KABA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez KABA
-
tak zmarzłam od lodowatego wiatru, że chętnie bym napiła się jeszcze kawki, zrobicie i dla mnie? :-) Wróciłam z tego całego spotkania w LOTOSie i jestem całkiem zadowolona. Jak to zazwyczaj bywa nerwy duże przed spotkaniem, w trakcie spotkania puszczają, a po wszystkim zostaje tylko pytanie \"po co te nerwy\"... Ale zdenerwowana byłam na początku spotkania to fakt. U mnie przejawia się to tym, że zaczynam zdanie i zamiast je skończyć, zadać pytanie, to zaczynam poprawiać zdanie w nieskończoność - wciąż będąc na jego początku... Taka próbka:\"Czy mogłabym poprosić, jeżeli nie bedzie to dla państwa problemem, chciałabym zobaczyć, jeżeli można....\" itp. Czuję się głupio, bo mimo wszystko mam duszę humanistki, jestem nawe dość wygadana, ale czasem \"w nowym środowisku\" mam cykora. Może mam wrażenie, że czegoś nie usłyszę.... No ale udało sie, a jakimś potwierdzeniem tego były słowa mojego Prezesa, z którym byłam na tym spotkaniu \"Pani Katarzyno - dziękuję za profesjonalizm\"... :-) Dziś mam dzień wolny od pracy, ale że mój szef wyjeżdza na urlop,, do piątku mam sporo pracy i dziś poszłam dobrowolnie do biura, aby więcej zrobić... No, ale należy mi się kawka na rozgrzewkę i ploteczki z wami, prawda? Dla Was dziewczyny - przepis makaronu \"spagetti carbonara\" Składniki potrzebne (dla 2-3 osób): makaron (najlepszy spagetti, ale świderki też dobre) / 2 jajka całe / 1 opakowanie śmietany 12% (250 ml) / 3 czubate łyżki parmezan lub ser typu parmezan / 2 łyżeczki zmielonej gałki muszkatułowej / 2-3 ząbki czosnku (ile kto lubi...) / garść groszek zielony (najlepszy morożony niż z puszki) / 15 dag szynka chuda / mały kubek rosołu warzywnego z kostki rosołowej 1. makaron gotuje się.... a w tym czasie robimy: 2 szynkę kroimy na paseczki dość cieńkie i smażymy na patelni 3. dodajemy ząbki czosnku wyciśnięte przez praskę (lepszy jest rozdrobniony czosnek, ale może być w plasterkach, jeżeli nie macie praski) dolewamy niecały kubek rosołu do szynki i czosnku i pozwalamy, by rosół się wygotował, a w kuchni pojawił się magiczny zapach czosneczku... szynka, czosneczek i szynka parują i gotują się, makaronik też się gotuje, a w tym czasie my robimy: 4. wbijamy do dużego kubaska / miski / salaterki (jak tam kto lubi) 2 jajka całe i trzepiemy, by się rozbiły na jedną masę (jak do jajecznicy np.) 5. do tych jajek dodajemy gałke muszkatułową, pieprz jeżeli ma być ostrzejsze (soli nie dawać - bo jest słone od sera, szynki i kostki rosołowej) i znowu mieszamy 6. do jajek i przypraw dodajemy śmietanę 250 ml i mieszamy (mieszamy tylko łyżką, żadne trzepaczki i miksery nie są potrzebne) 7. do jajek, przypraw i śmietany dodajemy ser parmezan (tarty, zmielony, sypki w każdym razie) i mieszamy... (tym sposobem stajemy się specjalistkami do spraw mieszania :-) ) no i mamy taką sytuację - makaron ugotowany, szyneczka z czosnkiem odparowana (praktycznie nie ma rosołu) a w misce mamy sos... 8. wrzucamy do gotującego się makaronu na sekundę groszek zlielony tylko właściwie, by był ciepły i rozmrożony, groszek nie musi się gotować.... 9. cedzimy na cedzaku makaron z groszkiem, otrząsamy porządnie by nie było wody. 10 odcedzony makaron z groszkiem wrzucamy na patelnię z szynką i czosnkiem i oparami rosołu... 11. podgrzewamy na patelni i w tym czasie wlewamy całość sosu jajeczno - parmezanowego... 12. znowu mieszamy - łychą, dwoma łyżkami nawet - bo tego jest całkiem sporo... Wystarczy kilka energicznych ruchów i sos powinien się ściąć z makaronem i szynką... Wrzucamy do miski i na stół... uwagi: 1. dobrze jest używać największej patelni. Bo choć szynki nie jest dużo, to na końcu, z makaronem i sosem jest już spora porcja, a po co używać dwóch patelni... 2. ścięty sos jajeczno - smietankowo - serowy - nie będzie miał konsystencji jajecznicy. Wystarczy parę ruchów łyżką i sos już bedzie scięty, choć może wyglądać na \"surowy\".. 3. czas realizacji wprawnego kucharza :-) to nie więcej niż 17 min.... 4. SMACZNEGO!! cdn wkrótce... hej!
-
cześc dziewczyny! jak późno i przy komputerze to... wiecie juz dlaczego, prawda? :-) obiecałam, że się odezwę to piszę, ale naprawdę nie wiem jak ja mam znaleźć czas na dzidzię, jeśli bedzie... Opiszę Wam mój dzień - rano wstaję o 7. Dłużej nie daję rady, bo telefony do MM dzwonią i nie dają spać. Do pracy na 9. Dziś wyjątkowo rano nie robiłam surówki, ziemniaczków itp., bo MM wyjechał - więc obiadu nie ma. Ale za to zaniosłam buty do szewca, także sąsiadki mojej i zarejestrowałam się w przychodni wreszcie!... Praca do 16.15. Wychodzę, a szef mówi \"pani Kasiu, proszę dziś zostać dłużej, bo chciałbym prosić o projekt do piątku...\". No to zostałam do 17.30. W międzyczasie telefon od babci (lat 80), że chciałaby firanki uprać, a kto jej zdejmie... No wnusia, oczywiście! Z jednej dzielnicy miasta na drugą jadę autobusikiem. A także zakupy zrobiłam, bo jak już jestem, to kupię cięższe rzeczy i przytargam.. Już tuż przed 19 jestem pod domem i dzwoni mama: \"córeńko, mam prośbę....\" wyjeżdzamy na ten urlop, a ja nie mam żadnego dresiku.... pomóz wybrać. Dziś nie ma TM, to może dzisiaj?\". \"Dobrze mamo, tylko zmienię ubranie na luźniejsze\"... O 20.00 w trakcie zakupów z mamą telefon \"Kasiu, gdzie jesteś? Wpadnij do mnie, mam dołka, bo Tomek i jego była żona....\" (to moja sąsiadka z klatki w bloku). Więc mówię, że ok 21 wpadnę... No to wpadłam. Wypłakała się, pośmiała potem z kawałów powyżej, co spamiętałam i powiedziałam i wróciłam po 22.00 do domku.... Włączyłam komputer, a na klawiaturze karteczka z moja notatka - spisać koszty i zanieść do księgowej! No tak, MM ma firmę, zbiera faktury, a ja (jako umysł ścisły, skrupulatney) spisuję koszty na excelu i liczę ile vatu do zapłaty, a ile do \"naszej kieszeni\".. No to usiadłam i szybciutko spisałam, co mi zajęło z pół godzinki. Tuż pod koniec liczenia, dzwoni komórka \"cześc Kasztanku, co słychać? Jestem w hotelu po ciężkim dniu i bardfzo tęsknię za Tobą...\". Hmmmm, moja konsternacja.... Boże - nie miałam czasu, by zatęsknić! Hmmm, co odpowiedzieć mężowi.... Jest 23.20. zdjęłam ubrania, usiadłam i pomyślałam, ze jakoś mi słabo... No tak, dzisiaj jadłam tylko śniadanie.. Cóż, tak naprawdę to mój dzień dzisiejszy nie był jakoś szczególnie napięty.... A na biurku karteczka z planem na dziś 1. zanieść buty do szewca 2. przychodnia 3.babcia - firanki i zakupy, 4. zarówki kupić! 5. maseczka na twarz i kąpiel 6. wprost - zaległe do czytania 7. kafeteria - odezwać się wreszcie 8. @ wysłać do: 1.... 2...... 3....... 9. przygotować się do jutrzejszej wizyty służbowej w Grupie LOTOS 10. koszty spisać 11. wcześniej spać!. Cóż po zajrzeniu do was, jeszcze przejrzę notatki na jutrzejsze spotkanie służbowe i przygotuję sobie \"rozmowę\".... Na obiad? / kolację już za późno... Emmi, wybacz mi, że dziś nie podam przepisu, ale jak wiesz - możesz na mnie liczyć - jutro napiszę. A że jest pyszny makaronik, spytaj Danusie, ona jadła! :-) Sciskam Was, jutro napiszę, tym bardziej że MM wróci dopiero wieczorkiem.... papa całuski sto dwa! ps. wcale nie jest mi radośnie, lecz nawet nie mam czasu się wyżalić.....
-
piszę z pracy, więc... yhm, yhm :-) Emmi ---> myslę, że będziesz zawsze już myslała dwa razy więcej, niż inne mamy.... Ale wiesz co, zapytaj misia o to. Weź go na spacer i powiedz mu, opisz - co go czeka. Czy wytrzyma, czy woli spokój. Może na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum to nie jest zły pomysł - posłać go do innej szkoły. W końcu to zaledwie podstawy nauki, ale niezwykle ważne. Może to lepiej uczyć się z komfortowych warunkach, niż w stresie i rozdarciu pomiędzy dwoma \"swiatami\". Ale ten problem jest na całe życie (oby nie, moze niedługo będą naprawiać uszka genetycznie?. Wtedy się spotkamy w tym samym miejscu, z tymi samymi nadziejami...). Emmi -- nie dam ci jednoznacznej odpowiedzi, wskazówki - co jest lepsze. Wybór Twój jest trudny, niestety. Ale dodam Ci na pocieszenie (bo w sumie te moje wpisy są makabrycznie smoliste i czarne), że na pewno masz misia o wrażliwej duszy, który z czasem, dojrzewajac pokaże jak bardzo jest wartościowym człowiekiem, pomimo, a może dlatego właśnie.... Ściskam, wracam do pracy, do ludzi słyszących normalnie, choć mówiących do mnie czasem i dwa razy, do telefonu, który ma pogłośniony dźwięk w słuchawce i do najwiekszego w tej pracy, płaskiego monitora. :-) Margo ---> pozdawiam serdecznie! Mokka ---> jak tam prace remontowe postępują? Co właśnie robicie? A relacje z TM nie szwankują w tym okresie podejmowania decyzji? No i co z rodzinką - teściami o ile pamietam? mieszkacie - jak relacje?... Jako taka ---> jak tam w \"nowej pracy\" ? niestety Cię \"nie widze\".... Cicha, Zdanka9 ----> pozdrawiam!
-
Emmi, Margo ---> nie wiem tak na prawdę jak funkcjonuje szkoła / klasa integracyjna. Nieatpliwie tam, nauczyciele mają więcej zrozumienia dla problemów ucznia, może i atmosfera jest lepsza... Ale czy ja wiem, Emmi? Inaczej patrzy się na wszystko oczyma dziecka, a inaczej dorosłego. Dziecko cierpi, wiadomo, młode języki są cięte i głupiutkie, a i wśród dorosłych są takie... Ale... Jak sama piszesz Emmi \"jest zawsze jakieś ale\"..... W życiu dorosłym nie ma taryfy ulgowej. Czego sam się nie \"dodrapiesz\" mieć nie będziesz, \"tylko\" dlatego że jesteś \"inna / -y\". Gdy będzie chodził do takiej szkoły, syn Twój siłą rzeczy będzie pod parasolem. Może i szkołę średnią skończy np. indywidualnie. A może są szkoły srednie \"integracyjne\"? A co ze studiami? Gdyby chciał studiować dalej? Już nie ma taryfy ulgowej... A co gdy, jakaś kasjerka gdzieś tam, w hipotetycznym sklepie, zapyta opryskliwie \"no, co pan głuchy czy co, przeciez mówie\"... Czy bedąc w dwóch środowiskach - lepszym i gorszym dla niego - czy sobie poradzi? Mogę Ci powiedzieć, że na pewno powinien zacząć się przyzwyczajać do życia z aparatem słuchowym. U mnie ta adopcja trwała 4 lata. Do tej pory nie lubię aparatu, bo dzwięki z niego są \"inne\", ale jeśli chcę funkcjonować \"normalnie\" - nie mam wyboru. Emmi - nie zadręczaj swojej duszy. Gdy czytam, jak maksymalnie sie angażujesz, jak wiele rozsterek masz, ile wewnętrznych łez wylewasz, z powodu zdrowia synka.... Widzę moją mamę, która lata moich chorób (innych) i stresów zwiazanych z moim dzieciństwem i młodością ma wypisane na twarzy... Nawet teraz się przejmuje wieloma sprawami... Ty też na pewno zawsze będziesz cdn
-
MM w Poznaniu , wiec ja myk do komputera, ale tylko na chwilke bo oczy mnie bola. Jesien powraca, a wraz z nią moje oczy będą boleć coraz częściej niestety. Wybaczcie mi zatem, że napiszę tylko do Emmi - gdy czytam Twoje wpisy o problemach z Misiem, z jego niedosłuchem, przed oczyma widzę siebie... Nie są to miłe wspomnienia. Nie raz i nie dwa nauczyciele nie pamiętali o moich problemach, kazali pisać \"dyktanda\", które notorycznie oblewałam, a już w języku obcym to oddawałam tylko pustą kartkę. Ale i uczniowie się śmiali, z byle powodu. Nawet, gdy nie usłyszałam, że jestem wyczytywana z dziennika np. do odpowiedzi. Tak więc Emmi, przed Tobą na pewnę niejedne łzy i noce pełne myśli, a dni pełne spotkań z nauczycielami i rozmów z synem. Pewnie i tak postąpisz \"po swojemu\", ale z perspektywy swoich doświadczeń, oraz metod własnej pracy, Twój syn powinien raczej siedzieć i słuchać nauczycieli, niż notować, bo zawsze bedzie miał pocięte zdania w zeszycie. Tam gdzie nie musi, powinien tylko skupiać się na słuchaniu - np. na biologii, geografii, historii itp. Gorzej z matematyką, czy polskim - bez pisania nic nie yjdzie. Ale wydaje m się, że nauczyciele, po lekcji powinni pomóc synnowi uzupełnić braki, a nawet (tak miałam ja) - czasem wręczać swoje notatki, by móc lepiej słyszeć i uczestniczyć w lekcjach. Nie ma prostej recepty i nie ma wspania łych ludzi w szkole. Zawsze będzie ale... Jednak z niedosłuchem można żyć i funkcjonować. Tylko wymaga to olbrzymiego zaangażowania Waszego oraz \"strony drugiej\" - np. nauczycieli.... Emmi - skończyłam studia - z wyróżnieniem. Noszę aparat słuchowy. I twierdzę, że nie jestem brzydka babeczka ... :-) Ale zanim do tego doszłam, musiałam nad tym pracować. Nad rodzicami, którzy czasem mówili do mnie z innego pokoju, nie mysląc o tym, że to bezcelowe, bo i tak nie usłyszę. Nad przyjaciółką z ławki, która niby wiedziała w czym rzecz, ale nie raz się złościła,m że jej przez rękę zaglądam, co ona tam pisze w zeszycie, bo ja nie syszałam. Z nauczycielami, którzy zamiast wyczytać nazwisko moje głośniej, lub w moją stronę, pytali \"czy mnie trzeba specjalnie prosić do odpowiedzi\". Z kolegami i koleżankami, którzy mówili, że zadzieram nosa, bo \"nie odpowiadam na ich gadki\" z drugiego końca korytarza.... Itp. itd. I tak było w szkole średniej. I tak często zdarzało się na studiach. I tak zdarza się i dziś w dorosłym życiu. Nie ma łatwo... Trzymaj się! Prawdziwie trzymam kciuki za Was. a pozostałym dziewczynom składam buziaki p.s. boże, ależ te wspomnienia są przykre....
-
cześć dziewczyny! Chyba rzeczywiscie ten 1 września wywołał nas do tablicy.. :-) Od razu się pojawiły wpisy. Wróciłam z urlopu, i dopiero dziś miałam czas (w pracy), by do Was zajrzeć. Pomimo \"mojej przygody\" o której Wam pisałam, urlop był chyba udany. Bez telewizji, bez miejskich uciech, byliśmy z MM \"skazani\" na siebie, co oznaczało właściwie bycie ze soba cały czas. Mogliśmy zatem rozmawiać do woli, przytulać się.. Chodzilismy na spacery, siedzielismy na deszczu, ogladaliśmy wschody słonca... :-) Troche sie podładowałam pozytywnie. Teraz wyglądam na horyzoncie bociana... Mojego bociana, choć większość już odleciała. pozdrawiam! p.s. tylko tyle, bo moje biurko dopiero co odgruzowałam z paiperów i korespondencji. Leżą dwa stosiki brzydkie :-( \"pilne\" i \"na wczoraj\".... To jest ten aspekt urlopu, którego nie lubię. Po przerwie, jest dwa razy więcej pracy niż przed urlopem. napiszę, jak zawsze. jestem z Wami.... amen
-
jestem \"przelotem\", bo wciąż jeszcze mam wakacje :-). Ale wyjątkowo mam dostęp do netu, więc pierwsze i jedyne co robię - to myk na kafeterię.... Wakacje są cudowne, choć w sumie mało absorbujące. Jesteśmy z MM na wsi kaszubskiej, z dala od miasta, i pokus mieszczuchów. MM pracuje w kratkę, tzn. gdy pogoda ładna to leniuchuje ze mną, a gdy chłodno - to pracuje. W zeszłym tygodniu pracowaliśmy ciężko, hmmm, hmmmm, nad dzidzią... Aż sobie co nieco nadwyrężyliśmy , haha.... Jakie efekty, nie wiem jeszcze, ale za samo zaangażowanie obojga, fantazję i czasochłonność tego zajęcia powinnyśmy mieć dzidzię. No coż, pożyjemy, zobaczymy. W międzyczasie mieliśmy 3 rocznicę ślubu... Dużo by opowiadać, a finał zaskakujący (smutny). Kochaliśmy się na dworze, było ciepło.... Byliśmy na wspaniałym i romantycznym obiedzie w knajpce, która stoi pośrodku puszczy - wszędzie dookoła pustka, ptaki słychać - było piękne słonko.... Na stole stały kwiatki dla mnie. Obiad taki, że wszystko rozpuszczało się w ustach.... Potem spacer, wyznania, refleksje, słowem sielanka.. A gdy wróciliśmy, było późno i ciemno - a ja nic nie widzę w ciemnościach. MM wie o tym o 99% przypadków mi pomaga, trzyma i mówi, że są schody, czy krzywy chodnik itp.. Tym razem byliśmy na wsi, wię mielismy błotko, kłody drewna, doły... Nie podał mi ręki, nie zrozumiał dlaczego stoję w miejscu, nie łapię jego dłoni (nie widziałam jej!) i tak od ziarnka do ziarnka swoj ą postawą wywołałam piekło pt\"po co ja się w ogóle żeniłem!\", albo \"mam w dupie taką żonę!\" czy też \"nie daruję ci tego!\" (czego? że stoję w miejscu??). Zacząłł mnie szarpać, ciągnąć po ciemku, złamałam paznokieć, wpadłam w błoto.... \"A siedz sobie do usranego świtu\".... :-( Reszty nie mam siły kończyć.......... Tak więc miałam niezapomnianą rocznicę! Od tamtego czasu, pomimo iż MM rozmawiał ze mną cały dzię i noc, przepraszał za swój obłęd i powiedział, że wszystkie słowa były podyktowane złością, a nie były zgodne z prawdą - strasznie mnie boli serce. Pomimo iż MM bardzo się zaangażował, ot tak z własnej woli - sprzątnął domek, zmywa naczynia codziennie, \"podejmuje gości\" i zachowuje się niczym prawdziwy gospodarz domu, masuje mi ramiona, tuli na dobranoc i ciągle wyznaje swoje uczucia - tak mi ciężko, gdzieś w głębi serca... Uważam, że jestem dobrą, wrażliwą kobietą, dającą maksymalnie swoje uczucia, zaangażowanie, czas i wszystko dla MM, i ciągle mam pytanie w sercu \"czy naprawdę zasłużyłam na takie słowa\"? Pozdrawiam Was serdecznie dziewczyny oraz H.P. . Do \"zobaczenia\" w przyszłym tygodniu (od poniedziałku zaczynam pracę\")
-
jestem \"przelotem\", bo wciąż jeszcze mam wakacje :-). Ale wyjątkowo mam dostęp do netu, więc pierwsze i jedyne co robię - to myk na kafeterię.... Wakacje są cudowne, choć w sumie mało absorbujące. Jesteśmy z MM na wsi kaszubskiej, z dala od miasta, i pokus mieszczuchów. MM pracuje w kratkę, tzn. gdy pogoda ładna to leniuchuje ze mną, a gdy chłodno - to pracuje. W zeszłym tygodniu pracowaliśmy ciężko, hmmm, hmmmm, nad dzidzią... Aż sobie co nieco nadwyrężyliśmy , haha.... Jakie efekty, nie wiem jeszcze, ale za samo zaangażowanie obojga, fantazję i czasochłonność tego zajęcia powinnyśmy mieć dzidzię. No coż, pożyjemy, zobaczymy. W międzyczasie mieliśmy 3 rocznicę ślubu... Dużo by opowiadać, a finał zaskakujący (smutny). Kochaliśmy się na dworze, było ciepło.... Byliśmy na wspaniałym i romantycznym obiedzie w knajpce, która stoi pośrodku puszczy - wszędzie dookoła pustka, ptaki słychać - było piękne słonko.... Na stole stały kwiatki dla mnie. Obiad taki, że wszystko rozpuszczało się w ustach.... Potem spacer, wyznania, refleksje, słowem sielanka.. A gdy wróciliśmy, było późno i ciemno - a ja nic nie widzę w ciemnościach. MM wie o tym o 99% przypadków mi pomaga, trzyma i mówi, że są schody, czy krzywy chodnik itp.. Tym razem byliśmy na wsi, wię mielismy błotko, kłody drewna, doły... Nie podał mi ręki, nie zrozumiał dlaczego stoję w miejscu, nie łapię jego dłoni (nie widziałam jej!) i tak od ziarnka do ziarnka swoj ą postawą wywołałam piekło pt\"po co ja się w ogóle żeniłem!\", albo \"mam w dupie taką żonę!\" czy też \"nie daruję ci tego!\" (czego? że stoję w miejscu??). Zacząłł mnie szarpać, ciągnąć po ciemku, złamałam paznokieć, wpadłam w błoto.... \"A siedz sobie do usranego świtu\".... :-( Reszty nie mam siły kończyć.......... Tak więc miałam niezapomnianą rocznicę! Od tamtego czasu, pomimo iż MM rozmawiał ze mną cały dzię i noc, przepraszał za swój obłęd i powiedział, że wszystkie słowa były podyktowane złością, a nie były zgodne z prawdą - strasznie mnie boli serce. Pomimo iż MM bardzo się zaangażował, ot tak z własnej woli - sprzątnął domek, zmywa naczynia codziennie, \"podejmuje gości\" i zachowuje się niczym prawdziwy gospodarz domu, masuje mi ramiona, tuli na dobranoc i ciągle wyznaje swoje uczucia - tak mi ciężko, gdzieś w głębi serca... Uważam, że jestem dobrą, wrażliwą kobietą, dającą maksymalnie swoje uczucia, zaangażowanie, czas i wszystko dla MM, i ciągle mam pytanie w sercu \"czy naprawdę zasłużyłam na takie słowa\"? Pozdrawiam Was serdecznie dziewczyny oraz H.P. . Do \"zobaczenia\" w przyszłym tygodniu (od poniedziałku zaczynam pracę\")
-
witajcie pracowite pszczółki! jestem przelotem, bo wreszcie i ja doczekałam się dni urlopowych :-). Najpierw pojechaliśmy z MM przez 4 dni nad jeziorkiem do przyjaciół - teoretycznie wypocząć... :-) No, nie faktycznie odpoczełam psychicznie, choć pracy fizycznej było troszkę. A to w ogrodzie popielić, a to trawę skosić (ogromniasty trawnik!), a to miesko czy sałatki do grilla przygotować.... Znajomi byli z chłopcem prawie 6 cio letnim - więc i z nim było troszkę zabawy i pracy.... A pracy było o tyle dużo - że na 5 osób - tylko 2 coś w ogóle chciały robić i robiły... Nie trudno zgadnać, że jedną z nich byłam ja :-), a drugą z nich NIE był MM :-). Jakoś się tak złożyło, że i MM i moja bliska mi w końcu koleżanka są spod znaku baranka, z róznicą 4 dni, a ja i ten kolega - jesteśmy byczkami majowymi.... No i mieliśmy okazję naocznie sie przekonać, jacy jesteśmy podobni, a jaky rózni... Ja i on (Tomek) - robilismy jedzonko, marynaty do miesa na grillu, nakrywaliśmy do stołu, nawet zmywaliśmy... A oni - MM i ona (Nel) - w tym czasie odpoczywali - na hamaku, na huśtawce, grali w badmingtona, bawili się z synkiem Tomka.... Ładne pary, prawda? Dodam, że Nel - nie pracuje, Tomek pracuje w domku, MM - bardzo bużo jeździ po Polsce i ma w sumie high season teraz, jeśli chodzi o pracę, a ja .. e tam, co tu pisać też pracuję, jak wiekszośc z nas, prowadzę dom, opiekuję sie chorą babcią oraz staruśkim psiną, który coraz częściej choruje.. I tak, pewnego wieczoru, gdy oni (MM i Nel) grali, my (ja i Tomek) robilismy kolecję - od początku, aż do grillowania.... Dymek się unosił, cisza rozszadzała uszka, słonko jeszcze grzało, dymek smakowity się unosił... a Tomka naszły jaieś refleksje... Mowi, wiesz TM na dobrze z Tobą... Pysznie gotujesz...., jesteś taka szybciutka, tak zgrabnie ci wszystko ci wychodzi, troszczysz sie o niego ..... Naprawdę Bartosz (MM) ma dobrze z Tobą. A ja mu odpowiedziałam, z mojego punktu widzenia to Nel ma dobrze z Tobą... Zmywasz, robisz posiłki, przynosisz jej ubranko, gdy zmarznie, całujesz główkę, gdy zaboli.... Nie, to Nel ma dobrze z Tobą.... a on, hmmmm, bylibyśmy dobrą parą..... No, comment! A od piątku mam urlop 2 tygodniowy - jedziemy z MM na wieś, nad inne jeziorko :-) Tym razem, to my jesteśmy gospodarzami, i zapraszamy wszystkich znajomych! :-) Nie ma tam internetu, ale że ja nałogowcem nie jestem - jakoś przetrwam! Pozdrawiam Was serdecznie - nareszcie lato, może w sercach naszych także... Zobaczycie jednak, jak tłoczno zrobi się w październiku i listopadzie.... Nie chcę być czarnym prorokiem, ale pogoda też ma wielki wpływ na nasze samopoczucie, a co za tym idzie - na radzenie sobie z małżeńskimi przeciwnościami losu... MOKKA - buźka, ależ sobie wybrałaś pogodę na remont. Najpiękniejsze dni, ale może dla Ciebie - podwójnie! Emmi - trzymam za słowo! Ja wyślę dziś wieczorem. Danusiu - ......................., a może i jeszcze więcej................. Samotna jak nigdy - oj, bo lato się nam skończy, a my nic... :-)! Emmi - nie załamuj rąk... Ciężku to zrobić - ale spójrz na mnie. od 10 lat mam aparat, którego co prawda nie lubię, ale który bardzo mi pomaga w zyciu. a nauka coraz to pisze o nowych osiągnięciach - w dziedzinie słuchu! za pare lat genetycznie będzie można na prawdę wiele naprawić, a póki co, myśl o aparacie, a siebie nie katuj... Czasem jest tak, że miłość, poświęcenie czasu i pieniędzy to za mało... Bo np. nie można juz nic zrobić na dzień dzisuejszy. Proszę Cię, nie chowaj się do mysiej dziury na długo... Czasem taki jest los. Ja to już zrozumiałam. A mimo to na specjalnym koncie, odkładam pieniążki, \"na wszelki wypadek\"! Buziaczki wzmacniaczki... Pozostałym paniom przesyłam p.s. Trzymajcie za mnie / nas kciuki... Na tym urlopie, będziemy z MM bardzo, bardzo sie starali... o dzidzię... Może tym razem się uda?? Też boję się zawodu... papapapaaaaa
-
Pozostałe dziewczyny pozdrawiam . Jak pisze zdanka nocą :-), dziś już nie piszę więcej, bo inne tematy są nie na miejscu... Niech nocne godziny pozwolą nam ochłonąć dobranoc!
-
Emmi ---> pomimo Twojego temperamentu (a może właśnie dlatego? :-) ), polubiłam Cię, i zawsze z uwagą czytam Twoje wpisy. Twoje stresy z chorym Misiaczkiem i znikomym wsparciem, zaangażowaniem czy zrozumieniem ze strony TM, były niewątpliwie dużym przeżyciem, ale jeżeli mogę coś dodać od siebie...., chociaż czy ja wiem, czy to ma jakiś sens....?? Ponieważ w moim małżeństwie jest na odwrót, tzn. MM jest \"temperamentny\", ze wszystkimi tego plusami i minusami, a ja tą \"myszką\", powiem Ci, że takie krzyki, słowne inwektywy, wyzwiska i czasem zarzuty wypowiedziane pod presją emocji mogą bardzo, bardzo zranić... Czasem tak bardzo, że zrywa się wątła nić zrozumienia pomiędzy partnerami... Wiesz, wciąż mam wielkie wyrzuty, by wyszło, że oceniam i radzę... :-(, ale to tylko z sympatii do Ciebie Emmi . Temperamentu nie zmienisz, więc może tu na forum faktycznie bądź sobą i pisz o Twoich emocjach, tych złych także, ale wiesz, dla TM zachowaj wyważone słowa. Prędzej tak do niego dotrzesz, lub \"ukierunkujesz\", niż za pomocą inwektyw i często (w opini mężczyzn) poniżania słowami.... To wiem z własnej skóry. Całuję Cie wirtualnie, Emmi, pocieszycielko, o wielkim sercu i wielkich uczuciach i czasem o wielkim języku. Nie bierz do siebie tamtej kłótni, jeżeli to była kłótnia, każde z Was miało swój punkt widzenia, za to nie trzena \"zabijać\". Buber, a do Ciemie, hmmmmmm....., jeżeli jeszcze będziesz tu zaglądał.... Jeżeli jesteś taki \"kulturalny\" i \"opanowany\" nie rań słowami czy też komentarzami nie na miejscu.... Posądzenia bez dowodu bolą każdego, nie tylko Emmi.....
-
Buber, z kolei, już jakby na starcie, za to że jest mężczyzną... stanął na straconej pozycji :-). A tak poważnie, czyta co my piszemy i czasem komentuje, rzadko odsłaniając siebie od środka. Coś tam wiemy, że lubi rowerem jeździć, że był na wakacjach, że zona zna kafeterię i że z dzieckiem swoim ma dobry kontakt. Szczerze jednak o sobie, tak na zewnętrz, nie pisze. Często radzi. Czasem to i dobre, bo pozwala troszkę poznać \"męski punkt widzenia\" nam kobitkom. Ten pomysł na sesję erotyczną z mężem, to muszę przyznać (jak wiecie z mojego wpisu - :-) ), że to nie głupi pomysł... Ale nie na siłe, nie wbrew naturze i sytuacji emocjonalnej obojga. No chyba, że ktoś radykalnie czyści kartę, i zaczyna wszystko od nowa, nie wracając do zabliźnionych ran (a to niestety, rzadka umiejętność). Po tych paru wspólnych miesiącach, pewnie żadna z nas nie powie wiele o Buberze, niestety.... A że jest z gatunku, tych \"opanowanych\" i \"kulturalnych\", jak sam pisze to plus dla Jego małżeństwa. Tu na forum, to opanowanie może czasem być źle odczytane...... A teraz o kłótni - jeszcze nie znam przypadku (z własnego małżeństwa), by kłótnia i wyrzucenie żalu \"w oczy\" drugiej osobie, przyniosła jakikolwiek pozytywny efekt. Słowa mają coś takiego w sobie, że bywają pamiętane dłużej czasem, niż jakiś uczynek lub jego brak. Oboje, każdy na swój sposób, powiedzieliście za dużo. Obydwoje sami wiecie co to oznacza. Być może, będąc wzajemnymi przyjaciółmi, z życia, a nie z kafeterii, bardziej byście odczuli \"ciężkość na żołądku\", a tak, hmmmm, cóż..........
-
zajrzałam po paru dniach, a tu taka kłótnia.... :-( Umawiałyśmy się kiedyś, że tym co wyjątkowe na naszym topiku jest fakt, że tu nie oceniamy i nie krytykujemy. Może to landrynkowe podejście i powiewające obłudą... Musimy jednak zrozumieć, że ciężko nam tak prawdziwie się poznać, czytając tylko nasze wpisy (w sumie piszemy co chcemy napisać, prawda?). Niejeden raz miałyśmy możliwość ocenić czy zganić... Dość przypomnieć sobie niejedną sytuację, gdy mąż był okrutny w swoim nieczułym zachowaniu, gdy z różnych powodów pojawiły się zdrady w małżeństwie, nawet i przemoc.... Myślę, ze można powiedzieć, że kobiety potrzebują tu na forum kogoś kto wysłucha żalu, tęsknoty czy zawodu, a nie kogoś kto ma tylko dobrą rade i komentarz na każdą sytuację. Jak większości z nas, Emmi kojarzy nam się (ok, napiszę w swoim imieniu, kiepska jestem w \"obronie narodu\") z taką silną farmerką w amerykańskim stylu - silna i czasem \"hałaśliwa\" (w dobrym tego słowa znaczeniu\"), która wchodzi w kaloszkach do przedpokoju i narzeka na paskudną pogodę na dworze, ale w grunice rzeczy cieszy się, że pada deszcz, bo czasem łatwiej jest ukryć łzy... Może to zbyt dosadna personifikacja... :-) Jednym zdaniem nasza Emmi jest silna, ale i delikatna, zdecydowana, lecz często zagubiona, a głośnym \"smiechem\" maskuje ból... Na pewno Emmi nie jest \"płaska\", choć mi osobiście, takie uzewnętrznianie emocji nie pasuje do mojej osoby. Pamiętacie wszyscy te słynny telefon, który wylądował na ścianie? A talerze latające w powietrzu lub zamykanie się lub przez męża w łazience dla ochłonięcia :-)? Emmi dała nam siebie samą, taką jaką jest..... I każda z nas ją lubi, za niezliczoną ilość zalet i pewinie \"przywar\" :-) cdn
-
A tak poza tym to chciałam uściskać wszystkie Panie, które dodały mi troszkę otuchy w moim problemie... Zona, zdanka9, margo, MOKKA... Dziękuję Kiepsko się czuję niestety, brzuch mam obolały, biore leki, i nic... mija już tydzień brania paskudnych tabletek i nic... :-(. Tu nawet nie chodzi o cierpliwość, bo obecnie nawet nie ma \"ryzyka\" że zajde w ciążę. Można by powiedzieć, że obecny seks jest tylko dla relaksu :-). Martwię się tym, że biorę pigułki, które miały mi niby przywrócić cykl, a tu ni widu ni słychu... już 54 dzień... :-( No ale teraz, tak jak piszecie, tylko zmiana mysli, i cierpliwośc mi zostały .... Zona ---> gdybyś Ty wiedziała, jakie my figle czasem wyprawiamy... [zawszydzona minka] :-) . Autorzy kamasurty byli by z nas dumni. Nie narzekam raczej, lecz troszkę się boję, że nie od tego zależy \"sukces\". MOKKA --> właśnie włączyłam sobie tą stronkę www, która mi podałaś. Dziękuję i czytam! Emmi ---> Pozdrowienia dla Danusi przekazałam ! :-) Troszkę sobie pogadałysmy o dziewczynach z kafe, w tym i o Tobie... :-) Ale same dobre rzeczy, nie strachaj się! :-) A tak apropos, wiąż nie doszły do mnie Twoje zdjęcia... :-) :-) I powiedz mi proszę, gdzie Ty jesteś nad morzem? Jakoś mi przeleciało, kiedy pisałas że się wybierasz... Jurto urodzinki Bartka Danusi, musze się postarać, jak na ciocię przystało :-). Eh, słuchajcie wy moje Panie, trójka dzieci, w tak różnym wieku to naprawdę czasem problem, który przerasta możliwości kobitki... Podziwiam Danusię... Ale się nie rozpisuję, bo Danusia tego nie lubi, bo \"nic w tym wielkiego i nadzwyczajnego\" i też ją tu rozumiem.... :-) Pozdrawiam serdecznie: Godę, Cichą, Betkę, Marcelinkę, Love 1966, Agrypinę, Samotną jak nigdy, Makię..... Ależ nas dużo.... Dla Wszystkich
-
oooo, myslałam że mi wcięło, a tu z nawiazka wyskoczyły życzenia dla Ani :-)
-
dzisiaj imieninki kochanych Anulek... :-) > Moja mama jest Ania i od wczoraj całą rodzinką swiętujemy :-). Ale oczywiście, my też mamy naszą Anię na kafeterii :-) . Przynajmniej pamiętam o jednej Ani, która zechciała troszkę się odsłonić.... :-). O tej Anulce, która przysyła mi często urocze dowcipasy i smieszne zdjęcia :-), która choć \\\"pani psycholog\\\", musi nieraz ciężkie i zawiłe meandry życia z \\\"innym gatunkiem\\\" rozgryzać... :-) Życzę Ci Aniu, : pogody na niebie, słońca gorącego; ale również tej duchowej, wewnętrznej. Siły wewnętrznej i hartu ducha, by wszelkie niepogody, burze i zawieruchy przejść obronną ręką. Dobrego wzroku - by dojrzeć, to co czasem niemal niewidoczne, lub tak \\\"zakamuflowane\\\", że aż ciężkie do rozpoznania... Wrażliwego, czułego sreca, by wciąż chciało bić dla najbliżych, choć nie raz najbliźsi ranią... . Ciepełka, \\\"tam w srodku\\\", że wiekszość z nas, choć wirtualnie, zawsze wesprze Cię w dołku, choć zazwyczaj niechętnie o tym mówisz (piszesz).... No i moze i na końcu, ale szczerze.... :-) Spełnionych marzeń, czasu dla siebie samej, bez rozliczania, drobnych rafości w dniu codziennym, udanego se ksu... buźka i bukiecik dla Ciebie Aniu !
-
dzisiaj imieninki kochanych Anulek... :-) > Moja mama jest Ania i od wczoraj całą rodzinką swiętujemy :-). Ale oczywiście, my też mamy naszą Anię na kafeterii :-) . Przynajmniej pamiętam o jednej Ani, która zechciała troszkę się odsłonić.... :-). O tej Anulce, która przysyła mi często urocze dowcipasy i smieszne zdjęcia :-), która choć \"pani psycholog\", musi nieraz ciężkie i zawiłe meandry życia z \"innym gatunkiem\" rozgryzać... :-) Życzę Ci Aniu, : pogody na niebie, słońca gorącego; ale również tej duchowej, wewnętrznej. Siły wewnętrznej i hartu ducha, by wszelkie niepogody, burze i zawieruchy przejść obronną ręką. Dobrego wzroku - by dojrzeć, to co czasem niemal niewidoczne, lub tak \"zakamuflowane\", że aż ciężkie do rozpoznania... Wrażliwego, czułego sreca, by wciąż chciało bić dla najbliżych, choć nie raz najbliźsi ranią... . Ciepełka, \"tam w srodku\", że wiekszość z nas, choć wirtualnie, zawsze wesprze Cię w dołku, choć zazwyczaj niechętnie o tym mówisz (piszesz).... No i moze i na końcu, ale szczerze.... :-) Spełnionych marzeń, czasu dla siebie samej, bez rozliczania, drobnych rafości w dniu codziennym, udanego se ksu... buźka i bukiecik dla Ciebie Aniu !
-
dzisiaj imieninki kochanych Anulek... :-) > Moja mama jest Ania i od wczoraj całą rodzinką swiętujemy :-). Ale oczywiście, my też mamy naszą Anię na kafeterii :-) . Przynajmniej pamiętam o jednej Ani, która zechciała troszkę się odsłonić.... :-). O tej Anulce, która przysyła mi często urocze dowcipasy i smieszne zdjęcia :-), która choć \"pani psycholog\", musi nieraz ciężkie i zawiłe meandry życia z \"innym gatunkiem\" rozgryzać... :-) Życzę Ci Aniu, : pogody na niebie, słońca gorącego; ale również tej duchowej, wewnętrznej. Siły wewnętrznej i hartu ducha, by wszelkie niepogody, burze i zawieruchy przejść obronną ręką. Dobrego wzroku - by dojrzeć, to co czasem niemal niewidoczne, lub tak \"zakamuflowane\", że aż ciężkie do rozpoznania... Wrażliwego, czułego sreca, by wciąż chciało bić dla najbliżych, choć nie raz najbliźsi ranią... . Ciepełka, \"tam w srodku\", że wiekszość z nas, choć wirtualnie, zawsze wesprze Cię w dołku, choć zazwyczaj niechętnie o tym mówisz (piszesz).... No i moze i na końcu, ale szczerze.... :-) Spełnionych marzeń, czasu dla siebie samej, bez rozliczania, drobnych rafości w dniu codziennym, udanego se ksu... buźka i bukiecik dla Ciebie Aniu !
-
hej ! Z Danusia widuję sie codziennie, i z jej szkrabami też.... :-) Nie mogę ukryć, że zakochałam się w 3,5 letniej Oleńce, a i Bartuś jest b. sympatyczny. Dzieci są takie ufne i \"kontaktowe\" :-) Zostałam nawet ich ciocią. To takie ciepłe uczucie (nie byłam ciocią dla nikogo, do tej pory). No ale dają do wiwatu swoją zywotnością... Nie dziwię się Danusi, że czasem jej ręce opadają. Mam nadzieję, że troszkę odpocznie jednak :-) Ja niestety chodze do pracy co drugi dzień, ale wtorki i czwartki oraz weekendy są nasze od rana! Ale nie piszę za dużo, bo może Danusia będzie sama chciała Wam opisać co i jak... A jeszzce lepiej, :-), jak ja tu się rozpisuję \"oh i ach\", a Danusia po powrocie napisze \"było okropnie\"... :-) :-). Zona, Zdanka9 ---> no właśnie tak to zazwyczaj jest, jak ktoś chce to nie może... a jak \"zapomni\" na chwilkę, to się udaje. No ale ja byłam u lekarza i niestety :-( mam problemy zdrowotne, które mają przełożenie na \"bezpłodność\" - to przez te okropne pigułki, które brałam przez parę lat. (dla naszego \"komfortu\") i teraz odwdzięczyło mi się kompletnym rozregulowaniem cyklu, brakiem \"normalnej\" owulacji itp... :-( A humor mam podwójnie podły, bo MM jakby to kompletnie nie dotyczyło. Brak zainteresowania, brak rozmów, brak odrobiny partnerskiego wsparcia... Ot, ok, damy sobie radę. I tyle. Margo ---> cieszę się, że Twoje zdrówko się poprawia. . Dopiero teraz się odzywam, bo sama miałam wcześniej różne dołki, a równocześnie wszyscy do Ciebie pisali, że się cieszą że wracasz do siebie... Pomyślałam, że odczekam, aż \"umilkną\" i ja wtedy zacznę... :-) . Ta operacja była wielkim przezyciem na forum. Naprawdę. Jak na tą naszę wirtualną rodzinę, wszyscy się martwili i trzymali kciuki za powdodzenie, a potem ta radoś z Twojego powrotu... Szczera i niewymuszona. Hmmm, przyznam, ze to było - jest naprwdę bardzo bliskie... Tak więc i ja dodam, że cieszę się, że Twoje zdrowko Ci się poprawia, a rodzina nie zawaliła się podczas Twojej nieobecności, i mogłaś liczyć na wsparcie z jej strony ! :-) jurto moja babcia ma 80 te urodziny i kompletnie nie wiem co jej kupić :-(. Myślę już tydzień czasu i nie moge wymyśleć. Na drogi prezent mnie nie stać, a z drobnymi prezentami dla starszej pani, chciaz sprawnej umysłowo (jak na wiek swój, oczywiście :-) ) jest cięzko. Na święta kupiłam jej mały album zdjęciowy i zrobiłam wcześniej zdjęcia aparatem jej suni malutkiej, którą ma od 2 lat jako towarzysza życia. Radość była wielka. Wciąż wraca do tyc zdjęć i każdemu je pokazuje... Kupowałam jej ksiązki, bo lubi czytać, ale tym razem to specjalne urodziny i nie wiem co kupić... Taki mam klops... :-) Może, jak któraś z Was do jutra tu zajrzy, to mi coś podsunie? pozdrawiam Was serdecznie!
-
widzę, że na forum zapanowało miłe, wakacyjne lenistwo :-) Witam, witam wszystkich leniuszków, tudzież pracusiów... Ja siedzę w pracy, bo muszę :-(. A kompletnie mi się nie chce, tym bardziej, ze...... :-) Przyjechała dziś do mnie Danusia (Jako Taka) z dziećmi . O lala... jak sie ciesze. Mam nadzieję, ze pogoda nam dopisze, i że cała trójka sie \"odstresuje\" i nałyka zdrowego jodu. Jutro mam wolny dzień od pracy, i zamierzam nabawić się pęcherzy na nogach od chodzenia i mieć bolacy jezyk od gadania :-). Takie moje \"wakacje\". Nie mogę nigdzie wyjechać, bo po pierwsze primo, nie dość zasobny portfel, po drugie primo - ja mam pracę od - do, a MM maksymalnie nielimitowaną i nieprzewidywalna (a teraz jest jego \"sezon na interesy\", po trzecie primo - zmagam się z problemami natury hmmm, rodzinnej - staramy sie z MM o dzidzię, i choć teoretycznie jest wszystko super, praktycznie - klapa... Już n - ty miesiąc bez powodzenia :-(. A przeczytałam ostatnio, że wg WHO (światowej Organizacji Zdrowia) o bezpłodności mozna mówić, gdy para, po 1 roku regularnego współzycia bez zabezpieczeń nie może począć potomka... O rety.... Zmykam, bo gdy pomyslę, o tym ostatnim, to zaczynam mieć czarne myśli, a tego bardzo, bardzo nie chcę. Po za tym stres nie pomaga.. Pozdrawiam Was i do przeczytania..... p.s. Gosiu.... Zapraszam na spotkanie :-)
-
Cześć wszystkim!! Jestem< ale szczerze mówiąc nie wiem co mam pisać. U mnie jako tako, raz na wozie raz pod wozem, raz słońce raz deszcz. :-) Jaka pogoda latem, taka w sercu też. Remont skończyłam - to dla tych, którzy sądzą, że mnie przywaliły ściany..., potem byłam na tygodniowym szkoleniu w Ustroniu - niby fajnie, bo nowe środowisko, szkolenie zawodowe, urlop od męża, itp. - ale wróciłam jakaś \"przygwożdzona\". Zajecia trwały do 22. Wyprali mnie \'intelektualnie\" - nie miałam siły pisać, chociaż wiele z Was nawet skrobnęło do mnie @ :-) Wybaczcie, ale chciałam sobie \"uprościć\" życie, więc nie pisałam.... Poza tym, powiem Wam, że trochę mnie przygniata kafeteria. Nasz topik - znaczy si.ę. Nie oceniamy i z zasady nie krytykujemy.... Wnosimy Wszystkie czasem ból, samotność, i zwyczajne zszarpane nerwy. Z czasem, którejś świeci słonko - i wszystkie się cieszymy.... Czasem mam wrażenie, że szukamy powodów, by cieszyć się życiem.... Boże co za bezsens!. Sama mam dołki, większe i mniejsze, ale mi nikt nie pomoże zwalczyć ich. Uogólniajac, każda z nas jest podobna, jak i większość mężczyzn jest \"typowych\".... Ale nie ma cudownego lekarstwa na reanimację miłości. A boję się stać płaczącą dziewczyną z okna, której już nic nie cieszy. A ostatnio, czytając tyle bezmiaru żalu, samotnych literek i pustych serc spomiedzy linijek, właśnie czuję się źle. Moja przyjaciółka wyjechała na rok, \"za chlebem\" do Anglii. MM rzucił się w wir pracy - jeździ jak szalony po całej Polsce i ciągle rozmawia - gdy wraca, zwyczajnie marzy o ciszy... staramy się o dziecko, znowu...., dla tych które wiedzą...., ale nie jest to takie \"hop siup\".... Nie mam na czym / kim się wesprzeć. Brakuje mi jakiegoś zastrzyku witamin, energii, radości i optymizmu (\"jak mi dobrze, jak radośnie, bo mam Ciebie.... merci, że jesteś tu....) - czuję się jak w kokonie. Koleżanki, które do mnie przychodzą \"muszę\" wspierać, bo przychodzą się pożalić i oczyścić przede mną.,a to samotna, bez mężczyzny, a to w trakcie rozwodu, a to dziecko urodziło się chorutkie...., a mi nawet brakue sił, by mówić lub pisać, że nie jestem silna, że też jest mi źle. chciałabym znaleźć \"powód do życia i radości\". Ostatnio jakoś mam dziwny \"stan\" ducha. Jakbym stała nad sobą i obserwowała swoje małżeństwo. i nic mi się nie chce. Ani byc lepszą, ani marzyć, ani planować.... Co bedzie, to będzie. Nie nawykłam do takich stanów, więc pewnie do Was dlatego nie piszę i nie pytam o zrozumienie.... p.s.0. dla Was wszystkich, i wybaczcie prosze, że tylko i aż tak mało.... p.s.1Danusiu - wyzdrowiej proszę, jeszcze trochę dni przed Tobą... Wykrzesaj troszkę sił.... Czekam..... p.s.2.Julcia - co z lodami??
-
hej dziewczyny.... Remont w toku... Malarze już zrujnowali moje nerwy i odnowili mieszkanko :-). 9 dni codziennego życia w kurzu i improwizacji... Kręgosłup mi wysiadł, bo dwa dni sprzątałam, a kurz \"sobie osiadła\" na czystych mebelkach i od nowa można sprzątać.... Jestem makabrycznie zmęćzona, poza tym internet mam \"okresowo\" - bo też improwizowaniy. W pracy mnie nie ma, więc nie mogę pisać, ani czytać. MM już śpi, ja pełna tęsknoty za Wami i chćeci, by do Was napisać, stwierdzam, że to ponad moje siły.... Całusy dla Was wszystkich , a za Margo trzymam kciuki.....
-
MOKKA ---> a dlaczego u Ciebie sa dolki w malzenstwie? Malo pisalas ostatnio o tym.... A z tej strony, ktora mi \"odslaniasz\" wydajesz sie byc taka pogodna osobka! Te wszystkie dowcipasy i zarty @! No i pani psycholog.... Skad wiec te dolki? BUBER --> zagladasz do nas praktycznie codziennie... :-) A co robi TZ w tym czasie, gdy Ty piszesz do nas? Nie ma czasem uczucia, ze brakuje jej meza?... Zdaje sobie sprawe, ze czasem nasze wirtualne relacje sie zaciesniaja, stajemy sie sobie coraz blizsi, coraz wiecej o sobie wiemy, i to w jakis sposob wciaga... Ze swojej strony staram sie pisac pod nieobecnosc meza, by nie robic tego kosztem naszego czasu :-). Piszesz czasem o swojej corce, a kiedys wspomniales o TZ. Czy umknelo mi, dlaczego tu trafiles? Jakie problemy Ty miewasz w malzenstwie, z ktorymi chcesz, umiesz lub starasz sie poradzic? I moje pytanko - skad jestes? I moja odpowiedz na Twoje pytanko :-) - ja jestem z Gdyni. BETKA ---> a dlaczego Ty nie masz nastroju na pisanie? Co sie stalo? Zazwyczaj ekshibicjonizm emocjonalny pomaga na forum... Napisz do nas o swoich dolkach! Wlasnie sobie uswiadomilam piszac slowa \"ekshibicjonizm emocjonalny\", ze tu na forum, piszemy wiecej o swoich uczuciach, problemach, niz powiedzielibysmy sobie w cztery oczy.... Czyzbysmy wkraczali w tansza wersje opcji \"platnego psychologa\" - do zwierzen 9na wzor amerykanow) :-). Polowy rzeczy, o ktorych tu pisze lub czytaam, nie bylabym w stanie opowiedziec najblizszej osobie.... No, moi kochani sasiedzi zjedli juz obiadek.... trzydaniowy byl - wiec moglam troszke popisac do Was :-) dla Wszystkich Was, takze dla tych, do ktorych nie zdazylam napisac!
-
no i w pore wyslalam post, bo by mi wiecej obcielo! Swoja droga mogloby tu byc jak w bramce smsowej - info o ilosci slow do wpisania :-) Dla gadul na otrzezwienie :-) Goda --> rowniez dolaczam slowa uznania odnosnie Twojego polskiego... Tylko nie zrozumialam, jestes Polka czy Litwinka? I rowniez zglaszam sprzeciw, przeciwko mianowaniu sie \\\"intruzem\\\".... Na to trzeba sobie zasluzyc :-)
-
ludziskaaaaaaaaa mojeeeeee rozgruzowalam wlasnie mieszkanko ... :-(. Kilka kabli schowac trzeba bylo pod tynk, przeniesc kilka gniazdek i zalozyc nowe... Matko jedyna. Kurzu co ne miara, a ja jestem na kurz uczulona. Taka dziwna alergia, w sumie koszmar dla \"gospodyni\" bo sprzatajac kurz sma sie wystawiam na dzialanie alergenow. Ale co innego mi zostalo - mezus \"przezornie\" wyjechal na 2 dni w Polske, a ja zostalam sama z \"narodem\" malarzy... Wzielam prysznic i poszlam \"po prosbie\" do moich sasiadow z klatki, by mnie przechowali na kilka godzin, bo wietrze mieszkanie. :-) A jako ze wlasnie obiedali, dorwalam sie do neciku i myk do Was... :-) Ot, co znaczy uzaleznienie.... Zdanka9 --> dlaczego sie dusisz w swoim malzenstwie? wspominalas, ze TM jest raczej z gatunku bezkonfliktowych... Nie umiesz, nie potrafisz z nim porozmawiac o tym czego pragniesz z nim (a nie od niego?). Zauwazylam, ze czesto rozmawiamy z NM (jezeli juz rozmawiamy...) w stylu : \"chcialabym zebys byl\"..., \"wolalabym, jeslibys...\". Piszac, lub mowiac o naszych pragnieniach, tesknotach czesto uzywamy strony PRZEDMIOTOWEJ...jezeli moge tak \"uczenie\" napisac.... Zauwazylam, na wlasnym przykladzie, ze, gdy nagromadzi sie w naszych sercach zal, rozgoryczenie, poczucie samotnosci - bo postawa, gesty czy nawet slowa mezow naszych byly \"nie takie..\" - to najczesciej mowimy roszczeniowo lub obwiniajaco... \"bo ty zawsze, lub nigdy\", bo chcialabym zebys\". O wiele trudniej, lub przynajmniej po chwili refleksji mowimy \"bylabym szczesliwa gdybySMY zrobili\", \"czy SADZISZ ze moglbys\" ... Tu nie chodzi bysmy byly przewrotne, czy traktowaly naszych mezow, jak \"smierdzace jajko\"... W ich oczach swiat, relacje miedzyludzkie sa o wiele prostrze (co nie znaczy, ze prymitywne!), i ciagla postawa roszczeniowa raczej powoduje niechec, machniecie reka \"tak widac musi byc\", czy nawet obojetnosc.... Sama widze to na naszym przykladzie, ze inne sformulowanie nawet, s umie - zalu - dziala! Ostatnio przyznam, ze MM ma duzo pracy zawodowej. Wieczorami pracuje, wprawdzie tak na pol gwizdka, bo czasem w cos pogra, czasem poczyta swoje stronki hobbistyczne.... Faktem jest, ze wieczory spedzamy czesto odzielnie. Bylo mi z tego powodu zle, smutno czylam sie \"zaniedbana\" emocjonalnie.... Podchodzy, \"kitku, co robisz?\" lub \"kiedy skonczysz?\" lub \"czy dlugo bedziesz jeszcze dzisiaj siedzial w tym pokoju?\" nie byly skuteczne.... Dopiero, gdy przyszlam, ucalowalam go w czulko, spojrzalam w oczka i powiedzialam mu, ze jego oczy maja nadal ta magie, ktora mnie urzekla pare lat temu, i bardzo, ale to bardzo chaialbym BYSMY sie w tej magi dzisiaj \"zanurzyli\", BYSMY odpoczeli od przyziemnych stresow dnia codziennego i ukochali nasze serca.... Od razy wstal, zgasil komputer i powiedzial \"nie robie niczego takiego, czego nie moge zrobic jutro, a fakt, ze jestem jeszcze dla ciebie magicznym, sprawia, ze i ja za tym zatesknilem...\" :-) Wiem, przeczytalam to jeszcze raz, i czyta sie troche jak tanie romansidlo... :-). niemniej jednak cos w tym jest, ze inne opisanie swoich uczuc, czesto negatywnych, moze wywolac pojawienie sie tych dobrych odczuc.... hmmmmm Emmi --->. dodalabym do Twojej metaforki o gorach i dolinach. :-), ze sztuka jest czasem zejsc w dolek, by moc docenic sile gory... ;-) Margo ---> czuje, ze Twoj dolek jest spowodowany postawa TM wobec Ciebie przy innych...? Napisalas nam, ze masz dolka, i wzorem myszki zaszylas sie w dziurce, ale mysle, ze czujesz sie paskudniej niz piszesz.... Szkoda ze zycie nas musi ciagle doswiadczac, bysmy nigdy nie zapominali o tym, ze jest niczym innym jak tylko \"dzwiganiem wlasnego krzyza\".... gotika --> nie jestem psychologiem, bron boe - kiedys pytalas... ;-) Zycie mnie przymusilo! Jako jedynaczka, swojego czasu chorowite dziecko, ukochana coreczka rodzicow, wyroslam na \"piekna roe pod kloszem\"... Dopiero, gdy spotkalam lisa, ten pokazal mi prawdziwy swiat.... :-) nie przezylabym, gdybym nie uczyla sie na nowo ludzkich relacji... Moze dlatego wzielam \"sobie: trudego meza?... Zeby nadrobic stracone latwe lata? Zawsze staram sie jednak pomyslec, co czuje druga strona, zakladajac, ze skoro ja mam zal, ze mi jest zle, to drugiej osobie tez jest....tylko z innego punktu widzenia. I zawsze interesuje mnie ten punkt. Samotna jak nigdy --> chyba nicka zmienisz? hmmm, jak mozesz pisac, ze \"az cie mdli\" od tej atmosfery zrozumienia, ktora budujecie wlasnie? A co sie zmienilo, po \"tamtej\" rozmowie po wspolnym pobycie w teatrze.... Czy Ty sie zmienilas? Czy TM tez? A moze jestescie tacy sami, tylko staliscie sie bardziej tolerancyjni dla siebie? I wiesz co? Jezeli cie korci, by wyciagnac brudy na wierzch - koniecznie podrap sie w piete zanim to zrobisz! Po Twojej decyzji, calk9iem swiezej zreszta.... ;-), pamietaj, ze jest takie przyslowie \"uderz w stol, a nozyce sie odezwa\". jesli troszeczke zaadoptujesz do Waszej sytuacji, z tego korcenia mogloby wyjsc o wiele wiecej zlego niz dobrego... Na mdlosci dobra herbatka mietowa! :-) Oczywiscie zartuje z lagodna nutka przygany.... To z sympatii do Ciebie! :-). p.s. dla ciebie - w Polonii sa pyszne nalesniki z twarozkiem na slodko (po 4,50 za dwa) - mysle, ze to bedzie dobra okazja do spotkania :-) zona --> co Ty tam robisz w tym dalekim swiecie? Jakos mi chyba przelecialo, lub nie... - pisalas kiedys, ze nam cos napiszesz o sobie? Hmmm, wiec jak? Goda --> rowniez dolaczam slowa uznania odnosnie Twojego polskiego... Tylko nie zrozumialam, jestes Polka czy Litwinka? I rowniez zglaszam sprzeciw, przeciwko mianowaniu sie \"intruzem\".... Na to trzeba sobie zasluzyc :-)