Milly
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Milly
-
Hej, co do uczulenia, to moja kruszynka miała cały tułów wysypany, takie drobne krostki, ale to już przeszłość (mam nadzieję) Co do podpasek: w patekach są takie zielone (rozmiarów książki telefonicznej, hehe), a takie same mają w szpitalu, i one są rewelacyjne (myślę że 3 opakowania wystarczą, kosztują około 2,5-3 euro za paczkę 8 sztuk), a co do majtek, to w szpitalu i tak na początek dadzą ci jednorazowe, takie majtalony siatkowe prawie do kolan, a potem to już normalna bielizna z wysoką talią, najlepiej z pennyego, bo tania no i nie żal wyrzucić jakby co :) Pieluszki polecam huggies cotton (ale jak ktoś woli pampersy to nie zabraniam :) ) rozmiar najlepiej 2-5 kilo (1), ze 2-3 paczki na wszelki wypadek i dużo śpioszków, bo u mnie kaftaniki czy body z krótkim rękawem się nie sprawdziło. Śpioszki z długimi nogawkami i długim rękawem i koniecznie rozpinane z przodu :) A jakbyś miała wątpliwości to poproś w szpitalu o listę (co potrzebne na poród i do pobytu w szpitalu), to ci dadzą :) Pozdrawiam serdecznie:)
-
hej heeej! Nadal tu jestem :) Mała jest uczulona i muszę ją karmić Aptamilem pepti1, chyba zbankrutuję...:P....w polsce to się chyba nazywa Bebilon pepti 1 i zamierzam to jakoś ściągnąć, bo nawet jakbym zapłaciła 100% ceny to i tak o połowę taniej niż tu...a jak na receptę to 8 zł! a tutaj? 11, 50 e. zwątpię......
-
Lilac, no dzięki za poradę...i jeszcze jedno pytanko... jest sens zakładać pas wyszczuplający? Jestem jakieś 5 tyg. po, blizna jest ok tyle że różowa, brzuch już mnie nie boli a plamieni się skończyło...jak myślisz? Z ćwiczeniami jednak troszkę zaczekam, a i lekarza na 6-tyg wizycie też się poradzę :) Bo przyspieszać nie warto bo potem można żałować :) CZemu ta moja mała sra co 3 dni?
-
Hej dziewczątka! Nie zapomniałam o was, tylko nie wiem gdzie ręce wsadzić, tyle roboty ze wszystkim, heheheheh.... Przede wszystkim, witam MałąAgę, witam w gronie mam/przyszłych mam :) Katarynko, cieszę sie ze masz to już za sobą, teraz tylko zdrowieć :) Madziu, gratulacje, oby ci pociecha spać dałą i szybko rosła :) Co do mnie..ech...nie wiem od czego zacząć. Przez 2 tygodnie była u mnie mama. Trochę mi pomogła, ale muszę przyznać ze wcale jakoś tego nie odczułam, wręcz przeciwnie...byłam zmęczona jak diabli. Teraz jest jako tako, chociaż sama jestem z Marlenką, bo mój pracuje a mama moja już spowrotem w polandzie. Mała zdrowa, rośnie, puszcza bąki i robi w pieluchę raz na 3 dni. Podobno to normalne jak jest na butelce (bo moje cycki odmówiły jakiejkolwiek współpracy). Jak narobiła pierwszy raz w domu w pieluchę, jak mój zmieniał, to się mało nie pohaftoał :), szkoła życia, c-nie? Aha, pytanie do mam po cesarce...jak długo blizna się goiła i jak to było z krwawieniem? Myślałam, że skoro już prawie minęły 4 tygodnie, to już będę miała święty spokój, ale jakoś nie mam. Blizna zaczerwieniona, boli i swędzi na zmianę, a krwawienie niewielkie, ale ciągle jest (mam już dość noszenia podpasek, hehehehehe) Poradzicie coś? Trzymajcie się i miłego dnia życzę :)
-
Dzięki dziewczyny :) Jestem taka szczęśliwa że popłakałam się na stole operacyjnym i łzy aż na podłogę kapały... Teraz to tylko dochodzę do siebie, ale mam mały problem, bo nie mam czucia na pewnym obszarze na brzuchu...mam nadzieję, że to minie. Skóra jakby znieczulona ale pod skórą to czuję ból ja dłużej pochodzę, nie wiem czy martwić się na zapas czy co...dobrze że w piątek do lekarza to może coś będę wiedziaławięcej. Króliku, o żesz kurna...co ci zrobili...ale teraz będzie już prościej, tak myślę. Dla mnie bóle porodowe były takie same jak przy miesiączkach kiedyś, tylko silniejsze, ale znośne :) Zdrówka życzę :) Witamy nową forumowiczkę, gratulację :)
-
Hej dziewczyny :) U nas wszystko ok. Mała Marlenka cala i zdrowa. Na świat przyszła ważąc 3540 gram, 23 września o 4:19 rano po prawie 20 godzinach porodu który i tak zakończyl się cesarką ponieważ szyjka się nie otwierała, a jak juz w ostatniej godzinie się otworzyła to mała i tak nie chciala wyjśc, hehe...uparta jak mama :) Lekarz dosłownie przez godzinę ganiał za nią, probował lapac to ręka to narzędziami w końcu powiedzial że muszą ciac bo w końcu ustawiła się w poprzek i tyle. Grunt że dałam radę, a epidural wzięłam dopiero po 12 godzinach na prośby mojego chłopaka oraz lekarza bo już powoli zakładano że nie urodzę normalnie. W sumie cały ten poród to nie było źle, tyle że troche odezwały mi sie plecy i dysk mi spuchł i mialam problemy z karmieniem, bo cycki odmówily posłuszeństwa. A jak już miałam pokarm to nie mogłam karmic bo za bardzo macica mnie bolała i jakby tego było mało załapałam jakiegos wirusa w szpitalu i wróciłam do domu (po 8 dniach!) przeziębiona. TRudno, dobrze że mala zdrowa :) Tyle o nas... Katarynka, współczuję ci strasznie, jednak nie do końca rozumiem jak to się stało, ten guz i to wszystko... Trzymam za ciebie kciuki, żeby wszystko dobrze sie skończyło :) Pozdrawiam serdecznie reszte forumowiczek i serdecznie dziękuję za wsparcie duchowe :)
-
Ja to myślę, że organizm dziecka wie lepiej niż najlepsi lekarze..przeciez jakby było głodne (niedożywione) czy chore to nie spałoby spokojnie? A skoro śpi (i nie zapada w przesadny sen śpiączkowy...) to niech śpi :) W końcu sen to zdrowie :) Koleżanko z wątpliwościami....zrobienie testu nie zaszkodzi a i lekarza odwiedzenie też nie...w końcu lepiej wiedziec niż potem żałować ze się czegoś niedopatrzyło, c-nie? Dziewczyny, ja juz próbowałam, chodzenie, ćwiczenia, kąpiel...mała uparta jak osioł (podobno jak jej mama, hehehe)...nie wiem, skoro nie wstawia głóowy do kanału to chyba będzie cesarka...się zobaczy...
-
no, z tym angielskim to czasem dziwnie bywa, bo medycznych i technicznych określeń jest wiele, ale...oni używaja też nazw potocznych, zwyczajowych, np. sweep (czy jakoś tak)=internal examination (czyli badanie ginekologiczne), kolejny przykład to drip=infusion=i.v (intra-venal, czyli kroplówka). Radzę się nie przejmować tylko zapytać jak to wygląda :) i po kłopocie :) Marlena wcale się nie słucha, nawet głowy do kanału rodnego nie wciska i mój już panikuje że będzie cesarka. Doktorka powiedziała mi że dadzą mi żel, godzinę potem kolejną porcję żelu a po kolejnej godzinie kroplówkę i jak za kolejna godzinę nic to wtedy cesarka. Taki mi plan ułożyła, nagryzmoliła na dodatkowej żółtej karcie którą dostałam do kartoteki ciąży i tyle....już nawet wypisała dawki leków jakby co...wszystko zaplanowane tyle że Marlena ma to gdzieś, heheh.... Dzięki za info co do paszportu. Jakby któraś z was powiedziała mi jak to praktycznie wygląda to będzie suuuuper :) (i jak z tym zdjęciem maluszka, samemu czy fotograf?)
-
Aniu...tak, chodziło o 'masaż szyjki' albo jak ona to ujęła 'oddzieleniu błon od łożyska' czy jakoś tak.....enyłej..chodziło o 'pobudzenie', aloe ja boję się takich interwencji bo cholera wie co przy okazji może się stać. Wiem, że przy porodzie to będzie 'świniobicie' ale wkładać tam ręce bez konieczności to wg mnie przesada lekka, szczególnie że ja się takich akcji po prostu boję. Eeee....Molly????? Widze też że także miałaś mały horror, tylko kto większy, ty, jak sobie to wszystko uświadomiłaś, czy kolega? ;P Skąd ta Molly????? Mysza, gadaj ile masz tylko chęci, przecież po to tu wszystkie jesteśmy, żeby się dzielić doświadczeniami, wygadać... Niestety sama czekam na przybycie mojej mamy i nie wiem jak to będzie, więc chyba nic ci nie podpowiem, ale rzeczywiście może lepiej żeby sobie pojechała. DEcyzja należy oczywiście do ciebie. Trzymam kciuki za twój 'święty spokój' :) Katarynka, obyś miała rację z tą dobrą opieką w Cork... eeee...a ilke kosztuje i jak długo trwa wyrobienie maleństwu paszportu? (Irlandzki paszport)
-
Hej hej! Jeszcze jestem 2w1. Właśnie wróciłam ze szpitala gdzie przezyłam mały horror. U położnej poszło jak zwykle czyli wszystko ok i na miejscu. U lekarza natomiast...ech...usg ok, płyn ok. Powiedziała też że mnie zbada ginekologicznie. Poszło szybko i sprawnie, ale jak wspomniała o masażu szyjki czyli ręka+rękawica+gmeranie mi w..hm...no wiadomo w czym w celu 'oddnielenia błon' jak to ona śpiewnie nazwała, to mi się słabo zrobiło. Od razu powiedziałam że nie chcę, skoro wszystko jest ok, i że się po prostu boję. Na szczęście to tylko propozycja była a nie mus, więc po chwili horroru odetchnęłam z ulgą. Umówiła mnie na wywołanie na wtorek 20-go, więc klamka zapadła...ech....ja już i chcę urodzić i nie chcę, hehehe....miałam 9 miesięcy na przygotowanie się do tego wydarzenia, zarówno fizycznie jak i psychicznie, ale ten czas zleciał, i nic... Codziennie, a nawet kilka razy dziennie zaglądam na forum, zalezy jak mam czas, i przeżywam z wami rozterki...czasem wam zazdroszczę, bo część z was ma to już za sobą. Czasem też współczuję bezsennych nocy, kolek itp, ale....to wszystko razem.....to przecież żadna z nas/was nie zamieniła by na nic innego, prawda? A może któraś się orientuje czy oprócz maternity leave i child benefit należy się nam coś jeszcze, jakaś 'zapomoga' czy jednorazowe wsparcie od socjala? Bo tak naprawdę to nie wiem... Życzę wzystkim miłego dzionka :) (pogoda w Cork na razie sprzyja..., tylko że ja nie mam sił już się turlać, bo od 3 dni czuję się jakby mi ktoś zasadził kopa w krocze, tak mnie mięśnie, ścięgna i kości miednicy bolą, a lekarka powiedziała że na usg to mała oczywiście grzecznie głową w dół, ale do kanału rodnego się nie wybiera :) )
-
Izuńku, cierpliwości. Wiem, łatwo mi mówić, bo jeszcze tego nie doświadczyłam, a napewno też mnie to czeka. Oprócz tego, co wymieniłaś może byc jeszcze : za gorąco, za zimno, za ciasno, za luźno (ubranko), a to wysrać się nie może a to właśnie za często (wybacz bezpośredniość ale czasem tak właśnie jest), no i jeszcze zostaje to co wyssie z mlekiem mamy (zdenerwowanie, jakieś ostre przyprawy w twoim jedzeniu itp). Albo chce spać i nie może... chyba pomysły mi już się skończyły...ech... Magda...tak, to możliwe żeby tyle urosło. Ja miałam róznicę 300 gram w ciągu 4 dni! Króliku, jak to dowód nieważny? Przecież masz tam wpisany adres meldunku? A zaświadczenie lekarskie NIE jest już wymogiem do 31 grudnia 2011 roku, a więc spieszmy się mamy spieszmy, bo niewiadomo co będzie potem, a 1000 pln piechotą nie chodzi, prawda? Może ten link ci pomoże : http://www.becikowe.com/ Powodzenia :) A moja 'fasolka' to pewnie już ze 4 kilo waży...hehe....
-
Dzięki dziewczyny za pamięć i słowa otuchy :) Izuńku...jak tam się macie? Pleśniawki dały spokój? Króliku, mały słonik? heh...też myślałam, że będę małymsłonikiem, a jestem duużym słoniem, bo przybyło mi już 30 kilo... pociesza mnie jedynie fakt, że schudnę (skoro raz mi się udało, więc czemu nie znowu?) Już nawet szukam sobie jakiegoś cross-trainera tylko taniego, żeby nie było żal jak się pode mną zawali, hihihih :) Co do pępowiny i usg. Pamiętaj że lepiej jak zrobisz jedno za dużo niż za mało. Przecież lepiej być bardziej ostrożnym niż coś zbagatelizować, prawda? Poza tym zawsze lepiej skonsultować to z jeszcze jednym lekarzem :) Trzymam kciuki :) Mieszkanko...czyżbyś mieszkała nad morzem? Zazdroszczę ci tej wycieczki..i psa...sama miałam kiedyś czworonogi, były ze mną przez większość mojego życia, i chociaż juz od kilku lat ich nie ma, ja nadal nie pogodziłąm się z ich stratą. Wiem, że psa będę miała dopiero jak pójdę na emeryturę, bo nie wyobrażam sobie zostawiać go na całe dnie w domu, samego...
-
Oh, zapomniałabym zupełnie. UWAGA! Mamusie obecne i oczekujące... 1) plecaczek z próbkami za darmochę (do odebrania w supervalue) http://www.eumom.ie/Free-Sample-Info-Packs/Mother-to-be-Gift-Box.aspx 2) promocja w tesco wilton shopping centre cork (nie wiem czy jest jeszcze gdzie indziej) -pampers baby wipes sensitive 12-pak za 6.30 (wychodzi 55 centów za opakowanie które normalnie kosztuje 2.50!) -pieluszki pampers rozmiar 4+ i 5 przecena megapaki (chyba ze 72 sztuki w opakowaniu, lub coś koło tego, no w każdym razie największe możliwe opakowanie) z 39.99 na 15.99 3) no i jeszcze nieśmiertelny boots. Na wszystkie artykuły dziecięce mają promocję 3za2, nawet na rzeczy przecenione! Powodzenia, bo każdy grosz się przyda, c-nie?
-
Hej, króliku! Jakbym siebie widziała! Mnie nosi, bo to sprzątam, wszędzie chcę chodzić, do miasta, na zakupy itp, ogólnie jakoś tak matka-polka się ze mnie robi czy co? Normalnie nie mogę na miejscu usiedzieć, ale...tu jest haczyk. Chcieć to ja se mogę. Jestem 2 dni przed terminem, czuję jakby mała atakowała mnie głową bo kości miednicy już chyba ledwo ją trzymają, hehe. Więc...jak przejdę 50 metrów to już mam dość... wszyscy każą mi odpoczywać i nic nie robióć :) Dzisiaj byłam na wizycie w szpitalu i lekarz wypalił na powitanie "co...nic się nie dzieje?" No jasne że nic... Wszystko jest ok, mała na badaniu grzeczna jak aniołek (jeszcze ktoś uwierzy że tak zawsze jest, hehe...ale tylko wyszliśmy od lekarza to rewolucja w brzuchu, kopanina i ogólne 'wydrowanie' się zaczęło :) ). Enyłej....następna wizyta za tydzień, o ile oczywiście się nie 'rozsypię'. W tym momencie mam rozdwojenie jaźni: z jednej strony myślę, że będę już w ciąży na zawsze, a z drugiej każdego wieczora jak się kładę spać, to pytam się mojego brzuszka czy to już nasza ostatnia noc 2w1... Izuniek, widzę że 'walczysz', ale to dobrze :) Niedług się z Laurą dogadacie :) A może....spętaj ją, tzn zawiń tak tradycyjnie, ciasno kocykiem, wtedy dziecko czuje się jak w brzuchu? Niektóre dzieci to właśnie uspokaja i wtedy śpią spokojnie :) To się chyba nazywa 'swaddling' a na youtube jest mnóstwo filmików jak to zrobić. A nuż pomoże? Powodzenia :)
-
Hej, Izuniek, najlepszy sposób to leżeć z nogami w górze i nic nie robić :) Wiem, wiem, sposób 'leniwy' ale jakże skuteczny! Jeśli rano jest ok a nogi puchną w ciągu dnia, a wieczorem jest 'mały słonik', to powinno to samo przejść, bo ciało w końcu pozbędzie się płynów które zostały nagromadzone na zapas w trakcie ciąży. Jeśli natomiast budzisz się i już od samego rana masz spuchnięte nogi, to radzę pędzić do lekarza, bo może nerki nie dają rady i trzeba cię troszkę 'odwodnić' :) Życzę powodzenia :) Dzisiaj miałam istny pożar w przełyku o 3 nad ranem,, nawet mleko nie pomogło, a zanim ranigast zaczął działać to była 6 rano, koszmar, jest coraz gorzej. Nie mogę się już doczekać aż przytulę moją małą Marlenkę...ale nie będę ściemniać...boję się porodu jak diabli...
-
Hej hej, jeszcze się nie rozsypałam :) Po porstu czekam z niecierpliwością, bo do 10/09 juz blisko. Izuniek, trzymam kciuki, chociaż ty już pewnie po :) Chorykróliku... coś długo trzyma się ciebie te przeziębienie, może czas sięgnąć po konkretne środki żeby infekcja nie zagroziła maleństwu? Ja byłam przeziębiona w 2 miesiącu, ale po nieudanych próbach domowego leczenia, skończyło się na antybiotyku. Infekcja nie miała szans i wszystko skończyło się ok. A co do zgagi to spróbuj rennie, albo ranigasru, ale tylko raz dziennie. Ja na szczęście mam zgagę tylko wieczorem, więc bólu nie ma, ale bez ranigastu nie ma spania, więc wiem co czujesz :), a co do fluka z noska, to polecam otrivin (ten dla dzieci, bo ten dla dorosłych może być za mocny w ciąży). Donia, gratuluję chłopca :) Lilac, widzę że przeżywałaś szczepienia bardziej niż twoja dzidzia, ale to ponoć normalne, nie? Katarynka, wielki dzień tuż tuż, trzymam kciuki :) Just@...co do os, to też mam z tym mały problem, na szczęście postawiłam w ogródku (najdalej jak mogłam) butelkę z wąską szyjką i odrobiną soku i wszystkie tam lecą a od domu trzymają się z daleka. U mnie w sumie bez zmian, dni przemykają szybko...za szybko bo im bliżej tym bardziej się boję. Ale skoro taka już natura nas kobiet, to dam radę :) A z bardziej przyziemnych rzeczy, to mam nadzieję że jeśli będą musieli dać mi epidural, to nie zniszczą mi tatuażu i jakoś się wpasują 'między' wzorki...nie pytałąm ale zakładam że dadzą radę. Za tydzień ostatnia wizyta w szpitalu, 2 dni przed terminem (o ile małej się nie pospieszy). Nie pozostaje nic innego jak czekać, zaglądać na forum i trzymać za was kciuki :) :) :)