Mam 40lat i jestem zdruzgotana swoją głupotą i naiwnością. Kilka miesięcy temu zgodziłam sie na usunięcie trzonu macicy z powodu mięśniaka podśluzówkowego. Mięśniak dawał w czasie długotrwałych miesiączek objawy poronne- ból, gwałtowne krwotoki przy wypływaniu skrzepów, rozwarcia szyjki. Moja lekarka stwierdziła, że na dzieci nie ma co liczyć. I ja idiotka uwierzyłam. A mięśniak był mały, w dnie macicy , więc pewnie po usunięciu a zrosty nie przeszkadzałyby w ciąży ( zresztą do tej pory nie wiem gdzie jest to najgorsze umiejscowienie mięśniaka). Dopiero po fakcie wiem że nic nie było stracone, że można było szukać gdzie indziej pomocy i nie mogę żyć.