\"Opowiem wam miłą historyjkę, która ma w sobie odrobinę patosu.
Oto człowiek przyjął religię i zapytał kapłana, co musi czynić, aby stać się godnym swego nowego stanu. Ksiądz powiedział . Człowiek pilnie, dokładnie i ze zrozumieniem przestudiował Biblię; a potem modląc się o niebiańskie przewodnictwo, zaczął naśladować Stwórcę.
Spowodował, że jego żona spadła ze schodów, złamała kręgosłup i została sparaliżowana na resztę życia; wydał brata w ręce oszusta, który ograbił go ze wszystkiego i osadził w przytułku dla ubogich; zaszczepił jednemu synowi glisty, drugiemu śpiączkę, trzeciemu rzeżączkę; jedną córkę obdarzył szklarlatyną i sprawił, że w wieku lat dziesięciu ogłuchła, otępiała i oślepła na całe życie; a pomógłszy jakiemuś łajdakowi uwieść drugą, zamknął przed nią drzwi, a ona umarła w burdelu, przeklinając go.
Potem zwrócił się do księdza, który mu powiedział, że nie w ten sposób powinien był naśladować swego Ojca w Niebiesiech. Nawrócony chciał wiedzieć, na czym polega jego błąd, lecz ksiądz zmienił temat rozmowy i zapytał, jaką ów człowiek miał pogodę, idąc do niego.\"
(\"Listy z Ziemi\", Mark Twain, str. 70-71)