiem, ile kalorii zjadłam, ale na pewno dużo. Drugi dzień świąt nie jest w Stanach obchodzony, więc i dla mnie jest on już normalnym dniem diety. Cel minimum na ten miesiąc (a raczej jego ostatni tydzień) to utrzymać obecną wagę. Powoli zacyznam też wychodzić z diety, bo podobno najlepiej dodawać po 100 kcal na tydzień, a przecież na początku to nadal będzie poniżej mojego zapotrzebowania kalorycznego, więc nadal będę chudła. W tym tygodniu jem już więc 1400 kcal dziennie i co tyudzień planuję, że jeśli po tygodniu na wadze będzie mniej, to dokładam kolejne 100 kcal, a jeśli nie bedzie, to czekam z dokładaniem. Nad postanowieniami pomyślę, jak cos mi przyjdzie do głowy, to napiszę :) Ściskam Was wszystkie :)
-
Kacha, a którego czerwca ten Wielki Dzień? :) A mierzenie się polecam, w końcu to przecież właśnie wymiary widać, wagi na czole wypisanej nie mamy, a po wymiarach lepiej mozemy się zorientować, czy faktycznie zrzucamy tłuszczyk, a nie mięśnie :)
-
Witajcie :) Zacznę od pomiarków: waga - 70,5 (spadek o 1,4 kg) :D :D :D talia - 68,5 cm (spadek o 0,5 cm) :D biodra - 98 cm (czyli spadek o kolejny 1 cm, czyli dwucyfrówka się ładnie utrwala) :D :D :D uda - po 53 cm (spadek o 1 cm) :D pod biustem - 74 cm (bez zmian) na biuście - 89 cm (0,5 cm mniej) oponka - 90,5 (bez zmian, choć wydaje mi się mniejsza...) BMI - 23,3 (spadek o 0,5) :D :D :D Aż trudno mi uwierzyć, że za mną już ponad 20 kg i tylko 5,5 do mety :) Jolek - z tej pracy się niestety nie odezwali. Szukam więc dalej. A na lenia ćwiczeniowego naprawdę najlepszą metodą jest zapisać sie na jakieś ćwiczenia w grupie. Ja właśnie dlatego jestem w tym fitness klubie, bo za duży leń mnie łapał, by ćwiczyć w domu. Ja na dieta.pl jestem od paru miesięcy, gdyby nie ten kalkulator kalorii, to nie wiem, jak bym przetrwała :) Agusiu - trzymam kciuki, żebyś wygrała ten zakład z bratem :) Kacha - oj, ja też już się boję, co to będzie w święta. To znaczy może nie w same święta, bo wtedy to ja przygotowuję potrawy, ale grudzień będzie dla mnie masakryczny - 13. nasza rocznica ślubu, 19 impreza na jednych tańcach (składkowa, około 50-60 osób, które świetnie gotują, na ten dzień zakładam totalną dietową dyspensę), 20 na drugich, no i potem Sylwester. Aż 4 nie-dietowe dni, w porównaniu z 1 w tym miesiącu!!! A propos rocznicy ślubu (drugiej w moim przypadku dopiero), czy którejś z Was po schudnięciu spada obrączka ślubna? Bo ja wczoraj po raz pierwszy tego doświadczyłam. Patrzę, co to leży na podłodze w przedpokoju, a to moja własna małżeńska obręcz. Musiała spaść przy zdejmowaniu rękawiczek, bo jak potrząsam dłonia, to (jeszcze? ) nie spada. Ta sama obrączka, która jeszcze parę miesiecy temu musiałam naprawdę solidnie mydlić, żeby w ogóle zdjąć. Niedługo to ją chyba będę klejem przylepiać ;-P
-
Agusiu, na Tosię zagłosowałam, śliczna :) Chyba faktycznie jestem gryzoniem, bo taka jakaś do mnie podobna ta Tosia ;-)
-
Witam znad porannej kawusi :-) Mniejgrubasko - całkowicie zgadzam się z przedmówczyniami, że jeśli dla tego wyjścia na kolację trzeba będzie na jeden wieczór zawiesić dietę, to w ogóle się nie wahaj, zawieszaj, następnego dnia do diety możesz wrócić, a te piękne ciemne oczy niby nie zając, ale kto je tam wie, mogą uciec, jeśli się nie postarasz. Skoro poczekanie do przyszłego tygodnia nie sprawi mu problemu, to OK, ale jak on kolejny raz coś o tym wspomni, to ustalaj już konkretny termin :-). Trzymam kciuki :-). Elżbietko - o diecie Mayo nic nie wiem, ale ja na kopenhaskiej używałam soli i innych przypraw i nie przeszkodziło mi to schudnąć. Jeśli smak jajek nie przyprawionych Ci nie odpowiada, to moim zdaniem lepiej przyprawić i dzięki temu wytrzymać na diecie, niż katować się przez parę dni a potem zrezygnować, bo już nie będziesz mogła tego wytrzymać. No i polecam te przyprawy, które pomagają spalać tłuszcz: pieprz cayenne, chilli, imbir, kurkumę... Agusia - to, co piszesz o studiach, brzmi dla mnie jak czarna magia. Jolek - zdrowiej nam :) Wszystkie Was ściskam :)
-
Witam znad porannej kawusi... Pozdrawiam wszystkie Mayo-nezki i te, które tak ja ja kibicują Wam z boku :) Mniejgrubasko - faktycznie dziwne zachowanie tego kolegi. On Ci to _powiedział_, że musicie ograniczyć kontakt do minimum, czy też to Ty tak wywnioskowałaś na podstawie tego, że nie dzwoni? Elżbietko - z żelazem próbuj , próbuj kuć - tylko w ten sposób możesz się przekonać, czy jest gorące, ale z tego, co piszesz, to szanse są spore :-) Ściskam Was wszystkie :)
-
Tak Jolku, 17 lipca startowałam z wagą 91 kg :) Powodzenia dla wszystkich Mayo-nezek - chyba mogę Was tak nazwać? ;)
-
Witajcie :) Ja wczoraj nic nie pisałam, bo po maratonie ćwiczeń, potem spacerku pod górkę do miejsca, gdzie mam kurs tańca brzucha, potem 1,5 godziny tańca brzucha i 2 godziny tańców ludowych... jak przyszłam do domu w końcu wieczorem, to juz się do niczego nie nadawałam. Hehe - gratuluję nam wszystkim przejścia wreszcie na tą stronkę 42 :) a Mniejgrubasce należą się wyrazy uznania za determinację w dążeniu do tego ;-) Kacha - mocno Cię tulę po tych traumatycznych przejściach. To musiał być okropny widok i ja też nie rozumiem, dlaczego ludzi coś takiego fascynuje i koniecznie chcą zobaczyć. Chyba jakaś satysfakcja, że to nie ich to dotknęło. Znałam kiedyś osobę, która miała w domu sporo kaset wideo z wypadkami samochodowymi i wszelkakimi tymi programami, pokazującymi autentyczne śmierci. Brrrrr.... Na zdjęcia (Twoje znaczy się, to już nie a propos wypadków) będę czekać cierpliwie. Elżbietko - brakuje nam Ciebie. Mam nadzieję, że nie uraziło Cie to, co napisałam o facecie Twojej Mamy. Uściski!!! Jolek - faktycznie z tą zazdrością dobrze by było coś zrobić, bo to może być dla faceta bardzo męczące. Niestety, nie mam żadnych pomysłów, jak \"coś z tym zrobić\". A z tymi modlitwami to faktycznie przegięcie :P Czekam na zdjęcia: Triskell@go2.pl Mniejgrubasko - spróbuj wytrzymać na tej SB. Ludzie na niej zrzucają pierwsze kilogramy nawet po kilku dniach (i to ludzie, którzy przeszli na SB bezpośrednio z innej diety, więc to nie tak, że to tylko woda), jednocześnie jedząc dużo. Powodzenia!!! To tylko 2 tygodnie bez owoców. Hanka - witam Zjakiej wagi startujesz, chcąc tych 15 kg zrzucić? Agusia - przykładam wirtualny opatrunek na paluszek, żeby sie szybciej goił. Ściskam Was wszystkie
-
obcięło mi końcówkę posta... no więc zawsze podnoszę z chodnika pieniążki \"na szczęście\", wierzę w te szczęśliwe znaki, natomiast w te nieszczęśliwe nie :) Mocno Cię, Mniejgrubasko, przytulam i wysyłam dużo uśmiechu, entuzjazmu i dobrej energii. Aha, Elżbietko, dzielna jesteś z tym słodyczowym postanowieniem i oczywiście, że Cie przypilnujemy w jego realizacji :)
-
No to ja jeszcze przed pójściem spać się zamelduję :) Nie pisałam w ciągu dnia (mojego dnia), ale nadaną mi przez Mniejgrubaskę rolę Strażniczki Wag pełniłam dzielnie :-) Elżbietko, pisareczko, gratuluję komplementów kuzynki, to zawsze tak bardzo dodaje motywacji, jak się coś takiego słyszy, prawda? :-) Jeśli chodzi o Gazelle to trochę zaczęła skrzypieć, ale poza tym sprawuje się dobrze. Uważam, że warto było kupić, bo ćwiczę na niej prawie codziennie. Dziś było 75 minut, chyba mój rekord (a wszystko przez to, że oglądałam w internetowej TV Polonia debatę prezydencką, więc nawet nie patrzyłam na czas i tak jakoś zeszło). Tak sądziłam, że Twoja Mama szybko się z tym lubym znowu zacznie spotykać. A dlaczego właściwie go nie lubisz i nie lubisz, jak zostaje u Mamy na noc?
-
Mniejgrubasko, zacznę od odpowiedzi na Twoje pytanie, gdzie się podziewamy, spałam , po prostu spałam :) Wczoraj wieczorem poćwiczyłam 60 minut na Gazelle, potem obejrzeliśmy z mężem jeden z najdziwniejszych filmów, jakie widziałam w życiu, trwał prawie 3 godziny, więc już tylko walnąć w pościel się po nim miałam energię. Ale przyklaskuję Twojemu skończeniu z radykalnymi dietami. Ja jem 1200-1300 kcal dziennie i chudnę przeciętnie kilogram na tydzień i takie tempo polecam, nie jakieś diety cud, po których kilogramy lecą ale potem jo-jo dopada, włosy wypadają, skóra zniszczona, itp. A jeśli chodzi o kawę, to wszystko zależy od ciśnienia. ja na szczęście mam niskie, więc mogę sobie pozwolić. Ale z tego, co piszesz o swoim samopoczuciu po niej, to bardzo dobrze zrobiłaś rezygnując z tej diety, Twój organizm dał Ci wyraźny sygnał, by to zrobić, słuchaj go!!! Przesyłam dużo wirtualnego zdrówka. Dzięki za wyjaśnienie odnośnie ćwiczenia, za chwilę zaczynam poranne dywanowce i włączę to ćwiczenie do repertuaru :) Elżbietko, dzięki za zdjęcia, ślicznie na nich wyglądasz ( a co Ty tam całujesz na jednym z nich, jakieś zwierzątko?), a figura na studniówce faktycznie oszałamiająca (i będzie znowu taka, ja w to wierzę), choć i na tym nie ze studniówki ładna :) Wiesz, z facetami jest tak, że oni chyba ogólnie mają mniejszą potrzebę stałości kontaktu i komunikacji i wydaje im się, że skoro nie napisali, że coś jest źle, to _przecież wiadomo_, że jest dobrze. Pamiętam, że podczas tego roku, który moj obecny mąż i ja spędziliśmy z dala od siebie (podczas gdy trwały formalnosci wizowe), było kiedyś (na szczęście tylko raz) 5 dni, w czasie których się nie odezwał. ja chodziłam po ścianach ze zdenerwowania, a on po prostu był bardzo zajęty innymi sprawami i z utęsknienie czekał na weekend, żeby móc ze mną porozmawiać, ale w miedzyczasie wydawało mu się, że _wiem_, że wszystko OK. Azulenko - faktycznie świat jest mały :) Gratuluję wymiany bluzki na spodnie :)
-
Jestem już po 105 minutach ćwiczeń dywanowych i śniadanku :) Elżbietko, oj ten tytuł pisareczki to Ty dalej masz :) Dzięki za wszystkie miłe słowa na temat zdjęć, Twoje jeszcze nie doszły, czekam :) Życzę, żeby sprawa Wojtka przestała spędzać Ci sen z powiek (albo przez jej pomyślne rozwiązanie, albo przez to, że poznasz kogoś fajniejszego). Dasz radę, jesteś nie tylko silną kobitą, ale do tego pancerną ;-) A Twoja Mama zupełnie nie ma racji, winiąc Ciebie za rozpad (chwilowy czy nie) związku. To _ona_ powtórzyła mu coś, co Ty powiedziałaś podczas kłótni, kiedy to targają nami emocje i często mówimy rzeczy nie do końca przemyślane. To był _jej_ wybór. L-karnityna jest moim zdaniem OK (choć sama nie stosuję). Występuje ona naturalnie np. w czerwonym mięsie (stąd tyle wołowiny na kopenhaskiej) i podobno faktycznie pomaga w spalaniu tłuszczu, ale głównie wtedy, gdy ćwiczymy. Jeśli ktoś nie ćwiczy, to nie ma sensu jej zażywać. Mnie wystarcza czerwona herbata, mój jedyny "wspomagacz", której piję 3-4 kubki dziennie :) Mniejgrubasko, tak jeszcze odnośnie tego ćwiczenia na uda, to jak mają być podczas niego ułożone stopy? Mniemam, że w pewnej odległości od siebie, tak? No bo w przeciwnym razie (przy stopach razem) kolana już na starcie są złączone, więc \"łączenie ich\" nie bardzo by wchodziło w rachubę. A ręce? Pod głową czy wzdłuż ciała? Aha, ja też jestem stosunkowo wysoka, 174 cm :) Trzymaj się na 3-dniówce!!! Agusiu, zmartwiłam się, jak przeczytałam u Elżbietki o tym psie. Mam nadzieję, że jakoś mocno Cię nie pogryzł? Przesyłam dużo wirtualnego zdrówka!!!
-
No więc tak działa Triskell przed zakończeniem pierwszej kawy, wywala ciągły \"system error\", LOL To miało być na tym forum, ale Poduszeczka jest na innym, miało być do Mniejgrubaski. Przepraszam. Ja _kiedyś_ się obudzę, może jeszcze dzisiaj, LOL
-
No to skoro się spowiadamy z wymiarów, to podaję moje z ostatniego poniedziałku (i porównanie z wymiarami miesiąc temu - jak ja żałuję, że nie pomierzyłam się 17 lipca, zaczynając odchudzanie): talia - 74 (1 cm spadku przez ostatni miesiąc, ale tu akurat najmniej mam do zrzucenia) biodra - 104 (4cm) uda - po 57 (3 cm) pod biustem - 77 (1 cm) na biuście - 94 (4 cm) \"oponka\" pod talią - 94 (5 cm) Poduszeczko, pytałaś mnie kiedyś o mój rozmiar amerykański, ostatnio na którymś z ciuchów zobaczyłam metkę z rozmiarem 11, ciuch leży mi w miarę lużno. A jeśli chodzi o jedzenie, to faktycznie malutko zjadłaś w ciągu 1 dnia. ja radziłabym jednak dobijać do 1000 kcal, jeśli nie jesteś głodna to orzeszkami. Dzięki za ćwiczenie na biodra, zaraz wypróbuję (na razie przeciągam picie kawy, czytając forum ;-) )
-
Witajcie znad porannej kawy, przed ćwiczeniami. Moim głównym celem obecnie, jeśli chodzi o obwody, są biodra. Chciałabym najszybciej jak się da zejść z tego 104, które mam teraz (a jeszcze półtora miesiąca temu było 111, a to już było w trakcie odchudzania, wolę nie myśleć, ile było wcześniej), do dwucyfrówki. Przeczytałam przedwczoraj w jakimś temacie tu na Kafeterii, że najlepszym ćwiczeniem na tą część ciała są półprzysiady, podobno obwód w biodrach bardzo ładnie po tym ćwiczeniu zlatuje. Tak więc melduję, że wczoraj zrobiłam ich 111, dzisiaj będzie więcej i tak codziennie więcej. :) Azulenko, aż zapiszczałam, jak w Twoim poście przeczytałam o Tesco na Długiej. Ja mieszkałam (i nadal mam mieszkanie, którym teraz opiekuje się sister) może z 7 minut spacerkiem od niego. Kojarzy któraś Wrocławianka białą szkołę na ul. Ścinawskiej? A biały 4-piętrowy blok naprzeciwko tej szkoły? Życzę powodzenia w polowaniu na buty :) Jolek, zdjęcia wysłałam. Czekam na Twoje.:) Kacha, na Twoje także :) Mniejgrubasko, Kacha pewnie napisze Ci o norweskiej więcej, ja na razie z postów w innych miejscach pamiętam tylko, że to dużo jajek i chyba grejpfrutów. Bo serki topione to amerykańska, prawda? Na dieta.pl, gdzie jestem na forum, dużo dziewczyn przeszło ostatnio na south beach i są zachwycone. Podobno bardzo chudnie na tej diecie _brzuch_, jest się najedzonym, je się duże porcje a na to, czego w I fazie nie można (np. kawa czy owoce - ale I faza to tylko 2 tygodnie) w ogóle nie ma się łaknienia. Gdyby nie to, że mi świetnie idzie na 1200-1300 kcal, a poza tym ja akurat nie z brzucha najbardziej chcę schudnąć (patrz powyżej), to może też bym się zdecydowała. Ściskam Was wszystkie, choć pewnie teraz śpicie
-
Motylku - witaj :) Wiesz, z tym onanizmem to pewnie wiele zależy od poglądów religijnych danej osoby, wiem, że chociażby Kościół Katolicki potępia, ale ja na przykład katoliczką się nie czuję i ja osobiście nie widzę w tym nic złego, zwłaszcza jeśli jesteś sama. Bylebyś tylko nie zadręczała się poczuciem winy, bo _to_ akurat zaszkodzi Ci najbardziej. A tak w ogóle to podziwiam Cię za to, że tak otwarcie już w pierwszym poście nam o tym napisałaś :) Kacha - i w Grodźcu i w Bolkowie bywałam, 3 lata temu zabrałam nawet do Bolkowa mojego obecnego męża, który wtedy po raz pierwszy odwiedził mnie w Polsce :) Skoro mieszkasz we Wrocławiu to nie bywałaś przypadkiem na imprezach electro/EBM/industrial 2-3 lata temu w nie istniejącym już klubie Stof? Bo ja tam byłam jedną z DJ-ek. Ucałuj Wrocławik ode mnie, tęsknię za piciem miodu pitnego w deszczu na Ostrowie Tumskim, nocnymi spacerami po Rynku, Mexico Barem, itp. A ważka była specjalnie dla mnie zaprojektowana. Tatuaż mam od 2 lat, robiłam go sobie 2 tygodnie przed wyjazdem do Stanów, w studiu tatuażu na Kościuszki, koło Pałacyku. Ściskam Was wszystkie, ja juz niebawem spać będę szła :) Mniejgrubasko - trzymaj się, Kochana, na cokolwiek się dietowo zdecydujesz. A powrót do ćwiczeń to na pewno dobry pomysł.
-
Elżbietko - pewnie, że nie puszczaj Wojtkowi płazem. A zdjęcia właśnie wysłałam i nie ukrywam, że ciekawa jestem jakichś Twoich :) I nie choruj nam. Jolek, trzymam kciuki za kieckową konfrontację. Ściskam Was wszystkie
-
Jolek - konfrontuj tą sukienkę, nie zamartwij się, tylko przymierz, na pewno nie będzie źle :) Agusiu - Mam nadzieję, że faktycznie jakaś fajna niespodzianka była. Aha, zapomniałam wczoraj dodać, że Elżbietkowy masaż biustu nadal stosujemy prawie codziennie i ostatnio mój mąż stwierdził, że _czuje_ różnicę :) Uściski dla Was wszystkich :)
-
No tak, pojawiłam się tydzień temu na chwile, obiecałam napisać więcej, a zaraz potem zaniemogłam... Zacznę moze od tego, że od ubiegłego poniedziałku dorabiam $100 tygodniowo opiekując się 3 razy w tygodniu 11-letnim synem koleżanki. On jest w dużej mierze samowystarczalny, największy mój problem z tą pracą polega na tym, że muszę wstać o 8 rano. Być może pamiętacie, pisałam kiedyś o tym, że przez pracę mojego męża przestawiłam się na nocny tryb życia, chodzenie spać ok. 6 rano i wstawanie o 12-14. Tak więc wyobraźcie sobie, że swoją zwyczajową porę wstawania przesuwacie nagle o 4-6 godzin wcześniej... Pierwszy tydzień odchorowałam dość ciężko. Mój organizm buntował się, cokolwiek próbowałam zjeść natychmiast wykonywało podróż w przeciwną stronę a do tego pękała mi głowa i nawet nie mogłam zażyć tabletki przeciwbólowej, bo nie zażywam ich na pusty żołądek. Dopiero w czwartek wszystko się powoli uspokoiło (i zanim przejdę do czegokolwiek innego dodam jeszcze, że w tym tygodniu mam już za sobą 2 z 3 dni tej pracy i jest OK ). W piątek mój mąż miał urodziny, w sobotę natomiast mieliśmy przez cały dzień gości (cudem odnalezionych po ponad roku braku kontaktu) z Seattle. A od niedzieli... próbuję nadgonić wszystkie te sprawy, które od tamtej pory zaniedbałam, w tym to forum... U mnie w ciągu ostatniego tygodnia spadek wagi o 1,4 kg :) Za pierwsze zarobione na pilnowaniu 11-latka pieniądze kupilam sobie spódnicę i 2 gorsetowe topy. Spódnicę z przyzwyczajenia wzięłam do przymierzalni L (przed odchudzaniem i w XL mogłabym nie wejść, biodra to moj najbardziej newralgiczny obszar)... i leciała ze mnie . Kupiłam M, a jak ktoś chce moje najnowsze zdjęcia, w nowej spódnicy i jednym z nowych topów, to proszę o adresy :) Po raz pierwszy od początku odchudzania doszłam do tego etapu, na którym podobam się sobie w lustrze i jestem z tego powodu niesamowicie szczęśliwa :D Tak więc Elżbietko, znam dobrze to uczucie patrzenia z przyjemnością w lustro, o którym piszesz :) Azulenko - melduję się z odpowiedziami na Twoje pytania: schudłam już od 17 lipca 14,8 kg, ważę teraz 76,2 kg i wygląda to zupełnie inaczej, niż 91 :). Mój dzienny limit kaloryczny to 1200-1300 kcal. Ćwiczę regularnie. I dalej trzymam kciuki także i za Twoją wagę :) Ściskam Was wszystkie i zdrówka życzę. Widzę, że Mniejgrubaska grypowała, Jolek też (jak ja) miała problemy żołądkowe, a Kacha zasmarkana. jakaś zaraza padła na forum, czy ki czort? ;-)