karmelki
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez karmelki
-
Witam wszystkich serdecznie!!! Daaawno dawno mnie nie bylo, ale o Was nie zapomnialam :D musze strasznie duzo nadrobic. A to wszystko dlatego ze strasznie sie w moim zyciu poprzewracalo.. Mojemu ojcu calkiem odbilo. Kazal mi sie pozbyc mojego kochanego psa, powiedzial ze jak nie to on to zalatwi... to strasznie, nie moglam sobie z tym poradzic, postanowilam ze jak psa nie bedzie to ja tam tez nie bede mieszkac... Znalazlam mieszkanko we Wroclawiu, mala kawalerka, nie bylo szans zebym mogla zabrac tam ze soba moja suczke (bernenczyk, bardzo duzy pies,) musialam ja oddac do hodowcy.. wszystko stalo sie juz w pazdzierniku ubieglego roku. Po tym jak sie wyprowadzilam, nie mam dostepu do internetu, wiec moje wizyty tu byly bardzo utrudnione, Najgorsze jest to, ze caly tydzien jestem sama w mieszkaniu, bo MM nie mogl przeniesc sie razem ze mna ze wzgledu na prace..mieszka u swoich rodzicow i widujemy sie w weekendy:( Straszny uklad, ale przynajmniej dopoki nie skoncze studiow to bedzie sie tak ciagnac... a do ojca nie potrafie sie do dzisiaj odezwac, sprawil ze mam takie wyrzuty sumienia, pies sni mi sie po nocach, ze ucielk i wrocil do mnie... Nie umiem mu wybaczyc ze zmusil mnie do dokonania takiego wyboru,,,, to tyle na dzisiaj, ide dalej na zajecia bo wlasnie w szkole jestem :) pozdrawiam wszystkich !!!
-
i znowu rozczarowania, nie wiem, może za dużo wymagam od faceta? zdarzyła się następujaca sytuacja dzisiaj wieczorem: Przyszła nam ochota zeby na kolację zjeść knyszę, pojechaliśmy samochodem do budki z knyszami, na parkingu zaczepił nas bezdomny pijak. MM został w kolejce, a ja wróciłam do samochodu ( jakieś 5 metrów dalej) Ten bezdomny znów się do mnie pzyczepił, zamknełam się w samochodzie, a on chyba z 10 minut stał przy mojej szybie i gadał coś do mnie.. Wkurzyłam się, ale postanowiłam poczekać na reakcję MM, czy podejdzie i jak to się pięknie mówi \"stanie w mojej obronie\". No i się nie doczekałam, bo on sobie stał tam w kolejce i patrzył na żula, cholra a jak przyszedł, i spytałam dlaczego nie podszedł i nie powiedział do niego, żeby np zostaiwł mnie w spokoju??? Dlaczego nie zareagował?? Powiedział- przecież mogłąś przeparkować samochód?? Mogłaś otworzyć szybę i go opieprzyc, co jężyka nie masz??? I znowu wszystko moja wina, ze jestes na mnie zła??? Kurcze, czasami mam ochote poczuć się, że ktoś nade mną czuwa, że zawsze stanie po mojej stronie, przecież chodziło o taki mały gest... Wiem wiem, to nie rycerz na białym koniu, żeby strzec mnie przed złym światem.... ten MM to wogóle taki dziwny osobnik, jak ostatnio imprezował z kumplami, i przyjechałam po niego, jeden z jego kolegów tak \" po koleżeńsku\" stanął obok mnie i objął ramieniem.. Tak bardzo chciałam żeby MM jakoś na to zareagował, żeby stanął i to on mnie objął, a on zkwitował to zdaniem, że tak mi ufa, że puściłby mnie w tłum napalonych facetów i ja nic bym nie zrobiła... i poszedl sobie z innym kumplem... Nie zdażyło się, jeszce żeby przy kimkolwiek własnie mnie objał czy nawet dał całusa... Ale czasami chcialabym poczuc, ze jest o mnie zazdrosny troche chociaz, ze nie jest mu wszystko jedno... MOKKA>>>> szczerze współczuje, nei wiem jak ja wytrzymałaby z kimś, kto \"nic\" nie potrzebuje, komu wszystko jedno... Nie mogę Ci niestety nic poradzić, bo moje doświadczenie na to jeszcze nie pozwala, i wogóle czuję się glupio udzielając komukolwiek tutaj rad.. Mogę jedynie mocno trzymać kciuki i wierzyc, że uda Ci się :D
-
Witam :) znow mnie nei było kilka dni, więc się zgłaszam :) Jakaś taka jestem ostatnio bez wyrazu... Nie wiem, może to koniec lata tak na mnie wpływa..... Tyle różnych myśli plącze mi się po głowie, że juz sama nie wiem... Wczoraj wieczorem MM przyjechał z pracy, i kupił mi różę, powiedział, że wie, że czasami nie wychodzi ze mną na spacery, że mnie nie przytuli czy nie pocałuje, że ma swoje humory ale i tak mnie bardzo kocha... Ale mnie to rozwaliło, w takich chwilach mam wyrzuty sumienia, że nie mam żadnego prawa zeby go ranić, że jestem wyrachowana i niewdzięczna... Co do stresów zwiazanych z pierwszym dniem w szkole, nie mogę nic powiedzieć, bo nie mam dzieci ;) Ale moja siostra chodzi do 5 klasy, i w tym roku postanowiłam z mamy siostrą że przeniesiemy ją do innej szkoły, zreszta sama tego bardzo chciała. W końcu od kilku lat widzę jaka jest radosna i szczęśliwa że idzie rano do szkoły! Do tej pory potrafiła mi codziennie rano płakać, wymyślać różne historie żeby tylko nie iść, ciągle bolał ją brzuch itp.. Cieszę sie że w końcu sprawia jej to przyjemność, bo przecież dla dziecka to jest najważniejsze :) pozdrwiam wszystkich i stawiam popołudniową kawę
-
nie potrafię być z nim szczera, nie potrafię mu powiedzieć że tam na wsi gdzie mamy mieszkać źle sie czuję, wiem że go to boli... Ale nie potrafię tam żyć, nawet jak jedziemy na weekend ( własnie niedawno wróciłam) to mnie wszystko coraz bardziej irytuje...
-
witam wszystkich po długiej przerwie ( kurcze trochę zawagarowałam :p ) Emmi- moje gratulacje :D Poza tym witam wszystkie nowe twarze :D Żuzka- z tymi studiami to świetny pomysł, poza tym jestem zdania, że jak ktoś chce, to na nauke nigdy nie jest za pożno. Dobrym przykładem może być moja nie żyjaca juz mama, była nauczycielką, ale nie miała wyższego, a odkąd wprowadzili obowiazek mgr. przed nazwiskiem, nie miała wyjścia, studiowała zaocznie, ja miałam wtedy jakies 15 lat, moja najmłodsza siostra- 4. Mama też miała dużo na głowie, bo cay tydzień w pracy, a jak w sobotę rano jechała na uczelnie to wracała poznym wieczorem- podobnie zrezta w niedziele. Ale jak sie ma oparcie w bliskich, ktorzy pomagaja, to nie jest takie trudne, najgorsze jest pokonanie przed samym soba strachu- czy dam sobie rade? Ja tez zastanawialam sie nad studiami, tylko u mnie to wyglada troche inaczej, poniewaz ja strasznie chcialam wziac dodatkowy drugi fakultet. Wiadomo, jesli mozna to trzeba kozystac ile sie da. Niestety w MM nie mam oparcia ( a przynajmniej wtedy nie mialam) zkwitowal to stwierdzeniem, ze na pewno sobie nie poradze, bo teraz ledwie daje sobie rade. (to dlatego ze mialam 2 poprawki- i to jeszcze dlatego ze nie poszlam na egzamin! )Strasznie mi sie przykro zrobilo, ze zamiast powiedziec \"kochanie na pewno dasz sobie rade, ucz sie ile mozesz ja ci pomoge jak tylko bede mogl\"... No coz, wzielam sie w garsc, zdalam wszystkie egzaminy na czwórki i nawet dostałam stypendium. Nie wiem czy udowodnilam jemu, czy bardziej sobie ze dam sobie rade, ale teraz juz jestem pewna ze tak bedzie, i od tego pomyslu na pewno swoim gadaniem mnei nie odwiedzie... Czasami mi mowi, ze gdyby wygral w totolotka, to da mojemu dziekanowi w łape zebym skonczyla studia z wyroznieniem. To mnie najbardziej wkurza. Ja wiem, ze zdobywam to wlasna praca, i jestem z tego dumna, a on ma to gdzies, dla niego to ze ja sama chce skonczyc studia nic nie znaczy.. Dodam, ze on nie ma wyzszego, wiec moze jest po prostu zazdrosny??? Cholera wie ... No ale trudno, jakos trzeba zyc i samamu sie pocieszac ;) Skoro naszych najblizszych na to nie stac... Ale sie rozpisalam, ale skoro tu jestem to moze jeszcze wroce do tematu teściowej :D Nie moge wyobrazic sobie sytuacji niektórych z Was.. moja teściowa jest cudowna, na prawdę, mam z nią świetny kontakt, często jezdze do niej, ona przyjezdza do nas. Jest bardzo tolerancyjna i przede wszystkim nie decuduje za nas :D Moze czasem nas denerwuje- ale to MM czesciej sie na nia złosci- jak kupuje nam jakies drogie prezenty ( a zarabia duzo mniej od MM). Ale poza tym, na prawde mi sie udało :D no to tyle na dzisiaj :) kurcze u mnie w domu dzisiaj tak zimno ze nie moge wytrzymac, zaraz lece pod kołderke ( niestety mojego kaloryferka nie ma bo poszedł do pracy :( i do 22:00 muszę sama marznąć :( no chyba sobie zrobie gorące kakałko :) pozdrawiam wszystkich jeszcze raz acha zapomniałabym - WSZYSTKIM CHŁOPCOM, TYM STARSZYM I MŁODSZYM WSZYSTKIEGO NAJ NAJ Z OKAZJI DNIA CHŁOPCA!!!
-
kurcze wczoraj caly dzien nie moglam wejsc na forum! :( Wy tez macie takie problemy?? Czy to u mnei cos fixuje?
-
no to napisze :D co do tej świetnej zmiany pozycji ;) jakoś tak chyba z czasem to facetowi przechodzi, pamiętam jak jeszcze długo długo przed ślubem wynajmowaliśmy sami jeden pokój na studiach, P nawet co jakiś czas zmywał naczynia :) bo teraz to sobie nawet widelca nie umie opłukać :p zastanawiam się czy takie czynności to się po prostu z wiekiem zapomina ?? u mnie w domu na pięc osób mieszkających tylko ja umiem uruchomić pralkę czy piekarnik :P Ciekawe jakbym tak sobie o tym zapomniąła hehehe ale byłby ubaw! No ale nie mogę narzekać, bo przynajmniej MM i ojciec czasami ukłądają naczynia w zmywarce i jeszcze ja właczyc potrafią :D To trzeba pochwalić :) No ale najgorsze jest jak my się zdzieramy, ganiamy ze szmatkami, odkurzaczami, wiadrami a wszyscu mają to głęboko w d... właża do domu i nie umieją nawet butów ściągnąć - bo przecież są czyste (nie mówie oczywiście o gościach!) no i jeszcze na koniec komentarz- no przeciez ty nic cholera nie robisz!!! albo jeszcze gorsze - może byś posprzątała bo taki bajzel Az mi czasami ręce opadają... No niestety, ja wysuwam wnioski, że jeśli w domu rodzinnym matka nie nauczy syna pomagać jej i trzymać porządek, to już nawet najlepsza żona sobie z tym nie poradzi :) Więc drogie Mamy- synkom ściereczki w rączke i heja! Niech przyszłe synowe mają lepiej niż my :) i na koniec wszystki słodziutkiej kawy życze i może jakiegoś pączka? :D
-
witam wszystkich i pozdrawiam gorąco!!! Udoało mi sie zdac w koncu tą poprawke dostalam 4 :D W pracy jak w pracy, czasami cięzko, po 10 nawet 12 godzin trzeba latac, ale niestety, trzeba sie jakos trzymac :P w domu tez na razie swietnie sie uklada, chociaz MM od wczoraj znowu choruje, cos go bierze,a przeciez niecaly miesiac temu byl tak chory, ze nikt nie wiedzial co jest, jezdzilismy od jednego ostrego dyzuru na drugi, na szczescie po 2 tygodniach przeszlo jakos, chociaz jestem zdania ze nasza sluzba zdrowia pozostawia wiele do zycznia.. dla wszystkich trzymajcie się ! :D
-
jak juz się sypie to wszystko naraz.. Jak jest w porządku to dlugi czas jest fajnie, a jaj juz cos pójdzie nie tak, to ciągnie za sobą następne i nastepne.. JAk to się mowi nieszczescia chodza parami.. wczoraj wieczorem tak sobie rozmawialismy, i w koncu powiedzialam mu o swoich watpliwosciach co do tego, ze chyba nie chce mieszkac na wsi tam u jego rodzicow i dziadkow.. Moze nakresle troche sytuacje : obecnei mieszkamy u mnie z moim ojcem, i rodzenstwem, ale praktycznie odkad sie poznalismy, zaplanowane bylo ze w przyszlosci na pewno bedziemy mieszkac tam na wsi, bo on nie wyobraza sobie inaczej.. Ja tez jakos na to przystalam, bo nawet mi sie to podobalo, planowalismy wziac kredyt i postawic swoj dom, ale to w dalekiej przyszlosci.. Nie wiem kiedy zaczely sie moje watpliwosci, zaczynam zauwazac ze nasze plany co do przyszlosci sie zmieniaja.. Ja chcialabym mieszkac z nim sama, bez tesciow a tym bardziej dziadkow z ktorymi juz wogole nie da sie wytrzymac.. Poza tym chyba wolalabym mieszkac we wroclawiu (tam studiuje), wiadomo wieksze mozliwosci, praca itp.. No i stalo sie, obrazil sie, poszedl do pracy na nocke, i rano juz nie wrocil, na poczatku strasznie sie denerwowalam, czy cos mu sie stalo, glupoty po glowie chodzily, dopiero pozniej pomyslalam ze ta rozmowe nasza to on sobie tak bardzo wzial do serca, ze pewnie pojechal do rodzicow... i znow jestem sama, i nie wiem nic juz nie wiem... moze nie powinnam mu o tym mowic? NA wszystko sie zgodzic, nie szukac dziury w calym?? wszystko bez sensu...
-
dzisiaj tylko się przywitam, przez cały weekend uczyłam się na koszmarny egzamin, i ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu niestety zostałam pięknie mówiąć usadzona. Cholera nic mi się nie chce. Idę się w końcu wyspać. Od jutra zaczynam pracę :D przynajmniej jedna dobra wiadomość :(
-
kurcze jak to u roznych ludzi lubi byc podobnie... od trzech lat razem, za tydzien pierwzsza rocznica slubu.. facet zamiast isc do przodu to stoi albo i się cofa! Nie mam juz siły za każdym razem jak się zdenerwuję tłumaczyć mu jak krowie na rowie o co mi chodzi! już nie mówię o jakichś potężnych sprawach, przedwczoraj sprawił mi straszną przykrość, zakpił sobie ze sprawy, która dla mnie była trochę krepujaca, poczułam się okropnie podle.. Nawet nie wiedział dlaczego było mi źle.. A to że zaraz obraża się bo ja się obrażam to nic dla mnie obcego... ciężka sprawa z tymi facetami, może są jakies wyjątki, na mojej drodze nie spotkałam jeszcze takiego co z Marsa nie pochodzi...
-
Byłam na tym ślubie, i uwierzyłam, że ludzie mogą być ze sobą na prawdę szczęśliwi do końca życia. To im się udało... Pamiętam jak się wszyscy poznawaliśmy, jak jeszcze nie byli parą.. Pamiętam jaka byłam w nim potwornie zakochana... jaka zazdrosna kiedy okazało się że są w końcu razem.. Przez całe 4 lata liceum siedziałam z nią w ławce i zastanawiałam się, kiedy to się skończy, przecież to nawet nie jest miłość.. Potem nagle coś im się posypało, nagle mnie zauważył, przez jakiś tydzień spędzaliśmy czas ze sobą, całował mnie i obiecywał, że na następnej randce już z nią zerwie, i w końcu będziemy razem, że marzył o takiej jak ja, że jestem cudowna...Czułam się podle, ale nie umiałam sobie tego odmówić, spełnienie moich marzeń... Pewnego pięknego dnia zobaczyłam ich szczęśliwych razem na spacerze.. W głębi serca wiedziałam że to musi się tak skończyć.. Nie zabolało mnie to tak bardzo, nie mogłam tylko zrozumieć, dlaczego nie potrafił mi nic powiedzieć, że już się nie odezwał... Oczywiście nikt się nie dowiedział, a my zostaliśmy \"kumplami\". Ale przez te kilka lat, ile razy ich widziałam zawsze wyglądali tak samo szczęśliwi, zawsze razem, zawsze kochający się, wszystko robiacy razem, po prostu najszczęśliwsi na ziemi...
-
siedzę i nie mogę przestać myśleć... >>>Ciepła, przede wszystkim dużo zdrowia dla małej i dla Ciebie, dla męża oczywiście też ;) Poza tym myślę, że przez długi długi czas u mnie było tak samo (z tym zostawaniem w domu) wystarczało mi siedzenie z nim godzinami... Nawet jak już zamieszkaliśmy razem, mogłam cały dzień z nim \"nic\" nie robić i już byłam szczęśliwa. Ale odkad zaczęły się problemy typu \"chciałabym iść z psem na spacer\"-odp nie, pójdziesz jak mnie nie będzie, albo jak chciałam jechac z kuzynką na basen i musiałam kombinowac kiedy jego nie bedzie w domu, bo tak to by był zaraz zły, niby mówi \"jedz!, co cie bede zatrzymywał\" ale ja czuje ze zle robie... A wszystko we mnie zmienilo sie w momencie kiedy znajomi zaczeli sie odsuwac, bo nigdy sie z nimi nie spotykam, bo musze wymyslac jakies niestworzone historie, Bo o wyjsciu gdzies wspolnie z MM moge tylko pomarzyc..Ja tez chciałabym za wszelka cene robic wszystko razem, wspolnie, a jak on mówi że ze mna nie pojdzie, bo nie lubi moich znajomych, bo go wkurzaja, bo nie bedzie sie dobrze bawil... zastanawialam sie czy to tak wiele dla niego wyjsc ze mna i sprawic mi choc taka przyjemnosc? moze nawet troche poudawac ze sie dobrze bawi??? zaczeło sie jak nie wytrzymałam i po tygodniu namawiania go zeby poszedl ze mna i znajomymi do klubu nie zgodzil sie, poszlam sama.. To taki pierwszy krok, poczułam że moge, ze nie wszystkie moje decyzje zaleza od niego... O odejściu jakoś jeszcze nie moge myślec.. boję się? Nie wiem, chyba tak.. chyba czuję ze to jeszcze nie ten moment, ze to jeszcze nic takiego, że pewnie się poprawi.... Nie wyobrażam sobie nawet jak miałabym mu coś takiego powiedzieć... Najgorsze że nie moge pozbyć się poczucia winy, że go zranię, że przeze mnie będzie cierpiał, wiem że on mnie też rani, ale przecież to nie to samo...Przecież wcale nie jest takim potworem...
-
cały wczorajszy wieczór byłam na niego zła, oczywiście jak powiedział, że dlaczego, ze nie mam powodu, to się wsciekłam! Mowi mi że po prostu nie chciało mu się iść bo by się żle bawił z moimi znajomymi, wiec lepiej jak poszłąm sama. I jeszcze mowi ze mu nic nie zaproponowałam, jak do cholery nie jak kilka razy spytałm czi idzie ze mną. A wiecie co odpowiedział? \"No a dlaczego nie poprosiłaś \"choć ze mną, bardzo chcę żebyś poszedł\"...ughhhh co to specjalne zaproszenie na piśmie miałam wysłać?. i jeszcze przypomiałam sobie, jak ubierałam si ę na te poprawiny, spytał \"czy to wypada żebyś szła beze mnie?? Ja mu odpowidziałam \"czy to wypada żębyś nie poszedł ze mną? I poszłam. Nie żałuję. Ale teraz nie wiem... On śpi po nocce, ja nadal jestem na niego złą, jak wstanie pomyśli że \"już mi przeszło..\" i co ja mam robić....? Czy można mieć pretensje do drugiego człowieka za to że nie jest taki jaki chcielibyśmy żeby był???
-
ja już nie mam siły, jestem... nawet nie potrafię określić jak się czuję...:( Oczywiście wesele było pierwsza klasa, poza tym że po mszy zjedliśmy obiad, posiedzieliśmy przy stole 2 godzinki ( bo MM powiedział że nie będzie tańczył, i siedziałam z nim jak kołek) no i musiał iść do pracy. Oczywiście nie obyło się bez humorów, ..bo obiad był nie dobry, bo towarzystwo mu nie odpowiadało itd.. Postanowiłam, że ja zostanę jeszcze trochę ze względu na to, że państwo młodzi to moi świetni znajomi. Dzisiaj jak przyszedł z nocki oczywiście pierwsze co to wywiad do której siedziałam, ile wypiłam, z kim tańczyłam ....... Na poprawiny oczywiście oznajmił że nie pójdzie, wolał jechać do babci na obiad. O do mnie oczywiście pretensje że ja chcę iść. Ale się wkurzyłam, i kurcze poszłam sama. Nie wypadało nie pójść, jak zapraszają młodzi i rodzice, jeszcze żebym miała jakiś konkretny powód... Na weselu i poprawinach bawiłam się świetnie, potzńczyłam ze wszystkimi znajomymi, pogadaliśmy sobie (ostatnio w takim gronie bawiliśmy się chyba z 5 lat temu). Wszyscy pytali gdzie twoj mąż, dlaczego nie przyszedł. Najgorsze jest to że teraz cała rodzina ma do mnie żal, że jak mogłam pójść sama, bez męża, dziadek mi przed chwilą wygarnął, że jak ja mogę tak, jestem już mężatką... dokończę potem,
-
witam wszystkich serdecznie ja też oddaję swój głos na gospodynię :D nie odzywałam się, bo MM miał wolne między zmianami i był w domu, więc miałam ograniczony dostęp do komputera, a poza tym nie lubię jak mi ktoś przez ramię ciągle zagląda :P u mnie różnie, rano jak zaczęłam pisać, byłam taka wściekła że w końcu wyłączyłam wszystko. Nie wiem, ale jednego dnia moge mieć taki wahlarz humorów że hej!. acha okazało się, a właściwie dzisiaj w nocy (bp MM ma nocke) się okaże czy idzie ze mną na to wesele, czy wogóle dostanie wolne. Mam nadzieje że tak, głupio byłoby się tak samemu bawić :S to tyle na dzisiaj, życzę udanego weekendu, Jak w niedzielę obudzę sie po poprawinach to się odezwę!! pozdrawiam
-
pozdrowienia wieczorną porą >>>>ech zimna gratuluje pracy!!! :D ja jutro z samego ranka lece na rozmowe o prace, kiedys juz wspominalam, mam juz wszystkie papiery i mam nadzieje, ze jutro już będe wszystko wiedzieć!! trzymajcie kciuki :D w sobote moja koleżanka \"z ławki\" z liceum wychodzi na mąż, a ja na to weselicho bede najprawdopodobniej musiala isc sama, bo MM robi wszystko, żeby się jakoś wymigać.. wrrr już mam tego dosyć, ale mam nadzieje że da się namówić, a poza tym to sknera z niego jakich mało!, mówi że lepiej nie iść to kasy nie trzeba bedzie dawac ughhhh :( jutrzejszą poranną kawę stawiam dzisiaj :D może w końcu będę pierwsza:P \\_/> dla wszystkich pozdrawiam
-
do niedawna, chociaż teraz to też się czasami jeszcze zdarza, MM jak mial jakiś problem, jakąś sprawę do załatwienia dzwonił do mamy żeby się jej poradzić. Trochę śmieszne co? Powiedziałam mu, że mi się to nie podoba, w końcu jesteśmy dorośli i sami możemy podejmować decyzje. U mnie pogoda też taka, ze szkoda w domu siedzieć, MM w pracy a ja chyba wezme psa i pójde gdzieś na długi długi spacerek :) Pochwale się nawet, że w końcu zafundowałam sobie wizyte u fryzjera :D trochę mnie to kosztowało, ale w 100% poprawiło nastrój ! Polecam wszystkim takie poprawianie humorku !!! pozdrawiam wszystkich cieplutko!!!
-
Witam !!! >>>>Goda, zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście tak bardzo się od siebie różnimy że nie mamy wspólnych zainteresowań,: - spacer z psem - zawsze chodzę sama, bo on nie lubi chodzić, najchętniej pojechałby na spacer samochodem :D -kino - jakoś nigdy nie ma czasu -rower- nie ma czasu, albo siły, albo pogody -basen- nie umie pływać, zawsze jeżdże sama -spotkanie ze znajomymi- już pisałam...też sama -książka - nie lubi czytać, nawet w gazetach ogląda przeważnie obrazki -wędkarstwo- jeszcze nie próbował, ale jakoś go nie ciągnie -jakikolwiek sport- nie lubi, nie będę już wymyślać bo to bez sensu.. zauważyłam, że jedyną jego rozrywką, zanim się poznaliśmy i byliśmy razem, byli kumple z browarem... o przypomniało mi się ze ćwiczył na siowni, teraz nawet ma ławeczkę w domu, sztangę, ciężarki ale częściej ja na niej ćwiczę :) może to już dlatego że się starzeje? >>>>>>rere, jakiś czas temu, jak się tak strasznie pokłóciliśmy co przez tydzień go nie bylo wzięłam zeszyt (taki 16 kartkowy, bo doszłam do wniosku że tak dużo to nie zapiszę) i z jednej strony wypisałam wszystko to, co mnie denerwowało, (zawsze jak jestem zdenerwowana nie potrafię sobie przypomnieć tych złych chwili nie mam argumentów, a tak na spokojnie wszystko ładnie zapisałam). po drugiej stronie te dobre, dlaczego z nim jestem, co w nim kocham. z tej strony zapisałam jedną stronę a z drugiej... ponad połowę zeszytu. Trochę mi ulżyło, i potrafiłam dokładniej mu opowiedzieć co mnie boli. Mi to tak bardzo nie pomogło, ale chyba napiszę jeszcze raz tak jak Ty proponujesz >>>>ech zimna mimo wszystko dziś jestem szczęśliwa, prawie szczęśliwa do bólu!! :D, i życzę tego wszystkim!!!!
-
witam wszystkich kolejnego ponurego dnia :( >>>>Agrpina, martwisz się, że nie będziecie mogli spotykać się z mężem i przyjaciółką? u mnie jest podobnie, nie mamy wspólnych znajomych, jak do mnie ktoś przychodzi MM najczęściej po prostu wychodzi. JA zresztą też nie przepadam za jego \"kumplami\" którzy spotykają się najczęściej przy \"koleżance-szklance\". Czasami mi to jeszcze przeszkadza, zwłaszcza jak wychodzimy z moimi znajomymi ( trzy pary i ja na doczepkę:D ) bo jego \"denerwują\", albo mu się nie chce etc. etc... Kiedyś pewnie zostałabym z nim w domu, teraz oznajmiam że wychodze i chciałabym żeby poszedł ze mną. Jeśli nie chce, trudno, nie zamnkie mnie w domu :) w końcu trzeba jakoś żyć :D >>> Ech zimna ! Kurcze coś w tym jest, z chęcią poczytam sobie jeszcze. Zaczełam się zastanawiać, czy to dotyczy tak bezpośrednio mnie.. i chyba już wiem..
-
pewnie macie rację, w końcu macie dużo większe doświadczenie niż ja. Ja po prostu wiem, to we mnie gdzieś siedzi że nic nie jestem w stanie zrobić, ale nie dopuszczam tej myśli do siebie. Wierzę że to jeszcze nie może być koniec, staram się go bronić, bo przecież w gruncie rzeczy to bardzo dobry człowiek.. Też ma rodzinę ze płakac się chce, całe życie mieszka to w jednym domu z mamą to w drugim z ojcem. (jego matka wyprowadziła się po roku mieszkania z teściami, wrócił z synkiem do swojej mamy) I tak żyją -małżeństwo na weekend - bo na sobote i niedziele jedze tam, do męża. Tak bardzo bym chciała żeby było wszystko jak należy, przynajmniej Wy stawiacie mnie na nogi :) DZięki za wszystko :*
-
witam wszystkich gorąco!! obiadek się gotuje to można sobie trochę pomarudzić :D NIe wiem co mam sobie myśleć, może nie poszło wszystko dokładnie tak jak siętego spodziewałam, ale chyba i tak powinnam być zadowolona. Mianowicie jak pojechałam na wieś, od samego początku wiedziałam że wieczorem będzie impreza (oczywiście męskiej części społeczeństwa), nawet poprosiłam teściową żeby nie zwracała im uwagi, żeby sobie popili. Wtedy miałabym dobry pretekst do kłotni i postawienia na swoim. Ja zrozumiałam że z wódką nie będę walczyć, bo z nią nie wygram.No ale mniejsza o to, powiedziałam mojemu P że nie życzę sobie zeby pił z nimi. Pomijając to że był to pierwszy wieczór od jakich 3 tygodni który mogliśmy w końcu spędzić razem. No i przyszedł wieczór, skończyli to co mieli zrobic, teść poszedł w tango a MM przyszełł, wykąpał się i poszedł spać.. Byłam taka szczęsliwa ze nie poszedl z nimi tylko przyszedl do mnie i tak usneliśy.. Więc nie zrobiłam tego czego się tak bałam.. No ale nie minęło dużo czasu, bo już na drugi dzień po obiedzie zaczęło się piwko. Z moim bratem. No ale jak można wypić jedno? Nie można, wiec trzeba 2 . No i tak skończyłp się na 5. Może i zniosłabym to, ale pokłóciliśmy się okropnie, po on jak jest troche \"po\" to jest strasznie nerwowy. No i znowu skończyło się na płaczu (szczegółów nie będę opowiadać) powiedział, że już więcej się nie napije, ja mu w końcu powiedziałam, że albo alkohol albo my. To od niego zależy co będzie dalej.. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale ja już nie mogę, nie chcę życ tak jak moja mama czy teściowa..Bo wiem że tego nie przeżyję. Mam nadzieję że on sobie w końcu uświadomił powagę sytuacji.
-
znowu bede się żalić, pewnie już macie dosyć, no ale tak prawdę mówiąc nie mam z kim pogadać.. wkurzyłam się dzisiaj okropnie. MM jest jak nie jest w pracy to pomaga ojcu na wsi. no wszystko gra. Ale dzisiaj koło 16 dzwoni do mnie i prosi czy mój brat mógłby mnie podrzucić na wieś żebym potem z nim wróciła bo ma ochotę się napić \"piwa\"-tak przynajmniej powiedział. Troche mnie to zdenerwowało i się wywinęłam, powiedziałam że nie moge. Umówiliśmy sie ze przyjedzie na kolacje kolo 19. No i przyszla 19, ja patrze a tu jego mama go przywiozła bo bał sie jechac po \"piwie\". Powiedziala ze pili cos wiecej niz piwo.. Dalam mu do zrozumienia ze jestem zla, to on się jeszcze obrazil ze ja moge byc na niego zła!! Ale wszystko przeczekałam.. załagodziłam sprawe bo mam pewien plan. Jutro mam jechac na weekend tam na wies i mam zamiar go wcielić w zycie. Na razie nic nie bede mowic, zobaczymy czy bede sie śmiac czy płakac... to tyle na dzisiaj, dobrej nocki zycze wszystkim!!!
-
pomidory (ok 40 dag), pokroić na kawałki, zalać niedużą ilością wrzątku, dodaćtłuszcz (łyżka masła, margaryny) posiekaną cebulę (ok 3 dag), dusić pod przykryciem ok 20 min. Potem pomidory z cebulą przetrzeć. Szklanka wywaru z włoszczyzny lub rosołu - musi być zimny zmieszać z przeciśniętymi pomidorami i mąką ( ok 3 dag). przyprawić do smaku solą, pieprzem, cukrem. Zagotować, zabielić śmietaną mi smakuje, tylko dodaję troche curry, polecam! :))
-
witam wszystkich !!! :D Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej, wszystko się fajnie układa, mam nadzieje ze to nie tak tylko chwilowo. jeszcze na dodatek złamał mi się ząb który dentystka próbowała naprawiać już chyba z 50 razy. I znowu czeka mnie wizyta. Od przyszłego tygodnia najprawdopodobniej idę do pracy, jeszcze tylko książeczka zdrowia, badania, szkolenie -życzcie powodzenia:) MM nie był bardzo tym zachwycony, zażartował nawet, że kumple będą się z niego śmiali że nie daje rady sam nas utrzymać :D ale mam to w d.... Myslę ze jest po prostu zazdrosny :P To tyle na razie, lecę jakieś zakupy zrobić jeszcze mam takie głupie pytanko, jak się robi te wszystkie kwiatuszki i buziaki???